life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Horst Mahler: Globalizacja jako najwyższe stadium imperializmu

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Globalizacja jako najwyższe stadium imperializmu

Tego, że społeczeństwo światowe znajduje się w „centralnej konfrontacji” ze Stanami Zjednoczonymi, że stawką jest nie tylko polityczna niezależność innych krajów i ich całe spektrum „ekonomicznego, monetarnego, prawnego, językowego, audiowizualnego i kulturowego samostanowienia”, ale wręcz „mentalna tożsamość” (za „Junge Welt” z 12 lutego 1999 r.), w Niemczech nie słyszy się z ust żadnego odpowiedzialnego polityka.

Inaczej wygląda to we Francji. Tam takie słowa wypowiada publicznie minister spraw zagranicznych Hubert Védrine. A Jacques Chirac, prezydent Francji, wtóruje ministrowi, wzywając pozostałe kraje świata do połączenia się w celu „zespołowej suwerenności”, by w ten sposób móc lepiej bronić się przed amerykańską hegemonią.

W Niemczech były kanclerz Helmut Schmidt piętnuje „globalną pomyłkę” i dążenie „spekulacyjnego kapitalizmu zwierząt drapieżnych” made in USA („Die Zeit” nr 37/98), chce „wielkiego narodowego wysiłku woli” i przewodnictwa. „Prowadzeni za rączkę przez USA – tak wypowiedział się dla znanego magazynu „Stern” (z 15.04.1999 r.) o wojnie na Bałkanach – znieważyliśmy międzynarodowe prawo i Kartę Narodów Zjednoczonych”.

Ale jego ostrzeżenia nie znajdują w publicystyce ani w polityce żadnego odbicia. Zamiast tego mydli się nam oczy ociekającymi obłudą sloganami humanitaryzmu.

„Spiegel” cytuje spostrzeżenie urzędującego niemieckiego ministra spraw zagranicznych Joschki Fischera – „Amerykanie chcieli wojny”, który rolę Niemców w tej grze określa słowami: „Zero możliwości, by mieć na cokolwiek wpływ” (nr 16/1999). Świat jest obrazem zamętu – kto ponownie go uporządkuje?

Powstały w następstwie II wojny światowej system dwubiegunowy obdarzył europejskie narody najdłuższym okresem pokoju w ich historii. Rozpad Związku Radzieckiego zakończył tę epokę. Wojna powróciła do Europy. W tej sytuacji mamy wystarczająco dużo powodów, by znów zastanawiać się nad wojną i pokojem.

Niezależnie od dostępnych środków masowego rażenia, także w drugiej połowie XX w. wojna pozostała kontynuacją polityki za pomocą innych środków. Jednak ze względu na nagromadzony w technologicznych systemach zbrojnych destruktywny potencjał, każda wojna w naszych czasach grozi przekształceniem się w masową zagładę. Dlatego za pożądany musimy uznać powrót na przełomie wieków do stabilnego porządku pokojowego.

Marzę o niemieckiej potędze w służbie pokoju. Pokoju nie może dzisiaj – ani również w przyszłości – zapewnić światowy rząd. Ten byłby zdominowany przez „hiperpotęgę” USA i tym samym nie odpowiadałby swojej definicji. Proklamowany jednostronnie przez USA za pośrednictwem prezydenta George’a Busha [seniora – przyp. red.] „Nowy Porządek Światowy” (New World Order) nie może być niczym innym, jak tylko nowoczesną formą koczowniczego despotyzmu. Dopóki USA nie upadnie z powodu swoich wewnętrznych sprzeczności i napięć, stabilny porządek świata jest wg mnie możliwy tylko jako system trójbiegunowy, którego ośrodkami są:

1. Stany Zjednoczone Ameryki

2. Rzesza Niemiecka – która w 1945 r. nie znikła, lecz jedynie stała się przejściowo niezdolna do działania – w koalicji z pozostałymi europejskimi narodami wraz z Rosją

3. Azjatycko-afrykański pas państw z Chinami i Japonią jako klamrą.

Wzajemne oddziaływanie europejskiej koalicji z azjatycko-afrykańskim pasem państw tłumi amerykański imperializm kulturowy i gospodarczy oraz kładzie tym samym kres zgubnej globalizacji. Nowe porozumienie między USA i europejską koalicją utrzyma w ryzach imperialistyczne ambicje Chin i/lub Japonii. Hegemoniczne dążenia europejskiej koalicji byłyby możliwe do stłumienia tylko poprzez sojusz USA z Chinami i Japonią.

Perspektywy Nowej Polityki

W ten sposób słabo rozwiniętym przemysłowo strefom pozostawi się szansę odbudowy samodzielnej gospodarki narodowej. Ze społeczno-ekonomicznych pustyń znów powstanie środowisko życia dla przychodzących tam na świat ludzi, którzy nie będą już musieli udawać się na wędrówkę, by przeżyć. Taki kierunek rozwoju jest także żywotnym interesem ludności w samych Stanach Zjednoczonych. Jest o na, jak i wszystkie pozostałe społeczeństwa i narody, ofiarą globalnych transferów przemieszczających się ogromnych zasobów finansowych, które – dyrygowane ręką spekulantów – płyną w niewyobrażalnym natężeniu w ciągu każdego dnia z jednego końca globu na drugi, by potencjalny zysk (wynikający z różnic kursu, które można wyliczyć tylko w ułamkach procenta) był jak największy.

Transakcje te są całkowicie oderwane od stanu realnej gospodarki. Mówienie w tym kontekście o „inwestycjach” jest nie tylko niedbalstwem, lecz świadomym oszustwem. Ukrywa się, że światowy rynek finansowy przekształcił się w ogromne kasyno, a „wolny” przedsiębiorca stał się ostatecznie helotą globalnych graczy.

Te koczownicze ogromne kwoty działają – jak poświadczył najbardziej ostatnio znaczący spośród global players, George Soros – jak rozhuśtana kula do niszczenia murów, która, puszczona w ruch, przekształca w kupę gruzów nie domy, ale całą gospodarkę narodową. W końcu spustoszy także USA, jądro globalizmu.

Dla przypomnienia: Soros – przykładowo – jako „samotny wilk” jest tak potężny, że mógł utrzymać brytyjskiego funta poza Unią Gospodarczo-Walutową i zarobić przy tym miliard dolarów; opanowany przez niego Quantum Fund N.V. wywołał – jeśli nawet Soros temu zaprzecza – kryzys tajlandzkiej waluty i tym samym kryzys azjatycki; zgodnie z opinią zastępcy ministra spraw zagranicznych USA, Strobe’a Talbotta, USA, Niemcy, Francja i Wielka Brytania uzgadniają swoją politykę z Sorosem.

Z relacji ONZ wynika, że majątek 358 miliarderów przekracza łączny dochód tych krajów, w których żyje 45% ludności świata (jest to 2,7 miliarda ludzi). Klub tych hiperbogatych oligarchów stanowi – jak wynika z analiz opublikowanych w „Le Monde” – niekontrolowany, nastawiony wyłącznie na prywatny zysk, nieformalny światowy management. Jego działania każą oceniać wszystkie teorie spiskowe i domysły na temat tajnych stowarzyszeń jako nonsensowne. Oligarchowie nie muszą spiskować, by uzyskać władzę. Mają władzę w najpewniejszej postaci: władzę pieniądza. Stracą tę władzę dopiero wtedy, gdy rozpadnie się światowy system finansowy.

George Soros jest jednak także kompetentnym i dalekowzrocznym krytykiem globalizacji. Jego opis tych powiązań przypomina obraz ośmiornicy oplatającej świat i dławiącej go, aż straci dech – lub narody stawią opór i ją przezwyciężą. Ośmiornica opanowuje także media na całym świecie – i tym samym kształtuje myślenie ludzi. To jest najbardziej niebezpieczne, gdyż po medialnej manipulacji dokonanej na sposobie myślenia, pragnieniach i uczuciach nie można na pierwszy rzut oka poznać, że jest o na sposobem zniewolenia i ucisku narodów. Szczególnie w Niemczech media i instytucje kształcenia są sterowanym z amerykańskiego wschodniego wybrzeża – za pomocą subtelnych technik władzy – państwem okupacyjnym, które przez naród nie zostało jeszcze rozpoznane w takiej właśnie postaci.

Wielu krytyków kapitalizmu z pokolenia ‘68 jest, jako nauczyciele i wykładowcy akademiccy, autorzy, wydawcy, publicyści, dziennikarze i redaktorzy – często nieświadomie – policjantami tego państwa okupacyjnego. Z pomocą ośmiornicy urządzili swój światek i zdradzili naród. Większość z nich odrzuca nawet jego istnienie, uznając naród za rodzaj „omamu”. Ale to tylko ta ośmiornica jest zagrożeniem, nie narody, na których terytorium ma o na swoje bazy.

Jej medialni kombatanci i liczni agenci w politycznym aparacie niemieckiego państwa są w większości przede wszystkim nie zdrajcami, lecz ofiarami ekonomicznej presji systemu oraz prowadzenia wojny psychologicznej z niemieckim narodem. Ten ostatni powinien ich potraktować tak, jak chińska Armia Czerwona pod przywództwem Mao Tse Tunga potraktowała żołnierzy Kuomintangu: jeśli zmienią strony i zaczną pracować w imię narodowych interesów, należy przyjąć ich z otwartymi ramionami.

W oparciu o obserwację niekontrolowanych sił rynku, których analizę zawdzięczamy Karolowi Marksowi, towarzyszy mi od ponad 30 lat przekonanie, że przeforsowany przez USA wolny rynek musi prowadzić do globalnego krachu systemu finansowego. George Soros w swojej wydanej niedawno książce „Kryzys światowego kapitalizmu” z mocnymi argumentami przyłącza się do tej prognozy.

Globalna gospodarka jest utrzymywana na powierzchni jeszcze tylko dzięki trzem ogromnym bańkom mydlanym:

1. Zwiększającemu się ciągle długowi państwa, który dawno pochłonął oszczędności narodu,

2. Wzrastającym kredytom konsumpcyjnymi, które z milionów ludzi czynią niewolników banków,

3. Inflacji kursów akcyjnych, która wywołuje zaledwie iluzję bogactwa.

Żadna z tych baniek nie skurczy się „pokojowo” do rozsądnego rozmiaru. Jednak gdy pęknie jedna, pękną także wszystkie pozostałe. A pękną na pewno. W tym zgadzają się – nieoficjalnie – uczestnicy tej oszukańczej gospodarki. Od dziś każdy kolejny dzień na giełdach może stać się zapowiedzią zmierzchu bogów globalizmu.

Może naturalnie wydarzyć się coś innego. Ale najbardziej prawdopodobna jest globalna zapaść, na którą zanosi się w nieodległej perspektywie. Skutkiem tego będzie głęboka i długotrwała depresja. Także w bogatych państwach uprzemysłowionych podstawowym problemem będzie wówczas zwykłe przeżycie.

Niemieckie państwo, by odpędzić widmo śmierci głodowej, przypomni sobie wtedy możliwości gospodarki wojennej:

1. Wprowadzi do obiegu pieniądz zastępczy (Notgeld) jako ponownie-narodową walutę;

2. Będzie racjonować obieg żywności (za pomocą talonów), by zapewnić zaspokojenie podstawowych potrzeb po przystępnych cenach;

3. Przejmie bankrutujące zakłady do państwowego zarządu dla utrzymania środków produkcji;

4. Wprowadzi państwową służbę pracy na zasadzie dobrowolności;

5. Będzie mobilizowało Niemców do wspólnej odbudowy wolnej, służącej wspólnemu dobru gospodarki narodowej.

Tak samo będą postępować również sąsiedzi Niemców. O Unii Europejskiej nie będzie już wtedy mowy. Gdzie będzie wtedy polityczna „lewica”, a gdzie polityczna „prawica”? Będą po stronie Niemców, którzy – jak w 1945 r. – znowu się zjednoczą i nie poddadzą przeciwnościom losu, albo nie będzie ich wcale.

Czeka nas chaos. Nie powinniśmy obawiać się go jak nieszczęścia. Będzie o n „pierwotnym zaczynem”, z którego nasz naród wyjdzie w nowej postaci. Powinniśmy powitać chaos jako wyzwanie i próbę. Niemcy powinni przede wszystkim skoncentrować wszystkie swoje duchowe siły na odpowiedzi na pytanie: co nastąpi po kryzysie, który nigdy nie oznacza końca, lecz zawsze jedynie przejście do czegoś nowego?

Przypuszczalnie rozpad gospodarczy wstrząśnie rynkowym fundamentalizmem, religią pieniądza, w jej najgłębszym wnętrzu. A wtedy już nie poskutkuje kazanie o rzekomych przymusach okoliczności. Narody zrozumieją, że przymus okoliczności, który próbuje się im wmówić, wymusza milionowe rzesze bezrobotnych; powoduje zagłodzenie na świecie 7 milionów dzieci rocznie (raport UNICEF na rok 1997); wspomnianym 358 oligarchom stworzył majątek tak wielki, że prawo nie może im już nic zrobić; powoduje, że według raportów ONZ w 1995 r. – a więc jeszcze przed kryzysem azjatyckim – obywatelom 89 państw żyło się gorzej niż przed 10 laty, a w 1995 r. poziom dochodów w 70 krajach rozwijających się był niższy od poziomu z lat 60. i 70.; nagradza bezwzględny egoizm, a dezawuuje dobro wspólne i zasady moralne; zagraża wolności w większym stopniu niż ideologie totalitarne (G. Soros).

Analiza George’a Sorosa zaleca przyjęcie, że kryzys azjatycki – kwestią otwartą pozostaje, czy wywołany świadomie, czy też tylko wykorzystany jako dobra okazja – spowodował, że wielkie azjatyckie konglomeraty kapitałowe, które – idąc tropem tradycji konfucjańskiej – przejściowo znajdowały się w posiadaniu wielkich rodzin, wpadają teraz w łapy oligarchom ze wschodniego wybrzeża. Ten sam los spotyka obecnie przemysłowe kompleksy w Brazylii.

Oligarchowie przewidują w najbliższej przyszłości – jak dowodzi Soros – rozpad światowego rynku finansowego. Nie mogą wykluczyć, że nadciągająca depresja wyłoni siły narodowego oporu, które będą dążyły do tego, aby położyć kres globalizacji – a więc również wolnemu handlowi. Wiele oznak wskazuje, że proces ten powoli wdziera się do świadomości elit i przybiera polityczną postać.

Natomiast oligarchowie, których panowanie opiera się na wolnym handlu, sprzeciwiają się temu. By przeforsować swoje interesy, mają do dyspozycji arsenał masowej zagłady i siły zbrojne USA.

Powstaje zatem pytanie, czy wojna na Bałkanach – po trwającej aż po dzień dzisiejszy wojnie z Irakiem – nie jest drugim aktem rozpoczętej już III wojny światowej, przy pomocy której oligarchowie chcą pokazać, że depresja ma ujście nie w narodowo-rewolucyjnym przezwyciężeniu globalizacji, lecz w jej inwazji na jeszcze wyższy poziom. Ta inwazja byłaby równoznaczna z przejęciem przez oligarchów pozostałego jeszcze niezależnego kapitału.

Jeśli przyjąć tę koncepcję za wyjaśnienie przyczyn wojny na Bałkanach, oznaczałoby to, że USA osiągnęły właśnie dwa istotne cele wojenne:

1. Przez stworzenie precedensu, gdyż wojna rozpoczęła się bez mandatu Narodów Zjednoczonych, uwolniły się z oków prawa międzynarodowego.

2. Wplątały Niemcy w wojnę z tradycyjnym przyjacielem Rosji i tym samym powstrzymały pilnie potrzebne, ale niechętnie widziane przez USA zbliżenie tych dwóch potęg w najbliższej przyszłości.

Spryt rozsądku pokonuje ośmiornicę jej własnymi siłami. Wyłaniająca się obecnie z wojny konstelacja po raz pierwszy w historii daje możliwość, że Państwo Niemieckie przybierze postać państwa narodowego w pełnym tego słowa znaczeniu. W ostatnich 400-500 latach istotną kwestią w polityce zagranicznej europejskich potęg Zachodu – Francji i Anglii, były starania, aby przeszkodzić w politycznym przekształceniu się Niemieckiej Rzeszy w jeden naród.

Dopóki USA nie pojawiły się na scenie jako transatlantycka potęga, Francja i Anglia miały wolną rękę w konstruowaniu na własne potrzeby państwa kolonialnego. Warunkiem możliwości tej ekspansji była nieobecność silnej europejskiej władzy centralnej. Stąd wyłonił się interes utrzymania Niemiec w stanie „patchworku księstw”. Upadek monarchii karolińskiej pokazał, że Europa jako podzielona wprawdzie, ale jednak ujednolicona potęga nie była jeszcze odpowiednią formą w tamtym czasie.

Sytuacja się zmieniła. Wobec amerykańskiej hiperpotęgi Francja i Anglia będą miały znaczenie już tylko jako zachodnie filary silnej Europy. Nie interes władzy, lecz wola przeżycia nadaje teraz kierunek historii. To jest godzina Niemiec.

USA wyraźnie dotknięte są dekadentyzmem. Ich potęga, potęga dolara, przyjęła globalną postać, tzn. uwolniła się od autochtonicznej ludności i jej działalności gospodarczej. Swoje punkty oparcia ma w finansowych centrach na wschodnim wybrzeżu. W rękach zaledwie paru tuzinów spekulantów znajdują się nici, w których splocie tkwi panowanie fundamentalizmu rynkowego nad światem (Soros). To panowanie jest niemalże pasożytnictwem, śmiertelnym zagrożeniem dla ludzkości.

Środek Europy musi być teraz stabilny i mocny, by europejskie potęgi wspólnie mogły przeforsować swoje interesy przy tworzeniu nowego porządku pokojowego. Dla nich wszystkich sprawą niezwykle ważną jest pomoc Rosji, narodowi chrześcijańskiemu, w zbliżeniu się do chrześcijańskiego Zachodu, tak by nie czuła się zepchnięta na stronę Chin. To może się udać tylko z silnymi, także duchowo wzmocnionymi Niemcami, które jako centrum Europy stanowią dla Rosji pomost na Zachód, i dlatego także europejskie potęgi zachodnie potrzebują trwałych i silnych Niemiec. Rdzeń musi jednak ponownie stać się mocny, by sprostać temu zadaniu.

I. Niemcy jako silna potęga centralna będą znośne dla swoich sąsiadów tylko wówczas, gdy nie będą posiadały środków masowej zagłady.

Wątpliwe, czy porządek oparty na europejskich narodach, będący zmienioną strukturą władzy, można stworzyć bez zastosowania środków militarnych. Do dzisiaj ograniczanie potęgi władzy za pomocą militarnych środków jest chodliwą monetą. Henry Kissinger wykazał, że USA będą próbowały zapobiec, nawet przy użyciu siły, zbliżeniu Niemiec i Rosji. W swojej kolumnie w „Welt am Sonntag” z 1 marca 1992 r. otwarcie wyznał, że z amerykańskiego punktu widzenia zadaniem NATO i UE jest ograniczenie roli Niemiec i utrzymywanie ich pod pełną kontrolą. Już wcześniej lord Ismay jako sekretarz generalny NATO sformułował zadanie-cel NATO: „Utrzymywanie Amerykanów w Europie, wyprowadzenie Rosjan z Europy i stłumienie potęgi Niemców”.

Kissinger twierdzi: „Jeśli obie potęgi (Rosja i Niemcy) za bardzo się do siebie zbliżą, istnieje ryzyko hegemonii /…/ Wielkie osiągnięcie zachodnich przywódców państw w erze powojennej polegało na rozpoznaniu faktu, że Ameryka byłaby zmuszona do odtworzenia równowagi w katastrofalnych okolicznościach, jeśli od początku nie brałaby udziału w utrzymaniu stabilności /…/”.

Mamy powód, by postrzegać relacjonowane w magazynie „Time” pomysły o manewrach NATO w Magdeburgu, Schwedt i Frankfurcie nad Odrą jako poważny sygnał ze strony wschodniego wybrzeża. Przeprowadzony właśnie przeszczep odmiennych kulturowo narodów do naszego centrum daje USA możliwość do stwarzania za każdym razem obowiązującego według najnowszej doktryny NATO pretekstu – teraz nawet legitymizowanego przez Niemcy poprzez udział w wojnie z Serbią – do interwencji USA pod płaszczykiem NATO. Wzniecenie w naszej ojczyźnie etnicznych konfliktów byłoby dla CIA dziecinną zabawą. Chyba tylko jedno przeoczyli planiści światowego panowania ze wschodniego wybrzeża: istnienie islamsko-fundamentalistycznego ludu w Niemczech, który stanowi znaczącą siłę w naszym kraju i w krótkim czasie doprowadzi do wrogiej Izraelowi orientacji niemieckiej polityki.

Potęga pieniądza, która nie może zostać zbagatelizowana, udzieli przy przekształceniach strukturalnych świata tylko skromnych usług, a to z dwóch przyczyn:

1. Pieniądz jako potęga w międzypaństwowych stosunkach jest systemem uniwersalnym i jako taki stanowi istotny aspekt globalizacji. Przeciw niej kieruje się opór. Jest o na więc zarówno jako zjawisko duchowe (american way of life), jak i jako potęga gospodarcza nie tylko podmiotem procesu, ale jego faktycznym obiektem – jako to, co należy pokonać.

2. System pieniężny jest bezpośrednio zagrożony rozpadem. W ostatnich stuleciach wykształcił się do trzech „megabąbli” (dług państwa, kredyt konsumencki, fundusze spekulacyjne), które stanowią system naczyń połączonych. Skurczenie tych bąbli w miarę potrzeb systemu jest nie do pomyślenia. Ich pęknięcie jest nieuniknione. Wywoła to równocześnie i na całym świecie głęboką, długotrwałą depresję, która nie tylko usunie pozór bogactwa, ale zniszczy realne bogactwo w krótkim czasie. Oddziaływania tego procesu na stosunki międzyludzkie czynią chaotycznymi procesy polityczne w poddanych globalizacji państwach. Zdolność hiperpotęgi i jej satelitów do interweniowania za pomocą pieniędzy zamiast za pomocą militarnej władzy, w czasie kryzysu oscyluje wokół zera wskutek tego, że:

· system kredytowy jest bezpośrednio ogarnięty kryzysem i nie dysponuje już wystarczającymi środkami;

· rząd amerykański traci swoją zdolność kredytową (kryzys kredytu państwowego),

· kryzys społeczny we własnym kraju absorbuje dostępne jeszcze środki i

· równocześnie na całym świecie występuje potrzeba interwencyjna.

Stworzenie europejskiej koalicji łącznie z Rosją, powiedzie się tylko wówczas, gdy wielki naród w środku Europy – czyli Niemcy – jako potęga odnajdzie się w tym procesie i zrozumie swoją rolę do odegrania w interesie ogółu. Dopóki Niemcy będą (mentalnie) odrzucać pojęcie narodu, nie można myśleć o stworzeniu stabilnych stosunków prawnych wśród europejskich narodów. Niemcy pozostaną wtedy koniem trojańskim hiperpotęgi USA w sercu Europy. Rosja nie miałaby wówczas innego wyjścia niż skierowanie się ku Chinom i Indiom. Skutek będzie taki, że Europejczycy coraz wyraźniej będą przyjmować piętno wasali Stanów Zjednoczonych podczas ich kampanii dla zdławienia zdominowanego przez Chińczyków bloku Chiny/Rosja/Indie. Niemcy byliby w tych wojnach faworyzowanym mięsem armatnim.

Niemcy nie mogą wyplątać się z procesu przemian. Wybór, przed jakim jesteśmy postawieni, to być młotem czy kowadłem. Ale aby być młotem, potrzeba w naszym narodzie żywej moralnej substancji. A o na wydaje się stracona.

II. Islamski fundamentalizm – skuteczna terapia szokowa dla Niemców.

W azjatycko-afrykańskim pasie państw islam staje się decydującą duchową potęgą. Jego misjonarska siła jest wyzwaniem dla europejskich narodów tak samo, jak dla Stanów Zjednoczonych. Na Zachodzie islam natrafia na duchową próżnię. Jest o na w duchowym życiu człowieka tym, czym choroba nabytego upośledzenia odporności (AIDS) w jego aspekcie biologicznym.

W najwyższej duchowej potrzebie – co już teraz jest stanem faktycznym – Zachód i Nowy Świat poprzez ponowne przejęcie i kontynuację niemieckiej filozofii idealistycznej rozpoznają nihilizm jako negatywny system wiary, a american way of life jako formę jego kultu. Od początku Oświecenia towarzyszy nam przeświadczenie, że istnienia Boga nie można udowodnić. W tej kwestii rozum jest bezsilny. Ale tak samo pewne jest przekonanie, że również nieistnienia Boga nie można udowodnić. Każdy z nas stoi więc przed decyzją, czy chce wierzyć w Boga, czy nie. Nie jest to sprawa uczucia, tylko rozsądku. Opowiedzenie się przeciwko Bogu byłoby rozsądne tylko wtedy, gdyby istniała uzasadniona nadzieja, że na wszystkie istotne pytania, które mogłyby poruszać ludzi, można odpowiedzieć zadowalająco – tzn. w zrozumiały sposób – bez Boga.

Właśnie to było programem Oświecenia. Na tym podłożu europejscy racjonaliści stworzyli „naukowy” obraz świata.

W świecie tym jako nieistotne odrzuca się wszystkie kwestie, które przeczą samym sobie. Z takim założeniem jednak – na co wskazywał już Goethe – nie można pojąć życia. Jest ono równie gołosłowne, jak obalone przez Alberta Einsteina przekonanie, że istnieje absolutna przestrzeń i absolutny czas.

Niemiecka filozofia idealistyczna mogła wykazać, że nie ma żadnej kwestii, która nie przeczyłaby sama sobie. Hegel rozpoczął swoją rozprawę habilitacyjną zdaniem: „Sprzeczność jest oznaką prawdy, brak sprzeczności oznaką nieprawdy”. Tymczasem wszystkie dziedziny nauki doszły do przekonania, jeśli nawet tylko formalnie, że opierającym się na braku sprzeczności modelom wyjaśniającym przysługuje jedynie ograniczona ważność.

Racjonaliści zniesławili to nazwane przez Hegla „spekulacyjnym” myślenie jako mityczne. Miało ono podobno prowadzić prosto do Auschwitz (Bertrand Russel, Karl Popper, André Glucksmann i wielu innych). Mogli oni odnieść sukces tylko dlatego, gdyż:

· naukowy obraz świata wytworzył opierające się na technice prawie nieograniczone materialne bogactwo (materialny sukces ukazywał pytanie o prawdę wolnego od sprzeczności myślenia jako zbędną, a wręcz niezrozumiałą) i

· od początku Oświecenia metafizyka uchodziła za ideologiczną ostoję Kościoła, wraz z którym należało ją zniszczyć.

Na zyskującej na znaczeniu gałęzi rewolucji przemysłowej i jej religii postępu, idealizm niemiecki wydawał się zwiędłym liściem. Protest rozsądku przeciw dziełom rozumu pozostał cichy i nikt go nie słyszał. Nie rozsądek stał się naszym losem, lecz fakt, że w ciągu naszego stulecia został o n zignorowany.

W zadziwiający sposób to Adorno i Horkheimer, twórcy Szkoły Frankfurckiej, przygotowali nawrócenie się swoim przekonaniem, że kwestia sprzeczności jest faszystowskim systemem in nuce. Na koniec George Soros – stając w jednym rzędzie z Heglem, Ernstem Machem, Albertem Einsteinem, Wernerem Heisenbergiem, Paulem Watzlawickiem, Paulem S. Searlem, Niklasem Luhmannem i in. – wykazał, że z tego właśnie powodu wszystkie teorie na temat gospodarczych lub społecznych procesów muszą uchodzić za nieważne. Swoje spektakularne sukcesy Soros tłumaczy właśnie tym przekonaniem.

Tym samym uzyskaliśmy orzeczenie, że:

· istotne, dotyczące życia i społeczeństwa pytania, w „naukowym” obrazie świata pozostają bez odpowiedzi,

· odpowiedzi opierają się na alchemii, tylko zewnętrznie mają naukowy wygląd, w rzeczywistości jednak są prawie nieistotne.

Tak więc nie jest rozsądne opowiadać się przeciwko Bogu. To przekonanie samo w sobie oznacza przezwyciężenie nihilizmu. Obietnica Oświecenia, że poprzez dzieła swojego rozumu człowiek może odzyskać raj – jako „królestwo człowieka” – w tragiczny sposób okazała się iluzją. Dobiegające końca stulecie było najmroczniejsze ze wszystkich czasów:

· Nigdy jeszcze ludzie nie czuli się tak wyjałowieni i tak niegodziwi, jak obywatele w „społeczeństwie zachodnich wartości”, które już wskutek tego nie jest społeczeństwem, gdyż w rzeczywistości nie uznaje żadnych wartości.

· Nigdy przedtem nie zginęło z rąk ludzkich więcej osób niż w XX wieku.

· Nigdy jeszcze człowiek nie poniżył się bardziej przez okrucieństwo wobec swojego bliźniego, jak w naszym stuleciu.

· Nigdy strach przed samozagładą gatunku nie był tak silny jak teraz.

Zmartwychwstanie zamordowanego przez Oświecenie Boga rozgrywa się jako wylanie Ducha Świętego w filozofii. Jest ono zarazem zniesieniem – w heglowskim potrójnym sensie nicości, bytu i stawania się – śmiertelnego przeciwieństwa trzech religii Abrahama. To wydarzenie kończy Oświecenie i okres atomistycznej jednostki.

Zostaje otwarty okres rozważającego poznania. W poznaniu tym zarówno społeczeństwo danego narodu, jak i społeczeństwo rodziny postrzegane jest jako osoba. Duch absolutny, który przenika osobę, zyskuje tym samym wyższą postać. Ta odtwarza w narodach i ludziach nieuświadomione jeszcze dzisiaj duchowe siły. Te z kolei umożliwiają ludziom ponowne przyjmowanie z wdzięcznością jako daru zadanego przez los cierpienia i nierówności i podniesienie się z tego.

Osoba, która wywodzi się z ducha, prowadzi życie już nie wbrew naturze, lecz w porozumieniu z nią. Ćwiczy się w skromności i jest pokorna wobec stwarzania. Otyłość i niedożywienie, destrukcja środowiska i przeludnienie zostaną wykreślone z listy problemów.

Inne rozmyślanie o Niemczech i nowym porządku pokoju, niż w ten zasadniczy sposób, musi pozostać bezowocne. O Niemczech jako o narodzie właśnie z powodu ich historii można myśleć tylko przez pryzmat Boga. Historia niemieckiego narodu – jak każda historia – jest postępem w uświadomieniu wolności (Hegel). Także okres między 1933 a 1945 rokiem jako część niemieckiej historii jest również w swoich negatywnych aspektach okazją uświadomienia (sobie) wolności.

Nasz naród nie będzie już wegetował w poczuciu wiecznej winy i hańby! W świątyni filozofii ofiary zostaną pocieszone. Sprawcom będzie przebaczone. Ponieważ w Pierwszej Księdze Samuela, Rozdział 15 wers 3 do narodu wybranego skierowane są słowa: „Dlatego teraz idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły” – należy o tym, co się wydarzyło, rozmawiać inaczej, niż dzieje się to w Ośmieceniu [w oryginale: Aufkläricht – zbitka Aufklärung (Oświecenie) i Kehricht (śmieci, odpadki itp.) – przyp. red.].

Kto odwraca się od zgrozy, tłumacząc ją jako jednorazową i niepojętą, niczego nie zrozumie. Musi o n ponownie przebyć mylną drogę, zanim w końcu usłyszy przesłanie, które tkwi w tym, co się wydarzyło. Spojrzenie na historię jednak, które nie odwraca się od zgrozy, lecz doszukuje w niej działania Boga, prowadzi do poznania, które jest prawdziwym przebaczeniem. Dopiero to uwalniające spojrzenie może zażegnać niebezpieczeństwo, że ciemność się powtórzy. Ponieważ duch, który rozumie siebie, staje się przez to inny. Świadomy siebie duch nie powtarza swoich błędów.

Dążenie, by poprzez poznanie przemienić zgrozę – jej negatywną stronę – w doświadczenie pozytywne, jest szczególną cechą niemieckiego idealizmu. Żadna inna postawa nie jest identyczna, ani nawet podobna. Duch ten istnieje – choć uśpiony – w niemieckim narodzie. Zbudzić go do nowego życia, to najwięcej, co możemy zdziałać.

III. Tezy dla nowych Niemiec

1. Sytuacja jest poważna. Nasz kraj jest zagrożony groźnym krachem, wobec nadejścia którego ludzie stoją jak sparaliżowani, bezsilni i niezdolni, by przeciwstawić się rozwojowi negatywnych zjawisk. Kryzysy w łonie Republiki Niemieckiej grożą osłabieniem substancji naszego narodu do tego stopnia, że niemożliwy stanie się konieczny nowy początek.

W historii porządek polityczny ma przyszłość tylko wówczas, gdy przezwycięża istotne problemy społeczności. Jeśli tego nie czyni, nie można już odwrócić końca.

Nastanie kres Niemieckiej Republiki. Czy pociągnie o na ze sobą Niemcy w przepaść? Każdy proces historyczny przebiega z zastrzeżeniem alternatywy: może tak się zdarzyć, ale może też inaczej.

2. Z dogorywającej w anarchii demokracji wyprowadzić może tylko silny rząd. Musi zjednoczyć się wystarczająca liczba mężczyzn i kobiet, którzy są zdolni i gotowi do tego, by w fazie nadchodzącego interregnum wyczerpanemu systemowi wyjąć z ręki walącą się ruderę prerogatyw państwa.

Co będzie ich celem? Odtworzenie narodowej władzy decydowania o wszystkich istotnych sprawach bytu niemieckiego narodu. Ten imperatyw jest alfą i omegą dla uzdrowienia i odbudowania naszego kraju.

Za pomocą zdecydowanych środków trzeba najpierw w krótkim czasie usunąć największe zło, by po przywróceniu wewnętrznego pokoju i wewnętrznej jedności rozpocząć ogólną dyskusję na temat przyszłego kształtu naszej społeczności.

3. Naszą pracę stawiamy w służbie wspólnego dobra, które zostało podkopane przez partykularne siły interesów grupowych. Pojedyncze korekty i ograniczenia szkód nie wystarczą: Potrzebujemy wysiłku dla nowych Niemiec! Nie chodzi tu o czynne zwalczanie panującego systemu, którego autodemontaż rozwinął własną brzemienną w skutki dynamikę, lecz o koncepcyjne przygotowania i przemyślenia na czas, który nastąpi potem.

4. Chcemy przedstawić naszemu narodowi propozycje: po pierwsze, w jaki sposób możemy usunąć narastającą sytuację kryzysową naszego kraju, po drugie, jakie mogą być modele alternatywne dla nowego porządku naszej społeczności.

Propozycje to nie rozkazy. Z pewnością istnieją inne, może nawet lepsze. Naszą pracę rozumiemy jako wkład w nowe wykształcenie woli w Niemczech, w którym każdy Niemiec może uczestniczyć z pomysłami i koncepcjami. Proces ten będzie duchową końską dawką lekarstwa. Nie unikniemy jej, jeśli pomoc ma być skuteczna.

5. Dla twórczej atmosfery podstawowym warunkiem jest przywrócenie wolności. Wyczerpująca wzajemna gra oskarżania i obrony, która zdobyła wpływ poprzez tak zwany antyfaszyzm po 1945 r. w Niemczech, musi zostać przezwyciężona, podobnie jak wyuczone odruchy Pawłowa, które włączają się przy każdym politycznym „słowie bodźcowym”. Spłaszczają o­ne duchowy poziom i zniekształcają spojrzenie na to, co istotne.

Należy porzucić zgubne fronty wojen domowych prawicy, lewicy i w szczególności „centrum”, które utrudniały wewnętrzną jedność naszego kraju oraz ukrócić szczucie, przemoc wobec mających odmienne zdanie, szkalowanie i groźby, które zatruwają duchowy klimat w naszym kraju.

Uciskający ciężar dzisiejszego dyktatu opinii musi zostać w końcu zrzucony. Wolny kraj oferuje wszystkim obywatelom konieczną przestrzeń, by móc jasno i otwarcie mówić o podstawowych sprawach.

6. My, Niemcy jesteśmy wspólnotą losu i razem ponosimy odpowiedzialność za przyszłość naszego kraju. Nawet jeśli w atomistycznym, liberalnym społeczeństwie nie jesteśmy już tego świadomi: jesteśmy braćmi i siostrami, którzy po okresie waśni ponownie muszą zacząć się porozumiewać. Miłość, a nie nienawiść, powinna być wzorem nowych Niemiec.

Tylko w stanie nowej świadomości społecznej możemy uwolnić siły konieczne, by jeszcze raz coś z nas wykrzesać. Mamy wybór: albo wspólnymi siłami otworzyć nowy rozdział naszej historii, albo zejść ze światowej sceny jako ostatecznie pokonany naród i pogodzić się z naszym końcem. Naród jest przegrany, jeśli pyta: „Co się z nami stanie?” zamiast „Co możemy zrobić?”.

7. Co w tej chwili jest do zrobienia?

My, Niemcy potrzebujemy nowego obrazu nas samych. Początek obrazu zawsze jest jednak ideą. Tak chcemy zacząć, zgodnie ze słowami Hegla z 1808 r.: „Filozofia przychodzi zawsze za późno. Jako myśl o świecie pojawia się o na dopiero wtedy, gdy rzeczywistość zakończyła już swój proces kształtowania się i stała czymś gotowym”.

Jesteśmy w trakcie pracy.

Horst Mahler

horst

(Tłumaczenie i uwagi: redakcja kwartalnika “Obywatel”), 2003.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

6 Komentarzy

  1. Warto polecić dodatkowo:
    Bogdan Kozieł – Czerwona Walkiria
    https://www.nacjonalista.pl/2017/10/13/bogdan-koziel-czerwona-walkiria/

    Wiele wspaniałych osób które w pewnym okresie określało się jako „komuniści” stało się najlepszymi bojownikami NR – zrozumieli że prawdziwa rewolucyjna walka z Systemem wymaga zaprzeczenia wszystkim zgniłym „wartościom” liberalizmu a nie tylko jego modelowi ekonomicznemu.

    By wymienić: Francois Duprat, Alain Soral, Horst Mahler… kiedyś byli „komunistami” ale zrozumieli że to za mało. Byli autentycznymi wrogami Systemu więc stali się NR.

    Dzisiaj „marksizm” jest martwą ideologią. Pozytywne wątki obecne w starym czerwonym ruchu rewolucyjnym (antykapitalizm, antyglobalizm, walka z imperializmem USA, antysyjonizm i wsparcie dla Palestyny) są dzisiaj obecne w ruchu NR. I prawdziwi rewolucjoniści walczą po naszej stronie.

    Natomiast współczesne lewactwo to tylko polityczna awangarda zdegenerowanych elementów globalnego kapitału.
    Antyfaszyści to zawodowi obrońcy Systemu wspierani przez miliarderów takich jak Soros.

    TRZEBA W CAŁOŚCI ZANEGOWAĆ NIELUDZKI SYSTEM!!!

    • tutaj dostępny jest wywiad z Horstem Mahlerem: https://xportal.pl/?p=9769

      Horst nie odcina się od swojej walki w RAF, dla niego to naturalna ewolucja i proces pogłębienia światopoglądu w celu walki z wrogiem jakim jest (((globalny kapitalizm)))

      Horst Mahler przeszedł drogę od bojownika antysyjonistycznej lewicy, przez próbę zastosowania maoizmu do potrzeb wyzwolenia narodów Europy aż po przyjęcie światopoglądu narodowo-rewolucyjnego

      Wielokrotnie więziony, sądzony, represjonowany…
      Przypomnijmy że mówimy o osobie świetnie wykształconej, prawniku, który mógłby spokojnie robić karierę, zarabiać pieniądze i żyć w luksusie… Ale wybrał drogę walki o prawdę i wolność – mówił co myślał i żył jak chciał. Wolny człowiek w społeczeństwie niewolników demoliberalnego totalitaryzmu

      Jeden z największych nonkonformistów naszych czasów.
      Być może po prostu: najwybitniejszy Niemiec po 45 roku.

    • W tym temacie jest też ciekawy artykuł na stronie Nordyckiego Ruchu Oporu:
      https://nordicresistancemovement.org/my-path-from-communist-to-national-socialist/

  2. Horst Mahler ładnie wyjaśnił dlaczego warto wierzyć w Boga:
    „II. Islamski fundamentalizm – skuteczna terapia szokowa dla Niemców.

    W azjatycko-afrykańskim pasie państw islam staje się decydującą duchową potęgą. Jego misjonarska siła jest wyzwaniem dla europejskich narodów tak samo, jak dla Stanów Zjednoczonych. Na Zachodzie islam natrafia na duchową próżnię. Jest o na w duchowym życiu człowieka tym, czym choroba nabytego upośledzenia odporności (AIDS) w jego aspekcie biologicznym.

    W najwyższej duchowej potrzebie – co już teraz jest stanem faktycznym – Zachód i Nowy Świat poprzez ponowne przejęcie i kontynuację niemieckiej filozofii idealistycznej rozpoznają nihilizm jako negatywny system wiary, a american way of life jako formę jego kultu. Od początku Oświecenia towarzyszy nam przeświadczenie, że istnienia Boga nie można udowodnić. W tej kwestii rozum jest bezsilny. Ale tak samo pewne jest przekonanie, że również nieistnienia Boga nie można udowodnić. Każdy z nas stoi więc przed decyzją, czy chce wierzyć w Boga, czy nie. Nie jest to sprawa uczucia, tylko rozsądku. Opowiedzenie się przeciwko Bogu byłoby rozsądne tylko wtedy, gdyby istniała uzasadniona nadzieja, że na wszystkie istotne pytania, które mogłyby poruszać ludzi, można odpowiedzieć zadowalająco – tzn. w zrozumiały sposób – bez Boga.

    Właśnie to było programem Oświecenia. Na tym podłożu europejscy racjonaliści stworzyli „naukowy” obraz świata.

    W świecie tym jako nieistotne odrzuca się wszystkie kwestie, które przeczą samym sobie. Z takim założeniem jednak – na co wskazywał już Goethe – nie można pojąć życia. Jest ono równie gołosłowne, jak obalone przez Alberta Einsteina przekonanie, że istnieje absolutna przestrzeń i absolutny czas.

    Niemiecka filozofia idealistyczna mogła wykazać, że nie ma żadnej kwestii, która nie przeczyłaby sama sobie. Hegel rozpoczął swoją rozprawę habilitacyjną zdaniem: „Sprzeczność jest oznaką prawdy, brak sprzeczności oznaką nieprawdy”. Tymczasem wszystkie dziedziny nauki doszły do przekonania, jeśli nawet tylko formalnie, że opierającym się na braku sprzeczności modelom wyjaśniającym przysługuje jedynie ograniczona ważność.

    Racjonaliści zniesławili to nazwane przez Hegla „spekulacyjnym” myślenie jako mityczne. Miało ono podobno prowadzić prosto do Auschwitz (Bertrand Russel, Karl Popper, André Glucksmann i wielu innych). Mogli oni odnieść sukces tylko dlatego, gdyż:

    · naukowy obraz świata wytworzył opierające się na technice prawie nieograniczone materialne bogactwo (materialny sukces ukazywał pytanie o prawdę wolnego od sprzeczności myślenia jako zbędną, a wręcz niezrozumiałą) i

    · od początku Oświecenia metafizyka uchodziła za ideologiczną ostoję Kościoła, wraz z którym należało ją zniszczyć.

    Na zyskującej na znaczeniu gałęzi rewolucji przemysłowej i jej religii postępu, idealizm niemiecki wydawał się zwiędłym liściem. Protest rozsądku przeciw dziełom rozumu pozostał cichy i nikt go nie słyszał. Nie rozsądek stał się naszym losem, lecz fakt, że w ciągu naszego stulecia został o n zignorowany.

    W zadziwiający sposób to Adorno i Horkheimer, twórcy Szkoły Frankfurckiej, przygotowali nawrócenie się swoim przekonaniem, że kwestia sprzeczności jest faszystowskim systemem in nuce. Na koniec George Soros – stając w jednym rzędzie z Heglem, Ernstem Machem, Albertem Einsteinem, Wernerem Heisenbergiem, Paulem Watzlawickiem, Paulem S. Searlem, Niklasem Luhmannem i in. – wykazał, że z tego właśnie powodu wszystkie teorie na temat gospodarczych lub społecznych procesów muszą uchodzić za nieważne. Swoje spektakularne sukcesy Soros tłumaczy właśnie tym przekonaniem.

    Tym samym uzyskaliśmy orzeczenie, że:

    · istotne, dotyczące życia i społeczeństwa pytania, w „naukowym” obrazie świata pozostają bez odpowiedzi,

    · odpowiedzi opierają się na alchemii, tylko zewnętrznie mają naukowy wygląd, w rzeczywistości jednak są prawie nieistotne.

    Tak więc nie jest rozsądne opowiadać się przeciwko Bogu. To przekonanie samo w sobie oznacza przezwyciężenie nihilizmu. Obietnica Oświecenia, że poprzez dzieła swojego rozumu człowiek może odzyskać raj – jako „królestwo człowieka” – w tragiczny sposób okazała się iluzją. Dobiegające końca stulecie było najmroczniejsze ze wszystkich czasów:

    · Nigdy jeszcze ludzie nie czuli się tak wyjałowieni i tak niegodziwi, jak obywatele w „społeczeństwie zachodnich wartości”, które już wskutek tego nie jest społeczeństwem, gdyż w rzeczywistości nie uznaje żadnych wartości.

    · Nigdy przedtem nie zginęło z rąk ludzkich więcej osób niż w XX wieku.

    · Nigdy jeszcze człowiek nie poniżył się bardziej przez okrucieństwo wobec swojego bliźniego, jak w naszym stuleciu.

    · Nigdy strach przed samozagładą gatunku nie był tak silny jak teraz.

    Zmartwychwstanie zamordowanego przez Oświecenie Boga rozgrywa się jako wylanie Ducha Świętego w filozofii. Jest o no zarazem zniesieniem – w heglowskim potrójnym sensie nicości, bytu i stawania się – śmiertelnego przeciwieństwa trzech religii Abrahama. To wydarzenie kończy Oświecenie i okres atomistycznej jednostki.

    Zostaje otwarty okres rozważającego poznania. W poznaniu tym zarówno społeczeństwo danego narodu, jak i społeczeństwo rodziny postrzegane jest jako osoba. Duch absolutny, który przenika osobę, zyskuje tym samym wyższą postać. Ta odtwarza w narodach i ludziach nieuświadomione jeszcze dzisiaj duchowe siły. Te z kolei umożliwiają ludziom ponowne przyjmowanie z wdzięcznością jako daru zadanego przez los cierpienia i nierówności i podniesienie się z tego.

    Osoba, która wywodzi się z ducha, prowadzi życie już nie wbrew naturze, lecz w porozumieniu z nią. Ćwiczy się w skromności i jest pokorna wobec stwarzania. Otyłość i niedożywienie, destrukcja środowiska i przeludnienie zostaną wykreślone z listy problemów.

    Inne rozmyślanie o Niemczech i nowym porządku pokoju, niż w ten zasadniczy sposób, musi pozostać bezowocne. O Niemczech jako o narodzie właśnie z powodu ich historii można myśleć tylko przez pryzmat Boga. Historia niemieckiego narodu – jak każda historia – jest postępem w uświadomieniu wolności (Hegel). Także okres między 1933 a 1945 rokiem jako część niemieckiej historii jest również w swoich negatywnych aspektach okazją uświadomienia (sobie) wolności.

    Nasz naród nie będzie już wegetował w poczuciu wiecznej winy i hańby! W świątyni filozofii ofiary zostaną pocieszone. Sprawcom będzie przebaczone. Ponieważ w Pierwszej Księdze Samuela, Rozdział 15 wers 3 do narodu wybranego skierowane są słowa: „Dlatego teraz idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły” – należy o tym, co się wydarzyło, rozmawiać inaczej, niż dzieje się to w Ośmieceniu [w oryginale: Aufkläricht – zbitka Aufklärung (Oświecenie) i Kehricht (śmieci, odpadki itp.) – przyp. red.].

    Kto odwraca się od zgrozy, tłumacząc ją jako jednorazową i niepojętą, niczego nie zrozumie. Musi o n ponownie przebyć mylną drogę, zanim w końcu usłyszy przesłanie, które tkwi w tym, co się wydarzyło. Spojrzenie na historię jednak, które nie odwraca się od zgrozy, lecz doszukuje w niej działania Boga, prowadzi do poznania, które jest prawdziwym przebaczeniem. Dopiero to uwalniające spojrzenie może zażegnać niebezpieczeństwo, że ciemność się powtórzy. Ponieważ duch, który rozumie siebie, staje się przez to inny. Świadomy siebie duch nie powtarza swoich błędów.

    Dążenie, by poprzez poznanie przemienić zgrozę – jej negatywną stronę – w doświadczenie pozytywne, jest szczególną cechą niemieckiego idealizmu. Żadna inna postawa nie jest identyczna, ani nawet podobna. Duch ten istnieje – choć uśpiony – w niemieckim narodzie. Zbudzić go do nowego życia, to najwięcej, co możemy zdziałać.”
    ———
    Fragment przekopiowany z Xportalu: https://xportal.pl/?p=3767
    Myślę, że warto byłoby opublikować ten fragment w celach edukacyjnych. Warto, żeby go przeczytali zwłaszcza ci, którzy stawiają rasę, naród, państwo, ekonomię i inne wartości przyziemne ponad Boga i ducha.

  3. A nie zauważyłem, że to jest ten sam artykuł xd. Ale i tak warto ten fragment opublikować osobno. Ma on wartość sam w sobie, nawet jeśli się go wytnie z całego tekstu. Warto ten fragment wypunktować.

  4. Artykuł Ulriki Meinhof z czasopisma „Konkret” w którym pracowała jako dziennikarka. Ulrika potępia jankeskie bombardowania Drezna i cytuje jako źródło… Davida Irvinga!
    http://www.todesnacht.com/raf/Ulrike%20Meinhof/Ulrike%20Meinhof%20ueber%20Dresden%201945%20-%20aus%20der%20KONKRET%20Nr.%203%201965.pdf

    Bez wątpienia zarówno ona jak i inni bojownicy z RAF byli ludźmi rewolucyjnej lewicy, komunistami (inspirował ich maoizm). Ale przede wszystkim byli ludźmi wolnymi, i myślącymi niezależnie. Rzucili wyzwanie tyranii Systemu. Że to czym był i jest System interpretowali przez klisze i schematy marksizmu – to fakt, ale fakt drugorzędny. Walczyli po tej samej stronie barykady co my – przeciw Systemowi tylko byli na lewej flance.

    RAF działał przeciw kapitalizmowi, imperializmowi USA i syjonizmowi. Fakt że republikę RFN określali jako faszystowskie państwo i stosowali inne schematyczne określenia marksizmu – nie ma w świetle ich działań żadnego znaczenia.

    Inna sprawa że dziś przynajmniej w Europie z lewicy raczej nie wyłoni się już nic co rzuciłoby choćby częściowe wyzwanie Systemowi… Lewicy (przy wszystkich błędach i wypaczeniach jej filozofii) po prostu już nie ma . Jest lewactwo sponsorowane przez kapitał. Ludzie RAF (nie wychwalam ich zresztą, staram się tylko zrozumieć ich wybory) ze współczesnym bananowo-ćpuńskim demoliberalnym antifiarstwem sponsorowanym przez Sorosa nie mieli nic wspólnego

    I nie dziwi w takim razie droga polityczna Horsta Mahlera – który traktuje przejście z młodzieżowego komunizmu-maoizmu na pozycje narodowo-rewolucyjne jako logiczny rozwój i kontynuację swojej drolgi politycznej.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*