life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Dušan Segeš: Stosunki polsko-słowackie w latach 1938-1939 i podczas II wojny światowej

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Rozległe zmiany polityczne i terytorialne w Europie Środkowej na przełomie 1938 i 1939 roku były konsekwencją skomplikowanych, nawarstwiających się i wzajemnie powiązanych procesów na arenie międzynarodowej, przy czym ich głównym katalizatorem była agresywna polityka Niemiec. W przypadku Republiki Czechosłowackiej (Československá republika, ČSR) dodatkową przyczyną był ważny czynnik wewnętrzny. Związany był z heterogeniczną strukturą państwa, a także z ambicjami i żądaniami tych narodów i grup narodowościowych, które systematycznie wchodziły w coraz większy konflikt z centralistycznym modelem systemu ČSR. Moment kulminacyjny nastąpił w chwili, gdy Czechosłowacja w roku 1938 znalazła się pod silną presją międzynarodową. Wynikiem tych procesów była w pierwszej fazie destabilizacja państwa, a następnie jego rozbicie w marcu 1939 roku. Właśnie w tym dynamicznym okresie kwestia słowacka wysunęła się naprzód i dlatego jest sprawą logiczną, że znalazło to również swoje odzwierciedlenie w ważnych wydarzeniach dla stosunków słowacko-polskich.

Zainteresowanie Polski Słowacją wynikało zarówno z czynników związanych z bezpośrednim sąsiedztwem obydwu krajów, jak i polskich planów geopolitycznych i tych związanych z polityką bezpieczeństwa, z perspektywy których terytorium Słowacji było istotne. Czynnik ten nie uległ zmianie również w nowej rzeczywistości związanej z agresywną polityką nazistowskich Niemiec, które wspólnie ze Związkiem Radzieckim i wojskami słowackimi zaatakowały Polskę, a następnie ją okupowały. Słowacja i kwestia słowacka były relewantnymi tematami dla polskiego rządu na uchodźstwie na czele z generałem Władysławem Sikorskim, który po wrześniowej katastrofie roku 1939 oraz oficjalnym uznaniu dyplomatycznym przez Francję, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone, był prawnym kontynuatorem państwa polskiego.

Tak jak dla polskiej dyplomacji i polskiego rządu przed wrześniem 1939, tak i dla Sikorskiego kwestia słowacka nie była zagadnieniem samodzielnym. Początkowo była rozwijana w kontekście rewizji stosunku Polski do swoich sąsiadów, a zwłaszcza obszaru Czech i Słowacji, a następnie względem politycznej reprezentacji Czechosłowacji na uchodźstwie – Czechosłowackiego Komitetu Narodowego pod przywództwem Edvarda Beneša, oraz Czesko-Słowackiej Rady Narodowej kierowanej przez Milana Hodžę. W perspektywie globalnej priorytetem dla Polaków było osiągnięcie takich gwarancji bezpieczeństwa, aby wrześniowa katastrofa już nigdy się nie powtórzyła. Dlatego premier gen. Sikorski na posiedzeniu Rady Ministrów polskiego rządu w dniu 10 października 1939 roku ogłosił konieczność zorganizowania w Europie Środkowej bloku na czele z Polską, który byłby przeciwwagą dla Niemiec i Rosji. Przewartościowanie stosunków z Czechosłowacją i innymi krajami było związane z koncepcją integracji europejskiej opartej na systemie regionalnych federacji, która stała się jedną z doktryn polskiej polityki zagranicznej podczas II wojny światowej.

Okres od jesieni 1939 do połowy roku 1940 charakteryzował się aktywnymi działaniami polskiego rządu na uchodźstwie w kwestii słowackiej. Aktywność ta przejawiała się na różnych płaszczyznach, zaś w pierwszej kolejności skupiono się na uzupełnianiu informacyjnych deficytów za pośrednictwem zbierania informacji na temat polskiej, międzywojennej polityki na Słowacji (głównie tej z lat trzydziestych XX wieku). Polski rząd uważnie przyglądał się aktualnym wydarzeniom w łonie czesko-słowackiego politycznego uchodźstwa, a zwłaszcza rywalizacji pomiędzy M. Hodžą i E. Benešem o przywództwo w ramach czesko-słowackiego zagranicznego ruchu oporu.

Kwestia uznania Państwa Słowackiego przez polski rząd na uchodźstwie i polskie materiały informacyjne o stosunkach polsko-słowackich w latach 1938-1939

Początki polskiego rządu na uchodźstwie nie były łatwe. Liczne zmiany personalne na kierowniczych stanowiskach, oraz prowizoryczne warunki w nowym środowisku przyczyniły się do tego, że w niektórych kwestiach rząd nie dysponował jasnym obrazem sytuacji i odczuwał deficyt informacyjny. Bezpośrednio po powstaniu rządu emigracyjnego, musiał się on zająć kwestią wyjaśnienia prawnego statusu stosunków Polski z Czechosłowacją, a następnie z Republiką Słowacją, oraz Protektoratem Czech i Moraw. Radca prawny MSZ Witold Adam Korsak wypracował memorandum dla premiera Sikorskiego, w którym informował go, że o ile polskie władze uznały Protektorat de facto, tak Republikę Słowacką uznały de iure i nawiązały z nią oficjalne stosunki dyplomatyczne. Na potwierdzenie informacji na temat uznania Republiki Słowackiej przez Polskę Korsak pisał: Telegraficzną odpowiedź b. ministra Becka na depeszę ks. Tisy, ustanowienie poselstwa RP w Bratysławie na czele z chargé d’affaires, a następnie ustanowienie słowackiego poselstwa na czele z posłem Szathmárym (…) należy postrzegać jako uznanie Słowacji de iure przez władze polskie.

Dla pełnego obrazu sytuacji przytoczmy ów wspomniany telegram Józefa Becka z 14 marca 1939 roku, który był reakcją na aktualne wydarzenia w Czecho-Słowacji. Po konstatacji, że polski rząd zawsze uważał Czechosłowację za państwo „prowizoryczne” dodał, że opinia polska odnosiła się zawsze z sympatią do dążeń niepodległościowych słowackich, a Rząd polski zawsze zajmował stanowisko, że Słowacy powinni być podmiotem polityki, a nie obiektem. W dalszej kolejności Beck wspomniał – co można uznać za dowód na to, że polski rząd nie robił sobie iluzji odnośnie niezależności Państwa Słowackiego – że stosunek Polski do nowego państwa będzie zależny od tego, w jakiej mierze będzie to państwo przejawem normalnego rozwoju życia politycznego narodu słowackiego.

Po 1 września sytuacja uległa jednak zmianie. Juraj Slávik, poseł ČSR w Warszawie (1936-1939) i członek Czechosłowackiego Komitetu Narodowego, odwiedził pod koniec października 1939 roku ministra spraw zagranicznych Augusta Zalewskiego, który mu oznajmił, że z uwagi na fakt, że Polska nie ma już swojego przedstawicielstwa dyplomatycznego na Słowacji, rozdział polsko-słowackich stosunków dyplomatycznych został zakończony. Warto wspomnieć, że szef polskiej dyplomacji nie wskazał przy tym na udział słowackiego wojska w ataku na Polskę. To lapidarne wyjaśnienie determinowało podejście polskiego rządu na emigracji do Republiki Słowackiej podczas całego okresu II wojny światowej.

Dyplomatyczne uznanie Republiki Słowackiej przez Polskę i kwestia jego ważności była tylko jednym z wielu tematów obecnych przy retrospektywnym spojrzeniu na wcześniejsze wydarzenia w stosunkach polsko-słowackich.

Przedstawiciele polskiego rządu na uchodźstwie słusznie zakładali, że już na wstępnych spotkaniach i rozmowach z czeskimi i słowackimi politykami emigracyjnymi wszystkie te zagadnienia zostaną ponownie poruszone. W celu uzyskania szczegółowego wglądu w przebieg ważnych wydarzeń z pespektywy stosunków polsko-czesko-słowackich, oraz uniknięcia nieporozumień podczas rozmów z czeskimi i słowackimi politykami na emigracji, kierownictwo Ministerstwa Spraw Zagranicznych wzywało wybranych dyplomatów, aby udzielali informacji na temat tych wydarzeń. Trzeba przy tym dodać, że wspomniani dyplomaci byli nominowani na swoje stanowiska jeszcze przez dawny reżim sanacyjny; poza kilkoma wyjątkami, przetrwali oni na swoich stanowiskach w polskiej służbie dyplomatycznej do końca II wojny światowej. W wyniku akcji polski rząd emigracyjny zyskał materiały informacyjne na temat różnych aspektów stosunków polsko-czesko-słowackich, które wspomniani dyplomaci wysyłali do MSZ na początku wojny. Dokumenty posłużyły jako podkład informacyjny dla polskich instytucji rządowych. Dotyczyło to również spraw związanych z wyjaśnieniem polskiej polityki zagranicznej w kwestii słowackiej przed 1 września 1939 roku. Są one źródłem informacji na temat rozwoju sytuacji na Słowacji, a zwłaszcza polsko-słowackich kontaktów. Część materiałów wyjaśnia stanowisko polskich dyplomatów względem Słowacji, a także Czechosłowacji, oraz konkretyzuje plany Rzeczpospolitej w tej przestrzeni. Warte uwagi są również wartościujące spostrzeżenia na temat słowackich polityków, podobnie jak stopień rozeznania w słowackich realiach, jaki reprezentowali polscy dyplomaci.

Pierwszy z dokumentów, który w tej perspektywie jest szczególnie relewantny, to materiał o nazwie „Notatka w sprawach słowackich” autorstwa Zbigniewa Jakubskiego. Dyplomata ten był w okresie 1933-1937 polskim wicekonsulem w Bratysławie, a na przełomie lat 1938-1939 pracował w MSZ jako ekspert w kwestiach słowackich. Towarzyszył np. Ladislavowi Szathmáry, posłowi Republiki Słowackiej w Warszawie, który 2 września 1939 roku w wieczornej audycji Polskiego Radia potępił atak na Polskę, protestował przeciwko obsadzeniu Słowacji przez niemieckie wojska i użyciu jej jako bazy wojskowej do ataku na Polskę, a także wzywał Słowaków, aby przyłączyli się do ruchu oporu. Swoją „Notatkę…”, która w rzeczywistości jest obszernym materiałem, Jakubski napisał 23 listopada 1939 roku w Czerniowcach na żądanie polskiego poselstwa w Bukareszcie, krótko po ewakuacji do Rumunii. Czerpał przy tym ze swoich doświadczeń i kontaktów, które zdobył podczas swojej działalności na Słowacji. Główną zawartością materiału jest przegląd wydarzeń z okresu międzywojennego. Według Jakubskiego przyczyną złych stosunków między Czechami, a Słowakami, były centralizm czeskiej władzy i pryncypium czechosłowakizmu, które Słowakom odbierało podstawowe prawa, jak np. zachowanie kulturowej i językowej odrębności. Jakubski uważał, że zasadniczymi błędami popełnionym przez Czechów był brak zrozumienia dla narodowego dojrzewania Słowaków, oraz nieumiejętność wykorzystania młodego słowackiego patriotyzmu na rzecz wspólnego państwa, nawet za cenę małych ustępstw. Rozpad Czechosłowacji i powstanie niepodległej Słowacji autor uważał za dowód na to, że czechosłowakizm był polityczną fikcją. Sądził, że choć Państwo Słowackie zostało wywalczone przez cudze siły, a jego charakter był odległy od faktycznej niepodległości, umożliwiało ono Słowakom swobodny narodowy rozwój, oraz mogło wytworzyć warunki dla uzyskania pełnej dojrzałości narodowej i osiągnąć prawdziwą niezależność. Negatywnie oceniał decyzję polskiego rządu z października 1938 roku, aby anektować terytorium, które Słowacy uważali za czysto słowacką ziemię. Ponowne przyłączenie tego terytorium do Słowacji po wrześniowym ataku w 1939 roku było według niego gorzką odpłatą za wspomnianą akcję. Jednakże okupacja Polski przez niemieckie i sowieckie wojska miała wywoływać wśród Słowaków współczucie wobec cierpień narodu polskiego, co według Jakubskiego miało przyczynić się do polepszenia stosunków polsko-słowackich. Ciekawe są również jego wnioski końcowe i zalecenia dla polskiego rządu. Twierdził, że choć Słowacja stoi jeszcze przed rozstrzygającymi wydarzeniami i momentami, to bardzo wątpliwe jest to, że po porażce Niemiec Słowacy będą chcieli zrzec się własnego państwa. Kwestię słowacką traktował jako jeden z dojrzewających problemów Europy Środkowej, który zostanie rozwiązany po wojnie. Przekonywał, że polski rząd będzie się jeszcze często na kwestię słowacką napotykać. Niezależnie od tego, jak będą układać się stosunki między Czechami i Słowakami po wojnie, doradzał, aby już teraz określić zasady naszego stosunku do Słowaków, przy czym ten stosunek miał uwzględniać narodową odrębność Słowaków, specyficzne warunki, w jakich się znaleźli, a także ich żywe i szeroko rozpowszechnione sympatie do Polski. Jakubski było świadomy tego, że nawiązanie kontaktów z politykami z Bratysławy będzie złożonym zadaniem, ale gdyby się ono powiodło, powinno się wówczas wyraźnie podkreślić, że Polacy nie zamierzają zarządzać życiem państwowym i narodowym Słowaków. Polski konsul w części końcowej memorandum załączył zwięzłe charakterystyki najważniejszych słowackich osobistości, z których pozytywnie ocenił Karola Sidora, Ferdinanda i Jána Ďurčanského, Karola Klimanovského, Pavla Čarnogurského, Jána Horáčka, Františka Hrušovského, gen. Rudolfa Viesta i Jána Zvrškovca.

Autorem drugiego dokumentu, który polskiemu rządowi emigracyjnemu miał pomóc w lepszej orientacji w wydarzeniach u schyłku lat trzydziestych, jest Wacław Łaciński. Z uwagi na jego ciekawą treść, publikujemy jego „Notatkę” datowaną na dzień 3 października 1941 roku w pełnym brzmieniu w języku polskim, jako dodatek do niniejszego studium. Wacław Łaciński pracował w latach 1932-1939 na stanowisku polskiego konsula w Bratysławie. Fakt, że „Notatkę” napisał dopiero na początku października 1941 roku, nie był przypadkowy. Po ataku wojsk sowieckich na Polskę NKWD umieściło go w dniu 28 września 1939 roku w więzieniu w Kamieńcu Podolskim, następnie – podobnie jak dziesiątki tysięcy Polaków – był więziony obozach koncentracyjnych i obozach pracy na terenie ZSRR, a także innych więzieniach, włączając w to spowitą złą sławą Łubiankę. Łaciński przez pewien czas przebywał również w obozie specjalnym NKWD w Kozielsku. Przypomnijmy, że większość polskich jeńców z tego obozu (4410 polskich oficerów) w kwietniu i maju 1940 roku została zamordowana przez komanda NKWD w Katyniu na rozkaz Ławrientija P. Berii. Tylko 205 mężczyzn przebywających w obozie w Kozielsku uniknęło śmierci – zostali oni przewiezieni do obozu jenieckiego w Juchnowie. Łaciński znalazł się prawdopodobnie wśród nich. Nasuwa się pytanie, jak Łacińskiemu udało się uniknąć losu 20 tys. polskich obywateli, których zamordowali Sowieci? Słowacka historyk Dagmara Čierna-Lantay zwróciła uwagę na ważny fakt, iż w celu uwolnienia Łacińskiego z więzienia wiele razy interweniował Fraňo Tiso, poseł Republiki Słowackiej w ZSRR (pracował w Moskwie od marca 1940 do maja 1941). Tiso napisał specjalną prośbę zaadresowaną do ludowego komisarza do spraw zagranicznych Wiaczesława M. Mołotowa, w której wyraził wdzięczność człowiekowi, który w swoim czasie zrobił wiele dobrego dla mojego narodu. Nie jest jasne, czy interwencja posła F. Tisy w Ludowym Komisariacie Spraw Zagranicznych wpłynęła na decyzję strony sowieckiej, jednak faktem jest, iż na początku czerwca 1941 roku sowieckie organy wyraziły zgodę na opuszczenie ZSRR przez Łacińskiego. Czyn słowackiego posła jest symptomatycznym dowodem na to, że stosunki słowacko-polskie podczas II wojny światowej pełne są nieoczekiwanych zwrotów akcji i zawirowań losu. Po opuszczeniu sowieckiego więzienia Łaciński pracował najpierw w poselstwie polskim w Moskwie, a od października 1941 roku w Taszkiencie. Następnie działał w urzędzie dla polskich uchodźców w Iranie (1942) i w polskim konsulacie generalnym w Nairobi (1942-1944).

W retrospektywnym spojrzeniu na polsko-słowackie przełomowe wydarzenia lat 1938-1939 ważny udział miał również inny bezpośredni uczestnik, który z hierarchicznego punktu widzenia był najwyższym przedstawicielem dyplomatycznym Rzeczpospolitej Polskiej w Republice Czechosłowackiej – poseł Kazimierz Papée. Zanim przyjrzymy się jego punktowi widzenia na te wydarzenia, przybliżmy ich pełny kontekst, w tym również kontakty Papée z przedstawicielami Słowackiej Partii Ludowej Hlinki (HSĽS), a przede wszystkim z Karolem Sidorem, który po stronie słowackiej był najważniejszym aktorem tych wydarzeń.

Okoliczności wyjazdu Sidora do Watykanu oraz czynnik polski

Rok 1939 w wyniku nagłych i w wielu przypadkach nieoczekiwanych wydarzeń na arenie międzynarodowej stał się punktem zwrotnym w dziejach Europy. Był również momentem przełomowym w biografiach i politycznych karierach głównych aktorów tego okresu, którzy bezpośrednio, lub pośrednio, w większej, czy w mniejszej mierze, mieli wpływ na przebieg tych wydarzeń. Słowa te dotyczą między innymi jednej z najbardziej wyrazistych osobowości słowackiej sceny politycznej pierwszej połowy XX-wieku, jaką był Karol Sidor. Marcowe „historyczne dni” roku 1939 nie tylko zasadniczo zmieniły dalszy kierunek kariery politycznej Sidora, ale były również głęboką cezurą w jego życiu osobistym. Ich pełne konsekwencje zostały najlepiej udokumentowane we wspomnieniowych publikacjach i osobistej korespondencji, w której Sidor wielokrotnie powracał do tamtych przełomowych chwil.

Okoliczności, w których Karol Sidor znalazł się na politycznym „ofsajdzie” po 14 marca 1939 roku są dostatecznie znane. Dlatego tylko pokrótce przypomnijmy, że Sidor stał się dla Niemiec – mocarstwa „chroniącego” Państwo Słowackie – persona non grata zarówno z uwagi na swoje stanowisko względem niemieckiego żądania ogłoszenia przez słowackie państwo niepodległości w nocy z 11 na 12 marca 1939, jak i swoje powszechnie znane polonofilstwo. W kontekście niemieckich przygotowań do ataku na Polskę, oraz planów zakładających użycie terytorium Słowacji jako przestrzeni operacyjnej, polonofilski kierunek reprezentowany na słowackiej scenie politycznej przez Sidora, choć osłabiony przez polskie rozstrzygnięcia terytorialne z 1938 roku, był jednym z ryzykownych czynników, które Niemcy zdecydowali się wyeliminować. Nie można przy tym zapominać o fakcie, że dla kierownictwa Państwa Słowackiego na czele z Tisą, Tuką i Ďurčanským niemieckie żądania, aby pozbawić Sidora politycznych wpływów na Słowacji, były dla nich wygodnym pretekstem do tego, aby usunąć z gry silnego politycznego konkurenta. Przyjęto rozwiązanie, w myśl którego powierzono mu zadanie sprawowania funkcji przedstawiciela dyplomatycznego Słowacji przy Stolicy Apostolskiej.

Ustąpienie ze szczytowych pozycji słowackiej polityki Sidor pojmował jako rozwiązanie tymczasowe, które wynikało z niekorzystnego rozłożenia sił na arenie międzynarodowej i scenie wewnątrzpolitycznej. O tym, że Niemcy chcą, aby wynosił się ze Słowacji, Sidor dowiedział się od ministra spraw zagranicznych Ďurčanskiego i premiera Tisy. Jego decyzję o przyjęciu proponowanego stanowiska poprzedzały wątpliwości. Nie były to wyłącznie obawy o to, czy poradzi sobie na nowym, trudnym stanowisku [Relacje pomiędzy Stolicą Apostolską, a państwem narodowosocjalistycznym rządzonym przez katolickiego księdza były siłą rzeczy skomplikowane – przyp. B.B.], ale również troska o niepewne jutro. Powierzenie mu sprawowania misji dyplomatycznej rozumiał jako część planu, mającego na celu jego całkowite usunięcie ze sceny politycznej. By uchronić się przed takim scenariuszem, zwrócił się o pomoc do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych za pośrednictwem polskiego przedstawicielstwa w Bratysławie. Wykorzystał przy tym fakt, iż polska dyplomacja była zainteresowana jego działalnością również po jego ustąpieniu z czołowych funkcji politycznych. Chargé d’affaires Mieczysław Chałupczyński już 22 marca 1939 roku dostał instrukcję z MSZ, aby postarał się nawiązać kontakt z Sidorem. Jego odpowiedź nie brzmiała zachęcająco, bowiem okazało się, że Sidor zasadniczo odrzuca wszystkie kontakty. Jednakże już 25 marca konsul Wacław Łaciński informował centralę polskiej dyplomacji, że Sidor chciałby nawiązać stały kontakt za pośrednictwem osoby trzeciej. Bezpośredni kontakt w obecnej sytuacji nie jest zbyt bezpieczny. Tymczasem musi poczekać na przybycie Klinowskiego, aby Klinowski wyjaśnił kwestie przedłożone panu ministrowi Beckowi.

Spotkanie Sidora z pracownikiem polskiego poselstwa w Bratysławie 6 czerwca 1939 roku, podczas którego Sidor poprosił MSZ o pomoc, zaowocowało kolejnymi kontaktami. Ich wyjaśnienie otwiera nowy, dość mało znany rozdział stosunków słowacko-polskich, w którym jedną z głównych ról odegrał Karol Sidor. Według zapisów, do spotkania doszło w mieszkaniu Pavla Čarnogurskiego. Uczestniczył w nim również poseł na sejm i redaktor „Slováka” Vladimír Moravčík. Bez względu na to, że Sidor nie ukrywał wielkiego optymizmu co do przyszłości, nie zataił również swoich obaw: twierdził, że jego nieprzyjaciołom, do których zaliczył Tisę i Macha, zależy na tym, aby jak najszybciej wyjechał ze Słowacji, ponieważ jego dalsza obecność jest dla nich bardzo niebezpieczna. Swoją dalszą obecność na Słowacji uważał za bardzo ważną z punktu widzenia słowackich interesów, oraz poprosił stronę polską, by podjęła kroki w celu oddalenia uznania Państwa Słowackiego przez Stolicę Apostolską. W przypadku, gdyby ten krok nie był możliwy, strona polska miałaby się postarać o to, aby Watykan nie udzielił mu agrément, np. poprzez przedstawienie jego osoby jako nieodpowiedniej na stanowiska posła w Watykanie. Dla Sidora wyjazd do Stolicy Apostolskiej wydawał się niebezpieczny jeszcze z innego powodu: twierdził, że jest pewny, iż po 2-3 miesiącach Tiso i jego ludzie znaleźliby powód, by go z Watykanu odwołać jako osobę nieodpowiednią na to stanowisko. Przed odjazdem musiałby oczywiście złożyć mandat poselski, więc po powrocie do kraju byłby całkowicie wykluczony z życia politycznego, w którym może obecnie uczestniczyć przynajmniej jako poseł.

Cytowana wiadomość najlepiej dokumentuje stan emocjonalny Sidora przed wyjazdem do Rzymu. Na uwagę zasługuje również jego prośba o interwencję w celu uniemożliwienia wymuszonego wyjazdu do Watykanu. Jest to kwestia w pewnej mierze symptomatyczna, że w tak delikatnej sprawie zwrócił się właśnie do polskiej dyplomacji. Trzeba jednak dodać, że w tamtym czasie Pierwsza Republika Słowacka była już oficjalnie uznana przez Stolicę Apostolską. Gdy 5 czerwca, czyli dzień przed cytowaną rozmową, Sekretariat Państwowy udzielił Sidorowi agrément, wszystkie potencjalne kroki polskiej dyplomacji w Watykanie stały się bezprzedmiotowe. W dniu 12 czerwca premier Tiso przekazał Sidorowi listy uwierzytelniające, a wyjazd do Rzymu wyznaczył na 15 czerwca.

Tego samego dnia Sidor zaznajomił z tym faktem polskie poselstwo w Bratysławie, czego dowiadujemy się z telegramu Chałupczyńskiego wysłanego do Ministerstwa Spraw Zagranicznych: S[idor]. przyjął urząd zagraniczny, gdyż Tiso i Ďurčanský zagrozili mu, że go aresztują. S[idor]. planuje wyjechać 15 dnia b[ieżącego]. m[iesiąca]., odwiedzi sekretarza stanu i polskie poselstwo, a po kilku dniach wróci do Bardejova, aby przeczekać tam do pierwszych dni sierpnia, gdy ponownie wyjedzie do Rzymu, by zaznajomić kręgi kościelne z sytuacją na Słowacji. Dalsza część tego telegramu niestety jedynie w bardzo mglistych konturach określa dziwną płaszczyznę planów Sidora, które koordynował z polskimi służbami specjalnymi: S[idor]. w przypadku wykrycia jest przygotowany, by wyjechać do Polski z Rzymu lub Bardejova. W przypadku jego nieobecności, lub izolacji S[idora]. kolejność jego zastępców jest następująca: Moravčík, Čarnogurský, Sokol. Z planem wyjazdu do Polski związane były również plany wojskowe, z którymi był z kolei powiązany minister obrony gen. Ferdinand Čatloš. Wiadomość odczytał m. in. polski wiceminister spraw zagranicznych Jan Szembek. Jej kopię otrzymał mjr Feliks Ankerstein z Oddziału II. Sztabu Głównego Wojska Polskiego.

Plany związane z ucieczką Sidora do Polski przedostały się do prasy codziennej. Nie wiadomo, czy stało się tak za sprawą przypadkowego wycieku informacji, czy też kwestia ta przeniknęła do środków masowego przekazu z „błogosławieństwem” polskich instytucji rządowych, tudzież komórek wywiadu. W każdym razie sprawą zajęła się również prasa formującego się czesko-słowackiego ruchu oporu: „Czechosłowackie wiadomości”, które ukazywały się w Paryżu, powołując się na polską Agencję Informacyjną opublikowały 14 czerwca 1939 roku artykuł pod tytułem Sidor do Polski? a w nim informację, że w najbliższym czasie do Polski przyjedzie były minister Sidor. Odbędzie ważne rozmowy z polskimi funkcjonariuszami państwowymi (…) Jak wiadomo, Sidor został mianowany posłem w Watykanie, jednakże waha się opuścić Słowację. Ten konspiracyjny plan bliżej opisał Zbigniew Jakubski, który pod koniec lat trzydziestych pracował na stanowisku wicekonsula Rzeczpospolitej Polskiej i specjalnego wysłannika MSZ w Bratysławie. Z jego świadectwa wynika, że jedną z rozważanych możliwości było utworzenie słowackiego rządu emigracyjnego, tudzież komitetu z Sidorem jako jego przewodniczącym. Fragment jego listu z 23 listopada 1939 roku do emigracyjnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych rządu Władysława E. Sikorskiego brzmi następująco: Nie możemy zapomnieć o tym, że według naszych planów Sidor w przypadku wybuchu wojny między Polską, a Niemcami, miał udać się do Polski i utworzyć rząd emigracyjny, oraz że akcja, która była z tym związana, przebiegała również w armii słowackiej (minister obrony płk [sic!] Čatloš) i miała licznych zwolenników w szeregach słowackich niezależnych funkcjonariuszy państwowych.

Ze wspomnianych powyżej planów nic jednak nie wyszło, a 15 czerwca Sidor wyjechał do Rzymu (znamienne, że pod czujnym okiem niemieckiego attaché policyjnego w Bratysławie). W lipcu 1939, krótko po audiencji Sidora u papieża Piusa XII, do Rzymu przybył nowy polski poseł przy Stolicy Apostolskiej. Był to nikt inny jak Kazimierz Papée. Ten zbieg okoliczności nie umknął jednemu z pracowników poselstwa czechosłowackiego w Warszawie, który nominację Papée referował paryskiemu ośrodkowi emigracyjnemu w wiadomości z 24 czerwca 1939: Rzecz jest to dla nas politycznie ciekawa, ponieważ Słowację przy Watykanie reprezentuje Sidor, więc miejscowe ośrodki rządowe muszą liczyć na Sidora w jakichś swoich planach.

Kazimierz Papée i Karol Sidor – sondaż kontynuacji personalnej w stosunkach słowacko-polskich

Tylko z niewielką dozą uproszczenia można skonstatować, że Kazimierz Papée i Karol Sidor byli w tym okresie ważnymi, a w niektórych momentach, które przybliżymy, wręcz kluczowymi postaciami słowacko-polskich politycznych stosunków i kontaktów. Związane jest to z tym, że obydwaj są ucieleśnieniem personalnej kontynuacji słowacko-polskich, a nawet czesko-słowacko-polskich stosunków politycznych. Są zatem idealnym przykładem dla „mikrostudium” relacji między polskimi, a słowackimi elitami polityczno-dyplomatycznymi.

Zachowanie wspomnianej personalnej kontynuacji umożliwił fakt, że podczas II wojny światowej zbiegiem okoliczności obydwaj znaleźli się na podobnej funkcji, jako przedstawiciele swoich krajów przy Stolicy Apostolskiej. Bardzo podobne relacje łączyły ich także ze swoimi organami kierowniczymi – w przypadku Papée jego stosunek do polskiego rządu emigracyjnego, a w przypadku Sidora jego stosunek do rządu Republiki Słowackiej. Wymieniali na ten temat swoje poglądy i w specyficznych warunkach zagranicznych aktywnie wpływali na kreowanie polsko-słowackich stosunków.

Dla zrozumienia tła ich wzajemnych spotkań w Watykanie, należy wrócić do połowy lat  trzydziestych XX wieku. Papée od grudnia do marca 1939 pracował jako pełnomocnik ministra i specjalny wysłannik Rzeczpospolitej Polskiej w Pradze. Utrzymywał kontakty z głównymi przedstawicielami słowackiego ruchu autonomicznego w ramach Słowackiej Partii Ludowej Hlinki, w której Sidor odgrywał ważną rolę. W czasie kryzysu monachijskiego na jesień 1938 roku HSĽS wyraźniej niż poprzednio zaktywizowała się na płaszczyźnie polityki zagranicznej. Liderzy HSĽS w obliczu zewnętrznego zagrożenia dla Republiki Czechosłowackiej otwarcie dopuszczali również inne możliwości państwowo-prawnego istnienia Słowacji, aniżeli w ramach ČSR. Kierownictwo polityczne HSĽS przyjęło zaproszenie na rozmowy o projekcie prezydenta Edvarda Beneša 22 września 1938, który miał na celu polepszenie wzajemnych relacji Czechów i Słowaków wewnątrz Republiki, sondował możliwość rozwiązania kwestii słowackiej w ramach Republiki, a z drugiej strony sondował możliwość zabezpieczenia prawnej podmiotowości dla Słowacji w przypadku różnych scenariuszy, włącznie z konfliktem wojskowym z ČSR.

Konkretnym przejawem tych sondaży było również spotkanie Jozefa Tisy i Karola Sidora z Kazimierzem Papée, do którego doszło 29 września w budynku polskiego poselstwa w Pradze. Zanim to spotkanie przybliżymy, należy zwrócić uwagę na nieścisłości, które znajdują się w jego opisie na łamach literatury przedmiotu i w publikowanych wspomnieniach. Datę 28 sierpnia 1938 roku podaje w swoich wspomnieniach K. Papée, jednakże wszystkie prace, oraz inne wspomnienia, które opierają się o datę przytoczoną przez Papée, są niedokładne. Na rozbieżność literatury wspomnieniowej z materiałami archiwalnymi zwrócił uwagę Valerián Bystrický, który podkreślił także ważne znaczenie dokładnego datowania wspomnianych odwiedzin, podczas których słowaccy politycy zaprezentowali Papée swój projekt: Istota rzeczy tkwi w tym, że sytuacja zasadniczo zmieniła się względem tej, która miała miejsce wtedy, gdy deklaracja [o polsko-słowackiej unii – przyp. D.S.] została wypracowana i przedstawiona. Wieczorem 29.9.1938 przedstawiciele czterech mocarstw już zasiadali w Monachium i poszukiwali nie wojennego, ale „pokojowego” rozwiązania problemu.

Podczas tej rozmowy słowaccy politycy przedstawili polskiemu posłowi pojedyncze postulaty (żądanie ustanowienia sejmu ustawodawczego na Słowacji, uznania odrębności języka słowackiego i narodu słowackiego, a także przekazania władzy wykonawczej w ręce ministra desygnowanego przez HSĽS), które w ultymatywnym tonie przedstawili prezydentowi Edvardowi Benešowi. Zapewnili Papée, że dla swojego programu politycznego uzyskali poparcie również od innych partii politycznych na Słowacji, w tym również tzw. centralistycznych. Sprawą, która z perspektywy stosunków słowacko-polskich, oraz zagranicznej aktywności liderów HSĽS, jest szczególnie ważna, to zaprezentowanie przez Tisę i Sidora projektu unii polsko-słowackiej. W telegramie wysłanym do Ministerstwa Spraw Zagranicznych tuż po spotkaniu, Papée informował, że Sidor z Tisą przekazali deklarację dla polskiego rządu, w której sformułowali program niepodległego słowackiego państwa, zabezpieczonego polskimi gwarancjami. Choć deklaracja jest istotnym dokumentem, dla pełnego obrazu przytoczmy telegram Papée, w którym zreferował spotkanie z obydwoma politykami słowackimi: Dziś Sidor i Tiso złożyli na moje ręce zasadniczą deklarację dla Rządu Polskiego, formułującą program niepodległego państwa słowackiego pod gwarancją Polski. Konstatuję niechęć do koncepcji państwowego współżycia z Węgrami, oraz równocześnie rezygnowanie z obszarów z ludnością węgierską. Deklaracja jest właściwie prośbą o wzięcie Słowacji w opiekę na terenie międzynarodowym. Tekst i… [zdanie nieczytelne]. Zakończenie ostatniego zdania telegramu jest nieczytelne. Po deszyfrowaniu telegramu w MSZ w Warszawie w godzinach rannych następnego dnia (30 sierpnia 1938 o 2:43), jego kopia trafiła do ministra spraw zagranicznych Jozefa Becka. Projekt unii dostarczył polskiemu rządowi kurier specjalny, razem z notą rządu czechosłowackiego, która była odpowiedzią na polskie ultimatum żądające odstąpienia Zaolzia.

Tekst projektu unii polsko-słowackiej nie zachował się. O jego treści świadczą jedynie fragmentaryczne opisy z literatury wspomnieniowej. Główne punkty projektu wskazał Kazimierz Papée w 1962 roku wspominając odwiedziny Sidora i Tisy w budynku polskiego poselstwa, tytułując wspomnienia „Kartki z pamiętnika”, które opublikowane zostały w polskim tygodniku „Wiadomości” ukazującym się w Londynie. Papée relacjonował: Bez dłuższych wstępów Sidor wyjął z kieszeni arkusz papieru i podał mi go, mówiąc, że jest to oświadczenie stronnictwa ludowego (hlinkowców) w sprawie przyszłości państwowej Słowacji. (…) była to deklaracja unii z Polską w ramach państwa dualistycznego, albo unii z Polską i Węgrami w ramach państwa trialistycznego, gdyby taki związek dochodził do skutku.

Konkretyzacji pojedynczych punktów projektu nie dostarczyły również długo oczekiwane i niedawno opublikowane dzienniki Karola Sidora z tamtego okresu. W dniu 1 października 1938 roku Sidor zapisał: We czwartek, 29 września, przyjechaliśmy do Pragi. (…) Tiso i ja udaliśmy się na spotkanie informacyjne z Papée do polskiego poselstwa. Rozmowa trwała od za piętnaście ósmej, do wpół do dziewiątej wieczorem. Niecały rok później, 20 czerwca 1939, Sidor do opisu tego spotkania zamieścił w dzienniku dopisek: Chodziło tu o 7 punktów. Ja dyktowałem, Papée pisał. Potem Papée to przeczytał, Tiso potwierdził. Ja włożyłem swój koncept do kominka, Papée go podpalił i kartka spłonęła.

Inicjatywa słowackich polityków nie znalazła odzewu w Warszawie i pozostała w cieniu wydarzeń monachijskich. Jej główne znaczenie spoczywa w tym, że 29 września 1938 roku słowaccy politycy po raz pierwszy w czasie istnienia Republiki Czechosłowackiej oficjalnie przenieśli na forum międzynarodowe (choć w sposób tajny) projekt państwowo-prawnego upodmiotowienia Słowacji w formie niepodległego państwa w nowym federacyjnym, ewentualnie konfederacyjnym tworze – biorąc pod uwagę mglistość pojęcia „unia” – oraz domagali się od Polski objęcia patronatu nad niepodległą Słowacją. Można wyjść założenia, że w swojej niekompetencji i naiwności na polu polityki zagranicznej nie dostrzegali ryzyka (związanego z eskalacją sytuacji międzynarodowej, oraz możliwości wystąpienia zbrojnego konfliktu na terytorium Słowacji), które mogłoby stać się konsekwencją tego projektu. Dalsze kroki i stanowiska liderów HSĽS w tym okresie (wrzesień-październik 1938) podczas rozmów z polskimi dyplomatami i politykami, jak np. misja dyplomatyczna Jána Farkaša w Warszawie i w Budapeszcie w dniach 2-5 października 1938, postulaty przedstawione przez Tisę i Sidora posłowi Papée 7 października 1938 i  polityczne rozmowy Sidora z przedstawicielami Ministerstwa Spraw Zagranicznych 19-20 października 1938 dokumentują całkowity brak koncepcji, oraz niespójność myślową, z jaką prezentowano kwestię słowacką na forum międzynarodowym. Trzeba przy tym podkreślić, że liderzy HSĽS już od 6 października występowali w charakterze słowackiego rządu autonomicznego. Stało się tak po przyjęciu Umowy Żylińskiej przez rząd czechosłowacki, w której znajdowało się również sformułowanie, że wraz z przyjęciem prawa o autonomii państwowo-prawny status Słowacji zostanie definitywnie rozwiązany. To, jak ich postępowanie postrzegane było przez czynniki państwowe w Polsce, trochę zbyt ekspresyjnie, ale jednak obrazowo ilustrują słowa Kazimierza Papée wypowiedziane 7 października 1938 podczas rozmowy z sekretarzem stanu MSZ Janem Szembekiem; polski poseł w Pradze powiedział, że z jego perspektywy wygląda to tak, jakby cały słowacki [autonomiczny] rząd nie miał nawet najmniejszego pojęcia o polityce: właściwie rozmawia się z nimi jak z dziećmi.

Dlatego też można domniemywać, iż polski rząd nie ustosunkował się do projektu unii wyłącznie przez wzgląd na sytuację na arenie międzynarodowej i decyzję mocarstw podczas kryzysu monachijskiego, ale również z uwagi na nierealność tego planu i wewnętrzną różnicę zdań, która charakteryzowała podejście HSĽS w tamtym okresie.

Istotne jest to, że Papée kilkakrotnie wracał do projektu unii – najpierw w roku 1940 w odpowiedzi na kwestionariusz z 23 pytaniami, które sformułował, a następnie 14 lutego 1940 wysłał do Watykanu zastępca ministra obrony narodowej płk Izydor Modelski. Było to związane z poszukiwaniem przyczyn wrześniowej porażki, które polski rząd zlecił Komisji Rejestracyjnej (jej pełna nazwa brzmiała: Komisja dla Rejestracji Faktów i Zbierania Dokumentów Dotyczących Ostatnich Zdarzeń w Polsce). Z perspektywy kwestii słowackiej interesujące są głównie odpowiedzi i poglądy Papée związane z przedmonachijską Czechosłowacją. Papée podobnie jak wspomniany już Zbigniew Jakubski za jedną z przyczyn rozpadu Czechosłowacji uznawał doktrynę czechosłowakizmu, która według niego okazała się być ideą niezdolną do trwałego zabezpieczenia współżycia Czechów i Słowaków.  Polityka polskiego rządu przedwojennego względem Słowacji zmierzała do, według K. Papée, wspierania tych narodowych postulatów, które Słowacy sami postrzegali jako ważne i właściwe. Celem, według Papée, było osiągnięcie wewnętrznej konsolidacji Słowacji, co miało wieść ku wzmocnieniu skrzydła karpackiego na południowej granicy Polski. Konsolidacja miała zostać osiągnięta poprzez udzielenie Słowacji autonomii, ewentualnie unię z Czechami, lub Polską. Tutaj Papée wrócił do wydarzeń, w których grał rolę bezpośredniego aktora: wspomniał więc o planach Słowacji by oprzeć się o Polskę, które w okresie od czerwca do października 1938 były przygotowywane w polskim poselstwie w Pradze znajdowały pełne zrozumienie u ministra spraw zagranicznych J. Becka. Przyczyn niepowodzenia tych planów według Papée należy szukać poza MSZ; w gorzkich słowach przyznał jednoczenie, że za jedną z głównych przyczyn fiaska należy uważać słabość i nieprzygotowanie Polski od strony wojskowej. Z poglądem tym koresponduje stanowisko Józefa Becka, który od września 1939, po ewakuacji z Polski, był internowany w rumuńskim mieście Slanic. Beck w rozmowie z czeskim dziennikarzem Ferdinandem Kahánkiem przyznał, że Polska przeceniała swoje wpływy na Słowacji i streścił do zwięzłego zdania: na Słowacji mieliśmy zbyt krótkie ręce. Jak Papée w połowie roku 1940 postrzegał przyszłość kwestii słowackiej? Konstatował, że podstawowym punktem wyjściowym polskiej polityki musi być dostrzeżenie obecnego stanu rzeczy, czyli postrzeganie Słowaków jako samodzielnego narodu, a Państwa Słowackiego jako państwa niepodległego (choć tylko formalnie niezależnego).  Powyższe stanowisko Papée można sprowadzić do ogólnego wniosku, który nie należał wyłącznie do domeny sanacyjnych polityków, ponieważ identyfikowała się z nim niemała część innych polskich kręgów: Państwo Słowackie, jego „wypełnienie”, oraz ewidentna zależność względem nazistowskiej Trzeciej Rzeszy było przedmiotem ich krytyki, choć nie znaczyło to, że a priori podważali ideę istnienia samodzielnego słowackiego państwa, czy prawo narodu słowackiego do posiadania państwowej niepodległości. Epizod związane z projektem unii polsko-słowackiej z września 1938 roku zasługuje na uwagę, ponieważ Sidor i Papée w roku 1943 ponownie wrócili do koncepcji bliższego związku państwowego łączącego Słowację z Polską – w nowej sytuacji międzynarodowej i w nowych warunkach.

Koncepcja unii polsko-słowackiej w środowiskach emigracyjnych

Koncepcja integracji europejskiej była podczas II wojny światowej szczególnie żywa, a polski rząd emigracyjny należał do jej wielkich sympatyków. Przez pewien czas idea integracyjna cieszyła się poparciem Foreign Office. Jednocześnie rozwijał się projekt polsko-czechosłowackiej federacji, lub konfederacji. Konkretnym wynikiem polsko-czechosłowackiej współpracy na poziomie oficjalnym była deklaracja obydwu rządów z 11 listopada 1940 roku w której przedstawiono zamiar powołania związku konfederacyjnego. W związku z tym można zauważyć, iż postęp we współpracy polsko-czechosłowackiej wpływał na spojrzenie polskich czynników państwowych na kwestię słowacką. Dzień po opublikowaniu deklaracji polsko-czechosłowackiej premier W. Sikorski wyraził swoją satysfakcję, że udało mu się doprowadzić do jej podpisania, ponieważ Prezydent [Władysław Raczkiewicz – przyp. D. S.] się z tym raczej nie śpieszył. Członek Rady Narodowej Ignacy Schwarzbart rozmawiając z premierem zapytał go, czy nie obawia się trudności ze Słowakami, jeśli będą się domagać, aby polski rząd rozmawiał bezpośrednio z nimi; premier odpowiedział, że Słowacy słuchają już tylko rozkazów Hitlera, więc nie mamy powodu, by zajmować się tą kwestią. Co więcej ­– dodał Sikorski – mamy umowę z Czechami, że nie będą wtrącać się do naszych spraw, a my nie będziemy wtrącać się do ich wewnętrznych kwestii. Strona Czechosłowacka storpedowała jednak pod naciskiem sowieckim projekt polsko-czechosłowackiej federacji – od lata 1942 roku dokonywała obstrukcji w pracach mieszanych polsko-czechosłowackich komitetów, zaś w maju 1943 roku ostatecznie zerwała negocjacje dotyczące powołania federacji. Koncepcję federacji środkowoeuropejskiej miał w swojej politycznej agendzie również Milan Hodža, który problematyką federacji w Europie Środkowej zajmował się intensywnie aż do swojej śmierci w roku 1944, w związku z czym można go nazwać jednym z „ojców Europy” we właściwym tych słów rozumieniu. Jeszcze podczas II wojny światowej wydano jego książkę „Federation in Central Europe”, a w rozmowach z polskimi politykami i dyplomatami konkretyzował w tamtym okresie swoje federacyjne plany. Jednakże ani projekt polsko-czechosłowackiej federacji, tudzież konfederacji, ani koncepcja Hodžy, nie wychodziły z założenia, że podmiotem federacji, lub konfederacji, miała zostać Słowacja rozumiana jako samodzielna jednostka. Wyjątek stanowiły jedynie projekty Petra Prídavka, oraz rozmowy polityczne w Watykanie, których głównymi protagonistami byli Karol Sidor i Kazimierz Papée.

Spotkania tych dwóch postaci nie miały jedynie kurtuazyjnego charakteru. Co więcej, logika tamtych czasów (a w przypadku Sidora również upomnienie ze strony ministra spraw zagranicznych Ďurčanskiego) wykluczała, aby owi reprezentanci dwóch antagonistycznych bloków mogli się ze sobą spotykać. Ponadto udział armii słowackiej w ataku na Polskę, który według słów Sidora wywołał w Watykanie bardzo żałosne wrażenie, nie miał tak negatywnego wpływu na stosunki z Polakami, oraz z samym Papée, jak mogłoby się wydawać. Opis atmosfery, w jakiej dochodziło do wzajemnych, mniej lub bardziej konspiracyjnych spotkań, należy uzupełnić o czynnik ludzki. Sidora i Papée łączyła przyjaźń, co może wydawać się trochę zaskakujące zarówno przypadku polskiego dyplomaty, który miał opinię osoby bardzo rzeczowej, surowej, a w kontakcie z innymi nieprzystępnej. Papée o swoim stosunku do Sidora wspominał: Łączyła nas już pewna zażyłość, która potem w czasie długich lat pobytu w Cittá dek Vaticano zamieniła się w przyjaźń. Ceniłem jego patriotyzm, lojalność, energię, trzeźwy chłopski rozsądek.

Obydwaj dyplomaci dość szybko zaczęli zajmować się formą uporządkowania stosunków polsko-słowackich. Sidor już pod koniec grudnia 1939 roku przedstawił polskim dyplomatom w Rzymie koncepcje federacji niepodległej Słowacji, Polski i ziem czeskich, oraz pod pewnymi warunkami (m. in. zwrócenia Słowacji ziem, które zostały zabrane na mocy II arbitrażu wiedeńskiego) również Węgier. Sidor postrzegał autonomię Słowacji w ramach ČSR za stadium, które się zdezaktualizowało z uwagi na rozwój wypadków. Był mianowicie przeświadczony, że Słowacja dysponuje już wystarczająco liczną elitą i grupą specjalistów, by móc zarządzać niepodległych państwem. Sidor dokładniej scharakteryzował to w rozmowie z Papée w roku 1942, gdy powiedział: Nie ma już pustki, w którą by mogli się wlać Czesi. Nie może więc być mowy o odrodzeniu się dawnych stosunków także z tego powodu. Choć przekonywał o zdolności Republiki Słowackiej do przetrwania, nie oznacza to, że w zupełności utożsamiał się z czynnikami rządowymi. Nie chodziło jednak o sam reżim polityczny, ale raczej o atrybuty realnej, niesfałszowanej niezależności, które według Sidora nie zostały spełnione.

Należy zwrócić uwagę, iż na przełomie lat 1939-1940, gdy w łonie czesko-słowackiej emigracji narastał spór między Benešem, a Hodžą, oraz ich organizacjami politycznymi, rząd polski a priori nie wykluczał możliwości istnienia niepodległego słowackiego państwa po zakończeniu wojny. Ta perspektywa nieco zmieniła się w okresie 1940-1942, gdy wiązano jeszcze nadzieje z projektem polsko-czechosłowackiej federacji, lecz nawet wtedy polski rząd na emigracji nie tracił z pola widzenia kwestii słowackiej. Ożywienie zainteresowania Słowacją nastąpiło wówczas, gdy prace przygotowujące projekt federacyjny znalazły się w kryzysie. Dla Sidora oznaczało to szansę na zaprezentowanie swojego spojrzenia na sprawę porządku powojennego polskiemu rządowi w Londynie za pośrednictwem posła Papée. Co więcej, Karol Sidor był dla polskiego rządu osobą dobrze znaną, zaś jego polityczny potencjał oceniano wysoko. Prócz jego powszechnie znanego polonofilstwa, przyczyniły się do tego okoliczności jego usunięcia ze Słowacji, oraz niekwestionowana popularność, którą cieszył się w kraju pomimo wyjazdu na wygnanie do Watykanu. Nie można również zapominać o znaczeniu grupy Sidora dla konspiracyjnych i kurierskich kanałów łączności polskiego podziemia. W perspektywie nowego porządku geopolitycznego w Europie Środkowej, który powstał w wyniku arbitralnej zmiany granic państwowych Czecho-Słowacji, a następnie jej rozbicia z jednej strony, oraz agresji na Polskę, a w następstwie okupacji jej terytorium z drugiej strony, Słowacja i słowacko-polskie pograniczne stało się strategicznie ważne dla polskiego podziemia, a także łączności rządu emigracyjnego z ojczyzną. Polska siatka konspiracyjna współpracowała zarówno z grupami rebelianckimi na Słowacji (grupa Jána Lichnera i Milana Hodžy), jak i utrzymywała kontakt z niektórymi politycznymi funkcjonariuszami Państwa Słowackiego. O personalnej kontynuacji stosunków polsko-słowackich świadczy rola, którą odegrał właśnie Karol Sidor i jego najbliżsi współpracownicy. Do grona powierników polskich kurierów podróżujących przez Słowację należał poseł Sejmu Republiki Słowackiej, Pavol Čarnogurský, którego Sidor polecił za pośrednictwem Papée. Co się tyczy samej praktyki postępowania konspiracyjnego, znakiem rozpoznawczym przy kontakcie Polaków z Čarnogurským było okazanie monety o wartości 2, lub 5 lirów watykańskich, co oznaczało, że osoba ta zyskała zaufanie Karola Sidora. Wśród Słowaków, których Stanisław Kot – minister spraw wewnętrznych a także osoba odpowiedzialna za łączność z ojczyzną jako „minister ds. Kraju” – polecał polskiemu podziemiu i polskim kurierom jako osoby godne zaufania w kontekście kontaktu konspiracyjnego, znalazł się m. in. Július Stano, minister transportu i prac publicznych w rządzie słowackim. Fakt, że na liście kontaktów polskiego ruchu oporu figurowali funkcjonariusze państwa (poseł, minister i poseł Sejmu Republiki Słowackiej), które od 1 września 1939 roku znajdowało się de facto w stanie wojny z Polską, świadczy o ich lojalności i wiarygodności względem  Polaków.

Również w następnym okresie Sidor utrzymywał kontakty z wiodącymi osobami polskiego życia publicznego. W roku 1942 spotkał się w Watykanie z ks. prałatem Zygmuntem Kaczyńskim, członkiem Rady Narodowej, a w czerwcu 1944 roku po „wyzwoleniu” Rzymu odwiedził go najwyższy dowódca Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie generał Kazimierz Sosnkowski oraz dowódca 2 Korpusu Polskiego gen. Władysław Anders.

Główną osią orientacji Sidora na Polskę pozostawał jednak jego kontakt z ambasadorem Papée. W październiku 1942 roku Sidor przedstawił mu projekt Konfederacji potrójnej: polsko-słowacko-czeskiej. Sidor starał się w tej kwestii grać również taktycznie, obserwując zmianę relacji między polskimi kręgami rządowymi, a Edvardem Benešem, co potwierdzają jego słowa: Wszystko zależy od tego, czy Warszawa potrafi stać się ośrodkiem tego przyszłego związku, czy też pozwoli sobą zawładnąć Beneszowi. Cała przyszłość Europy Środkowo-Wschodniej od tego zależy.

Niecały rok później Sidor skonkretyzował swoje plany. Wychodził przy tym z następujących założeń: pierwszym była wojskowa porażka Niemiec, drugim bezkrwawy przewrót na Słowacji i przejęcie władzy przez rząd, na którego czele stałby Sidor, zaś trzecim założeniem było to, że sowieckie wojsko nie będzie przy słowackich granicach wcześniej, aniżeli inne wojska. Gdyby powyższe warunki zostały spełnione, rząd Sidora miał przygotowane dwa scenariusze: Program nr 1 – federacja między Słowacją, Polską i ziemiami czeskimi na podstawie równoprawności trzech partnerów. Gdyby się okazało, że programu tego nie można zrealizować, będzie należało przystąpić do programu nr 2 – tj. ustanowieniu federacji z Polską, co Sidor streścił słowami: Słowacja oddałaby się w ochronę Polsce. Drugi z programów, które przedstawił Sidor, wiernie nawiązywał do projektu polsko-słowackiej unii z końca września 1938 roku.

Papée odegrał ważną rolę w nawiązaniu kontaktu między Sidorem, a amerykańskim dyplomatą Haroldem H. Tittmannemm, który podczas nieobecności Myrona Charlesa Taylora, przedstawiciela prezydenta Franklina Delano Roosvelta przy Stolicy Apostolskiej, kierował pracami placówki jako chargé d’affaires. Sidor przekazał mu w czerwcu 1943 roku w obecności Papée materiał pod tytułem „La question slovaque” („Kwestia słowacka”), w którym powojenne losy Słowaków wiązał ze wspólną federacją z Polakami i Czechami, lub również innymi sąsiadami, którzy by współtworzyli państwo dające – swoją konstytucją i praktyką, oraz pod kontrolą instytucji międzynarodowych – gwarancję wolnego i właściwego rozwoju narodu słowackiego. Jeden z egzemplarzy wysłał za pośrednictwem Papée do rządu polskiego w Londynie.

Reakcja amerykańskiego Departamentu Stanu na broszurę „La question slovaque” nie jest znana. Tymczasem rząd polski również nie spieszył się z odpowiedzią. Nowy minister spraw zagranicznych Tadeusz Romer  zareagował dopiero w sierpniu. Przekazał pełnomocnictwo polskiemu ambasadorowi, aby oznajmił Sidorowi, że słowackie postulaty dotyczące terytorium, które Polska zyskała w 1938 r., w chwili porządkowania kwestii granicznych zostaną niewątpliwie rozpatrzone. Romer wyjaśniał, że pozytywne podejście strony polskiej do tych postulatów uzależnione jest od realizacji projektów konfederacji Słowacji, tudzież Czechosłowacji z Polską. W dalszej części prosił Papée, ażeby ten zapewnił Sidora, iż rząd polski będzie postępował w zgodzie z tymi faktami, jednak zaznaczył, że obecnie nie może powziąć żadnych formalnych obietnic w kwestiach terytorialnych. Stanowisko to nie było warunkowane przyszłym kształtem granicy polsko-słowackiej, ale szczególnie dla nas żywotnym problemem obrony naszych wschodnich granic – konstatował Romer. Stanowisko władz polskich było bardzo ogólne, a prócz zadeklarowania dobrej woli, nie dawało żadnych gwarancji. Nie odnajdujemy w nim również jasnej odpowiedzi na to, czy federacja miałaby się składać z Polski i Czechosłowacji, czy też ziem czeskich i Słowacji. Odpowiedź ta nie usatysfakcjonowała Sidora, o czym świadczy zapis w jego dzienniku: (…) oświadczenie, które doręczył Papée, jakoś nie zwaliło mnie z nóg. Widziałem oświadczenie Becka, wysłane mi i Hlince za pośrednictwem Łacińskiego. Wtedy twierdzili, że Polacy nie pragną nawet piędzi słowackiej ziemi. A potem w listopadzie 1938 po prostu ją sobie zabrali, twierdząc, że to przecież polska ziemia. Jak to polska, skoro przez tysiąc lat bez przerwy należała do Słowacji? Sidor był nieufny, a w reakcjach na polskie gwarancje dotyczące kwestii terytorialnych bardzo ostrożny. Wynikało to z jego doświadczeń z roku 1938 – zajęcia terytorium Słowacji przez Polskę – które z uwagi na jego polonofilstwo bardzo mocno zaszkodziło jego pozycji na Słowacji. W związku z tym niepokoił go fakt, że polski rząd nie ma jasnej wizji przyszłego państwowo-prawnego statusu Słowacji. Wyraża się to w jego reakcji z wiosny 1943: Otrzymałem informację, że Polacy chcą, aby Słowacja została sfederowana z innymi jako państwo. Tymczasem ich Sikorski mówi o ČSR, czyli nie uznaje Państwa Słowackiego. Jest to chaos.

Wiarę Sidora w materializację polsko-słowackiego planu federacyjnego osłabiały również wyniki jego konsultacji z najbliższymi współpracownikami na Słowacji (Pavol Čarnogurský, Martin Sokol) i przywódcami krajowych grup oporu (Ján Ursíny, Peter Zaťko). Przede wszystkim u tych drugich przeważały obawy związane z bliższym związkiem Słowacji z kilkukrotnie liczniejszą i większą (co więcej, katolicką –  Ursíny i Zaťko byli ewangelikami)  Polską. Koncepcyjne przesunięcie większości członków krajowego ruchu oporu na Słowacji w kierunku odnowienia Republiki Czechosłowackiej po II wojnie światowej (jednakże na zasadach „równego z równym”) minimalizowało szanse na to, aby Sidor mógł odnieść sukces ze swoją koncepcją bliższego związku z Polską. W tym kontekście należy zwrócić uwagę na memorandum Šrobára z sierpnia 1943, oraz jego motywację, która wyrażała poparcie dla Beneša i czechosłowackiego rządu emigracyjnego, oraz jego usiłowań mających na celu uniemożliwienie dotychczasowej współpracy między zapleczem Karola Sidora z Jánem Ursínym, oraz oderwanie od Sidora jego potencjalnych sojuszników (P. Zaťko, I. Karvaš, M. Sokol). Do tamtego czasu ich wspólną platformą porozumienia były plany utworzenia środkowoeuropejskiej federacji. Upraszczając, strach grupy Šrobára przed ewentualnym dojściem do porozumienia zwolenników Hodžy i Sidora w kwestii przeforsowania w ładzie powojennym niepodległej Słowacji w ramach środkowoeuropejskiej federacji, był zbyt wielki.

Rozmowy Sidora i Papée na temat przyszłości Europy Środkowej wciąż trwały, jednak z uwagi na rozwój sytuacji międzynarodowej przypominały już tylko dyskusje teoretyczne, bez możliwości spełnienia jakichkolwiek postulatów w praktyce. Abstrahując od tego, że koncepcja federacyjnego uporządkowania powojennej Europy została, można powiedzieć, zmieciona ze stołu – V. M. Mołotow przy cichej zgodzie A. Edena i C. Hulla wyraził definitywne veto przeciwko wszystkim planom federacyjnym w środkowowschodniej Europie na konferencji ministrów spraw zagranicznych Związku Radzieckiego, USA i Wielkiej Brytanii w Moskwie w październiku 1943 – w rozmowach o federacji, które były prowadzone przez Sidora i Papée w Watykanie, brakowało wiążącego porozumienia chociażby na płaszczyźnie rządowych reprezentacji Polski i Słowacji. W przypadku rządu słowackiego nie jest to niczym zaskakującym, ponieważ o swoich spotkaniach z Papée i ich treści Sidor nie informował Bratysławy. Z drugiej strony bardzo szczegółowe listy polskiego dyplomaty, któremu zawdzięczamy świadectwo na temat tych rozmów, w emigracyjnym MSZ jedynie przyjmowano do wiadomości, zaś odpowiedzi ograniczały się przede wszystkim do potwierdzenia ich odbioru. (Papée w Watykanie również pracował w szczególnie złożonych warunkach a jego kontakt telegraficzny z centralą polskiej dyplomacji w Londynie bywał często przerywany). Rozstrzygającą rolę odegrało tutaj stanowisko polskiego rządu – przede wszystkim premiera gen. Sikorskiego i ministra Kota – względem „sanacyjnego” dyplomaty. W najbliższym kręgu polskiego premiera już pod koniec września 1939 roku mówiło się o wyraźnie prowokacyjnych nominacjach ministra spraw zagranicznych Becka, mając na myśli właśnie Kazimierza Papée. Nieufność i ostentacyjnie okazywany chłód nowego rządu względem Papée utrzymywały się jako stały czynnik przez całą II wojnę światową.

Na zakończenie można konstatować, że dla planu Sidora słowacko-polsko-czeskiej federacji, ewentualnie reedycji projektu unii polsko-słowackiej, któremu również poświęciłem bliższą uwagę, nie istniały sprzyjające warunki w żadnym ze stadiów II wojny światowej. Fakt ten wypływał już z samej logiki II wojny światowej, oraz konsekwencji tego, że Polska i Republika Słowacka były uczestnikami dwóch różnych, antagonistycznych bloków. Plan inwazji wojsk anglosaskich na Półwysep Bałkański na przełomie lat 1942-1943, który mógł oznaczać, że wojska te (wzmocnione przez Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie) wyzwoliłyby Europę Środkową przed Armią Czerwoną, nie został zrealizowany. Sidorowi nie udało się uformować koalicji, czy bloku polityków, którzy by jednoznacznie wspierali jego koncepcję polityki zagranicznej i wspólnego związku państwowego z Polską. Co więcej, polski rząd wbrew konkretnym przesłankom nigdy nie zdecydował się na to, ażeby oficjalnie wspierać koncepcję zachowania słowackiej samodzielnej państwowości po wojnie. Jego sytuacja polityczna się skomplikowała po zerwaniu stosunków dyplomatycznych ze Związkiem Radzieckim (po masakrze katyńskiej), a w okresie, gdy wojna zbliżała się do swojego decydującego stadium, polski rząd był całkowicie skupiony na kwestii granic wschodnich Polski, oraz politycznej przyszłości kraju, w którym od roku 1944 coraz bardziej zanosiło się na przechwycenie władzy przez komunistów i lokajów Moskwy. Zbieg okoliczności, który sprawił, że Sidor i Papée podczas II wojny światowej znaleźli się na analogicznych stanowiskach, odegrał swoją rolę również po wojnie: obydwaj politycy nie powrócili do swoich ojczyzn i aż do swojej śmierci żyli na emigracji.

Z przedstawionych dokumentów dotyczących stosunków polsko-słowackich i formy państwowo-prawnego współżycia Polski i Słowacji w latach 1938-1939 i podczas II wojny światowej – choć nie zawsze możemy mówić o przemyślanych koncepcjach polityki zagranicznej – wynika, że pomimo cezury 1 września 1939 roku wciąż istniały określone paralele i wspólne pierwiastki. Wbrew złożonym uwarunkowaniom międzynarodowym i warunkom obiektywnym, można mówić z jednej strony o stałym zainteresowaniu Polski Słowacją i kwestią słowacką, a z drugiej o kontynuacji orientacji na Polskę wewnątrz ważnego nurtu słowackiej sceny politycznej. Była to sytuacja zdeterminowana specyfiką stosunków polsko-słowackich, długoterminowymi i geopolitycznymi interesami obydwu krajów, oraz ideową tożsamością głównych protagonistów tych relacji.

Dušan Segeš

Tłumaczenie z języka słowackiego: Bartosz Bekier

Polska_Slowacja

Źródło: Xportal.press


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. Zamiast szukać daleko sojuszników wystarczy spojrzeć blisko, na Słowację i Czechy.
    Tekst bardzo dobry, oby więcej takich poświęconych naszym południowym sąsiadom.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*