life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Marcin Skalski: Grzegorz Braun musi odejść

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Janusz Korwin-Mikke nie jest już nikomu do niczego potrzebny, tako właśnie rozstrzygnął sanhedryn Konfederacji. Wprawdzie do władzy szykuje się mniej lub bardziej zakamuflowana pod rozmaitymi skrótowcami i szyldami Lewica, ale i tak nic tu po Korwinie. Tymczasem ta najbardziej skrajna Lewica ostrzy sobie zęby akurat na edukację i kulturę, co dowodzi zresztą, że przebąkiwania o „marksizmie kulturowym” świadczą co najwyżej o godnej ubolewania nieznajomości myśli samego Marksa na Prawicy.

Lewica wyciągnęła przy tym słuszne skądinąd wnioski, że Marks się mylił i zmiana społeczeństwa dokonuje się nie przez marksowski byt, ale bezpośrednio przez świadomość. Stąd właśnie kultura i edukacja w rękach Lewicy są dużo ważniejsze i dużo groźniejsze, niż byłoby to z resortami finansów czy gospodarki, gdzie rozstrzyga się sposób wytwarzania i redystrybucji dochodu narodowego. To na gruncie świadomości, a nie bytu rozstrzygają się coraz bardziej zresztą jałowe na gruncie nazewnictwa spory Prawicy z Lewicą. – Gdzie się podziała stara dobra konserwatywna socjaldemokracja? – głośno pytał swego czasu konserwatywny i „prawicowy” wedle dotychczasowej nomenklatury komentator Mike Krupa – i trudno nie podzielać tych sentymentów.

Jednym słowem, dzisiaj główną oś podziału wyznacza spór Normalności z Demoralizacją wszelkiego rodzaju. Po wielokroć ważniejsze wszakże jest, by móc bez obaw przed tęczową indoktrynacją posłać dziecko do szkoły, by bez podobnych wątpliwości dać mu do obejrzenia film czy iść z nim na zakupy bez strachu, że napotka w galerii handlowej reklamy roznegliżowanych kobiet, niż miałaby wynosić wysokość podatku dochodowego. Wagę tych czynników czuje społeczeństwo, a wraz z nimi czują też partie polityczne konkurujące o wyborców. Spór polityczny w Polsce ma przede wszystkim charakter kulturowy.

W związku z powyższym uwidacznia się zresztą generalna na ogół zbędność ekonomicznej myśli Korwina. Nie wnikając w to, czy i kiedy ma on na tym gruncie rację, to jest to całkowicie wtórne wobec tego, jak Korwin definiuje Normalność, a definiuje ją zazwyczaj trafnie. Oburzające rzekomo słowa o pedofilii, włącznie z klepnięciem dziecka w pupę, są właśnie przejawem stania na posterunku Normalności. Komu normalnemu bowiem incydentalne klepanie w pupę dziecka kojarzy się z seksem i kto tu jest zboczony? Korwin czy też ludzie, którym wszystko się kojarzy? – A jak pan poklepie psa po tyłku, to jest pan zoofilem? – pytał Korwin dziennikarza, oburzonego na JKM z racji obowiązków służbowych.

W momencie oczekiwanego szturmu Lewicy na kulturę i edukację Korwin niestety przydałby się zwolennikom Normalności jak nigdy wcześniej. Nieważne, czy z punktu logiki wyborczej Konfederacja z uwagi na Korwina traciła czy nie – społeczeństwo i naród istnieją przecież dłużej niż kadencja Sejmu. Rację ma też Korwin, który zauważył kiedyś, że zmiany kulturowe są niezwykle trudne do odwrócenia. Nawiasem mówiąc, nikt nie ośmiela się w konfederackich kręgach podliczyć, ile głosów odebrały wyryte w pamięci wyborców obrazki z Krzysztofem Bosakiem z ukraińską wstążką w klapie i czy Korwin faktycznie więcej głosów odbiera, niż przysparza czy też może na odwrót.

Tymczasem w ostatnim czasie zwolennicy Normalności zaczęli się z wolna degenerować i myśleć, nie przymierzając, kategoriami doczesności, co w polityce przekłada się na logikę wyborczą. Wedle tejże logiki zwolennicy Normalności powinni się chociażby cieszyć z jak największego zwielokrotnienia mandatów przez Konfederację, choćby był tam nie jeden, a – dajmy na to – kilkudziesięciu Wiplerów. Korwin rozumuje inaczej, czemu dał wyraz – jak argumentował, lepiej wprowadzić mniej posłów do Sejmu, ale utrwalić w kolejnych rzeszach ludzi przekonanie, że Normalność powinna wrócić, a z Demoralizacją się nie negocjuje. Z kolei poważni panowie w garniturach, od teraz konfederaccy posłowie-elekci woleliby nie pamiętać, że z opcji antysystemowej stali się po prostu kolejną partią postępującą wedle zasad logiki wyborczej. Oprócz zwykłej małostkowości i prób uniknięcia odpowiedzialności za rozczarowujący wynik wyborczy usunięcie Korwina to także pozbycie się kogoś, czyje słowa przyprawiać będą o wyrzuty sumienia. Jeśli raz się poszło na kompromisy z Systemem, to wygodniej jest o tym nie mówić i nie pamiętać. Z Korwinem na pokładzie o sponiewieraniu własnego honoru zapomnieć się jednak nie da, bo Korwin kompromisem się brzydzi.

Nie da się też odstawić Korwina do muzeum, trudno zarazem spodziewać się uderzenia się w pierś przez liderów partii Nowa Nadzieja, dlatego nie będzie zaskoczeniem, jeśli JKM odejdzie i założy własną partię. Jeśli Korwin wyciągnie natomiast właściwe wnioski, to nie będzie budował tym razem kolejnej wolnorynkowej sekty, lecz zaproponuje szeroką koalicję zwolenników Normalności, którzy spory o kształt gospodarki czy wysokość podatków odłożą na czas po pokonaniu wspólnego wroga. Programem tej partii powinna być oryginalna „piątka Konfederacji” oraz zapis statutowy, że zabronione jest publiczne odcinanie się bądź przepraszanie za wypowiedź innego członka ugrupowania. Od razu postawi to zaporę przed rozpowszechnianiem się bosakizmu, w tym zmiękczaniem przekazu i próbą flirtu z siłami systemu.

Tymczasem tytułowy bohater tekstu nie skorzystał z wielu korzystnych okazji do tego, by nie musieć już po wyborach żalić się na kanale Tomasza Sommera, iż był marginalizowany przed tandem Bosak-Mentzen. Co więcej, już po rejestracji list wyborczych jakaś odważna akcja, która odebrałaby inicjatywę zwolennikom kursu ku centrum, mogłaby przechylić szalę na korzyść samego Brauna i pozwolić mu wprowadzić jeszcze więcej posłów z Korony. Niestety, u Tomasza Somera widzieliśmy Brauna przygaszonego, obnażonego i bezradnego – całkowite przeciwieństwo dotychczasowego Brauna potężnego i niezłomnego. Być może o czymś jeszcze nie wiemy, co usprawiedliwiałoby takie postępowanie – ale czas najwyższy, by Grzegorz Braun o tym publicznie powiedział.

Grzegorz Braun wprawdzie zaznaczał również, że w sądzie partyjnym Konfederacji nie ma przedstawicieli Korony, dlatego nie odpowiada on za usunięcie Korwina, ale finalnej konkluzji z tego tytułu nie zwerbalizowano. Konkluzja jednak zmaterializowała się w innej formie – Grzegorz Braun świeżo po wyborach zasiadł przy jednym stole z Bosakiem i Mentzenem, uścisnął dłoń Wiplera, a na dodatek zapowiedział, że Korona utworzy z Ruchem Narodowym oraz Nową Nadzieją klub poselski Konfederacji. Postępowanie wedle logiki wyborczej, a więc czysto partyjnej, musiało być głównym powodem przygaszenia Grzegorza Brauna, którego charyzma polityczna opierała się na tym, że nic sobie dotychczas z partyjniackich reguł gry nie robił. Teraz jest jednak inaczej, dlatego i sam Grzegorz Braun jest inny – jest ten sam, ale już nie taki sam. Jeśli jednak jest coś, co hamuje go przed zdecydowanymi krokami, to im szybciej się o tym dowiemy, tym lepiej. Zwolennicy Normalności nie przywiązują się wszelako do szyldów czy nazwisk, a jedynie do Prawdy, która jest akurat stała i niezmienna.

O ile więc Korwin jest tym biegunem magnesu, który odpycha od siebie przeciwny biegun Bosaka, Wiplera czy Mentzena, to Grzegorz Braun pozostający w polu oddziaływania tych ostatnich zaczyna przypominać coraz bardziej plastyczny metal, który wygina się pod ich wpływem. Piłatowe umycie rąk w kwestii usunięcia Korwina przez sąd partyjny, zasiadanie przy jednym stole z szulerami, zapowiedź utworzenia z nimi klubu poselskiego – wszystko to jest sygnałem alarmowym dla zwolenników linii dawnego Grzegorza Brauna. Dlatego sam Grzegorz Braun musi odejść – albo z pola oddziaływania przybocznych Wiplera, albo spod szyldu Normalności wolą zwolenników tejże. Na to pierwsze czas się powoli kończy.

Marcin Skalski

Braun_Sejm


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: 

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

5 Komentarzy

  1. JKM u Jaruzelskiej tłumaczył, że w Konfie są narodowcy, ale trzeba uważać na takie inicjatywy, żeby nie doszły do władzy, nie wróciły (Hitlery). JKM jest przeciwko nacjonalizmowi, a za wolnym rynkiem. Braun nie jest przeciw migracji. Nie ma sensu się nad nimi rozczulać. Dobrze, że wychodzą ich brudne gierki.

    • Przedstawiciele konfederackiego buntu kontrolowanego, tak jak PiS-UA-r i reszta sanhedrynu, co najwyżej są przeciwni NIELEGALNEJ migracji, ergo podmiana ludności nie przeszkadza im dopóki następuje bez łamania przepisów przez ZOG ustanowionych. Te wszystkie korwinowe środowiska sprzeciwiaja się konserwatyzmowi biologicznemu i naturalnym zapędom antyprezerwacyjnym (popularnie zwanymi rasizmem), bo jest to ‚lewacki kolektywizm’ – libkowe bredzenie.

    • Konfederaci ponadto lansują asymilacjonizm, zajmując pozycję jakoby kolorowy po przyjęciu ‚naszych wartości’, czymkolwiek by one nie były, stawał się Polakiem. Taka postawa tylko legitymizuje sytuację, w której zalewa nas trzecioświatowe szambo, bo liberaści mogą podnosić koronny argument o tym jak to nowoprzybyli neopolacy płacą ZOGowi podatkowy haracz. Mi zwisa kondycja demoliberalizmu, bo jestem orędownikiem jego upadku, a nie ratowania.
      Z kolei Polakami są tylko etniczni Polacy, przedstawiciele wspólnoty krwi i ziemi, nie jacys znaturalizowani murzyni.

    • Autoprezerwacyjnym, mea culpa.

  2. >co dowodzi zresztą, że przebąkiwania o „marksizmie kulturowym” świadczą co najwyżej o godnej ubolewania nieznajomości myśli samego Marksa na Prawicy

    Mój ulubiony argument pipiprawicy, zwłaszcza jak podnoszony jest w sytuacji wystąpienia murzyńskiego aktora w jewflixowym szamboserialu dla durnych gojów. Wbijcie sobie do głów, że (((prezesi korporacji))) nie kieruja się żadnymi naukami Marksa, tylko tym co przyniesie im największe zyski, albowiem kapitalizm opiera się na maksymalizacji zysków. To, że to samo plemie wylansowało tęczowy libertynizm czy miscegenację świadczy tyle, że takie ‚wartości’ lansować będzie kapitał – gdyby w modzie były wartości narodowe, to i na tym też zbijaliby kabzę – przykładem rodzimym jest miniona już popularność tzw. ‚odzieży patriotycznej’ – co jak co, ale gacie z Kotwicą, chronioną prawnie, to patologia, tak jak modne za oceanem noszenie flagi USraela na dupie.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*