life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Artemiusz Ludomił Czerniewski: Źródła tragedii Czechów

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Bezprzykładny upadek państwa czecho-słowackiego i tragedia narodu czeskiego zmuszają nas do poszukiwania przyczyn głębszych niż spostrzeżenia ograniczające się do chwili bieżącej i czasów obecnych.

Bezsprzecznie sytuacja terytorialna Czech – otoczenie sąsiedzkie – szczególnie w czasach dzisiejszych stawiały ten naród w warunkach niezwykle trudnych – niemniej jednak jest oczywistym, że kierownicze sfery pobratymczego nam narodu nie zdołały złożyć egzaminu politycznego na ten moment dziejowy i swoje trudne położenie utrudniły jeszcze bardziej, a wreszcie przerżnęły go zupełnie prowadząc do katastrofy rozpadu i zatraty państwa.

Każdy naród posiada swoiste zalety i swoiste wady. Mam jednak przeświadczenie, że źródła katastrofy dziejowej tkwią w tym wypadku, nie tyle w wadach samego przyrodzonego charakteru narodu czeskiego, ile w błędnej polityce sfer jego kierowniczych i to błędnej polityce ciągnącej się przez wiele, wiele stuleci, niemal od samego zarania dziejów czeskich. Dzień dzisiejszy jest tylko ostatecznym rezultatem tej polityki.

Że naród czeski w decydującym momencie moralnie się załamał, bez sprzeciwu ulegając rozbiorom i bez sprzeciwu pozwalając sobie zniweczyć państwo i niemal dobrowolnie idąc w jarzmo niewoli – to pewne. Ale, że przyczyny tego zwiotczenia moralnego tkwią w długim łańcuchu wieków w polityce i taktyce czynników kierowniczych narodu czeskiego stale popełniających te same błędy – to również pewne.

Dzisiejsza katastrofa od strony Czech da się sprowadzić do dwu faktów: błędy polityczne i załamanie moralne. Obydwa te fakty wiążą się ze sobą nierozerwalnie.

Minione dzieje najstarszego państwa słowiańskiego, mającego za sobą z górą tysiącletni okres, wskazują, że państwo to od zarania swego istnienia, podobnie jak i Polska postawione w obliczu stałego niebezpieczeństwa, groźnego naporu germańskiego, bardzo wcześnie włączone do rzeszy państw chrześcijańskich zupełnie się nie orientowało w istocie i układzie sił katolickiej Europy. Często brało pozory za treść i raz po raz ujawniało skłonności polityczne sprzeczne nie tylko z potrzebami swego rozwoju, ale wprost groźne dla swego istnienia.

Czesi musieli walczyć z naporem germańskim, od czasu do czasu porywali się do walki z cesarstwem, ale właśnie były to tylko porywy, noszące charakter raczej sporadycznych buntów, niż konsekwentnej polityki.

Czescy monarchowie Przemyślidzi i możni kierownicy nawy państwowej – woleli raczej szukać oparcia w cesarstwie i poddać głowę pod cesarskie jarzmo, niż walczyć z nim i szukać innego, może trudniejszego, ale pewniejszego rozwiązania.

Czesi nawróceni nierównomiernie i nie dość głęboko przejęci religią, która ich wprowadziła do rzeszy ludów zachodnich, przeoczyli największą i najistotniejszą potęgę tego zachodniego świata: Stolicę Apostolską.

Na papiestwo gotowi byli patrzeć przez pryzmat cesarstwa. Spojrzenie ich było bardziej przyziemne, olśnione potęgą materialną i doczesną świeckiej głowy księstw i królestw chrześcijańskich; w zatargach i walce dwu potęg woleli stawać przy boku potęgi świeckiej, która była zarazem, i to nawet przede wszystkim, potęgą germańską. Toteż władcy czescy, jako sojusznicy i pomocnicy cesarscy, wdzierali się nawet na wyłomy murów Wiecznego Miasta. Niezwykła waleczność wojów czeskich raziła zastępy papieskich sojuszników i wspierała niemiecką ekspansję za Alpami. Tak było za Wratysławów.

W fatalnym zaś zaślepieniu nawet wtedy, kiedy zerwano z cesarstwem i przystąpiono do śmiertelnej rozprawy z naporem germańskim, oparto się dwukrotnie na buncie religijnym przeciwko Stolicy Apostolskiej i Kościołowi, a przeto wywoływano walkę, nie tyle z Niemcami, ile z całym światem katolickim.

Tak było w okresie bojów husyckich i tak w zaraniu wojny trzydziestoletniej. Musiało to doprowadzić do rozdwojenia, rozbicia samego narodu czeskiego i mimo całego, prawie bezprzykładnego bohaterstwa, zakończyć się bitwą pod Liponami (1434 r.) i z mniejszym już bohaterstwem pod Białą Górą (1620 r.).

Naród czeski sam sobie kopał grób niewoli.

Ale jakiekolwiek były błędy religijne i polityczne Czechów, pogłębiły się one jeszcze bardziej po wojnie trzydziestoletniej i nieszczęsnej Białej Górze.

Burzliwa, wichrowata głowa narodu czeskiego, dość podobnie zresztą jak w Polsce – jej stan rycerski i możnowładczy – nie była głową zbyt tęgą politycznie, ale w każdym razie była głową z mózgiem, z tradycją i pewnymi doświadczeniami w metodach działania politycznego.

Otóż po bitwie pod Białą Górą w okresie wojny trzydziestoletniej, do której rozpętania tak się przyczyniły nowinkarsko-protestanckie skłonności Czechów, spotkało ten naród największe nieszczęście, większe, jak następstwa okazały, niż samo jarzmo habsburskie i samo spustoszenie.

Czesi utracili swoją głowę, czoło narodu, swoich przewodników – znikła prawie doszczętnie warstwa rycerska i ziemiańska. Wiele jej wyginęło w długotrwałych a eksterminacyjnych walkach, wiele emigrowało lub straciwszy naturalne podstawy swego bytu – zdeklasowana spadała pod poziom nędzy. „Większość starych rodów szlachty czeskiej została przywiedziona do zupełnego ubóstwa albo nawet i nędzy – stwierdza to historyk czeski dr. W. W. Tomek – i musiała swoje dobra opuścić, gdzie się sadowili cudzoziemcy lub nawet i krajowcy, służący za narzędzia nowego systemu” (wynaradawiającego, habsburskiego). Ci więc też tracili wszelki związek z narodem czeskim, jego przeszłością i przyszłością, stawali się obcą naleciałością. Podobnie rzecz się miała w miastach, z warstwą mieszczańską.

Została tylko masa ludu wiejskiego, zredukowana zresztą z 3.000.000 do 800.000. Naród się skurczył lub został pozbawiony naturalnego swego przewodnika i pogrążył się w dwuwiekowe odrętwienie, w bezwład, w czasie którego stanowiono „o nim, bez niego”, w czasie którego eksperymentowano nad nim dowolnie.

Ale na tym się nie skończyło. Kiedy po dwu blisko wiekach utajona siła biologiczna i siła plemienna obudziła naród do życia, kiedy się począł prężyć i poczuł sobą, ujrzał, że nie posiada warstwy kierowniczej – musiał więc stworzyć sobie nową warstwę inteligencką, nowy mózg.

Lud wiejski, jak wszędzie, tak i w Czechach, posiada wiele zalet, ale posiada też i wady, a wśród nich jedną najważniejszą, a to że nie jest warstwą historyczną, w minionych dziejach świadomie twórczą. Nie posiada tradycji i doświadczenia polityczno–dziejowego.

Nowa inteligencja kierownicza w narodzie czeskim, pochodząca z ludu musiała ten brak doświadczenia dziejowego zastąpić nauką teoretyczną, książkową. Musiała ze swoją przeszłością nawiązać nić historyczno–kronikarską, i nie bez przyczyny naczelną postacią odrodzenia czeskiego pierwszej połowy ubiegłego wieku jest historyk Palacki, pod względem zresztą metodyczno–naukowym, ideowym wykształcony na historykach niemieckich.

Z historii pisanej można i należy wiele się nauczyć, ale nie można nauczyć się wszystkiego. Bez żywej tradycji, bez odziedziczonego wyczucia i wyrobienia, nić myśli politycznej i czynu politycznego rwie się i musi być tworzona na nowo.

Lud czeski, wziąwszy w swoje spracowane dłonie losy swego narodu, uczynił wiele swoją wytrwałą pracowitością, swoją skrzętną zabiegliwością, swą odporną pracą wobec nacisku germanizacyjnego. Ale nie uczynił rzeczy, której uczynić zresztą nie mógł, bo tworzy się ona tylko wielowiekową pracą, nie wytworzył nowej, wyższej kultury, nowej siły moralnej i nie wyrobił nowej umiejętności politycznej. Te rzeczy mógł otrzymać tylko w spadku częściowo po mieszczaństwie, ale przede wszystkim od swej warstwy rycersko – ziemiańskiej – ale ta warstwa właśnie została zniszczona, a jej spadek zmarnowany.

Czesi w życiu politycznym dzisiejszej Europy ukazali się jako nowicjusze, którzy dają się pociągnąć wszystkim jaskrawym i modnym hasłom. Nadto pozbawieni żywej tradycji historyczno – narodowej kultury, odtwarzający ją z ksiąg, jak archeolog odtwarza przeszłość z ułamków kultury materialnej pogrzebanych w ziemi – nasiąkli przy tym materialistycznymi skłonnościami przyciśniętej do ziemi i walki o byt codzienny warstwy chłopskiej. Czesi ulegali i ulegają sugestii brutalnej siły materialnej. Sami liczebnie mali, olśnieni są ogromem liczby i masy – stąd ich uległość Rosji, aż do uległości bolszewizmowi, i uległość Niemcom, aż do uległości hitleryzmowi.

Poszczególni ich kierownicy mogli być ludźmi wysokiej kultury duchowej i umysłowej, nawet wtedy, kiedy błądzili – ale myśl filozoficzna Masaryka, nie była myślą narodową czeską.

Kierownictwo polityczne Republiki Czecho-słowackiej nie złożyło egzaminu dziejowego – związało się z antykatolicką i antyreligijną masonerią Zachodu, posunęło się do faworyzowania komunizmu i ateizmu – u siebie wewnątrz naśladowało metody moskiewskie lub prusko – germańskie, a zamiast rozwijać moralnie i obywatelsko naród w duchu jedynej twórczej moralności, t. j. katolickiej, chciało stworzyć i utrzymać państwo – maszynę wedle wszelkich racjonalistycznych koncepcji. Ta polityka zbankrutowała, bo zbankrutować musiała; – polityka bez doświadczeń dziejowych i dziejowych tradycji zagubiła państwo. Ale co gorsza załamał się naród, moralnie się załamał, pozbawiony mocnego kręgosłupa religijnego.

Chłopski naród czeski, pozbawiony głowy dziejowej, nie mógł złożyć i nie złożył dziejowego egzaminu ani z myśli, ani z hartu moralnego.

Wierzmy, że pod ciosem tragicznego przejścia naród czeski z czasem odrodzi się; – odrodzi się, jeżeli wróci z pełnią siły do kultury katolickiej i dziejowej.

Jedno jest jasne. Biada narodom, u których się rwie kultura tradycyjno–dziejowa i które tracą swoje historyczne warstwy, u których kruszy się fundament religijny.

Sanabilis fecit Deus nationes.

Artemiusz Ludomił Czerniewski

Bohemia

„Prosto z Mostu”, nr 18, 1939.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

6 Komentarzy

  1. Chyba w relacji z jednego z obozów „Krzyż i Miecz” w „Szczerbcu” pojawił się postulat stworzenia wspólnego państwa Polaków, Czechów i Słowaków. Może to jest jakieś rozwiązanie na przyszłość?

    • Hmm jeśli chodzi o Polskę i Słowację to jeszcze ok. Z Czechami może być ciężko zważywszy na fakt, że wbrew pozorom ich język bardzo się różni od polskiego. Także osobiście ciężko widzę taką koncepcję.

    • Wspólne federacyjne państwo Słowian Zachodnich – lubię to.
      @Panzerfaust
      Język jest najmniejszym problemem w realizowaniu koncepcji pan-nacjonalistycznych. Nordycki Ruch Oporu działa zarówno w krajach północnogermańskich, jak i w mówiącej w całkowicie innym języku Finlandii. Poza tym język czeski wcale nie jest taki niezrozumiały dla Polaka (wiem o tym, bo sam rozmawiałem z Czechem). Język czeski i słowacki to prawie to samo, na Słowacji bajki dla dzieci transmitują w języku czeskim, a w Czechach można składać dokumenty do urzędów w języku słowackim i vice versa. Przy tak małych różnicach językowych między naszymi narodami oraz przy tak rozwiniętej lingwistyce umożliwiającej powstanie języka zrozumiałego dla wszystkich Słowian (międzysłowiański) pogodzenie lingwistyczne naszych krajów po zjednoczeniu byłoby proste jak drut do żel-betu.
      Samo zjednoczenie naszych państw dałoby ogromne korzyści geopolityczne, ekonomiczne, tożsamościowe (osłabienie szowinizmu, pogłębienie braterstwa między Słowianami) i doprowadziłoby do emancypacji Europy Środkowo-Wschodniej i stwarzałoby potencjał powstania nowego mocarstwa w Europie być może o ponadregionalnych aspiracjach w przyszłości. Potencjalnymi partnerami pierwszego rzędu staliby się dla nas Ukraińcy, Białorusini, kraje bałtyckie, Węgrzy, Rumuni i narody południowosłowiańskie. Te dwa pierwsze wraz z krajami bałtyckimi potencjalnie mogłyby stopniowo integrować się z nami.

  2. Ja również jestem za, ale na pewno nie w najbliższym czasie. Najpierw w swoich krajach musimy zaprowadzić porządek (Słowacy głównie z cygańskim terrorem), a dopiero potem myśleć o jakiejś formie zjednoczenia. W ogóle gdy nad Europą wstanie świt Czarnego Słońca trzeba będzie rozważyć utworzenie jednego, pan-europejskiego aryjskiego ładu. Bo jedną z podstawowych rzeczy to całkowicie unicestwić patoszowinim pomiędzy Białymi Narodami! Ein Volk – Una Difensa Europa!!

    • Cyganie muszą zostać deportowani z Europy, zwłaszcza z Europy Środkowo-Wschodniej, np na terytoria Ameryki Łacińskiej. To nie podlega dyskusji.
      -
      Pozytywnym efektem zjednoczenia Słowian Zachodnich może być pobudzenie nacjonalizmu w Czechach i w Polsce. Skoro na Słowacji nacjonaliści mają silną pozycję to wraz z wejściem słowackich nacjonalistów do głównej polityki państwa pan-zachodniosłowiańskiego może dojść do automatycznego pobudzenia nastrojów nacjonalistycznych wśród Czechów i Polaków. Problemem braku popularności trzeciopozycyjnego nacjonalizmu w obydwu krajach nie jest ostracyzm społeczny tylko po prostu niska wiedza o istnieniu takiego nacjonalizmu wśród Czechów i Polaków. Gdyby nacjonaliści-terceryści przebili się do świadomości polskiego i czeskiego społeczeństwa to z pewnością zdobyliby poparcie w znacznej części obu narodów. A wtedy to jasne że nie miałoby sensu rozdrobnienie ruchu nacjonalistycznego na poszczególne czeskie, słowackie i polskie. Wszyscy nacjonaliści z wszystkich trzech krajów zrzeszyliby się w jednym ruchu. Kto byłby jego przywódcą? Ten, kto osiągnął największe sukcesy – czyli naturalnie Marian Kotleba. ĽSNS będzie bazą do rozwoju i rozpowszechnieniu się ruchu nacjonalistycznego w Polsce i w Czechach. Bo po co mielibyśmy wszystko budować od podstaw skoro nie mielibyśmy nawet na tyle siły, skoro nacjonalistom w Polsce i w Czechach do dzisiaj się nie udało, skoro można byłoby skorzystać z gotowca? Rodziłoby to problem braku powodzenia lub powstania wyalienowanych od siebie ruchów nacjonalistycznych: polskiego, czeskiego i słowackiego. To by rodziło szowinizm i groziłoby bałkanizacją. A tak to oparcie się o pionierstwo słowackich nacjonalistów, którzy osiągnęli największe sukcesy pogłębiałoby przyjaźń i integrację między naszymi narodami. Polska mogłaby włożyć istotny wkład w rozwój tego ruchu – polskie środowisko ultrasów i tym podobne ‚bojowe’ grupy stanowiłoby bazę do powstania organizacji paramilitarnej na wzór Gwardii Węgierskiej. Z przywództwem Kotleby miałoby to szansę się udać. Sam Kotleba mógłby nakierować odpowiednio polskich nacjonalistów, uformować ich tak, żeby ich aktywizm był politycznie skuteczny.

  3. Jak już został wspomniany temat zachodniosłowiańskiego pan-nacjonalizmu i jak już wspomniałem o roli słowackich nacjonalistów w rozwoju nacjonalizmu w zjednoczonym państwie zachodniosłowiańskim to wspomnę jeszcze jedną rzecz, co byłoby najlepsze na nieokreśloną przyszłość biorąc pod uwagę obecne uwarunkowania – Marian Kotleba na przywódcę przyszłego państwa zachodniosłowiańskiego.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*