Braki leków – zmowa obcego kapitału i urzędników

Co jakiś czas pojawiają się informacje o brakach w aptekach leków ratujących życie. Chorzy lub ich rodziny często muszą często pokonywać po kilkaset kilometrów, aby zdobyć specyfik potrzebny w terapii. Z drugiej strony leki są wykupywane przez zorganizowane grupy i wywożone za granicę, gdzie można sprzedać je nawet kilkanaście razy drożej.

- Ktoś chce zawładnąć rynkiem aptecznym w Polsce i ma swobodne pole w postaci prawodawstwa i decyzji różnego szczebla urzędników – mówił redaktor Adam Ślusarski w audycji „Po stronie prawdy” telewizji Trwam, poświęconej dostępności do leków w Polsce. Gościem audycji był prof. Piotr Lisowski z kliniki prawnej i Akademii Polonijnej w Częstochowie. Według niego, w Polsce nie ma mafii lekowej. – Braki z dostępnością wiążą się z sytuacją wejścia na rynek obcego kapitału i pracy niektórych urzędników państwowych dla tego kapitału, żeby pozyskać geografię farmaceutyczną. A więc stosuje się różnego rodzaju machlojki prawne w postępowaniach kontrolnych i administracyjnych, żeby dostępność do leków była coraz mniejsza – uważa ekspert.

Z pewnością za całym procederem nie stoją amatorzy, ale znakomicie obeznani w przepisach zawodowcy, często prawnicy i farmaceuci. Jednym ze sposobów na wywóz leków z Polski było i jest tworzenie fikcyjnych przychodni, które kupują je od współpracujących aptek.

- Fakty są takie, że w skali kraju jest kilka tysięcy aptek, które sprzedawały leki bezpośrednio do przychodni. Natomiast w ogóle nie wspomina się o aptekach, które na zasadzie korekty towaru zwracały towar do hurtowni, za co od hurtowni dostawały gratyfikacje, a hurtownie dalej wywoziły ten towar. Ten temat jest całkowicie pomijany. Zrzuca się całą winę na aptekarzy – mówił farmaceuta i właściciel aptek Jerzy Mazurek, podczas jednego z posiedzeń Parlamentarnych Zespołów ds. Polityki Lekowej i ds. Ochrony Konsumentów i Przedsiębiorców.

Jak widać temat jest skomplikowany i wymaga zdecydowanych działań odpowiednich służb, bo chodzi tu o zdrowie i życie wielu Polaków. Panowie i panie z ABW – zamiast ścigać za naklejki i koncerty, warto zająć się czymś naprawdę ważnym i poważnym. Nie zdobędziecie orderu „antyfaszystowskiego” przygłupa, ale przysłużycie się w końcu Polakom. Bo na dziś dzień na lekach ratujących życie najpierw zarabia Big Pharma, a dodatkowo jeszcze quasimafijne struktury.

Na podstawie: rynekzdrowia.pl/nacjonalista.pl