Te śmieszne ludki od Bąkiewicza pikietujące granicę nie walczą z żadną imigracją, tylko o powrót PiS-u do władzy. Trzeba mieć świadomość faktycznej natury tych działań.
Większość przybyszów do Polski dociera tu legalnie samolotami, pociągami a nawet autokarami (z Ukrainy). Przemyt przez granicę białoruską to promil, podrzucanie przez granicę niemiecką podobnie, a być może to w ogóle fejk.
Jeśli ktoś chce zatrzymać napływ nachodźców, to powinien być nie na granicy, tylko w Warszawie. Po to, by obalić POPiS. Nie po to by obalić PO, by zastąpić ją koalicją PiS-u i Konfabulacji, ale by zniszczyć cały liberalny System. Czyli nie należy „pikietować” ani „protestować” pod sejmem, tylko go szturmować. Protesty to gra według reguł Systemu. Wyjście poza logikę Systemu to przeprowadzenie ludowej/tożsamościowej REWOLUCJI. Musi być oczywiście „kolorowa” czy też „aksamitna”, czyli nie w logice terroru i możliwie bez rozlewu krwi, bo inna by przy obecnej mentalności społecznej nie przeszła. Potrzebna jest taka powtórka Budapesztu z 2006 roku.
W polskim Antysystemie lub jego okolicach są ludzie z odpowiednimi kwalifikacjami do pokierowania polityką zewnętrzną i resortami siłowymi – akademicy, byli lub aktywni wojskowi, osoby z doświadczeniem w organizacjach paramilitarnych itp. Resztę się już dostosuje.
W każdym razie, problem imigracji rozwiązać można w Warszawie a nie na granicy z Niemcami lub Białorusią. Rozwiązać go można oczyszczeniem aparatu władzy z tych, którzy obsługują w Polsce politycznie System i sprowadzają do Polski imigrantów, by przy ich pomocy System mógł spełniać swoją kapitalistyczną i liberalną logikę.
Ronald Lasecki
Zdjęcie: Wikimedia Commons

Źródło: facebook.com
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)







Najnowsze komentarze