life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Adam Gwiazda: Kartki z krainy Czarnych Szczurów

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Prezentujemy kolejny tekst poświęcony działalności GUD (Groupe Union Droit/Groupe Union Défense), legendarnej organizacji NR działającej na terenie studenckim, która od roku 1968 była swoistą kuźnią kadr dla francuskiego ruchu nacjonalistycznego. Dość powiedzieć, iż jeden z szefów GUD w latach 90-tych, Frédéric Chatillon, jest dziś bliskim współpracownikiem środowiska skupionego wokół Marine Le Pen. Historia organizacji jest tym bardziej ciekawa, że przeszła ona znamienną drogę ideową – od dość prostego antykomunizmu epoki wojny w Wietnamie do nowoczesnego, rewolucyjnego nacjonalizmu opartego na zasadach Trzeciej Pozycji i etnopluralizmu. Dziś GUD, po perturbacjach i latach przerwy, działa aktywnie w Lyonie, Paryżu i Nancy.

***

ingudwetrust

Od kilku już lat otwarcie nowego sezonu politycznego nad Sekwaną ma miejsce dla nacjonalistów pod koniec września na festynie Frontu Narodowego zwanym BBR, czyli Bleu Blan Rouge – od barw francuskiej flagi narodowej. Jest zatem rzeczą naturalną, że wracające z wakacji Czarne Szczury tam właśnie wyznaczają sobie pierwsze spotkanie, by podzielić się wrażeniami z wakacji – Ach, te śródziemnomorskie plaże! ach, te wyprawy do Predappio, Dixmunde! – i na dobre rzucić się w wir aktywności politycznej.

Jednak ten sezon rozpoczął się w dość pesymistycznych nastrojach. Nie dość, że po rozłamie megretystów tegoroczny BBR świecił pustkami w porównaniu z poprzednimi, to jeszcze troska o medialny image FN-u spowodowała wśród organizatorów nie do końca zrozumiałe decyzje. Nie zdobyto się na organizację koncertu rockowego, mimo iż grup na poziomie ostatnio nie brakuje, a młodzież radykalna – z pitbullami lub bez – została zwyczajnie odprawiona z kwitkiem. To prawda, że narodowi radykałowie nigdy nie cieszyli się zaufaniem stetryczałych gremiów kierowniczych Frontu, ale tym razem posunięto się aż do zakazu wystawiania na widok publiczny krzyży celtyckich! Nic dziwnego, że gorączka sobotniego wieczoru, kanalizująca się zazwyczaj na litrach piwa i koncercie, skierowała się tym razem przeciwko aroganckim członkom DPS, swego rodzaju paramilitarnej milicji FN. W efekcie co aktywniejsi uczestnicy tej wymiany poglądów dostali wilczy bilet na frontowe imprezy. Na pocieszenie pozostał sukces „Jusqu’a Nouvel Ordre”, nowego pisma NR, redagowanego w dużej mierze przez Czarne Szczury, które rozeszło się w ciągu festynowego weekendu w 300 egzemplarzach!

gud1

Niestety okazało się, że to nie koniec przykrych niespodzianek. Otóż na początku lipca dyrekcja wydziału prawa przy ulicy Assas pozbawiła Union Droit – fasadową strukturę GUD – prawa do wywieszania plakatów i rozdawania ulotek na terenie uniwersytetu oraz uczestniczenia w wyborach do wydziałowych samorządów. Uczyniono to w lipcu, na ostatnim posiedzeniu, aby nie pozostawić nam, Czarnym Szczurom, możliwości odwołania (wszyscy, łącznie z naszym adwokatem, wyjechali na wakacje). Ale cóż z tego: walka trwa i natychmiast postanowiono powołać do życia nowe stowarzyszenie oraz odpłacić jak należy stojącym za tą decyzją lewicowym i antyrasistowskim (czytaj: syjonistycznym) organizacjom.

Na rozpoczęcie roku akademickiego zorganizowano manifestację, by pokazać, że radość co poniektórych jest przedwczesna, a wiadomości o zejściu GUD – mocno przesadzone. Jednak Style fasciste zobowiązuje, a rewolucyjny nacjonalizm to nie tylko ideologia, ale także estetyka. Dlatego przemarsz na Assas odbył się pod czarnymi flagami z krzyżem celtyckim, a w uniwersyteckim holu odśpiewano hymn „Les lansquenets” i skandowano znane hasła: „Europa, Młodość, Rewolucja!”, „Paryż, Gaza, Intifada!” itp. Całość zakończono niezaplanowanym, ale szczerym i spontanicznym dwuwyrazowym sloganem w języku Goethego, któremu towarzyszyły ogólne skurcze prawych rąk.

Całość została przyjęta z dużym zdumieniem zarówno przez pierwszorocznych studentów, którzy w swoich liceach znali co najwyżej Rewolucyjną Młodzież KOmunistyczną (JCR) i antyrasistowski SCALP, jak i przez ufną w moc okólników dyrekcję. To prawda, że oficjalnie nie mamy prawa rozdawać ulotek ani demonstrować, ale przecież nietzscheański wolontaryzm sprawia, że nie musimy nikogo pytać o pozwolenie. Efekty nie dały na siebie czekać. Medialne oraz środowiskowe nagłośnienie spektaklu na Assas sprawiło, że w grupie pojawiły się nowe twarze spragnionych akcji młodych NR, dla których GUD jest prawdziwą szkołą aktywizmu i koleżeństwa.

Jednak GUD to nie tylko Paryż. W tym samym czasie, gdy Czarne Szczury wymachiwały flagami na ich ulubionym uniwersytecie, Eric Mongolfier, świeżo mianowany prokurator z Nicei odkrył, że akta dotyczące tamtejszego GUD, który też ma niezłe wyniki w akcjach ulicznych, znikły jak sen jaki złoty. Ciekawe jest to, że o owo zniknięcie oskarżył….masonów. Nicejskie Czarne Szczury przyjęły to z pewnym zaskoczeniem: „A więc macki brunatnej międzynarodówki sięgają tak daleko? Nawet masoneria jest naszym sprzymierzeńcem? Wygląda na to, że wszyscy nas lubią: dlatego my nikogo nie lubimy?„.

Ten drobny zgrzyt nie przeszkodził jednak w organizacji mityngu dla uczczenia trzydziestej rocznicy powstania GUD. To prawda, że rocznica przypadała rok wcześniej, ale we Francji jesień ’98 to nie był odpowiedni moment na żadne uroczystości. Zwiastujące rozłam niesnaski we Froncie Narodowym sprawiły, że atmosfera w nacjonalistycznym światku stała się nie do zniesienia. Przełożenie rocznicowego mityngu okazało się strzałem w dziesiątkę: na sali ponad 300 osób, na trybunie przedstawiciele kolejnych pokoleń oraz międzynarodowe delegacje, wcale nie napuszone przemówienia, seans przeźroczy z historii GUD ze ścieżką dźwiękową itd. Całość zakończono odśpiewaniem tradycyjnego już hymnu „Les lansquentes” i życzeniami, by GUD trwał tysiąc lat.

Odpoczywając po przygotowaniach do mityngu i ciesząc się jego sukcesem Czarne Szczury postanowiły udać się z wizytą do zaprzyjaźnionego księgarza, w czasie gdy na sąsiedniej ulicy trwała lewacka manifestacja domagająca się zamknięcia tejże księgarni pod pretekstem, że rozprowadza literaturę rewizjonistyczną i antysemicką. Ciekawość i wrodzone zamiłowanie do dialogu sprawiły, że Czarne Szczury postanowiły dowiedzieć się czegoś więcej. Skutek tego spotkania: manifestacja rozgromiona, dziewięciu rannych z czego pięciu ciężko (w tym dwóch policjantów w cywilu, którzy nie mieli czasu założyć opasek i dobrze im tak), a to wszystko przy proporcjach sił 15:60. Jak doniósł tygodnik Federacji Anarchistycznej, nie trafiło na niewinnych: wśród ofiar znaleźli się aktywiści antyrasistowscy, członkowie Ligi Praw Człowieka, a nawet jakiś kombatant Ruchu Oporu, który musiał pośliznąć się na wytrąconych z rąk ulotkach. Nie chodź, dziadku, na lewackie manifestacje – chciałoby się uprzedzić – bo nawet jeśli 55 lat udało ci się uniknąć zasłużonej kary z rąk żołnierzy Milicji, to zawsze możesz trafić na ich wnuków!

gud2

Tydzień później okazało się, że zdecydowanie nie jest to dobry czas dla anarchistów, gdyż spotkanie w należącej do nich Księgarni Libertariańskiej zostało przerwane przez atak komanda, które wrzuciło do środka granaty z gazem łzawiącym i zamknęło drzwi na gruby łańcuch. Czyżby próba dowodu na istnienie komór gazowych? Niektórym było bardziej do płaczu niż do śmiechu…Ostatnią wartą wzmianki akcją była manifestacja w rocznicę zamachu izraelskich służb specjalnych na palestyńskiego bojownika imieniem Yehi Ayash. Czy trzeba lepszej okazji, by na dziedzińcu Sorbony – tym samym, który był świadkiem wielu walk nacjonalistów z lewakami, począwszy od maja 1968 roku – zorganizować akcję ulotkową zwieńczoną spaleniem izraelskiej flagi? „Paryż, Gaza, Intifada!”

To chyba ostatnia taka akcja przed wiosną, gdyż GUD wchodzi w okres demokratyczny. Zbliżają się mianowicie marcowe wybory do samorządów studenckich, w których po przekroczeniu 5% można wydobyć od państwa spore pieniądze. Zatem demokratyczna gra jest warta świeczki nie wspominając o prestiżu i przyjemności grania na nerwach lewicy, która na widok plakatów z krzyżem celtyckim dostaje konwulsji. Znów przyjdzie odwiesić skóry do szafy, kazać Białym Myszkom zamienić dżinsy na spódniczki, przebierać się za demokratów, zapewniać tradycjonalistów, że jesteśmy prawicą etc. Po czym powróci czas działania…

Paryż, 02.02.2000

Tekst ukazał się w “Szczerbcu”, czasopiśmie Narodowego Odrodzenia Polski.
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Pismo do nabycia:

http://www.archipelag.org.pl/ oraz na Allegro


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. Świetny tekst ! Takiego klimatu brakuje mi właśnie w Polsce, ale wszystko się zmienia. Polski nacjonalizm nabiera coraz wyraźniejszych barw ! Przyszłość jest nasza !

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*