life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Gilbert Keith Chesterton: Obrona gwary

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Arystokraci 19 wieku unicestwili swą jedyną wartość. Cechuje ich pyszałkowość i arogancja; lecz pycha ich jest natrętna, a próby arogancji przygnębiające. Do tej pory głównym ich rysem była zmienność, żywotność i pełnia życia; oligarchia stanowiła pierwszą próbę wyzwolin na świecie. Obecnie jednak piastuje ona wprost przeciwny ideał „dobrych form“, co dałoby się określić, jako purytanizm bez religii. Dobra forma usunęła arystokrację w cień, jak dźwięk dzwonka pogrzebowego.

Panowie ziemi dążyli dawniej przede wszystkim do wyróżnienia się; w tym celu wsadzali na hełmy swe wstrętne figury i malowali jaskrawo swe tarcze. Pragnęli podkreślić dokładnie, że niejaki Norfolk różnił się od pewnego Argylla tak dalece, jak biały lew od czarnej świni. Obecnie jednak ideał ich jest wprost przeciwny; gdyby Norfolkowi i Argyllowi udało się ubrać tak dalece jednakowo, że nie rozróżniano by ich, tańczyliby z radości, wracając do domu.

Skutki tego są wszechstronne. Arystokracja musi utracić swe znaczenie wobec świata, swą wartość idei zmienności, eksperymentu i barwy, my zaś musimy poszukiwać tych rzeczy w innej sferze. Pytanie, czy znaleźlibyśmy je w średniej warstwie społeczeństwa, równałoby się igraszce ze świętościami. Pozostaje jedyny wniosek, że istnieją pewne słoje klasy niższej, jak n. p. woźnice omnibusów, ze swym bogatym rokokowym sposobem myślenia, wśród których należy rozejrzeć się w poszukiwaniu drogowskazu do wolności i świata.

Żargon stanowi jedyny zwycięsko płynący prąd poezji. Codziennie tka bezimienny poeta jakąś przędzę języka ludowego. Bezsprzecznie i świat towarzyski, podobnie jak demokratyczny, mówi żargonem; prawda ta jest znakomitym poparciem naszego poglądu. Nie masz jednak rzeczy bardziej uderzającej, jak kontrast między ciężkim, formalistycznym, zdechłym żargonem światowym, a lekkim, żywotnym, giętkim żargonem ulicznego handlarza. Charakter języka wyższych warstw społeczeństwa, ludzi wykształconych, jest zaprawdę najbardziej bezkształtnym, bezplanowym i beznadziejnym produktem literackim, jaki świat widział kiedykolwiek.

Oto znów znamię zwyrodnienia klas wyższych. Posiadamy dostateczne dowody, że dawni wodzowie wojen lenniczych wyrażali się z pewną naturalną symboliką i płynnością, która nie pochodziła z książek. Gdy Cyrano de Bergerac w sztuce Rostanda gromi przedstawiciela chrześcijańskiej głupoty i braku kultury, ów odpowiada:

 „Bah! on trouve de mots quand on monte à l‘assaut;

 Oui, j‘ai un certain esprit facile et militaire“;

i te dwa wiersze ogarniają całą prawdę dawnych oligarchów. Nie umieli oni często napisać trzech liter czytelnych, ale zdolni byli nieraz tworzyć literaturę mówioną.

Douglas przebiwszy serce Bruce‘a, który stał przed nim w owej słynnej, ostatniej bitwie zawołał: „Idź naprzód wielkie serce, jak zwykłoś czynić zawsze.“ Pewien szlachcic hiszpański, gdy mu król poruczył podjąć gościnnie potężnego stanowiskiem znanego zdrajcę, rzekł: „Pragnę go przyjąć z całym oddaniem, a potem dom swój spalić.“ Oto literatura bez kultury; oto mowa ludzi, wierzących w konieczność dumnej walki o poezję życia.

Kto chciałby szukać podobnych pereł w rozmowie z młodzieńcem ze współczesnej Belgravia, miałby w życiu swoim wiele kłopotów. Dumna walka o poezję życia; nie tylko niemożliwa jest dla arystokraty; jest ona dla niego bardziej niemożliwa, niż dla kogokolwiek innego. Uchodziło w praktyce za gminność, gdy szlachcic szczycił się starożytnością swego nazwiska, po bliższej jednak rozwadze można by ujrzeć w tym jedyny i rozumny cel jego istnienia. Gdyby ktoś głosił na ulicy szorstką retoryką, właściwą czasom feudalnym, że jest Earl of Donkaster, zamknięto by go w szpitalu wariatów; gdyby się jednak okazało, iż doprawdy jest on Earl of Donkaster, uważano by go po prostu za człowieka ordynarnego. Nie należy dziś oczekiwać od Earlów, jako klasy, żadnej prozy poetyckiej. Elegancki bowiem żargon zaledwie jest mową; stanowi raczej rodzaj nieartykułowanych wrzasków zwierzęcych, zaznaczających niewyraźnie pewne określone i najprostsze stany duchowe.

„Kaput“, „elegancki“, „szykowny“ i t. d., to język jakiegoś dzikiego plemienia, skarb słowa złożony z dwudziestu dźwięków. Gdyby człowiek mody chciał protestować przeciw błędom innego człowieka mody, mowa jego byłaby szeregiem sztywnych zdań, nieżywa, jak zdechłe ryby, nanizane na sznurek. Ale woźnica z omnibusu wypowiedziałby to samo z solidnym literackim zacięciem.

Jasne jest jak słońce, że ten sposób mówienia jest nie tylko literacki, ale literacki w bardzo kwiecistym, prawie artystycznym znaczeniu. W żadnym sonecie nie używa Keats tak rozległych przenośni, jak klnący handlarz uliczny, którego mowa jest jedną długą alegorią, niby Spensera „Królowa nimf“.

Nie uważam za potrzebne dowodzić, iż owa obrazowość poetycka stanowi cechę charakterystyczną żargonu. Są tu pewne wyrażenia, godne naprawdę Mereditha w swym tajemniczym i zawikłanym sposobie wypowiadania myśli, Amerykanie n. p. mają znane określenie „swelled head“ (spuchnięty łeb) dla kogoś zarozumiałego ze swoich czynów i niedawno słyszałem na ten temat godną uwagi anegdotę. Oto pewien Amerykanin wyraził się, że Japończycy po wojnie z Chinami „potrzebują wsuwaka do butów przy wkładaniu kapeluszy.“ Jest to pomnik prawdziwej natury żargonu, którego wartość polega na coraz większym oddalaniu się od pierwotnego wyobrażenia, i coraz większym i większym usuwaniem go w cień domysłu. Tkwi w tym coś z doktryny literackiej symbolistów.

Istotna przyczyna tak wielkiego wygadania klas niższych, zwraca myśl naszą znowu do ustępu o arystokracji dawnych czasów. Klasy niższe żyją w stanie wojny, wojny słów. Ciętość ich jest produktem takiego samego płomiennego indywidualizmu, jak ciętość dawnych oligarchów wojowniczych. Każdy dorożkarz musi trzymać język w pogotowiu, podobnie jak każdy szlachcic minionych stuleci musiał być gotów do szabli. Nieszczęściem poezja, rozwijająca się podczas tego procesu, może być tylko poezją groteskową. Lecz, gdy wyższe klasy społeczeństwa zrezygnowały całkowicie ze swego prawa do heroicznej wymowy, nie jest cudem wcale, że rozwój języka musiał pójść w kierunku gadatliwości pospólstwa. Zasadniczą rzecz stanowi tu bowiem konieczność czyjejkolwiek pracy przy warsztacie, wzbogacanie języka nowymi symbolami i nowym wyrazem.

Każdy żargon jest przenośnią, zaś każda przenośnia poezją. Gdybyśmy zbadali najpospolitsze, codzienne zdania, przechodzące ciągle przez nasze usta, przekonalibyśmy się, że są one równie bogate i sugestywne jak niektóre sonety. Weźmy bodaj jeden przykład: mówimy o jakimś człowieku, działającym społecznie, że „przełamuje lody“. Gdyby oblec to w kształt sonetu, ujrzelibyśmy ponury i wzniosły obraz oceanu, pełnego wiecznych lodów, mroczne i szydercze zwierciadło północy, a na niem ludzi w tańcu, idących i ślizgających się, a pod tym szumiący i pracowity żywioł wodny — bezdenny. Świat żargonu jest pewnego rodzaju stawaniem poezji na głowie, pełen jest błękitnych cudów i białych słoni, pełen ludzi gubiących swe głowy, ludzi ściganych przez własne języki — jest pełnym chaosem baśni.

Gilbert Keith Chesterton

Chest21111111

Fragment książki „Obrona rzeczy wzgardzonych” wydanej przez Instytut Norwida (część środowiska NOP).


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Podobne wpisy:

  • 19 lipca 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona nierozważnych ślubów
    Gdyby solidny człowiek współczesny zobowiązał się wobec swoich chlebodawców i przyjaciół, że policzy drzewa w Alei Ujazdowskiej, że będzie skakał na jednej nodze w czwartek po mieś...
  • 29 czerwca 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona farsy
    Nie pojmuję, dlaczego pewne rodzaje sztuki uważamy za niższe, trywialne i godne pogardy. Mówi się np. o jakiejś komedii, że „wyradza się w farsę“, słuszniejszym byłoby określenie o...
  • 13 lipca 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona pokory
    Podejmując w dzisiejszych czasach obronę jednej z cnót kardynalnych, doznajemy takiego podniecenia, jakby chodziło o grzech. Moralne komunały bowiem są dziś zachwiane do tego stopn...
  • 25 sierpnia 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona pasterek z porcelany
    Istnieją rzeczy, o których świat nie lubi wspominać. Są to bowiem umarłe miłości świata. Jedną z nich stanowi wielkie marzenie o życiu pasterskim. I niezależnie od naigrawań realiz...
  • 19 czerwca 2019 -- Gilbert Keith Chesterton: Obrona planet
    Uwagę moją przed laty zajęła książka pt. „Terra Firma: Ziemia nie jest planetą“. Autorem jej był niejaki Dr. W. Scott, cytujący z całą powagą zdania szeregu zupełnie nieznanych, le...
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. „Jeśli potrzebujemy oddechu zdrowego rozsądku, jeżeli szukamy odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczącego drobnych i ponadczasowych problemów świata, to sięgamy po Gilberta K. Chestertona. Ten wybitny pisarz, poeta, twórca – wraz z Hilarym Bellociem – koncepcji dystrybucjonizmu jest najjaśniejszym światłem w ciemnym tunelu zwanym demoliberalizmem. Język, jakim się posługuje, jest pełen humoru, a jego uwagi i spostrzeżenia zachwycają przenikliwością. „Obrona rzeczy wzgardzonych” to eseje, które zanikającą w obecnej rzeczywistości normalność stawiają do pionu.

    Gilbert K. Chesterton „Obrona rzeczy wzgardzonych”, Instytut Norwida, Warszawa 2009, ss. 56. Seria: Zarys Zdrowej Myśli – Tom I”
    https://www.nacjonalista.pl/2010/06/20/gilbert-keith-chesterton-obrona-rzeczy-wzgardzonych/

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*