life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Stanisław Piasecki: Żołnierz niepodległości – marszałek Piłsudski

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Od pamiętnych, listopadowych dni odzyskania niepodległości, od sierpniowego triumfu orężnego nad Wisłą, a potem, od dni przewrotu majowego, nie było w życiu polskim wstrząsu równie silnego. Zgon Józefa Piłsudskiego jest bowiem czymś znacznie więcej, niż zejściem z widowni potężnej indywidualności, ważącej decydująco na szali spraw politycznych i państwowych. To zamknięcie dużego okresu naszych dziejów, okresu, którego Piłsudski był żywym symbolem i uosobieniem.

Wielkie indywidualności nie kształtują się poza społeczeństwem i narodem. Na indywidualność psychiczną historycznej miary składają się zarówno wrodzone dyspozycje charakteru, woli i umysłu, jak i zdolność wchłaniania w siebie pragnień zbiorowości. Piłsudski był dzieckiem epoki popowstaniowej. Bez historii legionów napoleońskich, bez 31-go i 63-go roku, niema klucza do jego osobowości. Bez dziejów romantyzmu polskiego, bez mickiewiczowskiego: „mierz siły na zamiary, nie zamiar podług sił” – niema możliwości zrozumienia jego postawy życiowej. Bez szlacheckiej tradycji polskiej, bez tradycji tej warstwy narodu, której racją bytu była odpowiedzialność szabli i krwi za losy Polski – niema dróg do jego na wskroś żołnierskiej natury.

Te trzy czynniki: tradycja powstańcza, tradycja romantyczna i tradycja szlachecka były podstawą, na której się ukształtował. Skalę zaś historyczną postaci określiła wola niezłomna, jednokierunkowa, nie znająca wahań. Wielkość woli i wola wielkości – to był w psychice Piłsudskiego rys najistotniejszy. Jego koncepcje polityczne, ocena sytuacji, czy wybór dróg, nieraz rozmijały się z odczuciem narodu. Żelazna konsekwencja, z jaką dążył do celu: zdobycia niepodległości orężem – stanowiła jego siłę. Ostatni powstaniec polski, ostatni romantyk i ostatni szlachcic, był Józef Piłsudski tym, który w ostatnim rozdziale wielkiej narodowej epopei walk wyzwoleńczych nie znał rozterki i niepewności. Grzechot strzałów rewolwerowych rewolucji 1905-go roku – w jego powstańczej naturze łączył się jednym echem z rokiem 31-szym i 63-cim. Dogmat orężnego zdobycia niepodległości żarzył się zawsze romantyczną wiarą. Szlachecką fantazją tętniła krakowska decyzja z r. 1914, wypowiedzenia z garstką strzelców wojny rosyjskiemu kolosowi.

I wbrew nikłym, czy nawet żadnym szansom, a równolegle do przeciwnokierunkowych wysiłków politycznych drugiej części społeczeństwa, czyli jak się to wówczas nazywało drugiej „orientacji”, tę wojnę o niepodległość wygrała wiara w Polskę; kolejno padły Rosja, rozbrojona rewolucją i Niemcy, pokonane przez koalicję. Polska odzyskała niezawisłość i miała zaczątek armii. Niepodległość stała się ciałem.

Niepodobna tu, nawet w największych skrótach, nakreślić dzieje lat, na których indywidualność Józefa Piłsudskiego odcisnęła się niezatarcie, ani tym bardziej oceniać jego rolę jako pierwszego Naczelnika Państwa, Naczelnego Wodza w zwycięskiej wojnie z bolszewikami, czy wreszcie człowieka, na którego barkach spoczywał od przewrotu majowego cały ciężar rządów. To będzie zadaniem historii. Natomiast dziś już można z jego działalności publicznej wydobyć pewne rysy, które żałobną wieść o zgonię czynią punktem granicznym w polskiej współczesności.

Życie Józefa Piłsudskiego, życie trudem i służbą publiczną wypełnione, – to była jedna wielka, nieustanna walka o niepodległość Polski. Piłsudski był krwią z krwi i kością z kości tych porozbiorowych pokoleń, które w hasłach niepodległościowych wyżywały się bez reszty i tych haseł urzeczywistnieniu oddawały wszystko. Cel tak wielki, że wystarczy na życie. Toteż służył mu Piłsudski do końca dni swoich. Niepodległość urzeczywistniona stała się synonimem państwa. Miejsce ideologii niepodległościowej zajęła ideologia państwowa.

Silna armia, silna władza, ustrój tą siłę państwa zabezpieczający – to był dalszy ciąg i konsekwencja dawnych haseł niepodległościowych.

Nowe, młode pokolenie, które wchodzi obecnie w życie publiczne, wychowane już w wolnej Polsce, niema tej perspektywy wstecz. Pojęcie państwa nie posiada już dla niego uroku i wielkości pojęcia: niepodległość. Z Józefem Piłsudskim schodzi do grobu autorytet i symbol, spajający te dwa pojęcia w jedno. Wyłaniają się nowe zadania: takiej przebudowy wewnętrznej, żeby, państwo stało się atrakcyjne bez odwoływania się do kontrastu niewolnej przeszłości.

Epoka niepodległościowa, zakończona wielkim rapsodem walk legionowych, walk na polach Francji i wschodnich rubieżach, obroną Lwowa i zdobyciem Wilna, a wreszcie odparciem nawały bolszewickiej spod Warszawy, przechodzi do historii. Naczelny Wódz ostatniej zwycięskiej wojny, Marszałek Piłsudski, spocznie w krypcie wawelskiej obok księcia Józefa i Naczelnika Kościuszki. Jako ostatni w szeregu wielkich żołnierzy walk o wolność.

Przed Polską niepodległą, przed państwem polskim, przed narodem stoją olbrzymie zadania przebudowy struktury społecznej i gospodarczej, oparcia siły cywilizacyjnej Polski na nowych, podstawach, dodania do siły wojskowej i politycznej państwa prężności idei równie wielkiej dla czasów, które idą, jak była idea niepodległości dla czasów, które śmierć marszałka Piłsudskiego zamyka.

W chwilach takich, jak obecna, myśl sięga w przeszłość i wybiega w przyszłość. Nigdy bodaj nie czuliśmy wyraźniej, jak wobec tej trumny, że stoimy na przełomie epok. Nigdy wyraźniej nie zarysowała się linia graniczna. To jest istotna miara znaczenia postaci, która schodzi do grobu.

Nie będzie łatwo wykuć kształt, nazwę i hasło idei epoki nowej. Potrafimy ją już dzisiaj wyczuć instynktem narodowym, nawet wskazać jej kierunek, trudniej nam ją nazwać i określić. Wysiłek czasów najbliższych zapowiada się jako wysiłek umysłowy, jako konieczność stworzenia wielkiego prądu myślowego, który by nadał własny, polski wyraz dążnościom, nurtującym młode pokolenie.

Pomiędzy ekspansją mistycyzmu klasy ze Wschodu, a ekspansją mistycyzmu krwi z Zachodu, przeciwstawić musimy tej penetracji ideowej nie tylko silne i zbrojne państwo, ale przede wszystkim, swój pogląd na świat, swój inny, odmienny, własny ideał cywilizacyjny. Mamy wszelkie warunki, żeby go stworzyć zarówno w strukturze społeczno-gospodarczej współczesności polskiej, w małym tylko stopniu dotkniętej gangreną wielkomaszynowej gospodarki kapitalistycznej, jak i w tradycjach kulturalnych przeszłości polskiej.

Żyjący na przełomie epok dźwigają szczególniej ciężkie brzemię odpowiedzialności za wielkość okresu dziejowego, który się zaczyna. Niechaj to napięcie woli, które stanowiło cechę wielkości minionej epoki niepodległościowej, będzie wskazaniem środków działania. Bo bez woli niema wielkości. Ani wielkości jednostek ani wielkości narodów.

Stanisław Piasecki

JPil

„Prosto z Mostu”, nr 20, 1935.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , ,

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

17 Komentarzy

  1. Wykopaliskowi endecy czytając to dostaną spazmów ;)
    Fajnie, że na tym portalu ukazują się teksty krytykujące Piłsudskiego i jemu przychylne. Najlepsze jest to, że wszystkie piszą nacjonaliści.

    • Nie jestem żadnym endekiem, wykopaliskowym ani innym, ale nie tyle sam Piłsudski, co (((piłsudczyzna))) to zaraza, którą należałoby wytepić ogniem i mieczem. Spójrzmy co „dobrego” przyniosła polskiemu narodowi:

      I. W polityce wewnętrznej:
      1. Religia: Pierwszą „zasługą” JP1 i jego kolegów było to, że po raz pierwszy odrodzone w 1918 roku państwo polskie stało się państwem świeckim, bezreligijnym, neutralnym światopoglądowo, w którym religia katolicka z religii publicznej stała się nagle zaledwie jedną z opcji światopoglądowych na „rynku wyznań”. Droga do ateizacji została otwarta…
      2. Rodzina: Z powyższym związane ściśle są kwestie moralne, obyczajowe, rodzinne itd. – nie wiem jak to dokładnie wyglądało w II RP, ale mogę się domyślać, że było podobnie co w sąsiedniej Republice Weimarskiej, czy wogóle podobnie co w każdym państwie liberalnym, niezależnie od miejsca i czasu: czyli rozpanoszenie wszelkiego rodzaju niemoralności, rozwiązłości, pornografii i sutenerstwa, pederaści i transy, „emancypacja” kobiet, rozkład rodziny, społeczna atomizacja, antykoncepcja i dzieciobójstwo, powolny ale systematyczny spadek przyrostu naturalnego, wogóle klimat bezideowości i brak idei zastąpiony rozrywkomanią, alkoholizmem, seksoholizmem, a i jeszcze na dodatek – dla biednych krajów jak Polska dodatkowy „walor” – seks-”turystyka” z bogatych krajów zachodu itd. Symbolem tego
      „postępu” obyczajowego w IIRP był niejaki Tadek Gej-Żydleński.
      3. Naród: piłsudczykowska II RP była państwem pełnym Żydów z równymi prawami dla Żydów. Młodzież narodowa była prześladowana przez zainstalowany w 1926 roku „patriotyczny” reżim sanacyjny, ni mniej ni więcej jak właśnie za chęć odżydzenia Polski.
      4. Społeczeństwo: piłsudczykowska II RP była oczywiście państwem kapitalistycznym, pełnym społecznych nierówności i podziałów oraz walk klasowych. Państwem w dużej mierze opanowanym przez obcy kapitał.

      W polityce zagranicznej dla dokonania właściwej oceny tej bandy wystarczą 3 daty:
      1.) 1919 rok – Piłsudski wstrzymał ofensywę wojsk polskich na wschód, „dzięki” czemu jego starzy, dobrzy, czerwoni koledzy mogli wykończyć rosyjskich białych. W ten sposób Piłsudski „wsławił” się uratowaniem bolszewii w Rosji.
      2.) 1936 rok – gdy wybuchła wojna domowa w Hiszpanii między siłami chrześcijańskimi i narodowymi z jednej a ateistycznymi i kosmopolitycznymi z drugiej, nie muszę chyba mówić czyją stronę wspierała judeomasonobolszewicka hołota zwana sanacją.
      3.) Wrzesień 1939 rok – no i tu w końcu mamy największą, wiekopomną „zasługę” żydosanacji – pchnięcie Polaków do wojny światowej przeciw blokowi państw nacjonalistycznych a po stronie bloku państw liberalnych (i w dalszej kolejności również po stronie marksistowskiego ZSRR), co powinno nas cieszyć, bo dzięki temu wszak polski naród wyszedł z tej wojny jako „zwycięzca”

      Nie ma zatem nic dziwnego w tym, że do „dziedzictwa” tak potwornie szkodliwego dla narodu obozu politycznego jakim była piłsudczyzna odwołuje się dziś PiSuar. W jego działaniach, w polityce wewnętrznej i zagranicznej można dostrzec rażące podobieństwa, o czym można się dowiedzieć, chociażby studiując ten portal.

    • 1. W tym punkcie zgadzam się w dużej mierze, powiem tyle, że w interesie kulturowym Polski jest wspieranie tradycyjnych wyznań kompatybilnych z indoeuropejskim duchem Polaków, czyli tradycyjny i narodowy katolicyzm, prawosławie (problem jest jednak taki, że nie ma silnych stricte etnicznych polskich tradycji w prawosławiu co tworzy problem podatności Polski na multikulturalizm i negatywne skutki obcych wpływów) oraz antyczne wierzenia Indoeuropejczyków, w przypadku Polaków zwaszcza rodzimowierstwo słowiańskie, germańskie wierzenia i scyto-sarmacki azjanizm, znany inaczej jako etseg din.
      2. Nie zgadzam się z tym, jedynie można sanacji zarzucić legalność aborcji, ale prawdziwy syf obyczajowy nastał po 1989 roku, a pewnych początków można szukać w PRLu
      3. To jest niestety prawdą, ale w późniejszym okresie była widoczna poprawa, gdy powstał OZoN, poza tym na krótko przed wojną zdelegalizowano wszystkie organizacje masońskie
      4. Sanacja była kapitalistyczna, ale i tak lepiej prezentowała się niż „starzy” endecy, którzy są dzisiaj idolami gimbazy korwinowskiej
      Co do polityki zagranicznej:
      1) Endecy też mają swoje na sumieniu, bo jakby nie patrzeć odegrali pewną rolę w traktacie brzeskim kończąc wojnę z ZSRR, co okazało się niecałe 20 lat później zabójcze. Sam Piłsudski przepraszał internowanych żołnierzy ukraińskich za całą sytuację
      2) Na ten temat zbyt wiele nie wiem, jeśli wspierali siły antynarodowe to z pewnością była to wada
      3) Nieszczęsny 39′ to największa porażka sanacji, przy czym ja bym nie winił samego Piłsudskiego za to, gdyby on dożył do końca lat 30′ to na pewno nie wybuchłaby wojna z Niemcami, być może Piłsudski razem z mocarstwami zachodnimi (czyt. liberalnymi) „poszedłby” na wojnę przeciw Niemcom (co jest z tożsamościowej perspektywy złe), jednak wiedzial co to racja stanu i gdy wiedział, że z wojny prewencyjnej nic nie będzie to próbował za wszelką cenę (w granicach interesu narodowego) utrzymać niewrogie relacje z Niemcami.
      Konkludując co do oceny Piłsudskiego odrzucam mit nieomylnego marszałka charakterystyczny dla piłsudczyzny, jak i odrzucam mit antypolskiego i masońsko-socjalistycznego agenta, jaki był powszechny wśród starych endeków, a współcześnie wśród oszołomów dla których wszystko sprowadza się do spisku żydo-masońskiego (mam tu na myśli te wszystkie opolczyki, kefiry, wolnopolacy, była też strona o mitycznym spisku werwolfu XD) oraz wśród gnid neo-endeckich. Piłsudski po prostu miał swoje wady, jak i zasługi – nie był idealny, ale niestety nie ma współcześnie takiej osoby jak on. Co do samej sanacji to był niewypał, a ci co chcą się na sanacji wzorować nadają się do spłukania w kiblu, robienie z sanacji mitu narodowego jest jak robienie z Wałęsy bohatera, chociaż był potencjał do powstania ciekawego ustroju para-faszystowskiego, nic z tego nie wyszło

    • 1. Cała piłsudczyzna sprowadza się do zażydzonej i skorumpowanej liberalno-kosmopolitycznej bandy wielbicieli twardej pały, którym zamiłowanie do machania biało-czerwonymi flagami nie przeszkadza w wyprzedawaniu kraju w obce ręce. Analogie z obecnym reżimem narzucają się same przez się. Liberalna orientacja w polityce wewnętrznej (religia – oczywiście nie mam nic przeciw tolerancji dla innych tradycyjnych wyznań czy religii – ale na niszczenie katolicyzmu zgody być nie może, rodzina, mniejszości narodowe i etniczne, gospodarka) idzie w parze z bezgranicznym uwielbieniem dla orientacji w polityce zagranicznej na zachodnie państwa liberalne, traktowane jako wzory do naśladowania na każdym polu – im bardziej jakiś kraj jest zażydzony i zmasonizowany – tym stanowi większy obiekt bezmózgiego kultu dla wczorajszych piłsudczyków i dzisiejszych PiSuarów – kiedyś to były Francja i UK, a dziś USA i Izrael.

      2. Dobrze, że wytknąłeś błędy starych endeków (chory leseferyzm, traktat brzeski), z tym, że co do drugiego punktu – to pomieszałeś nieco sprawy, bo: 1.) W 1919 roku rację mieli endecy, którzy chcieli razem z rosyjskimi białymi wykończyć rosyjskich czerwonych – ale JP1 się nie zgodził, przez co uratował bolszewię. 2.) Natomiast w 1920 roku, po bitwie warszawskiej rację z kolei miał JP1, który chciał kontynuować ofensywę i zepchnąć czerwonych jak najdalej na wschód, z kolei jednak endecy, którym wizja niepodległej Ukrainy była nie w smak temu przeszkodzili, wymuszając zawieszenie broni w chwili największego i triumfu i doprowadzając na dodatek do zawarcia traktatu, w którym Polska bez sensu zrzekła się części zdobytych ziem, głównie białoruskich, z Mińskiem włącznie, gdyż endecy nie chcieli mieć za dużo mniejszości narodowych. Piłsudski zatem zrobił błąd, że w 1919 roku nie zlikwidował bolszewii (uznawszy, że biali są większym zagrożeniem dla Polski), natomiast błędne decyzje endeckie z 1920 roku sprawiły, że choć o likwidacji bolszewii nie było już wtedy mowy, nie udało się przynajmniej zepchnąć bolszewii tak daleko na wschód jak się tylko dało. To wszystko miało się zemścić już w niedalekiej przyszłości (nawet wcześniej niż za 20 lat): tragiczny los mniejszości polskiej w ZSRR, Pakt Ribbentrop-Mołotow, Katyń i zwycięstwo wojenne ZSRR za sprawą którego czerwony ściek zalał pół Europy i rozlał się praktycznie na cały świat, w starej czy nowej formie.

      3. Co do września 1939 roku nie winię JP1, ale i nie głoszę, że gdyby żył to by stało się inaczej, bo szczerze mówiąc, nie wiem co by się stało w 1939 roku gdyby JP1 żył, takie dywagacje są bezcelowe. Być może próbowałby powtórzyć to co próbował robić w IWŚ (najpierw z Niemcami przeciw Rosji, a po pobiciu Rosji z państwami zachodnimi przeciw Niemcom – taka jest też logika różnych Zychowiczów, którym taki scenariusz marzył by się najbardziej – rozwalamy ZSRR (bardzo dobrze), a potem Trzecią Rzeszą (bardzo niedobrze) i budujemy nowy wspaniały (liberalny) świat z państwami zachodnimi (liberalnymi). W sumie ten scenariusz totalnego triumfu liberalizmu spełnił się, ale dopiero w 1989 roku.

    • W zasadzie to zgadzam się z tym że nie sądzę że Piłsudski w czasach walki o niepodległość lizał dupę zachodowi, w czasie rządów sanacji nie wiem jak to było dokładnie, też uważam że w przypadku sojuszu z Niemcami po pokonaniu ZSRR sanacja wystąpiłaby przeciw Niemcom (chyba że RNR Falanga uzyskałaby większe wpływy) co na pewno nie byłoby dobre i nie wierzę tym co mówią, że Niemcy po wspólnym z Polakami zwycięstwie nad wszystkimi wrogami zniszczyliby Polaków, nie mieliby ku temu możliwości bo żaden inny naród europejski na to by nie pozwolił, a ja nawet myślę że po zwycięstwie nad ZSRR zyskalibyśmy więcej siły i znaczenia, bo Polacy jako dodatkowa i łagodząca siła na froncie wschodnim mocno zredukowaliby terror niemiecki, przez co większość Rosjan, Ukraińców i innych narodów ZSRR przeszłaby na stronę Osi i wojna nie byłaby bardzo trudna do wygrania. Nawet jeśli Generalplan Ost rzeczywiście istniał to w takim układzie tylko broń atomowa mogłaby zrealizować te plany i to też tylko wtedy, gdy Niemcy byliby jedynymi posiadaczami tej broni

    • 1. O lizaniu czyichkolwiek dup przez JP1 (ani żadnego innego polityka) nic nie wiem i nie chcę wiedzieć. Ale jeśli chodzi ci o wysługiwanie się zachodowi w czasach walki o niepodległość (domyślam się, że chodzi tu o lata do 1918) – to oczywiście nic takiego nie napisałem, JP1 właśnie przecież organizował legiony do walki przeciw Rosji, która była w sojuszu z państwami zachodnimi – choć potem rozwalał legiony (słynny „kryzys przysięgowy”), gdy uznał, że Rosja nie stanowi już zagrożenia, że teraz są nim Niemcy – za co ci ostatni zamknęli go w Magdeburgu. Pisałem raczej o orientowaniu się na zachód w sensie uznawania go za pewien wzorzec kulturowy, polityczny, gospodarczy i bardziej chodziło mi o czasy po IWŚ, kiedy opcja prozachodnia w polityce zagranicznej była traktowana jako geopolityczny dogmat. Niestety miało to opłakane dla Polski skutki, z których najgorszym był wrzesień 1939.

      2. Najlepszą opcją dla Polski było oczywiście wejście w skład Paktu Antykominternowskiego i przyłączenie się do państw osi. Nie ma co przesadzać z zagrożeniem niemieckim – im więcej Niemcy by mieli sojuszników, tym bardziej by byli przez nich zmajoryzowani i bardziej by musieli liczyć się z ich głosem. Najpierw należało dokonać fizycznej likwidacji hord liberalnych i marksistowskich podludzi. A dopiero na końcu gdy już biała rasa byłaby ocalona, myśleć
      o rozwiązaniu polsko-niemieckich sporów o miedzę i rozwiązać je eksterminując hitlerowskich półgłówków.

    • W zasadzie nie mam zastrzeżeń do tego co powiedziałeś, chociaz nie wiem, czy znalazłoby się tyle państw, którzy stanowiliby taką siłę, by „eksterminować hitlerowskich półgłówków” XD
      Zresztą nie wiem nawet, czy po pewnym czasie byłoby to potrzebne, bo może dogadałoby się z Niemcami i nikt nikogo by nie niszczył. Hitlerowcy „półgłówkami” stali się dopiero po agresji na Polskę, wcześniej byli normalnymi nacjonalistami, a sam Hitler nie był postrzegany jako wariat, alternatywna historia inaczej wyglądałaby, nawet nie wiem, czy Hitler nie byłby postrzegany jako bohater Europy, tak jak Polacy postrzegają Napoleona Bonaparte, dla wielu muzułmanów zresztą Hitler jest bohaterem, tak więc mit o walce „rasistowskich” nazistów z „antyrasistowskimi” aliantami to bzdura, w rzeczywistości to chyba alianci zachodni byli nawet bardziej rasistowscy niż Hitler, co nie zmienia faktu, że zbrodni na koncie hitlerowców jest więcej niż na koncie aliantów zachodnich

    • 1. Hitler jest bohaterem dla wielu narodów i ras, albo raczej dla ludzi świadomych narodowo i/lub rasowo spośród wielu narodów i ras, mówię o ludziach świadomych, bo przecież nie chodzi mi o tą ogłupioną masę lemingów, która ślepo wierzy w to co wciskają jej (((media))) informacyjne i rozrywkowe spod znaku ZOG, ogłupioną masę, która jest większością w każdym narodzie i rasie.

      2. Nawet przyjąwszy, że agresja z września 1939 by się dokonała (co już pewnym elementem na minus dla Hitlera z polskiej perspektywy), to przecież niemiecka okupacja Polski mogła mieć bardziej cywilizowany charakter – jak np. w państwach zachodnich i wówczas pewnie organizowane byłyby polskie oddziały Waffen SS (chodzi o istotne siły, a nie tylko o jakieś tam mikroskopijne Legiony Orła Białego) i wówczas dziś prawdopodobnie Hitler byłby bohaterem również dla polskich nacjonalistów.

      3. Co do rasizmu to zostawmy to na boku, taka zabawa w dywagacje kto jest rasistą, a kto nie, kto jest większym, a kto mniejszym jest bardzo (((politycznie poprawna))). Dość powiedzieć, że w języku (((polityczno-poprawnym))) tzn. w języku ZOG, „rasista” to ktoś o pro-białych poglądach, „antyrasista” – to ktoś o anty-białych poglądach. W takim znaczeniu ja też jestem rasistą i nie mam nic przeciwko by przywrócić temu słowu jego właściwe znaczenie – jako opowiadanie się za pierwszeństwem interesów własnej rasy, a nie jako nienawiść do innych ras.

      4. Co do ostatniego, nie zgadzam się. Zbrodnie aliantów zachodnich są oczywiście większe niż NS-ów (bo, że zbrodnie komunistów są większe tego chyba nie negujesz). Terrorystyczne naloty na niemieckie i japońskie miasta kosztowały życie milionów ludzi obu tych narodów. Następnie alianci zachodni wymordowali, a ściślej mówiąc doprowadzili do śmierci z pragnienia i głodu 1,5 miliona niemieckich żołnierzy. Następnie mamy setki tysięcy ofiar
      „denazyfikacji” i „defaszyzacji”, morderczych czystek, których ofiary nie tylko, że w zdecydowanej większości były niewinne, ba, to w większości byli najlepsi synowie (i córki) Niemiec i Europy Zachodniej, politycy, żołnierze Waffen SS, intelektualiści, artyści, prawdziwy kwiat białej rasy, na ich miejsce przyszli sami Żydzi ze swymi krzywymi nosami i ich szabesgoje i wprowadzli „wolność” czyli ZOG – w sumie więc było podobnie to samo co u nas, po drugiej stronie „żelaznej kurtyny”.

      5. Poza tym, patrząc na historię nie możemy wierzyć w bajki opowiadane przez propagandystów ZOG np. o słynnych „6 milonów”, równie słynnych „komór gazowych”, mydłach z ludzi itd. – bo kto w te bajki wierzy i nie stara się przynajmniej poznać co ma do powiedzenie druga strona – tzn. kto wierzy w kłamstwa propagandystów ZOG ten już z góry przegrał walkę.

      6. Nie możemy również patrzeć na historię z jakiegoś tam ogólno-ludzkiego punktu widzenia, ale z punktu widzenia naszego narodu i rasy. Kto patrzy jak kosmopolita już z góry przegrał walkę z kosmopolityzmem. Musimy powiedzieć wprost: więcej znaczą dla nas ludzie naszego narodu czy rasy niż innych narodów i ras (i jest to zdrowe i normalne, tak jak normalne jest, że więcej znaczą dla nas nasze rodziny niż cudze). I druga rzecz: więcej dla nas znaczą ludzie naszej idei, niż jacyś tam liberalni i marksistowscy degeneraci. Dlatego nie należy np. winić Hitlera za śmierć jakiś tam podludzi z NKWD i liczyć to jako „zbrodnie faszyzmu”, gdyż śmierć tych podludzi była tylko słuszną i sprawiedliwą zapłatą za ich zbrodnie.

      7. Generalnie rzecz kluczowa jest jednak ocena dalekosiężna. To co przyniosło białej rasie „zwycięstwo” z 1945 – to jest katastrofa, to w dalekosiężnej perspektywie nasza śmierć i zagłada, jeśli (((rasowi))) i ideologiczni potomkowie i spadkobiercy zwycięzców z 1945 roku nie zostaną odsunięci w Europie (i innych białych krajach) od władzy przez białych nacjonalistów. Z tej perpektywy można powtarzać: „Hitler was right” chociażby po to by trollować i demaskować różnych syjonistycznych trolli podszywających się pod patriotów w imię np. walki z islamem. Bo istotnie Hitler i jego zwolennicy mieli rację w bardzo wielu kwestiach, a ZOG przeciw któremu walczył nie ma chyba w ani jednej.

    • Jak wyglądałaby dziś Europa gdyby Rzesza wygrała wojnę? Wszędzie mielibyśmy przystojnych blondynów i śliczne blondynki, żadnych Żydów, żadnych kolorowych, żadnej kolorowej imigracji, żadnego mieszania ras, żadnej propagandy mieszania ras – która dziś jest wszędzie – do kurwy nędzy – wystarczy otworzyć np. nawet durnowatą gazetkę z (((lidla))) – TZN. SKLEPU SPOŻYWCZEGO – by zobaczyć tam szyderczo śmiejące się do czytelnika mieszane rasowo pary i mulackie dzieci. Wszędzie zdrowo odżywiana, wysportowana, ideowo świadoma, aktywna i twórcza na każdym polu biała młodzież płci obojga, żadnego alkoholu, żadnych narkotyków, żadnych pornoli, żadnych fast-foodów, żadnych coca-coli, żadnych uzależnień od gadżetów elektronicznych i żadnej „samotności w sieci” itd. Wszędzie trwałe, wielodzietne białe rodziny, żadnych aborcji, żadnych pedałów, żadnych transów, żadnych feministek, żadnych MGTOW. Wszędzie solidaryzm w duchu pomocniczości, żadnych marksizmów, żadnych korwinizmów. Wszędzie ekologia, czyste powietrze, czyste wody, lasy, góry, żadnych smogów, żadnych zanieczyszczeń, żadnych śmieci czy choćby psich gówien na trawnikach (bo nawet za te ostatnie groziłyby surowe kary pieniężne, surowo egzekwowane) żadnych wielkich metropolii z ich lemingami, wszędzie piękna sztuka i architektura, żadnych „nowoczesnych” straszydeł, itd. itp. Żadnej żydowskiej popkultury, żydowskich filmów, żydowskiej muzyki itd. itp. –

      Aż chce się rzec:

      I HAVE A DREAM.

    • Można by tak wymieniać bez końca, co oczywiście nie ma sensu, to tylko parę przykładów dla zobrazowania łatwości z jaką można trollować Hitlerem różnych trolli spod znaku ZOG . Oczywiście hitleryzm miał dwie główne, potężne wady: 1. antyslawizm 2. chrystianofobia, których jestem świadom.

    • Antyslawizm hitleryzmu też został wyolbrzymiony, jedni dygnitarze byli antysłowiańscy, inny prosłowiańscy, Słowianie też byli uważani za lud europejski, tylko że znajdujący się na peryferiach Europy i dlatego podatny na mieszanie, w ostateczności prześladowani byli ci Słowianie, co byli najbardziej „problematyczni”, a nie były narażone takie narody jak: Słowacy, Chorwaci, Słoweńcy, Bośniacy, czy nawet Serbowie, którzy bardziej byli narażeni na prześladowanie ze strony Chorwatów (pytanie tylko czy terror ustaszy też był taki duży, o jakim mówi komunistyczno-liberalna propaganda), a ze strony Niemców tylko w krytycznych sytuacjach, to samo w zasadzie można powiedzieć o Czechach, ludobójstwa Czechów nie było, chociaż zdarzały się masakry np. w Lidicach.
      Co do antychrześcijaństwa nazizmu to jest kwestia dyskusyjna i złożony problem, na pewno nie byli antyprotestanccy, zwalczali jedynie opozycję w protestantyzmie, a wobec katolicyzmu zajmowali postawę niejednoznaczną, chociaż przyznać trzeba, że moralnie byli antykatoliccy (niszczenie innych narodów, eugenika etc.). Stricte antychrześcijańskie ruchy takie jak Deutsche Glaubensbewegung/Gottgläubigkeit były marginalne, o dziwo naziści nie próbowali rekonstruować germańskiej religii Asatru, dopiero wśród części neonazistów stało się to popularne

    • Dokładnie tak, dobrze to ująłeś.

  2. O Piłsudskim jednym zdaniem:
    Piłsudski był tym dla Polski, czym Lenin dla Rosji.

    • Nie powiedziałbym tak, Piłsudski chciał niepodległości Polski i mimo wszystko był patriotą, Lenin był kosmopolitą i chciał za pomocą rewolucji światowej, której awangardą miał był ZSRR powstania jednego państwa bolszewickiego na świecie

    • (((mimo wszystko)))

  3. Stanisław Piasecki, ps. „Stanisław Mostowski” (ur. 15 grudnia 1900 we Lwowie, zm. 12 czerwca 1941 pod Palmirami) – polski działacz narodowy, dziennikarz, pisarz, żołnierz, publicysta, krytyk literacki i teatralny.

    Brał udział w walkach o Lwów w 1918 i 1919. W 1920 jako ochotnik brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Studiował architekturę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie oraz prawo na Uniwersytecie Poznańskim. W tym czasie był członkiem Związku Akademickiego Młodzież Wszechpolska. W 1935 roku założył własny tygodnik literacko-artystyczny „Prosto z Mostu” prezentujący polską myśl nacjonalistyczną. Miał ambicje stworzenia z pisma prawicowej alternatywy dla lewicowo-liberalnego pisma „Wiadomości Literackie”.

    Kiedy wybuchła wojna, zgłosił się na ochotnika do wojska. Stawiając opór wkraczającej znienacka Armii Czerwonej zdołał uniknąć sowieckiej niewoli i powrócił do Warszawy. Podjął działalność w strukturach konspiracyjnych Stronnictwa Narodowego. W grudniu ukazał się pierwszy numer podziemnego pisma pt. „Walka”, którego był współtwórcą i redaktorem. Redakcja mieściła się w mieszkaniu Piaseckiego. Fundusze na druk pisma czerpał z restauracji Arkadia, którą założył w suterenie Filharmonii Narodowej. W lokalu spotykali się młodzi konspiratorzy, a także nastoletni poeci: Onufry Kopczyński, Wacław Bojarski, Zdzisław Stroiński, Andrzej Trzebiński i Tadeusz Gajcy, którzy wkrótce założyli grupę literacką Sztuka i Naród. Przez jakiś czas gościom Arkadii na fortepianie przygrywał Witold Lutosławski.

    W grudniu 1940 Piaseckiego aresztowało Gestapo. Po kilkumiesięcznych torturach w al. Szucha trafił na Pawiak. Po sąsiedzku, na oddziale kobiecym, znalazła się jego żona. 12 czerwca został rozstrzelany w Palmirach w zbiorowej egzekucji.

  4. „W chwili śmierci miał 41 lat. Przyszedł na świat we Lwowie, 15 grudnia 1900. Uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej i brał udział w III powstaniu śląskim. Już w latach studenckich związany z endecją, działał w Młodzieży Wszechpolskiej.

    Po ukończeniu ekonomii na uniwersytecie w Poznaniu, przeniósł się do Warszawy, gdzie rozpoczął współpracę z „Gazetą Warszawską”. W 1935 roku założył własny tygodnik kulturalny „Prosto z Mostu”.

    - Prawica zyskała tym tygodnikiem znakomite pismo społeczno-kulturalne, które bez kompleksów mogło rywalizować z dominującymi dotąd w tym segmencie prasy, lewicowo-liberalnymi „Wiadomościami Literackimi” – mówił dr Janusz Osica w audycji Andrzeja Sowy i Wojciecha Dmochowskiego z cyklu „Kronika niezwykłych Polaków”.

    „Eksponowało swój katolicyzm, było nieprzejednane wobec liberalizmu i rozwiązań ustrojowych zachodniej demokracji, głosiło antysemityzm” – taka charakterystyka „Prosto z Mostu” przytoczona zostaje w audycji z cyklu „Kronika niezwykłych Polaków”. Stefan Kisielewski tak charakteryzował Piaseckiego w swoim „Abecadle Kisiela”: „szalenie ideowy, szalenie żarliwy, okropny nacjonalista, antysemita (…). Wielki talent redaktorski. Nawet ludzie, którzy nie zgadzali się z tą jego linią, pisali dla niego”.”
    Więcej: polskieradio24.pl/39/156/Artykul/1629500,Stanislaw-Piasecki-redaktor-ze-szkoly-Dmowskiego

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*