life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Aleksandr Dugin: Zmierzch bohaterów – wspomnienie o Jeanie Thiriarcie

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Po Götterdämmerung

Wydaje się, że proroctwa Friedricha Nietzschego dotyczące „królestwa ludzi ostatnich” spełniają się w naszych czasach z coraz większą wyrazistością.

Po „śmierci Boga”, czyli usunięciu sacrum z nowoczesnej cywilizacji, i po „zmierzchu bożków”, czyli upadku wszelkich ideologicznych fetyszy, które ożywiały ludzkość i popychały ją do walki o „nowe wartości”, zbliżamy się do ostatniego etapu „cywilizacyjnego zmęczenia” – planetarnego królestwa zwycięskiej przeciętności, „ani gorącej, ani zimnej, lecz letniej”, której ubóstwo marnej wyobraźni ucieleśnia się w demagogicznych apelach do „uniwersalnych wartości ludzkich”.

Ostatnim „bożkiem”, który w jakiś sposób był w stanie inspirować ludzi do samoprzekroczenia, albo przynajmniej do rozpoznania czegoś, co przekracza wąskie granice nędznej, świeckiej indywidualności i jej całkowicie nieautentycznego, naśladowczego, chimerycznego istnienia, był „socjalizm radziecki”, który w Rosji przekształcił się ze schematu materialistycznego i utylitarnego w strukturę mistyczno-idealistyczną i imperialną.

Koniec „ery proletariackiej” paradoksalnie zbiegł się z zanikiem ostatniego śladu idealizmu społecznego; jak się okazało, materializm radziecki jedynie maskował pewien rodzaj szczególnej duchowości, aczkolwiek heterodoksyjnej, podczas gdy kapitalistyczna obojętność wobec sfery ducha ostatecznie doprowadziła do prawdziwego i absolutnego triumfu materializmu praktycznego i społecznego. Jak się okazuje, jawne negowanie Ducha jest mniej skuteczne, niż jego ignorowanie lub uznawanie go za jakąś „abstrakcyjną”, „warunkową” hipotezę obok „oczywistości” materialnego otoczenia.

W sierpniu 1991 roku ostatni idol został rozbity.

Rok później, 25 listopada 1992 roku, zmarł w Brukseli Jean-François Thiriart, Ostatni Bohater Europy; był on największym obrońcą i teoretykiem „sowietyzmu” [1], nieustępliwym Rycerzem radykalnego nonkonformizmu społecznego, jednym z najgłębszych i najbardziej rygorystycznych myślicieli, rozumiejącym ukrytą logikę historycznej entropii i buntującym się przeciwko królestwu „ostatnich ludzi”, które nieubłaganie zbliżało się do Europy wraz z cieniem transatlantyckiego, amerykańskiego kontynentu. Śmierć tego Bohatera przypieczętowała koniec ery znanej jako „zmierzch bożków”. Kosmiczna Północ, ten sam moment nadejścia, który tak niepokoił Martina Heideggera, zdaje się triumfować. Śmierć Jeana Thiriarta zamknęła szczególny cykl.

Rycerz Europy

Thiriart był człowiekiem z Ideą, Ideą, której podporządkował całą swoją energię duchową, intelektualną i fizyczną. Ta Idea ma imię: EUROPA.

Dla Thiriarta EUROPA była wartością najwyższą i absolutną, dla której należało poświęcić wszystko inne. W relacji Thiriarta z Europą odnajdujemy ten sam mistyczny element, co w relacji rosyjskich poetów z Rosją („Jeśli święty orszak powie: >>Opuść Ruś i zamieszkaj w raju<<, odpowiem: >>Nie potrzeba mi raju, dajcie mi ojczyznę<<” — Siergiej Jesienin).

Europa była żarliwie ukochaną ojczyzną Thiriarta; nie uznawał on żadnych wyższych wartości, żadnych wyższych realiów, żadnych wyższych „bożków”. Thiriart wypracował nawet szczególny sposób myślenia: „myślenie na warunkach Europy”. Nie miał jednak na myśli zgniłej, brzydkiej cywilizacji kupieckiej, z którą Europa jest dziś kojarzona; zamiast tego odwoływał się do ponadczasowego, kontynentalnego, kulturowego zespołu, który w pewnych momentach ucieleśniał się w potężnych, gigantycznych i majestatycznych formach Cesarstwa Rzymskiego, w Imperium Aleksandra Wielkiego, a później w Wielkim Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego pod berłem Hohenstaufów. Thiriart pojmował Europę jako Imperium i taki jest tytuł jednej z jego programowych książek. Podejście Thiriarta do Europy było podejściem żarliwego i żarliwego patrioty, nacjonalisty. Począwszy od lat sześćdziesiątych XX wieku wielu europejskich patriotów poszło w jego ślady, nazywając siebie „patriotami europejskimi” lub „nacjonalistami europejskimi”.

Z punktu widzenia Thiriarta, imperialna, prawdziwa Europa, Europa ziemi, od wieków znajduje się w stanie upadku, a nawet sprzeczności z własną wewnętrzną logiką. Ta rozdrobniona, merkantylna, kapitalistyczna, talassokratyczna Europa – od 1945 roku bezpośrednio okupowana przez wrogi kontynent (USA) – jest Anty-Europą, więźniem skutym ciasnymi kajdanami politycznymi, ekonomicznymi i geopolitycznymi. Thiriart uważał współczesną Europę za politycznie niewolną, ekonomicznie zależną i geopolitycznie (strategicznie) zniewoloną. Celem całego życia Jeana Thiriarta było wyzwolenie Europy, zerwanie jej kajdan – była REWOLUCJA EUROPEJSKA.

Badacze życia i działalności politycznej Jeana Thiriarta, „Lenina” rewolucji europejskiej, jak go czasem nazywano, często są zaskoczeni logiką jego drogi, która zaczęła się od aktywizmu wśród belgijskich komunistów, następnie zmieniła się w germański narodowy socjalizm, a po klęsce Rzeszy i pobycie w więzieniu za „denazyfikację” przeszła w fazę polityki „narodowo-europejskiej”. Ta ostatnia faza rozwinęła się ze współpracy z OAS i zwolennikami Belgijskiego Konga, która doprowadziła do rozkwitu „sowietofilii” i „maoizmu” w latach siedemdziesiątych.

W istocie, jeśli „myślimy na warunkach europejskich”, to nie są to sprzeczności ani pragmatyczne sojusze ze strony polityka nonkonformistycznego. Komunizm, dla Thiriarta, był i pozostaje „najlepszym sposobem ekonomicznego wyzwolenia Europy od arbitralnego utylitaryzmu kapitalistycznego, którego jedyną ideą przewodnią jest pojęcie zysku ekonomicznego i który nie uwzględnia interesów narodowo-kontynentalnych”. W latach 60. Thiriart, wraz z ekonomistą d’Astierem, sformułował własne rozumienie „komunizmu” i nadał swojej teorii bardziej trafną i precyzyjną nazwę „narodowy komunitaryzm”. Jego poparcie dla Rzeszy Niemieckiej było uwarunkowane zrozumieniem potrzeby zjednoczenia Europy za wszelką cenę. W pewnym okresie ideał cesarstwa Hohenstaufów był gwiazdą przewodnią dla niemieckich narodowych socjalistów. Co więcej, podobnie jak wielu ówczesnych narodowych bolszewików, Thiriart uważał antyangielską i antyamerykańską orientację III Rzeszy za aspekt najistotniejszy, podczas gdy jej antysłowiańskie i antykomunistyczne motywy były błędem, który można było przezwyciężyć w przyszłości. Fakt, że wszystko potoczyło się inaczej i że linia antysłowiańska mimo wszystko stała się dominująca w polityce zagranicznej, był dla Thiriarta straszną tragedią, ponieważ fatalny koniec, jaki czekał antywschodnią i antyrosyjską awanturę Hitlera, był z góry całkowicie oczywisty dla wszystkich geopolitycznie wykształconych zwolenników Europy.

W latach czterdziestych, wraz z Evolą i Ortegą y Gassetem, Thiriart brał udział w publikacji SS, przeznaczonej specjalnie dla europejskiej młodzieży, „Młoda Europa”. Należał do „lewicowych”, „antyhitlerowskich” kręgów SS, które naiwnie do ostatniej chwili próbowały zmienić logikę absurdalnej i samobójczej wojny ze Wschodem. Po odsunięciu Hitlera i otaczającego go anglofilskiego lobby od władzy, chcieli zaangażować się w wielki Drang nach Westen, ramię w ramię z radzieckimi żołnierzami, aby raz na zawsze położyć kres anglosaskiej plutokracji, kończąc wojnę nie rozczłonkowanym Berlinem, lecz wspólnie z Rosjanami w pokonanym Londynie i Nowym Jorku rzuconym na kolana.

W latach sześćdziesiątych Thiriart powrócił do polityki po przymusowej przerwie, stając się tym razem zwiastunem oczyszczonej ideologii – ideologii EUROPY. Ideologii wolnej od konieczności pragmatycznego sojuszu politycznego z komunizmem czy nazizmem.

Thiriart wybrał dla tego ruchu nazwę „Młoda Europa”. Nazwa ta rozniosła się po całym świecie w latach 60. jako pierwszy i jedyny przypadek w polityce europejskiej, gdy ruch całkowicie odrzucający dominującą na Zachodzie ideologię liberalno-demokratyczną i wszelkie konwenanse Systemu stał się powszechny (zwłaszcza wśród młodzieży) i w pewnym momencie był o krok od przekształcenia się w znaczną, rewolucyjną partię walczącą, zagrażającą samemu istnieniu Systemu. W tym okresie Młodej Europy narodziła się „amerykanofobia” wśród europejskich nacjonalistów, która do dziś pozostaje osiowym motywem wszystkich europejskich „radykałów”.

Rewolucja Europejska jednak nie nastąpiła. Doskonale zorganizowane służby śledcze, propaganda, represje, przekupstwo, terror i inne działania Systemu wyeliminowały zagrożenie „rewolucją imperialną” Thiriarta. (Co ciekawe, jedną z głównych metod, jakie stosowali, było rozgrywanie przeciwko sobie „prawicowych” i „lewicowych” elementów Młodej Europy). Po pewnej przerwie na początku lat siedemdziesiątych „Lenin Europejskiej Rewolucji Narodowej” przedstawił nową koncepcję, która podsumowała jego drogę ideologiczną: koncepcję „imperium euro-radzieckiego”.

Izokrates z Brukseli

Czysta radykalność potencjalnego „euro-radzieckiego imperium” zszokowała nawet wieloletnich towarzyszy Thiriarta. Jej znaczenie typologicznie odzwierciedlało historię Isokratesa, ateńskiego patrioty, który wbrew inercyjnej opinii większości Ateńczyków nalegał na poddanie Aten Filipowi Macedońskiemu, doskonale zdając sobie sprawę, że tylko świeża krew i geopolityczna pasja królów Północy mogły przekształcić talasokratyczne, „kapitalistyczne”, rozpadające się miasto portowe w Wielkie Imperium Kontynentalne. Podobnie jak Isokrates, Thiriart proponował poddanie Europy Zachodniej Armii Radzieckiej w celu utworzenia „ukończonego” państwa kontynentalnego, wolnego od ekonomicznych kajdan Banku Światowego, geopolitycznej okupacji wojsk amerykańskich i politycznej służalczości wobec interesów Izraela.

Thiriart, przed wszystkimi innymi – przed Nową Prawicą czy rosyjskimi patriotami epoki pierestrojki – uznał, że w obecnym momencie historycznym jedynie „model radziecki” stanowi szansę na kulturową, polityczną i geopolityczną niezależność od globalnych sił ujarzmiających planetę, tych najczęściej grupowanych pod nazwą „globalizm”. „Myśląc w kategoriach europejskich”, Thiriart doszedł do wniosku, że nie tylko to, że Rosja należy do europejskiej masy kontynentalnej (jeśli dla de Gaulle’a była to „Europa do Uralu”, to dla Thiriarta była to „Europa do Władywostoku”), ale i to, że „model radziecki” powinien być podstawą nowej, wolnej Europy. Dla Thiriarta narody kontynentu mogły i powinny być organicznie zintegrowane jedynie w oparciu o ten model – oczywiście z odpowiednimi poprawkami i uzupełnieniami, jakie zapewnia teoria „narodowego komunitaryzmu”.

Thiriart dostrzegał w ZSRR i jego strukturze formę autentycznie kontynentalnego, tellurokratycznego Imperium Federalnego, opartego, jak każde imperium, na zasadach transnarodowych, przestrzennych, kolektywistycznych i autorytarnych, w bezpośredniej opozycji do kapitalistyczno-utylitarnego, proamerykańskiego, indywidualistycznego i liberalnego modelu, tak fatalnego dla Europy. Od poprawnej, lecz nieco abstrakcyjnej formuły „ani komunizm, ani kapitalizm”, tak typowej dla europejskich narodowych rewolucjonistów lat sześćdziesiątych, Thiriart ostatecznie doszedł do formuły „imperium euro-radzieckiego”. Czyniąc to, nie wybierał „komunizmu” jako abstrakcyjnej doktryny ekonomiczno-politycznej, lecz raczej „sowietyzm”, czyli konkretną formę realizacji socjalizmu w Rosji.

Strażnik Jajka Świata

Jean Thiriart był ateistą. Oczywiście, to wystarczy, by zaszokować dzisiejszych „prawosławnych neofitów” – tych, którzy w ostatniej chwili schowali legitymacje partyjne, którzy z łatwością zapomnieli o swoich pionierskich komsomolskich przysięgach i obietnicach, i którzy nie byli w stanie wypowiedzieć ani jednego zdania bez świętoszkowatego moralizatorstwa. Ci, którzy jeszcze wczoraj prześladowali wierzących, a dziś pozują z bezczelnym spojrzeniem w Świątyni – oczywiście uważają ateizm Rycerza Europy za wystarczający powód, by zignorować jego idee. Nie jest jednak przypadkiem, że wśród przyjaciół, towarzyszy i zwolenników Thiriarta w Europie, a także w Rosji, większość stanowią nie tylko wierzący, ale i tradycjonaliści, czyli radykalni orędownicy Świętej Cywilizacji. (W istocie, coś podobnego można by powiedzieć o Nietzschem i Heideggerze).

Thiriart dostrzegał w religijności typowej dla nowoczesnego świata jedynie faryzeizm i oszustwo, mające na celu ukrycie albo przebiegłych kalkulacji geopolitycznych (jak w przypadku religijności amerykańskiej czy proamerykańskiej polityki papieża), albo odmowy konfrontacji z rzeczywistością, polityką i otaczającym światem społecznym (jak w przypadku licznych sekt neospirytualistycznych). Thiriart nienawidził „Biblii” jako „głównej księgi Ameryki”, której egzegeci talasokratyczni używają do uzasadnienia swojej agresywnej ekspansji planetarnej i uważają, że Stany Zjednoczone są ucieleśnieniem Nowego Izraela, powołanego do osądzania narodów. Co ciekawe, wielu tradycjonalistów prawosławnych i islamskich ma dokładnie taki sam stosunek do religijności amerykańskiej (choć nie rozciągają tego stosunku na Pismo Święte).

Co więcej, ateizm Thiriarta można rozumieć jeszcze inaczej. Ponieważ cała jego myśl zawsze dążyła przede wszystkim do zimnego, okrutnego realizmu – czego przykładem jest odrzucenie abstrakcji „Trzeciej Drogi” i odpowiedzialny, odważny, choć ryzykowny wybór „euro-radzieckiego imperium od Władywostoku do Dublina” – jego ateizm był równoznaczny z silnym pragnieniem pozostania w ramach wizualizowanej rzeczywistości, z odmową rozpuszczenia się w mglistych labiryntach miękkiej ideologii, w których nowocześni teoretycy globalizmu próbują uśpić ludzką świadomość, w szczególności odwołując się do motywów mistycznych, okultystycznych i duchowych.

René Guénon, najwybitniejszy przedstawiciel myśli tradycjonalistycznej, napisał w swoim głównym dziele „Panowanie ilości i znaki czasu”, że erę nowoczesną można przedstawić symbolem Jaja Świata otwartego od dołu – następuje to po poprzedniej fazie (fazie prymitywnego materializmu), w trakcie której Jajo Świata było zamknięte od góry (oddzielone od duchowych, ponadkosmicznych wpływów). Według Guénona, otwarcie Jaja Świata od dołu oznacza nadejście nowej „pseudoduchowości” – nic innego, jak penetrację ludzkiego świata przez podludzkie, demoniczne wpływy – hordy „Gogów i Magogów”.

W tej prawdziwie apokaliptycznej erze materializm i ateizm (które na poprzednim etapie były czysto negatywne) stają się mniejszym złem, choć wciąż pozbawionym jakiegokolwiek dobra, ponieważ prawdziwa ortodoksja i pełnowartościowa duchowość stają się w tym okresie udziałem mniejszości, wybranej elity duchowej, zdolnej do bohaterskich czynów. W tej perspektywie Thiriart jawi się jako autentyczny „obrońca Kosmicznego Jaja” przed wpływami podludzi. Znamienne jest również to, że w Tradycji sama idea Imperium jest ściśle związana z ideą granicy oddzielającej świat ludzki od demonicznych, podludzkich światów. Taka jest w szczególności symbolizm „żelaznego muru”, który według legendy został wzniesiony przez Aleksandra Wielkiego, Budowniczego Imperium, aby udaremnić inwazję ekumeny przez „hordy Gogów i Magogów”.

Thiriart był „fanatykiem Imperium”. Jego ideałem był Fryderyk II Hohenstauf, kolejny Wielki Cesarz, o którym w średniowieczu krążyły legendy podobne do tych o Aleksandrze Wielkim. Czyż zatem nie można powiedzieć, że ateizm Thiriarta był szczególną formą czysto duchowej logiki, która, poza słowami i zewnętrznymi atrybutami, doskonale rozpoznawała faryzejski szyld, złowrogie oblicze Wroga Człowieka i heroicznie rzucone wyzwanie siłom, z którymi nieprzejednana walka jest głównym religijnym obowiązkiem każdego wierzącego – wierzącego nie literą, lecz duchem?

Ostatnia podróż

To niesamowite i symboliczne, że ostatnią podróżą w życiu Jeana Thiriarta była podróż do Rosji. W sierpniu 1992 roku, dokładnie rok po wydarzeniach sierpniowych, które na zawsze położyły kres marzeniu o „euro-radzieckim imperium”, Thiriart po raz pierwszy przyjechał do Moskwy – Moskwy, do której myśli i żywił miłość przez ponad 50 lat.

Pod koniec lat sześćdziesiątych, w Iraku, Thiriart był bliższy niż kiedykolwiek wcześniej realizacji swojego długoletniego projektu utworzenia Europejskich Brygad Wyzwoleńczych, które miałyby prowadzić zbrojną walkę z amerykańskimi wojskami okupacyjnymi w Europie i na Bliskim Wschodzie. Obozy były już gotowe, tysiące ochotników z Młodej Europy było gotowych je wypełnić. Jednakże właśnie w tym momencie z Moskwy nadszedł dziwny rozkaz: „żadnych antyamerykańskich operacji”, „żadnego kontaktu z Thiriartem”. Zmuszono go do wyjazdu i lotu do Egiptu, do Nasera. (Jedyną pociechą był fakt, że lot odbył się radzieckim samolotem wojskowym). Moskwa była sparaliżowana od wewnątrz, niezdolna do radykalnych kroków geopolitycznych, spenetrowana przez siatkę atlantyckich „agentów wpływu”. Wojna partyzancka w Europie została udaremniona. Spotkanie Thiriarta z „bohaterami Kremla” zostało odroczone na czas nieokreślony.

A teraz, dopiero po upadku ZSRR, po upokarzającym upadku tej potężnej potęgi geopolitycznej, która wzbudzała strach na całej planecie, która zawsze stała na krawędzi ekspansji na Południe i Zachód, która powstrzymywała drapieżne apetyty talassokratycznych Stanów Zjednoczonych — dopiero teraz Jean Thiriart, teoretyk „Imperium euro-radzieckiego od Władywostoku do Dublina”, mógł odwiedzić dawną stolicę Eurazji i spotkać się z ludźmi, od których kiedyś zależał sukces jego europejskiej misji, i z ludźmi, którzy teraz — pomimo bezprecedensowej zdrady, dewastacji, chaosu i narodowej apatii — odważnie zmierzają ku utworzeniu Wielkiego Imperium Eurazjatyckiego.

Jegor Ligaczow i Giennadij Ziuganow, Siergiej Baburin i Nikołaj Pawłow, Aleksandr Prochanow i Eduard Wołodin, Gejdar Dżemal i Wiktor Alksnis — każdy z nich, na swój sposób, ale z tą samą uwagą i zainteresowaniem, rozmawiał i spierał się z Jeanem Thiriartem, był zdumiony jego nonkonformizmem, starał się zrozumieć jego logikę, rozmyślał nad jego paradoksami i podziwiał jego zupełnie młodzieńczą energię, tak bardzo kontrastującą z jego wiekiem, surowością i niebezpieczeństwem jego losu, pełnego walki, przygód i rewolucyjnej praktyki.

Jako echo tej wizyty po Europie krążyło zdjęcie: Jean Thiriart na Arbacie, symbolicznie duszący tekturowego Jelcyna. Przybył do kraju, którego geopolitycznym heroldem był przez wiele lat, dopiero gdy władza wpadła w ręce wrogów Eurazji, wrogów Wolnej Europy, żałosnych marionetek w amerykańskim teatrze lalek. Na Placu Czerwonym zobaczył spekulantów i wystrojone prostytutki, a nostalgiczna grupa w Muzeum Lenina podkreśliła bezdenność upadku niegdyś Wielkiego Mocarstwa, w imieniu którego belgijski Izokrates rzucił wyzwanie obywatelom upadłej, plutokratycznej Europy.

Miał wszelkie powody, by nienawidzić „bezpalcowego Mobutu”, który w alkoholowym odurzeniu zniszczył gigantyczną strukturę kontynentalną. Jeszcze bardziej oburzył go cętkowany zdrajca, który wepchnął mu do kieszeni izraelską Nagrodę Harveya jako jałmużnę za zdradę Imperium. (To Thiriart sprowadził do Rosji belgijski magazyn syjonistyczny „Regard”, który donosił o szczegółach nagrody Gorbaczowa). Za swoją zwykłą pogodą ducha i optymizmem Thiriart skrywał doświadczenie ogromnego dramatu.

„Lenin Rewolucji Europejskiej” zobaczył przed sobą, w mieście, które uważał za główną twierdzę przyszłego Imperium, ziejącą otchłań…

A jednak jego Wola polityczna pozostała niewzruszona. Żegnając się z rosyjskimi przyjaciółmi, Thiriart powiedział: „Jelcyn to Kiereński, to Barras rewolucji francuskiej, to nie Stalin!”. „Stalin przyjdzie później, po nim. Na pewno przyjdzie, nie może się powstrzymać od przyjścia. Godzina wielkiego, europejskiego imperium wybije prędzej czy później, a bez Rosji takie imperium po prostu nie może istnieć”. Demokratyczni dziennikarze, z talentem wzorowych informatorów, nie omieszkali zasugerować, że Front Ocalenia Narodowego powstał wkrótce po wizycie Jeana Thiriarta w Moskwie…

Poległ na polu bitwy…

Zaraz po uwolnieniu Thiriarta z demokratycznych lochów, po jego „denazyfikacji”, jeden z najwyższych rangą funkcjonariuszy belgijskich służb bezpieczeństwa zapewnił go poufnie: „Nie musi się pan obawiać, że pana zabijemy. Nasz System doskonale opanował podstawy psychologii politycznej – jeśli pana zabijemy, zostanie pan męczennikiem. Nie, to zbyt niebezpieczne. Zabijemy pana milczeniem, obojętnością… Udusi się pan ekonomicznie, zniknie pan sam. Proszę więc spać spokojnie, panie Thiriart”. I tak się stało: Jean-François Thiriart zmarł na zawał serca w swoim łóżku. Rano znaleziono go już martwego, ze spokojnym uśmiechem na twarzy – nie czuł śmierci.

Niemniej jednak wszyscy, których Duch wzywa na front Imperium, wiedzą, że prędzej czy później prawo Systemu zostanie zdeptane przez inne prawo – prawo Woli, prawo Prawdy, prawo Siły, prawo Ducha, prawo IMPERIUM. Wiedzą, że Jean Thiriart, Rycerz Europy, poległ jako Bohater na polu bitwy, w samym środku bitwy, w ogniu i dymie Wielkiej Potyczki. Wiedzą również, że z głębin narodowego wstydu, z popiołów potężnego państwa, spod gruzów kontynentalnego giganta, wznosi się fala Odrodzenia i Przebudzenia.

Ludy kontynentu kumulują swoją świętą wściekłość przeciwko transatlantyckim okupantom i ich poplecznikom. Europejski Front Wyzwolenia to Front Ocalenia Narodowego. Nasza dzisiejsza walka to Wspólna Walka, w której ludy kontynentu są wezwane do dokonania jednej, zjednoczonej rewolucji antykolonialnej, której prorokiem i heroldem był i pozostaje Jean Thiriart, ostatni prawdziwy Europejczyk, którego los i walka zapowiadały Inną Epokę, Erę Imperium po drugiej stronie Kosmicznej Północy, w eurazjatyckim JUTRO.

Jean Thiriart? ¡Presente!

Aleksandr Dugin

[1] Terminy „radziecki” i „sowiecki” są tutaj akceptowane, niezależnie od wszelkich sporów de facto politycznych odnośnie do tychże terminów – przyp. tłum.

Tłum.: dr Krzysztof Karczewski

Źródło: geopolitika.ru


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 5)

Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)
Tagi: , ,

Podobne wpisy:

  • 20 lutego 2025 -- Adam Danek: Korzenie geopolityki
    Wedle znanej formuły Oswalda Spenglera (1880-1936), historiozofa kojarzonego z niemiecką Rewolucją Konserwatywną, fundamenty wspólnot politycznych tworzą „krew i ziemia” (Blut und ...
  • 1 lutego 2025 -- Ronald Lasecki: Kwestia Grenlandii
    Licząca sobie 56 tysięcy mieszkańców i nie posiadająca własnej armii Grenlandia nie ma warunków do bycia niepodległym państwem. Licząca sobie 6 mln. mieszkańców i mająca armię wiel...
  • 29 listopada 2024 -- Aleksandr Dugin: Liberalny moment – od „końca historii” do Trumpa
    W numerze prestiżowego, globalistycznego wydania „Foreign Affairs” z lat 1990/1991 amerykański ekspert Charles Krauthammer napisał artykuł polityczny „Jednobiegunowy moment”, w któ...
  • 5 stycznia 2023 -- Tomasz Gabiś: O Konfederacji Europejskiej
    Może zresztą ten kontynent nie rozegrał jeszcze ostatniej karty. A gdyby tak zaczął demoralizować resztę świata, rozsnuwać w nim swoje stęchlizny? Tym sposobem mógłby jeszcze zacho...
  • 3 listopada 2022 -- Alain de Benoist: Wojna USA przeciwko Rosji na Ukrainie
    Do bólu szczery i konsekwentny w poglądach. Alain de Benoist gości na portalu Nacjonalista.pl od wielu lat. Wywiad z nim ukazał się także w 151. numerze „Szczerbca”. Francuski myśl...
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 6)
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

Jeden komentarz

  1. Uwolnić Białą Rasę od szabesgojów! pisze:

    Tymczasem wśród prawactwa w Polin bez zmian: cuckserwatywne pedały z PiSmidla s(m)ieci wola czcic przydupasa donalda trumpsteina: szabesgoja charlie kirka, choć tak jak trumpstein był to miłośnik shitzraela i wyznawca religii holo-kału (porównywał aborcję do holokaustu, biedni żydzi są jak te biedne nienarodzone dzieci mordowane przez aborcjo-’nazistow’, współczujmy im! – chociaż holokaustu nie było- to raz, a dwa, co ważniejsze: to żydzi stoją za aborcja białych dzieci!.).

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*
*