life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Prof. Roman Rybarski: Najważniejsze zagadnienie dla przyszłości Polski

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

W miarę, jak czas płynie, coraz plastyczniej występuje odrębność tzw. przesilenia w Polsce. Ogólne formuły, które wyjaś­niać miały jego przebieg, coraz bardziej tracą na wartości. Trudno chyba podtrzymywać pogląd, że nasz „kryzys”, to kryzys nadprodukcji. Nie ma nagromadzonych zapasów, przeładowanych magazynów. A natomiast jest głód, nawet na wsi. Kryzys nasz, jeżeli już mamy się posługiwać tym wyrazem, z braku lepszego, to kryzys niedostatku. Naczelne zagadnienie, to walka z głodem. Nie interesuje nas w tej chwili filantropijna pomoc, lecz problemat ekonomiczny: w jaki sposób powiększyć produkcję i zatrudnić bezroboczą ludność, by nie powiększała się dalej jej pauperyzacja.

Zagadnienie to nie jest tak proste, jakby się na pozór wydawało. W Polsce jest wiele rąk do pracy, wiele setek tysięcy ludzi poszukuje jej bez­skutecznie. Jak ich zatrudnić? Przy pomocy ka­pitału. Ale tego kapitału nie można dowolnie powiększać. Na jego niejako naturalny przyrost długo trzeba by czekać. Sztuczne sposoby w rodzaju inflacji odnoszą skutek na krótką metę, a potem przez długie lata trzeba płacić słone rachunki tej operacji. Dopływ kapitału zagranicznego jest ograniczony, obecnie jeszcze bardziej niż przedtem, a w wielu wypadkach niebezpieczny dla naszej niezależności gospodarczej.

Nie tracąc z oczu tych wszystkich momentów, należy się zapytać, czy nie uda się uzyskać powięk­szenia produkcji, lepszego rozdziału dochodu spo­łecznego i pełniejszego zaspokojenia potrzeb milionów ludzi przez zmianę struktury społecznej, przez zmianę sposobu zatrudnienia ludności. Zastanówmy się nad tym, czy nie uda się lepiej gospodarzyć tym kapitałem, którym rozporządzamy, przez po­prawę wewnętrznej równowagi produkcyjnej w go­spodarstwie narodowym.

Zamierzam w tej chwili zwrócić uwagę na fakt który niejednokrotnie podkreślałem, już od dość dawna, a którego wciąż jeszcze się nie docenia. Chcę uwydatnić zasadnicze odróżnienie między pracą pro­duktywną i nieproduktywną. W Polsce jest sto­sunkowo za wiele pracy nieproduktywnej, a za mało produktywnej.

Przez pracę produktywną rozumiemy wytwór­czość, która z powierzchni ziemi i z jej głębi wy­dobywa zasoby, służące do zaspokojenia potrzeb ludzkich; dalej wytwórczość przemysłową, która te zasoby przerabia; usługi transportowe, dzięki któ­rym zbliża się je do konsumenta, wreszcie niezbędne czynności pośredników handlowych. A więc pracą produktywną jest wszelka wytwórczość dóbr materialnych.

Pracą nieproduktywną jest działalność, która oddaje usługi niematerialne: praca żołnierza, urzędnika, nauczyciela, artysty itd. Ta praca ma prze­ważne znaczenie dla kultury narodu, nadaje właściwy sens życiu. Dzięki niej człowiek różni się od zwierzęcia. Ale, niestety, żelazna konieczność ogra­nicza rozmiary tej pracy. Musi ona pozostawać w racjonalnym stosunku do pracy produktywnej. Gdy się zanadto rozrośnie, kosztem tej ostatniej, wówczas grozi społeczeństwu pauperyzacja.

Rolnik, robotnik, rzemieślnik dostarcza żywności, ubrania, mieszkania — żołnierzowi, nauczycielowi. Z punktu widzenia czysto materialnego ci ostatni są konsumentami, a tamci producentami. Jedni wy­twarzają, a drudzy zużywają. Warstwy oddane pro­dukcji materialnej wymieniają swoje towary na usługi, oddawane przez warstwy nie produkujące. Jeżeli produkcja materialna jest za mała, wówczas źle się dzieje jednym i drugim. Gospodarstwo na­rodowe nie może utrzymać wszystkich swoich uczestników. Część produkcji materialnej idzie, przeważnie w drodze przymusu, na utrzymanie aparatu, oddającego usługi publiczne, a ten ciężar jest za wielki, jeżeli produkcja jest za mała. Przy­wrócić równowagę można tylko wtedy, gdy:

1) po­mniejszy się ilość osób, które obciążają produkcję materialną, a same nie wytwarzają dóbr materialnych;

2) gdy powiększy się ilość i wartość produk­cji materialnej, gdy wzrośnie znaczenie pracy pro­duktywnej w porównaniu z pracą nieproduktywną. Wtedy tylko może wrócić równowaga gospodar­stwa narodowego.

Mógłby ktoś, powołując się na cyfry, wyka­zywać, że procent ludzi, zatrudnionych przez pań­stwo i związki publiczne w oddawaniu usług niematerialnych, nie jest u nas większy, aniżeli w in­nych krajach. Ale nie można napominać o tym, że reszta społeczeństwa jest bardzo uboga, że więc utrzymanie tamtego aparatu ciąży na niej nadmier­nie, co wyraża się choćby w wyczerpaniu siły po­datkowej ludności. A przy tym wchodzi tu w rachubę nie tylko czysto ilościowy stosunek pracy produktyw­nej i nieproduktywnej. Także i praca produktywna może być za mało wydajna, zbyt kosztowna, co również wpływa na niedobór produkcji.

Jeżeli kosztem publicznym lub i prywatnym robi się różne inwestycje, które nie przynoszą do­chodu, które nie powiększają na trwałe produkcji, a tylko ciążą na rentowności gospodarstwa, wów­czas, po chwilowym ożywieniu przez tzw. inwestycje, powiększa się depresja. Gmach reprezentacyjny na stałe nie zaspokaja materialnych potrzeb ludności. Instalacja fabryczna, która nie odpowiada rzeczywistym potrzebom, jest pozycją martwą w go­spodarstwie.

Nikt dalej nie może kwestionować rzeczywis­tej potrzeby pośrednictwa handlowego. Ale nie moż­na uznać tego pośrednictwa w całości za pożyte­czne, gdy jest nadmierne, gdy rozpiętość pomiędzy ceną, płaconą producentowi, zwłaszcza rolnemu, a ceną uzyskiwaną od konsumenta jest zbyt wielka. Aparat pośredniczący, nadmiernie rozrosły na tle upadku produkcji, zabiera zbyt wielką część docho­du społecznego.

A wreszcie w produkcji przemysłowej jest sporo martwych kosztów, które tamują obniżkę ceny, a powiększają rozpiętość między towarami przemysłowymi i rolnymi. Nadmierny rozrost kartelizacji i reprezentacji zawodowej, nieusprawiedliwione monopole produkcyjne, różne koncesje o cha­rakterze wyłącznym, to wszystko stwarza tzw. przerosty, przeszkadzające powstaniu prawidłowej równowagi wymiennej.

A więc należy powiększyć pracę produktywną ko­sztem pracy nieproduktywnej. Powiększyć ilość tych, którzy wytwarzają dobra materialne, kosztem tych, którzy je konsumują. A równocześnie praca pro­duktywna musi stać się bardziej wydajna, wytwa­rzać więcej i taniej, pozbyć się różnych ciężarów, które zmniejszają jej wyniki. To jest naczelny, bez­pośredni cel polityki gospodarstwa narodowego. Nie ma innego sposobu, by walczyć skutecznie z głodem, bezrobociem i pauperyzacją.

Do tego celu można dążyć różnymi drogami. Ale do tego zmierzają w gruncie rzeczy najsprzecz­niejsze nawet kierunki ekonomiczne. Liberalizm z tego punktu widzenia przemawia przeciw rozros­towi gospodarki państwowej. A zaś bolszewizm, ze swymi planami różnych „piatiletek”, również w za­sadzie zmierza do tego samego celu. Jak to osiąg­nie, to inna sprawa. Na razie np. pogłowie bydła w Rosji sowieckiej, w trakcie urzeczywistniania tych wielkich planów spadło o dwie trzecie. To już jed­nak są dalsze zagadnienia. W tej chwili trzeba mocno podkreślić, że Polska jest krajem, w którym niedobór produkcji materialnej daje się we znaki. Polska jest krajem, w którym nie ma nadprodukcji. I dlatego muszą zajść wielkie zmiany w naszej strukturze społecznej, jeżeli chcemy uchronić się od dalszej klęski.

prof. Roman Rybarski

rybarski


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , , , , , , ,

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*