life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Szymon Kardanowski: Liberalizm – epidemia na prawicy

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Wirus krąży na prawicy[1], wirus liberalizmu chciałoby się powiedzieć obserwując infiltrację tej strony barykady przez ludzi i środowiska reprezentujące zbiór poglądów całkowicie obcy już nie tylko prawicowej wizji świata, lecz systemowi podstawowych prawd leżących u podstaw cywilizacji europejskiej. Dochodzi już nawet do tego, że libertarianie (czyli mówiąc po ludzku anarchiści po kursie dobrych manier) wymyślają od socjalistów tym, którzy odważą się zakwestionować ich utopijne prawdy wiary w imię religii, interesu narodowego czy klasycznie pojmowanej koncepcji prawdy dobra i piękna. Wirus ten jest tym groźniejszy, że z chęcią przyjmowany przez oderwanych od rzeczywistości i trudów dnia codziennego przeintelektualizowanych „publicystów prawicowych”.

O twórcach, założeniach i skutkach ideologii liberalnej pisać nie ma sensu – wiedza ta jest powszechnie dostępna w wielu źródłach i opracowaniach. Warto się natomiast przyjrzeć jakie konsekwencje powoduje zaszczepienie tego typu poglądów wśród ludzi, którzy mienią się być prawicowcami.

Był w moim życiu okres, w którym dziwiłem się, dlaczego wielu radykalnych krytyków demoliberalizmu o szlachetnych intencjach unikało lub brzydziło się wręcz terminem prawica. Taka postawa jest szczególnie obecna w środowisku narodowym związanym z tzw. koncepcją trzeciej drogi. Dziwiło mnie to do chwili, w której sam zagłębiłem się w radosną twórczość panów określających się mianem prawicowców. Ludzie ci mają niezwykły dar do tworzenia wielkiej ilości nic nie wnoszących do dyskusji artykułów i toczenia bezpłodnych polemik. Korci mnie zresztą, żeby swoje przemyślenia na temat rzeszy prawicowych „filozofów” uprawiających z zapałem swą nikomu niepotrzebną sztukę dla sztuki również przelać na papier, ale dziś skoncentrujmy się na liberalizmie.

Otóż z przerażeniem odkrywam, iż nawet w organizacjach, które winny być (wedle mojego chłopskiego rozumu) bastionami oporu przed zalewem idei liberalnych (np. w środowiskach reakcyjnych, konserwatywno-rewolucyjnych czy narodowo-radykalnych) coraz częściej do głosu dochodzą (swoją drogą bardzo aktywni, agresywni i krzykliwi) zwolennicy tej zgubnej, anglosaskiej idei.

Szczególną, polską mutacją wirusa liberalizmu jest nie tyle system, co chaotyczna i wewnętrznie niespójna zbieranina różnego rodzaju haseł, którą żartobliwie określić można jako korwinizm-mikkizm. Nawiązanie do marksizmu-leninizmu jest całkowicie nieprzypadkowe (nawiasem mówiąc idę o zakład, że po ostatecznym zwycięstwie zwolennicy tej „idei” zbudowaliby swemu przywódcy mauzoleum – rzecz jasna prywatne). Grupa ta jest szczególnie aktywna w internecie podejmując z iście misjonarskim zapałem próby nawracania kolejnych „nieoświeconych” bądź zwalczając zaciekle tych, których oni sami nazywają socjalistami (czyli praktycznie rzecz biorąc wszystkich łącznie ze zwolennikami Katolickiej Nauki Społecznej, którzy mają odwagę ich krytykować). Na szczęście z tego typu poglądów się zazwyczaj wyrasta. Na nieszczęście wirus liberalizmu infekuje kolejne pokolenia młodzieży. Prześledźmy zatem i obalmy kilka mitów i genialnych dogmatów naszych kochanych liberałów.

Mit pierwszy – czysty kapitalizm receptą na wszystko. I nie ważne przy tym czy chodzi o stopę życiową, przyrost naturalny czy poziom kształcenia w szkołach. Za wszystkim łącznie z kwestiami światopoglądowymi stoi ekonomia. Z tym mógłbym się jeszcze zgodzić, tyle, że ja właśnie kapitalizm wdziałbym w gronie winowajców obecnego stanu rzeczy[2]. Czyste państwo typu Korwin-Mikke oczywiście nie istnieje – jest to ideał, który dopiero powstanie. W związku z tym, siłą rzeczy, zwolennicy korwinizmu-mikkizmu powołują się na przykłady niedoskonałe acz dostępne. Coraz rzadziej stawiają oni za wzór do naśladowania nieodżałowanej pamięci Stany Zjednoczone, coraz częściej drogę do ideału widzą w azjatyckim modelu kapitalizmu. Jednak konia z rzędem temu, kto chciałby popracować chociaż jeden dzień w warunkach, jakie oferuje azjatycki, rzekomo najbliższy ideału, kapitalizm. Jest to zresztą pośredni dowód na to, że przeciętny korwinista (bo są rzecz jasna wyjątki) odchodzi o swych wspaniałych poglądów gdy kończy się życie na koszt rodziców, a zaczyna szukanie pracy i próba egzystencji na własny rachunek (rzecz jasna zbieg okoliczności). Co wytrwalsi będą twierdzili jednak, że „nie kapitalizm zawiódł lecz niedostatek kapitalizmu.”[3]

I tak dochodzimy do mitu, a w zasadzie dogmatu drugiego – zakwestionowania państwa. Ile to już razy słyszałem mantrę powtarzaną przez nieco starsze pokolenia tzw. koliberałów: „Jakim prawem państwo okrada obywateli z ich dochodu!?! Jakim prawem urzędnik ogranicza moje prawa do posiadania broni/narkotyków/prowadzenia działalności gospodarczej/wychowywania dzieci!?!” (niepotrzebne skreślić). Jest to „filozofia” szczególnie niebezpieczna, przyciąga ona bowiem do korwinizmu nawet tych, którzy określają się mianem reakcjonistów. Wykorzystuje się przy tym cynicznie (słuszną swoją drogą) tezę konserwatywną głoszącą ochronę prywatnej własności fałszywie ją interpretując. Przyczyną tej fascynacji liberalizmem na prawicy jest zapewne fakt, że obecne państwa opierają się o zgubne idee lewicowe, co sprawia, że słusznie są one kwestionowane jako autorytet. Pojawia się jednak pytanie – czy wobec tego każdy model państwa ingerującego w życie społeczeństwa i jednostki jest zły? Bo jeśli tak to również potencjalne państwo zbudowane na zasadach autorytarnych, zakazujące rozpowszechniania pornografii, posiadania narkotyków czy ingerujące w edukację młodego pokolenia z perspektywy tradycjonalistycznej również, zdaniem korwinisty, reprezentuje czysty socjalizm. Wszak żaden „socjalista” nie ma prawa ingerować w to czy produkuję i rozpowszechniam z zyskiem pornografię, posiadam narkotyki lub uczę swoje dzieci, że homoseksualizm to norma. W końcu państwo jest tylko dobrowolną umową, tolerowanym złem koniecznym, a nie (jak chcą autentyczni konserwatyści i narodowcy) bytem nadprzyrodzonym, widoczną emanacją narodu, jego tradycji i kultury.

Tak dochodzimy do trzeciej prawdy objawionej każdego liberała głoszącej, że wolność jest wartością samą w sobie. Oczywiście „prawicowi” liberałowie stwierdzą zaraz, że owa wolność powinna być ograniczona prawem naturalnym. Swoją drogą ciekawi mnie jak godzą oni tę teorię z hasłami legalizacji posiadania narkotyków, czy prawa do prowadzenia nieskrępowanej działalności gospodarczej (i znowu – czemu nie w branży pornograficznej na przykład)? Odpowiedź jest prosta – nie godzą, bo tego nie da się pogodzić, tak jak nie da się pogodzić dogmatu liberałów lewicowych o połączeniu wolności i równości. Zarówno bowiem lewicowy liberalizm jak i konserwatywny liberalizm to dwie ideologie przejściowe, w których kluczową rolę odgrywa wspólny rzeczownik zaś przymiotnik pełni jedynie w obu przypadkach funkcję estetyczną, stanowiącą swego rodzaju prawdę etapu, którą po dłuższym lub krótszym czasie zastąpi czysty liberalizm. Widać to zresztą w kolejnych pokoleniach kolibrów, którzy już podejmują (co prawda na razie nieśmiałe) dyskusje o legalizacji tzw. związków partnerskich, eutanazji, aborcji na życzenie czy dostępności do narkotyków. W wszystko to oczywiście w imię (złej i fałszywej) ichniejszej interpretacji wolności, która nie jest dla nich jedynie drogą wyboru dobra lub zła – jest celem i wartością samą w sobie. Co ciekawe obłudę liberałów w tej kwestii wykazał już w I poł. XIX wieku niemiecki filozof Hegel, pisząc: „Liberalizm, nie zadowalając się tym, że panują rozumne prawa, że uznana została wolność osoby i mienia, że istnieje określony ustrój państwowy, w którym pewne ośrodki życia społecznego same zawiadują swymi sprawami, że jednostki rozsądne mają wpływ na lud i że lud okazuje im zaufanie – temu wszystkiemu przeciwstawia niezadowolony liberalizm zasadę atomistyczną, zasadę woli jednostkowych.

Wszystko powinno dziać się teraz z mocy wyraźnej władzy i wyraźnej zgody jednostek. Broniąc tej formalnej abstrakcyjnej wolności, liberalizm nie pozwala utrwalić się żadnej organizacji. Wszelkim konkretnym decyzjom rządu przeciwstawia się natychmiast zasadę wolności, piętnując decyzje te jako wyraz woli partykularnej, a więc samowoli.

Wola większości obala rząd, a jego miejsce zajmuje dotychczasowa opozycja, ale stając się teraz rządem, ma ona znowu mnogość jednostek przeciwko sobie. I tak utrzymuje się stale chwiejność i niepokój. Ta kolizja, ten węzeł, ten problem – oto etap, do którego doszły dzieje i który będą miały w przyszłości do rozwiązania.”[4]. Patrząc na dzisiejszą sytuację, w której na rynku idei (również po prawej stronie) króluje niepodzielnie liberalizm, można dojść do wniosku, że węzeł ów nie tylko nie został rozwiązany, ale wręcz doszły nowe supły, które jeszcze bardziej potęgują chaos. Temat, który podjąłem zasługuje zapewne na opasłą książkę toteż w tym króciutkim artykule tylko sygnalizuję problem, który dostrzegam. Nie bagatelizujmy go jednak i nie dajmy sobie odebrać terminu „prawica”, pod którym kryje się wiele wspaniałych wartości, do których z pewnością nie zalicza się jednak wirus liberalizmu.

Szymon Kardanowski

korwinisci

Przypisy:

1. Czym jest, a czym nie jest prawica. W największym skrócie prawica to autorytaryzm zaczynający się na samodyscyplinie i wychowaniu w rodzinie, a kończący się na państwie. Prawica to tradycjonalizm – przywiązanie do przeszłości i czerpanie siły z doświadczeń historycznych i dziedzictwa duchowego narodu i cywilizacji. Prawica to komunitaryzm – to potrzeba wspólnoty organicznej, solidarnej i opartej na trwałym porządku. Prawicą nie jest dla mnie to, co reprezentuje UPR czy inne organizacje mające u podstaw poglądy utopijne, promujące egoizm jednostki ponad wspólnotę czy fałszywą wolność ponad dobro.

2. Nieskrępowany kapitalizm równa się nieskrępowana konsumpcja. Nieskrępowana konsumpcja równa się nieskrępowany hedonizm. Nieskrępowany hedonizm równa się obalanie kolejnych barier, jakie żądnym zysku elitom finansowym stawiają tradycja, religia czy po prostu logika. Bo skoro zarobić można na pornografii, prostytucji, pederastach i narkotykach to wrogiem są ci, którzy się temu sprzeciwiają – ergo liberalizm gospodarczy sprzyja libertynizmowi obyczajowemu – proste jak budowa cepa.

3. Tak przy okazji. Ciekaw jestem jaką receptę mają korwiniści na zalew świata przez tanie chińskie produkty. Kosztów pracy na pewno aż do poziomu chińskiego obniżyć się nie da więc co? Co się stanie gdy idąc za ich namowami zlikwidowalibyśmy wszelkie bariery celne, co można by porównać do otwarcia i tak już trzeszczącej i mocno nieszczelnej tamy. Byłby to koniec marzeń o gospodarce opartej na przedsiębiorstwach rodzinnych.

4. G.W.F. Hegel, Wykłady z filozofii dziejów, t. II, Warszawa 1958, str. 351.

Komentarz redakcji Nacjonalista.pl: Tekst odnaleźliśmy w naszym przepastnym archiwum. Choć liczy sobie już ponad 10 lat, nie stracił wiele na aktualności. Jest też czytelnym dowodem, że liberalizm krytykujemy od samego początku.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

9 Komentarzy

  1. Powod jest prozaiczny – brak znajomosci histori. Zrozumiałem to w czasie konfliktu w Hiszpanii i pałowania (oczywiscie słusznego) katalonskich bolszewikow chcacych odłaczyc sie od kraju. Bardzo wielu korwinistow i internetowej prawicy jeczało nad losem czerwonych, a gdy chciałem rozpoczac dyskusje, rzucajac oczywiscie temat wojny domowej w latach 30. to nie wiedzieli o czym do nich pisze
    to samo z IIWS, typowy kuc cos tam słyszał w teleiwzji o holololo no i, ze Niemcy nas napadli, a swoje poglady gospodarczo-swiatopogladowe opiera na tym, co aktualnie wypisuje Korwin albo Jacek Wilk

    • Nie no tu im trzeba oddać honor, wtedy pod względem tematów typu Franco prezentowali hard-antykomunistyczne poglądy, wychwalali Pinocheta itd. Można nawet popatrzeć na okładkę jednego z albumów Kelthuza przedstawiającą komucha wyrzucanego z helikoptera. Ugrzecznienie i politycznie poprawna libkowatość przyszły do tego środowiska niedawno.

    • Mam oddać honor jakimś keltuzkom? Ja liberastom żadnego honoru nie oddaję, oddać to mogę w ich kierunku co najwyżej serię z mojej giwery.

  2. Niektórzy pewnie nie wiedzą, ale na śp. forum nacjonalista.pl byli też jakiś czas temu „narodowi radykałowie”, którzy na serio popierali publicznie Korwina i jego zgraję. Ciekawe czasy hehe.

    • Nie trzeba cofać się do czasów forum, bo w komentarzach pod postami z lat 2011-2015 można znaleźć tego typu kwiatki. No i wielu z nich miało w nicku „NR”.

  3. Kelthuzar to syjonista z jakim Bosak miał jakiś kontakt.

  4. JKM niedawno głosił:,, nieroby od nas nic nie dostaną”. To ciekawe bo posłowie Korwin biorą uposażenia tak jak i ten wytrzeszcz Wipler, który jeszcze do Hongkongu z całą rodziną poleciał się byczyć za publiczne. Robert Gwiazdowski doktor a nie profesor, administracji a nie ekonomi był w zarządie ZUS pomimo że nienawidzi tej instytucji.

  5. Mam pytanie czy ktoś wie jaki stosunek ONR do Menzen, Berkowicz, Roberta Gwiazdowskiego, Jakuba Kuleszy?, Przemysława Wipler?.

    • Sadząc po wypowiedziach w mediach społecznościowych to raczej negatywny.

Odpowiedz na Mariusz Szczerski Anuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*