life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Tadeusz Gluziński: Hierarchia a wolność osobista w państwie narodowym

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Ustrój państwa narodowego, w którym władzę oparto na tytule moralnym, jest ustrojem zdecydowanie hierarchicznym. Jak wygląda hierarchia w państwie narodowym i na czym polega? Jak wskazaliśmy już poprzednio, nie może ona mieć nic wspólnego z hierarchią mechaniczną, wyrażającą się tylko w prostym fakcie, że jedni są na górze, a drudzy na dole. Ustroje „elitarne”, zwane w starożytności oligarchicznymi, zawierać muszą jakieś przywileje dla klasy rządzącej. W ustroju narodowym pochód po drabinie hierarchicznej wzwyż nie daje jednostce żadnych przywilejów, zwiększa zaś tylko wymiar jej obowiązków i ciężar jej odpowiedzialności. Jakaż więc zachęta dla jednostek do pochodu wzwyż? Tylko jedna: wiara w ideę, której się służy, potrzeba dokumentowania tej wiary czynem, pozostającym w jakiejś proporcji do możliwości duchowych i umysłowych danej jednostki. Stopniowy pochód po drabinie hierarchicznej, dając jednostce poznać coraz to wyższy wymiar obowiązków i oswoić się z coraz to wyższym ciężarem odpowiedzialności, powstrzyma ją od lekkomyślnego pchania się w górę. Zwiększona odpowiedzialność kama hierarchicznych szczytów stanie się naturalnym hamulcem. Naród, rządzący we własnym państwie, pociąga do służby publicznej ogół doń należących jednostek w miarę ich sił i możliwości. W takim państwie zatraca się kastowa różnica między urzędnikami państwowymi i samorządowymi a resztą ludności. Przestaje istnieć „biurokracja”. W przeciwstawieniu do ustroju oligarchicznego, w którym mamy jasno zarysowany podział na rządzących i rządzonych, w ustroju państwa narodowego przedział ten się zaciera; hierarchia nie składa się niejako z dwóch kondygnacji, lecz tworzy liczny szereg stopni, jakby długą drabinę, każdy stopień wiąże się z poprzednim i następnym bezpośrednio, nigdzie nie ma wyrwy.

W przeciwstawieniu zaś do systemu rządów masońskich ustrój państwa narodowego wolny jest od fałszu i oszustwa; nie ma tu krytych schodów ani wejścia przez tajemnicze drzwi; drabina hierarchiczna jest dla wszystkich widoczna i zrozumiała dla najprostszego człowieka. Jasność celu odrzuca od siebie wszelkie sztuczne zasłony i tajemnicze komplikacje ustrojowe. Doprawdy, sami nie wiemy, wiele powikłanych form dzisiejszego życia publicznego zawdzięczamy jedynie potrzebie osłonięcia przed ogółem tajemniczych celów, do których dążą rządzący na rachunek rządzonych. W państwie narodowym nie może być tajemniczych celów ani ukrytej hierarchii wtajemniczonych. Ustrój państwa narodowego musi się bowiem opierać na hierarchii stopniowanej i ciągłej, dla każdego widzialnej i prostej.

Trudno nam się dzisiaj oswoić z możliwością takiej hierarchii. Ostatnie wieki historii przyzwyczaiły nas do ustrojów zasadniczo odmiennych, opartych o całkowicie inne podstawy etyczne i polityczne. Wszystko, co dzisiaj decyduje o formach ustrojowych, jest odgłosem walki wytoczonej przed wiekami ustrojowi średniowiecznemu pod hasłem obrony praw jednostki ludzkiej przed naciskiem władzy kościelnej. Z początku walka rozgorzała około zagadnień rzekomego konfliktu między wiedzą i wiarą; wiedza, oparta na ludzkim rozumie, pragnęła do absurdu doprowadzić wiarę. Powszechny autorytet moralny wieków średnich, Kościół rzymski, atakowany był zewsząd i pod naporem ataków wycofywał się krok za krokiem. Reformacja otwarła pewne kraje na oścież dla propagandy indywidualizmu; w krajach trwających przy katolicyzmie lub odzyskanych dla katolicyzmu przez kontrreformację atakujący poszli na chwilowy kompromis z Kościołem, którego wyrazem stały się w filozofii systemy racjonalistyczne, tworzące sztucznie zbudowane pomosty między wiedzą i wiarą, aby w ten sposób unaocznić, jakoby wiara była irracjonalna. Panowanie tych systemów skończyło się, gdy wierzenia rządzących osłabły tak dalece, że można im było bez obawy gwałtownego odporu zadać trutkę „religii naturalnej”i „oświecenia”. Wtedy walka o prawa rozumu ludzkiego, czyli o „wolność myślenia”, została już wygrana, miał się zaś rozpalić nowy bój, tym razem już o prawa jednostki ludzkiej, nawet bezrozumnej, czyli o „wolność działania”. Doktryny liberalno-demokratyczne i krwawe próby ich wcielania w życie drogą rewolucji podkopały ostatecznie średniowieczne pojęcia o hierarchii, przenosząc ciężar życia zbiorowego na indywidualne jednostki. Rozwój demokracji nowoczesnej musiał iść równo z wyplenianiem w społeczeństwach o cywilizacji chrześcijańsko-rzymskiej instynktów hierarchicznych i z krzewieniem instynktów wolności indywidualnej, wyuzdanej i swawolnej, a więc instynktów anarchicznych.

Socjalizm również nie odwrócił się od liberalnych doktryn „praw jednostki”, dodając do nich tylko jeszcze historiozoficzną doktrynę o „walce klas”, nadającą się świetnie do rozdarcia liberalno-demokratycznych społeczeństw na nieprzejednane obozy, stojące „z nieubłaganej konieczności dziejowej”w ustawicznej walce. W rezultacie doktryny liberalizmu i socjalizmu przyczyniły się walnie do rozbicia społeczeństw na jednostki ludzkie, broniące swej wolności i na klasy, broniące swych postulatów gospodarczych. Dbanie wyłącznie o własny interes stało się powszechnym prawem, skupianie się w organizacjach klasowych-wymogiem rozsądku w obronie własnego interesu materialnego, zaś organizacja państwowa -„kontraktem społecznym”, czyli ustępstwem jednostek na rzecz „stanu społecznego”albo… narzędziem „walki klas”.

Rozstrajanie instynktów hierarchicznych, konsekwentnie dokonywane przy pomocy tysięcy ludzi będących nieświadomym narzędziem tej propagandy, musiało w końcu w społeczeństwach chrześcijańskich wywołać reakcję; z natury rzeczy zwróciła się ona przeciw sprawcom tego rozstroju, przeciw socjalistom i liberałom, oraz przeciw istotnym sprężynom tej rozkładoweej propagandy, przeciw żydostwu i organizacjom wolnomularskim. Pod hasłami wyłączenia międzynarodówek z życia publicznego poszły do ataku nowoczesne ruchy narodowe, faszyzm i narodowy socjalizm. Oba ruchy wysunęły dążenie do odbudowy naturalnej hierarchii na obszarach narodowego państwa. Obejmując ster władzy po wyuzdanych rządach liberalno-demokratyczno-socjalistycznych, oba te systemy ustroju poszły w kierunkach krańcowo przeciwstawnych poprzedniej rzeczywistości. Skrajną wolność jednostki i wolność walki klasowej zastąpiły kultem władzy państwowej i teorią państwa totalnego, czyli dyktaturą państwa nad jednostką, wykonywaną w imię narodu. Jaskrawa dyktatura państwa, znajdująca swój wyraz zewnętrzny w dyktaturze „wodza”, była naturalnym przeciwstawieniem się bezpośredniej przeszłości; dyktowała ją konieczność schwycenia za połę „agentur obcych”, tych rozwydrzonych bezkarnością międzynarodówek. Nic dziwnego, że w takich okolicznościach, brzemiennych niebezpieczeństwami, nie można było sobie robić ceremonii; w okresie nieubłaganej walki z „agenturami obcymi” dyktatura musiała zastąpić nieistniejącą narodową hierarchię, stała się nieodzowną bronią Tylko rząd wyposażony w rewolucyjne pełnomocnictwa mógł doprowadzić przewrót narodowy do zwycięstwa i zapewnić mu trwałość władzy. Atoli zarówno we Włoszech, jak i w Niemczech rządy dyktatorskie oparte o wszechpotęgę państwa, ciągną się już długo. We Włoszech dyktatura Mussoliniego me przystraja się w żadne uzasadnienia myślowe i pozostaje tylko wyrazem przewagi jednego człowieka nad ogółem jego współpracowników, pomnikiem historycznej roli wodza faszystów. Można mieć chyba pewność, że Mussolini nie znajdzie we Włoszech następcy, który by zdołał wziąć na siebie taki zakres władzy państwowej; dyktatura we Włoszech skończy się zapewne z chwilą wycofania się Mussoliniego z życia publicznego państwa. Nie jest to oczywiście jednoznaczne z upadkiem faszyzmu.

Gdy więc przewlekanie się okresu dyktatury we Włoszech jest wynikiem przypadku, wynikiem istnienia Mussoliniego, dyktatura Hitlera w Niemczech od pierwszej chwili została pomyślana jako instytucja trwała, którą ruch narodowo-socjalistyczny opatrzył historycznym uzasadnieniem. Zasadnicze oparcie ustroju państwa na instytucji „wodza”pozostaje w ścisłym związku z całą treścią narodowego socjalizmu. Ubrana w pseudonaukową szatę doktryna antropologiczna, głosząca przewagę rasy nordycznej nad innymi rasami i przysądzająca Niemcom największą nordyczną czystość rasową, wiodła do przeświadczenia, że przedchrześcijańskie prawa i obyczaje starożytnych Germanów, jako wytwór tej najwyższej w świecie rasy nordycznej, winny być prawzorem dla wszelkich reform w narodzie niemieckim. Stąd zdecydowany pęd w obozie narodowo-socjalistycznym ku ideałom starogermańskiej, pogańskiej przeszłości, przybierający niemal charakter ruchu religijnego, powrotu do wierzeń pogańskich. Ruch ten wzmaga jeszcze instynktowna tendencja do przywrócenia narodowi niemieckiemu jedności religijnej i duchowej, utraconej w XVI w. na skutek reformacji. Podstawy prymitywnego zresztą ustroju starożytnych Germanów idealizuje się dzisiaj i podnosi do godności półreligijnych wierzeń. Jedną z tych fundamentalnych zasad ustroju starożytnych szczepów germańskich jest „das Fuhrer prinzip”, czyli oparcie całego ustroju na władzy i przewodnictwie „Wodza”. Dlatego to połączono dzisiaj w osobie Hitlera władzę kanclerza z władzą prezydenta Rzeszy; nie jest to chwilowa kumulacja uprawni dyktowana względami na taktykę polityczną, lecz dla myśli narodowo-socjalistycznej połączenie trwałe. Jest to dyktatura nowoczesna, wyrosła ze starożytnych, germańskich wierzeń.

Nic nie nadaje się bardziej do naśladownictwa i nic nie przyjmuje się łatwiej, jak rzeczy powierzchowne i zewnętrzne. Kopiowanie tych od razu dostrzegalnych, a przeto najbardziej przypadkowych cech nowoczesnych ruchów reformatorsko-politycznych zastępuje u niektórych ich istotną treść. Faszyzm i narodowy socjalizm wywołały głośne podźwięki w innych krajach Europy; na ogół jednak we wszystkich tych kołach i krajach, gdzie nie było samodzielnej twórczości myślowej, tam zwłaszcza, gdzie monopol wychowania politycznego ogółu zatrzymały jeszcze w swych rękach międzynarodówki, pochwycono tylko puste formy tych ruchów i podniesiono na piedestał ideału system „autorytatywnych rządów”i zasadę „rządów wodza”, oderwawszy je od ich faszystowskiego czy narodowo-socjalistycznego podłoża. Nie interesuje mnie w tej chwili realizacja tych haseł w praktyce, chodzi mi tylko o wypisanie ich na sztandarach i przyjmowanie z dobrą wiarą przez liczne koła zwolenników. Ale, pozbawiwszy dyktaturę jej wewnętrznej treści, musimy stanąć przed pytaniem, czym różni się ona zasadniczo (nie w praktyce) od sowieckiej dyktatury Stalina? We Włoszech dyktatura Mussoliniego, ukryta zresztą z lekka za parawanem rządów partii faszystowskiej, wynikła z konieczności taktycznej, zaś przedłużanie się jej grozi w przyszłości faszyzmowi poważnymi komplikacjami. W Niemczech dyktatura Hitlera wynikła z wierzeń narodowych socjalistów i związana jest silnymi węzłami tradycji z przeszłością narodu niemieckiego. U nas natomiast zarówno dyktatura, jak i zasada „rządów wodza”nie posiada żadnej podstawy myślowej ani żadnego związku z tradycją narodową nawet w najodleglejszej przeszłości. Przeciwnie. Już za czasów Piastowskich możnowładztwo uzyskuje w Polsce potężny wpływ na rządy. Jagiellonowie, przywykli na Litwie do rządów autokratycznych, nie narzucili ich Polsce; na odwrót Polska zaraziła Litwę swym systemem rządów wieloosobowych pod kierownictwem króla. W całej Polsce i Litwie za czasów ostatnich Jagiellonów król był tylko pierwszą osobą, pomazańcem Bożym. Reformacja me przez to ugodziła w Polsce w autorytet królewski, że pozbawiła monarchę prerogatyw władzy; w Niemczech przecież ta sama reformacja wzmocniła zakres władzy panujących, stanowiąc, że „cuius regio, eius religio”; natomiast podważyła autorytet królewski przez podanie w wątpliwość jego roli, jako pomazańca Bożego. Toteż za panowania królów wybieranych vintim, rządy wieloosobowe pod przewodnictwem uświęconej osoby króla przeistaczają się w rządy oligarchii magnackiej z większym lub mniejszym współudziałem króla. Gdy zaś na zachodzie Europy reformacja i racjonalizm filozoficzny dają podstawę rządom „oświeconego absolutyzmu”, w Polsce „oświecenie” zdobywa się tylko za Sasów i za Stanisława Augusta na zakapturzone rządy lóż masońskich, zaś dążenia Sasów do „absolutom dominium”tylko w lożach znaleźć mogą podatny instrument.

Nawet w najgroźniejszych dla Polski chwilach naturalna tendencja do wzmacniania władzy wykonawczej szła po linii zwiększania uprawnień władzy zbiorowej, czego dowodem liczne w naszych dziejach konfederacje, zawiązywane „za przewodem”króla; wiele z nich zapisało się najpiękniejszymi głoskami w naszej historii. Pierwsza dyktatura w Polsce to rewolucyjno-demokratyczna dyktatura Kościuszki, będąca pogłosem dyktatury Robespierre’a w ówczesnym rewolucyjnym Paryżu. Istniała ona zresztą w okresie rozpaczliwej wojny z najeźdźcami tak samo jak późniejsze dyktatury w 1831 i 1863 r. Instytucja dyktatury nie ma więc w Polsce żadnego podłoża w tradycji dziejowej; historia wyrobiła w naszym narodzie instynkty z instytucją dyktatury zupełnie sprzeczne, które w okresie schyłkowym państwa pod wpływem reformacji przeradzały się częstokroć w swawolę; wolnomularstwo znowu swoim rozkładczym doktryneryzmem usiłowało te naturalne polskie instynkty wypaczyć, podsuwając im obcą tradycji treść „umiłowania wolności”w liberalno-demokratycznym znaczeniu tych słów. Stąd to polsko-masońskie „za wolność naszą i waszą”. Z tym zawołaniem na ustach ginęli Polacy ofiarnie na barykadach Komuny paryskiej.

Ten instynkt, który w Polakach wyrobiły dzieje, nie ma nic wspólnego z masońskim „umiłowaniem wolności człowieka”. Nie tkwi w nim żadne nieokreślone „umiłowanie ludzkości”, tak dla doktryny masońskiej istotne; nie gnieździ się w nim tęsknota za jakimś „kontraktem społecznym”, żal za utraconymi „prawami wolności”, poświęconymi z konieczności na rzecz „stanu społecznego”. Brak w tym instynkcie wolnomularskich pierwiastków anarchii, które u schyłku naszej państwowości szczepiła u nas reformacja, a później loże; które później za rządów państw rozbiorczych potęgował naturalny antagonizm między narodem a państwem. Polski instynkt tradycyjny -to znany dziś u chłopa polskiego instynkt gromady, znajdujący wyraz w naszych dziejach w instytucjach pospolitego ruszenia i konfederacji, a także w niespotykanym gdzie indziej dążeniu do jednomyślności, możliwym tylko w narodzie, w którym osiągnięcie tej jednomyślności nie mogło być zbyt trudne, w okresie upadku dążenie to wytworzyło zwyrodniałą instytucję „liberum veto”. Polski instynkt to ponadto zamiłowanie pewnych swobód, bynajmniej nie sprzecznych z istnieniem silnego państwa narodowego i silnych rządów. W tym zakresie to więc przede wszystkim „wolność Tomku w swoim domku” i „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”.

Widzimy więc, że instynkty narodowe polskie mieszczą w sobie nawet skłonność do daleko posuniętych ofiar pro publico bono, byle nie pod przymusem fizycznym, byle ochotniczych; natomiast na ich tle wyrasta zdecydowany odpór przeciw wkraczaniu jakiejkolwiek władzy w ściśle domowe życie jednostki i rodziny i we wszystkie ich tradycyjne uprawnienia, wytworzone dzięki wiekom wierzeń chrześcijańskich. Dlatego to Komisja Edukacyjna, obalając na przekór ówczesnej szlacheckiej rodzinie system wychowawczy szkół zakonnych, musiała na z górą sto lat przed szkołą rosyjską walczyć z… tajnym nauczaniem. Walka nieubłagana z instynktami tkwiącymi odwiecznie w narodzie – to prawdziwe „Syzyfowe prace”. Ustrój narodowy musi je nie tylko uwzględnić, ale musi się wprost na nich oprzeć. Niech nam prostej drogi nie przesłania fakt, że bardzo niedawno instynkty te zostały pozornie uwzględnione w ich odpowiadającym doktrynom masońskim, wypaczonym i pokracznym wydaniu w konstytucji marcowej 1921 r. W istocie swej bowiem polski instynkt „gromady”i instynkt „swobód”nie godzi wcale w taką hierarchiczność ustroju narodowego, jaką nakreśliłem poprzednio; nie godzi się tylko z instytucją dyktatury, z instytucją rządów „wodza”, z rządami kastowej „elity”. Bez tych trzech instytucji może doskonale istnieć silne państwo i silny rząd, tym silniejszy, że naprawdę oparty o cały naród.

Polak i polska rodzina muszą mieć w Polsce określone uprawnienia, chronione bezwzględnie przez przepisy prawa i bezwzględnie szanowane. To przede wszystkim prawo do nietykalności mieszkania, do używania swej własności w granicach nie narażających na szwank dobra narodu, ale z góry jasno określonych, wreszcie prawo rodziców do stanowienia o ich nieletnich dzieciach i o ich wychowaniu. Prawa jednostki polskiej i polskiej rodziny mogą być szczupłe, ale muszą być przyznane niedwuznacznie; muszą być w tych granicach naprawdę święte i nietykalne. Im większe w Polsce poszanowanie „swobód”, tym większą skłonność do ofiar na rzecz narodu i jego państwa wyzwala instynkt „gromady”. Czas skończyć z doktrynami „szkoły historycznej krakowskiej”, których źródłem zazdrość wobec potęgi przedwojennych cesarskich Niemiec; w naśladownictwie niemieckich wzorów szukała ona lekarstwa na naszą niewolę polityczną; dla uzasadnienia swych twierdzeń wyjaskrawiła naszą przeszłość historyczną i zabarwiła ją tendencyjnie, co już wykazał wielki historyk prawa polskiego śp. Oswald Balzer. W duszy niemieckiej, w przerobieniu Polaków na Niemców duchowych pragnęła znaleźć odtrutkę na nasze „wady narodowe”. Dziś wiemy już z całą pewnością, że nie one spowodowały kiedyś upadek naszego państwa. Ustrój musi być przystosowany do narodu, jak ubranie do ciała. Import obcych krawców i obcych ubrań jest – być może – hołdem złożonym modzie, ale nie czyni nigdy zadość potrzebom narodu. Tradycyjne instynkty narodu są o wiele mocniejsze niż międzynarodowe organizacje i fabrykowane przez nie doktryny. W Polsce dewiza Napoleona III: „tout pour le peuple, mais rien par le peuple” natrafi zawsze na instynktowny odpór. Nie pod batem przecież stworzyliśmy tak niedawno armię ochotniczą, nie pod nadzorem policji zapisaliśmy na kartach naszych dziejów obronę Lwowa i powstania wielkopolskie i śląskie.

Tadeusz Gluziński

NOPlogo


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , ,

Podobne wpisy:

  • 6 lipca 2020 -- Tadeusz Gluziński: Naród i państwo
    Odróżnienie narodu od państwa w świadomości ludzkiej, a tym bardziej w świadomości piszących - to rzecz świeżej daty. Niewątpliwie życie pod władzą wspólnych monarchów we wspólnym ...
  • 7 lipca 2019 -- Tadeusz Gluziński: Naród i Kościół
    Mówi się powszechnie, że Polska jest krajem katolickim. Zapewnia się o tym tak codziennie, w każdy dzień powszedni, że zdanie to w oczach ogółu stało się komunałem, a właściwie fra...
  • 18 sierpnia 2016 -- Jan Korolec: Musimy zniszczyć obce agentury
    Jeśli chcemy urobić sobie pogląd, jaki powinien być ustrój polityczny, to trzeba przede wszystkim znać fundament, na którym ustrój taki ma być zbudowany. Dla nas będzie tym fundame...
  • 23 lipca 2020 -- Tadeusz Gluziński: Rządzący i rządzeni w ujęciu narodowo-radykalnym
    Tytuł moralny władzy? Któż o tym dzisiaj myśli? Czyż to nie zabawny jakiś romantyzm, nie mający z realizmem politycznym nic wspólnego? Dość kłopotów ma w okresie ogólnego kryzysu w...
  • 22 października 2016 -- Jan Grabowski: Młodzież w Państwie Narodowym
    W Państwie Narodowym Polskim rola młodzieży będzie niepowszednia. Mowa tu o młodzieży we właściwym tego słowa znaczeniu, o młodzieży, nie o młodych, o młodzieży w wieku szkolnym i ...
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. „Czytelnik aryjski pragnie przede wszystkim prawdy i pragnienie to jest ostoją naszej cywilizacji”. Ta maksyma w sposób najbardziej pełny oddaje pojmowanie swoich obowiązków wobec społeczeństwa Tadeusza Gluzińskiego, jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy politycznych okresu międzywojnia. Urodził się w 1888 r. w patriotycznej rodzinie inteligenckiej. Atmosfera panująca w domu rodzinnym sprzyjała wyborowi politycznej drogi, jakiej dokonali Tadeusz Gluziński i jego młodszy brat Kazimierz – późniejszy Przewodniczący Rady Politycznej Narodowych Sił Zbrojnych. Po wstąpieniu do Związku Ludowo-Narodowego Tadeusz Gluziński dość szybko piął się po szczeblach kariery organizacyjnej. Wpłynął na to niewątpliwy talent organizatorski, jak również sukcesy, jakie osiągał jako pisarz i publicysta nacjonalistyczny….
    https://www.nacjonalista.pl/2010/11/05/daniel-pater-zyciorysy-dzialaczy-obozu-narodowo-radykalnego/

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*