life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Robert Brasillach: Literatura nie wyżywi młodzieży

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Zwracanie się do młodzieży, moja droga Anielo, nie jest rzeczą bezpieczną. Pamiętasz może te sztuki p. Henry Bernsteina, w których postanowił trochę pozalecać się do młodego pokolenia w swoim ferworze antyhitlerowskim? Tak się złożyło, że na te jego zaloty pozytywnie zareagowali raczej ludzie starsi. Otóż ja przypominam sobie jedno takie przedstawienie. Usadowiono mnie w tyle, tuż za jakąś młodą parą, której nie znałem. Na sali panowała całkowita cisza, a potem wszyscy zaczęli kaszleć, smarkać i sapać, gdyż na scenie przeuroczy Claude Dauphin zapewniał, że nie zawaha się bronić naszych granic, gdy zajdzie taka potrzeba. Pewna siedząca obok mnie dama kurczyła się nieustannie pogrążona w ekstazie i niemym zachwycie.

Tymczasem nam, młodym, chciało się bardzo śmiać. Spojrzeliśmy na siebie z sympatią, bo tylko nam chciało się śmiać. Zawarliśmy wtedy znajomość i od tamtej pory jesteśmy dobrymi przyjaciółmi.

Myślałem o tym, droga Anielo, wczytując się w książeczkę p. André Maurois poświęconą roli młodzieży we współczesnym świecie. Znałem już wcześniej jej główne założenia – zanim ukazała się wParis-Soir. I, jakkolwiek wielki byłby talent literacki p. Maurois, zadaję sobie pytanie, czy jego idee spotkają się z jakimś oddźwiękiem, czy mają szansę nie wywołać rozgoryczenia. Warto wspomnieć szczególnie o jednym rozdziale, gdzie ten znakomity pisarz, autor popularnych powieści, przyszły członek Akademii, chyba rozpieszczany przez życie, oświadcza młodym ludziom, że zazdrości im tego, iż mają dwadzieścia lat. Żyją w momencie zwrotnym dla naszej cywilizacji i stoją przed nimi wielkie wyzwania. „Jutro, mówi im, będziecie mogli zbudować nowy świat. To szlachetne zadanie.” Przekroczyłem już dwudziestkę, droga Anielo, choć jestem bliższy temu wiekowi niż p. Maurois. Może właśnie dlatego, jak przyznaję Ci chętnie, przełknąłem ślinę z pewnym trudem.

Jest to dość powszechna mania wśród dobrze sytuowanych intelektualistów. Kiedy mówi się im o młodzieży, której pozostawia się wybór pomiędzy bezrobociem i wojną, wielu z naszych oficjeli ma skłonności do odpowiadania w następujący sposób: „Bądź szczęśliwa, droga młodzieży, masz szanse stać się jutro nowym Marksem, Balzakiem, Pasteurem, albo, w skromniejszej wersji, p. Rooseveltem.” Zapominają niestety, że chłopcy, którzy rozpoczęli studia pięć czy sześć lat temu, nie myślą teraz o tym, aby być Marksem czy Balzakiem, ale żeby przeżyć. Nie chcę tutaj się rozwodzić nad problemem oderwania się od rzeczywistości. Ale warto zauważyć inną rzecz. Kiedy pisarz albo dziennikarz zwraca się do młodych, zawsze sprawia wrażenie zwracania się do przyszłego składu Akademii Francuskiej. Mówi do małego Ronsarda, dziecięcia Hugo, w najgorszym wypadku do wschodzącego reformatora, ekonomisty czy działacza społecznego. Uważam to za dość przerażające.

Nie myślę, aby rok 1937, bezrobocie czy nawet wojna miały przeszkodzić w przyjściu na świat poecie lub filozofowi. Kiedy ktoś rodzi się, aby być Kartezjuszem – prawdopodobnie zostanie Kartezjuszem. Ale czy tylko Kartezjusz, kochana Anielo, ma nas interesować? Czy nie ma jakiegoś dziwacznego arystokratyzmu w łaskotaniu policzków małego Baudelaire’a albo Rembrandta i mówieniu im, że ciężkie doświadczenia pomagają dojrzeć ludzkiemu geniuszowi? W dzisiejszym świecie jest wielu młodych ludzi, którzy nigdy nie myśleli o odbudowaniu „światowej gospodarki”, o układaniu pięknych wierszy, którzy nie są geniuszami, ale przez to nie mają mniejszego prawa do życia, gdyż w takim samym stopniu są wrażliwi na inteligencję, piękno i zdolni do czynów. I niestety nie uważam, aby ich los był godzien pozazdroszczenia. Być może trudności pozwolą im dojrzeć, to całkiem możliwe, choć wieczne przywoływanie formacyjnej roli cierpienia wydaje mi się pretensjonalną głupotą. Ale na razie czekają – taplając się w błocie, przy wiecznej ulewie – na okres metafizycznej rekompensaty i wątpię, aby było rzeczą miłosierną powtarzanie im: „Powiodło mi się w życiu. Gdybyście wiedzieli, jakie to jest smutne!” Nie jest to rzeczą ani miłosierną ani mądrą.

Należałoby przestać, kiedy ma się zamiar przemawiać do młodzieży, mówić do dziesięciu czy dwunastu chłopców, którzy za dziesięć lat otrzymają nagrodę literacką albo obejmą funkcję publiczną. Można z nimi rozmawiać inaczej, moja droga Anielo, bez popadania w demokratyzm, który niezbyt lubię: najwyższy czas, aby Francja przestała być głupawym narodem mandarynów, wpatrzonych w perspektywy własnego awansu. Kiedy wraca się z Włoch, to wiele rzeczy ma prawo się nam tam nie podobać, ale jest jedna, która zasługuje na podziw: to, co ten naród robi dla własnej młodzieży. Nie wzywam rzecz jasna do żadnej militaryzacji. Ale serce czasami trochę się ściska, kiedy słyszy się, w jaki sposób rozmawia się tam z młodymi: po męsku, ale jednocześnie z pewnym urokiem i pewnością. Opowiada się im o honorze, ale zapewnia byt i pokój wewnętrzny. Wzywa się ich do działania, ale także chroni.

Jeżeli zaś chodzi o nas, to przestańmy na litość boską obiecywać literackie zaszczyty tym, którym należy się wpierw przywrócenie podstawowej godności poprzez zapewnienie materialnych i moralnych warunków rozwoju.

Robert Brasillach

Brasillach

Źródło


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. Ponadczasowy i niezapomniany Brasillach. W wolnej od syjonistycznego raka Europie będzie należycie doceniony.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*