life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Kamil Sawczak: Przeciw obłudnej religijności w polityce

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

A gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią modlić się, stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziomEwangelia wg Mateusza rozdział 6

Gdy kilka tygodni temu pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie wybuchł spór o postawiony tam krzyż mało kto mógł przeczuwać, że sytuacja ta rozwinie się w sposób, który zogniskuje na sobie uwagę mass-mediów, polityków, oraz społeczeństwa pozostając dalej nierozwiązana. A jednak! – przedstawienie polityczne pt. „Obrona krzyża” dalej trwa wysuwając się na główne wydarzenie krajowe.

Obserwując konflikt dokonać można ciekawych obserwacji. Dnia 03.VIII, na który wyznaczono datę oficjalnego przeniesienia krzyża do kościoła św. Anny nagle okazało się by przeciwstawić się decyzjom polityków i organom „porządkowym” nie trzeba tak właściwie reprezentować siły w wymiarze społecznym, czy para-militarnym – odrobina krzepy w dłoniach, determinacja i już grupa starszych osób całkiem efektywnie może przepychać się ze Strażą Miejską wspomagając się przy tym zniczami wykorzystywanymi jako broń miotana. Rodzi się pytanie, dlaczego władza, która jeśli chodzi o ochronę spotkań światowych liderów, rozwiązywania, czy blokowania niewygodnych dla niej manifestacji, lub zatrzymywania ludzi biorących udział w blokadach eksmisyjnych nie wykazuje już takiej łagodności i braku zdecydowania? Czyżby komuś zależało na utrzymaniu „awantury o krzyż” w debacie publicznej?

Sama Warszawa była przecież świadkiem – i to całkiem niedawno – nieporównywalnie większych rozruchów społecznych – Bitwy o KDT.  W wyniku upłynięcia terminu najmu terenu, na którym ulokowane były Kupieckie Domy Towarowe władze stolicy postanowiły zlikwidować miejsce, które nie mieściło się w wizji „nowoczesnego europejskiego miasta”. W prawdzie kupcom przedstawiono propozycję budowy alternatywnego przybytku, jednak nowa lokalizacja nie zapewniała profitów jakim cieszyło się KDT (ulokowanie w centrum Warszawy), co w dłuższej perspektywie oznaczać musiało obniżenie zysków i upadłość małych przedsiębiorstw – na wolnym rynku podmioty silniejsze, dysponujące większym kapitałem zwyciężają; mały sklepik w starciu z międzynarodową korporacją ma zerowe szanse na przetrwanie. „Moralny autorytet” III RP, publicysta Gazety Wyborczej, Seweryn Blumsztajn jasno podsumował sprawę KDT – To jest dla drogich sklepów – a więc drobny polski kapitał wypad. Mimo trudności 21.07 2009 r. w dniu eksmisji, pracownicy KDT nie poddali się, postanowili stawić opór komornikowi. W wyniku czego około kilka tysięcy ludzi, w tym również zwykli nie związani z KDT Warszawiacy, uczestniczyło w tzw. Bitwie o Kupieckie Domy Towarowe. Jednak wielka mobilizacja społeczna rozbiła się o pacyfikatorskie siły prywatnej agencji ochrony Zubrzycki i współdziałającej z nią policji – współpraca sektora państwowego z biznesowym przeciwko stronie społecznej stała się faktem obalając w ten sposób myśl o tym, że w ramach neoliberalnego kapitalizmu doprowadzić można do tryumfu polskiej własności i przedsiębiorczości wypierając międzynarodowy kapitał.

Porównując to wydarzenie z „walką o krzyż” unaocznia się poziom ważności obu spraw. To w wypadku „bitwy o KDT” władza była zdeterminowana do złamania wszelkiego oporu, w przypadku krzyża takiej woli nie widać. Dlaczego? Czas sporu o krzyż wiąże się z momentem przedstawienia rządowych planów walki z kryzysem. Minister Michał Boni – kierownik zespołu doradców opracowujących dokument Polska 2030; neoliberalnej wizji przekształcenia polskiej rzeczywistości społeczno-gospodarczej – ujawnił potrzebę podniesienia podatku VAT, co następnie potwierdził Donald Tusk zapowiadając jego podwyższenie o 1%. Koncepcja ta jak i postulaty obcinania świadczeń socjalnych, co raz większej prywatyzacji i komercjalizacji sektora publicznego wpisują się w neoliberalną receptę zwalczania recesji, przesunięcia kosztów reform na pracowników i najuboższych. Zaznaczyć należy, że podniesienie podatku, który przede wszystkim uderzy w kieszeń zwykłych obywateli, gdyż wzrost kosztów konsumpcji podstawowych towarów spożywczych nie będzie mógł zostać pokryty przez oszczędności (z powodu ich braku), było poprzedzone zmniejszeniem ilości progów podatkowych (obniżeniem podatków wysoko zarabiającym podatnikom) dokonanym za rządów PiSu z Zytą Gilowską jako wicepremier i minister finansów (fakt, iż była ona wcześniej członkiem PO świadczy o płynności tzw. obozu Polski „Socjalnej”). Ta przysługa klasy politycznej III RP dla najbogatszych obrazuje kogo w tym systemie można uznać za beneficjentów, a komu pozwala się pełnić rolę co najwyżej elektoratu wyborczego, który raz na 5 lat typuje swoich obrońców by Ci i tak mogli realizować interesy biznesu.

Jednak reformy, które stać się mogły impulsem do rozpoczęcia debaty publicznej, czy  powstania ruchu społecznego negującego obecną politykę rządu zostały zignorowane przez mainstreamowe media, które skupiły się na relacjonowaniu „walk” spod Pałacu Prezydenckiego, odciągając w ten sposób uwagę Polaków od problemów rzeczywistych na rzecz problemów sztucznych i fikcyjnych. Akcja manipulacji nastrojami społecznym okazuje się dla klasy politycznej udana.

Na tym zakończyć by można ten tekst – „walka o krzyż” jest niczym więcej jak wyreżyserowanym przez media i klasę polityczną sporem mającym skanalizować niezadowolenie społeczne, nam nic do tego, róbmy swoje (cokolwiek miałoby to znaczyć). Jednak na łonie ruchu nacjonalistycznego pojawiła się opinia jakoby mielibyśmy do czynienia z metafizyczną walką z katolicyzmem, walką o obecność symboli religijnych w przestrzeni publicznej. Mogło zacząć się jako spór między PiS, a PO to jednak zakończy się w walce na noże między społecznym panowaniem Chrystusa, a zapateryzmem. Należy więc się zmobilizować i wspomóc „krzyżaków”.

Źródeł takiej oceny sytuacji dopatrywałbym się w dwóch zjawiskach, które od ponad 20 lat towarzyszą nowoczesnemu i antysystemowemu nacjonalizmowi w Polsce.

Po pierwsze jest to ruch ideowy, który niemal w całości wyalienowany jest od jakichkolwiek   konfliktów społecznych. Mała obecność pojęć jak wyzysk, wykluczenie, bieda, antyglobalizm itp. w języku współczesnych bojowników narodowej rewolucji przekłada się na hierarchię politycznych celów. Strajki, eksmisje, protesty obywatelskie zdają się być w zainteresowaniu tylko nielicznych. Jest to cena jaką ”nowoczesny” nacjonalizm płaci za brak wypracowania programu na XXI wiek – skończyć to się musiało bezkrytycznym kopiowaniem treści sprzed 80 lat. Przyjęcie naiwnej, jak na czasy obecne antylewicowości, która objawiała się w niechęci do wszystkiego co choć trochę kojarzono z lewicą, poskutkowało odcięciem się od działań na polu walki społecznej.  Wizja włączenia się w procesy samoorganizacji społeczeństwa przegrywa z atrakcyjnymi niestety wciąż dla wielu sloganami walki z „komunizmem, żydostwem i cyklistami”. Reformy, które uderzą w najuboższych po prostu nie interesują nacjonalistów, którzy choć przedstawiają się jako antykapitaliści, czynią to jednak w sposób ostrożny i w większości ograniczając się do sfery deklaracji.

Jako drugą słabość współczesnego ruchu nacjonalistycznego paraliżującą jego możliwości rozwoju jest stosunek wobec katolicyzmu, którego egzemplifikacją jest właśnie podejście części środowiska narodowego wobec „sporu o krzyż”. Obecność katolickiego symbolu przed Pałacem Prezydenckim ma być miernikiem religijności państwa, z kolei usunięcie krzyża równoznaczne będzie z tryumfem ugrupowań, dla których polityka Zapatero jest inspiracją. Nacjonaliści antychrześcijańskim postulatom całkowitego usunięcia krzyży z przestrzeni publicznej odpowiadają założeniem odwrotnym – miejsce krzyża jest wszędzie. To ilościowe spojrzenie na katolickość nie jest w Polsce czymś nowym, co więcej było szeroko praktykowane przez klasę polityczną (jej prawicową część). Po śmierci Jana Pawła II decydenci na różnych stopniach władzy wzięli sobie za punkt honoru postawienia w każdym większym mieście pomnika tego Polaka, czy też nadania jego imienia różnym elementom infrastruktury. Jak za życia Karol Wojtyła dla większości kojarzony był z wadowickimi kremówkami, tak jego śmierć posłużyła do uwiarygodnienia wśród hierarchów „katolicko-patriotycznych” polityków. Czy przesycenie przestrzeni publicznej pamiątkami po Papieżu-Polaku (mimo wszystko będącymi symbolami instytucji papieskiej – zwierzchnika Kościoła Katolickiego)  w jakimś stopniu wpłynęło na poziom religijności w Polsce? Każdy kto sobie zdaje czym jest pokolenie JPII bez problemu znajdzie odpowiedź. Idźmy dalej; czy projekt posłów skupionych wokół Marka Jurka o intronizacji Jezusa Chrystusa na króla Polski mógłby coś rzeczywiście zmienić? Czy III RP z krzyżem nagle stałaby się państwem lepszym, gdzie rzeczywistość społeczną można by uznać za realizację przykazań miłości bliźniego? Nie, byłaby jak Ci modlący się faryzeusze, o których mówi Chrystus w Ewangelii św. Mateusza. Niestety i sam Kościół Katolicki w Polsce nie jest w stanie odciąć się od sfery polityki, która powoli zatapia go w swoim szambie.

Wobec tego istnieje potrzeba przezwyciężenia sprzeczności antychrześcijańskiego antyklerykalizmu i podlanego religijnym sosem klerykalizmu.  Obecność chrześcijaństwa w przestrzeni publicznej  odczytać należy nie jako dyktaturę dewotów uważających się za reprezentantów i przyjaciół Pana Boga, lecz jako realizację chrześcijańskich przykazań miłości bliźniego w sferze społecznej. Przypomnieć warto słowa jakie Rudi Dutschke – rewolucjonista i jeden z liderów niemieckiego ruchu studenckiego w latach 60 – z okazji świąt wielkanocnych napisał w swoim pamiętniku – „Jezus powstaje. Decydująca rewolucja w historii świata miała już miejsce – rewolucja zdobywającej wszystko miłości. Gdyby ludzie w pełni przyjęli do własnej egzystencji tę objawioną miłość, wcielili ją w rzeczywiste «teraz», wówczas logika obłędu nie miałaby dłużej racji bytu. […]Jezus Chrystus pokazał wszystkim ludziom drogę do samych siebie – zdobycie wewnętrznej wolności jest dla mnie nierozłącznie połączone ze zdobyciem największego wymiaru naszej zewnętrznej wolności, która w taki sam sposób lub nawet jeszcze większy, powinna zostać wywalczona”.

To właśnie w podniesieniu stosunków społecznych na poziom chrześcijański, w odejściu od kapitalistycznego systemu alienacji człowieka na rzecz narodowego braterstwa, ruch nacjonalistyczny (lub ściślej narodowo-rewolucyjny) winien odnaleźć swą koncepcje obecności religii w przestrzeni publicznej. Co warto wciąż podkreślać nie ma to nic wspólnego z formalistycznym i klerykalnym podejściem, gdzie  hasło „Wielka Polska Katolicka” ogranicza się do krzyków na sporadycznych manifestacjach. Odrzucić należy katolicyzm jako głośną ilość w miejsce cichej jakości. Oznaczać to będzie przekroczenie wspomnianych słabości nowoczesnego nacjonalizmu; wtedy i „konflikt o krzyż” okaże się nieistotny jak z  punktu politycznego, tak i religijnego.

Kamil Sawczak


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , ,

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

3 Komentarzy

  1. Bardzo wymowny artykul. W kwestii katolicyzmu w Polsce zgadzam sie z toba co do jednego slowa, jednej mysli.

    Podziekowania za wpis.

  2. Artykuł prima sort. Bardzo dobre przedstawienie „nowoczesnego” nacjonalizmu.

  3. Kolejny cel w sendo. „Zdrowy katolicyzm” i KK – TAK, spaczony i upadły – NIE.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*