Roman Rybarski był głównym ekonomistą Endecji, jego praca „Polityka i gospodarstwo” ukazała się w 1927r w ramach serii „Wskazania Programowe Obozu Wielkiej Polski.” W „Polityce i gospodarstwie” autor w zwięzły sposób określił cele polityczno-gospodarcze, do których gospodarstwo narodowe powinno dążyć. Jego idee zawarte w broszurze ciężko jednoznacznie sklasyfikować; wydają się być kompromisem pomiędzy lekkim interwencjonizmem, a wolnym rynkiem. Jest to pozycja, z którą z pewnością każdy narodowiec powinien się zapoznać, a ja postaram się krótko przybliżyć koncepcje gospodarcze Romana Rybarskiego w oparciu o te właśnie wskazania programowe.
Za fundament polityki gospodarczej Rybarski uważał własność prywatną, inicjatywę prywatną i przedsiębiorczość. Pisał wprost, że: „(…) podstawą rozwoju gospodarczego jest bezpieczeństwo własności. Nie wynaleziono dotychczas systemu, który by mógł zastąpić skutecznie ustrój oparty na prywatnej własności.” [str. 7] Co istotne, uważał on, że własność musi być nienaruszalna, a państwo powinno prowadzić taką politykę, by ułatwić ludziom gromadzenie kapitału. Autor zdawał sobie sprawę, że do tego potrzebna jest zmiana mentalności ludzi. Polacy nie mogą uważać pomnażania kapitału za przestępstwo, za coś złego, a państwo musi sprawić, by przedsiębiorcy nie bali się inwestycji. Uważał, że podstawą rozwoju gospodarczego państwa jest przeświadczenie wszystkich obywateli o nienaruszalności ich kapitału i oszczędności, bezpieczeństwie inwestycji długoterminowych. Uważał nienaruszalność własności prywatnej za gwarant „bezpieczeństwa rezultatów oszczędności i pracy” [str. 8]. Ludzie muszą być pewni, że działalność państwa nie doprowadzi ich oszczędności bądź ulokowanego gdzieś kapitału do zniszczenia lub konfiskaty – twierdził, że kapitał prywatny musi być odporny na zakusy polityki państwowej i zmian ustroju. Dopiero gdy ludzie będą o tym przekonani, w państwie będzie panowała atmosfera sprzyjające bogaceniu się Polski. Jednym słowem, jeśli Polska pragnie dobrobytu własność prywatna musi stać się, zdaniem ekonomisty, nie tylko czymś zagwarantowanym ustawą, ale „INSTYTUCJĄ SPOŁECZNĄ” [str. 7].
Wg Rybarskiego jedność gospodarstwa narodowego powinna polegać przede wszystkim na tym, że naród ma więcej wspólnych interesów niż różnic wynikających z przynależności poszczególnych obywateli do różnych klas społecznych. Twierdził, że na przemysł należy patrzeć jak na całość, dlatego sprzeciwiał się interwencjonistycznej polityce państwa, która miałaby pomóc określonym grupom, gdyż byłoby to nieefektywne względem całości. Zobrazowuje to przykładem podnoszenia płac robotniczych, co prowadzi do wzrostu kosztów produkcji i ujemnego bilansu handlowego, zauważa również, że podejmowane w takich sytuacjach podnoszenie cen prowadzi do drożyzny w kraju, w związku z czym wcześniejsze podniesienie płac jest tylko iluzoryczne. Uważał, że kluczem do polepszenia bytu robotników jest nie interwencja państwa, a dążenie, „by wspólnym wysiłkiem powiększyć produkcję. Bo jeżeli produkcja wzrośnie, to wówczas naturalnym biegiem rzeczy i na robotników przypadnie wyższy udział w zyskach.” [str. 10] Ekonomista uważał, że robotnicy mają zapewniony najlepszy byt tam, gdzie łatwo gromadzi się kapitał. Jako dowód przywołuje Stany Zjednoczone. Autor broszury krytykował wysokie podatki i obwiniał je za powodowanie nierentowności produkcji i obaw przedsiębiorców. W gospodarstwie narodowym, zdaniem autora, nie powinno być „przeszkód prawnych i politycznych dla swobodnego obrotu” [str. 13] towarami, dzięki czemu towar byłby w stanie szybko opanować różne rynki zbytu. Jednoznacznie opowiadał się za usunięciem wszelkich barier krepujących rozwój gospodarczy Polski oraz stojących na drodze przedsiębiorczości i prywatnej inicjatywie. Wytwórczość ma być dostosowana do potrzeb konsumentów. Ekonomista uważał, że kapitałem należy dysponować rozsądnie i oszczędnie, „(…) lokować tam, gdzie uzyska się w stosunkowo szybkim czasie znaczne zwiększenie wytwórczości.” Wytwórczość natomiast powinna rozwijać się nie poprzez pomoc państwa, ale „zgodnie z naturalnymi warunkami jej rozwoju.” [str. 19]. Wytwórczością, którą należy popierać w sposób sztuczny jest przemysł wojenny. Te przedsiębiorstwa, które nie są zdolne do konkurencji z zagranicą, są na niskim poziomie technicznym i rozporządzają drogim surowcem są przez autora nazywane ciężarem dla gospodarstwa narodowego, a nie pożytkiem. Tym samym ekonomista przypominał, że przedsiębiorstwa powinny przynosić dochód, a nie straty, więc „fakt, że czegoś jeszcze w Polsce nie ma, nie jest jeszcze dostatecznym argumentem przemawiającym za tym, by nowe przedsiębiorstwo powołać do życia.” [str. 19]. Oczywiście te rozważania nie dotyczą przemysłu zbrojeniowego, który ma charakter wyjątkowy. Wg Rybarskiego osoba, która kieruje życiem gospodarczym narodu nie może być wyrazicielem partykularnych interesów grup czy klas społecznych, ale musi być ponad tymi podziałami: jednostronność klasowa i stanowa prowadzą do zgubnych skutków w polityce gospodarczej.
Rybarski przestrzegał przed nierozważnym zaciąganiem długu publicznego. Jego zdaniem nie można zadłużać się po to, by konsumować. Kapitał zagraniczny powinien być przeznaczony na zwiększanie polskiej wytwórczości, dzięki której możliwe będzie spłacenie tego długu, niedopuszczalne jest natomiast spłacanie długów kolejnymi długami. Uważał, że zagraniczny, bezpieczny dla Polski kapitał to taki, którego celem jest tylko zysk, natomiast niebezpiecznym jest kapitał, który powoduje polityczne uzależnienie się Polski od wierzyciela, np. poprzez oddanie mu (tj. wierzycielowi) kontroli nad polskim budżetem w zamian za pożyczkę zagraniczną oraz taki, który „wykupuje niektóre działy naszej produkcji po to, by ograniczyć współzawodnictwo Polski na rynkach międzynarodowych” [str. 16].
Endek był zdecydowanym przeciwnikiem socjalizmu: „Narodowa polityka gospodarcza przeciwstawiła się ostro socjalistycznej polityce gospodarczej.” [str. 21] Utrzymywał, że wszechwładne państwo nie jest w stanie rozwiązać problemów narodu, takich jak na przykład bezrobocie, polityką socjalną czy organizowaniem robót publicznych. Wg niego lekarstwem na źle działające gałęzie przemysłu nie jest ich nacjonalizacja, a na rosnące ceny – wprowadzanie cen maksymalnych. Państwo socjalistyczne zbyt płytko podchodzi do tych problemów i nie jest w stanie dostrzec, że zjawisko drożyzny ma głębsze źródła niż kartele i zmowy cenowe, z którymi państwo chce walczyć. Twierdził, że reglamentacja życia gospodarczego jest bezcelowa. Zarzucał socjalizmowi, że nie rozpatruje problemów pod kątem jedności gospodarstwa narodowego, ale przez pryzmat interesów klasowych. Wg niego szkodliwość socjalizmu wynika nie tylko z bezpośredniej działalności państwa, ale z wiary ludzi w dobroczynną wszechwładzę państwa, które może rozwiązać wszelkie problemy. Ekonomista sprzeciwiał się takiemu myśleniu.
Rybarski zgadzał się z liberalną krytyką socjalizmu, która wskazuje realne wady tego systemu. Nie był jednak typowym wolnorynkowycem. Uważał, że opieranie całej polityki gospodarczej narodu na wolnym handlu jest niewystarczające: uważał, że ochrona celna jest czasem uzasadniona, a wytwórczość podczas kryzysu powinna być wspierana przez państwo, co jest przecież sprzeczne z zasadą wolnego handlu. Ponadto twierdził, że w czasach dzisiejszych wolny rynek nie zawsze prowadzi do najkorzystniejszych cen i wolnej konkurencji, gdyż związki zawodowe, trusty i kartele wpływają na tworzenie się monopoli.
Do korporacjonizmu i przenoszenia go na grunt polski odnosił się z dystansem. Trafnie zauważył, że we Włoszech to nie korporacje kierują polityką gospodarczą, „a faszyzm za pośrednictwem swojej organizacji” [str. 23]. Uważał, że system gospodarczy musi być dostosowany do miejscowych warunków, dlatego ostrzegał przed powierzchownym naśladownictwem korporacjonizmu.
Nameless
Najnowsze komentarze