life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Wojciech Wasiutyński: Społeczeństwo na glinianych nogach

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Co jakiś czas ktoś w jakimś piśmie podaje jakieś dane statystyczne. Zamieszcza się je w postaci małej jednoszpaltowej wzmianki, mało kto je przeczyta, a kto je przeczyta, i ten wkrótce zapomina.

W ostatnim tygodniu ukazało się jednak kilka takich wzmianek, które razem zestawione i opatrzone komentarzem, może niejednemu trochę rozświetlą pojęcia o położeniu naszego narodu w obecnej chwili.

Najpierw ktoś obliczył, że w Polsce około miliona ludzi żyje z pieniędzy otrzymywanych z kas państwowych i samorządowych. Oczywiście obliczenie to obejmuje nie tylko pracowników, ale i ich rodziny, nie tylko urzędników, ale wszelkich funkcjonariuszów państwowych i samorządowych. Razem stanowi to milion osób, czyli przeszło 3 procent ogółu ludności.

Następnie ukazało się obliczenie ogólnej ilości osób, otrzymujących rentę starczą, inwalidzką, lub wdowią z ubezpieczeń społecznych. Cyfra takich ludzi wynosi ćwierć miliona. Jeżeli wziąć pod uwagę, że z renty żyje przeważnie więcej niż jedna osoba, że korzysta z pomocy rentiera zawsze jeszcze ktoś inny, lub nawet niekiedy parę osób, to cyfra pół miliona emerytów społecznych nie będzie przesadzona, stanowi to znowu około 1,5 procent ogółu ludności.

Poza tym ukazało się zwykłe zestawienie stanu bezrobocia. Zarejestrowanych bezrobotnych miejskich, bo wiejskich się nie rejestruje, jest przeszło 400 tysięcy. Wszyscy ci bezrobotni żyją na koszt społeczeństwa, bo albo otrzymują zasiłki, albo pomoc od rodzin, może poza tym nawet niektórzy żebrzą lub kradną – to jest także forma życia na koszt społeczeństwa. Bezrobotni w znacznej części nie są sami, lecz mają rodziny, z których część, zwłaszcza dzieci i częściowo żony, które nie pracowały nigdy, żyją razem z nimi z tych samych źródeł „dochodów”. Nie będzie więc chyba blagą, gdy się tę kategorię osób żyjących ze społeczeństwa obliczy na milion głów, pamiętając, że nie wszyscy bezrobotni w mieście są rejestrowani. Przybywa więc nowe przeszło trzy procent ogółu ludności.

Teraz już nie statystyka, której w tym zakresie niema, ale opisy w gazetach, mówią nam o nędzy wsi, a zwłaszcza o jej przeludnieniu. Ile jest na wsi rąk niepotrzebnych do pracy? Trudno niezmiernie to obliczyć. Wiemy o całych szlakach, którymi ciągną bezdomni, zwłaszcza na kresach, wiemy o chłopskich synach, którzy bez roboty siedzą po wsiach, bo nie mogli utrzymać się w mieście, wiemy o repatriantach i reemigrantach. Spróbujmy to jakoś, choćby problematycznie, zliczyć. Można przyjąć, że na każde dziesięć osób żyjących z roli, przynajmniej jedna jest właściwie niepotrzebna, ani do obróbki gruntu, ani do innych działów gospodarstwa – przynajmniej jedna na dziesięć żyje na koszt innych. Każdy, kto zna stosunki wiejskie, przyzna, że nie jest to obliczenie wygórowane. A obliczenie to daje nam cyfrę, najłagodniej licząc 2,5 milionów głów, to znaczy przeszło 7,5 procent ogółu ludności.

Do powyższych danych trzeba jeszcze wiele doliczyć. Trzeba doliczyć młodzież, która dotąd w ogóle nie pracowała. Trzeba doliczyć w wolnych zawodach wielką ilość faktycznych bezrobotnych, zwłaszcza młodych. Wreszcie dodać trzeba znaczną ilość kobiet miejskich, które ani nie pracują w domu, ani poza domem, ani nie wychowują dzieci, które albo żyją na koszt rodziców, mimo iż nie są już niedorosłe, albo na koszt męża, nie zajmując się prowadzeniem gospodarstwa domowego. Zaryzykujemy dla tej mieszanej kategorii osób liczbę ogólną miliona dusz.

Uzupełnimy to cyfrą ludzi żyjących z kombinacji, nie z pracy produktywnej – wszelkiego rodzaju nieokreślonych pośredników, graczy, postaci ze „świata finansów”, pomocniczych a niepotrzebnych figur z przemysłu i handlu, bezrobotnych żyjących pożyczkami, wreszcie pewnej części tzw. „uczącej się młodzieży”, która niczego się nie uczy, a otrzymamy jeszcze znaczną podwyżkę ogólnej cyfry ludności, żyjącej na koszt społeczeństwa.

Po zsumowaniu wymienionych wyżej kategoryj ludzi otrzyma się imponującą cyfrę około 6,5 milionów osób. Sześć i pół miliona ludzi, to jest piąta część ogółu zaludnienia Polski, czyli 20% ludności. I to jest cyfra liczona naprawdę skromnie.

Przekładając tę cyfrę na język bardziej obrazowy, znaczy to, że w Polsce każda nieduża czteroosobowa rodzina utrzymuje jednego człowieka, który nic nie tworzy, ani wytwarza. Ponadto rodzina ta utrzymuje się sama, to znaczy utrzymuje swoje niepracujące w dużej części dzieci lub starców i jeszcze ponosi koszty rzeczowych wydatków na państwo. A więc, gdy się uwzględni dzieci i starców, to w Polsce na każde dwie osoby pracujące przypada co najmniej trzy osoby utrzymywane. W normalnym społeczeństwie stosunek powinien być odwrotny, to znaczy w przeciętnej pięcioosobowej rodzinie, trzy (powiedzmy rodzice i najstarsze dziecko) powinny pracować.

Struktura społeczna Polski przedstawia się wskutek tego jak chore dziecko murzyńskie na cieniutkich i słabiutkich nóżkach z olbrzymim wydętym brzuchem. Jest to struktura chora i słaba, wymagająca na gwałt przebudowy.

Wojciech Wasiutyński

73739-1200x630

„Prosto z Mostu”, nr 28, 1935.

***

Tekst pisany tak dawno, ale jakże aktualny, nieprawdaż?


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , , , ,

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. Wojciech Wasiutyński (1910–1994), prawnik, ekonomista. Absolwent Wydziału Prawa UW, dr prawa (1936 r.). Należał do korporacji „Aquilonia”, członek OWP, współpracował z pismami „Szczerbiec”, „Akademik Polski”, „ABC”. Współtwórca ONR, następnie w RNR „Falanga”. Był m.in. red. sztandarowych pism tego ugrupowania: „Sztafety”, „Jutra” i „Falangi”. Był też sekretarzem redakcji „Prosto z Mostu” (1935–1937), a do 1939 r. stałym współpracownikiem tego pisma. W 1939 r. zerwał z ONR i utworzył niezależne pismo „Wielka Polska”. Po klęsce wrześniowej 1939 r. przedostał się do Francji. Na emigracji związał się z SN. Przebywał w Wielkiej Brytanii i USA . Był dziennikarzem, publicystą i red. nacz. „Myśli Polskiej”, współpracownikiem londyńskich „Wiadomości”, RWE i BBC. Opublikował wiele książek, m.in.: Tysiąc lat polityki polskiej; Ruiny i fundamenty; Milennium – tysiąclecie Polski chrześcijańskiej 966–1966; Źródła niepodległości; Czwarte pokolenie.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*