life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Ronald Lasecki: Eduarda Limonowa parodia rewolucji

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Zachar Prilepin to rozpoznawany w Rosji literat i komentator życia publicznego kojarzony z tak zwaną patriotyczną opozycją przeciw Putinowi, choć do mnie akurat dotarły ze źródeł rosyjskich opinie, jakoby cała „patriotyczna opozycja” była finansowanym i pośrednio kontrolowanym przez administrację prezydenta Rosji teatrem politycznym.

Tak czy inaczej, Prilepin był wieloletnim działaczem Partii Narodowo-Bolszewickiej (PNB) założonej przez Eduarda Limonowa, która była bodaj czy nie najbardziej i nie najostrzej prześladowanym przez organa bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej ruchem opozycyjnym (na co zwracała uwagę nawet demoliberalna dziennikarka Anna Politkowska). Miała też na koncie kilka spektakularnych akcji, jak okupację budynków administracji federalnej i prowincjonalnej, czy ataki na księcia Karola i sekretarza generalnego NATO George’a Robertsona. Wielu działaczy ugrupowania trafiało do więzień, jeszcze więcej było ofiarami dokonywanych w niewyjaśnionych okolicznościach pobić, pewna liczba straciła życie.

Na kanwie doświadczeń wyniesionych z lat działalności w PNB Prilepin napisał jedną ze swych głośniejszych powieści „Sańkja” (2006). PNB występuje tam pod nazwą „Sojuszu Stwórców”, zaś Limonow jako duchowy i intelektualny przywódca ugrupowania Kostienko. Według znanych mi opinii powszechnie dostępnych, jak i formułowanych prywatnie przez ludzi dobrze poinformowanych, powieść wiernie odzwierciedla atmosferę panującą w ugrupowaniu Limonowa i sposób jego działania, choćby z tego powodu będąc wartą przeczytania.

Zarówno przy tym historyczna PNB, jak i jej powieściowy odpowiednik, poniosły ostatecznie klęskę. Limonow zmarł w marcu 2020 roku, nie doczekawszy się narodowej rewolucji w Rosji. Jego ugrupowanie zostało oficjalnie rozwiązane decyzją sądu w 2004 r., wcześniej już jednak ulegając podziałom (odeszli działacze związani z Aleksandrem Duginem, następnie też frakcja bardziej prawicowa) i tracąc autorytet z powodu zaangażowania się w demoliberalną opozycję. W międzyczasie zmianie uległ pejzaż społeczny Rosji, w którego znikać zaczęła powoli spauperyzowana młodzież z przedmieść stanowiąca kadrową bazę ugrupowania. Zajmujące po niej miejsce pokolenie Twittera i TokToka nie jest już dobrym zapleczem dla jakichkolwiek ruchów rewolucyjnych innych niż demoliberalne.

Powieść Prilepina pozwala nam jednak wskazać także wewnętrzne przyczyny niepowodzenia projektu narodowo-bolszewickiego. Na niektóre z nich wskazują bezpośrednio wprowadzone do utworu postaci. Oto bowiem weteran wojny afgańskiej którego spotyka główny bohater, wyrzuca mu że ten rzuca jajkami zamiast rzucać granatami – on sam przyłączyłby się do ruchu, gdyby zamiast kwiatów były tam karabiny, a zamiast pomidorów – bomby. Lenin – mówi bohaterowi inny z jego rozmówców – wyśmiałby taką „rewolucję”, która w istocie jest nawet nie pastiszem ale parodią tego, co robił przywódca bolszewików.

Nietrudno nie przyznać tym zarzutom racji, bo, rzeczywiście, „aksamitny terroryzm” zwolenników Limonowa był bardziej happeningiem niż rewolucją, tak więc bardziej wydarzeniem artystycznym niż politycznym. Tym chyba trzeba tłumaczyć względną popularność i w miarę pozytywny odbiór samego Limonowa na demoliberalnym Zachodzie, podczas gdy traktujący swe idee poważnie Dugin jest tam powszechnie uznawany za „złego ducha Rosji” i zagrożenie polityczne, ideologiczne, a nawet duchowe.

Moim zdaniem, znaczenie ma tu fakt pobytu Limonowa w latach 1970-1980 w Nowym Jorku i Paryżu, gdzie obcował z ówczesną artystyczną i intelektualną bohemą tych miast. A pamiętajmy, że marksizująca bohema Nowego Jorku i Paryża nadała ton ideowy całemu dzisiejszemu światu zachodniemu. Rodzące się w tych miastach kontestacje w rodzaju Maja ’68 czy Międzynarodówki Sytuacjonistycznej utraciły zaś ciężar tradycyjnie pojmowanej polityczności, będąc na pół zgrywą, zabawą, wydarzeniem artystycznym. Limonow, nasiąkłszy tą mentalnością, mniej czy bardziej świadomie przeniósł ją do Rosji.

Gdy czytamy powieść, narzuca się też nam spostrzeżenie o socjopatycznym czy wręcz antyspołecznym charakterze opisywanego w niej ruchu. Symbolem jest tu wyprawa głównego bohatera do dziadków na wieś, gdy okazuje się że nie ma on tak naprawdę z nimi o czym rozmawiać, nie potrafi znaleźć z nimi wspólnego języka, czuje się na wsi obco, nie odnajdując się w zapamiętanych z dzieciństwa krajobrazach. Ostatecznie tytułowy bohater ze wsi ucieka, zostawiając tam dogorywającego dziadka, osamotnioną babcię i obumierające gospodarstwo. Wraca do moskiewskiej kloaki, gdzie jednak również nic na niego nie czeka. Jego ucieczka do miejskiego molocha okazuje się więc ucieczką od kultury w nihilizm.

Kwestia więzi rosyjskich elit z ludem jest jednym z centralnych problemów rosyjskiej historii, myśli i kultury. Ma swoje źródło w panowaniu Piotra I, który był dla Rusi tym, kim w latach 1970. dla Iranu był szach Reza Pahlawi. Tylko że – w odróżnieniu od Iranu – w Rosji żadna rewolucja nie zmiotła okcydentalizatora i modernizatora. Ani jego, ani żadnego z jego następców z dynastii Romanowych. Aż do 1917 roku. Niektórzy odczytują rosyjski Październik jako rewolucję „prawdziwej” Rosji przeciwko westernizatorom, jako powrót Rosji do Heideggerowskiego „autentycznego bycia”. Interpretacja taka popularna jest w kręgach narodowo-bolszewickich, pozostaje jednak dyskusyjna, a jej bodaj najbardziej przekonującym polemistą był Aleksandr Sołżenicyn.

Panowanie Romanowych nie było bowiem jednowymiarowe, a w rosyjskiej historiografii zwraca się też uwagę na postępujące odbudowywanie więzi między „krajem a królem”, to jest między ruskim ludem i eurazjatycką przestrzenią a dynastią panującą. Przełomem była tu wojna 1812 roku, a literackim manifestem „Wojna i Pokój” Lwa Tołstoja. Scena z powieści, gdy wychowana we francuskojęzycznym środowisku szlacheckim hrabianka Natasza zaczyna w chłopskiej chacie bezwiednie tańczyć w rytm ludowej melodii jest symbolem przebudzenia rosyjskiej elity, odrodzenia się w niej ducha ruskiego etnosu i eurazjatyckiej przestrzeni. W powieści Tołstoja, rosyjska szlachta, na początku francuskojęzyczna, pod koniec utworu posługuje się już niemal wyłącznie językiem rosyjskim. Elita odzyskała więź z ludem, tak więc z najczystszą warstwą etnosu.

Ten proces wzajemnego zbliżania „dworu” i chłopskiej „chaty” rozwijał się powoli i nie bez perturbacji przez cały XIX wiek. Swoje artystyczne zwieńczenie znalazł w rosyjskim Srebrnym Wieku, gdy tworzą Niżyński, Strawiński i inni „chłopomani” szukający inspiracji dla rosyjskiej sztuki w kulturze etnicznej ruskiego ludu i najbardziej archaicznych etnosów Eurazji. Nurtem tego Srebrnego Wieku, trwającego wszak aż po późne lata 1920. i stłamszonego dopiero przez Stalina, był też oryginalny ruch eurazjański. Wcześniej już jednak mieliśmy w tradycji rosyjskiej nurty poczwienników i słowianofilów – po stronie rosyjskiej elity. Zaś po stronie kontrelity – narodowolców i rosyjski anarchizm.

Wszyscy oni starali się osadzić w rosyjskim ludzie. Nie wszystkim jednak się udało. O tych, którzy zbłądzili, pisał sugestywnie Fiodor Dostojewski, wskazując że ci którzy kochają ludzkość, nienawidzą często i krzywdzą konkretnego człowieka. To były właśnie rosyjskie „biesy”, tamtejsi nihiliści i terroryści. Bodaj czy nie również bolszewicy, którzy okazali się w końcu największymi katami swojego ludu i autorami największych zniszczeń i strat dla swojego kraju. Ratując go zarazem w pewnym sensie przed westernizacją. Ale też na swój sposób westernizując go po swojemu. Ot, rosyjski splot paradoksów. „Rossiji umom nie poniat’”.

Gdzie w tym wszystkim są dzisiejsi narodowi bolszewicy, limonowcy? Wydaje się jednak, że bliżej „biesów” i nihilistów, choć ich terroryzm to „terroryzm aksamitny”, zatem, jak już sobie powiedzieliśmy, tak naprawdę happeningowa zabawa w terroryzm i zabawa w rewolucję, w której ofiar innych niż sami autorzy takich aktów raczej nie ma. Brak tu jednak owego Heideggerowskiego „autentycznego bycia”, nie tylko zresztą w sensie braku „zdążania ku śmierci” (Sein zum Tode) i prawdziwej walki na śmierć i życie.

Dla wojownika tymczasem, śmierć w walce jest miarą prawdziwości jego życia. W powieści Prilepina, Sojusz Stwórców nikogo nie zabija. Podobnie było z prawdziwymi narodowymi bolszewikami. Gdzie nie ma mierzenia się z prawdziwą śmiercią, nie ma prawdziwego agonu, nie ma też prawdziwego wojownika i „autentycznego bycia”. Prilepin, w pogoni za „autentycznym byciem” wziął udział w dwóch wojnach w Czeczenii i jednej na Ukrainie. Stał się dzięki temu „prawdziwy”, podczas gdy jego powieściowi bohaterowie (i ich historyczne pierwowzory) poziomu „autentyczności” w zasadzie nie sięgają.

Drugą stroną niedostatku „autentycznego bycia”, jest, obok „zabawy w rewolucję” zamiast robienia rewolucji, niezwiązanie się zarówno przez powieściowych jak i tych rzeczywistych narodowych bolszewików z rosyjskim ludem. Rewolucjoniści Prilepina i Limonowa żyją w obskurnej piwnicy zamienionej w kwaterę główną ruchu lub snują się bez celu zaułkami Moskwy. Nasiąkają smrodem miejskiej kloaki: ich dzień powszedni wypełniają przekleństwa, papierosy, wódka i rozpusta. Nie rozumieją aktywisty, który pracuje nad sobą na siłowni. Nie budują rodzin, nie płodzą dzieci. Oto „Sojusz Twórców”, którzy nic nie tworzą, pogrążając się w degeneracji. Oto droga rosyjskiego nihilizmu.

Jak odczytuje go zachodni narodowy radykał? Nasza rewolucja jest rewolucją autentyczną, a nie zabawą w rewolucję. Zaczyna się więc od rewolucji we własnym życiu: odrzucenia używek, nałogów i rozprężenia moralnego którymi System nas truje i osłabia; pracą nad sobą w aspekcie ducha, intelektu, charakteru i ciała; wreszcie rewolucją społeczną. Czym jest ta ostatnia? Wyrasta z myślenia radykalnego – to nawiązanie do francuskiej sceny politycznej ostatniej ćwierci XIX wieku, gdy do najważniejszych ugrupowań politycznych w tym kraju należała Partia Radykalna. Było to ugrupowanie masońskie, antykatolickie i liberalne, dla historii ruchów politycznych znaczenie ma jednak jedynie to, że miało drobnomieszczańskie oblicze społeczne. Stąd cała późniejsza tradycja ruchów radykalnych zwracających się ku drobnomieszczaństwu, robotnikom, rzemieślnikom, sklepikarzom, rolnikom. Tradycja, z której czerpie również polski narodowy radykalizm.

Polski narodowy radykalizm czerpał także z nurtu katolicyzmu społecznego. On był także kierunkiem zrodzonym w świecie frankofońskim, mianowicie w Belgii i Francji. W pewnych okresach inspirował doktrynę Action Française, obecny był w ruchu księdza Lionela Groulx w Quebecu, był również podstawą doktryny belgijskiego rexizmu. W Polsce miał swoje antecedencje w nurcie społecznej akcji Kościoła rzymskokatolickiego oraz w idei pracy organicznej podjętej przez endecję. Katolicyzm społeczny nadaje radykalizmowi kierunek moralny i kulturowy. Radykalizm nie jest już płytko rozumianym populizmem, w którym odzwierciedlać by się miała mentalność ulicznego plebsu. Akcja społeczna ma włączyć plebs do narodu, podnieść go ku kulturze i prowadzić ku nadprzyrodzonemu przeznaczeniu człowieka.

Polski katolicki narodowy radykalizm nie osuwa się zatem w nihilizm. Nie jest też buntarstwem, tak więc rewindykacją socjalną dokonywaną w warunkach uwolnienia anarchicznego potencjału ulicznego plebsu. Jest przeistoczeniem, tak więc przemianą, człowieka i kraju w duchu katolickim w wymiarze narodowym. Narodowa rewolucja nie jest więc działaniem czysto „zewnętrznym”, dotykającym jedynie materialnej powierzchni zjawisk, lecz działaniem esencjonalnym, sięgającym duchowego rdzenia rzeczywistości, obracającym zatem rzeczywistość na nice. „Rewolucja” wszak oznacza „przewrót”, tak więc „obrót” – obrócenie się koła rzeczywistości.

Ruch narodowo-bolszewicki, jak opisuje go w swojej powieści Prilepin, ale też jak znamy go z innych relacji, nie jest zatem prawdziwie rewolucyjny. Nie ma w nim „autentycznego bycia”. Nie ma autentycznej rewolucji. Prawdziwa jest nasza rewolucja, bo rozumiemy ją esencjonalnie oraz w całej jej rozciągłości – wraz z należącymi do niej powinnościami moralnymi i społecznymi.

Tak rozumie się ją właśnie w narodowym radykalizmie inspirowanym religijnie i społecznie katolicyzmem, tak więc w świecie zachodnim. Swoje przewroty ku „autentycznemu byciu” mają też jednak kraje niezachodnie: wspomnieliśmy tu rewolucję irańską ’79, możemy wspomnieć rumuński prawosławny Ruch Michała Archanioła. Możemy też wspomnieć wszystkie te polskie i rosyjskie XIX-wieczne inicjatywy „pójścia w lud” – od słowianofilstwa, przez różne „siłaczki” i innych „budzicieli”, po młodopolską chłopomanię. Oto prawdziwa rewolucja i prawdziwa rektyfikacja etnosu. Zabawy Limonowa i jego performerów w rewolucję i radykalizm tego poziomu nie sięgają.

Ronald Lasecki

(Zachar Prilepin, „Sańkja”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2008, s. 372).

EduardLimonow


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: 

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

5 Komentarzy

  1. Super recenzja i taki mały powrót do korzeni u kol. Laseckiego. Dobry ból dupy zdechłych „szturmowców” i reszty gimbazy nacjolowej, bo tekst „proputinowski”, bo Ronald to w ogóle „be”, a the best są jedynie tekściki na jedno kopyto pisane przez nołnejmów ze Szturmu.

  2. Ronald: „Gdzie nie ma mierzenia się z prawdziwą śmiercią, nie ma prawdziwego agonu, nie ma też prawdziwego wojownika”

    Zatem: rosyjscy narodowi-bolszewicy to prawdziwi wojownicy
    - Kilkunastu rosyjskich nacboli zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach z rąk służb (RF, Holandia)
    - Kilkunastu poległo na wojnie w Donbasie
    - Jeden: Kirłł Ananiew zginął walcząc w Syrii po stronie wojsk Prezydenta Bashara Asada

    Mierzyli się ze śmiercią w samej RF, mierzą się ze śmiercią na Donbasie, mierzą się ze śmiercią w Syrii i Bóg jeden wie gdzie jeszcze

    • Rosyjscy nazbole zawsze występowali przeciwko prześladowaniom politycznym w samej R.F, przeciw oligarchii, zakłamaniu… nie przeszkadzało im to i nie przeszkadza walczyć po stronie Dobra na wielu frontach świata…

    • Sylwetka nazbola poległego w Syrii (poległ w wyniku bombardowania lotnictwa USA):
      zavtra.ru/blogs/kirill_anan_ev_-_partiya_myortvih

    • Lista poległych (niepełna, jest ich o wiele więcej)
      drugoros.ru/partiia/ideologiia/kratkii-kurs-istorii-natsbolov/2-partiia-miortvykh

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*