life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Zenon Dziedzic: „Galop” – opowiadanie

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Prezentujemy opowiadanie naszego czytelnika i jednocześnie zapraszamy na jego autorską stronę zenondziedzic.blog.pl.

Galop

Rozprzęgnięty koń szaleńczym galopem wyrwał do przodu. Gałąź drzewa zwisała na wysokości twarzy jeźdźca. Lęk idący w przerażenie.

- Przecież mnie zrzuci!

Gwałtowne szarpnięcie uzdy w prawo. Gwałtowny odrzut ciała w lewo. Uda puściły, sidło nie utrzymało. Ciało poleciało łukiem, zarywając głową w mazi podmokłej łąki. Obok kamień grożący niemal palcem.

- Jeszcze trochę, a byłbyś mój.

Szok, ręka by znaleźć okulary. „Są całe, na szczęście są całe, upaćkane czernią ziemi, ale całe”.

Rozdygotane ciało reakcją strwożonego mózgu, unoszące się własnymi siłami i pędzący dalej koń z pustym siodłem. Przyroda wyciszyła swoje dźwięki, jakby wszystko skupiło się na locie spadającego jeźdźca. Tylko koń pognał przed siebie unosząc ogon, widoczny znak instynktownej swobody. W łuku spadania rozum wyłączył swoje myślenie. Pamięć zarejestrowała jedynie fakt. Lata natomiast, w każdym dniu wspomnień, stworzyły z tego obraz wielowarstwowy. Dalece zainwestowałem w przerażenie gałęzi bicza, tak, iż niemal wszystko zostało podporządkowane temu wyobrażeniu. Chociaż przez obrazy wciąż przebijają się rozdymane chrapy czarnego ogiera i ten jego galop z zadartym ogonem rozrzucanego włosia w locie biegu. Na pewno trwogę podnosił fakt buntownika Absaloma, syna Dawida, który podczas ucieczki zaplątał się długimi włosami w gałęzi, a koń pogalopował dalej z pustym siodłem. Na nic władza. Jedno skoszenie miecza odcięło tę głowę. Goniący triumfował, a historia przewrotności przypisała mu wstawiennictwo Najwyższego, który wcześniej odebrał swoje łaski Absalomowi, ponieważ znał doskonale Stwórcę, ale, z miłości własnej, nigdy nie otworzył swojego serca dla Jedynego. Syndrom Absaloma. Znać doskonale, ale nie pokochać. Stąd potępienie jakby z zazdrości, a tak naprawdę, Temu, który Jest przypisujemy zbyt dużo cech ludzkich, przez co obrażamy i pomniejszamy Jego Osobę. Zawsze buntowałem się przeciwko ludzkim interpretacjom Boga, zawsze śmieszyły mnie zdania wypowiadane autorytatywnie, jak gdyby sam Stwórca Wszelkiej Rzeczywistości to powiedział. To dopiero brak miłości! Tak, więc Absalom nie zawinił w stosunku do Jedynego, ale poniósł karę za swój nierozumny bunt przeciwko królowi Dawidowi, swojemu ojcu. Ten nie zabił, ale wysłał swojego wiernego sługę i zadowolił się tłumaczeniem, że Absalom zginął w wypadku. Dawid śpiewający na cześć Boga i wierny sługa wykonujący za niego brudną robotę.

Kamień, a gdy uderzyłem o ziemię – to głaz, „grożący niemal palcem”. Głaz – skała. Wcale nie przyszło mi namyśl, że to zasługa Opatrzności, że zadziałała opieka pewniejsza od ludzkiej zaradności. Ot, szczęście sprawiło, że upadłem obok, a skała mogła sobie tylko szydzić. Gdy laska Mojżesz dotknęła skały, wytrysnęła obfita miara wody źródlanej. Tłum spragniony, bo wędrował wciąż po wypalonej słońcem pustyni, chłeptał z obfitości krystalicznej wody, a sława Mojżesza rosła w autentycznym uwielbieniu wielu gaszących swoje pragnienie. Trzeba znać pustynię, aby dostrzec spontaniczność ich gestów. Zaszumiało w głowie Mojżesza. „Gdyby nie ja, nie byłoby tej wody.” Rozszalały tłum, ekstaza samouwielbienia i jakoś nie pomyślał, że sprawa to Najwyższego, a nie jego zaradności i laski, którą wziął uderzył trzykroć w skałę. Tłum skupiony na władzy Mojżesza, którego nawet skała słucha, jeszcze trochę, a stwierdzi, że namaszczony, że Boży pomazaniec, potem powiedzą, że „Władza pochodzi od Boga.”, że bunt przeciwko niej jest buntem przeciwko Bogu. Dalej, więc skazywać na śmierć buntowników, a na banicję funkcyjnych i tych, którzy mają pieniądze, aby wykupić się od śmierci.

Mojżeszowy syndrom! To też forma narcyzmu.

Okulary, były całe, gdy je oczyściłem zacząłem ponownie widzieć wyraźnie, bez potrzeby przymrużania powiek. Lentyszek i dąb. „Pod jakim drzewem ich widziałeś?” Jeden starzec wskazał na lentyszek, drugi na dąb. Dowód ich kłamstwa. Tak to Daniel wykazał tłumowi, że pożądliwość starców zgubiła ich, bo mszcząc się za brak uległości Zuzanny, rzucili na nią potwarz. Starcy, którzy byli sędziami i prawo Mojżesza, które niewierne żony karało śmiercią przez ukamienowanie. Władzę sędziowską trzymali w swoim ręku ci od lentyszka i dębu, lecz sprzeczność w ich zeznaniach dała tłumowi pretekst, by to ich, a nie Zuzannę, skazać na śmierć.

Jest jeszcze para kierujących stadniną. On po studiach rolniczych w Warszawie, ona po filologii polskiej w Moskwie. Ona urodzona w Jerozolimie, on w Pcimiu Dolnym na Kaszubach. Pachniało od nich czosnkiem. Gdy przyczłapałem się na podwórko końskich stajni, stali w bramie tej głównej obserwując mnie wnikliwie.

- O cały jesteś… – Wykrzyknęli autentycznie.

Widać mina moja powiedziała im wszystko, bo zamilkli natychmiast.

- To nie o to chodzi, tylko, dlaczego ogiera mi daliście! Przecież mówiłem wam, że nie jeździłem konno! – Wykrzyknąłem bardziej w nerwach niż w oburzeniu.

- Gdy spróbuje się z mocnej rury, to albo wychodzi i to się lubi, albo nie wychodzi i już nigdy na konia się nie siądzie. – Uzasadniał swoją decyzję.

- Prymitywna metoda – machnąłem ręką z dezaprobatą.

Uśmiechnęli się oboje całkiem szyderczo. Zmierzyli mnie z góry do dołu wciąż grając miną pogardy. Zapach czosnku wbijał się intensywnie w powonienie, grymas niesmaku wykrzywił usta, chęć szybkiego odejścia dyktowała każdy następny ruch. Oni triumfowali, ja dygotałem w wciąż trwającym szoku po upadku z konia. Za dużo jak na jeden raz. Niemniej jednak powiedziałem, by nie zostawić ich w poczuciu wyższości.

- Przecież tak robili Spartanie, chodziło im o próbę silnego uderzenia. Jeżeli dzieciak przeszedł ją pomyślnie, podlegał dalszemu urabianiu.

Nie zbiło ich to z tropu.

- Każde wychowanie, mimo wszystko, opiera się na tresurze. Czy nazwą to nakłanianiem, czy też tożsamością z określonymi wzorcami – to przecież jest to forma tresury?..

- Bzdura – przerwałem gwałtownie. – Jest coś, co zasadniczo zaprzecza takiemu rozumowaniu. To coś nazywamy wolnością.

- Frazes, słowo wytrych do usprawiedliwiania tresury. – Zdanie to wypowiedział szybko, wyraźnie dusząc w sobie wściekłość i gniew.

- Zawsze tak jest, że gdy w kulturalnej rozmowie brakuje argumentów, sięgacie po kij! – Próbowałem zdyscyplinować rozmówcę, wciąż przekonany, że on zalicza się do osób wychowanych.

- Weź sobie gdzieś tę kulturę wsadź! Skoro mówię, że wychowanie to tresura, to tresura! Nawet jak matka ci mówiła, że ręce myje się przed jedzeniem, to zmuszała do tej czynności. Gdy dorosłeś zrozumiałeś, że to dobre jest, bo chroni ciebie przed chorobami rąk, ale czy przypadkiem to wszystko, cała ta cywilizacja, nie jest tresurą?

- Anarchia! – Ponownie zareagowałem gwałtownie. – Czyli zburzyć wszystko i co budować nową tresurę! Wystarczy oddać człowiekowi jego wolność, którą zawładnęło państwo i instytucje religijne. Wystarczy tylko edukacja, aby każdy umiał wybierać pomiędzy dobrem i złem…

- No właśnie, edukacja, czyli znowuż…tresura.

Złapał mnie w kleszcze swoje logiki. Zamilkłem, szukając gorączkowo kontrargumentu. Zauważyłem, że nie przyjmował on zagadnienia wolności, chyba nie rozumiał tego pojęcia. Stąd zapytałem.

- Co rozumiesz przez wolność?

- Jeszcze trochę, a zapytasz mnie, co to jest prawda? – Próbował drwić. – Wolność zaś rozumiem jako akt woli, niczym nie skrępowanej, do czynienia dobra. Tylko schody zaczynają się przy różnym pojmowaniu dobra. W różny sposób człowiek jest tresowany. Jednemu wmówią, że materia jest szczytem ludzkich osiągnięć, drugiemu ukażą rzeczywistość duchową jako wzorzec najwyższej doskonałości. Trzeciemu nakażą pojmowanie świata po przez tarota albo kabałę, lub seanse „ruchomych stolików”, a wtajemniczonym wysokiego stopnia, odsłonią kult zła i jego mocy. Wciąż znajdujemy się w rzeczywistości ustawianej przez innych, tak, więc wolność nie istnieje. Nie mogę robić, co chcę, stanę zawsze w konflikcie z całym katalogiem nakazów i zakazów. Niektóre z tych katalogów mają autorytet ponadziemski dla tym większego podkreślania ich nienaruszalności…

- Dobre – przerwałem spontanicznie. – Akt woli do czynienia dobra. Tego się trzymajmy. Skoro wychowanie, to czynienie dobra. Lepiej ostrzec i zabronić, niżby dziecko miało zrobić sobie krzywdę. Jest to spotkanie dwóch osób, rozmowa na argumenty rzeczowe, obiektywne. Rozmowa dopasowana do poziomu intelektualnego rozmówcy…

- Patrz, przecież ta rozmowa, o której mówisz, jest tresurą albo indoktrynacją… Prowadzący rozmowę jest w pozycji mentora i niby jak mu się sprzeciwić? Ogarnia rzeczywistość z góry, indoktrynuje i jeszcze sobie wmawia, że tak trzeba, że to dla dobra dziecka. Cała ta cywilizacja jest godna tylko zniszczenia. Na gruzach tego kiczu wybudujemy nowy ład, ład szczęśliwości, braterstwa, równości. Nie będzie własności prywatnej, będziemy żyć we wspólnocie, nie będzie głodu, będzie równy podział zysków według tego ile każdy będzie potrzebował do godnego życia. Nadmiar produktów będzie niszczony, aby nie stwarzać pokusy dla tych, którzy będą je rozdawali.

- I wciąż to samo, wciąż ta bajka o wolności, a w praktyce: o niewoli, terrorze, zrównaniu wszystkich w jednym myśleniu, w jednej emocji, w jednej poprawności społecznej i politycznej. Jeszcze tylko ubrać miliardy ludzi w jednakowe stroje i niech żyje „nowy porządek światowy”. Trupy gęsto się ścielą: trupy przeciwników, trupy wolnych ludzi. – Wogóle nie zrozumiał mojego przerażenia.

Musiałem przerwać to jego perorowanie, by nie dopuszczać do siebie owy diaboliczny wykład bronsteinowski inaczej zwany trockistowski. Przed Dawidem Bronsteinem-Trockim rozwodził się nad tym niejaki Mordehaj Levy-Marks, jeszcze wcześniej Mayer Bauer-Rothschild, Adam Weishaupt i inni: zniszczyć monarchie, kościół katolicki, konserwatyzm i stworzyć nowy ład… To nic, że przyjdzie konieczność mordowania przeciwników, myślenie też ma być, w przyszłości takie samo. Wolność w tym przypadku zagrażać będzie ustrojowi. Zresztą człowiek jest tylko elementem globalnej polityki produkcji i konsumpcji. Śrubkę w maszynie zastępuje się nową, gdy ta zużyje się lub nie pasuje. Człowiek jako element, pozbawiony podmiotowości, ustawiony w szeregu, podporządkowany wybranym, uprzywilejowanym, rządzącym, upodmiotowionym, nietykalnym. Komunizm i wspólna własność dla motłochu, dla wybranych prawne zabezpieczenie posiadania i dziedziczenia. Wojny, terroryzm, walki etniczne i rząd światowy, który praktycznie działa już od I połowy XVIII wieku. Pomyśleć, że wszystkie gwałty, kryzysy gospodarcze są przez tych wybranych skrupulatnie zaplanowane i przeprowadzane. Środki masowego przekazu w rękach tych samych, dziennikarze na usługach morderców z zapachem wody kolońskiej Chanela i w ubraniach od Diora. „Dla chleba napiszemy wszystko”, tylko nie prawdę! Motłoch przestał myśleć, byle „miska była pełna i grosz rosnący na koncie w banku”. Skoro terroryzm tak się uaktywnił, trzeba powołać brygady antyterrorystyczne, uzbrojone po ząb, z prawem gwałtownych reakcji, przecież giną niewinni ludzie, a taka brygada daje poczucie bezpieczeństwa. Teraz stworzeni i wyszkoleni terroryści, jutro manifestujący tłum żądający pracy i chleba. Brygady zabezpieczające mafijny rząd światowy! Tak to heglowska koncepcja, iż teza plus antyteza daje tezę, triumfuje w pełni swojego absurdu. Zmęczyć człowieka terrorem, by sam zapragnął oddziałów antyterrorystycznych. Krew, krwią się odciska, bo jest na to przyzwolenie gawiedzi. Czyżby efekt tresury?

Zenon Dziedzic

Jak Wam się podoba?


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: 

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

5 Komentarzy

  1. Chyba jeszcze raz przeczytam :)

  2. Panie Zenonie!jak to miło,że znowuż spotkałem pana w ,,Galopie,,! co do portalu to właśnie tu powinien pan pisać bo tu prawda nie wadzi nikomu i w oczy nie kole! A teraz do rzeczy.Dla chleba piszą wszystko? dla chleba podejmą każdą pracę? dla chleba nawet każdą nikczemność? tak,tak dla chleba! a któż to tak hojną ręką rozdaje ten chleb?Jakiż to chleb skoro dla niego nawet dla zła jesteśmy gotowi wykonać wszystko?Któż to taki? Ano i dał pan odpowiedż…..czosnek,tak czosnek ,,musi,, odegrać rolę takiego ,,prowokatora,,.A dlaczego nie nazwać tego niszczyciela konkretnie? Bo oni gdziekolwiek pojawią się tam zawsze niszczą nie tylko środowisko,otoczenie ale i czynią wszystko by wynaradawiać w imię właśnie ,,nowego ładu,,.A cóż to za nnowy porządek,,? ,,nowy ład światowy,, ? To jest szatan!To jest sam lucyfer – Antychryst- pan tego świata.A tyle jeszcze daje się na to nabierać i iść posłusznie w jego stronę! Oby to przebudzenie narodowe pojawiło się w porę???

  3. panie Zenku! trzymaj się pan!!!!! Rottweiler

  4. Problem prawa, które w Narodzie Wybranym jest niemal dogmatem, przejawia się w postaci Mojżesza. Autor zwraca uwagę na narcyzm i jest to ciekawa propozycja, nie mniej jednak, problem tkwi w sakralizacji prawa, gdzie większość paragrafów pochodzi od Mojżesza. Teraz nazywają to kazuistyką i tworzą coraz liczniejsze szkoły interpretujące prawo. Występuje coraz częściej zjawisko prymatu prawa przed Stwórcą. I chyba autorowi udało się to nam przekazać. Bardzo dobry styl. Opowiadanie znakomite, czekam na następne.

  5. Prawda, kazuistyka przyniosła raczej zło niż dobro. Przepisy są często dalekie od Dekalogu, a chociażby ten przepis o niszczeniu wszystkiego co stanowiło wrogów: zabić trzeba było wszystkie istoty żywe! Wreszcie – ciągła niekończąca się dyskusja – co prawodawca miał na myśli – do czego to w końcu prowadzi?

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*