life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Stanisław Piasecki: Nieporozumienie z Batorym

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Od upadku do powstania

Rzeczą jest ciekawą śledzić, jak pod wpływem aktualnych zagadnień politycznych zmieniają się poglądy na historię, jak pewne postaci historyczne urastają w opinii, a inne usuwają się w cień, jak wzrasta i maleje zainteresowanie dla pewnych okresów dziejów.

Po upadku powstania 63-go roku i fali beznadziejności, jaka poszła przez kraj, zainteresowania historyczne skupiają się około problemu przyczyn upadku Polski. Historyczna szkoła krakowska, opierająca się o polityczny obóz stańczyków, przeciwny romantyzmowi zbrojnych porywów o wolność, wysuwa tezę, że Polska upadła nie tyle przez zewnętrznych wrogów, ile przez wewnętrzną anarchię i wady ustrojowe. Podchwytują chętnie tę tezę warszawscy organicznicy; zgadza się ona z linią polityczną pozytywizmu. Polska saska i stanisławowska poddawana jest druzgocącej krytyce; echa ówczesnych krańcowych oskarżeń odezwały się niedawno w studium Aleksandra Świętochowskiego „Genealogia teraźniejszości”; obronną ręką wychodzi ze wszystkich bodaj postaci historycznych końcowego okresu Rzeczypospolitej jeden tylko Kościuszko, jego chłopska sukmana bowiem odpowiada pozytywistycznym zainteresowaniom dla sprawy wsi; cenią również organicznicy wysoko gospodarnego a niewojennego króla Kazimierza Wielkiego, który awansuje na „króla chłopków”; zapewne nie bez wpływu na wzrost zainteresowań Kazimierzem Wielkim powstaje też jego liberalizm w kwestii żydowskiej; jest to przecież okres, w którym pod wpływem haseł „pracy organicznej” w przemyśle i handlu arystokracja i mieszczaństwo zaczynają się mieszać z żydami.

Szybko jednak zjawia się reakcja przeciwko pesymizmowi historycznemu w poglądach na przyczyny upadku Polski. Ta reakcja, zaznaczająca się przede wszystkim w wojnie Balzera z szkolą krakowską, jest sprawdzianem przemian psychicznych, jakie się dokonują w społeczeństwie polskim. Historycy nie tylko przyczyny upadku Polski zaczynają widzieć znowu w politycznych warunkach zewnętrznych, które przecież można zmienić, ale – rzecz niezwykle znamienna – mniej ich już pochłania zagadnienie upadku Polski, a natomiast na plan pierwszy wysuwa się problem powstania Polski przed tysiącem lat, o który toczą się namiętne spory. Dziś, w wolnej już Polsce, problem ten przygasł w nowszych pracach historyków prawie zupełnie; nikt już nie wysila się n. p. na zwalczanie hipotezy najazdu Piekosińskego; problem powstania państwa polskiego przestał być tak aktualny, jak był wtedy, gdy naród psychicznie sposobił się do zrzucenia niewoli.

Przełom psychiczny

Przełom psychiczny, jaki nastąpił po krótkim okresie beznadziejności popowstaniowej, odbija się natychmiast w zainteresowaniach historycznych. Ponury i beznadziejny wiek XVIII-ty ustępuje miejsce wiekowi XVII-emu. Wojny szwedzkie i kozackie dają asumpt naprzód Kubali, a potem w beletrystyce Sienkiewiczowi do krzepiącego otuchą przypomnienia, że niema tak ciężkich opresyj w życiu narodu, z których by wyjść nie można. Równocześnie zaś mnożą się dociekania zasadnicze nad sytuacją polityczną Polski w Europie; jednostronny i wynikający z walk porozbiorowych pogląd, że głównym wrogiem Polski jest Rosja, koryguje Dmowski podkreśleniem złowrogiej tysiącletniej historii stosunków polsko-niemieckich i germańskiego Drangu nach Osten; a przecież od r. 1870 Niemcy znów stają się pierwszorzędną potęgą europejską. To sprawia, że myśl polska w ostatnich latach przed wojną zwraca się coraz częściej ku czasom jagiełłowym. Obchód grunwaldzki w r. 1910, przygotowany psychicznie „Krzyżakami” Sienkiewicza i „Grunwaldem” Matejki, trafia na atmosferę niezwykle podatną. Odsłonięcie w Krakowie ufundowanego przez Paderewskiego pomnika Jagiełły, noszące charakter wielkiej manifestacji narodowej, jest miarą nastrojów.

Równocześnie odżywają w społeczeństwie nastroje romantyczno-powstańcze, tak surowo osądzane niedawno przez szkołę krakowską. Powstaje obszerna literatura historyczna, dotycząca walk powstańczych i martyrologii porozbiorowej, obchodzone są uroczyście setne rocznice urodzin trzech wieszczów (1898, 1909, 1912), wznoszone są ich pomniki. Z tej linii nastrojów wywodzą się legiony Piłsudskiego.

Pomorze i Śląsk

W pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości badania historyczne idą przede wszystkim w kierunku tych spraw, które najbardziej pasjonują opinię publiczną i których echa żywe są jeszcze z walk dyplomatycznych na konferencji pokojowej w Paryżu. Stosunek do Pomorza, do Gdańska, do Śląska, czy sprawa zrozumienia ważności dostępu do morza staje się kryterium w ocenie postaci historycznych. Wyrasta więc Bolesław Krzywousty, któremu dawniej historycy nie mogli wybaczyć podziału dzielnicowego Polski między synów. Wyrasta jako zdobywca Pomorza i Gdańska, choć jego koncepcję polityczną Polski nazwać raczej można by minimalistyczną w porównaniu z wielką koncepcją Bolesława Chrobrego, podjętą potem przez Bolesława Śmiałego. Jako zdobywcę Pomorza sławi Krzywoustego w szeregu znakomitych prac młody i przedwcześnie zmarły historyk poznański Tyc. W ocenie znów prof. Sobieskiego Kazimierz Jagiellończyk, raczej dotąd za miernego króla uważany, dystansuje Władysława Jagiełłę. Jagiełło nie wyzyskał należycie zwycięstwa grunwaldzkiego, podczas gdy uparty Kazimierz Jagiellończyk doprowadził trzynastoletnią wojną do pokoju toruńskiego. Zawrotną karierę w poglądach popularyzatorów historii robi Władysław IV jako twórca floty bałtyckiej, a zatem i najlepszy patron wszelkich funduszów obrony morskiej. Ba, nawet tak spotwarzana przez dawniejszych historyków Bona doczekała się świeżo rehabilitacji w pracy dra Pociechy, jako ta królowa, która dbała o powrót do Polski utraconego przez Kazimierza Wielkiego Śląska. Oczywiście gwiazda Kazimierza Wielkiego blednie; zarówno z powodu Śląska, jak i Esterki.

Największy Batory

Od przewrotu majowego w r. 1926 zaczyna się wysuwanie ponad wszystkie inne postaci historyczne – Stefana Batorego. Batory staje się symbolem walki z sejmokracją, symbolem silnej władzy. W tej interpretacji zjawia się w utworach dramatycznych (Goetel), literackich (Wołoszynowski), a już jako obowiązkowy rekwizyt wchodzi do publicystyki politycznej obozu majowego. Świeżo n. p. w młodokonserwatywnym „Buncie Młodych” ukazał się artykuł p. Ryszarda Wragi, obwołujący gen. Rydza-Śmigłego wodzem narodu, zalecający mu, by nie kierował się „patriotyzmem” i ustalający dla niego dwóch antenatów w historii:

„Patriotyzm” polski nigdy nie był źródłem czynu i nie jest przypadkiem, że najwięksi w historii narodu polskiego realizatorzy polskiego programu politycznego: Batory i Piłsudski nie byli „patriotami” polskimi. Byli za to Największymi Polakami, jakich znała historia Polski.”

Rola dziejowa Piłsudskiego należy już do historii, ale tak jeszcze świeżej i nieodległej, że nie podejmowałbym się w tej materii wypowiadać apodyktycznych sądów, ustalać porównań, czy określać skali, niewątpliwie dużej. Historia Polski liczy lat tysiąc, od śmierci Piłsudskiego dzieli zaś nas zaledwie rok. Ale niezależnie od tego pora wielka rozprawić się z osobliwym traktowaniem przez pewien odłam publicystyki roli Stefana Batorego w historii polskiej.

P. Ryszard Wraga nazywa Batorego „największym Polakiem, jakiego znała historia”. Trudno powiedzieć coś bardziej wątpliwego. Przede wszystkim Batory nie był wcale Polakiem, tylko Węgrem; do końca życia nie nauczył się nawet po polsku i porozumiewał się z Polakami łaciną. Wypadnie tu powtórzyć, na co ubocznie zwracałem uwagę w recenzji z książki Wołoszynowskiego, również przeceniającego rolę Batorego; że był to po prostu cudzoziemski spec rządzenia, którego Polacy zaprosili na tron, bo nie mogli się pogodzić co do obioru „Piasta” Jana Kostki, czy Andrzeja z Tęczyna. Jak dalece Batory nie wrósł w Polskę (rządził zresztą tylko 10 lat), o tym świadczyć mogą jego słowa, napisane po burzy sejmowej z powodu stracenia Samuela Zborowskiego: „By nie szło o sławę, puściłbym to królestwo”.

Wojna bez koncepcji

Ma Batory niewątpliwe i duże zasługi w dziedzinie unowocześnienia wojskowości polskiej; ujednolicił uzbrojenie, zreorganizował piechotę i artylerię, dbał o poprawę komunikacji (mosty i drogi). W wojnie z Moskwą okazał się dużej klasy wodzem; zwłaszcza w wojnie oblężniczej (Połock, Wielkie Łuki, Psków). Natomiast – co trzeba raz nareszcie powiedzieć dobitnie – właśnie brak mu było owego „wielkiego programu politycznego”, który tak wychwala p. Wraga.

Wojna z Moskwą, wojna zaczepna, dobrze świadczy o temperamencie bojowym króla, ale sposób jej zakończenia nie zdaje się dowodzić, aby Batory miał zdecydowany program polityczny, koncepcję roli dziejowej Polski, czy nawet zrozumienie poważnej sytuacji, jaka powstała na wschodzie przez wzrośnięcie potęgi moskiewskiej pod Iwanem Groźnym. Mogąc wojnę poprowadzić do zwycięskiego końca i zakończyć ją w Moskwie, a nie pod Pskowem, tym samem kwestię moskiewską zlikwidować na długie lata, jeśli nie na zawsze – uległ Possewinowi, który parł do rozejmu dla złudnych nadziei Rzymu na unię kościelną. A właśnie Batory powinien był jako lepiej znający stosunki wytłumaczyć Rzymowi, że droga do unii prowadzi tylko przez zajęcie Moskwy. O ileż większym czynem zarówno wojennym, jak politycznym, było w trzydzieści lat później zdobycie Moskwy przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego i przeprowadzony przez niego wybór królewicza Władysława na cara, co zostało znów zmarnowane przez kunktatorstwo i ambicje osobiste Zygmunta III. Jest zaś rzeczą charakterystyczną dla cierpiętniczej umysłowości Polski porozbiorowej, że wielki hetman przeszedł do tradycji historycznej i beletrystyki (Żeromski) nie jako zdobywca Moskwy i pogromca Szujskich, ale jako bohater klęski pod Cecorą…

Inaczej byłaby wyglądała sprawa polska w historii i inaczej wyglądałaby dzisiejsza Europa, gdyby Batory nie był się zawahał w zduszeniu Moskwy u początków jej potęgi, lub gdyby umiano wyzyskać to, co swym zwycięstwem odrobił z błędu Batorego Żółkiewski. Tak, jak się stało, Polska wyszła z okresu batoriańskiego tylko z zaznaczeniem swego zainteresowania wschodem Europy, ale bez możliwego wówczas męskiego rozcięcia węzła.

Wódz i gospodarz

Na zachodzie Batory ograniczył się do uśmierzenia gdańszczan po zwycięstwie Jana Zborowskiego nad jeziorem lubieszowskim; czyn bardzo pożyteczny i nieraz przedtem przez królów polskich dokonywany, ale nie świadczący o jakiejś szerszej koncepcji. Pozostaje więc jeszcze teoretyczne bardziej, niż praktyczne zainteresowanie Batorego sprawami Europy środkowej; i to jednak jest raczej patrzenie na zagadnienie poprzez rodzinne podwórko siedmiogrodzkie, niż wielka linia polityczna Jagiellonów, interesujących się nie tylko tronem polskim i litewskim, ale także węgierskim i czeskim, interesujących się całym systemem politycznym Europy środkowej.

Trudno byłoby więc na podstawie tych faktów historycznych pasować Batorego na największego króla polskiego i wykonawcę wielkiego programu. Był świetnym, zwycięskim wodzem i tęgim gospodarzem; to wszystko. Bo już całkowitym nieporozumieniem jest przypisywanie mu roli sejmoburcy i tępiciela anarchii szlacheckiej w wewnętrznm życiu Polski. Trzeba sobie przede wszystkim uprzytomnić, że o ile Zamoyski jako hetman niewątpliwie wiele skorzystał z wiedzy wojskowej Batorego i pod jego ręką wyrobił się na nowoczesnego wodza, o tyle jako kanclerz górował nad Batorym i on to właściwie decydował o kierunku polityki wewnętrznej, dodajmy przy tym od razu, o kierunku szlachecko-demokratycznym.

Trybun demokracji szlacheckiej

Powołanie Zamoyskiego na najbliższego doradcę, który kolejno został podkanclerzem, hetmanem wielkim koronnym, starostą krakowskim, kanclerzem a w końcu i powinowatym króla przez małżeństwo z Gryzeldą Batorówną – wypływało z mądrej polityki osobistej Batorego. Zawdzięczając tron polski Zborowskim (Samuel jako wygnaniec przebywał na dworze siedmiogrodzkim), nie miał Batory ochoty oddawać się im w ręce, choć Andrzej Zborowski pewny był kanclerstwa, a Jan po zwycięstwie nad jeziorem lubieszowskim – buławy wielkiej. Król czuł, że oddawszy najwyższe dostojeństwa w państwie rodzinie magnackiej, której zawdzięczał tron, byłby skrępowany całkowicie. Ale na kimś musiał się oprzeć w tym obcym dla siebie kraju, którego stosunków nie znał dobrze. Wolał się oprzeć na Zamoyskim, któremu nic nie zawdzięczał, a który przeciwnie, wszystko miał do zawdzięczania królowi, boć przecie Zamoyscy nie byli przed Batorym żadną znaczną rodziną; ledwie się liczyli. Wybór zaś padł na Zamoyskiego nie tylko dlatego, że Batory bystrze odgadł w nim wielkie talenty polityczne i wojskowe, ale bodaj przede wszystkim dlatego, że Zamoyski jak nikt inny nadawał się na trybuna demokracji szlacheckiej, którą można było przeciwstawić możnowładztwu i rozegrać przy takiej pomocy walkę z Zborowskimi. Napuszczenie tych dwóch sił na siebie, było dla zręcznego króla najlepszą gwarancją zachowania pewnej osobistej niezależności. Pozostawił też przeprowadzenie rozgrywki Zamoyskiemu; Zamoyski bierze na swoją odpowiedzialność stracenie Samuela Zborowskiego.

Burza, jaka powstaje z tego powodu w sejmie, opanowanym przez fakcje magnackie, zwraca się nie tylko przeciw Zamoyskiemu, ale i przeciw królowi. Tego Batory bodaj nie przewidział i stąd jego wielkie zniechęcenie, a nawet zamysły „puszczenia królestwa”. Kości jednak zostały już rzucone, a Batory nie zwykł się był cofać. Musiał wesprzeć jawnie Zamoyskiego w walce z magnackim sejmem. Ale popularne obecnie przedstawianie tej walki jako starcia koncepcji silnej władzy z polską anarchią, jest najcałkowiciej błędne. Była to walka demokracji szlacheckiej, której rzecznikiem był Zamoyski, z możnowładztwem, prowadzonym przez Zborowskich. Z tej walki wyrasta potem siła masy szlacheckiej, która już za następcy Batorego, Zygmunta III-go, zwróci się właśnie przeciwko królowi i to pod wodzą tegoż samego Zamoyskiego. I tenże Zamoyski na t. zw. sejmie inkwizycyjnym w r. 1605 powie w oczy królowi Zygmuntowi Wazie: „Podstawą naszej Rzplitej jest wolność, a jako ryba bez wody być nie może, tak szlachcic polski bez wolności.” Że zaś szef stronnictwa dworskiego, marszałek koronny Myszkowski właśnie był otrzymał tytuł margrabiego, woła Zamoyski: „Nic nam po obcych tytułach, proszę W. Kr. Mość, żebyś W. Kr. Mość jednych familij nad drugie nie wysadzał. I mnie po kilkakroć potykano od panów chrześcijańskich z tymi tytułami, ale ja najmniejszego szlachcica równym sobie we wszystkim kładę.” Od tego to przemówienia zaczyna się demagogia wielkich panów, kaptujących brać szlachecką hasłem „szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie”. A i to dodać trzeba, że właśnie partia popularystów Zamoyskiego, po śmierci swego przywódcy, stała się kadrą dla rokoszu Zebrzydowskiego.

Nie ma więc żadnego sensu szukać w Batorym i Zamojskim antenatów dla dzisiejszych „elitarnych” koncepcji ustrojowych. Rzecz polega chyba na nieporozumieniu i słabej znajomości historii.

Sytuacja polityczna za Batorego układała się niemal diametralnie przeciwnie do sytuacji politycznej z czasów rządów obozu majowego. Tam demokracja szlachecka pod wodzą swego trybuna i z poparciem króla w walce z magnaterią – tu, odwrotnie, walka z demokracją nie bez pomocy magnaterii (Nieśwież). Antenatów raczej można by szukać w Zygmuncie III-cim i margrabi Myszkowskim; Zamoyski skończyłby za naszych czasów w Brześciu…

Nie w czasach Batorego szukać

Czasy Batorego nie tylko więc nie mogą dostarczyć obozowi politycznemu „Buntu Młodych” i p. Ryszarda Wragi wygodnych propagandowo analogij politycznych, ale w ogóle nie nadają się dla nikogo do aktualnej propagandy. Od Batorego i Zamoyskiego zaczyna się na dobre Polska szlachecka, owa republika złotej wolności z wybieralnym królem. Cóż z tego, że rozegrano walkę z możnowładztwem, gdy rozegrano ją przy pomocy masy szlacheckiej, która z kolei zaczęła wojować o swoje stanowe prawa. Diabła wypędzono Belzebubem. Gdy na Zachodzie równocześnie zaczęło dochodzić do znaczenia mieszczaństwo, w Polsce utrwalił się ustrój stanowo – szlachecki. Magnateria zresztą szybko odegrała się; przewaga majątkowa zapewniła jej bezwzględny wpływ na głosy i kreski szlacheckie. Poza udziałem w życiu politycznym pozostało mieszczaństwo, marniejące wobec egoistycznej taktyki gospodarczej szlachty i konkurencji żydów, pogarszało się coraz bardziej położenie chłopa, jeszcze za czasów jagiellońskich znajdującego się w znośnej sytuacji.

Nie, doprawdy niema czego szukać w tej epoce historycznej; trzeba raz z nią skończyć. Skończyć trzeba z szukaniem wzorków w epoce, w której rola dziejowa Polski zaczyna już maleć i kurczyć się. Jeśli sięgać myślą – to do czasów potęgi naszej, do Polski jagiellońskiej i Polski wczesnopiastowskiej. Zwłaszcza zaś do Polski z X-go i XI-go wieku. Czasy Mieszków i Bolesławów, w których rodziła się koncepcja dziejowa państwa polskiego, najaktualniejsze są dla nas dziś, gdy po odzyskaniu niepodległości, musimy tę koncepcję odtwarzać.

Ale to już nowy temat, który wypadnie odłożyć do następnego artykułu.

Stanisław Piasecki

spiasecki

„Prosto z Mostu”, nr 38, 1936.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , ,

Podobne wpisy:

  • 14 czerwca 2020 -- Stanisław Piasecki: Sąd wojenny nad wiekiem XVIII-ym
    Rozpętała się w prasie burza z powodu książki Karola Zbyszewskiego „Niemcewicz od przodu i tyłu”. Inaczej być zresztą nie mogło. Książka jest – co tu dużo gadać – prowokacyjna. Tym...
  • 9 kwietnia 2015 -- Lajos Marton: Niech żyje przyjaźń polsko-węgierska!
    Jestem szczególnie szczęśliwy i dumny z tego, że moja książka autobiograficzna ukazuje się w Polsce tuż po tym, jak opublikowano ją na Węgrzech i we Francji. Wiele wydarzeń history...
  • 8 października 2020 -- Stanisław Cat-Mackiewicz: Kult poczciwego durnia w Polsce
    Trudno jest bardzo zrozumieć psychologię ludzi, którzy żyli dwieście lat temu. Może dlatego w sądach o czasach tych ulegamy tak solidarnemu zakłamaniu. Bo tak, a nie inaczej nazwać...
  • 3 grudnia 2012 -- Patriotka1918: Roman Dmowski a faszyzm
    Od jakiegoś czasu zauważyłam pewną tendencję do rzucania słowem „faszyzm” i „faszysta”na prawo i lewo. Być może w wyniku tego procederu niedługo wszyscy będziemy faszystami i to sł...
  • 24 kwietnia 2020 -- Polska i cele żydowskiej polityki historycznej
    Ciągłe oskarżenia Polski i Polaków przez międzynarodowe żydostwo mają konkretny cel - geszeft, geszeft i utrzymanie tubylczej ludności w poddaństwie i kulcie holo. Lokaje z PiS-uar...
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

2 Komentarzy

  1. „W chwili śmierci miał 41 lat. Przyszedł na świat we Lwowie, 15 grudnia 1900. Uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej i brał udział w III powstaniu śląskim. Już w latach studenckich związany z endecją, działał w Młodzieży Wszechpolskiej.

    Po ukończeniu ekonomii na uniwersytecie w Poznaniu, przeniósł się do Warszawy, gdzie rozpoczął współpracę z „Gazetą Warszawską”. W 1935 roku założył własny tygodnik kulturalny „Prosto z Mostu”.

    - Prawica zyskała tym tygodnikiem znakomite pismo społeczno-kulturalne, które bez kompleksów mogło rywalizować z dominującymi dotąd w tym segmencie prasy, lewicowo-liberalnymi „Wiadomościami Literackimi” – mówił dr Janusz Osica w audycji Andrzeja Sowy i Wojciecha Dmochowskiego z cyklu „Kronika niezwykłych Polaków”.

    „Eksponowało swój katolicyzm, było nieprzejednane wobec liberalizmu i rozwiązań ustrojowych zachodniej demokracji, głosiło antysemityzm” – taka charakterystyka „Prosto z Mostu” przytoczona zostaje w audycji z cyklu „Kronika niezwykłych Polaków”. Stefan Kisielewski tak charakteryzował Piaseckiego w swoim „Abecadle Kisiela”: „szalenie ideowy, szalenie żarliwy, okropny nacjonalista, antysemita (…). Wielki talent redaktorski. Nawet ludzie, którzy nie zgadzali się z tą jego linią, pisali dla niego”.”
    https://polskieradio24.pl/39/156/Artykul/1629500,Stanislaw-Piasecki-redaktor-ze-szkoly-Dmowskiego

  2. Stanisław Piasecki, ps. „Stanisław Mostowski” (ur. 15 grudnia 1900 we Lwowie, zm. 12 czerwca 1941 pod Palmirami) – polski działacz narodowy, dziennikarz, pisarz, żołnierz, publicysta, krytyk literacki i teatralny.

    Brał udział w walkach o Lwów w 1918 i 1919. W 1920 jako ochotnik brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Studiował architekturę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie oraz prawo na Uniwersytecie Poznańskim. W tym czasie był członkiem Związku Akademickiego Młodzież Wszechpolska. W 1935 roku założył własny tygodnik literacko-artystyczny „Prosto z Mostu” prezentujący polską myśl nacjonalistyczną. Miał ambicje stworzenia z pisma prawicowej alternatywy dla lewicowo-liberalnego pisma „Wiadomości Literackie”.

    Kiedy wybuchła wojna, zgłosił się na ochotnika do wojska. Stawiając opór wkraczającej znienacka Armii Czerwonej zdołał uniknąć sowieckiej niewoli i powrócił do Warszawy. Podjął działalność w strukturach konspiracyjnych Stronnictwa Narodowego. W grudniu ukazał się pierwszy numer podziemnego pisma pt. „Walka”, którego był współtwórcą i redaktorem. Redakcja mieściła się w mieszkaniu Piaseckiego. Fundusze na druk pisma czerpał z restauracji Arkadia, którą założył w suterenie Filharmonii Narodowej. W lokalu spotykali się młodzi konspiratorzy, a także nastoletni poeci: Onufry Kopczyński, Wacław Bojarski, Zdzisław Stroiński, Andrzej Trzebiński i Tadeusz Gajcy, którzy wkrótce założyli grupę literacką Sztuka i Naród. Przez jakiś czas gościom Arkadii na fortepianie przygrywał Witold Lutosławski.

    W grudniu 1940 Piaseckiego aresztowało Gestapo. Po kilkumiesięcznych torturach w al. Szucha trafił na Pawiak. Po sąsiedzku, na oddziale kobiecym, znalazła się jego żona. 12 czerwca został rozstrzelany w Palmirach w zbiorowej egzekucji.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*