life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Prof. Stefan Dziewulski: Dzieje polskiej szkoły ekonomicznej

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Polityka społeczna musi mieć cechy narodowe – wyjaśniał niezapomniany Józef Supiński. Jest ona bowiem owocem „zbiorowej idei, która w życiu każdego narodu wionie w poprzek jego przestrzeni i wzdłuż jego pokoleń, która obok wspólności cywilizacji, przodującej zbiorowemu życiu wszystkich ludów, wyciska na każdym z nich pewne znamię odrębności i samoistnienia”. „Szkołą polską gospodarstwa społecznego” nazwał Supiński swe dzieło, uzasadniając, że „siły rozumowania teorii karmić się powinny miejscowymi sokami i że powinna ona brać punkt widzenia na rodzinnej ziemi”.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że wybitne przejawy myśli ekonomicznej związane są silnie ze środowiskiem danego społeczeństwa i z polityką, która dany naród prowadzi. Fizjokratyzm był doktryną francuską i wyrósł na podłożu prądu naukowego encyklopedystów francuskich z XVIII wieku. Szkoła klasyczna była przejawem myśli anglosaskiej i ściśle wiązała się z angielską, liberalną polityką handlową. Szkoła kameralistyczna, historyczna socjalistyczna, w pewnym jej zakresie, wyrastała na tle filozoficznego, spekulacyjnego prądu nauki niemieckiej.

Chodzi więc o zbadanie, czy szkoła polska w ekonomii posiada swe cechy specyficzne i czy możemy stwierdzić istnienie pewnych wspólnych cech pokrewnych wśród pisarzy ekonomicznych polskich i czy pisarze ci, którzy w pracach swych budowali teorie gospodarcze, znajdowali się pod wpływem panujących w ich społeczeństwie idei politycznych i gospodarczych. W rozważaniach naszych pragniemy kontynuować interesujące zagadnienia, poruszone przez dr Daszyńską-Golińską w pracy jej o „polskiej nauce ekonomiki”.

Jeżeli jednak uważamy za niezmiernie ważne i doniosłe przeprowadzenie całego szeregu badań w tej dziedzinie to od razu na wstępie uczyńmy jedno zastrzeżenie. W pracy naszej starajmy się o możliwie ścisłą analizę, nie kierujmy się szowinizmem, nie pragnijmy wykazać wyższości idei polskiej nad ideologią obcą. Starajmy się zbadać i zanalizować, jaką była myśl polska i zważyć, czy była odmienną, czy też była tylko echem i naśladownictwem myśli obcej. W tym leży waga i sedno naszego zadania.

Systematycznych badań w dziedzinie przez nas poruszanej nikt prawie dotychczas nie przeprowadzał. Zastanówmy się jednak dla analogi, jak wiele badań prowadzono w dziedzinie historii literatury polskiej i jak wiele uzyskano materiału naukowego, stwierdzającego specyficzne, odrębne cechy piśmiennictwa polskiego. Weźmy jasną i zrozumiałą dla każdego wykształconego Polaka epokę mesjanizmu polskiego i zestawmy te studia z dziedziny piśmiennictwa z niezmiernie interesującą epoką saintsimonizmu, w której myśl Polska utorowała dla siebie łożysko zupełnie odrębne i wzniosła się na duże wyżyny dzięki pracom Cieszkowskiego i Hoene-Wrońskiego.

Zbytecznym jest zresztą, abyśmy się mieli obawiać posądzenia o szowinizm, my, którzy dotychczas przez naukę światową jesteśmy w naszej dziedzinie najzupełniej zapoznani. Język nasz był w świecie zupełnie nieznany, gdyż nie był nikomu potrzebny. Przez lat sto kilkadziesiąt nie mieliśmy własnego państwa, nie posiadaliśmy odpowiedniej ilości wszechnic, które wytwarzają szkoły uczonych kontynuatorów rozwijających myśli i poglądy twórców danego kierunku. Przyznajmy, że uczeni nasi w dziedzinie ekonomicznej nie tylko nie są znani wśród obcych, ale zarazem są zapoznani przez własne społeczeństwo. Przyznajmy, że dzieł pisarzy ekonomicznych polskich nie można już obecnie odnaleźć, że nowych wydań, zaopatrzonych komentarzami, wcale nie posiadamy, że na wszechnicach polskich nie ma wcale katedr ekonomiki polskiej, że dzieła naszych najwybitniejszych ekonomistów wcale nie są tłumaczone na języki cudzoziemskie.

I czy wobec tego możemy dziwić się i gorszyć, że świat chrzci mianem „prawa Greshama” teorię wypierania dobrego pieniądza przez zły pieniądz, teorię, którą w sposób pobieżny i powierzchowny scharakteryzował Gresham w 1560 roku, podczas gdy Mikołaj Kopernik w traktacie De aestimatione monetae już w 1519 roku, a zatem o 41 lat wcześniej, nie tylko zanalizował w sposób naukowy teorie o „zarażaniu szacunku nowej monety przez starą”, ale podłożył zarazem podwaliny pod teorię bimetalizmu, która przetrwała przez trzy wieki i była proklamowana przez ustawę 7 germinala roku XI, czyli 28 marca 1803 roku i przyjęta następnie przez Unię Łacińską.

Czy możemy się dziwić, że świat cały znał prace merkantylistyczne Stafforda, Mana, Petty’ego, Locke’a, lecz nie słyszał o głębokich pracach humanistów polskich: Jana Ostroroga lub Frycza Modrzewskiego.

Czy możemy się gorszyć tym, że świat wcale nie wie o tym, iż jedni jedyni przeszczepiliśmy na grunt polski realnie teorię fizjokratów i żeśmy uczynili próbę pobrania powszechnego podatku, dostosowanego do stosunków polskich.

I dalej nie bierzemy za złe światu, że nie przechowuje w swej pamięci prac emigranta polskiego, szczerego demokraty Henryka Kamieńskiego, który w 1843 roku w pracy swej o Filozofii ekonomii materialnej ludzkiego społeczeństwa sformułował słynne „prawo do pracy”, pisząc, że „bogatość każdego społeczeństwa zależy, od urzeczywistnienia prawa do pracy tj. dla wszystkich równego do niej przystępu, tak, iżby każdy mógł towarzystwu służyć według swoich zdolności i powołania, a w żadnych stosunkach społecznych nie doznawał sztucznej przeszkody”. Nadszedł rok 1848. Ludwik Blanc i Wiktor Considérant wysunęli hasło „prawa do pracy” i teoria ta została na zawsze zespolona z ich nazwiskami.

Skoro sami nawet o zasługach naszych polskich ekonomistów nie pamiętamy, nie dziwmy się, że we Francji nie podnoszą zasług Augusta Cieszkowskiego, który w pracy swej o kredycie z 1839 roku podał analizę kredytu, jako przemiany kapitałów stałych i zajętych w kapitały obrotowe i wolne i zgodnie z tym poglądem przedstawił projekt nowej organizacji kredytu, polegającej na uruchomieniu wartości ziemi. Głucho też jest o zasługach Ludwika Wołowskiego, który podjął myśl Cieszkowskiego, założył we Francji Towarzystwo Kredytowe Ziemskie i przyczynił się do stworzenia tam kredytu ziemskiego.

Jako ojca szkoły narodowej wszystkie podręczniki klasyczne uważają Fryderyka Lista, autora Systemu narodowego, ogłoszonego w 1841 roku. W Polsce jednak dotychczas nie przeprowadzono badań gruntownych nad dziełami Fryderyka Skarbka, który w 1820-21 roku wydał Elementarne zasady gospodarstwa narodowego i następnie w zmienionej formie wydał dzieło to w Paryżu pod tytułem Théorie des richesses sociales – w 1830 roku. Fryderyk List od 1820 roku ukrywał się we Francji, wyjechał wreszcie do Ameryki, a do Niemiec powrócił dopiero w 1832 roku. Że List mógł znać dzieło Skarbka Théorie des richesses sociales wydaje się najzupełniej prawdopodobnym. Obowiązkiem naszym wszakże byłoby przeprowadzenie sumiennych studiów porównawczych.

Fryderyk List był twórcą niemieckiej szkoły narodowej ekonomii i temu nie będzie nikt z nas zaprzeczał. Że jednak myśmy mieli własną szkołę narodową w ekonomii i że jej twórca, Skarbek, wydał swe dzieło w 1820 roku tj. o 21 lat wcześniej, zanim ukazało się dzieło Fryderyka Lista, o tym ogół polski powinien pamiętać.

„Jeżeli chcemy poznać rozwój naszej literatury ekonomicznej w celu zrozumienia tych dróg, którymi społeczno-gospodarcza myśl naszego narodu dążyła – pisze w swym cennym studium o współczesnej polskiej literaturze ekonomicznej p. Stanisław Grabski[1] – czy to, by następnie wyprowadzić wnioski praktyczne co do dalszych potrzeb naszej naukowej pracy ekonomicznej, czy też, by zasadnicze cechy polskiej nauki gospodarstwa społecznego określić i, poznawszy dodatni lub ujemny ich wpływ na społeczeństwo, dodatnie a narodową naszą własność stanowiące kierunki myśli do możliwie wielkiej potęgi doprowadzić, czy też wreszcie, by dostarczyć ważny do ogólnej naszej historii przyczynek – grupować musimy ekonomiczne nasze publikacje jednocześnie wedle czasu ich pojawienia się i ich metody, zakresu badań, oraz charakteru doktryn, którym służą”.

Historyk, który zajmie się literaturą ekonomiczną, musi oczywiście rozpatrywać kierunki poszczególnych publikacji w związku z każdorazowym ukształtowaniem się ogółu stosunków społeczno-politycznych narodu i tym sposobem podzieli historię naszych doktryn na epokę Sejmu Czteroletniego, Księstwa Warszawskiego, Królestwa Kongresowego, emigracyjną itd.

Chociaż pole tych badań, o których mówimy, jest prawie nietknięte i chociaż badacz, który będzie się starał poznać tę wdzięczną i ważną dla nauki naszej niwę, musi rozpocząć od porównywania tekstów, od rozplątywania krzyżujących się wpływów myśli cudzoziemskiej, oddziaływującej na twórczość współczesnych danej epoce pisarzy polskich, to jednak celem końcowym i myślą przewodnią, przyświecającą badaczowi, będzie chęć znalezienia ogólnej syntezy. Syntezy, która by ogarniała całokształt wysiłków myśli polskiej i która by dawała jasne sformułowanie dla szkoły ekonomicznej polskiej, sformułowanie, które by wyraźnie precyzowało odrębne polskie cechy i właściwości.

Inne szkoły ekonomiczne niewątpliwie cechy takie posiadają. Francuska literatura ekonomiczna zawsze odznaczała się systematyką naukowych pojęć ekonomicznych na tle szerszym społeczno-filozoficznych doktryn i dlatego fizjokratyzm jest jej klasycznym przejawem. Szkoła angielska dążyła do wykazania jednolitej przyczyny całego narodowo-gospodarczego życia, kładła olbrzymi nacisk na sprawę handlu światowego i dlatego też Smithianizm jest tak typowym wykwitem myśli anglosaskiej. Wreszcie szkoła niemiecka, oparta o nauki historyczne, ze swą klasyfikacją indukcyjnego materiału faktycznego i analizą ekonomicznej roli państwa stanowi klasyczną szkołę dociekań historycznych i laboratorium wszelkich zamierzeń statystycznych.

***

Spróbujmy teraz ogarnąć jednym spojrzeniem dolę i niedolę polskiej myśli ekonomicznej i szukajmy w mrokach przeszłości, czy znajdziemy to jedno światło, które będzie świeciło tym samym blaskiem i które będzie nam mogło służyć, jako drogowskaz.

W krótkim szkicu nie można przeprowadzać zbyt skomplikowanej analizy. Każda epoka posiada plejadę większych i mniejszych pisarzy, w każdym okresie krzyżują się wpływy obcej myśli, wśród której nasza polska myśl świeci swym światłem odrębnym.

Zadowolimy się przeto przywołaniem tych imion, największych w narodzie, aby w blasku, jaki wszystkie te wielkie postacie roztaczają, odnaleźć jeden i ten sam pierwiastek, jeden i ten sam ton zasadniczy, jedną i tę samą ideę naczelną, która przewija się przez wieki i którą będziemy mogli ochrzcić mianem idei polskiej.

***

Cofamy się w mroki średniowiecza. I tu od razu sięgamy do gwiazdy pierwszej wielkości, która po wiekach staje przed nami w blasku jeszcze większym i bardziej promiennym. Mikołaj Kopernik. Jeden z najgenialniejszych umysłów ludzkości porzucił swą własną dziedzinę ścisłych badań i dociekań, by w 1519 roku skreślić traktat De aestimatione monetae, a w 1526 roku traktat: Monetae cudendae ratio. Co było pobudką i impulsem, który skierował ku temu zagadnieniu myśli wielkiego astronoma? W wydanych świeżo przez Wyższą Szkołę Handlową rozprawach Kopernika, skomentowanych doskonale przez Prof. J. Dmochowskiego, posiadamy cały materiał historyczny, który od niedawna dopiero jest znany. Zacytujemy więc opinię Juliana Bartoszewicza, który pisze: „Sława Kopernika powoli rozchodzi się po całym kraju, ważne polecenie dochodzi go od samego króla, który umie cenić prawość i cnotę: uczony kanonik ma podać wnioski dla poprawy rzeczy menniczej w Polsce. Myśli swoje, które dawniej rozwijał na sejmach pomorskich ma teraz rozwinąć w świetnej rozprawie. Kto chce powziąć przekonanie o duchu obywatelskim Kopernika i jego miłości dla całej ojczyzny, niech przeczyta rzecz, którą wygotował na rozkaz Zygmunta Starego o urządzeniu monety. Postawiony tam wyżej interes ogólny Polski nad interes jednostkowy Pomorza, wszędzie przebija się cześć dla Majestatu, wszędzie tam mowa o władzy królewskiej i o kraju”[2]. Zasadnicza myśl, przewijająca się przez traktaty Kopernika o monecie uderzyła również prof. Augusta Montanari, który w swej pracy o Koperniku[3], podkreślił, że Kopernik w ujednostajnieniu systemu monetarnego widzi skuteczny środek dla zespolenia się gospodarczego i politycznego poszczególnych prowincji.

Zresztą sięgnijmy do źródła. Skonstatujemy, że genialny astronom swój traktat o „sposobie bicia monety” rozpoczyna od słów, że „niezliczone są klęski, wskutek których królestwa, księstwa i rzeczpospolite upadać zwykły”, jednak według jego mniemania „cztery są najsilniejsze: niezgoda, śmiertelność, niepłodność ziemi i spodlenie monety”[4]. Od razu więc myśl państwowa wysunięta jest na czoło całej rozprawy. I myśl ta przewija się przez cały traktat. Kopernik wymaga od obywateli kraju, aby uczynili ofiarę ze swych interesów prywatnych dla wyższego celu, dla dobra Rzeczypospolitej. „Każdy bez szemrania powinien ponieść raz tak małą stratę – o ile stratą można nazwać to, z czego w rezultacie powstanie zysk obfitszy i bardziej stała użyteczność, a Rzeczpospolita osiągnie przyrost bogactwa”[5].

Idea skierowania wszelkich wysiłków ku osiągnięciu dobra powszechnego i ku wzmocnieniu Rzeczypospolitej – jasno zupełnie powstaje przed nami z wywodów ekonomicznych Kopernika.

***

Na chwilę jeszcze zatrzymać się należy przy nazwiskach wielkich humanistów naszych Jana Ostroroga i Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Prace ich wyróżniają się szczytnymi hasłami i o głowę przerastają prace analogiczne obcych pisarzy z okresu merkantylnego. Gdy inni pisarze wykazywali w swych pracach cechy zaborcze, egoistyczne, gdy dążyli do wzbogacenia swego narodu kosztem innych państw i narodów drogą gromadzenia kruszców szlachetnych, nasi humaniści w pracach swych wyprzedzają swój czas ze względu na śmiałość poglądów. Występują oni przeciwko uciskowi włościan, przeciwko nadużywaniu swobód przez szlachtę, w imię podporządkowania wszystkich tych spraw naczelnej idei państwowej i narodowej.

Jan Ostroróg w swym dziele Monumentum pro comitiis domaga się dla Polski wolności handlu i dróg komunikacyjnych, zniesienia myt i ceł przewozowych, jednolitej monety, jednolitych miar i wag.

Stanisław Orzechowski w swym dziele Oratio Reipublicae Polonae piętnuje niezgodę szlachty, protestuje przeciw uciskaniu włościan podatkami.

Andrzej Frycz Modrzewski, który swemu dziełu daje tytuł De emendanda Republica, wypowiada poglądy, które napawają nas zdumieniem ze względu na epokę, w której powstały. Podnosi on myśl prawnego zobowiązania wszystkich mieszkańców do pracy, a z drugiej strony podkreśla obowiązek państwa dostarczenia pracy swym obywatelom. Modrzewski wyprowadza z pracy pojęcie prawa własności ziemi, proklamuje prawo dla każdego obywatela, nie wyłączając włościan, do swobodnego poszukiwania zajęcia poza granicami swej włości. Jest więc reformatorem, który burzy więzy ustroju cechowego i ustroju włościańskiego. Modrzewski przewiduje możność wprowadzenia przymusowej pracy i karania tych, którzy nie wykażą się przed urzędem publicznym ze swego zajęcia. Modrzewski żąda publicznej organizacji dobroczynności. Modrzewski żąda, by państwo gromadziło zboże w czasie urodzajów i sprzedawało je po umiarkowanej cenie podczas nieurodzajów, a zarazem, by powstrzymywało podczas nieurodzajów wywóz zboża z kraju.

Gdybyśmy nie mieli innych pisarzy, poza Fryczem Modrzewskim, jego jednego mogłyby nam pozazdrościć wszystkie inne narody. Naszą jest winą, że zagranicą Modrzewski nie jest znany i że w naszym społeczeństwie również zbyt mało zaznajamiamy z nim młodzież.

De emendanda Republica głoszą wszystkie prawdy, zawarte w traktacie Modrzewskiego. „Rzeczpospolita, która winna ulec poprawie” – oto szczytne hasło, któremu tak gorąco służył wielki humanista.

W szeregu naszych pisarzy należało wspomnieć o szanownych nazwiskach Ostroroga, Orzechowskiego i Modrzewskiego ze względu na wpływ, jaki pisma ich wywarły na pisarzy naszych z XVIII wieku, a zwłaszcza na Staszica i Kołłątaja.

***

W wieku XVIII polska myśl ekonomiczna przeszła przez okres fizjokratyzmu. Gdy jednak w Niemczech fizjokratyzm był jedynie spekulacyjną doktryną, u nas, jak to wykazały studia p. St. Grabskiego, doskonałego badacza tej epoki, fizjokratyzm wypływał z całego gospodarczego światopoglądu szlachty. Polityka gospodarcza Polski już od wieku XVI rozwijała się w duchu idei fizjokratycznych. „Uznanie ziemi za jedyne źródło bogactwa, a czystej intraty rolniczej za jedyny dochód narodu; zakaz korporacji przemysłowych co do obniżania ceny przetworów; rozróżnianie zasadnicze między handlem-wymianą, a handlem-przekupstwem i popieranie pierwszego przez zwolnienie go ze wszystkich opłat celnych, drogowych itd., spoglądanie zaś niechętnym okiem na drugi; dążenie do jedynego podatku z intraty czystej; honorowe spełnianie urzędów przez właścicieli ziemi w zamian za pobieraną przez nich intratę czystą”[6] – oto podstawowe cechy polityki gospodarczej XVI, XVII i XVIII wieku, zestawione plastycznie przez p. St. Grabskiego.

Ponieważ w naszej polityce gospodarczej posiadaliśmy już wcześniej cały szereg Kardynalnych cech fizjokratycznych, przejęliśmy z łatwością z Francji teorię fizjokratyzmu, gdyż najzupełniej odpowiadała naszym tradycyjnym poglądom.

Wiadomo, że istnieli pisarze, jak Siegfred Hüppe, którzy przypisywali Polakom odkrycie fizjokratyzmu. Pozostawiając na stronie ten problematyczny spór historyczny, który starałem się bliżej omówić w mej pracy o Hieronimie Strojnowskim[7], zatrzymamy się na chwilę nad charakterystyką fizjokratów polskich.

Fizjokratyzm polski nie był bynajmniej doktrynerski, jak to słusznie wywodzi dr Daszyńska-Golińska w swej pracy o Polskiej nauce ekonomiki[8], lecz zdobywał się na samodzielność myślenia i przystosowywał do potrzeb krajowych pierwiastki zbawczej dla ojczyzny polityki gospodarczej, zaczerpnięte z filozofii encyklopedystów.

W drugiej części dzieła ks. Antoniego Popławskiego Zbiór niektórych materii ekonomicznych znajdujemy prawie wyłącznie tematy polskie. Autor uznaje, jako myśl główną i zasadniczą, że włościanie znajdują się u nas w położeniu upośledzonym i że z tego wynikają dla rolnictwa i dla całego państwa wielkie krzywdy. Ks. Popławski domaga się jednak poprawy losu włościan, nie tylko z punktu widzenia idei gospodarczych, ale także i w imię zasad humanitarnych i etycznych. Takiego ujęcia tych spraw nie znajdziemy wśród przedstawicieli oficjalnego fizjokratyzmu. Zwróćmy uwagę na to, że polityka socjalna nie była jeszcze odkryta i że szkoła społeczna jeszcze się nie narodziła.

W pracy ks. Hieronima Strojnowskiego, rektora Wszechnicy Wileńskiej, którego, jako pisarza, stawiamy jeszcze wyżej od jego poprzednika, odnajdujemy również myśl oryginalną, opartą o stosunki własnego kraju. Strojnowski, zarówno jak i Popławski zastosowuje w zupełności swe teorie do stosunków polskich. Polscy pisarze, według trafnego wyrażenia dr Daszyńskiej-Golińskiej, obracają się na terenie fizjokratycznym jak we własnej skórze i obejmują swymi teoriami wszelkie zagadnienia własnego społeczeństwa[9]. Rolnictwo jest najszlachetniejszym zajęciem „jako jedyne źródło i fundament wszelkich dostatków krajowych”. Handel potrafi wzbogacić naród wtedy, gdy będzie pomocny rolnictwu. Fizjokraci polscy, uznając zasadę jedynego podatku, żądają jednak, by podatek ten nie obciążał zbytnio rolnika, rozumiejąc zaś, że niskie podatki nie mogą wystarczyć rządowi, mówią o konieczności dróg, kanałów i dobrych środków komunikacji. Z zestawień tych przebija zupełnie jasno myśl reformatorska, skierowana ku podźwignięciu własnego kraju.

I Strojnowski w pracy swej gorąco staje w obronie włościan, przy czym wolność włościan jest dla niego nie tyle postulatem ekonomicznym, ile wymaganiem sprawiedliwości społecznej.

Jak słusznie podkreślił Marchlewski, zasługą Popławskiego i Strojnowskiego jest to, że zastosowali oni teorię o „produit net” do chłopa pańszczyźnianego i że naukę o wolności indywidualnej zużytkowali za korzyść emancypacji polskiego włościanina[10]. Wielcy reformatorzy stosunków włościańskich Staszic i Kołłątaj zawdzięczają Popławskiemu i Strojnowskiemu argumenty w swej walce.

W pracach Staszica i Kołłątaja, którzy wyrośli na tle fizjokratyzmu polskiego, widzimy wysoki stopień samodzielności. W analizie charakterystyki tych pisarzy p. dr Daszyńska-Golińska stwierdza, że doktrynę swą rozwijają oni na tle samodzielnie pojętych zadań i potrzeb polskiego narodu.

Staszic przejęty jest, jako patriota, zjawiskiem, że naród ginie. Pierwszą więc rzeczą jest wzmocnić go. I dlatego Staszic woła: „Nie jestem ani dworskim, ani hetmańskim, ani potiomkinowskim, pruskim, cesarskim”. „Niczego nie pragnę, tylko, aby ten naród był potężnym i poważnym; aby mógł mieć przyjaciół, nie opiekunów”.

Zasługuje na podkreślenie, że Kołłątaj obok sił przyrody stawia w jednym rzędzie pracę człowieka. Praca człowieka jest obok ziemi drugim źródłem bogactwa, bo „nad rękę (człowieka) względnie masy bogactw nic droższego nie masz”. „Ręka ludzka oprócz tych wszystkich łożonych kosztów na zakład, materiał i wyżywienie rzemieślnika, wzięła nieobojętną nagrodę, albo, że podług języka ekonomistów powiem, przyczyniła szacunku rzeczy, a zatem nowego bogactwa”[11]. Ręka ludzka, która przyczyniła nowego bogactwa rzeczy – jest to jedno z najgłębszych, szczerze demokratycznych, społecznych pojęć, sformułowanych przez Sismondiego, St.-Simona lub wreszcie Marksa w okresie o wiele późniejszym – i znów możemy tylko z czcią i szacunkiem zastanowić się nad tym, jak dalece te wzniosłe poglądy wielkiego pisarza wyprzedzają epokę, w której on żył i działał.

Teorie Staszica i Kołłątaja wywarły wielki wpływ na reformatorów, którzy ujęli w swe ręce walkę o byt i wyzwolenie narodu. Stały się one wyznaniem wiary reformatorów z epoki sejmu czteroletniego i twórców konstytucji majowej. Powędrowały one do obozu naczelnika Kościuszki, gdzie jak wiadomo, przebywał Kołłątaj i znalazły swój oddźwięk w jednym z chlubnych naszych dokumentów politycznych, mianowicie w Uniwersale Połanieckim. Takie były szlaki, którymi szły idee reformatorska i państwowe ekonomistów polskich.

***

Wytwór samodzielnej polskiej myśli ekonomicznej, który rozwija się w epoce sejmu czteroletniego, można nawet określić jako pewnego rodzaju reakcję przeciwko klasycznemu fizjokratyzmowi. Tak określa twórczość Staszica i Kołłątaja – Stanisław Grabski, charakteryzując ten okres naszej myśli, jako okres systemów empiryczno-filozoficznych. Istotnie Staszic i Kołłątaj wyprowadzają podstawy dla gospodarczego i społecznego odrodzenia Polski nie z ogólnych teoretycznych założeń, ale z porównawczej analizy historii i ówczesnego stanu Polski z historią ościennych narodów. Pod tym względem pisarze ci zbliżają się metodą swych prac do systemów empirycznych z XVI i XVII wieku i tu się tworzy dalsze ogniwo polskiej myśli ekonomicznej, nawiązuje się nić tradycji i ciągłości, przerzuca się most od traktatów Ostroroga i Modrzewskiego o naprawie Rzeczypospolitej do „uwag”, „przestróg”, „listów” o położeniu ojczyzny i sposobach ratunku dla niej, zawartych we wskazaniach Staszica i Kołłątaja.

***

Następuje krótka „epoka księstwa”, a później rok 1815 – rok „wskrzeszenia królestwa”. Zjawia się możność realizowania, choć nie na całkowitym obszarze Polski, tych „przestróg” i „uwag”, które się dla salwowania Rzeczypospolitej układało. Jest to więc „signum temporis”, że teoretyk Staszic z epoki Sejmu Czteroletniego staje się praktykiem, pisze „Statystykę” Polski w 1807 roku, w której wyprowadza wniosek o konieczności tworzenia wielkiej armii, pisze dzieło o „ziemiorodztwie Karpat”, tworzy Towarzystwo Przyjaciół Nauk, pełni urząd Dyrektora Wydziału Przemysłu w Komisji Spraw Wewnętrznych i na tym stanowisku zakłada szkoły rolnicze, leśne i górnicze, wreszcie tworzy gminę ekonomiczną i kulturalną w swej fundacji Hrubieszowskiej. Niezmordowana i niestrudzona działalność Staszica jest znakomitym odbiciem tej kipiącej życiem i pracą epoki, epoki wytężonej pracy nad podźwignięciem kraju.

I rzeczywiście, pojawiają się wówczas prace Węgrzeckiego, Łopacińskiego, Surowieckiego, stanowiące cenne podwaliny dla pracy nad ekonomicznym odrodzeniem narodu. Oparte o bogaty materiał historyczny, stanowią one drogowskaz i dla późniejszej polityki gospodarczej Polski. Wyróżnić tu należy szczególnie dzieło Wawrzyńca Surowieckiego: O upadku przemysłu i miast w Polsce. Niezupełnie można się zgodzić ze stanowiskiem tych pisarzy, jak Stanisław Grabski i St. A. Kempner[12], którzy w tym okresie widzą wyłącznie okres kameralistyki ekonomicznej, która schodzi jedynie na poziom praktycznych i polityczno-gospodarczych dociekań i planów. Zresztą Stanisław Grabski sam stwierdza, że po pewnej przerwie, wynikłej wskutek zasklepienia się w praktycznych zagadnieniach, następuje nowy rozkwit polskiej myśli ekonomicznej. Zarówno Grabski, jak Kempner przyznają, że jako konsekwencja zniesienia poddaństwa włościan – już w 1807 roku, w związku z uregulowaniem kwestii cechów, zjawia się cały splot spraw społecznych, które domagają się rozwiązania. I w tych wysiłkach polskiej myśli społecznej tkwi zdrowe ziarno postępu. Wystarczy przytoczyć piękne myśli Surowieckiego o włościanach: „roztropność radzi, aby zaczym się powie poddanemu, że jest człowiekiem, zrobić go nim wprzódy… nim się dowie, że jest współbratem reszty mieszkańców, należy go dopuścić do praw i opieki wspólnej z innymi”.

Wybuch rewolucji listopadowej kończy okres rozwoju myśli ekonomicznej. Płomień polskiego patriotyzmu przenosi się na emigrację i tam możemy śledzić dalsze dzieje myśli polskiej. Zarazem jednak nie możemy zapominać o tym, że jeszcze w okresie królestwa kongresowego, bo w 1820 roku ogłasza swe „zasady gospodarstwa narodowego” Fryderyk Skarbek, wielki, samodzielny pisarz, który nawiązuje dalej nić polskiej nauki i wznosi myśl tę na wielkie wyżyny

Na emigracji, we Francji, gdzie kwitnie doktryna Saint-Simonistów i gdzie raz po raz zjawiają się utopijne próby federalistów, myśl polska posiada swój charakter odrębny.

Nie o tworzeniu fantastycznych kolonia, jak „Nowe harmonie”, czy „Falangi”, myśleli polscy pielgrzymi. Myśleli realnie o odbudowaniu zburzonej ojczyzny. Wódz ich duchowy Mickiewicz sam czynnie przykładał rękę do tworzenia legionu polskiego.

Powstaje idea mesjanizmu, idea wewnętrznej naprawy i doskonalenia ducha; drogą pokuty za dawne błędy, nastąpi odrodzenie Polski i całej ludzkości.

„Wstań, nie jest jeszcze czas spoczynku” wołał Słowacki do rodaków. I posłuszni temu wezwaniu pielgrzymi polscy budzili się z odrętwienia do dalszej pracy.

Jest rzeczą zupełnie jasną i zrozumiałą, że na emigracji, we Francji i w Anglia, polska myśl polityczna, która przejawiała się w „Towarzystwie demokratycznym”, w organizacjach wszelkich „Sekcji” i „Gromad”, w „Towarzystwie przyjaciół ludu polskiego” – łączyła się z myślą reformatorską, rewolucyjno-społeczną i przybierała często formy romantycznego, utopijnego federalizmu.

Jednak niesłusznym jest pogląd, aby myśl polska weszła całkowicie w orbitę teorii St.-Simonistów, czy federalistów utopijnych i aby poza ten krąg nie sięgała.

Wystarczy zacytować jasne i sprecyzowane opinie Adama Mickiewicza, który w swych wykładach Literatury Słowiańskiej zajmuje względem tych teorii wyraźnie krytyczne stanowisko. „Szkoły nowoczesne, pisze Mickiewicz, które przedsiębrały reformować własność, nie wpadły na żadną myśl, dającą się zastosować i wszędzie znajdują się w sporze z historią… St.-Simoniści chcieli, jak wiadomo, każdemu dać cząstkę, odpowiednią jego zdolnościom, byłoby to pogorszyć daleko bardziej dzisiejszy stan rzeczy, byłoby to wydać własność w ręce niewielkiej liczby spekulantów. Fourieryści nie poczęli jeszcze dotąd realizować swoich pomysłów teoretycznych i zważając na warunki, jakich do tej realizacji wymagają, można spodziewać się, że nigdy jej nie rozpoczną”[13].

Tak trzeźwo zapatrywał się na St-Simonistów i Fourierystów Mickiewicz, co do którego powierzchowne sądy krytyków skłonne są twierdzić, że cała epoka mesjanizmu i towianizmu była ślepym naśladownictwem mistycznej doktryny St-Simonistów.

Spośród pisarzy z epoki emigracyjnej zasługuje na szczególne wyróżnienie Henryk Kamieński, pisujący pod pseudonimem Filareta Prawdowskiego, autor Prawd żywotnych narodu polskiego, Katechizmu demokratycznego i Filozofii ekonomii materialnej ludzkiego społeczeństwa.

Henryk Kamieński zbyt mało był wśród nas znany i dopiero dzięki „Biblioteczce dzieł społeczno-ekonomicznych” dr Daszyńskiej-Golińskiej jego Filozofia ekonomii stała się dostępną dla naszego ogółu.

Dzieło to jest owiane szczerym demokratyzmem i olśniewa bogactwem myśli. Według Kamieńskiego ludzkość, narody, społeczeństwa dążą nieustannie do coraz większej, doskonalszej jedności, czyli solidarności. „Układ społeczny jest skalą wszelkiej dzielności duchowej człowieka, która tym bardziej się wzmaga, im więcej wydoskonala istotę człowieka – ludzkość przez jedność pomiędzy ludźmi”. „Im rozciąglejsza i ściślejsza ta jedność, tym doskonalsze ciało zbiorowe. Mówię: im rozciąglejsza, to jest, im więcej ludzi ogarnia, im ściślejsza, to jest, im mocniejszymi węzłami ich łączy. A idealny i ostateczny zakres tej myśli – jest powszechna jedność wszystkich ludzi i nierozerwana pomiędzy nimi miłość”.

Równocześnie jednak Kamieński bardzo silnie podkreślał znaczenie narodowości. „Narodowość – jest to połączenie wspólnym węzłem dzieci jednej ojczyzny. Kiedy ten węzeł się zwalnia, natenczas naród słabnie; kiedy ściślejszym się staje, naród wzmacnia się koniecznie, bez względu na okoliczności, które ten wypadek sprowadzają i czyli się to dzieje w dobrej albo złej doli. Kiedy zaś ten węzeł znika zupełnie i staje się zbytecznym, wtenczas tylko naród ginie”.

Bolesław Limanowski daje dokładny rozbiór idei Kamieńskiego w swej Historii ruchu społecznego w XIX stuleciu[14], podkreśla jego demokratyzm i czyni uwagę, że mimo szczerości jego ludowych przekonań, był on szlachcicem, ale w lepszym jego rozumieniu, gdyż nie stracił on jeszcze wiary w potęgę uczuć patriotycznych szlachty. Słowa te są aluzją do dążeń Kamieńskiego, który nawoływał do zniesienia pańszczyzny i oczynszowania włościan, które miało być przedwstępnym krokiem do ich uwłaszczenia.

Kamieński dowodził, że „rewolucja jest to funkcja społeczna, przez którą wykształca się organizm narodu”; twierdził jednak, że „odbycie tej funkcji wśród powszechnej jedności pomiędzy ludźmi, jest najpożądańszym wypadkiem”.

Zarazem jednak Kamieński ostrzegał szlachtę, że „gdyby klasy wyższe nie chciały się pobratać z ludem i miały stawać się zaporami rewolucji społecznej, to niech wiedzą o tym, że „my zawsze rewolucji służymy, bez względu na to, czy białą czy czerwoną chorągiew rozwinąć będzie musiała”. Dzieło Kamieńskiego O prawdach żywotnych narodu polskiego, wydane w 1844 roku, które głosiło o wojnie ludowej, wywołało znany i głośny w dziejach naszej literatury protest Zygmunta Krasińskiego, który w Psalmie miłości ostrzegał przed tym niebezpieczeństwem, aby „nie nęcić polski lud, by niósł szlachcie polskiej mord”. Ten sam wszakże wieszcz, zaklinając, by „hajdamackie rzucić noże”, dawał wizję przyszłej wojny ludowej, gdy wołał:

„A gdy zagrzmi – o żniw porze.

Wtedy naprzód – w imię Boże!

Bierzcie szable – sierpy – kosy,

Dać żniwiarzom wszystkim grunt,

Rozpłomienić święty bunt!”

„Dać żniwiarzom wszystkim grunt” – w tej poetycznej formie formułuje wieszcz nasz to samo hasło, które w pracach swych uzasadniał Kamieński.

Jeżeli zaś w teorii Kamieńskiego podkreślamy znaczenie jego tezy, że „masa kraju jest rolnicza i że może być obdzielona ziemią” i że „rozdrobnienie zupełne ziemskiej własności jest właściwie najpożądańszym dla nas wypadkiem”[15], to czynimy to dlatego, że wskazania te przyjęły się wśród pewnej części społeczeństwa i że znalazły oddźwięk w manifeście Rządu Narodowego z 1863 roku.

W demokratycznej i na narodowym podłożu osnutej doktrynie Kamieńskiego szczególnie podkreślić należy przytoczone już wyżej sformułowanie przez Kamieńskiego „prawa do pracy”, idei sprawiedliwej, szczerze postępowej i wyprzedzającej swą epokę, idei, która, podjęta przez Blanca i Considéranta w epoce walki o wolność ludów, w 1848 roku, stała się jednym z naczelnych haseł tej przełomowej chwili, która w epoce „wiosny narodów” zjednoczyła pod swym sztandarem całą „młodą Europę”. Polak, Kamieński, był niewątpliwie jednym z chorążych tego ruchu wolnościowego.

W ścisłym związku z historią polskiej myśli ekonomicznej stoi rozkwit polskiej myśli filozoficznej. W dziedzinie abstrakcyjnej, zarówno filozoficznej, jak religijnej, panowała idea mesjaniczna. Mesjanistyczne piętno było wyciśnięte na filozofii Hoene-Wrońskiego, Libelta, Trentowskiego i Cieszkowskiego.

Epoka ta jest bliżej zbadana i nie mamy zamiaru przeprowadzać ściślejszej analizy tego kierunku.

Pragniemy tylko podkreślić pierwiastki myślowe, rozwinięte w pracach pisarzy tego okresu. Słusznie p. Daszyńska-Golińska nazywa ich socjologami-ekonomistami. Wysuwają oni udział czynników duchowych i umysłowych w faktach i zagadnieniach gospodarczych.

Sam zakres ekonomiki dotychczas nie został należycie wydzielony właśnie dlatego, że udział pierwiastków duchowych nie da się z tej dziedziny wykluczyć. Dopiero obecnie Marschall w swych Zasadach podejmuje to zagadnienie i twierdzi, że trzeba badać człowieka, jako jednostkę fizyczną i psychiczną, a głównie jako obywatela społeczeństwa.

W szczególności podkreślić należy głębokość myśli Augusta Cieszkowskiego, którego Ojcze nasz jest dziełem wspaniałym. Ideologia tego utworu staje się coraz potężniejsza w miarę, jak możemy na nią patrzeć z większego oddalenia.

Cieszkowski głosił „rodu ludzkiego wtóre przesilenie”, obwieszczał, że „świat stary umiera, a młody się rodzi”, przepowiadał, że „raj stanie się ziemski, skoro sami ziemię ustroim, uprawim, uharmonizujem”, wierzył, że przez „socjalność ludzkości” powstanie „stan organiczny, jako powszechny związek”. Zawiłe i mgliste niekiedy myśli teoretyczne Cieszkowskiego wywierały jednak wielki wpływ na współczesnych. Mickiewicz uważał go za głównego promotora całego ruchu filozoficznego[16].

Na odrębnym i indywidualnym stanowisku stoi działalność twórcza Józefa Marii Hoene-Wrońskiego. Twórczość wielkiego matematyka i ekonomisty łączy się ściśle z prądem mesjanizmu. Wroński nawet ochrzcił cały kierunek mianem „mesjanizmu”, wydając pod tym tytułem swą pracę w Paryżu w 1831 roku. Wroński charakteryzuje ówczesną epokę, jako okres przejściowy, w którym zmagają się dwie przeciwstawne siły heterogeniczne, dwa pierwiastki rzeczywistości boskiej i ziemskiej. Pierwiastki te wytwarzają dwa odłamy społeczeństwa, dwa stronnictwa, stare, jak historia. Jedno opiera się na prawach człowieka, drugie na jego obowiązkach. Ścieranie się ich zagraża bytowi społeczeństwa i cywilizacji. Występują oni bądź jako liberałowie i konserwatyści, niezależni i rojaliści, wigowie i torysi. Jedni i drudzy mają w założeniu słuszność, a różnice obu światopoglądów biorą źródła w różnej psychice ludzi.

Może się jednak ta różnica rozpłynąć, skoro się dowiedzie, że prawda i dobro są tym samym. Uczyni to mesjanizm, czyli filozofia absolutna, która odkryje właściwy cel ludzkości i zjednoczy siły obu odłamów w jednym celu absolutnym.

Państwo i kościół muszą wytworzyć autorytet idealny, oparty na rozumie. Równowaga polityczna polega na wspólnym działaniu sił fizycznych i pragmatycznych. Przez siły fizyczne Wroński rozumie bogactwo, ludność, położenie geograficzne; siły pragmatyczne stanowią wiedza, uczucie, charakter moralny.

Państwo i kościół nie wystarczają do ugruntowania moralności na ziemi, dlatego Wroński przewiduje powstawanie związków międzynarodowych, które pojawiać się będą w różnych okresach. Wroński nadaje im nazwę „unii antynomicznej”, „unii absolutnej”.

Celem człowieka, jako jednostki, jest poszukiwanie dobra na ziemi, a moralność jest zadaniem państwa, zatem cele jednostki i państwa utożsamiają się.

W pracach swych Wroński analizuje szczegółowo merkantylizm, fizjokratyzm i smithianizm – i uznaje dwa pierwsze za zupełnie błędne, natomiast założenie teorii Smitha uznaje za prawdziwe. Rozwijając wszakże swe studium o teorii Smitha, Wroński daje pracę zupełnie samodzielną i wykłada teorię Smitha w sposób zgoła indywidualny.

Za prawdziwą zasługę względem nauki ekonomicznej polskiej poczytać należy wydanie prac Wrońskiego o doktrynach ekonomicznych, podjęte przez p. Daszyńską-Golińską, która jest również autorką większego studium o Hoene-Wrońskim, jako ekonomiście[17].

Własny system ekonomiczny nazwał Wroński systemem dynamicznym i naszkicował jego zasady w broszurze pod tytułem Odezwa do narodów cywilizowanych, wydanej w Paryżu w 1848 roku[18]. Ze względu na epokę, w której dziełko to zostało wydane, można je uważać raczej za manifest i wyznanie wiary, a zarazem jako próbę realizowania doraźnego, praktycznego myśli abstrakcyjnych i teoretycznych.

System dynamiczny w ekonomii Wrońskiego bierze jako punkt wyjścia pierwiastek pracy fizycznej i umysłowej, zaś jako cel działań dobrobyt fizyczny, który wzrasta przez coraz dalej idący podział pracy. Rozwój środków dobrobytu pojawia się z postępem cywilizacji i opiera się na dwóch najważniejszych czynnikach: na własności prywatnej i na nagromadzeniu kapitałów przemysłowych. Prawo własności powstaje ex facto – przez zawładnięcie oraz ex pacto – przez umowę. Nagromadzenie zasobów – kapitałów daje możność utrzymania ludziom zatrudnionym w różnych gałęziach wytwórczości i umożliwia podział pracy.

Dobrobyt fizyczny jest działaniem na naszą istotę pewnej ilości sił fizycznych. Aby pozyskać te siły, trzeba wykonać pracę, połączoną z uczuciem przykrości. Ilość przykrości, proporcjonalna do intensywności i trwania pracy, potrzebnej do nabycia przedmiotu fizycznego dobrobytu, staje się wartością przedmiotu.

Za przedmioty pierwszej potrzeby gotowi jesteśmy dać maksimum pracy, to znaczy narazić się na przykrość najbardziej intensywną. Ta ilość przykrości, jako granica wartości danych przedmiotów, stanowi ich wartość absolutną.

Ze stosunku wartości absolutnej i względnej wynikają trzy hipotezy: 1) gdyby wartość względna przedmiotów dobrobytu fizycznego była wyższą od absolutnej, ludzkość nie mogłaby istnieć, 2) gdyby wartości te były równe, człowiek mógłby żyć tylko życiem fizycznym i 3) jeżeli względna wartość przedmiotów dobrobytu fizycznego będzie mniejszą od ich wartości absolutnej, pozostanie człowiekowi przewyżka sił i pracy. W tym tkwi idea cywilizacyjnego postępu ludzkości.

Teoria wartości i wynikająca stąd ocena potrzeb jest teorią na wskroś nowożytną. W naszych czasach została ona sformułowana przez szkołę psychologiczną. Wroński w swych koncepcjach wyprzedził epokę, w której działał. Wielkie i głębokie teorię Wrońskiego nie są dotychczas spożytkowane przez naukę europejską, należy również stwierdzić, że nie są należycie znane wśród polskiego społeczeństwa.

***

Już w 1820 roku Fryderyk Skarbek wydaje Elementarne zasady gospodarstwa narodowego i dziełem swym kładzie podwaliny szkoły narodowej w ekonomice polskiej. Skarbek zawiera w sobie te same zasadnicze cechy moralno-społecznej filozofii, jakimi odznaczały się pisma Staszica i Kołłątaja. Słusznie podkreśla p. St. Grabski, że okres ten należy określić, jako kontynuację przerwanego w ostatnim dziesięcioleciu XVII-go wieku rozwoju teoretycznej naszej wiedzy ekonomicznej.

Działalność i znaczenie Skarbka w nauce naszej jest dość znane, abyśmy musieli bliżej je określać.

Jedno może zjawisko powinniśmy podkreślić i uwypuklić, gdy chodzi o sformułowanie znaczenia i doniosłości dzieł Skarbka. Włączamy Skarbka do ogólnej szkoły narodowej, w której figurują List i Carey. Jeżeli jednak zastanowić się nad ideą przewodnią ogłoszonej w 1841 roku pracy Lista, który miał zupełnie konkretny cel na widoku: doprowadzić w Niemczech do unii celnej i protekcją bariery celnej ochronić przemysł niemiecki przed zalewem angielskim, występującym pod flagą wolnego handlu, jeżeli przypomnimy sobie, że Carey miał na widoku zupełnie konkretne cele analogiczne do celów Lista, mianowicie obronę Ameryki przed dominującą w przemyśle pozycją Anglii, gdy ogłaszał w 1848 r. swe dzieło Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość (The past, the present and the future) – wtedy w porównaniu z tymi konkretnymi, czysto praktycznymi zagadnieniami gospodarczymi występuje z całą plastyką doniosłość i wielkość „potężnego gmachu naukowego” (jak nazwał Grabski dzieło Fryderyka Skarbka)[19]. Skarbek wyobraża skończony systemat, koncepcję przemyślaną i wykończoną w najdrobniejszych szczegółach.

Skarbek stwierdza, że obowiązkiem jego jest „zastosować prawidła naukowe do kraju naszego”. Nie zagłębia się ani w fizjokratyzmie, ani w liberalizmie. Ujmuje związki zjawisk gospodarczych pod kątem interesu narodowego.

Skarbek zaczyna badania od jednostki społecznej. Człowiek tym się różni od zwierząt, że posiada ideał nie tylko użycia, lecz i doskonałości duchowej i fizycznej, doskonalić się zaś może tylko we współżyciu społecznym. Społeczeństwo może istnieć, o ile jednostki, wchodzące w jego skład, dążą do doskonalenia się, bo tylko wtedy liczą się one z potrzebami, wynikającymi ze stanu kultury narodowej. W ten sposób Skarbek rozwiązuje problemat przeciwieństwa interesów jednostki i społeczeństwa.

Społeczeństwo, a zatem i gospodarstwo narodowe, może być zrozumiane tylko o tyle, o ile jednostkę a priori uznamy za jednostkę społeczną, która we współżyciu swym społecznym kieruje się względami dobra ogólnego, a nie swymi interesami egoistycznymi.

Ten społeczno-etyczny pogląd stanowi punkt wyjścia całej teorii Skarbka.

Zasadnicze poglądy Skarbka różnią się zatem radykalnie zarówno od teorii Smitha, który opierał się na egoistycznych pobudkach jednostki, jak i od teorii fizjokratów, którzy wyprowadzili swój pogląd z praw przyrody, które są niezłomne i żadnych ustępstw nie dopuszczają.

W teorii Skarbka istnieje cały szereg myśli zupełnie samodzielnych: zasługują na uwagę jego myśli co do popierania rolnictwa, które najwięcej wartości daje ogółowi, oryginalnością odznacza się jego teoria wartości, oparta na użyteczności i teoria powiększania się wartości w miarę różniczkowania się potrzeb. Samodzielnością odznacza się teoria podziału bogactw. Za właściwy zarobek, według Skarbka, uważać należy tę część dochodów, która pozostaje pracownikowi poza pokryciem niezbędnych na utrzymanie wydatków. Robotnik zatem, który otrzymuje tylko płacę, wystarczającą na pokrycie potrzeb, żadnego zarobku nie pobiera. Tę teorię Skarbka można uznać jako podstawę teoretyczną do ustalania płac minimalnych, która wyświetlona została w okresie znacznie późniejszym.

***

Józef Supiński, zasłużony autor Polskiej szkoły gospodarstwa społecznego jest pisarzem, należącym do tej same szkoły, co i Skarbek, stanowi jednak indywidualność zupełnie odrębną[20].

Supiński ogłosił swe prace w wieku późniejszym po powrocie z emigracji, jednak system ekonomiczny Supińskiego dojrzewał w otoczeniu filozoficznych i mesjanicznych porywów polskich tułaczy na emigracji i stamtąd Supiński czerpał swe natchnienie. Znów wiąże się nowe ogniwo w łańcuchu polskiej myśli ekonomicznej. Myśli patrioty, skierowane ku odzyskaniu utraconej ojczyzny, wiążą się z reformatorskimi dążeniami, by nakreślić drogę postępowania ku jaśniejszej przyszłości. Drogą tą ma być tworzenie „polskiej szkoły gospodarstwa społecznego”.

Niesłusznie łączą u nas nierozerwalnie Supińskiego z epoką pozytywizmu, który powstał u nas po upadku powstania w 1863 roku. W samej rzeczy pisma Supińskiego, jak stwierdza Grabski, stały się jedną z ksiąg mądrości tego ruchu. Świadczy to przede wszystkim o tym, że kierunek „pracy organicznej” szukał w dziełach Supińskiego uzasadnienia dla swego programu.

Supiński stwierdza, że polityka społeczna musi mieć cechę narodową, gdyż jest owocem „tej zbiorowej idei, która wyciska na każdym narodzie pewne znamię odrębności i samoistnienia”.

Swoją teorię Supiński nazwał „Szkołą polską”, ponieważ „siły rozumowania teorii karmić się powinny miejscowymi sokami” i ponieważ powinna ona „obrać punkt widzenia na rodzinnej ziemi”.

Zasługują na podkreślenie teorie społeczne Supińskiego, które wyraźnie występują w jego pracach. Supiński wkładał na państwo obowiązek krzewienia wśród ludu oświaty ogólnej i zawodowej. Supiński radził unikać ochrony celnej, ponieważ opieka utrzymuje przemysł, a tym samym cały naród w nieustającej małoletności.

Supiński rozwijał zupełnie samodzielnie pojęcie zasobu społecznego, jako siły społecznej, wytworzonej przez naród i wyznaczającej danej społeczności ludzkiej samodzielne stanowisko w organizmie przyrody.

Supiński rozwijał swą własną teorię wartości, dowodząc, że użyteczność, wypracowana pod kierunkiem wiedzy, staje się wartością.

Niezależnie od swej wartości naukowej dzieła Supińskiego miały wielkie znaczenie wychowawcze. Nawołując do pracy narodowej i społecznej, Supiński wołał: „Przeciwwagą śmierci jest tylko życie, życie pełne siły i jędrności.

Nie wypuszczajcie z rąk ani piędzi ziemi waszej, rzucajcie się sami do przemysłu, a gdy zagarniecie wszystko, wołajcie: »Jesteśmy«”. Supiński przyznał się, że nigdy nic mu nie było droższym, nad pomyślność rodaków: indywidualną i zbiorową „ogólną, będącą zbiorem pojedynczych i indywidualną, opierającą się na oświacie i dobrobycie, zatem na wiedzy i pracy. Na wiedzy, zdobytej pracą i na pracy, rozwijającej się pod kierunkiem wiedzy. Bo ani oświata przyjmie się w nędzy, ani dobrobyt zakwitnąć nie może w ciemnocie”.

***

Naszkicowaliśmy sylwetki najwybitniejszych polskich pisarzy i będziemy teraz usiłowali odpowiedzieć na pytanie, czy można w nich upatrywać pewne cechy pokrewne, które by nadawały im charakter polskich ekonomistów i które by tym szacownym postaciom nadawały ogólny charakter polskiej szkoły ekonomicznej, odcinającej się wyraźnie od szkół zagranicznych?

Dalej już naszej nici porównań nie będziemy snuli. Chodzi nam o zatrzymanie się przy postaciach najbardziej charakterystycznych. Zresztą bliskość ostatniego okresu utrudnia pozyskanie odpowiedniej perspektywy.

Okres pozytywizmu był do pewnego stopnia okresem oportunistycznym. Nie szukano teorii, lecz wskazówek utylitarnych.

Chodziło o przyswojenie sobie wiedzy zachodu. W Galicji podjęli się tego zadania profesorowie zreformowanych uniwersytetów. Powstają prace Bilińskiego, Ochenkowskiego, Milewskiego, Czerkawskiego, Szczepanowskiego. Równocześnie istniał jeszcze prąd drugi, który, głównie w królestwie, z powodu ucisku politycznego nie mógł się wydobyć na jaśnię, kładł on podwaliny pod polski ruch społeczny, używać musiał często pseudonimów i literatury nielegalnej. Powstaje bogata literatura społeczna. Spotykamy tu nazwiska: Stanisława Krusińskiego, J. K. Potockiego, H. Forstetera, S. Posnera, E. Plebińskiego – z zasłużonym profesorem L. Krzywickim na czele.

Przed dwudziestu pięciu laty powstaje ożywienie w naszym świecie ekonomicznym. Ukazują się prace teoretyczne: Marchlewskiego, Herynga, Czerkawskiego, Daszyńskiej-Golińskiej, Grabskiego, Kempnera, Majewskiego, Kostaneckiego, Zawadzkiego, Dmochowskiego, Lipińskiego, Lewińskiego, Grossmana, St. Kohna, Jastrzębskiego i wielu innych.

***

Jeżeli zaś teraz spróbujemy znaleźć ogólne tło dla charakterystyki wielkich imion wśród naszych pisarzy ekonomicznych, to rzucą się od razu w oczy pewne cechy wspólne.

Prawie wszystkim tym pracom przyświecał cel reformatorski. Chodziło o podtrzymanie, lub skierowanie na właściwe tory polityki narodowej, chodziło o wskazanie dróg ratunku dla znajdującej się w potrzebie, lub w upadku ojczyzny.

Dzieła te posiadają tę wspólną cechę, że traktują zagadnienia gospodarcze na ogólnym tle socjologicznym. Pisarze polscy formułują swą naukę, nie jako naukę materialistyczną o bogactwie, lecz jako naukę o żywym człowieku. Wszyscy wyprowadzają swe systemy z założeń czysto etycznych. Wszyscy uwzględniają pierwiastki duchowe, psychiczne przy formułowaniu zagadnień gospodarczych.

Kwestia społeczna u ekonomistów polskich występuje na tle zagadnień bieżących, wszędzie jednak rozpatrywana jest w stosunku do całości narodu.

Ten kierunek umysłów ekonomistów naszych, jak słusznie stwierdza dr Daszyńska-Golińska, stoi niewątpliwie w związku z wolnościami obywatelskimi w historycznej Polsce, gdzie każdy szlachcic miał prawo udziału w decyzjach o sprawie publicznej i czuł się powołany do kierowania sprawami narodu.

Niewątpliwie, nie tylko warunki zewnętrzne spowodowały stawianie zagadnień ekonomicznych na narodowym gruncie.

Fakt wysuwania momentów duchowych i całej osobowości człowieka umożliwił nauce polskiej wciągnięcie narodowości do badań ekonomicznych[21].

Wydaje nam się słusznym twierdzenie, że polska szkoła ekonomiczna posiada wybitnie narodowy, a zarazem silnie reformistyczny charakter, jest ona narodowo-społeczną z wyraźnym etycznym zabarwieniem, z dążeniem do określenia i sformułowania zasad sprawiedliwości społecznej.

Można się spierać co do słuszności tej tezy. Można kwestionować samodzielność i niezależność polskiej myśli. Taka dyskusja może być tylko pożyteczną.

Wyznajemy szczerze i otwarcie. Zbyt mało znamy naszych pisarzy ekonomicznych. Spuścizna po nich jest rozproszona i mało zbadana. Brak nam odpowiednich wydawnictw i komentarzy, brak planowej i systematycznej pracy. A jednak prace wybitnych naszych uczonych, oparte o dokładną znajomość własnego społeczeństwa, posiadają dla nas ogromne znaczenie wychowawcze i są skarbnicą wiekowego doświadczenia.

I dlatego prace ich nie powinny zaginąć i powinny trwać dla przyszłych pokoleń.

Musimy zatem stworzyć historię ekonomiki polskiej.

Cały szereg polskich uczonych, którzy badali historię doktryn polskich, stwierdzał istnienie wspólnych cech, przewijających się w dziełach najwybitniejszych naszych ekonomistów.

Stanisław Grabski uzasadnia, że „polska nauka ekonomiczna istnieje, ma swe specjalne cechy charakterystyczne i te jej cechy, jak się okazuje, są postępowym czynnikiem naukowym”[22].

St. A. Kempner dowodzi, że w Polsce „istniała świadoma idea gospodarcza”, która „stanowiła jakby most, przerzucony na nową metę z idei Sejmu Wielkiego”. „Naszą myśl społeczno-ekonomiczną osobliwą chlubą zdobi” ten fakt, że myśl ta „swoją stałą badawczą czujnością wskazywała, że naród i w niewoli politycznej musi budować sobie względną przynajmniej niepodległość gospodarczą”[23].

Śp. Edward Strasburger, zmarły przedwcześnie historyk doktryn ekonomicznych polskich, tak formułuje swe zdanie: „Kierunek narodowy, wysuwanie na plan pierwszy potrzeb kraju, zapatrywanie się na indywiduum, jako na obywatela kraju – jest bodaj najważniejszym znamieniem, jednoczącym wszystkich ekonomistów polskich, poczynając od Ostroroga i Modrzewskiego, a kończąc na Skarbku i Supińskim. W tym leży oryginalność poglądów naszych ekonomistów”[24].

Pani dr Daszyńska-Golińska, której pracę o Polskiej nauce ekonomiki bliżej omówiliśmy, stwierdza, że w polskiej nauce ekonomicznej „najlepsze siły moralne i najwybitniejsze umysły zwracają się ku podtrzymaniu bytu politycznego narodu i odbudowaniu niepodległości”.

„Odbija się to w niedoktrynerskim stawianiu zagadnień na gruncie potrzeb, braków i właściwości własnego społeczeństwa”.

„Myśl teoretyczną zespalają (pisarze polscy) z całokształtem zagadnień filozoficzno-społecznych, teorie ekonomiczne opierają nie tylko na rozumowaniu logicznym, ale i na uczuciu, widząc w działalności gospodarczej jeden z węzłów narodowego bytu”.

Na podstawie tego dorobku myśli polskiej, któryś my rozpatrzyli, mamy prawo wzywać polską młodzież, aby starała się kierować dalej myśl polską na te tory, które zostały ustalone przez rodzimych uczonych. Aspiracje polskich pisarzy są górne i nigdy nie zniżali oni swego lotu. Niechaj więc się ośmielą kontynuatorzy myśli polskiej i niech odważnie zaznaczają odrębność swego stanowiska, a zarazem niech starają się o to, aby polska teoria ekonomiczna wnosiła swe wartości do ogólnego dorobku naukowego całej ludzkości, aby

„…do coraz wyższych kół

Iść przez drugich podnoszenie,

Tak Bóg czyni we wszechświecie,

Bo cel – światów – szlachetnienie”.

prof. Stefan Dziewulski

1927.

PolskaGospodarka

Przypisy:

1. St. Grabski, Współczesna nasza literatura ekonomiczna i stanowisko jej w historii rozwoju polskiej myśli ekonomicznej, „Ekonomista” 1901, II.

2. J. Bartoszewicz, Przedmowa do prac M. Kopernika, Warszawa 1854.

3. A. Montanari, Nicolao Copernico ed il suo libro De Monetae cudendae Ratione, Padwa 1873.

4. J. Dmochowski, M. Kopernika rozprawy o monecie, s. 55.

5. Tamże, s. 66.

6. St. Grabski, Współczesna nasza literatura ekonomiczna. „Ekonomista” 1901, II.

7. St. Dziewulski, Polska myśl ekonomiczna na Wszechnicy Wileńskiej, „Ekonomista” 1920, I, s. 12.

8. Z. Daszyńska-Golińska, Polska nauka ekonomiki, „Ekonomista” 1920, II.

9. Z. Daszyńska-Golińska, Ekonomia społeczna, Warszawa1906, s. 69.

10. J. B. Marchlewski, Fizjokratyzm w dawnej Polsce, „Biblioteka Warszawska” 1896, IV, s. 249.

11. H. Kołłątaj, Do Stanisława Małachowskiego anonima listów kilka.

12. St. A. Kempner, Idee społeczno-gospodarcze Polski porozbiorowej, „Ekonomista” 1918, I.

13. A. Mickiewicz, Literatura słowiańska, Poznań 1865, s. 196.

14. B. Limanowski, Historia ruchu społecznego w XIX stuleciu, Lwów 1890, L, s. 463.

15. Filaret Prawdowski (Henryk Kamieński), Prawdy żywotne narodu polskiego, Bruksela 1844. s. 73.

16. „Szkoda, że nie przełożono na język francuski Trentowskiego…, ale ważniejszą byłoby rzeczą dla zajmujących się filozof ją obeznać się z pismami Cieszkowskiego, żeby widzieć, jakie stanowisko w Niemczech zajął ten umysł potężny…”, A. Mickiewicz, Literatura słowiańska, t. III. s. 219.

17. J. Hoene-Wroński, Mylne systemy ekonomii politycznej: Merkantylizm. Fizjokratyzm, „Bibl. Dzieł Społ. Ekon.”, pod redakcją dr Z. Daszyńskiej-Golińskiej, Warszawa 1911.J. Hoene-Wroński, System ekonomiczno-przemysłowy Adama Smitha, „Bibl. Dzieł Społ. Ekon.”, pod redakcją Z. Daszyńsklej-Golińskiej, Warszawa, 1912.Z. Daszyńska-Golińska, Hoene Wroński jako ekonomista, „Ekonomista” 1911, IV.

18. J. Hoene-Wroński, Adrese aux nations civilisées sur leur sinistre désordre révolutionnaire, Paryż, 1848, 4° s. VII i 48.

19. St. Grabski, Współczesna nasza literatura ekonomiczna, „Ekonomista” 1901.

20. S. A. Kemper, Józef Supiński, „Ekonomista” 1903.St. Grabski, Współczesna nasza literatura ekonomiczna, „Ekonomista” 1901, II.St. Dziewulski, Józef Supiński, „Ekonomista” 1904.

21. Z. Daszyńska-Golińska, Polska nauka ekonomiki, „Ekonomista” 1920, II.

22. St. Grabski, Współczesna nasza literatura ekonomiczna. Ekonomista 1901, II, s. 224.

23. St. A. Kempner, Idee społeczno-gospodarcze Polski porozbiorowej, „Ekonomista” 1928, I, s. 22.

24. E. Strasburger, Historia doktryn ekonomicznych w Polsce niepodległej, „Ekonomista” 1918, I, s. 11.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: 

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

3 Komentarzy

  1. Jest też Kwiatkowski, Nasiłowski, Langego pomijam, Kieżun, którzy myśleli właśnie tak.

    A czym różni się Grabski od Balcerowicza?

  2. Urodził się 4 września 1876 r. w Warszawie. Studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim, a także w Berlinie i w Paryżu. Był cenionym prawnikiem, zajmującym się m.in. kwestiami gospodarczymi. Należał (do 1911 r.) do Ligi Narodowej. W latach 1914-1915 był sekretarzem generalnym Komitetu Obywatelskiego Miasta Warszawy. W 1918 r. został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Tworzył Wydział Statystyczny GUS i Wydział Asekuracyjny (przekształcony później w Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych). Był redaktorem i wydawcą pisma „Ekonomista” (1903-1928), następnie „Prawa i Ekonomii”, wykładowcą Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego (1924-1927) i profesorem w Wolnej Wszechnicy Polskiej (1927-1939). Należał do Polskiego Towarzystwa Polityki Społecznej – był też jego pierwszym prezesem. Wydał m.in. Polska szkoła ekonomiczna (1927), Linie wytyczne polityki gospodarczej Polski (1930) i Wykłady z ekonomii politycznej (1930). Zmarł 10 marca 1941 r. w Warszawie.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*