life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Eugeniusz Onufryjuk: Archeofuturyzm Guillaume’a Faye’a

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

I. Przyszłość i geopolityka

Coraz częściej się słyszy o konieczności sfomułowania prawicowej „wizji przyszłości”, „nowego progresywizmu”, adaptacji prawicowych idei do zmieniającego się świata. Jedną z takich wizji jest archeofurutyzm, zaproponowany przez Guillaume’a Faye’a francuskiego myśliciela, związanego z tzw. Nową Prawicą. Założenia swojej wizji Fay opisał w dwóch książkach: „L’Archéofuturisme”, pracy teoretycznej z 1998 roku i „L’Archéofuturisme V2.0: nouvelles cataclysmiques” z 2012 roku, która jest literackim opisem społeczeństwa archeofuturystycznego.

Faye prognozuje rychły upadek współczesnej cywilizacji, wywołany konwergencją katastrof, czyli niekontrolowanej kumulacji nierozwiązywalnych zjawisk kryzysowych. Żeby odrodzić cywilizację z upadku, Faye proponuje pogodzić naukę i technikę z wartościami tradycyjnymi. Z powodu wyczerpalności zasobów i szybkiego wzrostu ludności cały świat nie będzie w stanie żyć na dotychczasowym poziomie, proponowane jest następujące rozwiązanie: część świata, mniejszość, wyruszy do przyszłości, czyli będzie aktywnie rozwijać naukę i technologii, a większa część będzie kultywować tradycję w ustroju neofeudalnym, głównie o charakterze rolniczym z technologiami na poziome XIII wieku. Przy czym Europa powinna połączyć się z Rosją, tworząc „Eurosyberię”, autarkiczną wielką przestrzeń, składającą się z mnóstwa autonomicznych regionów.

Faye jest przeciwnikiem egalitaryzmu i nacjonalizmu jako owocom Rewolucji Francuskiej, będąc jednocześnie zwolennikiem nacjonalizmu europejskiego. Z jakiegoś powodu w jego koncepcji Europą jest przestrzeń od Oceanu Atlantyckiego po Władywostok. Jedynym powodem, dla którego proponuje utworzenie Eurosyberii jest to, że autarkiczna gospodarka Europy nie jest możliwa bez aktywnego udziału Rosji. Autor zupełnie pomija fakt, że poza miastami, które są tworami sztucznymi na mapie Syberii, ta część świata jest zamieszkała przez mnóstwo ludów nieeuropejskich, która w niektórych regionach (na przykład, Republika Tuwa) stanowi bezwzględną większość mieszkańców.

Jak już zostało wspomniane, zdaniem Faye’a większość ludzkiej populacji będzie musiała powrócić do Średniowiecza, do wiejskiego życia i zaledwie mały procent będzie żył w przyszłości, ciesząc się nauką i zjełczałym futuryzmem. Zdaniem autora „Archeofuturyzmu”, przyszłość będzie udziałem mniej więcej miliarda osób. W tym miejscu staje się jasne, że koncepcje Faye’a nie są przełomowe ani futurystyczne – już teraz ludność najbogatszych krajów o największych zarobkach wynosi jeden miliard, a cała reszta globu, w nadziei osiągnąć podobny poziom życia, de facto obsługuje kraje wysokorozwinięte.

II. Unia Eurosyberyjska

Faye pisze, że związek kilkunastu państw o różnej wielkości jest trudny do zarządzania, więc najlepszym rozwiązaniem jest utworzenie kilkudziesięciu okręgów autonomicznych o jednakowym rozmiarze, które reprezentowałyby swoją ludność w sposób demokratyczny. Władzę w takimtworze państwowym sprawowałby odbiurokratyzowany rząd centralny w Brukseli. Czyli co? Mimo słów o unikatowości wszystkich ludów europejskich, Faye proponuje rozdrobnienie Europy na jednostki terytorialne o tych samych rozmiarach i o tych samych wpływach, których głosy będą równe, niezależnie od ich unikatowości i odrębności. Niewielkie landy eurosyberyjskie będą faktycznie bezbronne przed obliczem władzy centralnej. Poza tym, większość ludności w regionach będzie żyła w warunkach Nowego Średniowiecza, a regiony centralne będą stanowiły oazy rozwoju technicznego. Technicznie zaawansowane centrum będzie mogło bez problemu wywierać presję na małe regiony o zróżnicowanych interesach. Taki układ bardzo przypomina sytuację w państwach postsowieckich, w których prowincja celowo jest pozostawiana ubogą i pozbawioną wszelkich praw. Nikt nie będzie dawał regionom rzeczywistej podmiotowości – jak pokazuje przykład Sowdepii, narodowe peryferia w pewnym momencie dokonują secesji. To ryzyko zawsze jest obecne, a więc zdaniem Faye’a, należy promować wewnątrz europejskie mieszanie się ludów, w celu rozmycia różnic etnicznych i rasowych. Faye nie uważa europejskie regiony za centra odrębnych tradycji kulturowo-etnicznych, dla niego są to egzotyczne twory kulturowe, gdzie można napić się bawarskiego piwa lub zjeść oscypka. Faye pisze „Różni, ale razem. Razem jesteśmy mocni, a osobno – nie”. Słowa wprost wyjęte z propagandy unijnego federalizmu. Faye i Bruksela mają tę samą taktykę, która może być opłacalna z punktu widzenia integracji europejskiej, ale niesie śmiertelne niebezpieczeństwo dla ludów europejskich.

W opowiadaniu fantastycznym, kończącym pierwszą książkę, autor przytacza konflikt regionów Eurosyberii. Część z nich faktycznie zmonopolizowały część rynku, bo łowiły rybę i tanio ją sprzedawały, przez co inne regiony nie były w stanie z nimi konkurować. Podane rozwiązanie było proste – strona przegrana po prostu musi zwiększyć innowacje we własnej gospodarce, by produktywność wzrosła, a ceny produktu końcowego spadały. Tak działa archeofuturyzm, z demokracją i kapitalizmem.

W Unii Eurosyberyjskiej mniejszość technologiczna będzie się cieszyła statusem ziemskich bogów i będzie miała nieograniczoną władze nad tradycyjną większością. Innymi słowy, mniejszość będzie miała nieograniczone możliwości narzucania swojej woli całej reszcie. Technoelity będą więcej zanieczyszczać, więcej konsumować, wywierać większy wpływ na środowisko, stanowić większe niebezpieczeństwo (skądś już to znamy, prawda?) z powodu wychwalanej przez Faye’a nieprzewidywalności przyszłości w społeczeństwie naukowo-technicznym. Ma się wrażenie, że Faye nie jest w stanie pogodzić się ze swoimi słusznymi wnioskami: owszem, nowoczesność zmierza ku katastrofie, ale on bardzo nie chce utracić swój dobrobyt, swoją uprzywilejowaną pozycję społeczną.

III. Duch faustowski

Faye ciągle podkreśla, że tzw „Duch faustowski”, czyli dążenie do ciągłej zmiany otoczenia, jest konstytuującą cechą myślenia europejskiego. Po części można się z tym zgodzić, ale to właśnie ten duch doprowadził Europę do obecnego upadku i dekadencji. Śmierć Europy jest winą właśnie tego ducha faustowskiego europejskiej nowoczesności. Żeby ludy europejskie mogły żyć, europejska nowoczesność musi umrzeć. Faye natomiast proponuje wrócić do „europejskich” korzeni, przywrócić „ustawienia fabryczne” i postępować jak wcześniej. Faktycznie, Faye prosi o kolejną szansę dla projektu nowoczesności.

Argumenty, przytaczane przez Faye’a na rzecz Europy, z tradycjonego punktu widzenia są argumentami przeciwko niej. Na przykład, Faye pisze, że tylko w Europie ciągle się zmieniały formy artystyczne, był postęp, i istniał niepisany zakaz powrotu do poprzednich form. Pisze o tym jak o czymś dobrym, ale jest jasne, że właśnie takie podejście doprowadziło do upadku sztuki europejskiej. Dziś sztuka jest mocno zindywidualizowana, w najlepszych swoich okazach jest w najlepszym razie refleksją, a najczęściej – kolejnym produktem do konsumpcji. Na takich przesłankach nie da się zbudować zdolnej do życia kultury.

Faye pisze: „Tylko spojrzenie neoarchaiczne pomoże nam przezwyciężyć nadchodzący konflikt etyczny, bo wcześniej w centrum świata był nie człowiek, a bogowie, zdolni do przybrania dowolnej postaci. Technologiczna nauka przyszłości nie zamierza dehumanizować człowieka, tylko przestać go deifikować.”

W istocie wartości Faye’a – duch faustowski lub prometejski – traktują człowieka jako postać teomachiczną (walczącą z Bogiem), która będzie tworzyć chimery, ingerować w DNA itd. w celu uzyskania większego dobrobytu i wygody. Archeofuturystyczna nauka przyszłości właśnie odczłowiecza człowieka, bo człowiek jest definiowany przez swoją naturę, z jaką się urodził i się rozwija. Kiedy zachodzi ingerencja w ten proces, człowiek przestaje być człowiekiem. Chyba że autor „Archeofuturyzmu” inaczej definiuje człowieka, w jakiś dziwaczny sposób, z którego wynika, że człowieka da się zeszpecić, skrzyżować z małpą lub innym zwierzęciem, nie powodując przy tym dehumanizacji.

Do tego nawołuje do zaprzestania deifikacji człowieka, i prawie w tym samym miejscu proponuje pogaństwo jako religię technoelit, mimo że w pogaństwie człowiek jest manifestacją boskości w świecie materialnym, jest o wiele bliżej spokrewniony z bogami, niż ze zwierzętami.

Tak naprawdę, z obydwu książek wynika, że dla Faye’a cywilizacja europejska i jacyś ludzie nie są za bardzo istotni. Najważniejszy jest duch faustowski, którego nośnikiem może być jakakolwiek istota człekokształtna, tworząca zorganizowane społeczeństwo. Faye się zachwyca wieczną walką, wiecznym buntem duchu faustowskiego przeciwko Bogu. W „L’Archéofuturisme V2.0: nouvelles cataclysmiques” po sobie następują kilka nieludzkich cywilizacji: rozumnych delfinów, szczurów i nawet bakterii. Innymi słowy, jest gotów bronić cywilizacji jakichkolwiek zwierząt, niech ginie człowiek ze swoim Bogiem, aby tylko nie zgasł płomień nauki. Jest to destylowana kontrtradycja, jeżeli coś takiego w ogóle może istnieć.

IV. Religia

Faye traktuje religię w sposób wyjątkowo nowoczesny: jego zdaniem, religię da się celowo wynaleźć, da się symulować cuda, żeby łatwiej rządzić i manipulować tłumem. Nie dostrzega za religią wyższego, metafizycznego znaczenia. Z tego powodu wszystkie jego frazesy o Europie są czczą demagogią, bo o jakiej kulturze europejskiej bez metafizyki można mówić?

Wierzenia religijne człowieka, zdaniem Faye’a, da się zmienić w jednej chwili. Proponuje narzucić większości, która będzie żyła w Nowym Średniowieczu i uprawiać rolę, „neośredniowieczne, quasi-politeistyczne, przesądne i zrytualizowane chrześcijaństwo”, natomiast technoelity będą wyznawały „pogański agnostycyzm”. Faye uważa, że jakąkolwiek religię da się (pewnie ustawą) narzucić jakiemukolwiek ludowi i w trymiga nauczyć ludzi według niej żyć. Szczególnie absurdalnie to brzmi, jeżeli przypomnimy sobie, że ma się to wydarzyć nie w ramach jakiegoś jednego ludu czy państwa, tylko w ramach całego kontynentu.

W książkach Faye’a ciągle się powtarza motyw walki światopoglądu naukowego z religią, przy czym autor staje po stronie nauki. Cała druga książka jest romantyzacją teomachii.

Znamienna, że Faye nazywa wiekiem żelaznym najbliższą przyszłość, czyli XXI stulecie („L’Archéofuturisme” został opublikowany w 1998 roku). Innymi słowy, jego zdaniem, dotychczas wszystko nie było aż tak źle i dopiero teraz świat stanął na złej drodze. Świadczy tym o swojej wierności wobec nowoczesności, nie chce z nią się pożegnać, chce znaleźć jakiś kompromis, czyli czyni właśnie to, za co tak ostro krytykuje polityczny główny nurt.

Faye jest myślicielem kontrtradycyjnym, wszystko stawia do góry nogami. Jak już zostało wspomniane, wiek żelazny uważa za złoty. Dla niego głównym celem jest walka ludzkości, światopoglądu naukowego z Bogiem. Mówi o tym bez ogródek. Faye kpi z koncepcji restauracji myślenia tradycyjnego, uważa to za prymitywizm i degradacje, natomiast technologię są dlań taką wartością, że dla nich można narazić na niebezpieczeństwo cały rodzaj ludzki.

Za każdym razem cywilizacje technologiczne, opisane przez Faye’a, upadają. Zdaje sobie więc sprawę z tego, że droga rozwoju technologicznego jest samobójstwem. W tym miejscu wydaje się, że podstawowe pojęcia Tradycji są uznawane przez wszystkich, po prostu ktoś taki jak Faye świadomie staje po stronie wrogów Tradycji. Jest to świadomy wybór.

V. Nauka i technika

Faye oskarża nowoczesność o hamowanie postępu naukowo-technicznego. Jest to klasyczna sytuacja zwycięskich ideologii, w których zaczynają się wewnętrzne konflikty o to, kto jest najbardziej rewolucyjny, najbardziej naukowy czy najbardziej postępowy: komuniści ciągle się wykłócają, kto z nich jest prawdziwym komunistą, a na postmodernistycznym Zachodzie ciągle ktoś jest kancelowany za nienadążanie za aktualną lewicowo-liberalną ortodoksją. W ten sposób Faye po raz kolejny pokazuje, że wewnętrznie należy do nowoczesności i podziela jej typ myślenia.

Autor „Archeofuturyzmu” deklaratywnie odrzuca ideę postępu, żeby później z łatwością udowadniać konieczność zmiany DNA człowieka w celu utworzenie jakichś ludzi-zwierząt o zwiększonej zdolności do pracy. Są to idee, które na początku XX wieku głosił rosyjski biolog Iljia Iwanow, który próbował skrzyżować człowieka z małpą w celu stworzenia gatunku doskonałych proletariuszy. Jest do odczłowieczenie w słownikowym znaczeniu tego słowa, pozbawienie ludzi ich ludzkiej postaci.

Zdaniem Faye’a, nauka technologiczna wyrządziła tyle szkód, ponieważ kierowała się egalitarną ideologią uniwersalnego progresywizmu, a nie z powodu wad, leżących u samych jej podstaw. Nasuwa się pytanie o źródło idei egalitarystycznych w nauce. Czy powstały samoistnie i samoistnie znikną w dynamice procesu rewolucyjnego? Na ten temat autor nic nie mówi.

Faye twierdzi, że egalitarny i humanistyczny sposób myślenia współczesnych ludzi nie pozwala im zaakceptować niebezpieczne perspektywy inżynierii genetycznej lub nowych rodzajów broni elektromagnetycznej. Takie twierdzenie jest niezakamuflowanym kłamstwem lub niezakamuflowaną głupotą. Przeciwnicy inżynierii genetycznej krytykują ją właśnie z pozycji konserwatywnych i religijnych, a nie postępowych. Tzw. współcześni ludzie nie mieliby nic przeciwko temu, by wyhodować sobie ogon lub parę kocich uszu. Inżyniera genetyczna tylko pomogłaby im zmieniać na życzenie płeć, gatunek, postać, szeroką drogą podążać za własnym szaleństwem.

Faye próbował wypracować program pozytywny, ale naprawdę jedynie przewidział zmiany, obecnie zabijające Europę. Wynika to z tego, że u podtsawi analiz i koncepcji Faye’a leżą wartości, tożsame z wartościami możnych tego świata.

Zabawne, że futurystyczne koncepcje Faye są zgodne z poglądami współczesnych scjentystów, którzy już lecą do kosmosu rakietą Elona Muska budować na Marsie plantacje soi. Ciekawe, czy Faye cieszył się z faktu, że jego koncepcje są wcielane w życie na naszych oczach.

VI. Podsumowanie

Najlepsza definicja archeofuturyzmu to marzenia ściętej głowy. W archeofuturyzmie będą współistnieć supertechnologiczne imperium eurosyberyjskie i społeczeństwo średniowieczne. Wspaniała wizja, ale niestety daleka od rzeczywistości.

Tak naprawdę Faye ucieka przed rozwiązywaniem problemu, oskarżając o to obecne elity krajów europejskich. Wymyśla jakieś pomysły utopijne, nie zawracając sobie głowy sposobami realizacji tychże idei. Tak samo moglibyśmy zaproponować, w celu zwycięstwa nad Kali-Jugą, założenie na jednym z księżycy Jowisza kolonii, którą rządziłby triumwirat Janusza Korwin-Mikkego, abp. Lefebvre’a i Rene Guenona, (dwóch ostatnich wskrzesilibyśmy za pomocą klonowania), a jak to zrealizujemy już nie jest istotne, przecież stworzyliśmy wspaniałą prawicową wizję przyszłości. Teraz możemy sobie usiąść i marzyć, jak to wspaniale będzie budować Imperium na jowiszowym księżycu.

Faye ma nadzieję, że wszystko rozwiążą katastrofy, wszystko samo się ułoży, samo się rozwali. Nie proponuje żadnych środków zaradczych. W istocie proponuje pseudorewolucyjne rozwiązanie współczesnych problemów – zmniejszenie możliwości większości ludzi, by garstka „elit” mogła żyć jak dotąd. Takie idee mieszczą się w głównym nurcie współczesnej polityki, Faye stworzył tylko romantyczne i „tradycjonalistyczne” opakowanie. Prowadzi spór z nieistniejącym przeciwnikiem, bo jego koncepcje już są realizowane, po prostu z użyciem innej retoryki. Między archeofuturyzmem a koncepcjami najbardziej postępackiej części globalistów nie ma fundamentalnych różnic.

Z tradycjonalistycznego punktu widzenia, koncepcje Faye’a mają zerową wartość, a jego książki są dobre tylko jako powieści naukowofantastyczne o nadchodzącej cyberpunkowej dystopii. Eurosyberia nie jest żadnym europejskim „imperium”, Faye po prostu proponuje zastąpić globalizm i kosmopolityzm ogólnoziemski globalizmem i kosmopolityzmem ogólnoeuropejskim. Miejsce religii w jego świecie to bycie posłuszną służebnicą technoelit, wypraną ze wszelkiego co boskie. Archeofuturyzm doskonale się wpisuje w nurty akceleracjonistyczne, w istocie jest takim „prawicowym” akceleracjonizmem.

Eugeniusz Onufryjuk

Guillaume-Faye


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

2 Komentarzy

  1. Dla mnie archeofurturyzm brzmi jak jakiś szuryzm do tego neopogański

  2. Nie wiem co pisał Faye, bo nie czytałem go więc się do niego nie odniosę. Ale z potocznie rozumianym w identytaryzmie archeofuturyzmem zgadzam się w 100%. Technologia sama w sobie nie jest ani zła ani dobra, złe lub dobre może być jej wykorzystanie. Nie popieram wykorzystywania rozwoju technologicznego do celów lewackich ani do wizji Harariego, bo użytek z technologii powinien odbywać się w granicach etyki i z pożytkiem dla całej ludzkości niezależnie od klasy społecznej. Ale to nie znaczy, że trzeba popierać anarchoprymitywistyczne dziadowanie, bo co to za różnica, czy dekadencja będzie lewacka, czy „prawicowa”. Dobra jest i konserwatywna polityka prorodzinna, dbająca o obyczaje, czyli zwalczająca lgbt i aborcję, promująca monoetniczność, jak i dobry jest postęp techniczny, dobra jest budowa CPK, rozbudowa linii kolejowych, dróg szybkiego ruchu. Zły jest i libertynizm, multikulti, aborcja, upadek duchowości, jak i techniczne dziadowanie.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*