life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Grecki biskup o promotorach pedalstwa: „Plujcie na nich! Są wybrykami natury!”

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

O ile modernistyczny Kościół praktycznie już skapitulował, greccy schizmatycy mają zdrowe podejście do promocji zboczeń seksualnych. Grecki prawosławny biskup Ambroży (Athanasios Lenis) usłyszał wyrok za „nawoływanie do nienawiści i przemocy powodowanej homofobią”, a także nadużywanie władzy kościelnej. Został skazany na 7 miesięcy aresztu w zawieszeniu za „nawoływanie do nienawiści i przemocy powodowanej homofobią”. W jednym z wpisów na swoim blogu w grudniu 2015 roku określił osoby „LGBTQ” (te skróty mają coraz więcej literek, ciekawe czy obejmują też zoofilów i pedofilów?)  jako „szumowiny społeczeństwa”. Apelował jednocześnie:

Plujcie na nich! Bądźcie im przeciwni! Głosujcie przeciwko nim! Oni nie są ludźmi! Są wybrykami natury! Są szaleńcami! Nie wahajcie się więc: kiedy ich zobaczycie, plujcie im w twarz! Nie dawajcie im spokoju! Oni są niebezpieczni!”

Duchowny później powiedział, że jego słowa nie były kierowane do dewiantów, a do polityków i polityczek wspierających ustawę o tzw. związkach partnerskich. Biskup po raz pierwszy stanął przed sądem w marcu 2018 roku, jednak wtedy został oczyszczony z zarzutów publicznego nawoływania do przemocy i nadużycia funkcji kościelnych. „The Economist” donosił wtedy, że podczas tamtej rozprawy mówił: „Plucie na nich to najmniejsze z ich zmartwień. Gdybym miał pistolet i pozwalałoby mi na to prawo, użyłbym go i zakończylibyśmy to wszystko”.

Biskup Ambroży od lat ma dobre relacje z naszymi kolegami z narodowo-rewolucyjnego Złotego Świtu. Oby w Polsce pojawili się tak odważni i bezkompromisowi duchowni wspierający Zakaz Pedałowania.

Na podstawie: nacjonalista.pl/deon.pl

ambro


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

34 Komentarzy

  1. Szacun dla niego. Szkoda tylko że jest schizmatykiem, swoją drogą „prawosławny” powinno się pisać w cudzysłowiu bo jedyna prawosławna wiara to katolicyzm wyznawany przez większość Polaków od setek lat (chociaż współcześnie to nie jestem pewien wiary Polaków).

    • Nie podoba mi się żadne z tych określeń.
      Ani prawosławny.
      Ani „prawosławny”.
      Ani schizmatyk.

      Wszystkie one mają bowiem charakter wartościujący (pozytywnie lub negatywnie). Przydałoby się dla opisania kościołów wschodnich neutralne określenie nie mające charakteru wartościującego lecz czysto opisowy.

    • Czyli myślisz paradygmatem narzuconym przez „marksistów” kulturowych, najpierw „neutralny język” zaczyna się od pluralizmu politycznego i religijnego, potem schodzi to na język „neutralny płciowo” i inne tego typu fanaberie. Schizmatyk nie jest określeniem obraźliwym, a jedynie odzwierciedla stan faktyczny. Nacjonalista, czy tradycjonalista myślący w takich kategoriach, jakie przedstawiłeś w ostateczności schodzi na prawicowe pozycje.

    • Myślisz paradygmatem „bycia skrajnym na siłę”

      Słowo „prawosławni” jest przyjętym w języku polskim określeniem na wyznawców Cerkwi

    • równie dobrze przy każdym wpisie o Iranie czy Hezbollahu, albo Prezydencie Asadzie można by wypisywać że to poganie, bałwochwalcy i ogólnie Z Ł O…

      A jednak nikt przy zdrowych zmysłach tak nie czyni

      Sekciarskie stanowisko cechuje za to np. amerykańskich protestantów

    • @Rivolta!
      Nie, stwierdzenie stanu faktycznego to nie jest „skrajność na siłę”, bizantyjska schizma jest schizmą, zmienić może to tylko ich powrót na łono Kościoła Katolickiego. Ekstremizmem w kwestiach związanych z „ekumenizmem” byłoby poparcie dla prześladowań niekatolików, sprzeciw wobec „ekumenizmu” nie jest ekstremizmem tylko zachowaniem elementu linii ortodoksji katolickiej, do której raczej tradycyjny katolik nie powinien mieć zastrzeżeń.

    • „równie dobrze przy każdym wpisie o Iranie czy Hezbollahu, albo Prezydencie Asadzie można by wypisywać że to poganie, bałwochwalcy i ogólnie Z Ł O…”
      Ale jest różnica gdy pisze się o politykach i na tematy polityczne, jak nacjonalista.pl pisze o Iranie to nie wychwala ich za to, że są innowiercami, nie?
      Podobnie jest tutaj, artykuł o wypowiedzi schizmatyckiego biskupa, wyraziłem poparcie dla jego słów chcąc zaznaczyć że nie popieram schizmy i że jego wypowiedź i poparcie dla nacjonalizmu nie legitymizuje schizmy w żaden sposób.

    • @Yark @Rivolta!

      Podpisuję się pod komentarzem @Rivolta! (z tym zastrzeżeniem, że i z amerykańskimi protestantami nie można uogólniać – David Duke jest bowiem jednym z nich, tak jak zresztą wielu innych białych nacjonalistów w USA, inny wielki wróg Jew World Order, Henry Ford zresztą też chyba był protestantem).

      Co do wypowiedzi @Yarka, to powiem tak: nie widzę większych różnic między katolicyzmem czy prawosławiem. Tym bardziej dziś, w dobie Jew World Order (który napotyka zresztą z reguły na większy opór wśród prawosławnych niż katolików), wykłócać się o te różnice byłoby dnem głupoty. Co do schizmy – to używając języka tradycjonalistów posoborowie samo jest schizmą… bytu czy schizmą rzeczywistości. O wiele bliżej katolickiemu tradycjonaliście do tradycjonalisty prawosławnego, protestanckiego czy pogańskiego niż do katolickiego modernisty – więc potrzebny jest więc wspólny front – taki ekumeniczny dżihad sił Tradycji i Rasy przeciw ich pejsatym wrogom. O co się zresztą się wykłócać – o prymat papieża – bo przecież to jest kluczowa różnica między tymi dwoma wyznaniami? Toż na dzień dzisiejszy prymat papieżą nie ma żadnego POZYTYWNEGO znaczenia praktycznego. Bo czy mam iść do prawosławnych i zachęcać ich do posłuszeństwa wobec takiego Bergoglia, który ma niczym typowy beta-lewak, cuck i Gutmensch ma poglądy jak anal-tifa – łowcy HIV’a i uprawia lizodupstwo wobec różnego rodzaju ruchów cha-cha-charyzmatycznych, pedalstwa, feminikretynizmów, rape-fugees, holo-biznesu, czy stojących za tym wszystkim pejsatych władców Jew World Order?

    • Aj waj, zapomniałem wspomnieć o pacyfizmie i humanizmie „naszego” papieża. Razem z wyżej wspomnianymi daje to wszystko światoPORNOgląd typowego onanicznego fantasty.

    • Oczywiście, ja tu nie chcę się skupiać na Bergoglio, to tylko szczyt góry lodowej, takich psychotyków jak on są dziś miliardy.

    • @Oberschlesier
      Zgadzam się, że metafizycznie bliżej tradycjonaliście katolickiemu do tradycjonalisty innych wyznań, polityczno-moralny sojusz warunkowo popieram (w sensie, że w warunkach współczesnych), ale dialogu religijnego, czyli ekumenizmu w „naukowym” sensie nie popieram i popierać nie będę. Zgodnie z katolicką percepcją „prawosławie” to jest schizma i dla mnie nie podlega to duskusji, jedyna prawdziwa wiara to katolicka – czyli faktycznie prawosławna, która jest po soborze watykańskim II zagrożona.

    • „Tym bardziej dziś, w dobie Jew World Order (który napotyka zresztą z reguły na większy opór wśród prawosławnych niż katolików), wykłócać się o te różnice byłoby dnem głupoty”
      Nie do końca zgadzam się z tym twierdzeniem, działa to odniesieniu do kwestii szowinizmu etnicznego, nie działa to w relacjach międzyreligijnych. Różnice doktrynalne to nie jest dla mnie błaha sprawa.

  2. Zwróćmy uwagę jak na przykład kończą się parady dewiantów w krajach „prawosławnych”, a jak w nominalnie katolickich. W tych pierwszych duchowni stoją w pierwszych szeregach na blokadach szatańskich zgromadzeń, u nas przeważnie bredzą coś o tolerancji….

    • Efekt (((posoborowia))), schizmatyków też to czeka, już przymierzali się do ich wersji modernizmu na „soborze panprawosławnym” w 2016 roku, ale skończyło się na ogólnikach. Po Vaticanum II też nie wszystko od razu było realizowane, stopniowo podchodzono do tematu.

    • Zdecydowanie kraje prawosławne są o wiele bardziej tradycjonalistyczne, niż katolickie i tym bardziej protestanckie…

      Serbia, Grecja, Rumunia itd.. (Rosję pomijam)

      Twierdzenie że to tylko efekt posoborowia wydaje się nie uwzględniać innych czynników

    • To jest tylko efekt posoborowia i sprzyjających mu okoliczności, dlaczego wśród tradycjonalistów katolickich nie ma z tym problemu? Tradycjonaliści katoliccy w tych kwestiach zresztą są bardziej nieustpliwi niż mainstream „prawosławia”. Poza tym nie możemy krajów katolickich zawężać tylko do Europy, bo afrykańskie kraje katolickie są jeszcze bardziej „radykalne” w sprzeciwie wobec degeneracji niż kraje prawosławne.
      Trochę Twój komentarz brzmi jakby zaprzeczał temu, że anty-tradycyjne tendencje w Kościele Katolickim wynikają z uderzenia w podstawy katolicyzmu.

  3. Jedyną odpowiedzią na modernizm jest sedewakantyzm czyli katolicka prawowierność.

    • Na logikę to z sedewakantystycznego stanowiska wynika jasno, że prawosławni mają prawdopodobnie o wiele większe prawo do sakry biskupiej niż modernistyczny kler

    • Nie nie wynika. Przynajmniej zakładając sedewakantyzm we wąskim znaczeniu jako jednego z ruchów katolickiego integryzmu XX wieku.

    • Ale co to zmienia w ocenie sedewakantyzmu? Sedewakantyści nie uznają posoborowej hierarchii za katolicką, dlatego nie uznają posoborowia za „mniejsze zło” od bizantyjskiej schizmy. To tak jakby powiedzieć, że dziwnym jest, że wyznawcy judaizmu wolą islam niż chrześcijaństwo, bo pomimo tego że islam jest im bliższy doktrynalnie to chrześcijaństwo czerpie więcej z tych wspólnych źródeł mozaistycznych (pomijam czy to jest prawda ale logika podobna).
      Dla sedewakantystów nie ma to znaczenia, bo oni nie uznają ani posoborowia, ani schizmy. Być może zaakceptowaliby biskupów bizantyjskich po przejściu ich na sedewakantyzm i pewnych obrzędach, tak więc słaby argument przeciw sedewakantyzmowi.

  4. Akurat greccy prawosławni to często fanatycy w złym tego słowa rozumieniu. Podczas gdy w pewnych warunkach występuje wymienność sakramentów pomiędzy zachodnim i wschodnim kościołem to niektórzy na ogół greccy fanatycy podważają nawet istotę chrztu w kościele rzymskim i konwertytą nakazują drugi chrzest czego konsekwencją jest z rzymskiej perspektywy ekskomunika albo nawet apostazja (nie pamiętam) zaciągnięta z automatu. Argumentują to tym, że skoro Duch Święty pochodzi tylko od Boga Ojca, a nie od Syna to chrzest rzymski nie jest prawdziwym sakramentem w imię Trójcy Świętej, a więc de facto nie jest chrztem. Na szczęście to jest margines i większość ojczulków nie ma takiego podejścia.

    Prawosławie ma swoje problemy, głównie podzielona Cerkiew, idea Moskwy jako Trzeciego Rzymu i wyłącznego spadkobiercy Bizancjum, konflikt Cerkwi ukraińskiej i rosyjskiej, wpływy Kremla i stosunek Kościoła do władz Federacji Rosyjskiej, wysoka skala aborcji wśród nominalnych wyznawców, również znane z naszego podwórka afery pedofilskie, seksualne, finansowe, laicyzacja i ateizacja społeczeństwa.

    Warto też zdać sobie sprawę z tła historycznego schizmy z XI wieku. Różnice były od samego początku, inne postrzeganie duchowości i funkcjonowania kościołów ma swoje korzenie już u zarania, od samych Dziejów Apostolskich przez pierwsze wieki chrześcijaństwa, to nie jest tak że kilku wysokich hierarchów pokłóciło się w X, XI wieku i nastąpił rozjazd.

    • „Podczas gdy w pewnych warunkach występuje wymienność sakramentów pomiędzy zachodnim i wschodnim kościołem”
      To też zależy co się rozumie pod pojęciem wymienność, bo nie ma możliwości żeby „prawosławny” przyjmował komunię św. na mszy katolickiej, bo do tego trzeba być w stanie łaski uświęcającej, której nie ma się będąc poza Kościołem. Katolik też nie może przyjmować „komunii” u schizmatyków, bo po pierwsze nie można modlić się z wiernymi innych wyznań niż katolickie, po drugie przyjmując „komunię” u schizmatyków wyraża się jedność ze schizmatyckimi „Cerkwiami”. Ze wszystkich sakramentów to może małżeństwo jest wymienne między katolikami, a „prawosławiem”, przynajmniej w mojej opinii, co do reszty to wątpię czy katolik powinien uznawać ich „sakramenty”.
      Może batiuszkowie nie nawołują do tolerowania pedalstwa, ale idealnie też nie jest, jeśli chodzi o rosyjską „Cerkiew” – popularne mieszanie „prawosławia” z neo-sowietyzmem, co czasem daje takie efekty jak ikony ze Stalinem. Sama tradycjonalistyczna krytyka „cerkiewnej” hierarchii również występuje, dochodzą do tego też takie kwiatki jak przykładowo adorowanie mano cornuta (o tym fakcie dowiedziałem się o ile się nie mylę ze strony monasteru w Ujkowicach znanych z krytyki modernizmu w „prawosławiu”, niestety strona została przebudowana i nie mogę znależć zdjęcia).

  5. W skondensowanym skrócie (bo temat wschodniej schizmy wymaga bardziej pogłębionego artykułu) − 100% zgody z kol. Yarkiem!
    1.) Schizma zawsze pozostanie schizmą (o ile nie zostanie uleczona poprzez poddanie się przez odszczepieńców prymatowi Papieża rzymskiego) i nazywanie ich „prawosławnymi” bez cudzysłowu, jest co najmniej ciężkim nadużyciem (jeśli wprost nie obelgą…), względem jedynego, prawdziwego i świętego Kościoła katolickiego, gdyż „prawosławie”, „ortodoxja” (z gr. ὀρθός, orthós – słuszny, δόξα, dóxa – wiara), źródłowo oznacza prawdziwą naukę Wiary, a ta, jak wiadomo, jest w posiadaniu wyłącznie Kościoła Rzymskiego pod zwierzchnictwem Papieża – jedynego Kościoła mogącego nazywać się Katolickim i Apostolskim i jedynego Papieża, będącego Ojcem wszystkich wiernych… Dlatego warto stosować względem nich (czyli tzw. „prawosławnych”), tradycyjne katolickie określenia – (wschodni) schizmatycy, odszczepieńcy, lub wręcz krzywosławni − gdy akurat rozprawiamy o tych z ich doktryn, które wyjątkowo wykoślawiają i wykrzywiają jedyną słuszną wykładnię Wiary…
    2.) Jak tu już trafnie zauważono, potężnym problemem schizmatyków (przede wszystkim rosyjskich, ale nie tylko), jest uwikłanie wielu spośród ich przywódców, a także kleru niższego i średniego szczebla, we współpracę z komunistycznym „aparatem bezpieczeństwa”, mało tego – czasem ci przywódcy byli wprost bezpieczniackimi agentami zainstalowanymi przez czerwonych w struktury Cerkwi (nie mówię, że on w Kościele katolickim też nie występuje, ale niewątpliwie w nie aż tak wielkim stopniu!), tak więc wcale nie jest z nimi tak różowo…
    3.) Sakramenty u schizmatyków są ważne (gdyż posiadają oni sukcesję apostolską), ale niegodnie sprawowane (ponieważ ich kapłani są odłączeni od jedności z jedynym Wikariuszem Chrystusa na Ziemi, Papieżem Rzymskim), dlatego katolicy pod żadnym pozorem nie mogą ich przyjmować, gdyż jest to grzechem śmiertelnym, grożącym utratą zbawienia i wiecznymi mękami w Piekle.
    4.) Wiadomo, że schizma nie nastąpiła sobie ot tak w 1054 r. – wcześniej, w IX w., miało miejsce chociażby odszczepieństwo Focjusza… Po prostu w ciągu wieków wśród Greków wiara coraz bardziej się wykrzywiała w stosunku do prawdziwej wykładni, i tak z czasem „powstał chocapic” :D, czyli krzywosławie…
    5.) Czym innym jest natomiast POLITYCZNE (!!!) wsparcie dla np. Złotego Świtu w Grecji, czy władz irańskich, które wytrwale przeciwstawiają się demoliberalnemu globalizmowi − opisując i chwaląc ich działania w tej materii, popieramy ich konkretną POLITYKĘ, jednakże nie błędne zapatrywania religijne, a więc w tym przypadku konkretnie schizmę, czy islam w wersji szyickiej… Stąd gdy mowa o działaniach stricte politycznych, to nie ma potrzeby zaznaczać, że chodzi akurat o „krzywosławnych”, czy „bisurmanów” – co innego, gdyby temat dotyczył kwestyj religijnych, wtedy nie ma zmiłuj… :D (dlatego też tak samo sprawa ma się z tym greckim odszczepieńczym biskupem – tym, co zasługuje u niego na pochwałę jest nie odszczepieństwo właśnie, lecz walka i sprzeciw wobec expansji pedalstwa i za to (i tylko za to!), otrzymał on słuszne słowa uznania…).
    6.) Faktem jest, że duchowieństwo wschodnich schizmatyków jest in genere mniej zarażone modernizmem (i to wielorakim − religijnym, politycznym, społecznym etc.), niż katolickie i rzeczywiście można pozazdrościć wiernym Cerkwi, że ich kapłani potrafią jeszcze wyjść na ulice i głośno protestować przeciwko obrzydłemu grzechowi sodomskiemu. Również świeccy częściej prezentują tradycyjne, zdrowe poglądy na życie (np. jeśli chodzi o kwestię posłuszeństwa żon względem mężów − wystarczy spojrzeć na odpowiednie badania). Jednakże tamtejszym problemem (i to naprawdę niebłahym!), jest z kolei co innego – podczas gdy w takiej Polsce, Chorwacji, Słowacji, Bawarii, czy nawet Irlandii (jeszcze), regularnie, co niedzielę (wiem, zwykle na msze Novus Ordo, no ale cóż począć… :(), do kościołów ciągle chodzi kilkadziesiąt procent mieszkańców, to w krajach schizmatyckich… zaledwie kilka, w porywach kilkanaście :O (z wyjątkiem Grecji i Rumunii). Tak więc jeśli nawet gros spośród nich deklaruje się jako „wyznający prawosławie”, to jednak nie idą za tym konkretne uczynki w postaci regularnych praktyk, a jak uczy Pismo Święte wbrew kacerstwom Lutra (por. Jk 2, 14−26), wiara bez uczynków jest martwa…
    7.) Na naszym, krajowym podwórku, ciężkim zarzutem w stosunku do schizmoli pochodzenia białoruskiego na Podlasiu jest to, że podczas II wojny światowej wspierali stalinowską „partyzantkę”, następnie poparli in gremio instalację „Polski Ludowej” (a tfu!), na sowieckich tankach, w czasach czerwonej komuny w lwiej części wsparli rządy Partii, byli w tym regionie faworyzowaną ludnością (to przecież z ich szeregów wywodziło się gros komunistycznego aparat partyjnego i urzędniczego…), a już w „wolnej, demokratycznej Rzeczypospolitej” masowo głosowali na SLD i Cimoszewicza – syna czerwonoarmisty i sowieckiego politruka… Zaiste, bardzo „religijna” ta postawa ze strony „prawosławnych”, jakby nie patrzeć… (odwołujące się do carskiej i białogwardyjskiej tradycji „Prawosławno−Monarchistyczne Bractwo Ikony Miłościwego Chrystusa Zbawcy”, jest w tej materii chlubnym, choć niestety niewielkim wyjątkiem, który żadnej wiosny nie czyni…).
    8.) Nie jest też tak, jak ktoś tu raczył opacznie stwierdzić, że „nie ma większych różnić pomiędzy katolikami, a prawosławnymi” (sic! :D) – schizmatycy odrzucają monarchiczną konstytucję Kościoła z prymatem Piotrowym na czele, na rzecz bardziej zdecentralizowanej („soborowej”), w której taką samą wagę ma głos kilku równoprawnych patriarchatów (gdzie patriarchat konstantynopolitański ma wyłącznie honorowe, a nie jurysdykcyjne, pierwszeństwo). Schizmatycy nie uznają też ogłoszonych w XIX i XX w. dogmatów maryjnych (Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia NMP). Schizmatycy dopuszczają – choć przy życiu pozostaje prawowity, wcześniej poślubiony małżonek – w drodze wyjątku tzw. „ponowne małżeństwo”, oparte na całkowicie fałszywie rozumianej „ekonomii łaski” (choć trzeba uczciwie przyznać, że to drugie małżeństwo u wschodnich odszczepieńców nie cieszy się takimi samymi przywilejami, jak pierwsze, niemniej jednak jest ono wypaczeniem w stosunku do tradycyjnej teologii małżeństwa). Schizmatycy nie wymagają od swych duchownych bezwzględnego celibatu (zezwalają wyświęcać na kapłanów żonatych mężczyzn). Schizmatycy odrzucają świętą prawdę o pochodzeniu Ducha Świętego od Ojca i Syna (sic!). Schizmatycy uznają tylko siedem pierwszych soborów powszechnych. Schizmatycy przyjmują komunię pod dwiema postaciami (czym implicite zrównują stan duchowny i świecki). Trzeba przyznać − jest tego trochę… A jeśli ktoś twierdzi, że obecnie uznanie prymatu Piotrowego musi prowadzić prostą drogą do przyjęcia wszystkich najgorszych aberracyj Franciszka, to cóż, mogę odpowiedzieć tylko jedno − Bergoglio nie jest wieczny, a jeden, rzymski, katolicki i apostolski Kościół będzie trwał po wszystkie wieki, jak nam przyobiecał nasz Boski Mistrz… (choć oczywiście uważam, że istotnie − w dzisiejszej dobie, pośród szalejącego materializmu i niewiary, to nie schizmy i herezje, a nawet fałszywe religie, są największym zagrożeniem dla jednej prawdziwej Wiary, lecz właśnie bezbożny, materialistyczno-konsumpcyjno-hedonistyczny „światopogląd” liberalny, to jednak pod żadnym pozorem nie wolno bagatelizować religijnych różnic z kacerzami i odszczepieńcami pod fałszywym pretextem jakiegoś „ekumenizmu wśród tradycjonalistów” (sic!)!!!).
    9.) Zgodzę się natomiast w pełni, że na gruncie tak metafizyki, jak i polityki, bliżej jest katolickiemu tradycjonaliście do tradycjonalisty chrześcijańskiego niekatolickiego – „prawosławnego”, staroluterańskiego, koptyjskiego, monofizyckiego, nestoriańskiego, a nawet wręcz pogańskiego (np. islamskiego, zaratusztriańskiego, bądź hinduistycznego), niż do (z nazwy tylko…), „katolickiego” modernisty, a to dlatego, że z tym pierwszym prawdziwy katolik dzieli pewną wspólną, hierarchiczną siatkę pojęciową, natomiast modernista może bredzić coś tam o „Jezusie”, „wierze” (czasem nawet i „Kościele”), ale podstawia pod te święte pojęcia taką treść, że nie ma ona dosłownie NIC (!) wspólnego z prawdziwym Jezusem, jakiego znamy (czyli Chrystusem−Zbawcą), prawdziwą, od Boga objawioną, nadprzyrodzoną Wiarą, czy też jedynym prawdziwym Kościołem Rzymskim… Innymi słowy, modernizm dlatego jest daleko odleglejszym systemem myślenia od prawdziwego, tradycyjnego katolicyzmu, niż dawne schizmy, herezje, a nawet fałszywe religie, ponieważ de facto jest agnostycyzmem i naturalizmem z lekką tylko religijną powłoką, a tego, jakby nie patrzeć, o tych wszystkich herezjach, schizmach i fałszywych pogańskich wyznaniach, nie można jednak powiedzieć…
    10.) Tępić natomiast trzeba jak zarazę tzw. „rodzimowierców” (sic!), gdyż przytłaczającej większości przypadków są to (mowa teraz o Polsce), ludzie ochrzczeni w Kościele katolickim, którzy porzucili Wiarę apostolską na rzecz jakiegoś cudacznego, archeologicznego dziwactwa, a więc zwyczajni, godni najwyższego potępienia, zaprzańcy i apostaci… Ci (neo)poganie zdają się też nie pamiętać, że przed chrztem Mieszka I nie było nawet Polski i Polaków − naszą Ojczyznę i Naród stworzyli we wspólnym, mozolnym wysiłku Kościół wraz z pierwszymi Piastami, wcześniej można mówić co najwyżej o plemionach zachodniosłowiańskich zamieszkujących ziemie zwane obecnie polskimi… Z tymi typami, choćby uznawali się za niewiadomo jak skrajnych „nacjonalistów”, nie widzę żadnego pola do współpracy… Naszą „rodzimą wiarą” jest po prostu rzymski katolicyzm i tyle. I żadne kuriozalne zaklęcia do tych wszystkich groteskowych „światowidów” i „perunów” nigdy tego nie zmienią… Tzw. „rodzimowierstwo” nie ma więc dosłownie NIC (!) wspólnego z najszerzej nawet pojętym tradycjonalizmem, gdyż jest najzwyklejszą w świecie, sztuczną rekonstrukcją historyczną (i gdyby tak było traktowane przez jej adeptów − jako nieszkodliwa zabawa właśnie, bez żadnych religijnych, czy „duchowych” ambicyj − to nie byłoby z nim aż takiego problemu…) − ostatni „rodzimowiercy” wyginęli (na szczęście!), już wieki temu, zaś ich samozwańczy sukcesorzy rekonstruując te wszystkie pogańskie obrzędy i rytuały, chcąc nie chcąc muszą sięgać po źródła stworzone… ręką katolickih mnichów i kronikarzy! :D Ot, taka malutka ironia historii… :D
    Ufff i miał być tylko niewielki skrót, a wyszło prawdziwe memorandum, jak to zawsze u mnie zresztą :D ;)

    • Nie wierzę w telepatię ale liczyłem na Twoją wypowiedź pod tym artykułem :D
      To co napisałeś o schizmatykach jest całkowicie zgodne z moim punktem widzenia, jakbyś mi z ust wyjął.
      Co do rodzimowierstwa, powiem tyle – jestem przeciwny wyznawaniu innych religii poza katolicyzmem, ale nie jest też tak, że „pogaństwo” to jest jakaś konkretna religia, jest to bardziej zbiór konceptów charakterystycznych dla konkretnych grup etnicznych i ja popieram inkulturację etnicznych elementów do katolicyzmu o ile wyrzuci się bałwochwalcze lub okultystyczne, związane z czarami elementy, czyli dostosowanie słowiańszczyzny do katolicyzmu z zachowaniem ortodoksji. Węgry są tu modelowym przykładem, gdzie pogański Iszten stał się Bogiem katolickim, a Boldogasszony stała się Matką Bożą. Chrześcijaństwo z racji trzyosobowej koncepcji Boga daje szansę poganom zrozumieć swoją istotę w przeciwieństwie do islamu, czy judaizmu, które są ikonoklastyczne i prymitywnie pojmują monoteizm. Bez bałwochwalstwa w ramach katolicyzmu nie jestem przeciwny odtwarzaniu słowiańskiej kultury i duchowości, natomiast odrzucam bałwochwalcze mroczne neopogaństwo. Co do takich grup jak NS Zadruga, czy Niklot popieram ich słowiański etniczny nacjonalizm, jestem przeciwny ich antychrześcijaństwu. Nie oznacza to, że popieram synkretyzm religijny, bo nie chcę ani litery zmieniać w doktrynie katolickiej, inkulturacja nie równa się synkretyzmowi.
      Niektórzy mogą uznać mnie za hipokrytę, „przeciwny „cerkwiom” bizantyjskim, a popiera rodzimowierstwo”, nie popieram niczego co jest odmienne od katolicyzmu, ani pogaństwa, ani schizmy, ale sam ryt bizantyjski, czy katolickie wyznawanie Chrystusa w słowiańskim (czy po prostu etnicznym) stylu nie uważam za złe.

    • Znaczy się w skrócie jestem słowiańskim patriotą, który wierny jest wierze katolickiej i w ramach inkulturacji pewnych konceptów, przykładowo Świętowit uznany za Boga Ojca itd. jestem za zachowaniem niezmiennej katolickiej doktryny, z jednoczesnym naginaniem/modyfikowaniem elementów inkulturowanych w stosunku do pierwotnego charakteru.

    • A co do samej schizmy „prawosławnej” to powiem tyle, że tych różnic jest o wiele więcej, te które wymieniłeś to wierzchołek góry lodowej.

    • Oczywiście – żeby wymienić (i szczegółowo opisać!), wszystkie różnice pomiędzy katolicyzmem, a „prawosławiem”, trzeba by było napisać całe opasłe tomiszcza, a nie krótki post na internetowym forum! :P

    • 1. Ja też jestem katolikiem, ale nie jakimś kato-oszołomem, który chce ” tępić jak najgorszą zarazę” innych białych nacjonalistów tylko dlatego, że wyznają inną religię. Większość owych „złych” neopogan/rodzimowierców to biali nacjonaliści, czego nie da się niestety powiedzieć o chrześcijanach – ciekawa rzecz: proszę mi pokazać te tłumy neopogan, którzy byliby zwolennikami zalewu białych krajów kolorowymi (i miksowania się z tymi ostatnimi), pacyfizmu czy wręcz antynatalizmu (homoseksualizm, aborcja, antykoncepcja itd.). Wśród chrześcijan czy „chrześcijan”, nie ważne, są ich masy na czele z hierarchami i uważają to za „szczyt moralności”. Chciałbym się zapytać: cóż to za skurwienie umysłowe zapanowało wśród naszych białych chrześcijan, skoro zanik instynktu samozachowawczego uważają za „szczyt moralności”. Od kiedyż to moralność polega na wyrzeczeniu się instynktu samozachowawczego.

      2. I to totalne bzdury, że przed chrześcijaństwem nie było Polski i Polaków, bo o narodowości decyduje rasa, a nie religia czy państwowość. Jest to absurdalne, by uważać, że nasza historia zaczęła się w 966 roku, a wcześniej nic nie było.

    • @Gladius Ferreus
      CYTAT:
      „Schizmatycy nie wymagają od swych duchownych bezwzględnego celibatu (zezwalają wyświęcać na kapłanów żonatych mężczyzn).”

      No i co z tego? Przecież także w Kościele Katolickim celibat kapłanów nie jest żadnym obowiązkiem! Przykładowo w grekokatolicyzmie celibat nie jest obowiązkowy. A w sensie teologicznym – zarówno przedsoborowym jak i posoborowym – grekokatolicy są częścią Kościoła Katolickiego, nie są „schizmatykami”. To nie jest żaden dogmat.

      Czym innym jest mnich-asceta czym innym kapłan-ksiądz (pop).

      Inna sprawa że w chwili obecnej zniesienie celibatu w Kościele Katolickim będzie oznaczało dalszą protestantyzację a nie powrót do Tradycji. Ale fakt pozostaje faktem: celibat nie jest dogmatem. Został wprowadzony ze względów praktycznych (walka z nepotyzmem itd.). Inna sprawa, że obecnie nepotyzm i paramafijna struktura wśród wyższej hierarchii rozprzestrzenia się poprzez tzw. lawendową mafię – więc o czym w ogóle mówimy???!!!

    • „Sakramenty u schizmatyków są ważne (gdyż posiadają oni sukcesję apostolską)”
      Z wyjątkiem Patriarchatu Moskiewskiego, ponieważ tam władza sowiecka specjalnie podsyłała świeckich agentów, żeby odgrywali rolę „biskupów” i „popów”. Tam sukcesja apostolska i ważność święceń w wielu przypadkach są wątpliwe. Inna sprawa, że wschodnioprawosławni fanatycy (starokalendarzowcy) często negują ważność katolickich sakramentów, negują katolicką formę chrztu, bo uważają, że nie ma trzykrotnego zanurzenia, formuła wymawiana przez szafarza też się różni. Więc katolickie uznanie ważności sakramentów wschodnich nie jest odwzajemniane przez tradycjonalistów prawosławnych.
      „a jak uczy Pismo Święte wbrew kacerstwom Lutra (por. Jk 2, 14−26), wiara bez uczynków jest martwa”
      No tak, ortodoksja musi być uzupełniana przez ortopraksję, bo „lex orandi, lex credendi”, co zresztą teologia prawosławna mocno podkreśla.
      „Większość owych „złych” neopogan/rodzimowierców to biali nacjonaliści”
      Naiwne myślenie.

  6. Bp grecki, prawosławny dobrze mówi, zgodnie z prawdą, Biblią (ST/NT), z nauką Kościoła Katolickiego, KKK, prawosławiem, Tradycją, nauczaniem Ojców Kościoła Wschodu i Zachodu; trafnie, precyzyjnie, krótko, zwięźle i na temat (vide też np. Dante, Bosch, Rader/Niesius SI, G.B. Manni SI, Klemens Bolesławiusz OFMref., W. Tylkowski SI etc.); tak trzymać!

  7. Właściwe stanowisko!!!

    Co do określenia „schizmatycy”

    Wielu tzw. tradycyjnych katolików mówi obecnie o „schizmie w Niemczech” (chodzi o tzw. drogę synodalną)… Tymczasem nie ma tam miejsce schizma lecz jawna herezja – podważanie wszelkiej nauki antropologicznej chrześcijaństwa (nie mówię o teologii bo ta dawno zostawała wyrzucona na śmietnik po VaticanumII – tu chodzi o absolutne postawy nauki o ludzkim grzechu)…W Niemczech nie ma schizmy jest jawna herezja (z punktu widzenia katolicyzmu)…

    Prawosławni chrześcijanie są o wiele bliżsi prawdy niż 99% posoborowych katolickich duchownych – nawet jeśli z punktu widzenia przedsoborowego Kościoła są schizmatykami (czyli nie przyjęli pewnych nowych dogmatów – ale wiernie trwają w obronie wszystkich starych dogmatów wspólnych chrześcijaństwu i bezkompromisowo odrzucają współczesny świat). Mnisi z Góry Athos już w latach 90tych nauczali o satanistycznych podstawach Rządu Światowego i jego planach takich jak chipowanie ludzkości – wówczas nawet w „prawicowo-radykalnych” kręgach” uchodziło to za „szurię” – dziś jest to realizująca się na naszych oczach rzeczywistość

    • Może to być uznane za „szurię” przez „endeckich realistów” albo za „bzdury” przez „konserwatywnych-liberałów”… lub za bezwartościowe słowa „schizmatyków” przez co bardziej zacietrzewionych konfesyjnie katolików…

      ALE… fakt faktem… prawosławni asceci z góry Athos wiele wiele lat temu prawidłowo rozpoznali wzrastającą w świecie obecność sił demonicznych – chipowanie, globalizm, lichwiarski system bankowy, imperialistyczne wojny, klonowanie, transhumanizm, genetyczne modyfikacje, – wszystko to zostało lata temu potępione przez atoskich starców. Używali języka religijnego do bezkompromisowego potępienia tego przeciw czemu tylko okazyjnie występował bądź to europejski ruch narodowy lub czasami lewicowy ruch antyglobalistyczny (dopóki jeszcze istniał)

      Niezależnie, czy wierzymy czy nie… – każdy powinien przyznać że oni się nie mylili – prawidłowo rozpoznali i osądzili główny kierunek w którym zmierza świat…

    • Ale te gadania o chipowaniu to zwykłe bzdury. Współczesne technologie dają dużo praktyczniejsze substytuty do chipowania tak, że jest ono zupełnie niepotrzebne. Jak ktoś myśli, że kiedyś będą chcieli go zmusić do chipowania i ucieknie po to w Bieszczady żeby nie musiał tego robić to jest bardzo naiwny, bo dzisiaj nie ma takich możliwości żeby się w pełni zaszyć i nie być inwigilowanym. Mnisi z Góry Athos mogą mieć rację co do nadużyć trans humanizmu, klonwań i globalizmu, ale w wielu innych kwestiach opowiadają typowe dla stron z teoriami spiskowymi bzdury i nie wygląda to na normalną wiarę chrześcijańską, tylko na obłąkaną apokaliptyczną sektę. Wiara musi być w granicach rozsądku.

Odpowiedz na Wewelsburg Anuluj odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*