life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Gilbert Keith Chesterton: Obrona detektywnych opowieści

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Aby osiągnąć właściwą podstawę psychologiczną, w badaniu przyczyn rozpowszechnienia opowieści detektywnych, należy wyzwolić się z natłoku pustych frazesów. Nieprawdą jest np. że lud woli literaturę złą niż dobrą i czyta powieści detektywne dlatego, iż są literaturą złą. Zwyczajny brak subtelności artystycznej nie decyduje o powodzeniu książki. Rozkład jazdy kolei państwowych, zawierający mało znamion gry psychologicznej, nie stanowi jeszcze skutkiem tego ulubionej lektury, podczas wieczorów zimowych. Jeżeli detektywne historie cieszą się większą wziętością u czytelników, niż rozkłady jazdy, zawdzięczać należy to ich wyższemu poziomowi artystycznemu. Na szczęście wiele dobrych książek zyskało już popularność, wiele zaś złych — o wiele większe szczęście — straciło ją zupełnie. Ba! dobra historia kryminalna byłaby prawdopodobnie bardziej popularna, niż zła. Cały szkopuł sprawy tkwi tu bowiem w niechęci wielu ludzi do poznania w ogóle możliwości istnienia czegoś podobnego, jak dobra opowieść detektywna. Pisanie historii o włamaniu równa się, ich zdaniem, z jego moralnym dokonaniem. Ludziom jednak mniej wrażliwym wystarcza, że w wielu opowieściach detektywnych roi się tak samo od zbrodni, jak w dramatach Szekspira. Między dobrą a złą opowieścią detektywną istnieje tylko taka, lub nawet większa różnica, jak między dobrą a złą epopeją. Opowiadanie detektywne stanowi nie tylko całkiem uprawnioną formę sztuki, lecz posiada przy tym pewne zalety rzeczywiste i określone, przyczyniające się do ogólnego zadowolenia.

Istotna, zasadnicza wartość opowiadań detektywnych tkwi w fakcie, że stanowią one najwcześniejszy i jedyny przejaw literatury popularnej, w którym zaznacza się zmysł do odczuwania poezji współczesnego życia. Całe wieki żyli ludzie u stóp potężnych gór i lasów odwiecznych, zanim odczuli ich poetyczność; rozumując zaś konsekwentnie, można by przypuszczać, że potomkowie nasi zobaczą czerwone kominy fabryczne w podobnej aureoli purpury, jak szczyty gór i uznają słupy latarń za rzecz tak prostą i normalną, jak drzewa. W obliczu wielkiego miasta, jako czegoś niebezpiecznego i godnego podziwu, jest historia detektywna Iliadą. Nie uszło zapewne niczyjej uwagi, że w takich opowiadaniach bohater lub detektyw wędruje po Londynie samotny i wolny, niczym książę z bajecznej krainy Elfów i w ciągu tej wędrówki nieobliczalnej każdy spotkany omnibus przybiera pra-barwy jakiejś bajecznej ryby; światła miejskie goreją, niby niezliczone oczy koboldów, stróżów jakiejś tajemnicy prymitywnej, którą zna poeta, lecz nie zna czytelnik. Każdy zakręt ulicy wskazuje niejako na nią, zaś fantastyczne linie kominów na horyzoncie zdają się szyderczo i ponuro sygnalizować jej znaczenie.

To uzmysłowienie potęgi Londynu nie jest drobnostką. Biorąc rzecz ściśle, miasto jest poetyczniejsze niż wieś; albowiem w czasie gdy przyroda stanowi chaos sił nieświadomych, miasto jest chaosem potęg świadomych. Korona kwiatu lub wzór plecionki mogą stanowić lub nie, symbol znaczący, lecz nie masz kamienia na ulicy i cegły w murze, które nie byłyby faktycznie głębokimi symbolami — posłaniem od jakiegoś człowieka, tak jak telegram lub karta pocztowa. Najwęższa nawet ulica kryje w każdym załamie i zakręcie swoim duszę człowieka, który ją zbudował i może od dawna już spoczywa w grobie. Każda cegła ma w sobie hieroglify tak żywe, jakby była cegłą z pismem klinowym Babilonu; każda dachówka jest tak samo wychowawczym dokumentem jakby była tabliczką pełną sum, pozostałych z dodawania i odejmowania. Wszystko, co wywalcza prawo bytu nawet pod formą najbardziej fantastyczną przygód Sherloka Holmesa — stanowi odpowiedni materiał dla tej romantyki szczegółów cywilizacji, dla uwydatnienia niezgłębionej natury ludzkiej, zawartej w kamieniu i łupku. Dobrą jest rzeczą, że człowiek przeciętny popada w nałóg spoglądania na dziesięciu przechodniów ulicznych oczyma wyobraźni, chociażby nawet ten jedenasty miał być znanym złodziejem. Marzymy, rzecz prosta, że mogłaby istnieć inna, wyższa romantyka Londynu, że dusze ludzkie mogłyby przeżywać przygody dziwniejsze, niż ciała i, że trudniejsza i bardziej emocjonująca byłaby pogoń za cnotą niż zbrodnią. Ponieważ jednak wielcy pisarze nasi, z podziwu godnym wyjątkiem Stevensona, nie chcą opisywać tego niesamowitego nastroju, który rodzi się w nas, gdy oczy wielkiego miasta zaczynają płonąć w ciemnościach, niby kocie źrenice, należy zaliczyć to wyłącznie na dobro literatury popularnej, która pośród gderliwej pedanterii i przesady nie chce spoglądać na teraźniejszość, jak na sprawę prozaiczną, a uważać codzienność za pospolitość. We wszystkich wiekach sztuka ludowa korzystała ze współczesnych obyczajów i stroju; zdobiła grupę dokoła męki Pańskiej w suknie szlachty florentyńskiej lub mieszczan flamandzkich. W osiemnastym wieku wśród najwybitniejszych aktorów istniał zwyczaj grania Macbetha w pudrowanej peruce i fraku. Jak dalecy jesteśmy dzisiaj od wiary w tę poetycką siłę sugestywną naszego własnego życia, uprzytomni już wyobrażenie sobie Alfreda Wielkiego przy pieczeniu ciastek w spodniach do kolan i tyrolskich pończochach lub Hamleta we fraku z żałobną krepą na kapeluszu. Ta skłonność wieku do patrzenia nieustannego poza siebie, jak żona Lota, nie zawsze jednak wystarcza. Z romantycznych możliwości nowoczesnego miasta musiała powstać nieogładzona literatura ludowa, wyłoniła się ona w detektywnych opowiadaniach tak pierwotna i odświeżająca, jak ballady Robin Hood‘a.

Lecz jeszcze jednej dobrej rzeczy dokonały opowieści detektywne. Podczas gdy nieuleczalną skłonnością starego Adama była rebelia przeciw rzeczy tak powszechnej i automatycznej jak cywilizacja, oraz propagowanie buntu i wyzwolenia, romantyzm policyjny niesie z sobą uświadomienie, że cywilizacja jako taka jest najszerszym wyzwoleniem i najromantyczniejszym buntem. Zapomniawszy nawet o zaspanych stróżach placówek społecznych, należy pamiętać, że znajdujemy się w zbrojnym obozie i prowadzimy wojnę z zamętem w świecie, a zbrodniarze, dzieci chaosu, są niczym innym tylko zdrajcami naszych bram. Gdy detektyw w policyjnym romansie stoi z szaleńczą nieco odwagą pod nożami i pięściami złodziejskiej szajki, musimy uznać w tym agencie sprawiedliwości społecznej postać niezwykłą i poetyczną, wobec której włamywacz i włóczęga są przestarzałymi konserwatystami wszechświata, cieszącymi się odwiecznym szacunkiem małp i wilków. Romantyka policyjna jest przeto romantyką zgoła ludzką. Tkwi ona w fakcie, że moralność stanowi najbardziej zuchwałe i najtajniejsze ze wszystkich sprzysiężeń. Dowodzi, że ów ukryty i cichy zarząd policyjny, kierujący i ochraniający nas jest tylko płodnym w skutki błędnym rycerstwem.

Gilbert Keith Chesterton

Chest2111111111

Fragment książki „Obrona rzeczy wzgardzonych” wydanej przez Instytut Norwida (część środowiska NOP).


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , ,

Podobne wpisy:

  • 11 czerwca 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona niedorzeczności
    Od wieków istnieją dwa sposoby patrzenia na ten nasz świat mierzchnący; mrok ów można uważać na zmierzch lub świtanie; we wszystkiem aż do żołędzi widzimy pierwowzór lub następstwo...
  • 26 grudnia 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona patriotyzmu
    Zanik patriotyzmu w nowoczesnej Anglii jest sprawą poważną i przygnębiającą. Tylko skutkiem tego możliwe stało się pomieszanie zwykłej żądzy posiadania majątku ziemskiego z dawną m...
  • 9 sierpnia 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona jawności
    Znamiennym zjawiskiem jest postać sztuki, w której świat nowy nie okazał się doskonalszy od dawnego, odmiana, zasługująca na cokolwiek brutalną nazwę sztuki wolnego powietrza. Dzis...
  • 24 września 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona heraldyki
    Nowoczesny stosunek do heraldyki charakteryzuje dość trafnie zdanie słynnego obrońcy, który po dłuższym, krzyżowym przesłuchiwaniu jednego z szanownych koryfeuszy Heralds College z...
  • 29 czerwca 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona farsy
    Nie pojmuję, dlaczego pewne rodzaje sztuki uważamy za niższe, trywialne i godne pogardy. Mówi się np. o jakiejś komedii, że „wyradza się w farsę“, słuszniejszym byłoby określenie o...
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

2 Komentarzy

  1. „Jeśli potrzebujemy oddechu zdrowego rozsądku, jeżeli szukamy odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczącego drobnych i ponadczasowych problemów świata, to sięgamy po Gilberta K. Chestertona. Ten wybitny pisarz, poeta, twórca – wraz z Hilarym Bellociem – koncepcji dystrybucjonizmu jest najjaśniejszym światłem w ciemnym tunelu zwanym demoliberalizmem. Język, jakim się posługuje, jest pełen humoru, a jego uwagi i spostrzeżenia zachwycają przenikliwością. „Obrona rzeczy wzgardzonych” to eseje, które zanikającą w obecnej rzeczywistości normalność stawiają do pionu.

    Gilbert K. Chesterton „Obrona rzeczy wzgardzonych”, Instytut Norwida, Warszawa 2009, ss. 56. Seria: Zarys Zdrowej Myśli – Tom I”
    https://www.nacjonalista.pl/2010/06/20/gilbert-keith-chesterton-obrona-rzeczy-wzgardzonych/

  2. vide: GKCh „Człowiek, który był czwartkiem”, powieść.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*