life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Jan Matuszyński: Wspomnienia młodego nacjonalisty z 1937 roku

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Jest niedziela. O szóstej zbieramy się u Leszka, naszego ideowego kierownika. Każdy z nas ma tę ponurą świadomość, że to już jutro… Siedzimy w milczeniu i oglądamy sufit. Leszek uważa za konieczne „nastawienie” nas na maturę; dlatego mówi:

— Widzicie, nie wolno się załamywać z powodu jednego poważniejszego egzaminu. Trzeba właśnie teraz wyrobić w sobie spokój, trzeba mieć to przekonanie, że się góruje nad bieżącymi wypadkami, trzeba przyjąć postawę kierowniczą. Nie powinniście uważać matury za przeżytek, za formalność, którą należy znieść, dlatego, że jest ona próbą waszej wytrzymałości, waszych nerwów, waszej zimnej krwi. Przede wszystkim właśnie wy musicie podchodzić do matury ze spokojem ludzi przeświadczonych z góry o zwycięstwie…

Ogólna rozmowa staje się swobodniejsza. Każdy „wyrabia w sobie spokój”. Na ósmą idziemy do kina.

Egzamin

Właściwie, chociaż to było tak niedawno, mało pamiętam z tych piśmiennych egzaminów. Wiem, że uśmiechałem się do kolegów i byłem nader zrównoważony. Przewodniczący odczytał nam regulamin, coś tam zaczął opowiadać o egzaminach maturalnych, o sędziowskim i wychowawczym stosunku do abiturienta, o przykrych konsekwencjach ściągania itd. W ogóle ta jego piętnastominutowa mowa tuż przed samym egzamin nem, kiedy nerwy są napięte najwięcej, dowodziła, jak mało orientował się w psychice zdającego. Po paru minutach poważne miny profesorów, zielony stół, karafka z wodą, regulamin i mowa przewodniczącego zaczęły mnie śmieszyć. Tadek, który siedzi najbliżej mnie odzywa się cicho: „A to szopa!“

Nie wolno palić i nie wolno wychodzić, mimo, że tó egzamin z polskiego i trwa pięć godzin. Wraz z narastaniem czasu, coraz więcej chce mi się palić. Robi się atmosfera zdenerwowana. Zaczynam pisać coraz prędzej, nagle znajduję tę właśnie myśl przewodnią, jaka potrzebna była do wypracowania, kończę, oddaję arkusze i oddaję ukłony panom z komisji. Wychodzę pierwszy i z cudowną satysfakcją palę sześć papierosów jeden po drugim. Następne dni są takie same, tyle, że z języka obcego można napisać mało, byleby było bez błędów, a z przedmiotów matematycznych w ogóle rzadko kto coś napisze.

Czy dałbym się porąbać?

Przychodzi dzień ustnego egzaminu. Prawdę powiedziawszy, wszyscy boją się go więcej od piśmiennego. Nie wiadomo, o co się będą pytać i jak się będą pytać. Wreszcie wchodzę. Dookoła stołu profesorowie wiszą na poręczach krzeseł jak gazęty. Tak p rzynajmniej mi się wydaje. Od razu po pierwszych pytaniach (to egzamin z historii) konstatuję, że nie pytają z tematów, tylko tak, w stylu „na inteligencję“. Pytanie — odpowiedź, pytanie — odpowiedź, pytanie — Boże, doprawdy, że te pytania są coraz głupsze i coraz więcej nie na temat…

Przewodniczący, który akurat egzaminuje z historii zjeżdża na Rzym: — Dlaczego by się pan dał porąbać za kulturę rzymską? — Co? Pytam mocno zdziwiony. Przewodniczący powtarza pytanie.— Po pierwsze bym się nie dał porąbać… I zaczynam coś opowiadać o praworządności. Jeszcze dzień przed tym wykuwałem pilnie dziesiątki dat, przygotowywałem się do mówienia całego referatu na każdy temat, ale tego rodzaju pytania doprowadzają mnie do pasji. — Co w konstytucji kwietniowej gwarantuje siłę i potęgę państwa? Doprawdy głupieję. Właściwie można powiedzieć wszystko. Można zacząć hymn pochwalny o wzmocnieniu władzy prezydenta, o „tak skutecznym“ umniejszeniu „parlamentarnego rozwydrzenia”, o (ile razy nam to powtarzano) cudownej aurea mediocritas konstytucji, która „nie jest ani parlmentarna, ani totalistyczna, tylko idzie drogą pośrednią, co dowodzi prawdziwej mądrości politycznej jej twórców…” itd. Wreszcie recytuję: — „Każde pokolenie winno wysiłkiem własnym wzmóc siłę i powagę państwa”. — No, może tak być… wahająco przytakuje pan zza zielonego stołu. Jeszcze parę pytań w stylu: „Za co cenią konfederatów barskich” i „Co to jest anarchia”. Kłaniam się z szacunkiem komisji i wychodzę.

Nowa pisownia

Na korytarzu opadają mnie koledzy, którym muszę dziesiątki razy opowiadać o egzaminie. Akurat wychodzi profesor od łaciny. Podbiegam do niego. Jest stary i ma na pewno najlepiej w głowie z nich wszystkich, choć jest powszechni uważany za fajtłapowatą ofiarę.

— Panie profesorze,, wszystkiego się spodziewałem, ale tak… Właściwie nie wiem po jakiego diabła uczyłem się tej historii?

Stary śmieje się. „Przecież i tak masz czwórkę” mówi.

— No to co? Widzi pan profesor, można albo pytać z przerobionych tematów, albo zadawać pytania „na inteligencję”, ale nie tak ni w pięć, ni w dziewięć…

Właśnie otwierają się drzwi i dyrektor woła Mietka na polski. Siedzimy na schodach i palimy papierosy. Przechodzi z pięć minut. Nagle Mietek wybiega z klasy, gdzie odbywa się egzamin. Jest czerwony i zdenerwowany.

— Co się stało?

— A, cholera! Spytali mnie co myślę o nowej pisowni…

— No?

—No i powiedziałem, że właściwie wcale nie była potrzebna…, zrobiło to kolosalne wrażenie, powiedzieli, że dostanę dwójkę z polskiego i wyrzucili mnie za drzwi. Po chwili z klasy wybiega dyrektor. Wymyśla Mietkowi i wprowadza go z poworotem. Kiedy już z egzaminu wracamy do domu, jak o maturzyści, Mietek opowiada dalszy ciąg swojej przygody:

— Wchodzę; zza zielonego stołu wszyscy patrzą na mnie, jak na raroga. „Ależ pan jest anarchistą, kompletnym anarchistą” powtarza przewodniczący. „Panie profesorze — mówię mu — nie jestem anarchistą, tylko, że prawda, tyle lat pisałem starą pisownią… Tłumaczyłem mu to dłuższy czas. Wreszcie powiedział, że, owszem, polski umiem, że maturę dostanę, ale on, przewodniczący państwowej komisji egzaminacyjnej nakłada na mnie moralny obowiązek (tak, specjalny, moralny obowiązek) nauczenia się nowej pisowni. Śmiejemy się liżąc „pingwina”. Wiesiek jest w nastroju cynicznym:

— Nauczyli nas… nauczyli nas na pamięć, jak tylko można. Byliśmy pojętnymi uczniami… jeśli chcemy, nikt nie dowie się ja cy jesteśmy, choćby siedział nad nami osiem lat! Znamy bunt, ale umiemy także przekonania nasze wdeptywać głęboko, gdzie ich zobaczyć nie można. Nauczyli nas obłudy. Całe życie nie potrafię tej obłudy z siebie wyszarpać, nie zniszczę je..

Rysiek zapala papierosa: — Kiedy broniliśmy się, wszystkimi siłami przed tym, co nam wbijali w głowę, kiedy organizowaliśmy się do wspólnej akcji, kiedy tutaj, już w szkole staraliśmy się walczyć o to, żeby było inaczej, żeby było lepiej i żebyśmy byli ostatni wychowywani „państwowo” — zwalczali nas wszyscy. Jedni występowali otwarcie, potrafili zawieszać, wylewać, szykanować, stawiać stopnie, inni uważali, że warto tą „odrobinę” podłości, kilkoma latami zaprzaństwa okupić maturę… Tak z nami było.

— Czy myślisz, że wszyscy te goroczni maturzyści są przygotowani do życia? Czy naprawdę wzory i daty i nowa pisownia, to już wszystko? Czy oni sobie zdają sprawę z tego, że wychowują albo lizusów, egoistów, albo — opozycjonistów, ludzi zdecydowanych, ludzi walki?

„Falanga”

Na rogu Alei i Marszałkowskiej spotykamy dwu znajomych kolporterów „Falangi”. Wchodzimy do bramy. Nakładamy sobie, Wiesiek i ja, opaski na ręce. Bierzemy od nich numery. Wiesiek wychodzi pierwszy. Zaczynamy wołać tak, pełną piersią, jak dotąd nigdy nie było nam wolno: — „Falanga”, pismo narodowo-radykalne! „Falanga”! To — narodowo-radykalne podkreślamy ze specjalną dumą. — Organ walki z żydokomuną, „Falanga”! Świeży numer… (kłaniam się profesorowi od francuskiego). Jesteśmy szczęśliwi.

Jan Matuszyński

Pismo Narodowo-Radykalne „Falanga”, 1937.

FalangaNOPNR11111113213


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. Oby te czasy powróciły! CWP!

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*