life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Mikołaj Bierdiajew: Oczekujemy nadejścia Nowego Średniowiecza

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Dziś stajemy się świadkami barbaryzacji świata europejskiego. Po wyrafinowanej dekadencji, cechującej apogeum kultury europejskiej, następuje z kolei inwazja barbarzyństwa. I można tu powiedzieć, że fatalną rolę w tym procesie odegrała wojna światowa, która zaważyła na przeznaczeniu Europy. Cywilizowana i humanistyczna Europa ginie, niezdolna w chwili obecnej oprzeć się wewnętrznemu i zewnętrznemu barbarzyństwu. Głuche wstrząsy podziemnego barbarzyństwa odczuwało się od dość dawna, ale upadające europejskie społeczeństwo burżuazyjne nie robiło nic, aby ocalić antyczne i odwieczne święte realności Europy. Żyło ono beztrosko, licząc na niewyczerpany dobrobyt. Mrok ogarnia Europę. Społeczeństwa europejskie wchodzą w okres starczej niemocy i zgrzybiałości. I może nadejść nowy okres chaosu, wędrówek ludów. Feudalizacja Europy stanie się możliwą. W dziejach ludzkości nie istnieje postęp idący wzwyż w linii prostej, postęp, w który ludzie XIX wieku wierzyli tak mocno, że stał się ich religią. W dziejach społeczeństw i cywilizacji dają się zauważyć procesy organiczne, zamykające w sobie okresy młodości, dojrzałości i zgrzybiałości, rozkwitu i upadku. Dziś żyjemy nie tyle na początku nowego świata, ile przy końcu starego. Epoka nasza przypomina koniec świata starożytnego, upadek imperium rzymskiego, wyczerpanie i zanik grecko-rzymskiej kultury, tego wiecznego źródła wszelkiej kultury w ogóle. Modernistyczne prądy w sztuce przypominają okres zagubienia doskonałości form antycznych i barbaryzację starożytności. Systemy socjalne i polityczne naszych czasów przypominają te metody, które panowały za czasów Dioklecjana i które więziły człowieka. Dociekania religijne, filozoficzno-mistyczne naszych czasów przypominają koniec filozofii greckiej, wnikanie w misteria, pragnienie inkarnacji i nadejścia Boga-Człowieka. Duchowo nasze czasy przypominają uniwersalizm i synkretyzm epoki hellenistycznej. Ogromna nostalgia opanowała najlepszą część ludzkości. I to jest oznaką nadejścia nowej epoki religijnej.

Odnosimy wrażenie, że rozkłada się i zamiera piękno, że od tej chwili staje się prawie niemożliwością swobodna gra ludzkich sił twórczych, że wolna indywidualność ludzka dochodzi swego kresu. Panuje wszechwładnie małoduszność i brak wiary, które powodują przygnębienie. Zdolności odradzania się natury ludzkiej są nieskończone. Jednak odrodzenie duchowe człowieka i jego dzieł nie może się zacząć inaczej jak drogą pogłębienia chrystianizmu, drogą ostatecznego objawienia Chrystusa w człowieku, poprzez wierność osobowości ludzkiej objawieniu chrześcijańskiemu. Chrystianizm nie wypowiedział jeszcze w antropologii ostatniego słowa. Objawienie w tym, co dotyczy człowieka nie rozwinęło się jeszcze w całym swym bogactwie. Na tym polega istota problemu antropologicznego postawionego przez humanizm, który zrodził czasy nowożytne. Ale Europa współczesna poszła dość daleko w kierunku zdrady chrześcijańskiego objawienia osobowości ludzkiej, wydała ona tę osobowość na łup gry pierwotnych instynktów usiłujących ją rozerwać. W ten sposób pozwoliła Europa współczesna przeniknąć do łona swej cywilizacji pierwiastkowi chaosu, który może ją wtrącić w okres barbarzyństwa. I żaden żywioł, żaden instynkt pierwotny nie jest w stanie zgasić światła chrześcijańskiego objawienia Boga, człowieka i Boga-Człowieka. Bramy piekielne nie zwyciężą tego objawienia. Oto dlaczego źródło światła pozostanie, jakimikolwiek by nie były ciemności, które je otaczają. I my powinniśmy się czuć nie tylko ostatnimi Rzymianami, wiernymi starożytności, wiecznej prawdzie i pięknu, ale także tymi, którzy czuwają zwróceni w kierunku niewidocznego jeszcze dnia, twórczej przyszłości, dnia, w którym wzejdzie słońce nowego, chrześcijańskiego Renesansu. Być może Renesans ten narodzi się w katakumbach i objawi się tylko wybranym. Być może nastąpi to dopiero przy końcu świata. Nie do nas należy o tym wiedzieć. Ale to wiemy na pewno, że wieczne światło i wieczne piękno nie mogą być zniszczone przez żadne mroki i przez żaden chaos. Zwycięstwo ilości nad jakością tego świata ograniczonego nad tamtym jest zawsze złudzeniem. I oto dlaczego bez obawy i zniechęcenia powinniśmy przejść od dnia historii nowożytnej do tej średniowiecznej nocy. I niech zniknie fałszywe i kłamliwe światło.

Racjonalizm, humanizm, prawny formalizm, liberalizm, demokracja, wszystko to formy myśli i życia, które opierają się na hipotezie, że Prawda jest nieznana i że być może wcale jej nie ma; one w ogóle nie chcą poznać Prawdy.

Padają podstawy światopoglądu XIX wieku i dlatego walą się oparte na nim państwa i kultury. Niszczeją państwa monarchistyczne i demokracje, jednako zawierające w swych podstawach humanizm. Przeżywa kryzys i upadek nie taka czy inna forma państwa, ale samo państwo. Nie ma już państw mocnych i długotrwałych. Żadne państwo nie wie dziś, co je czeka jutro. Żaden „legitymizm”, czy to starych monarchii, czy też młodych demokracji z ich formalną ideą wszechwładztwa narodu — nie ma więcej władzy nad duszami ludzi. Nikt już nie wierzy w żadne prawne czy polityczne formy i nikt już nie dałby złamanego szeląga za żadną Konstytucję. Wszystko rozstrzyga się realną siłą.

Upadek musi poprzedzić nowe Średniowiecze. I trzeba obserwować te elementy, które umierają i te, które się rodzą. Ale cały czas trzeba pamiętać o tym, że człowiek wskutek posiadanej wolności może pójść dwiema drogami, że przyszłość jest dwumożliwościowa. Chciałbym nakreślić szmat drogi, którą ludzkość musi iść, cały czas mając na widoku tę dwoistość.

Kapitalizmu absolutnie niepodobna ujmować jako gospodarstwa sakralnego. Jest on oczywiście rezultatem sekularyzacji życia ekonomicznego. W systemie tym zostaje naruszone istotnie hierarchiczne podporządkowanie czynnika materialnego duchowemu. Ekonomizm naszej historycznej epoki jest właśnie naruszeniem prawdziwego hierarchizmu społeczeństwa ludzkiego; utratą duchowego centrum. Autonomia życia gospodarczego doprowadziła do panowania gospodarstwa nad całym życiem społeczeństw ludzkich. Mamonizm stał się określającą siłą naszego wieku, w którym przede wszystkim kwitnie kult złotego cielca. I najokropniejsze jest to, że w tym niczym nie zamaskowanym mamonizmie wiek nasz widzi oznakę wyższości, zbliżenie do poznania prawdy, wyzwolenie od wszelkich złudzeń.

Materializm ekonomiczny formułuje to najdokładniej, nazywając złudzeniem i kłamstwem całe duchowe życie człowieka. Socjalizm jest tylko dalszym rozwinięciem systemu przemysłowo-kapitalistycznego, ostatecznym triumfem zasad w nim zawartych i ich ogólnym rozpowszechnieniem. Socjaliści biorą ze społeczeństwa burżuazyjno-kapitalistycznego jego materializm, jego ateizm, jego powierzchowne „oświecenie”, jego nienawiść wobec ducha i całego duchowego życia, jego głód życia, żądzę powodzeń i zaspokojenia, jego walkę o egoistyczne interesy, jego nieumiejętność wewnętrznej koncentracji. Tak kapitalizmowi, jak i socjalizmowi towarzyszy upadek i zanik duchowej twórczości, ubytek ducha w ludzkim społeczeństwie. Obydwa te ustroje są wynikiem zaniku ducha, rezultatem długotrwałego procesu odpadania od duchowego centrum, od Boga. Cała energia skierowała się na zewnątrz; jest to właśnie przejście od „kultury” do „cywilizacji”. Zamiera cała uświęcona symbolika kultury.

I faktem bezspornym dla nas staje się to, że w historii nowożytnej, dumnej ze swego postępu, środek ciężkości życia przechodzi ze sfery duchowej do sfery materialnej, z życia wewnętrznego do życia zewnętrznego; społeczeństwo staje się coraz mniej religijne. I nie Kościół, ale giełda stała się siłą dominującą i kierującą życiem. Masy nie chcą ni walczyć, ni umierać za żadne święte symbole. Ludzie nie żyją już sporami nad dogmatami wiary, nie wzruszają się tak tajemnicami życia Boskiego, jak to miało miejsce w czasach dawnych. Uważają się oni za wyzwolonych od świętego szaleństwa. Taki jest styl naszej kapitalistyczno-socjalistycznej epoki.

I oto wiele oznak wróży koniec tej epoce.

Trzeba będzie na nowo zwrócić się ku naturze, do gospodarstwa rolnego i do rzemiosła. Miasto będzie musiało zbliżyć się do wsi; trzeba będzie zorganizować się w związki gospodarcze i korporacje. Trzeba będzie zasadę konkurencji zastąpić zasadą kooperacji. Zasada własności prywatnej będzie zachowana w wieczystych swych podstawach, jednakże będzie ograniczona i uduchowiona. Nie będzie już więcej tych monstrualnych majątków prywatnych, tak charakterystycznych dla czasów nowożytnych. Nie będzie już więcej równości, ale też nie będzie już więcej głodnych i ginących z nędzy. Trzeba będzie przejść do kultury materialnej bardziej uproszczonej i elementarnej oraz do kultury duchowej bardziej złożonej. Koniec kapitalizmu jest końcem historii nowożytnej i początkiem nowego Średniowiecza. Gigantyczne przedsięwzięcie historii nowożytnej powinno być zlikwidowane; ono nie udało się. Ale zanim to nastąpi, być może techniczna cywilizacja zrobi jeszcze próbę rozwinięcia się do ostatnich granic, do czarnej magii; tego samego można się spodziewać i od komunizmu.

Kiedy mówimy o przejściu z historii nowożytnej do Średniowiecza — jest to tylko obrazowy sposób wyrażania się. Przejście jest możliwe tylko do nowego Średniowiecza, nigdy do starego. I właśnie to przejście musi być uznane za wielką rewolucję ducha i za twórczy ruch naprzód, a nie za reakcję, jak to się roi oczom przerażonych i zwyrodniałych „postępowców”. Wreszcie pora już przestać mówić o mrokach Średniowiecza i przeciwstawiać im światło historii nowożytnej. Te trywialne sądy nie stoją na poziomie współczesnej wiedzy historycznej.

W istocie średniowieczna kultura była już odrodzeniem, walką z tym barbarzyństwem i ciemnotą, które nastąpiły po upadku antycznej kultury. Chrystianizm był światłem w ciemnościach, przemianą chaosu w kosmos. Średniowiecze było bardzo złożone i bardzo bogate. Przez długi czas przyjętym było myśleć, że Średniowiecze stanowi niezapisaną kartę w umysłowym rozwoju ludzkości, w historii myśli filozoficznej. A tymczasem w czasach Średniowiecza była tak wielka liczba myślicieli godnych podziwu, taka rozmaitość w świecie myśli, jakiej nie można by znaleźć w żadnej innej epoce. Dla Średniowiecza było rzeczą codzienną, było życiowym to, co wydaje się naszym czasom niepotrzebnym luksusem. Nawrót do Średniowiecza jest więc nawrotem do bardziej wzniosłego religijnego typu. Daleko nam jeszcze do szczytów średniowiecznej kultury duchowej. Żyjemy w epoce upadku. Zbliżamy się raczej do początków Średniowiecza, kiedy przeważały negatywne procesy rozkładu nad pozytywnymi syntezy i twórczości. Średniowiecze nie jest epoką mroku, ale epoką nocną. Dusza Średniowiecza jest duszą nocy, kiedy odsłaniają się żywioły i energie, które zamknęły się dla świadomości pracowitego dnia nowej historii.

Bóg znowu powinien stać się ośrodkiem całego naszego życia, naszej myśli, naszego uczucia, znowu powinien stać się naszym jedynym marzeniem, naszym jedynym oczekiwaniem, naszą jedyną nadzieją. Moje pragnienie nieograniczonej wolności musi być zrozumiane jako konflikt ze światem, a nie z Bogiem.

Ośrodkiem duchowym w najbliższej przyszłości może być, tak jak w Średniowieczu, tylko Kościół. Otóż życie Kościoła płynie dziś i rozwija się jakimiś nieoficjalnymi, na zewnątrz niedostrzegalnymi drogami. Granice Kościoła nie ukazują się wyraźnie, nie można ich wskazać jako coś materialnie uchwytnego. Życie Kościoła jest tajemnicą i drogi jego nie mogą być pojęte rozumem. Duch wionie kędy chce. I w życiu Kościoła odbywają się twórcze procesy, które, biorąc zewnętrznie, oficjalnie, czysto racjonalistycznie — wydają się obce Kościołowi. Kryzys kultury polega właściwie na tym, że nie może ona być obojętną pod względem religijnym i nosić charakteru humanistycznego i że musi ona nieuniknienie stać się albo bezbożną, antychrześcijańską cywilizacją, albo uświęconą, kościelną kulturą, chrześcijańskim przeobrażeniem życia.

Naturalny hierarchizm życia musi uzyskać należne mu prawa i jednostki mające większy ciężar gatunkowy w znaczeniu ontologicznym i obdarzone większą mocą, i bardziej godne muszą zająć odpowiednie miejsce — w życiu. Życie nie może kwitnąć bez arystokracji duchowej. I musi powstać ruch przeciwdziałający zjawisku tej społecznej entropii, która opanowała współczesne, demokratyczne społeczeństwa. Zasada action directe, spontanicznego działania jednostek i grup rozbije dawną politykę. Bezpośrednie i pierwiastkowe życie otrzyma przewagę nad wtórnym i pośrednim życiem polityki. Partie polityczne i ich przywódcy stracą prawdopodobnie wszelkie znaczenie; i nie drogą organizacji partyjnej będą wysuwały się na czoło społeczeństw wybitne jednostki. Znikną ostatecznie z powierzchni ziemi parlamenty wraz ze swym fikcyjnym i wampirycznym życiem narośli na ciele narodu, niezdolnych do pełnienia żadnej funkcji organicznej.

Parlamenty polityczne, zwyrodniałe w jałowym gadulstwie, zostaną zastąpione przez rzeczowe parlamenty zawodowe, oparte na zasadzie reprezentacji realnych korporacji, które nie będą walczyły o władzę polityczną, a raczej decydowały o zagadnieniach życiowych, jak np. problemach związanych z gospodarstwem rolnym, z wychowaniem narodowym itp. Kwestie te będą rozstrzygane życiowo, a nie dla polityki.

Nowe Średniowiecze nieuniknienie będzie w najwyższym stopniu narodowe, lecz zupełnie nie demokratyczne. Od dziś począwszy masy pracujące i warstwy ludowe będą grały wielką rolę w losach państw. I wszelka polityka będzie musiała się z tym liczyć i szukać dróg w celu ograniczenia władzy mas nad kulturą jakości.

Władza nigdy nie należała i nie będzie należała do większości. To przeczy samej naturze władzy. Władza w istocie odznacza się naturą hierachiczną i posiada hierarchiczną strukturę. Taką będzie i w przyszłości. Naród nie może rządzić sam sobą, trzeba mu kierowników. W republikach demokratycznych rządzi bynajmniej nie naród, ale nieznaczna mniejszość przywódców partii politycznych, bankierów, dziennikarzy itd. To, co nazywamy zwierzchnictwem narodu, jest tylko chwilą w życiu narodu, tylko wylewem narodowego żywiołu. Ukształtowanie się społeczeństwa i państwa, powstanie społecznego kosmosu jest zawsze procesem powstania nierówności i hierarchii, eliminacją warstwy kierowniczej. I zupełnie jest możliwe, że zjednoczenie społeczeństw i państw w nowym Średniowieczu — przyjmie formy monarchii. Masy same mogą zapragnąć monarchy, uznać wodza i bohatera. Ale jeśli monarchie są jeszcze możliwe, będą one naturalnie nowego typu, zupełnie obce typowi starej historii nowożytnej, a bardzo zbliżone do typu Średniowiecznego. Przeważą w nich cechy cezaryzmu.

Monarchie nowego Średniowiecza nie będą monarchiami formalnie legitymistycznymi. Zasada realizmu socjalnego będzie w nich miała przewagę nad zasadą prawnego formalizmu. Wspierać te monarchie będą nie kasty, a społeczne i kulturalne stany ukształtowane hierarchicznie. Władza będzie silna, często dyktatorska. Żywiołowa gra sił narodowych obdarzy jednostki wybrane świętymi atrybutami władzy. Nie będzie można zmuszać narodu do przyjęcia monarchii. Naród sam drogą realnie życiowych procesów będzie rozstrzygał o formach rządu w zależności od swoich wierzeń. Lecz taki rodzaj „zwierzchnictwa narodu”, które w pewnym sensie istniało zawsze, nie oznacza wcale demokracji. W każdym razie kwestię form władzy należy uważać za kwestię problematyczną i drugorzędną.

Skończy się nadmierne próżniactwo i nieróbstwo uprzywilejowanych klas historii nowożytnej. Arystokracja zachowa się zawsze, lecz nabierze ona bardziej duchowego charakteru, stając się kategorią raczej psychologiczną niż socjologiczną. Życie stanie się bardziej surowe i ubogie, zniknie blask nowożytnej historii.

Zbliżanie się nowego Średniowiecza sygnalizuje także rozkwit doktryn teozoficznych, zamiłowanie do nauk okultystycznych, ponowne odrodzenie się magii. Sama nauka wraca do swych magicznych źródeł i wkrótce wyjaśni się ostatecznie magiczny charakter samej techniki. Znowu zaczynają się stykać religia i nauka i rodzi się potrzeba poznania Boga i prawd religijnych drogą rozumową, kontemplacyjną. Wchodzimy w atmosferę cudowności, tak obcą historii nowożytnej i oto znowu staje się możliwą biała i czarna magia. I znowu staną się możliwe namiętne spory na temat tajemnic Boskiego życia. Przechodzimy od okresu psychicznego do okresu duchowego. Przyszłość jest rozdwojona i nie wierzymy więcej w konieczność i przymusowość radosnej, światłej i pożądanej przyszłości. Złudzenia ziemskiego szczęścia nie mają już nad nami żadnej mocy. Wyczucie zła musi stać się silniejsze i bardziej ostre w nowym Średniowieczu. Siła zła wzrośnie i przyjmie nowe formy, stając się przyczyną nowych cierpień. Lecz człowiekowi dana jest wolność ducha i wolność w odbiorze swej drogi. Chrześcijanie muszą skierować swoją wolę ku stworzeniu chrześcijańskiej społeczności i chrześcijańskiej kultury, ponad wszystko szukać Królestwa Bożego i jego prawdy.

Z punktu widzenia wewnętrznego życia duchowego mylnym jest wyobrażanie sobie, że źródło zła leży poza mną, a ja sam jestem tylko „naczyniem” dobra. Na takim gruncie rodzi się pełen złości i nienawiści fanatyzm. Obwiniać o wszystko zło żydów, masonów, inteligencję jest taką samą przewrotnością, jak oskarżać o wszystkie zbrodnie burżuazję, szlachtę i dawną władzę. Nie, źródło zła znajduje się także i we mnie samym i ja powinienem wziąć na siebie część winy i odpowiedzialności. I to byłoby słuszne zarówno w stosunku do dawnego samodzierżawia, jak i w odniesieniu do bolszewików.

Doświadczenie historii i nasze własne doświadczenie duchowe uczy nas tego, że rewolucje można pokonać tylko siłami porewolucyjnymi, tylko zasadami różnymi od tych, które panowały do rewolucji i od tych, które panują w czasie rewolucji. Wszystko, co było przed rewolucją, w rzeczywistości jest tylko wewnętrzną składową częścią samej rewolucji i rewolucyjnego rozkładu. Przedrewolucyjne i rewolucyjne jest jednym i tym samym, ale w różnych momentach. Rewolucja jest procesem rozkładu dawnego reżimu. I nie ma ratunku ani w tym, co zaczęło gnić, ani w tym, co gnicia dokonało. Ratunkiem może być tylko narodzenie się nowego życia.

Niedorzecznością jest chcieć przywrócić to, co doprowadziło do rewolucji. Jest to równoznaczne z zamknięciem się w magicznym kole. Wyjście z ruchu na lewo i na prawo może być znalezione tylko drogą ruchu w głąb i wzwyż. Ideowa kontrrewolucja musi być skierowana ku wytworzeniu nowego życia, w którym przeszłość i przyszłość zjednoczą się w wieczności; kontrrewolucja ta musi przeciwstawić się wszelkiej reakcji.

Bolszewicy nie przyczynili się do powstania tego schamienia życia i rządów, ile odzwierciedlili schamienie zachodzące w łonie samego życia narodu. Władza, która chciałaby mieć więcej kulturalne zabarwienie — nie mogłaby istnieć, nie odpowiadałaby ona wcale duchowemu stanowi narodu. Warstwa kulturalna bardziej wyrafinowana wierniejsza tradycjom, nie mogłaby nadal panować w Rosji. Bóg przekazał, że ośmielę się tak powiedzieć, władzę bolszewikom, aby była karą za grzechy narodu. I dlatego w tej władzy tkwi jakaś tajemnicza, przez samych bolszewików nierozumiana siła.

Nie uznaję zasady suwerenności narodu. Lecz szaleństwem byłoby ignorować duchowy stan narodu. Władza z natury swej nie jest demokratyczną, lecz musi być narodową. Ostatecznie wszystko zamyka się w wierzeniach religijnych narodu: one określały istnienie absolutnej monarchii. I jeśli wierzenia narodu są fałszywe i złe, to powinienem wszystkie swe siły poświęcić przede wszystkim dla tego, by naród mój skierować ku wierzeniom prawdziwym i dobrym. Prymat nad polityką należy zawsze do ducha. Ta prawda powinna być dziś uznana więcej niż kiedy indziej.

Przeżywamy stan analogiczny z upadkiem imperium rzymskiego i starożytnej cywilizacji III wieku, kiedy to tylko chrześcijaństwo ocaliło duchowo świat od ostatecznej zguby i rozkładu. W epoce tej barbarzyńskie pierwiastki przeniknęły już do zgrzybiałej i walącej się kultury. Dziś tak samo chylą się do upadku arystokratyczne podstawy kultury. I niezbędne jest nowe przekształcenie barbarzyńskiego żywiołu, niezbędne są narodziny nowego światła w mroku. Bolszewizmu nie można zlikwidować za pomocą dobrze zorganizowanych kawaleryjskich dywizji. Dywizje te same przez się mogą tylko zwiększyć chaos i rozkład. One podtrzymują tylko ten anormalny i niebezpieczny stan rzeczy, w którym władza opiera się tylko na zewnętrznej sile wojskowej, na żołdactwie. W ten sposób zginęło imperium rzymskie.

Bolszewizm powinien być pokonany przede wszystkim od wewnątrz, duchowo, a dopiero potem politycznie. Trzeba znaleźć nową duchową zasadę organizacji władzy i kultury.

Nasza epoka wymaga przede wszystkim czynów podobnych czynom Św. Augustyna. Potrzebna nam jest wiara i idea. Ratunku dla ginących społeczeństw należy się dziś spodziewać ze strony związków i korporacji, ożywionych wiarą. Z nich utworzy się nowa tkanka społeczna. Wzmocnią one więzy społeczne w epoce upadku starych państw. A stare państwa upadają naprawdę. Historia nowożytna zbliża się ku końcowi. I my zbliżamy się do epoki analogicznej do wczesnego Średniowiecza. Reakcjonistami, ludźmi zacofanymi będą ci wszyscy, którzy chcą oprzeć się na zasadach historii nowożytnej, wrócić do idei XIX wieku, chociażby te idee nosiły nazwę demokracji, humanistycznego socjalizmu itp… Tak więc rewolucja, która ma miejsce w Europie może sprawiać wrażenie reakcji, jak np. faszyzm włoski. Niemniej jednak jest ona skierowana przeciwko podstawom historii nowożytnej, przeciwko beztreściwemu liberalizmowi, przeciwko indywidualizmowi, przeciwko prawnemu formalizmowi.

Demokracja pozostaje obojętna wobec dobra i zła. Jest tolerancyjna, gdyż jest obojętna i zatraciła wiarę w Prawdę i nie zdolna jest już prawdę taką znaleźć.

Demokracja nie zna prawdy i oto dlaczego odkrycie prawdy pozostawia ona do rozstrzygnięcia większości głosów. I takie przyznanie władzy ilości, hołdowanie powszechnemu głosowaniu — możliwe jest tylko przy braku wiary i nieznajomości prawdy. Wierzący w prawdę i znający prawdę, nie odda jej na pastwę ilościowej większości.

Świecka demokracja oznacza rozdział z ontologicznymi podstawami społeczeństwa, odłączenie społeczeństwa od Prawdy. Demokracja chce zorganizować społeczeństwo z punktu widzenia politycznego w ten sposób, jak gdyby Prawda nie istniała; i takie jest podstawowe założenie czystej demokracji, i w tym tkwi jej ideowy fałsz.

Demokracja jest zamiłowana w wolności, lecz to zamiłowanie wcale nie wypływa z szacunku dla ducha człowieka i ludzkiej indywidualności, jest to umiłowanie swobody ludzi obojętnych dla prawdy.

Demokracja bywa fantastyczną tylko w żywiole rewolucji. W normalnym swym stanie spokoju jest ona obca wszelkiemu fanatyzmowi i znajduje tysiące pokojowych i niedostrzegalnych sposobów niweczenia indywidualności człowieka i gaszenia wolności ducha. Być może, że prawdziwej wolności ducha było więcej w czasach, gdy płonęły stosy Inkwizycji, niż w dzisiejszych demokratycznych, burżuazyjnych republikach, negujących ducha i religijne sumienie. Formalne, sceptyczne umiłowanie wolności wiele przyczyniło się do zniszczenia oryginalnej indywidualności człowieka. Demokracje niekoniecznie oznaczają wolność ducha, wolność wyboru; takiej wolności może być więcej w społeczeństwach niedemokratycznych.

Kryzys demokracji rozpoczął się już od dość dawna. Pierwsze rozczarowanie przyniosła z sobą Rewolucja francuska, która nie dotrzymała swych obietnic. Demokracje nowożytne stoją na rozdrożu w dręczącej niemocy i niezadowoleniu. Rozrywa je wewnętrzna niezgoda. W demokratycznych społeczeństwach nie ma nic organicznego, trwałego, nic co by było pierwiastkiem wieczności. Zamiłowane są one w wolności, ale tylko w znaczeniu obojętności wobec dobra i zła, wobec prawdy i kłamstwa.

Odstępstwo od wiary chrześcijańskiej, zdrada duchowych zasad i duchowych celów życia muszą po stadium kapitalistycznym doprowadzić do stadium socjalistycznego. Albo trzeba naprawdę zacząć realizować chrześcijaństwo i zwrócić się ku duchowemu życiu, odtworzyć hierarchiczną i normalną strukturę życia, podporządkować ekonomikę duchowi, zamknąć politykę w odpowiednich dla niej ramach.

Nie ma powrotu ku dawnym zachodnim i wschodnim teokracjom, albowiem nie ma powrotu ku zewnętrznym przejawom Królestwa Bożego, bez jego realnego osiągnięcia. Symulacja „chrześcijańskiego państwa” nic nie pomoże. I ona to właśnie doprowadziła do katastrofy, a następnie do doświadczenia demokracji i socjalizmu. A jak stworzyć prawdziwie chrześcijańskie państwo, chrześcijańskie społeczeństwo? Niezbędne jest do tego duchowe prześwietlenie i przeobrażenie. Być może, iż dopiero poprzez wielkie katastrofy i wielkie próby dojdziemy do tego. Lecz prawdziwie chrześcijańskie państwo nie będzie już państwem. I nie trzeba wszystkiego niejako wyrzucać na zewnątrz, nie trzeba głosić i symulować wewnętrznego życia, a na odwrót, trzeba pogrążać wszystko w życiu duchowym, wrócić do ojczyzny ducha. To rewolucja głębsza niż te wszystkie, które mogą wywoływać zewnętrzni rewolucjoniści.

Niemożliwością jest odnowić dawne państwo teokratyczne, nie ma ku niemu powrotu, ponieważ nie wprowadziło ono w życie realnej prawdy Bożej, a tylko za pomocą zewnętrznych oznak udawało jej realizację.

Współczesne demokracje degenerują się wyraźnie i nikomu już nie mogą dać natchnienia. Nie ma już wiary w zbawczy charakter demokracji. Demokratami są ci, o których powiedziano, że nie są oni ani gorący, ani zimni i dlatego będą odrzuceni. Ilością samą nie można zdobyć prawdziwego życia.

Kiedy wszystko wydaje się przeżyte i wyczerpane, kiedy ziemia ustępuje tak spod nóg, jak to dzieje się dzisiaj, kiedy nie ma już nadziei ani złudzeń, kiedy wszystko jest odsłonięte i zdemaskowane — wówczas przygotowuje się grunt do religijnego ruchu na świecie. Tak zawsze bywało. Tak było i w epoce świata antycznego. Światowe znaczenie socjalizmu widzę w tym, że stawia on ludzkość przed dylematem: albo jedność i braterstwo ludzi w Chrystusie, albo jedność i koleżeństwo ludzi w Antychryście.

Mikołaj Bierdiajew

Nikolaj_Rosjanin

Fragmenty kultowej pracy „Nowe Średniowiecze”, którą na język polski jako pierwszy przetłumaczył Marian Reutt.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , ,

Podobne wpisy:

  • 20 września 2015 -- Mirosław Żochowski: My, polscy nacjonaliści
    Toniemy w myślach o Wielkiej Polsce, o jej ładzie, sile, miejscu w Europie i świecie. Myślimy o wyższej formie organizacji życia narodów w Europie Ojczyzn. Wszyscy też, lub prawie ...
  • 23 września 2015 -- Adam Gmurczyk: Nowy nacjonalizm – Narodowa Rewolucja XXI wieku
    Świat XXI wieku w sposób znaczący odbiega od tego, jakim był lat temu jeszcze 60 czy 70. Współczesne społeczeństwo rzeczywistości demoliberalnej pozbawione jest bowiem wszystkich t...
  • 23 października 2012 -- Marian Reutt: Idea Nowego Średniowiecza
    Życie współczesne pędzi naprzód w zawrotnym tempie i z niedbałą nonszalancją rzuca ludzkości coraz to nowe zagadnienia, nie zostawiając czasu na ich rozważenie. Ludzie stwierdzają,...
  • 5 października 2014 -- Janus – Europa orłów
    W ideologii powojennych narodowych rewolucjonistów odniesienia do jedności europejskiej pojawiały się niezwykle często. Nie chodziło w nich jednak o apologię biurokratycznych i wro...
  • 5 grudnia 2017 -- Deklaracja Trzeciej Pozycji – fundament rewolucyjnego nacjonalizmu
    Po 11 listopada 2017 roku głośno się zrobiło o separatyzmie rasowym, zaś niektóre poronione środowiska prawicowe z okolic PiS-uaru mówią o trwającej "narodowej rewolucji". Warto wi...
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

2 Komentarzy

  1. Wspaniały, wybitny myśliciel. Polecam wszystkim inne z jego dzieł, wydaną przez Wydawnictwo Antyk: „Filozofię nierówności”.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*