life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Henryk Pająk: Nagasaki – rzeź katolików

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Amerykanie zrzucili bombę atomową na to miasto z asystą Williama „Laurence” siedzącego w fotelu drugiego pilota B-29 i udającego, że jest „doktorem” Stagelove. Tutaj celem orientacyjnym była katedra, która ustalała bez żadnych obaw pomyłki, że to Nagasaki, rejon jedynej w Japonii diecezji katolickiej istniejącej tam od połowy XIX wieku i liczącej dziesiątki tysięcy wyznawców katolicyzmu. To właśnie tej wielkiej enklawie katolicyzmu Nagasaki „zawdzięczało”, że do pewnego czasu eskadry amerykańskie bombowców omijały to miasto, skutecznie usypiając lęki mieszkańców. Chodziło o wymordowanie maksymalnej liczby mieszkańców tego miasta, tej jedynej diecezji katolickiej w Japonii. Nagasaki było podobnie jak Hiroszima, rejonem całkowicie wyzbytym celów wojennych i cywilnych o strategicznym znaczeniu.

Proponujemy, aby ktokolwiek podjął próbę obalenia tej naszej przyczynowo-skutkowej paraleli pomiędzy katolicyzmem Nagasaki, a świadomym wyborem tego miasta do zniesienia go z powierzchni ziemi razem z jego około 80 000 tysiącami katolickich mieszkańców, zrzuceniem drugiej i ostatniej bomby atomowej przez „Amerykanów”.

Eustace Mullins, z którego ustaleń czerpiemy te fakty, przywołuje książkę Williama Craig’a „The Fall of Japan” (Zniszczenie Japonii). W. Craig pisze w niej: Dach i mury katolickiej katedry zawaliły się na klęczących chrześcijan. Wszyscy zginęli.

Kościół został odbudowany: to jeden z głównych obiektów zwiedzania Nagasaki – gigantyczny monument zwyrodnienia chazarskich jaskiniowców okupujących już wtedy Stany Zjednoczone.

Po nieludzkich masakrach Hiroszimy i Nagasaki, tryumfująca chazarska dzicz rozpoczęła równie bezlitosne „osądzanie” japońskich prominentów za ich „zbrodnie wojenne”. To stała praktyka – zamienianie ofiar w katów, czego polskim doświadczeniem jest oskarżanie pokolenia naszych dziadów i ojców o czynny udział w tzw. „holokauście” dokonanym na żydochazarach wspólnie z bliżej nieustalonymi „nazistami”. Można bez trudu ustalić szereg innych przykładów takiego zbrodniczego odwracania kota ogonem przez miłujących pokój, wolność, równość i braterstwo, współczesnych panów świata. A choćby oskarżenie Serbów o czystki etniczne, których ofiarami mieli stać się kosowscy muzułmanie. A choćby Rosjan, którym przypisuje się wszystkie zbrodnie ludobójstwa rosyjskojęzycznych żydochazarów po żydobolszewickiej rewolucji z 1917 roku, na czele z rzeziami polskich jeńców wojennych i setek tysięcy ludności cywilnej (zob. tom II – „Zagłada Polski”).

W latach 1945-1951 kilka tysięcy japońskich wojskowych zostało uznanych winnymi zbrodni wojennych przez Międzynarodowy (kryptożydowski) Trybunał Wojskowy, który panoszył się w Tokio od 1946 do 1948 roku.

Nie zamierzali postawić przed tym Trybunałem żydowskiej oligarchii pieniądza, czyli samych siebie, kiedy zmierzając do sprowokowania Japonii do oddania „pierwszego strzału”, zablokowali Japonię ekonomicznie do tego stopnia, że Japonii nie zostało nic innego, jak podjąć atak na bazę Pearl Harbour, o którym wywiad amerykański wiedział od dawna, m.in. dzięki złamaniu kodów japońskiej armii.

Dwudziestu ośmiu japońskich przywódców wojskowych i cywilnych zostało oskarżonych o udział w spisku mającym za cel popełnienie ludobójstwa! To ponad dwukrotnie więcej, niż stracono prominentów hitlerowskich w wyniku wyroków kryptożydowskiego Międzynarodowego Trybunału Wojennego w Norymberdze.

Znalazł się w składzie tego trybunału sądzącego Japończyków jeden niezależny i prawy sędzia. Był nim Radhabinod z Indii. Odrzucił on oskarżenie, iż japońscy przywódcy spiskowali w celu popełnienia ludobójstwa. Oświadczył, że znaczniej mocniejsze są podstawy do oskarżenia o zbrodnię ludobójstwa nie Japończyków, tylko ich „amerykańskich” pogromców. Powołał się na użycie bomb atomowych, które zamieniło się w masowe ludobójstwo, przy czym z wojskowego punktu widzenia użycie bomb atomowych było już całkowicie zbędne.

We współczesnej Japonii bardzo popularnym filmem był obraz zatytułowany: „Duma, nieuchronna chwila”. Ukazuje on premiera, generała Hideki Tojo w bardzo pozytywnym świetle. Wraz z sześcioma innymi przywódcami Japonii został on powieszony z wyroku talmudycznego Trybunału Wojennego jako „zbrodniarz wojenny”. Podczas procesu jego obrońcy oświadczyli przed tymże „Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym dla Dalekiego Wschodu” (azjatycka wersja trybunałów norymberskich), że zbrodnie wojenne generała Tojo nie mogą być rozpatrywane w oderwaniu od ludobójczego zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki.

Trybunał udawał, że jest głuchy i ślepy w taki sam sposób, jak Trybunał Norymberski w sprawie Katynia. Kiedy marszałek Goering zapytał, kto w końcu jest sprawcą mordu katyńskiego, wówczas prokurator Rudenko, brutalnie mu przerwał i wniósł o oddalenie tego pytania i sprawy Katynia. Oddalono na pół wieku.

Jak zareagowali prokuratorzy „amerykańscy” przed Trybunałem Wojennym do spraw Dalekiego Wschodu? Zareagowali tak samo jak Rudenko: wnieśli sprzeciw i ocenzurowali oświadczenia o „amerykańskiej zbrodni ludobójstwa w Hiroszimie i Nagasaki”. Tak ujawnił się, choć tylko pośrednio, żydochazarski sojusz i solidarność na odwetowej linii Tokio – Waszyngton – Norymberga – Moskwa, w sprawie zbrodni ludobójstwa i zbrodni wojennych. Żydochazarska dzicz już wtedy ostentacyjnie demonstrowała swoje panowanie nad światem gojów. Odrzucili pozory.

Tak czy owak, to w Tokio po raz pierwszy i ostatni nazwano po imieniu „amerykańskie” ludobójstwo w Hiroszimie i Nagasaki. Brutalnie powstrzymywano japońskich urzędników przed podejmowaniem wszelkich inicjatyw w tej kwestii, tak wtedy jak i w latach następnych, kiedy jeszcze Hiroszima i Nagasaki były ciągle krwawiącymi ranami wołającymi o pomstę do nieba.

Amerykańska okupacja wojskowa nad Japonią oficjalnie zakończyła się w 1952 roku traktatem z Japonią, ale była nieformalnie kontynuowana przez szereg następnych lat: 50 000 amerykańskich żołnierzy nadal stacjonowało w Japonii, podobnie jak w Niemieckiej Republice Federalnej.

Najpotężniejszą jednostką amerykańskich Sił Powietrznych była wtedy U.S. Strategic Bombing Survey (Biuro Bombardowania Strategicznego), które ustalało cele ataków w oparciu o konkretne potrzeby militarne, następnie analizowało wyniki tych bombardowań na użytek kolejnych takich „misji”.

W książce „Hiroshima’s Shedows” znajduje się raport tegoż U.S. Strategic Bombing Survey z dnia 1 lipca 1946 roku:

Atomowe bomby zrzucone na Hiroszimę i Nagasaki nie pokonały Japończyków, ani dzięki świadectwom wrogich przywódców, którzy zakończyli wojnę, nie skłoniły Japonii do przyjęcia bezwarunkowej kapitulacji. Cesarz, Strażnik Tajnej Pieczęci; premier, minister spraw zagranicznych i minister floty wojennej zadecydowali w maju 1945 roku, że wojna powinna być zakończona, nawet jeśli miałoby to oznaczać przyjęcie porażki na warunkach Aliantów (…)

Jest to wynikiem opinii U.S. Strategic Bombing Survey mówiącej o tym, że z pewnością przed 1 listopada 1945 roku Japonia poddałaby się, nawet gdyby bomby atomowe nie zostały zrzucone i nawet gdyby żadna inwazja nie była planowana.

Amerykańscy dowódcy wojskowi, politycy i przywódcy religijni wypowiadali się negatywnie o użyciu bomby atomowej przeciwko japońskim cywilom. Federalna Rada Kościołów Chrystusowych w Ameryce wydała w marcu 1946 roku oficjalne oświadczenie cytowane przez Gara Alperowitza w książce „The Decision To Use The Atomic Bomb”. Pisano w oświadczeniu:

Nieoczekiwane zbombardowanie Hiroszimy i Nagasaki jest nie do przyjęcia. Oba bombardowania muszą być uznane za niepotrzebne do wygrania wojny. Jako mocarstwo, które pierwsze użyło bomby atomowej w tych okolicznościach, zgrzeszyliśmy ciężko przeciwko prawom Boskim i przeciwko ludowi Japonii.

Na stronie 438 „Hiroshima’s Shedows” cytują M. Gillisa, redaktora naczelnego „Catholic World”:

Nazwałbym to zbrodnią, gdyby zbrodnia nie implikowała grzechu, a grzech wymaga świadomości winy. Działania rządu Stanów Zjednoczonych były podjęte wbrew każdemu uczuciu i każdemu przekonaniu, na którym jest oparta nasza cywilizacja.

Do najbardziej radykalnych krytyków atomowych bombardowań należał David Lawrence, założyciel i redaktor pisma „News and World Report”. Drukował on szereg nie przebierających w słowach artykułów i oświadczeń zbiorowych. Pierwszy pochodził z 17 sierpnia 1945 roku. Jedenaście dni po zbrodni, bezbłędnie przewidział on „argumenty” zbrodniarzy:

Konieczność wojskowa będzie naszym stałym wrzaskiem w odpowiedzi na każdą krytykę, lecz nie wymaże on nigdy z naszych umysłów prostej prawdy, że my, najbardziej cywilizowani [czyżby?], chociaż wahamy się użyć gazów trujących, to jednak nie zawahaliśmy się zastosować najbardziej śmiercionośnej broni wszechczasów na oślep, bez zastanowienia, przeciwko mężczyznom, kobietom i dzieciom.

Później, 5 października Lawrence kontynuował tę chłostę:

Stany Zjednoczone powinny być pierwsze w potępieniu bomby atomowej i przeprosić za jej użycie przeciwko Japonii. Rzecznik Sił Powietrznych powiedział, że nie było to konieczne i że wojna była już wygrana. Przekonujące świadectwo istnieje jako dowód, że Japonia dążyła do poddania się na wiele tygodni przed bombą atomową.

Eisenhower nigdy nie zmienił zdania o celowości użycia bomby atomowej, a w czasie swojej prezydentury wielokrotnie usprawiedliwiał użycie bomb „A”. Steve Neal cytował go w książce „The Eisenhower Doubleday” z 1978 roku, następnie stwierdzał obłudnie: Ike nigdy nie pozbędzie się swojego sceptycyzmu co do broni, a później nazywał ją „piekielnym wynalazkiem”.

Nawet brat Eisenhowera – Milton Eisenhower, z zawodu pedagog, był krytyczny w swoich wypowiedziach. Powiedział m.in.:

Nasze wykorzystanie tej nowej siły [„siły”!] w Hiroszimie i Nagasaki było najwyższą prowokacją w stosunku do innych narodów, zwłaszcza wobec Związku Radzieckiego. Ponadto jej użycie zniszczyło normalne standardy prowadzenia wojny, poprzez eksterminację całych populacji, głównie cywilów w zaatakowanych miastach. To co stało się w Hiroszimie i Nagasaki, z pewnością będzie na zawsze obciążało sumienie narodu amerykańskiego.

W książce „Eisenhower’s Diaries” (Pamiętnik Eisenhowera) czytamy na str. 261: Wyrażenie: „atom dla pokoju” weszło do słownictwa spraw międzynarodowych wraz z przemówieniem Eisenhowera z dnia 8 grudnia 1953 roku w Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Kontrola energii atomowej dała zwycięskiej klice żydowskiej (Nowemu Porządkowi Świata – New World Order) ogromną potęgę i podstawy do dyktatu globalnego. Wtedy jeszcze tradycyjni politycy i wojskowi mieli odwagę mówić o lucyferycznej amoralności tej ludobójczej broni, jawnie krytykować nowych jaskiniowców. Z biegiem lat przesłanki moralne, etyczne dostały się na indeks słów zakazanych, w najlepszym razie przestarzałych. Ustąpiły one „walce o pokój”, cynicznej zbitce słownej do kamuflowania każdej zbrodni ludobójstwa w imię tej „walki o pokój”.

Eisenhower w swoim pożegnalnym przemówieniu prezydenckim skierowanym do Amerykanów, już opuszczając urząd prezydenta (17 stycznia 1961 roku) ostrzegał:  W kręgach rządowych musimy zabezpieczyć się przeciwko przyjęciu nieuzasadnionych wpływów, chcianych czy niechcianych, kompleksu wojskowo-przemysłowego. Potencjał katastrofalnego wzrostu niejawnej władzy istnieje i będzie się utrzymywał.

Tę zbrodniczą prawdę, władcy Ameryki i świata spod znaku Lichwy zademonstrują za prezydentury jego następcy – J. Kennedy’ego, mordując go w Dallas po tym, jak podjął próbę odebrania Międzynarodówce Finansowej prawa emisji waluty amerykańskiej.

Ogólnikowe formuły o potędze kompleksu przemysłowo-wojskowego; o „potencjale katastrofalnego wzrostu niejawnej władzy”, chyba niewielu Amerykanów zrozumiało właściwie. Ustępujący prezydent pozostawił ich w niewiedzy. I pozostali w niej nawet po zamordowaniu prezydenta Kennedy’ego. Większość nie rozumie tego do dzisiaj. Tego, że Międzynarodówka Finansowa, czołowi syjoniści zawarli między sobą szatański sojusz, najwyższy i najwęższy krąg globalnej władzy.

Próby ostrzeżenia Amerykanów przed tą niewidzialną, nieformalną hydrą podejmował generał Douglas MacArthur. Powołuje się na te próby William Manchester w książce „American Caesar” (s. 692).

W 1957 roku generał MacArthur zaatakował rosnące budżety Pentagonu:

Nasz rząd utrzymuje nas w stanie stałego strachu, utrzymywał nas w ciągłym napięciu patriotycznego zapału wśród okrzyków o poważnym zagrożeniu bezpieczeństwa narodowego. Zawsze istniało jakieś realne zło, które usiłowało nas pożreć, jeżeli nie będziemy dostarczać ogromnych funduszy na każde żądanie. Jednakże z perspektywy czasu te katastrofy nie wyglądają tak, żeby się miały powtórzyć, nie wyglądają tak, żeby były w ogóle prawdziwe.

Konstruktorzy bomby atomowej wpadli w euforię, kiedy otrzymali wiadomość o apokaliptycznych rozmiarach zniszczeń dokonanych przez ich wynalazek. Jack Rummel w książce z 1992 roku: „Robert Oppenheimer, Dark Prince”, s. 96 pisał:

Kiedy do Stanów Zjednoczonych dotarła wiadomość o zbombardowaniu Hiroszimy, to powitano ją z mieszaniną ulgi, radości, dumy, szoku. I smutku. Otto Risch pamiętał okrzyki radości: „Hiroszima zniszczona!”

Wielu moich przyjaciół pędziło do telefonów, aby zarezerwować stoliki w La Fonda Hotel w Santa Fe, świętować to wydarzenie. Oppenheimer chodził wokół jak zwycięski bokser ściskając dłonie nad głową, kiedy wchodził na podium.

Dodajmy, że Oppenheimer (na zdjęciu poniżej) przez całe dorosłe życie był komunistą. W „New Civilization” autorstwa Beatrice i Sidney Webb, współzałożycieli socjalistycznego fabianizmu w Wielkiej Brytanii, pisano: „Był pod głębokim wpływem sowieckiego komunizmu”.

Został on dyrektorem do spraw badań w świeżo powołanym US Atomic Energy Commission (Amerykańska Komisja Energii Atomowej), z jego mentorem i finansjerem Bernardem Baruchem jako prezesem, niegdyś głównym finansjerem bandy Lenina – Trockiego, którzy doprowadzili do wybuchu rewolucji bolszewickiej i obalenia caratu. Oppenheimer miał ścisłe powiązania z Amerykańską Partią Komunistyczną. Jego żona Kitty Peuning to wdowa po Joe Dallet, amerykańskim komuniście, który zginął walcząc w szeregach głośnej „Brygady Lincolna” w hiszpańskiej wojnie domowej.

Oppenheimera obowiązywała dyscyplina Partii Komunistycznej, toteż na jej polecenie ożenił się z tą Kitty Peuning . Baruch zrezygnował z prezesowania Atomic Energy Commission, by zająć się własnymi interesami. Zastąpił go Levis Lichtenstein Strauss z banku Kuhn, Loeb and Co. Strauss był obeznany z licznymi związkami Oppenheimera z komunistami, ale nie zwracał na to uwagi aż do czasu, kiedy dowiedział się, że Oppenheimer sabotuje postępy w rozwoju nowej, jeszcze bardziej niszczycielskiej bomby wodorowej.

Stawało się oczywiste, że Oppeheimer opóźnia prace nad bombą wodorową po to, aby jego sowieccy pobratymcy zyskali czas na wyprodukowanie własnej broni wodorowej. Oburzony tym sabotażem Lichtenstein Strauss wezwał Oppenheimera do rezygnacji ze stanowiska dyrektora Komisji. Oppenheimer odmówił. Przesłuchanie w tej sprawie odbyło się w dniach 5-6 kwietnia 1954 roku.

Po zapoznaniu się członków Atomic Energy Commission z wynikami dochodzenia, Komisja przegłosowała wniosek o pozbawienie go świadectwa bezpieczeństwa na tym stanowisku orzekając, iż „posiada on istotne wady charakteru na tym stanowisku i nieroztropne, niebezpieczne związki ze znanymi wywrotowcami”.

Wobec takiego dictum, Oppenheimer wycofał się do Princeton, gdzie już czekał na niego jego mentor Albert Einstein, przewodniczący Institute for Advanced Study – swego rodzaju „Think tank” dla emigracyjnych „geniuszy”, finansowanego przez Rothschildów za pośrednictwem jednej z niezliczonych zawsze niejawnych fundacji klanu Rothschildów. Oppenheimer był już wtedy formalnym członkiem tegoż Institute for Advanced Study, gdzie pozostał aż do swojej śmierci w 1966 roku.

Od Oppenheimera i bomby atomowej i potem wodorowej, dochodzimy do Alberta Einsteina, a poprzez niego do Izraela, bo wtedy już wszystkie drogi decyzyjne wiodły do tej nowej kolonii żydochazarów.

Dla Einsteina era atomowa oznaczała gigantyczny krok w procesie „odradzania” Izraela na ziemi palestyńskiej z krwawym, ludobójczym pogwałceniem praw Palestyńczyków. W książce „Einstein: His Life and Times” (Einstein: jego życie i epoka) pisano, jak to Abba Eban, ambasador izraelski przybył do domu Einsteina z izraelskim konsulem Reubenem Dafnim: Profesor Einstein powiedział mi, że widzi odrodzenie Izraela jako jedno z politycznych zadań w jego życiu, które miały zasadnicze znaczenie w jego życiu i zasadniczy walor moralny. Wierzył, że sumienie świata powinno być zachowane wraz z projektem zachowania Izraela.

Dokładnie 1 marca 1946 roku podpisano umowę: „Army Air Force Contract” No. MX 791. Mocą tej umowy powołano „RAND Corporation” – oficjalny „think tkank” (sztab myślenia koncepcyjnego). Definiowano projekt RAND jako: Program kontynuacji studiów naukowych i badań w szerokiej dziedzinie wojny powietrznej, z naciskiem na zlecenie Siłom Powietrznym preferowanych metod technicznych i instrumentów niezbędnych do tego celu.

Konia z rzędem temu, kto wyłowi z tego ble-ble jakiś konkret. Dla wtajemniczonych konkrety są tam oczywiste. Pierwszy, to „Siły Powietrzne”. Drugi – preferowanie „metod technicznych”. Pod tym frazesem mieścić się mogły wszelkie badania i wdrożenia broni masowej zagłady.

W dniu 14 maja 1948 roku fundusz RAND Corporation został przejęty przez H. Rowana Gaithera, szefa Fundacji Forda. A stało się tak dlatego, że Siły Powietrzne miały wyłączną kontrolę nad wszystkim, co wiązało się z bombą atomową, a RAND Corporation opracowało program tychże Sił Powietrznych na Zimną Wojnę wraz ze Strategic Air Command (Strategicznym Dowództwem Lotniczym), programem rakietowym i wielu innymi elementami „strategii terroru”, czyli, jak to określano przed wybuchami bomby „A” nad Hiroszimą i Nagasaki – programem „piekielnego strachu”.

Oznaczało to grę o miliardy dolarów (dziś jakieś 8-10 miliardów) dla tych naukowców z Johnem Neumanem na czele, ich wiodącym naukowcem (przypadkowo Żydem), sławnym na cały „świat” jako twórca „teorii gier”. W ramach tej „teorii gier”, Stany Zjednoczone i Związek Żydosowiecki zostają zaangażowane w taką światową grę. Teoria gier ma przewidywać, która z tych stron zaatakuje pierwsza z użyciem rakietowej broni jądrowej. Słowem – program o „piekielnym” wspólnym strachu.

Warto przyjrzeć się, choć w kilku zdaniach, tej „teorii gier” w praktyce życia Amerykanów, nie wyłączając ich dzieci. W Stanach Zjednoczonych w ramach takich „gier”, codziennie prowadzono zbiorowe ćwiczenia antyatomowe z dziećmi szkolnymi. W środku lekcji rozlegał się dzwonek i dzieci nurkowały pod ławki, bo mogły one w ten sposób choć częściowo osłonić się od spadających elementów stropu.

Nikt setkom tysięcy tych amerykańskich dzieci nigdy nie powiedział, że dziesiątki tysięcy ich rówieśników w Hiroszimie i Nagasaki zostało przedtem spalonych wraz z ławkami w ich klasach szkolnych.

Emocjonalny i moralny wpływ na dzieci w ramach tego „piekielnego” permanentnego strachu przed spadającymi sufitami szkolnymi, był niszczycielski. Dzieci amerykańskie oczywiście nie wiedziały, jakie są skutki uderzenia bomby atomowej, bo właśnie pod kątem detonacji takiej niekonwencjonalnej bomby były prowadzone te ćwiczenia. Nie wiedziały więc, że ławki im nie pomogą, bo w ciągu kilku sekund wyparują razem z tymi ławkami.

Zbiorowa psychoza wynikająca z przygotowywania społeczeństwa amerykańskiego do wojny nuklearnej, czyli cyniczne wykorzystywanie programu bomby atomowej niby już wiszącej nad Ameryką, stanowiła nigdy nienazwany przez psychologów i psychiatrów element świadomie wdrażanej destrukcji.

W 1987 roku Phylis La Farge opublikował książkę zatytułowaną: „The Strangelove Legacy, Impact of the Nuclear Threat on Children”, gdzie autor opisuje, poprzez poszerzone badania na dużych populacjach dzieci, spustoszenia w psychice tamtego pokolenia dzieci na skutek atmosfery codziennego, permanentnego zagrożenia śmiercią.

Autor cytuje m.in. psychologa Freemana Dyson’a. Stwierdza on, że ludzkość została podzielona na dwa „światy”, dwa byty. Jeden to świat wojowników, drugi to świat ofiar, głównie dzieci.

To było następstwem sytuacji z 6 sierpnia 1945 roku, kiedy William L. Laurence siedzi w fotelu drugiego pilota bombowca B-29 nad Nagasaki, a poniżej tysiące dzieci japońskich czekają na „wyparowanie”.

Ta „hipotetyczna” sytuacja nie była hipotetyczna ani w Nagasaki, ani w żadnym innym mieście Japonii i żadnym innym mieście Stanów Zjednoczonych.

I nigdy nie uległa zmianie. Dzieci nadal siedzą tam i czekają na odparowanie. To dzieci i wnuki tamtych dzieci z Hiroszimy i Nagasaki, ze Stanów Zjednoczonych i całego Globu. Bo takie były reguły i cele Zimnej Wojny i takie są cele globalnej psychozy w kontekście Iranu, globalnego terroryzmu, globalnego krachu finansowego. My ciągle czekamy na wyparowanie.

Henryk Pająk

chłopiecNagasaki

Fragment książki „Czas skorpionów” (tom III serii „Chazarska dzicz panem świata”).


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. angielska logika

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*