life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Andrzej Trzebiński – Żołnierzom walczącym za Bugiem

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

W ramach cyklu „Poezja na Nacjonalista.pl” prezentujemy wiersz autorstwa Andrzeja Trzebińskiego, poety i dramaturga, redaktora naczelnego pisma „Sztuka i Naród”, nacjonalisty związanego z Konfederacją Narodu. Ukazał się on 15 września 1943 roku w konspiracyjnym piśmie „Młoda Polska”.

*

Rozsadź krwią
granice zbyt małe.
Podłóż krew – purpurowy dynamit.
Później lont
zapal pieśnią i szałem –
krew rozsadzi najtwardszy granit.

Kiedy hełm nakładasz – słyszysz,
w skroniach wciąż krew eksploduje.
Kiedy idziesz lasem w szum, ciszę,
w piersi serca eksplozje czujesz.
Rzuć serce i życie jak granat.
Rozsadź skamieniałość świata.
Tak w śpiewie żywej krwi i w eksplozjach serc
w historię trzeba biec
jak w atak.

Kiedy karabin niesiesz – czujesz,
jak zamek, lufa w rytm ramienia
pulsuje,
w srebrną grę się zmienia,
w srebrnych poślizgnięć marsz.
Srebro w księżycu się przelewa.
Karabin maszeruje – zielony księżyc maszeruje –
kolegi w księżycu twarz…
Zielono,
i dwa, trzy, cztery…
lewa –
Czujesz:
ten rytm ma wejść w krew batalionom.
Rytm za pieśń.

Batalion –
nie śpiewać!
Koledzy –
ideą wielką związani w żywy mur,
żołnierze czarni jak śmierć i jak krew purpurowi,
dość złego losu i zastygłego świata.
Wbrew losowi
idzie nasz
uderzeniowy szturm.
Zatarg – ?
Więc niech będzie z losem zatarg.

Żołnierze,
nie buławę, lecz ideę każdy niesie w tornistrze
Nurt dziejów – to prądy naszej krwi.
Więc nie lęk,
Kiedy prądy purpurowe rwą wciąż bystrzej,
więc nie łzy,
więc nie jęk
ma nas żegnać.
Podejmujemy los – niech krwią nurtują dzieje,
krew zwiąże nas z historią, jak najcenniejszy sznur.

Żołnierze wierzący w krew –
niech
krew
się leje.
W historię trzeba zrywać się
jak w szturm.

Andrzej_Trzebinski_Nacjonalista


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Podobne wpisy:

  • 11 listopada 2023 -- Leon Zdzisław Stroiński – Ród Anhellich
    W ramach cyklu „Poezja na Nacjonalista.pl” prezentujemy kolejny wiersz autorstwa Leona Zdzisława Stroińskiego, redaktora pisma „Sztuka i Naród” i nacjonalisty. Ten wielki patriota ...
  • 11 marca 2014 -- Leon Zdzisław Stroiński – poezja redaktora „Sztuki i Narodu”
    W ramach cyklu „Poezja na Nacjonalista.pl” prezentujemy twórczość Leona Zdzisława Stroińskiego, redaktora pisma „Sztuka i Naród”, nacjonalisty związanego z Konfederacją Narodu. Ten...
  • 16 października 2023 -- Leon Zdzisław Stroiński – „Bóg”
    W ramach cyklu „Poezja na Nacjonalista.pl” prezentujemy kolejny wiersz autorstwa Leona Zdzisława Stroińskiego, redaktora pisma „Sztuka i Naród” i nacjonalisty. Ten wielki patriota ...
  • 16 marca 2024 -- Tadeusz Gajcy – Czarne okna
    W ramach cyklu „Poezja na Nacjonalista.pl” prezentujemy wiersz autorstwa Tadeusza Gajcego, poety, współtwórcy i redaktora pisma „Sztuka i Naród”, nacjonalisty związanego z Konfeder...
  • 5 stycznia 2024 -- Tadeusz Gajcy – Śpiew murów
    W ramach cyklu „Poezja na Nacjonalista.pl” prezentujemy wiersz autorstwa Tadeusza Gajcego, poety, współtwórcy i redaktora pisma „Sztuka i Naród”, nacjonalisty związanego z Konfeder...
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. Andrzej Trzebiński urodził się 27 stycznia 1922 roku w Radgoszczy (okolice Łomży). Z tamtych stron pochodził jego ojciec Stanisław Konstanty Trzebiński. Matka, Irena Trzebińska, z domu Lasocka, pochodziła z Wołynia. W latach dwudziestych rodzina Trzebińskich mieszkała najpierw koło Łodzi, gdzie ojciec – agronom z wykształcenia – dzierżawił Ose, majątek Grabskich. Potem, kiedy ojciec zaczął administrować dobrami hr. Komierowskiego, przeniosła się do Komierowa na Pomorzu. Młodsza o cztery lata siostra Andrzeja, Zofia, wspomina ich dzieciństwo jako bardzo szczęśliwe. Życie na wsi, w bezpośredniej bliskości wyjątkowo pięknej w tych okolicach natury, długie spacery po lasach i polach, przestrzeń otwarta aż po horyzont – to wszystko ukształtowało na stałe pewne upodobania i wrażliwość Trzebińskiego.
    .
    W 1932 roku dziesięcioletni Trzebiński przeniósł się wraz z rodzicami do Warszawy. Mieszkali kolejno przy Filtrowej, Uniwersyteckiej i Śniadeckich. Na wielkim stole w pokoju jadalnym Trzebiński rozgrywał z kolegami mecze pingpongowe. Ze sportów lubił też bardzo lekkoatletykę. Chodził wtedy do prywatnej szkoły powszechnej przy ulicy Mochnackiego, którą ukończył w roku 1934. Naukę kontynuował w gimnazjum i liceum im. Tadeusza Czackiego. Tu z czasem dał się poznać jako uzdolniony poeta (porównywano go do Jana Twardowskiego, innego wychowanka tej szkoły), miłośnik malarstwa i teatru. Uczył się bardzo dobrze i już wtedy udzielał korepetycji, a za zarobione pieniądze kupował abonamenty na spektakle teatralne. To w Czackim nauczył się między innymi świetnie francuskiego, tak że już na początku okupacji próbował tłumaczeń z tego języka. W czwartej gimnazjalnej, czyli dwa lata przed wojną, wszedł w skład komitetu redakcyjnego wydawanego przez uczniów pisma „Promień Szkolny”. Zaraz potem debiutował w nim Fraszką o mędrcu (1937, nr 3). Potem opublikował tu jeszcze kilka innych wierszy i krótki szkic krytyczny, dotyczący sztuki. W „Promieniu Szkolnym” swoje wiersze umieszczał również Tadeusz Borowski, który stał się jednym z najbliższych przyjaciół Trzebińskiego. Obaj byli pod wielkim wpływem polonisty, profesora Stanisława Adamczewskiego, wtedy znanego przede wszystkim jako autor słynnej monografii Żeromskiego Serce nienasycone.
    .
    Ci, którzy go znali, zapamiętali wysokiego, przystojnego młodzieńca o skupionym, ale też nierzadko ironicznym wyrazie twarzy, o ciemnokasztanowych włosach i gorejących, czarnych oczach, który potrafił zachowywać się wyzywająco. W sytuacji okupacyjnej, gdy niemal wszystko mogło wywołać podejrzliwość patrolujących miasto żandarmów, zwykł chodzić po ulicach z rękami nonszalancko włożonymi do kieszeni, jakby za chwilę miał wyciągnąć stamtąd pistolet, a nie książkę lub swój dziennik, z którymi się nie rozstawał.
    .
    Miał olbrzymie poczucie humoru, choć w ostatnich miesiącach życia nie był zbyt komunikatywny. Do innych odnosił się z wyraźną rezerwą. Trudno było zdobyć jego zaufanie, przyjaźń, bliskość. Jeśli tylko nie musiał mówić – milczał. Walczył jednak przede wszystkim słowem. Na zajęciach podziemnego uniwersytetu, na konspiracyjnych spotkaniach literackich bywał ostrym polemistą, przekonanym do własnych racji i broniącym ich bezpardonowo, bez względu na to, jak uznaną wielkością był jego adwersarz.
    .
    Potrafił być bardzo wymagający. Zarówno w stosunku do samego siebie, jak i innych. Wiedział, czego chce, a chciał coraz więcej. Często nieprzystępny, pewny siebie, z pogardą traktujący różnego rodzaju bolączki życia codziennego okupacji. Drwiący i ironiczny, a zarazem w niezwykły wręcz sposób odpowiedzialny za powierzane mu zadania. Nadzwyczaj ambitny, dumny, wyniosły, ale jednocześnie potrafiący dostrzegać własne błędy, porażki, grzechy. Całkowicie pozbawiony egoistycznych motywacji, a zarazem podporządkowujący sobie innych dla realizacji zamierzonych celów. Nic dziwnego, że we wspomnieniach o nim splatają się fascynacja i niechęć.
    .
    Jego kolega z gimnazjum, a potem także z podziemnego uniwersytetu, pisał o nim już po wojnie:
    .
    Andrzej chodził wiecznie głodny i niewyspany. Nie miał porządnych butów. Nosił drewniaki. Ubranie miał jeszcze to z licealnej, ciasne, krótkie i wysłużone. Słynne były jego nogawki, sięgające do pół łydki. Rzucał się wszędzie w oczy. Kto go raz widział, pamiętał na zawsze. [...]
    .
    Nigdy nie wiedziałem, co w nim jest z udania, z pozy, a co z prawdy, z żywego człowieka. Wielkie ciemne włosy czupurną falą spadały mu na czoło. Kiedy się zacietrzewiał lub kpił z przeciwnika, odrzucał je nagłym ruchem ręki i uśmiechał się drwiąco. Wtedy oczy jego błyskały jak żywe srebro. Uchodził za bardzo przystojnego. Nieraz kłóciłem się z dziewczętami z konspiracji o Andrzeja, dowodząc, że jego czar jest czarem szarlatana. Śmiały się mówiąc, że on to samo twierdzi o mnie.
    .
    To właśnie z nim zdawaliśmy razem maturę (T. Borowski, Portret przyjaciela, w tegoż: Pewien żołnierz. Opowieści szkolne, Warszawa 1947).
    .
    Matura ta odbyła się latem 1940 roku. Wtedy bohater cytowanych zdań miał przed sobą niewiele ponad trzy lata życia. W tym czasie zdążył zaistnieć jako student polonistyki, poeta, prozaik, dramatopisarz, publicysta, redaktor podziemnego pisma literackiego, działacz konspiracji. Wreszcie jako autor niezwykłego, bardzo osobistego dokumentu, jakim jest jego Pamiętnik. W sytuacji, kiedy jakakolwiek aktywność tego typu była nie tylko utrudniona, ale groziła śmiercią, kiedy wiadomo było, że dany człowiekowi czas może być bardzo krótki, chciał ten czas wykorzystać do granic możliwości. Dlatego tak dużo pracował i tak bardzo spalał się w swojej pracy. Wspomina jego koleżanka:
    .
    W najdoskonalszym znaczeniu słowa był ideowy. Gdy uwierzył w słuszność jakiejś sprawy czy programu, to niejako całym sobą. Obrazowo można powiedzieć: płonął tą wiarą. [...] Gdy się go widziało przemawiającego, przekonującego audytorium do sprawy, nie można było zapomnieć żaru, jaki wkładał w swoje słowa (N. Bojarska, Ludzie z tamtego brzegu, w tomie: W gałązce dymu, w ognia blasku…, oprac. J. Szczypka, Warszawa 1977, s. 136).
    .
    Jako jeden z pseudonimów wybrał sobie „Łomień”. Tak naprawdę jednak lepiej do niego pasowałoby „Płomień”.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*