Ideą przewodnią dla sporej części polskich środowisk konserwatywno-prolajferskich są tzw.”wartości rodzinne” (ang. family values). Model oparty ma „wartościach rodzinnych” jest, zasadniczo, modelem typowo kobiecym. Stanowi odwrotność proaborcyjnego feminizmu.
O ile w feminizmie centralną figurę stanowi kobieta niezależna i wyzwolona, to model rodzinny stawia w centrum kobietę jako kochającą żonę i matkę, tzw. „strażniczkę domowego ogniska”. Ten model podobnie jak feminizm jest zaprzeczeniem pierwotnego maskulinizmu. Mężczyzna zamiast kształtować swoją męskość pełni w nim rolę służebną wobec kobiety. Jego rolą jest znaleźć sobie żonę, założyć rodzinę, którą zabezpiecza finansowo oraz opiekować się małżonką i dziećmi.
Drugorzędną rolę mężczyzny w rodzinie widać już podczas samego ślubu. Cała, na ogół, kiczowata otoczka tej uroczystości ma na celu podkreślenie piękna panny młodej. Pan młody pozostaje w cieniu głównych wydarzeń.
Część mężczyzn w sposób naturalny sprzeciwia się „upupieniu” w rodzinie i ucieka w promiskuityzm. Stanowi to, oczywiście, spaczoną reakcję na to zjawisko. We właściwym modelu maskulinistycznym centralną figurę stanowi mężczyzna. Tymczasem w promiskuityzmie wartość mężczyzny zależy od tego, jak wiele kobiet zdoła on posiąść, czyli w centrum nadal stoi kobieta.
Właściwy model stanowi maskulinizm przeciwny zarówno promiskuityzmowi jak i wartościom rodzinnym. W tym światopoglądzie celem mężczyzny nie jest spełnianie oczekiwań kobiety lecz realizacja archetypu heroicznego. Mężczyzna realizując swe powołanie podąża drogą zdobywcy i wojownika. Jego sensem życia jest przeżywanie przygód i niebezpieczeństw oraz odnoszenie zwycięstw. Przeżywając niebezpieczne przygody i odnosząc zwycięstwa mężczyzna stale wznosi się na wyższy poziom i zdobywa bezcenną chwałę, jego czyny są później znane dzięki pieśniom i legendom. W ten sposób staje się podobnym bogom i herosom. Naturalnym środowiskiem, w którym mężczyzna może realizować swe heroiczne powołanie nie jest łóżko małżeńskie ani dziecięcy pokoik w różowe słoniki, tylko uzbrojona męska banda, tzw. kamractwo. Jak głosił Friedrich Nietzsche, dom rodzinny stworzony jest jedynie „dla odpoczynku wojownika”.
Bardzo niewielu mężczyzn przeszło do historii i zyskało sławę wielkich bohaterów jak np. Aleksander Wielki, Mahomet, Krzysztof Kolumb a nawet rewolucjonista Napoleon czy słynny „Akwarelista”. Tacy wybitni mężczyźni uznawani byli przez kolejne pokolenia niemal za bogów, lub przynajmniej za herosów. Pamięć o ich czynach trwa przez wieki, nieraz nawet tysiąclecia, i patrząc z naszej ludzkiej perspektywy trwać będzie wiecznie (w starożytnych mitologiach nawet bogowie nie byli wieczni, jedynie ich cykl życiowy był tak długi, że dla zwykłego człowieka wydawał się niepojęty). Jednocześnie nie wiemy zbyt wiele o życiu rodzinnym wielkich bohaterów (o ile je, w ogóle, posiadali). Wyjątkiem pod tym względem jest Mahomet. Wielcy odkrywcy, wodzowie i wojownicy nie spędzali czasu w domowych pieleszach. Większość życia przebywali z daleka od bliskich na wielkich wojnach i niebezpiecznych wyprawach.
Większość mężczyzn jest zdolna realizować męski archetyp jedynie w ograniczonym zakresie. Przechodzą jedynie do historii własnego rodu, a pamięć o nich zazwyczaj trwa nie dłużej niż trzy pokolenia. Tacy mężczyźni realizują się jako patriarchowie stojący na czele rodu i przewodnicy własnego stada. Stają się mistrzami wprowadzającymi swoich synów, wnuków i młodszych braci w arkana bycia mężczyzną. Taka droga jest dla mężczyzn możliwa jedynie w patriarchacie.
Należy tu nadmienić, że patriarchat nie jest tym samym, co opisane wyżej „wartości rodzinne”. W patriarchacie mężczyzna nie jest podporządkowany rodzinie. Wprost przeciwnie, stanowi centralną figurę, wokół której skupia się rodzina.
Tylko nieliczni mężczyźni zdobywają sławę sięgającą daleko poza ich ród i stają się bohaterami dla całej ludzkości. Bez wątpienia, największym z nich był Mahomet, który zapisał się w historii jako ojciec, patriarcha, prorok, mędrzec, wódz i wojownik. Był założycielem wielkiej religii i wspaniałej cywilizacji, które do dziś mają decydujący wpływ na losy świata.
Droga patriarchy jest częstą lecz nie jedyną drogą wiodącą mężczyznę do wielkości. Wielcy mężczyźni często tak dalece poświęcali się realizacji archetypu heroicznego, że sami nie zakładali własnych rodzin. Podsumowując, celem życia mężczyzny nie jest spełnienie oczekiwań kobiety (lub kobiet) lecz ciągłe poszukiwanie wyzwań. Pokonując te wyzwania mężczyzna staje się lepszy i szlachetniejszy, dołącza do świata bogów i półbogów.
Jakub Ignaczak

Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)







Bardzo wartościowe uwagi.
___
Inna sprawa, że to są zapiski/notatki na podstawie tekstów Ronalda. Jeżeli obaj panowie są dogadani to nie ma w tym nic złego (w sensie jeśli Ronaldowi nie przeszkadza, że Jakub przetwarza i rozpowszechnia dalej jego myśli to jest to ok.)
Wszystko pięknie i fajnie, ale dla każdego zdrowo myślącego mężczyzny męskość nie jest celem samym w sobie, tylko środkiem do osiągnięcia celów ewolucyjnych tj. przetrwania genów własnych w pierwszej kolejności, a następnie swej rasy (jak twierdził m.in. wspomniany tu 'akwarelista’). Owszem czasem nawet mescy mężczyźni praktykowali poświęcenie genów wlasnych, ale dla przetrwania rasy do której należą, a nie po to by być męskim dla bycia męskim, jak u Laseckiego. Prawica potrzebuje zdrowego ewolucyjnego myślenia, jak komuś akwarelista się nie podoba, to niech czyta Kevina MacDonalda albo Davida Duke’a, i daruje se te niedorozwinięte chłopięce zachwyty nad Aleksandrami, Mahometami czy Napoleonami, którzy NIC, absolutnie NIC dobrego nie zrobili, a za to wiele zła. Jaki zysk że zdobycia choćby całego świata, kosztem własnej duszy – pytał Jezus. W 20 wieku Codreanu pytał podobnie.