life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Dawid E. Madejski: Dzieje konfliktu między państwem rzymskim a chrześcijaństwem do pocz. IV wieku

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

„Chrześcijaństwo jest religią tego, kto prowadzi swe życie tak, jakby w każdej chwili było możliwe trzęsienie ziemi”.

Mikołaj Gomez Davila

Szesnaście wieków temu dobiegła końca epoka, którą historiografia określiła mianem starożytnej. Dumnej przepowiedni poety z czasów cesarza Oktawiana Augusta, Tybullusa, zawartej w słowach Roma aeterna (‘wieczny Rzym’), bieg późniejszych wydarzeń zadał kłam: Imperium Rzymskie, jako instytucja prawno-polityczna, przestało istnieć, gdy swą duszę oddał Bogu cesarz-chrześcijanin Teodozjusz I Wielki[1] (w 395 r. po Chr.). Z chwilą śmierci tego władcy ustalił się trwały już podział Imperium na dwie części, gdyż rządy przejęli jego dwaj małoletni synowie: na Wschodzie objął panowanie starszy, Arkadiusz (395-408), zaś na Zachodzie młodszy Honoriusz (395-423). Zakończył się czas istnienia Jednego Imperium…

Wśród ruin ówczesnego świata nastał niebawem „świt narodów europejskich”[2], zwiastujący narodziny nowej epoki i nowej cywilizacji – opromienionych blaskiem Krzyża Wieków Średnich. Od tej pory zwierzchność nad Europą sprawować mieli dwaj namiestnicy Boga na ziemi: papież i cesarz. Zanim jednak rozpoczęła się wielka budowa gmachu naszej Cywilizacji, wyznawców Chrystusa czekała prawdziwa Droga Krzyżowa, którą byli zmuszeni przejść w czasach pogańskiego Imperium Rzymskiego.

Zbrodnicza superstitio

Już od samego początku chrześcijanie znaleźli się w niezwykle trudnym położeniu. Byli oni bowiem zwalczani w ostry sposób nie tylko przez judaistów[3], krwawe akcje represyjne zaczęły stosować wobec nich także władze państwa rzymskiego, które do połowy I wieku po Chr. nie dostrzegały zasadniczych różnic, wykluczających jakąkolwiek płaszczyznę porozumienia między judaizmem a chrześcijaństwem. Wprowadziły one swego rodzaju „stan wyjątkowy” wymierzony przeciw chrześcijanom. Obowiązywał on w Imperium Rzymskim przez blisko trzy wieki i został zniesiony dopiero w 313 r. po Chr., kiedy to Konstantyn I Licyniusz ogłosili postanowienia tzw. umowy mediolańskiej, uznającej chrześcijaństwo za religię dozwoloną (religio licita). Data ta stanowi wyraźną cezurę wyznaczającą koniec okresu heroicznego młodego chrześcijaństwa, gdyż był to nie tylko czas, kiedy dokonywał się proces ekspansji, rozwoju i krzepnięcia nowej religii wśród szerokich warstw społeczeństwa rzymskiego, lecz także czas walki z wrogiem zewnętrznym, czas prześladowań i męczeństwa.

Fundamentem, na którym opierał się ów „stan wyjątkowy”, było jednoznaczne zakwalifikowanie religii chrześcijańskiej jako niebezpiecznej, zbrodniczej superstitio[4]. Terminu tego nie sposób przetłumaczyć na żaden z języków współczesnych, gdyż nie dysponują one zadowalającą bazą semantyczną. Wiemy jednak, że nie posiadał on charakteru ani prawnego, ani teologicznego, zaś jego znaczenie ulegało z upływem czasu stopniowym zmianom. I tak na przełomie III i II wieku przed Chr. termin ten służył do określania czynności wróżenia; później, od I wieku przed Chr. do początku II wieku po Chr. oznaczał „złą religię”, źle pojęty i źle uprawiany kult bogów lub odchylenie od religii oficjalnej, wreszcie od początku II wieku po Chr. zaczęto się nim posługiwać na określenie niższego rzędu religii cudzoziemców, wierzeń absurdalnych i niezrozumiałych, stwarzających jawne zagrożenie dla obyczaju przodków (mos maiorum) i z tego względu zasługujących na odrzucenie i potępienie[5]. Każdą z nich traktowano jako religię niedozwoloną (religio illicita).

Wśród wielu zakazanych w Imperium Rzymskim wyznań znalazło się również chrześcijaństwo[6].

Uznano je za „zgubny zabobon” (exitiabilis superstitio), a także za „zabobon połączony z czarodziejstwem” (superstitio maléfica) na podstawie wysuwanych przeciw jej wyznawcom oskarżeń. Chrześcijanie mieli żywić głęboką „nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu” (odio humani generis)[7] i popełniać ohydne, hańbiące zbrodnie (flagitia)[8].

Poważny zarzut dotyczył także skandalicznej wręcz nowości ich wiary (superstitio nova), która wprowadzała innowacje w sferze religii, co było niezwykle ostro potępiane. Odnosiły się one m. in. do sposobu oddawania czci Bogu (tajemne obrzędy i ich niezwykle emocjonalny charakter, podczas gdy w religiach oficjalnie uznanych tajność i emocje były dopuszczane w stopniu bardzo ograniczonym) czy organizacji uroczystości (łączenie się w grupy separujące się w sferze kultu od reszty społeczności. Niepokojące dla Rzymian były też „wywrotowe” aspekty nowej religii, takie jak np. głoszenie rychłego nadejścia końca świata, skłonności do ascetyzmu, piętnowanie wielu stron moralnego porządku uznawanego w państwie rzymskim[9]. Wykroczeniem religii chrześcijańskiej przeciw mos maiorum był ponadto prozelityzm. Tradycjonalnie nastawione sfery rządzące uznawały prozelityzm za ciężkie przestępstwo, jako że obowiązywała wtedy zasada iż z woli bogów nowa religia nie miała prawa zwalczać starej[10]. W oparciu o taki „materiał dowodowy” władze rzymskie wielokrotnie zwracały się przeciw chrześcijanom – wyznawcom „nowego zbrodniczego zabobonu”[11].

Droga Krzyżowa

Pierwsze znane nam prześladowanie chrześcijan miało miejsce za panowania cesarza Nerona[12]. Wiązało się ono z pożarem Rzymu w 64 r., który najprawdopodobniej został wywołany na polecenie tegoż władcy. Aby odsunąć od siebie podejrzenia, Neron postanowił zrzucić całą odpowiedzialność na chrześcijan. Oskarżono ich o zbrodnię podpalenia (crimen inscendii), a następnie wydano na śmierć. Ginęli rozszarpywani przez psy, wielu zostało ukrzyżowanych, cześć posłużyła jako tzw. żywe pochodnie[13]. Prześladowanie to, choć było bardzo krwawe, trwało krótko i objęło wyłącznie wiernych z gminy rzymskiej. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa śmierć ponieśli wówczas św. Piotr i św. Paweł, a ich ciała zostały złożone w grobie na wzgórzu watykańskim[14] (tj. na terenie parków Nerona, w miejscu kaźni chrześcijan).

Inicjatorem drugiego prześladowania był cesarz Domicjan[15]. Dotknęło ono chrześcijan i judaistów, bowiem władca ten w prowadzonej przez siebie antyżydowskiej polityce nie czynił żadnego rozróżnienia pomiędzy oboma wyznaniami (wśród chrześcijan znajdowało się ciągle wielu Żydów). Interesowały go regularne wpływy ze specjalnego podatku od kultu (fiscus iudaicus), którym byli obłożeni judaiści. Ankiety dotyczące tego podatku posłużyły do wykrycia antycesarskich spisków w najbliższym otoczeniu Domicjana (ścigano tych, którzy porzucili tradycyjną religię poprzez przyjmowanie zwyczajów żydowskich)[16]. Wydaje się jednak, iż to nie ów podatek był przyczyną prześladowania chrześcijan. Możliwe jest, że dopuścili się oni obrazy majestatu (crimen maiestatis) lub obrazy wobec boskiej osoby cesarza (sacrilegium)[17], gdyż oddawali osobno – wedle słów Chrystusa – to, „co jest cesarskiego cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu” (Mt 22, 21) i nie mogli zgodzić na posłuszeństwo wobec cesarza, który tytułował się zarówno „Panem”, jak i „Bogiem”[18]. Dlatego też represje odczuła ponownie gmina rzymska[19], a także poszczególne gminy w Azji Mniejszej (m.in. w Pergamonie, gdzie znajdowała się świątynia Romy i cesarza).

W pierwszej połowie II wieku procedura postępowania wobec chrześcijan stała się przedmiotem korespondencji cesarzy z ich przedstawicielami „w terenie”, czyli z namiestnikami prowincji[20]. Na zapytania Pliniusza odpowiadał Trajan[21], natomiast wskazówek Silwanusowi udzielał Hadrian[22]. W listach do swych władców urzędnicy ci wyrażali niepokój, spowodowany przez błyskawiczne rozszerzanie się nowej religii oraz systematycznie rosnącą liczbą osób oskarżanych o uleganie superstitio. Byli bowiem wśród nich ludzie obojga płci, w szerokim przedziale wiekowym, przynależący do każdego ze stanów społecznych. Przy tym ów niebezpieczny „zabobon” rozszerzył się nie tylko w ośrodkach miejskich, ale także wiejskich[23].

Zalecenia Trajana były nad wyraz dwuznaczne. Stwierdzał on, że nie jest możliwe ustalenie jakiegokolwiek ściśle określonego przepisu, regulującego sposób postępowania z chrześcijanami. Wprawdzie wyznawców wiary chrześcijańskiej nie należy specjalnie szukać, jednak powinno się stosować względem nich kary (przede wszystkim karę śmierci), te natomiast mają być wykonywane tylko na podstawie udowodnionych denucjacji (anonimy miały być ignorowane) przy zastrzeżeniu uwalniania apostatów (tj. tych, którzy oświadczyli, iż nie są lub nigdy nie byli chrześcijanami i potwierdzili swoją wierność wobec mos maiorum poprzez modły do tradycyjnych rzymskich bogów)[24]. W podobnym tonie wypowiedział się Hadrian. Otóż mieszkańcy prowincji składający na ręce swego namiestnika petycję z postulatem ukarania chrześcijan muszą swe żądanie odpowiednio umotywować, najlepiej na drodze sądowej. Jeżeli dowody występowania chrześcijan przeciw przyjętym prawom zostaną potwierdzone, wtedy namiestnik ma wyznaczyć karę odpowiednią do stopnia przestępstwa, jeśli zaś oskarżający czyni to w złej intencji, karę należy wymierzyć jemu samemu[25]. Za rządów ww. władców poświadczone są prześladowania chrześcijan w Bitynii (ok. 112 r.) oraz pojedyncze męczeństwa Symeona bpa Jerozolimy[26] oraz Ignacego bpa Antiochii, który znalazł śmierć w Rzymie wydany na pożarcie dzikim zwierzętom[27]. Odosobnionym przypadkiem jest śmierć Polikarpa bpa Smyrny za panowania Antoninusa Piusa, następcy Hadriana. Na spalenie żywcem skazał go prokonsul Azji. Wyrok ten został wydany na żądanie zgromadzonego tłumu[28].

Z kolejnymi prześladowaniami spotykamy się za czasów cesarza Marka Aureliusza[29]. Imperium znalazło się wówczas w katastrofalnej sytuacji. Złożył się na nią cały zespół czynników: wielkie trzęsienie ziemi w Azji, wyczerpujące i krwawe wojny na granicach wschodnich (z Partami) i północnych (z Germanami). Prócz tego ogół ludności był dziesiątkowany przez przywleczoną ze wschodu dżumę, z brzegów wystąpił Tyber, pojawił się głód. Wszystkie te nieszczęścia uznawano za ewidentny znak gniewu bogów. Rozgoryczone pospólstwo jako winnych zaistnienia tych nieszczęść skłonne było uznać chrześcijan, którym obok dotychczas wysuwanych oskarżeń o popełnianie zbrodni kazirodztwa i kanibalizmu coraz częściej zaczęto stawiać także zarzut ateizmu (w antycznym rozumieniu tego słowa ateizm oznaczał brak zgody na uczestniczenie w kulcie, nie zaś przekonanie iż nie ma istot boskich; ateizm ze strony chrześcijan miał powodować gniew bogów)[30]. Ponownie rozpoczęły się prześladowania. Za najlepiej udokumentowany ich przykład uznaje się wydarzenia, jakie rozegrały się w 177 r. w Lugdunum (dzisiaj Lyon we Francji)[31]. Pod nieobecność namiestnika prowincji Galii Lugduńskiej miejscowi urzędnicy, ustępując pod presją tłumu, polecili uwięzić grupę chrześcijan.

Gdy powrócił ich zwierzchnik zaaprobował te działania i wydał nakaz dalszych aresztowań. Zorientowawszy się, że wśród zatrzymanych jest obywatel rzymski wysokiej rangi (był nim Attalos z Pergamonu), wysłał list do cesarza z prośbą o wskazówki jak ma postępować. Odpowiedź udzielona przez Marka Aureliusza pozostawała w zgodzie z linią postępowania przyjętą przez jego poprzednika Trajana i Hadriana. Cesarz stwierdzał, iż należy wymierzać karę opornym, lecz uwalniać apostatów[32]. W wyniku tortur i egzekucji zginęło najprawdopodobniej około pięćdziesięciu osób. Obywateli rzymskich ścięto, zaś pozostałych wydano na pastwę dzikim zwierzętom. Wśród ofiar znaleźli się wspomniany już Attalos z Pergamonu, Potyn (sędziwy bp Lugdunum), Aleksander z Frygii (lekarz), Wecjusz Epagatus (galo-rzymski mieszczanin), Sanktus z Vienne (diakon), Pontikus (piętnastoletni chłopiec) oraz bohaterska Blandyna (młoda niewolnica)[33]. Ich zwłoki spalono na stosie, a następnie wrzucono do rzeki Rodan. Uczyniono tak, by odebrać chrześcijanom nadzieję na wyznawane przez nich „zmartwychwstanie ciał”[34]. W stolicy natomiast ofiarą represji padł Justyn, najwybitniejszy z apologetów greckich, który stanął przed sądem prefekta Rzymu za przyczyną oskarżenia wniesionego przez cynika Krescenta[35].

Na początku III wieku sytuacja chrześcijan nie uległa zmianie. Ich religia nadal była określana jako zabobon i z tego powodu jej wyznawcy podlegali represjom. Za rządów cesarza Septymiusza Sewera[36] dotknęły one winnych „roznoszenia chrześcijaństwa” szkół katechumenów (głównie w Aleksandrii, gdzie zamęczono prowadzącego ją ojca Orygenesa; wielu innych wiernych z tamtejszej gminy poddano torturom lub skazano na wygnanie)[37]. Otwartą sprawą pozostaje w dalszym ciągu, czy Septymiusz Sewer rzeczywiście wydał specjalny edykt zakazujący nawracania na chrześcijaństwo [38]. Dalsze prześladowania podjął cesarz Maksymin Trak[39], zabójca i zarazem następca Aleksandra Sewera[40]. Stanowiły one jednakże niewielki epizod, gdyż wymierzone były przede wszystkim w stronników zamordowanego władcy (wśród których znajdowało się wielu chrześcijan) i nie można ich traktować jako zorganizowanej rozprawy z religią chrześcijańską[41]. W ramach tej akcji zesłano do kopalni w Sardynii bpa Rzymu Poncjana i jego kontrkandydata bpa Hipolita (który nota bene pozostawał w dobrych stosunkach z matką cesarza Aleksandra Sewera, Julią Mammeą)[42]. Inne wystąpienia przeciw chrześcijaństwu miał wówczas charakter lokalny – np. w Kapadocji nawiedzonej przez trzęsienie ziemi, wielu wyznawców Chrystusa zginęło z rąk rozsierdzonego tłumu, uważającego, że winę za tę klęskę ponoszą chrześcijanie.

Z niewątpliwym przełomem w dokonywanych prześladowaniach mamy do czynienia w połowie III wieku za pano­wania cesarza Decjusza[43]. Człowiek ten był głęboko przywiązany do tradycyjnych rzymskich wierzeń i w momencie permanentnego kryzysu państwa rzymskiego pragnął, aby nastąpiło jego moralne odrodzenie. Chcąc osiągnąć ten cel wydał specjalny edykt, nakazujący wszystkim obywatelom rzymskim, aby złożyli oni ofiary oficjalnie uznanym bogom i wznosili do nich modły. Pieczę nad jego realizacją powierzono specjalnym komisjom. W ich obecności każdy obywatel musiał wypełnić obrzęd. Na potwierdzenie otrzymywał natomiast indywidualne pisemne zaświadczenie (libelli)[44]. Czynem tym miał potwierdzić swoją lojalność względem państwa i cesarza. Dla Decjusza oczywisty był fakt, iż do jego nakazu nie zastosują się chrześcijanie, gdyż stanowiłoby to akt odstępstwa od ich wiary uznającej istnienie tylko i wyłącznie Jedynego Boga. Stąd też uznać trzeba, że edykt tego władcy miał zdecydowanie anty chrześcijański charakter, i to uderzający w całą instytucję Kościoła. Niestety nie jesteśmy w stanie podać nawet przybliżonej liczby ofiar[45]. Wiemy jednak na pewno, że po raz pierwszy władze rzymskie przystąpiły do prześladowań na całkiem nowych zasadach. Wydany został bowiem dokument, który narzucał jednolity sposób postępowania z chrześcijanami na terenie całego Imperium[46].

Kontynuatorem polityki prześladowań Decjusza okazał się cesarz Walerian[47]. Na uwagę zasługuje fakt, iż we wczesnym okresie swych rządów nie zdradzał on wrogiej postawy wobec religii chrześcijańskiej. Kościół miał się wówczas cieszyć pełnym spokojem. Tymczasem po trzech latach w prowadzonej przez cesarza polityce nastąpił nagły i niespodziewany zwrot. Nie znamy bezpośrednich przyczyn, jakie wpłynęły na podjętą przez Waleriana decyzję o ponownym wszczęciu represji. Być może było one spowodowane przez kryzysową sytuację państwa analogiczną do tej, jaka zaistniała za Marka Aureliusza (jednoczesne zagrożenie granic północnych i wschodnich, epidemia etc.). Istnieje też hipoteza, iż prześladowania zostały zainicjowane przez wpływowych senatorów, chcących ratować od katastrofy stan finansów publicznych poprzez zawładnięcie znacznym już wtedy majątkiem Kościoła (głównym winowajcą byłby więc tutaj doradca cesarza i zarządca skarbu Makrian)[48] oraz dążących do fizycznej eliminacji tej części rzymskiej arystokracji, która przyjęła wiarę chrześcijańską. Ten sam krąg miał wywierać już wcześniej nacisk na Decjusza[49]. Prześladowanie przebiegało w oparciu o dwa rozporządzenia (w charakterze oratio – tj. mów skierowanych przez cesarza do senatu, co zdaje się potwierdzać fakt zaangażowania przedstawicieli pogańskich elit w inspirowaniu represji). Pierwszy akt prawny wydano w 257 r. Nakazywał on zamknięcie kościołów, zabraniał odprawiania obrzędów i zgromadzeń na cmentarzach, zaś członków stanu duchownego zmuszał do złożenia ofiar bogom (w przeciwnym wypadku czekało ich wygnanie). Drugi akt ogłoszony w 258 r. znacznie zaostrzał wcześniejsze postanowienia. Od tego momentu duchowni, którzy nie złożyli ofiar, szli na stracenie (dotyczyło to biskupów, prezbiterów i diakonów). Wyznający chrześcijaństwo senatorowie i przynależący do stanu senatorskiego, a także ekwici, bezpowrotnie tracili wszystkie swe zaszczyty oraz majątki, a w razie stawiania oporu szli na śmierć (tylko wysoko urodzone matrony skazywano na wygnanie)[50]. Prześladowanie to było wymierzone przede wszystkim w elity Kościoła i zostało przeprowadzone w większości prowincji. Najbardziej znanymi jej ofiarami byli bp Rzymu Sykstus II oraz bp Kartaginy Cyprian[51]. Wkrótce w wyniku śmierci Waleriana (podczas wyprawy przeciw Persom dostał się do niewoli, w której zmarł) prześladowania ustały. Do ich oficjalnego zakończenia przyczynił się syn i następca Waleriana, Gallien[52], który pod wpływem trudnej sytuacji polityczno-wojskowej w 260 r. ogłosił na terenie całego Imperium zakończenie represji i nakazał zwrot skonfiskowanych chrześcijanom dóbr, miejsc kultu i cmentarzy[53]. Nadal jednak chrześcijaństwo nie posiadało statusu legalnie istniejącej religii, lecz pomimo faktu, iż dotychczasowe procedury pozostawały w mocy na ponad czterdzieści lat prześladowania ustały.

Prześladowania wyznawców chrześcijaństwa prowadzone przez władze państwa rzymskiego nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Z czysto naukowego punktu widzenia można by wysnuć wniosek, że stało się tak tylko dlatego że akcje represyjne były sporadyczne i miały miejsce w nieregularnych odstępach czasu, nadto, że cechowała je wyraźnie zauważalna niekonsekwencja w określaniu – by posłużyć się językiem prawniczym – kwalifikacji czynu. Raz byty to zbrodnie (w których popełnianie wątpiła większość cesarzy), kiedy indziej obraza majestatu, jeszcze innym razem zaś ateizm[54] Argumenty te, choć słuszne, nie są jednak rozstrzygające. Nie ulega bowiem wątpliwości, że o klęsce pogańskiego Imperium w walce z chrześcijaństwem zadecydowała przede wszystkim nieustraszona postawa pierwszych wyznawców Boga Trójjedynego. Wielu z nich poniosło straszliwą śmierć w amfiteatrach, rozszarpani przez dzikie zwierzęta, część zginęła na torturach i w wyniku egzekucji, innych okaleczono, by niewyobrażalnym bólem skłonić ich do apostazji („w imię ludzkich uczuć” pozbawiano ich np. „tylko” jednej ręki lub „tylko” jednej nogi). Mimo to chrześcijanie ci nie ulękli się i bez wahania (oddawali swe życie za wiarę[55]. Czynili tak mając na uwadze jedną z prawd swej religii, której głęboki sens w pięknych słowach oddał Leon Degrelle: „Umrzeć dwadzieścia lat wcześniej czy dwadzieścia lat później to niezbyt ważne. Ważne, aby dobrze umrzeć. Wtedy dopiero zaczyna się życie”[56]. Wśród tej ogromnej rzeszy męczenników, którzy z pokorą przyjęli taki los, znajdowali się zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Historia jednej z nich – wspomnianej już św. Blandyny[57] – do dnia dzisiejszego przyprawia wielu ludzi o szczere łzy wzruszenia. Miała ona realną możliwość ocalenia, gdyby tylko wyrzekła się swej wiary. Nie uczyniła tego. Gdy zaczęto ją torturować, wykazała się niesłychaną wprost odwagą i hartem ducha, czym wprawiła w podziw swoich katów. Wiemy, że oprawcy uznali się za pokonanych, gdyż nie wiedzieli już, jakie mają jej zadawać męki (!). Co więcej, wyrażali swoje zdziwienie, że ta młoda dziewczyna jeszcze nie umarła. Jej delikatne ciało było bowiem już w strzępach, a ona wciąż żyła i półprzytomna powtarzała słowa: „Jestem chrześcijanką i nic się u nas zdrożnego nie dzieje”[58]. Wreszcie po wielu rozlicznych torturach poderżnięto jej gardło[59]. Jej śmierć była „dobrą śmiercią”, gdyż zapewniła tej bohaterskiej niewolnicy nowe, prawdziwe życie u boku Zbawiciela. Czy w dzisiejszych czasach znaleźliby się chrześcijanie gotowi znieść chociaż niewielką cześć okropieństw, jakich doświadczyła Blandyna?

Trzeba jeszcze wspomnieć, iż mimo jednoznacznego potępienia religii chrześcijańskiej jako „zbrodniczego zabobonu” władze Imperium tak lokalne (namiestnicy prowincji), jak i centralne (cesarze) wahały się, jakie stanowisko zająć wobec jego wyznawców. Te pierwsze karały chrześcijan na podstawie tzw. coercitio, tj. uprawnień pozwalających im na przedsięwzięcie wszelkich działań koniecznych do utrzymania porządku publicznego w danej prowincji[60]. Zmierzały one do złagodzenia nienawiści tłumów i odstraszenia od dalszych nawróceń (nigdy nie miały na celu fizycznej eliminacji wszystkich chrześcijan). W gestii tych drugich, rzadko biorących bezpośredni udział w prześladowaniach, leżało udzielanie swoim urzędnikom wskazówek, jak ci mają postępować w przypadku zaistnienia wątpliwości. Może to świadczyć o tym, iż wysoce wątpliwe jest istnienie osławionego Institutum Neronianum, o którym wspominał Tertulian, mającego potępiać „zbrodniczy zabobon” już w I wieku po Chr.[61]. Decyzje cesarzy w sprawie chrześcijan aż do Decjusza miały bowiem charakter reskryptów, czyli oficjalnych listów na pisemne zapytania od wysokich urzędników. Nie wiązały one swymi postanowieniami całej administracji Imperium, istniała więc możliwość ich ignorowania i kierowania się własnym rozeznaniem. Do momentu, gdy chrześcijanie nie stanowili poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa, prześladowania miały na celu jedynie uspokojenie tłumów, natomiast gdy okazało się, iż ekspansja ich religii osiągnęła apogeum, prześladowania zaczęły przybierać charakter zorganizowany i masowy. Najbardziej krwawy przebieg miała akcja represyjna z początku IV wieku. Wówczas to najwybitniejszy z cesarzy iliryjskich, Dioklecjan[62], podjął twardą walkę z wyznawcami religii chrześcijańskiej. Stawką była ostatnia już w dziejach Imperium próba rozprawy z wrogiem wewnętrznym oraz restauracja dawnego rzymskiego porządku.

Wielkie Prześladowanie

Początkowo nic nie zapowiadało powtórzenia się represji z czasów Decjusza i Waleriana. Od 260 r., kiedy to Gallien zarządził wstrzymanie prześladowań i polecił zwrócić gminom chrześcijańskim ich skonfiskowane mienie, władze Imperium (zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym) utrzymywały z nimi stałe „zawieszenie broni”. Jego owocem był tzw. mały pokój Kościoła. Chociaż okres ten jak i długie dziesięciolecia go poprzedzające są w minimalnym stopniu oświetlone przez źródła, nie ulega wątpliwości, iż te właśnie w III wieku miał miejsce fenomen tryumfalnego marszu i ekspansji religii chrześcijańskiej. Przyczyną tego był permanentny kryzys Imperium, którego wyraźne symptomy możemy zaobserwować m.in. w sferze panujących stosunków religijnych. Dotychczasowe kulty, których sprawowanie leżało w gestii arystokracji municypalnej (prowincjonalnej, zaczęły ulegać wówczas rozkładowi. Osoby piastujące godności urzędników miejskich z racji postępującego ubożenia obcięły wydatki nie tylko na zaspokajanie bieżących potrzeb ludności, ale także zaprzestały finansowania obrzędów religijnych (np. organizowania procesji, „poświęcania” posągów oraz świątyń). Gros wydatków urzędnicy zaczęli przeznaczać na coraz to bardziej samolubne formy współzawodnictwa o zajęcie jak najlepszej pozycji społecznej[63]. Sytuacja ta działała na korzyść Kościoła chrześcijańskiego, odtąd bowiem jego rola i znaczenie niezmiernie wzrosły (w III wieku nie była to już podejrzana grupa religijna egzystująca poza nawiasem społeczeństwa, lecz potężna instytucja, z którą władze Imperium – czy tego chciały, czynie – musiały się liczyć). Składające się nań gminy wspomagały ludzi opuszczonych przez władze (niewykluczone, że byli wśród nich i poganie!). Opieką otaczano sieroty, wdowy i biedaków. Podczas szalejącej inflacji chrześcijanie uruchamiali pokaźne środki finansowe na potrzeby ubogich W trakcie trwania rozruchów lub epidemii często okazywało się, iż chrześcijańskie duchowieństwo jest jedyną zorganizowaną społecznością w mieście, która potrafi sprostać ryzykownemu zadaniu grzebania zmarłych i dostarczania niezbędnych produktów żywnościowych. Nie zapominano też o współbraciach wziętych do niewoli przez barbarzyńców najeżdżających Imperium, gminy przekazywały bowiem znaczne sumy pieniędzy na ich wykup[64]. Te z nich natomiast, które były bardziej zamożne od innych, wspierały finansowo gminy biedniejsze. Posiadamy również informacje, iż w okresie „małego pokoju” biskupi utrzymywali oficjalne kontakty z dostojnikami cywilnymi i wojskowymi Imperium![65] Za ich milczącą zgodą chrześcijanie nie musieli brać udziału w składaniu ofiar pogańskim bogom. Mogli natomiast bez żadnych przeszkód budować w miastach „nowe i przestronne” kościoły (!)[66]. W końcu III wieku stało się normą, że wyznawcy „zbrodniczego zabobonu” pełnili już nie tylko służbę jako dworzanie cesarscy, ale zajmowali również ważne stanowiska w administracji Imperium, piastując funkcje namiestników prowincji (!), przy czym zarówno im samym jak ich rodzinom oraz domownikom pozostawiono „zupełną swobodę słowa i czynu” (!)[67]. Była to jednak przysłowiowa cisza przed burzą. „Mały pokój” Kościoła nieuchronnie zbliżał się ku końcowi.

Za wydarzenie mogące stanowić zapowiedź wszczęcia prześladowań uznać należy czystkę, jaką Dioklecjan objął armię i dwór w 302 r.[68]. Od swoich żołnierzy i urzędników zażądał mianowicie złożenia ofiar bogom. Ci, którzy odmówili, zmuszeni byli odejść. Z pozoru akcja ta nie godziła w chrześcijan (tekst zarządzenia zapewne w ogóle ich nie wymieniał), w praktyce jednak nakaz złożenia ofiar odnosił się bezpośrednio do nich. Na służbie u cesarza nie mogli pozostawać przecież wyznawcy „zbrodniczych” kultów. Kryteria te stosowano także wobec innych religio illicita. Od 297 r. brutalną akcję represyjną prowadzono przeciw manichejczykom. Na stosach palono ich przywódców i święte księgi, szeregowych członków tej sekty ze stanu „gorszego” (humiliores) skazywano na śmierć, zaś ze stanu „lepszego” (honestiores) na wygnanie do kopalń (metalla). Manichejczykom kary te wymierzano z bardzo poważnych powodów, a mianowicie, że „starym kultom przeciwstawiają nowe i nieznane doktryny, aby na mocy własnego widzimisię znieść to, co z woli boskiej zostało nam przyznane kiedyś”[69]. Popełnianie identycznych „zbrodni” powszechnie przypisywano chrześcijanom, toteż Dioklecjan mógł bez najmniejszych problemów dać sygnał do rozpoczęcia prześladowań[70].

I cesarz dał taki sygnał.

W marcu 303 r. (tj. w dziewiętnastym roku panowania Dioklecjana)[71] ogłoszono pierwszy z czterech edyktów przeciw chrześcijanom[72]. Zarządzał on zburzenie kościołów i wydanie na spalenie świętych ksiąg, zaś dla osób pełniących funkcje państwowe infamię, utratę przywilejów stanowych i wolności[73]. Niedługi czas potem światło dzienne ujrzały kolejne edykty: drugi z wiosny lub też z lata 303 r. postanawiał o aresztowaniu chrześcijańskiego kleru; trzeci z jesieni 303 r. nakazywał torturowanie duchowieństwa i stosowanie wszelkich form przymusu, by zmusić jego przedstawicieli do apostazji (ci, którzy wyrzekali się wiary w Chrystusa mieli być uwalniani)[74]; wreszcie czwarty w marcu lub kwietniu 304 r. na wszystkich mieszkańców Imperium narzucił obowiązek złożenia ofiary bogom[75].

Nietrudno zauważyć, iż postanowienia ww. edyktów w pierwszej kolejności zwracały się głównie przeciw elicie Kościoła, tak duchownej (biskupi, diakoni), jak i świeckiej (arystokraci, urzędnicy), a dopiero później przeciw zwykłym wiernym. Zamierzano w ten sposób zdziesiątkować kręgi przywódcze chrześcijan tak, aby sprowadzić ich religię do poziomu mało znaczącego kultu ludzi ubogich, którzy nie posiadaliby wysokiej pozycji w hierarchii społecznej Imperium ani też nie mogli się poszczycić jakimikolwiek autorytetem.

Jedną z kilku cech charakterystycznych Wielkiego Prześladowania było to, że w różnych rejonach Imperium miało ono odmienny przebieg. Władający na Zachodzie Maksymian i Konstancjusz realizowali postanowienia tylko pierwszego edyktu. W Italii, Afryce, Hiszpanii (terytorium Maksymiana), w Galii i Bretanii (terytorium Konstancjusza) cesarze ci ograniczyli się jedynie do burzenia obiektów sakralnych i palenia świętych ksiąg. Wobec członków kleru i zwykłych wiernych zachowali zupełną obojętność[76]. Być może wynikało to z faktu, iż w „dzielnicach” im powierzonych chrześcijaństwo nie było silnie rozpowszechnione. Inna sytuacja miała miejsce na Wschodzie, będącym swoistym bastionem zakazanego „zabobonu”, gdzie swoje rządy sprawowali Dioklecjan i Galeriusz. Tam wszystkie cztery edykty były egzekwowane z całą surowością, a prześladowania przybrały masowy i krwawy charakter[77]. Także czas trwania represji nie wszędzie był jednakowy. Obecnie przyjmuje się, że w większości prowincji intensywne prześladowania zakończyły się już w 306 r. Wiemy jednak, że dokonywano ich z mniejszym lub większym natężeniem do 311 r., kiedy to Galeriusz wydał edykt, który ostatecznie położył im kres[78]. Tylko w niektórych prowincjach, przede wszystkim w Palestynie, Syrii, Egipcie i w nieco mniejszym stopniu w Azji Mniejszej trwały aż do 313 r.[79].

Znamienny jest moment rozpoczęcia Represji. Dioklecjan i jego współwładcy zdążyli już zażegnać długotrwały kryzys władzy. Skutecznie rozprawili się również z wrogami zewnętrznymi Imperium i doprowadzili do względnego ustabilizowania jego sytuacji wewnętrznej. W takiej sytuacji mogli więc sobie pozwolić na luksus zaatakowania sporej części własnych poddanych[80]. Dalszym interesującym wyróżnikiem Wielkiego Prześladowania była zakrojona na szeroką skalę akcja propagandowa zwrócona swym ostrzem przeciw chrześcijanom[81]. Jej główny organizator, Dioklecjan, włożył wiele wysiłku w odnowienie niszczejących świątyń czy restytuowanie tradycyjnych świąt pogańskich. Lecz nie były to jedyne kroki, jakie podjął. Udzielił też silnego wsparcia anty chrześcijańskim działaniom neoplatończyków[82]. Ważną rolę odegrał w niej bliski współpracownik Dioklecjana Sossianus Hierokles (autor dwóch ksiąg pt. Pełne prawdy mowy do chrześcijan)[83]. Bardzo groźnym polemistą należącym do tej formacji intelektualnej był również Porfiriusz z Tyru (autor dzieła w piętnastu księgach Przeciw chrześcijanom). Przedmiotem ich ataków były podstawowe prawdy religii chrześcijańskiej: zaprzeczali faktom z życia Chrystusa, poddawali w wątpliwość cuda, jakie czynił, analizowali krytycznie przekazy Ewangelii etc. Literaturę tą kierowano do licznego grona wpływowych elit miejskich, nie zaś do mas. Pozornie nie ma w tym nic dziwnego, gdyż o sukcesie prześladowań zadecydować miała postawa tychże urzędników. Rozporządzali oni władzą na szczeblu municypalnym, do ich zadań należała więc organizacja i kierowanie represjami. Zaskakujące jest jednak to, że neoplatończycy musieli owym pogańskim elitom w wyraźny sposób tłumaczyć powody, dla jakich cesarze prowadzą prześladowania chrześci­jan. U progu IV wieku nie były one dla pogan już tak oczywiste, jak to miało miejsce w I, II czy nawet w III wieku (!). Nikt rozsądny nie dawał wówczas wiary opowieściom o zbrodniach, jakie rzekomo mieli popełniać wyznawcy wschodniego „zabobonu”. Dlatego też, jako koronny zarzut przeciw chrześcijanom, środowisko neoplatończyków ponownie podniosło niebezpieczny argument Celsusa, nazywając ich zdrajcami praw ojczystych. Równało się to uznaniu chrześcijan za wrogów porządku publicznego[84]. W tym miejscu zgadzam się z tezą wysuniętą przez J. Vogta, iż zarzut zdrady praw ojczystych miał wydźwięk zdecydowanie polityczny. Co więcej, uznaję za tym autorem, że konflikt z początku IV wieku między państwem rzymskim a chrześcijaństwem należy zaklasyfikować jako spór o charakterze politycznym. Tezy te wymagają kilku słów wyjaśnienia. Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy stwierdzić, że J. Vogt określając zmagania dwóch antagonistycznych obozów – pogańskiego Imperium i chrześci­jańskiego Kościoła – jako sporu, który nabrał „zdecydowanych cech politycznych”[85], rozpatrywał je z punktu widzenia filozoficzno-prawnej koncepcji stworzonej przez C. Schmitta. Autor ten z niezmąconym spokojem twierdził, że istotą tego co polityczne jest „wyraźne rozpoznanie własnej sytuacji wobec możliwości konfliktu”, które przejawia się poprzez „trafne odróżnienie przyjaciela od wroga”[86]. Zastosowanie tego odróżnienia powoduje, że każde „przeciwieństwo religijne, moralne (…) lub jakiekolwiek inne przekształca się ostatecznie w przeciwieństwo polityczne”[87]. Taka właśnie sytuacja miała miejsce na początku IV wieku. Wówczas to Dioklecjan dokonał „rozpoznania własnej sytuacji” względem religii, której zasady jawnie prowadziły do „możliwości konfliktu” z lansowaną przez niego teologią polityczną i starożytnym obyczajem przodków (mos maiorum). Ze swego punktu widzenia trafnie odróżnił on „przyjaciela” (neoplatończycy) od „wroga” (chrześcijanie)[88]. Zwróćmy uwagę, iż Dioklecjan uczynił to nie tylko jako władca świecki, ale przede wszystkim jako pontifex maximus, czyli zwierzchnik kolegium pontyfików[89]. Występował więc w obronie tradycyjnej rzymskiej wspólnoty religijnej zagrożonej przez ekspansję „zbrodniczego zabobonu”. Jeśli przyjmiemy teraz za C. Schmittem opinię, że każda „wspólnota religijna, prowadząca walkę przeciw członkom innych religijnych wspólnot, bądź przeciwko komukolwiek, przekracza horyzont sfery religijnej i staje się polityczną jednością”[90], wówczas tezy J. Vogta zostaną potwierdzone w całej swej rozciągłości.

Religio licita

Dnia 1 maja 305 r., a więc w niewiele ponad rok od ukazania się ostatniego z anty chrześcijańskich edyktów, na wzgórzu nieopodal Nikomedii odbył się wiec żołnierski. U stóp posągu Jowisza, wobec zgromadzonych szeregów wojska August Dioklecjan oznajmił, że zrzeka się władzy[91]. Z chwilą jego abdykacji rozpoczął się osiemnastoletni okres wojen domowych, toczonych przez jego następców[92]. Kilka lat później, w 311 r. stała się rzecz niesłuchana. Przebywający w Serdyce (dzisiaj Sofia) śmiertelnie chory Galeriusz w imieniu swoim oraz swych legalnych współwładców (Licyniusza, Maksymina Dai i Konstantyna) wydał edykt tolerancyjny dla prześladowanych od 303 r. chrześcijan. Jego treść jest wprost zdumiewająca. Oto surowy „strażnik nakazów Dioklecjana”[93], nie mający żadnej litości dla wyznawców „zbrodniczego zabobonu”, na wstępie przypomniał powody wszczęcia prześladowań. Jego zdaniem wnikały one z palącej konieczności uporządkowania życia poddanych Imperium w zgodzie z dawnymi rzymskimi prawami i obyczajem przodków [94]. Jako że chrześcijanie uparcie je odrzucali, wielu z nich znalazło się w niebezpiecznym położeniu i w rezultacie wstrząsających tortur poniosło śmierć[95]. Ponieważ mimo represji wciąż trwali w swych błędach, nie mogli oddawać czci jakimkolwiek istotom niebiańskim: czy to pogańskim (z racji zasad swej wiary), czy Bogu chrześcijańskiemu (z racji postanowień ww. edyktów)[96]. Dla Galeriusza, który podobnie jak Dioklecjan był „pobożnym poganinem”, sytuacja taka była nie do przyjęcia, dlatego też ogłosił nie tylko wstrzymanie represji, ale nakazał aby prześladowani znów stali się chrześcijanami i z powrotem odbudowali swe świątynie(!)[97]. Cena, jaką mieli zapłacić za tę łaskawość nie była wysoka. Zażądał mianowicie aby wznosili oni modły do swego Boga o pomyślność dla cesarzy, rządzonego przez nich państwa i… dla samych siebie – tak aby państwo szczęśliwie się rozwijało i mogło im zapewnić spokojne życie przy własnym ognisku domowym (!)[98]. Ogłaszając powyższy edykt Galeriusz dokonał totalnego przełomu w stosunkach między pogańskim Imperium a chrześcijańskim Kościołem. Przyznał bowiem Bogu chrześcijan de facto i de iure poczesne miejsce w oficjalnym panteonie nadprzyrodzonych potęg. Obok Jowisza, Herkulesa czy Słońca Niezwyciężonego znalazł się więc Trójjedyny Bóg chrześcijan. Odtąd pozostało już tylko kwestią czasu, który z tych kultów stanie się religią panującą…

Krótko po ukazaniu się edyktu, 5 maja 311 r. Galeriusz zmarł[99]. Dwa lata po jego śmierci na początku 313 r. na konferencji w Mediolanie spotkali się Konstantyn i Licyniusz. Obok bieżących spraw politycznych przedmiotem ich rozmów stało się ustalenie wspólnej polityki względem chrześcijan. Dwaj cesarze zgodzili się, iż należy im zapewnić całkowitą wolność wyznania tak, by „boskie i niebiańskie Istoty, jakie by tylko były, łaskawe być mogły Nam i wszystkim Naszym poddanym”(!)[100]. Było to jednoznaczne potwierdzenie postanowień wcześniejszego edyktu Galeriusza z 311 r., uznającego chrześcijaństwo za religię dozwoloną (religio licita), której obrzędy mają taką samą wartość jak te odprawiane w ramach pogańskich kultów państwowych. Nakazali oni też zwrot wszelkich dóbr (świątyń, domów, cmentarzy) skonfiskowanych Kościołowi w czasie tzw. Wielkiego Prześladowania[101].

Chrześcijaństwo nie mogło jednak zatryumfować od razu. Na ogłoszenie go religią państwową Imperium trzeba było jeszcze poczekać kilkadziesiąt lat. Wreszcie w dniu 28 lutego 380 r. cesarz Teodozjusz I Wielki wydał w Tessalonice edykt (podpisany również przez jego współwładców: Gracjana oraz Walentyniania II), nakazujący poddanym Imperium życie „według tego wyznania wiary, którego nauczał apostoł Piotr, a jakie podtrzymują obecnie biskup Damazy w Rzymie i biskup Piotr w Aleksandrii”[102]. Na mocy tego edyktu wszyscy schizmatycy i heretycy zostali potępieni, natomiast wyznawcy Boga Trójjedynego mieli nosić odtąd miano chrześcijan katolików (christiani catholici)[103]. Tak więc trwająca prawie trzysta lat heroiczna walka przyniosła wreszcie obfite owoce. Po wielu latach oczekiwań nadeszła bowiem upragniona chwila realizacji christiana tempora.

PRZYPISY:

1. Flavius Theodosius, ur. prawdopodobnie 11 stycznia 347 r., zm. 17 stycznia 395 r. Panował od 19 stycznia 379 r. jako Imperator Caesar Flavius Theodosius Augustus.

2. Zob. B. Zientara, Świt narodów europejskich. Powstawanie świadomości narodowej na obszarze Europy pokarolińskiej, Warszawa 1985, s. 436.

3. Najbardziej znane przykłady to: proces apostołów Piotra i Jana przed sanhedrynem; ukamienowanie św. Szczepana; stracenie Jakuba, brata Jana i Jakuba, brata Jezusa. Zob. M. Simon, Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa, Warszawa 1981, s. 192-193. Ważne jest także prześladowanie chrześcijan w czasie anty rzymskiego powstania żydowskiego w latach 132-135 kierowanego przez Szymona Bar Kochbę (uznawał się on za Mesjasza, nie mógł więc tolerować czci oddawanej Chrystusowi). Ponadto za wysoce prawdopodobną uznać należy tezę, że prześladowania za Nerona były inspirowane przez judaistów. Ich główną protektorką była Poppea, nałożnica Nerona sprzyjająca judaizmowi – tamże, s. 194.

4. Wszystkie prace traktujące o stosunkach wzajemnych miedzy chrześcijaństwem a cywilizacją świata antycznego rozpatrują znaczenie terminu superstitio. Zob. S. Calderone, Superstitio, „Aufstieg und Niedergang der römischen Welt”, 1972, I, 2, s. 337-396; D. Grodzynski, Superstitio, „Revue des Etudes Anciennes”, nr 76, 1974, s. 36-60; L. F. Janssen, Superstitio and the Persecution of the Christians, „Vigiliae Christianae” nr 33, 1979, s. 131-159. W języku polskim zob. E. Wipszycka, Państwo rzymskie a chrześcijaństwo do początków IV wieku, (w:) Starożytny Rzym we współczesnych badaniach, pod red. J. Wolskiego, T. Kotuli i A. Kunisza, Kraków 1994, s. 149-189.

5. Tamże, s. 157.

6. Obok chrześcijaństwa za superstitio Rzymianie uznawali też religię egipską, chaldejską i żydowską. Ta ostatnia cieszyła się jednak dużą tolerancją, gdyż była łatwiejsza do przyjęcia jako odziedziczona po przeszłości – tamże, s. 159.

7. Tamże, s. 155.

8. Chodziło tutaj o tzw. edypowe spółkowania (kazirodztwo) i tzw. tjestowe uczty (kanibalizm). Szczegółowo na ten temat zob. T. Zieliński, Chrześcijaństwo antyczne, Toruń 1999, s. 182nn.

9. Zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 158.

10. Tamże, s. 159.

11. Tamże, s. 157.

12. Lucius Domitius Ahenobarbus, ur. 15 grudnia 37 r., zm. 9 czerwca 68 r. Od dnia 1 marca 50 r. występował pod imieniem Nero Claudius Drusus Germanikus. Panował od 13 października 54 r.

13. Zob. relacja Tacyta (w:) T. Zieliński, op. cit., s. 181. Tacyt nie wierzył w winę chrześcijan, lecz dla niego i tak zasługiwali oni na surową karę z racji wyznawanego przez nich superstitio.

14. Zob. Euzebiusz, Historia kościelna, tłum. ks. A. Lisiecki, POK 3, Poznań 1924, II, 25, 5-8.

15. Titus Flavius Domitianus, ur. 24 października 51 r., zm. 18 września 96 r. Panował od 14 września 81 r. jako Imperator Caesar Domitianus Augustus.

16. Represje objęły głównie arystokrację. Skazani na śmierć to: Acylius Glabrion i Flavius Klemens. Żonę Flaviusa Klemensa, Flawię Domityllę, będącą także siostrzenicą cesarza, skazano na wygnanie. Zob. M. Simon, op. cit., s. 194.

17. Zob. T. Zieliński, op. cit., s. 188.

18. Tamże, s. 187.

19. Zob. Euzebiusz, III, 17.

20. Szerzej na ten temat zob. Th. Mayer-Maly, Der rechtsgeschichtliche Gehalt der „Christenbriefe” von Plinius und Trajan, „Studia et Documenta Historiae et Iuris”, nr 22, 1956, s. 311-328, a także R. Freudenberger, Das Verhalten der römischen Behörden gegen die Christen im 2. Jahrhundert, dargestellt am Brief des Plinius an Trajan und den Reskripten Trajan und Hadrian, Monachium 1969.

21. Marcus Ulpius Traianus, ur. 18 września 53 r., zm. 8 sierpnia 117 r. Panował od 14 września 81 r. jako Imperator Caesar Nerva Traianus Augustus. Zob. Euzebiusz, III, 33, 1-3.

22. Publius Aelius Hadrianus, ur. 24 stycznia 76 r., zm. 10 lipca 138 r. Panował od 11 sierpnia 117 r. jako Imperator Caesar Traianus Hadrianus Augustus. Zob. Euzebiusz, IV, 8, 6-8 i 9, 1-3.

23. Zob. T. Zieliński, op. cit., s. 192.

24. Tamże, s. 192.

25. Zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 165-166.

26. Zob. Euzebiusz, III, 32, 1-3.

27. Tamże, III, 36, 1-4.

28. Tamże, III, 15, 1-48.

29. Marcus Annius Catilius Severus, ur. 26 kwietnia 121 r., zm. 17 marca 180 r. Od 130 r. zwał się Marcus Annius Verus, zaś od 139 r. Marcus Aelius Aurelius Verus Caesar. Panował od 7 marca 161 r. jako Imperator Caesar Marcus Aurelius Verus Augustus.

30. Zob. na ten temat J. J. Walsh, On Christian Atheism, „Vigilliae Christianae”, nr 45, 1991, s. 255-277.

31. Zob. Euzebiusz, V, 1, 1-60. Zob. też M. Simon, op. cit., s. 199.

32. Tamże, s. 199. O stosunku tego władcy do chrześcijaństwa zob. M. Owczarzak, Marek Aureliusz i chrześcijanie, „Meander”, nr 39, 1984, s. 335-348.

33. Zob. M. Simon, op. cit., s. 200.

34. Zob. Euzebiusz, V, 1, 61-63.

35. Tamże, IV, 16, 1-8. Zob. też M. Simon, op. cit., s. 199.

36. Lucius Septimius Severus, ur. 11 kwietnia 146 r., zm. 4 lutego 211 r. Panował od kwietnia 193 r. jako Imperator Caesar Lucius Septimius Severus Pertinax Augustus.

37. Zob. Euzebiusz, VI, 1.

38. Zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 175. Przeciw tej tezie opowiada się K. H. Schwartke, Das angebliche Christengesetz des Septimius Severus, „Historia”, nr 12, 1963, s. 185-208; podtrzymują ją zaś P. Keresztes, The Emperor Septimius Severus; a Precursor of Decius, „Historia”, nr 19, 1970, s. 565–578 oraz W H. C. Frend, A Sever an Persecution? Evidence of the „Historia Augusta”, Forma Futuri. Studi in onore del Cardinale Michele Pellegrino, Turyn 1975, s. 470-480. O polityce religijnej tego cesarza zob. T. Kotula, Septymiusz Sewerus. Cesarz z Lepcis Magna, Wrocław 1987, s. 129-134.

39. Gaius Iulius Maximinus, ur. w 172 lub 173 r., zm. w czerwcu 238 r. Panował od marca 235 r. jako Imperator Caesar Gaius Iulius Verus Maximinus Augustus.

40. Marcus Gessius Bassianus Alexianus, ur. 1 grudnia 208 r., zm. 21 marca 235 r. Od 10 lipca 221 r. zwał się Marcus Aurelius Alexander Caesar. Panował od 11 marca 222 r. jako Imperator Caesar Marcus Aurelius Severus Alexander Augustus.

41. Zob. Euzebiusz, VI, 28.

42. Zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 175; A. Lippold, Maximinus Thrax und die Christen, „Historia”, nr 24, 1975, s. 479-492.

43. Gaius Messius Decius, ur. ok. 200 r., zm. w czerwcu 251 r. Panował od września 249 r. jako Imperator Caesar Gaius Messius Quintus Decius Traianus Augustus.

44. Zob. E. Liesering, Untersuchungen zur Christenverfolgung des Kaiser Decius, Würzburg 1932, s. 64; J. R. Knipfing, The Libelli of Decian Persecution, „Harvard Theological Review”, nr 16, 1923, s. 345-390 i A. Blandau, Die ägyptischen Libelli und die Christenverfolgung des Kaiser Decius, „Römische Quartalschrift”, Supplement, nr 27, 1931, s. 1-79.

45. Zob. Euzebiusz, VI, 39, 1-5; VI, 41, 1-23; VI, 42, 1-6.

46. Zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 178nn.

47. Publius Licinius Valerianus, ur. ok. 193 r., zm. po 260 r. Panował od jesieni 253 r. jako Imperator Caesar Publius Licinius Valerianus Augustus.

48. Zob. Euzebiusz, VII, 10, 1–9.

49. Zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 180–181.

50. Tamże, s. 181–182.

51. Prześladowania za Waleriana omawia Ch. J. Haas, Imperial Religious Policy and Valerians Persecution of the Church, „Church History”, nr 52, 1983, s. 133–144.

52. Publius Licinius Egnatius Gallienus, ur. w 218 r., zm. wiosną 268 r. Panował od jesieni 253 r. do 260 r. wraz z ojcem Walerianem, następnie do śmierci sam jako Imperator Caesar Publius Licinius Egnatius Gallienus Augustus.

53. Zob. Euzebiusz, VII, 13.

54. Obszerny wykaz prac poświęconych ateizmowi antycznemu podaje M. Winiarczyk, Bibliographie zum antiken Atheismus, „Elenchos”, nr 10, 1989, s. 103-192.

55. Zdarzały się jednak przypadki, gdy chrześcijanie załamywali się. Byli to tzw. lapsi, czyli odstępcy. Szerzej na ten temat zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 118nn.

56. Por. L. Degrelle, Wielkie rekolekcje, (w:) Płonące dusze, Warszawa-Paryż 1999, s. 103.

57. Zob. wyżej akapit o prześladowaniach za cesarza Marka Aureliusza.

58. Zob. Euzebiusz, V, 1, 18.

59. Tamże, V, 1, 56.

60. Zob. M. Simon, op. cit., s. 201. O jurysdykcji namiestników prowincji zob. A. N. Sherwin, Roman Society and Roman Law in The New Testament, Oxford 1963, s. 1-23, a także P. Garnsey, The Criminal Jurisdiction of Governors, „Journal of Roman Studies”, nr 58, 1968, s. 51-59.

61. Zob. na ten temat J. W Ph. Borlffs, Institutum Neronianum, „Vigiliae Christianae”, nr 6, 1952, s. 129-145. Za wydaniem takiej ustawy opowiadali się m.in. J. Molthagen, Der römische Staat und die Christen im zweiten und dritten Jahrhundert, Göttingen 1970, s. 21-27 i F. Millar, The Imperial Cult and the Persecutions (w:) Le culte des souverains dans l’empire romain, Vandoeuvres-Genewa 1973, s. 555.

62. Gaius Valerius Diodes, ur. ok. 240 r., zm. 3 grudnia 313 lub 316 r. Panował od 20 listopada 284 r. do 1 maja 305 r. jako Imperator Caesar Gaius Aurelius Valerius Diocletianus Augustus.

63. Zob. P. Brown, Świat późnego antyku, Warszawa 1991, s. 79nn.

64. Tamże, s. 87.

65. Zob. Euzebiusz, VIII, 1, 5. E. Wipszycka uważa, że kontakty takie miały miejsce nie tylko w czasie „małego pokoju”, ale także w pierwszej połowie wieku III, a nawet w wieku II. Zachowane źródła powodują, iż stosunki między państwem rzymskim a chrześcijaństwem błędnie rozpatrujemy wyłącznie z punktu widzenia prześladowań. Tymczasem prawda jest taka, że „w latach (i w miejscach), w których współżycie układało się pokojowo musiały istnieć i okazje, i potrzeba oficjalnych rozmów między stronami w rozmaitych konkretnych, lokalnych sprawach”. Por. E. Wipszycka, op. cit., s. 185.

66. Zob. Euzebiusz, VII, 1, 5–6.

67. Tamże, VIII, 1, 3.

68. Tamże, VIII, 1, 7.

69. Fragment edyktu przeciw manichejczykom z 297 r. Cyt. (za:) E. Wipszycka, op. cit., s. 186. W innym miejscu tego samego aktu prawnego czytamy: „bogowie nieśmiertelni raczyli w swej opatrzności zarządzić, …aby nowa religia nie miała prawa zwalczać starej. Zmiana, bowiem tego, co raz zostało przez starożytnych ustalone i określone, ma swoją pozycję i bieg, jest bardzo wielkim przestępstwem”, tamże, s. 159.

70. U Laktancjusza znajdujemy informację, że całą winę za rozpętanie akcji represyjnej z lat 303-311 ponosi Galeriusz, Cezar Dioklecjana. Zob. Laktancjusz, O śmierci prześladowców, tłum. J. Czuj, POK 16, Poznań 1933, X, XI, XIV. Wielu autorów bezkrytycznie przyjęło ten przekaz. Zob. M. Simon, op. cit., s. 209-210; A. Piganiol, Histoire de Rome, Paris 1962, s. 448; E. Stein, Histoire du Bas-Empire, Paris 1969, t. 1, s. 80-81; E. Gibbon, Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego, Warszawa 1975, t. 2, s. 93-94; L. Piotrowicz, Dzieje rzymskie, Warszawa 1934, s. 809-810. Tymczasem okazało się, że wersja podana przez Laktancjusza jest całkowicie do odrzucenia (jako pierwszy zwrócił na to uwagę w 1965 r. J. Vogt). Szczegółowo na ten temat zob. T. D. Barnes, Imperial Compaignes, A.D. 285-311, „Phoenix” nr 30, 1976, s. 174-193 oraz P. S. Davies, The Origin and Purpose of the Persecution of A.D. 303, „The Journal of Theological Studies”, nr 40, 1989, s. 66-94. Zob. też P. Janiszewski, Dioklecjan czy Galeriusz? Kwestia odpowiedzialności za rozpoczęcie tzw. „Wielkiego Prześladowania” chrześcijan w 303 r., „Meander” nr 48, 1993, s. 303-317.

71. Trzeba tu zaznaczyć, iż Imperium było wtedy rządzone przez czterech cesarzy (gr. tetrarchia). Najwyżsi rangą nosili tytuły Augustów (Dioklecjan jako I August i Maksymian jako II August) zaś ich pomocnicy i zarazem oficjalni następcy byli Cezarami (Konstancjusz u boku Maksymiana i Galeriusz u boku Dioklecjana). System ten stopniowo wprowadził Dioklecjan w latach 285–293. Jego najważniejszą cechą była jednak specyficzna teologia polityczna tetrarchii. Cesarze ci rządzili, bowiem „z łaski bogów”, Jowisza i Herkulesa. Szczegółowo na ten temat zob. Zob. W. Seston, Dioclétien et la tétrarchie, v. 1, Guerres et reformes (284-300), Paris 1946, s. 211-230.

72. Zob. Euzebiusz, VIII, 2, 4.

73. Tamże, VIII, 2, 4.

74. Tamże, VIII, 2, 5.

75. Zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 186. Szerzej na temat tzw. Wielkiego Prześladowania zob. T. D. Barnes, Constantine and Eusebius, Cambridge 1981 (rozdz. 1, 2 i 9) i G. E. M. de Ste Croix, Aspects of the Great Persecution, „Harvard Theological Studies”, nr 47, 1954. s. 74-113.

76. Zob. E. Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, Warszawa 1994, s. 111.

77. Zob. Euzebiusz, VIII, 2nn. Opierając się na imionach męczenników zawartych w Acta Martyrum M. Simon uznał, iż przybliżona i prawdopodobna ilość ofiar tzw. Wielkiego Prześladowania oscyluje wokół liczby trzech i pół tysiąca z czego tylko pięćset przypadałoby na Zachód. Zob. M. Simon, op. cit., s. 216-217. Odmienne zdanie reprezentuje E. Wipszycka. Jest ona przekonana, iż męczenników było więcej niż wynika to z przekazów źródłowych. Uważa ona, że „między epoką prześladowań a epoką kultu męczenników, gdy każde imię stało się drogocenne, rozciągał się długi okres, dostatecznie długi, by imiona (nie mówiąc już o faktach) poszły w niepamięć. Nie wszędzie kościoły miały historię bez przerw, nie wszędzie zadbano o utrwalenie pamięci wszystkich represjonowanych, a nie tylko tych najwybitniejszych”. Por. E. Wipszycka, op. cit., s. 107. Zestawienie liczbowe akt męczeństwa z lat 303-311 sporządził P. S. Davies, op. cit., s. 68-69.

78. Zob. Euzebiusz, VIII, 17, 3-10. Zob. też Laktancjusz, XXXIV.

79. Zob. E. Wipszycka, op. cit., s. 105.

80. Zob. E. Wipszycka, Państwo rzymskie a chrześcijaństwo.., s. 186.

81. Zob. W.H.C. Frend, Prelude to the Great Persecution: The Propaganda War, „Archeology and History”, nr 6, 1986, s. 1-18.

82. O neoplatonizmie zob. P. Labriolle, La reaction paienne. Etude sur la polémique antichretienne du I au VI siecle, Paryż 1934, s. 223-297; J. Legowicz, Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu, W-wa 1986, s. 508-546; M. Jaczynowska, Religie świata rzymskiego, Warszawa 1990, s. 223.

83. Zob. Laktancjusz, XVI. B. Kumor jest zdania, iż był on doradcą ds. religijnych u boku Dioklecjana. Zob. B. Kumor, Historia Kościoła, Lublin 1973, s. 69 Szerzej na ten temat zob. T. D. Barnes, Sossinus Hierocles and the Antecedents of the Great Persecution, „Harvard Studies in Classical Philology”, nr 80 1976, s. 239-252.

84. Zob. J. Vogt, Upadek Rzymu. Metamorfoza kultury antycznej, Warszawa 1993, s. 92.

85. Tamże, s. 92.

86. Por. C. Schmitt, Pojęcie polityczności (w:) Teologia polityczna i inne pisma, Kraków 2000, s. 208.

87. Tamże, s. 208.

88. Tamże, s. 200.

89. Szczegółowo na ten temat zob. T. Zieliński, Religia Rzeczypospolitej Rzymskiej, Toruń 2001, s. 249 i n.

90. Por. C. Schmitt, op. cit., s. 208.

91. Zob. Laktancjusz, XIX. Od chwili założenia godności cesarskiej Dioklecjan wiódł spokojne życie zwykłego obywatela. Po opuszczeniu Nikomedii zamieszkał w wybudowanym przez siebie wspaniałym pałacu w Spalate (dzisiaj Split) a jego ulubionym zajęciem stała się odtąd… uprawa warzyw. Szerzej na ten temat zob. T. Preuss, Kaiser Diokletian und seine Zeit, Leipzig 1869, s. 163.

92. Zob. Zosimos, Nowa historia, tłum. H. Cichocka. Warszawa 1993, II, IX-XXIX.

93. Por. J. Vogt, op. cit., s. 95.

94. Zob. Euzebiusz, VIII, 17, 6.

95. Tamże, VIII, 17, 8.

96. Tamże, VIII, 17, 9.

97. Tamże, VIII, 17. 9.

98. Tamże, VIII, 17, 10.

99. Tamże, VIII, 16, 3-5. Zob. też Zosimos, II, XI, 1.

100. Por. Euzebiusz, X, 5, 4-5 i n.

101. Tamże, X, 5, 9-10 i n. Zob. też Laktancjusz, XLVIII. Należy pamiętać, że postanowienia konferencji w Mediolanie zostały ogłoszone w formie reskryptów tj. oficjalnych listów cesarskich skierowanych do namiestników prowincji. Błędne jest, zatem mówienie o tzw. „edykcie mediolańskim”. Zob. ks. A. Lisiecki, Konstantyn Wielki, Poznań 1913, s. 79nn.

102. Por. M. Jaczynowska, Dzieje Imperium Romanum, Warszawa 1995, s. 464.

103. Tamże, s. 464.

Constantine-I-in-hoc-signo

Artykuł ukazał się w czasopiśmie “Zawsze Wierni” nr 48 (2002). Źródło
Pismo do nabycia:
http://www.tedeum.pl/


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , ,

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*