Konkretny przykład, jakie skutki niesie masowa imigracja. Zyskuje tylko wielki kapitał i niszczące Europę lobby.
Związkowcy w szczecińskim zakładzie Agryf protestowali 7 maja 2025 roku przeciwko zwolnieniom. Pracę na etatach tracą osoby z długim stażem i doświadczone, a w ich miejsce zatrudniani są przez agencję pracy tymczasowej imigranci z Ukrainy i krajów azjatyckich.
Niedawno w zakładzie doszło do zwolnienia 24 osób z działu wykrawania szynki. Zarząd firmy tłumaczył to jego nierentownością. Związkowcy twierdzą jednak, że w ich miejsce przyjmowani są do pracy ludzie zatrudniani przez agencję pracy tymczasowej. Różnica jest taka, że zwalnia się pracowników etatowych z długim stażem pracy, a w ich miejsce są przyjmowani imigranci.
Przeciwko temu związkowcy z „Solidarności” pikietowali przed zakładem. Twierdzą, że zachowanie władz firmy jest haniebne. Zatrudnienie tracą osoby o wieloletnim stażu. W ich miejsce przychodzą tańsi pracownicy – imigranci zatrudniani przez agencje pracy tymczasowej. W dodatku pracują oni po 12-14 godzin dziennie, co jest niebezpieczne. W ocenie związkowców firma jest w dobrej kondycji i nie ma potrzeby ani zwolnień, ani stosowania takiego dumpingu kosztowego.
Agryf należy do koncernu Animex, który obecnie jest własnością chińskiej WH Group. To posiadacz marek m.in. Krakus, Morliny i Berlinki. Szczeciński zakład wytwarza m.in. szynkę Krakus i kiełbasę krakowską. W ciągu dwóch lat zatrudnienie etatowe w Agryfie zmniejszyło się z 1200 do 900 osób, a w tym czasie 100 osób zaczęto zatrudniać przez agencje pracy tymczasowej.
Masowa imigracja to armia rezerwowa kapitału. Masowa imigracja w Polsce to wspólne dzieło zdrajców i zaprzańców z rządzących wcześniej i obecnie partii knesejmowych.
Na podstawie: nowyobywatel.pl/ nacjonalista.pl

Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)







Nie istnieje żaden solidaryzm narodowy kapitalistów z pracownikami. Walka klasowa to sprawa wyzwolenia narodowego.
Za masową migracją do Polski lobbuje od lat konfederacja pracodawców Lewiatan.
Warto też zrozumieć co to znaczy, że „imigracja to armia rezerwowa kapitału”
Otóż masowa migracja taniej siły roboczej powoduje to, że pomimo spadku liczby ludności nie rosną pensje pracowników. Teoretycznie powinno wyglądać to tak, że spadek liczby ludności (czyli spadek ilości pracowników) powoduje to że pracownik staje się bardziej cenny czyli wzrastają płace. Tu jednak pojawia się rezerwa związana z migracją zastępując pracowników autochtonów przybyszami w efekcie czego pracodawcy nie tylko nie podwyższają płac lecz mogą je nawet obniżać bądź oferować gorsze warunki zatrudnienia.
A wszystko kosztem cenzury, drenażu świadczeń społecznych, rasizmu przeciwko białym Europejczykom i terroryzmu.
I to jest jeden z głównych argumentów przeciwko imigracji: blokuje ona podwyżkę płac pracowniczych, blokuje wszelką „walkę klas” np. strajki.
W dawnych czasach w sytuacji napięcia ekonomicznego i strajków kapitaliści musieli przekupywać część robotników organizując do pracy łamistrajków. Dziś wystarczy zawczasu sprowadzić imigrantów jako tanią siłę roboczą, która zastąpi miejscowych zbuntowanych proletariuszy.
Ten argument powinien zrozumieć każdy tym bardziej lewicy (mówię o lewicy narodowej a nie lewactwie)
@Tobiash_rbk
Tak, ale to są koszty innego rzędu.
Prawda wygląda tak, że nawet gdyby wszyscy imigranci byli sprawdzeni pod kątem przestępczości, wszyscy byli z wyższym wykształceniem i wszyscy przyjeżdżali uczciwie pracować – to i tak byłoby to złe z perspektywy zwykłych polskich pracowników a dobre jedynie dla kapitalistów
’Polityk nie jest od tego by Ci organizować życie i mówić jak spędzać wolny czas’. To precz z politykami!
Nie zastanawiać się tylko iść głosować na Grzegorza Brauna.
Jedyne co osiągnie to zabranie paru procentow Mentzenowi, od którego i tak się w zasadzie nie różni. Obaj to bardziej dystrakcja niż rzetelna alternatywa, ale warto zagłosować ot tak dla beki, bo śmiesznie się potem czyta te koszernolewackie pisemka straszące różnymi sredniowieczami, faszyzmami czy nazizmami, aj waj 🙂
@Soy
Wynik wyborów na prezydenta nic zmienić nie może, bo Braun ma za małe poparcie i nie wygra. Ale Braun wprowadza do dyskusji ważne tematy a swoimi akcjami bezpośrednimi uczy ludzi odwagi
Braun i Mentzen to to samo ? Wolne żarty !
Znaczy to samo w sensie praktycznej nieobecności ważnych dla mnie tematow, które da się streścić jako revolt against the modern lifestyle. Obaj nic nie mówią, jak właściwie należy żyć: jak się odżywiać, jakie mieć aktywności fizyczne, jak spać, jakie książki nt. samorozwoju czytać, jak korzystać z neta, jak sobie organizować dzien, jak zarabiać więcej kasy, a zwłaszcza jak jej bezmyślnie nie wydawać, jak mieć więcej sukcesów w relacjach z ludzmi itd. Itp. itd. itp. słowem jak walczyć ze współczesnym stylem życia we własnym życiu. Na te wszystkie polityczne rzeczy to i tak nie mam wpływu, jedna pierwsza lepsza samorozwoju książka daje więcej dobrego niż cały ten polityczny cyrk razem wzięty. Więcej dobra można i sobie zrobić i zydom szkód wyrządzić nie kupując i nie konsumujac ich chłamu typu pepsi czy porno (i zachecajac innych by robili to samo) niż krzycząc o Gazie w euro-pejs-amencie czy gasząc jakieś tam świeczki.
Polityk nie jest od tego by Ci organizować życie i mówić jak spędzać wolny czas.
@WB
Polityk może nie. Ale ruch NR powinien promować i prezentować pewne całościowe podejście zarówno do rewolucji w narodzie jak i rewolucji w samym sobie. Czyli także to co określić możne mianem „stylu życia”
Jeżeli np. kandydat wspierany przez postgiertychowców promuje publicznie picie piwa („piwo z Menztzenem”) to wiemy że z ruchem NR nie ma to nic wspólnego skoro ruch NR promuje ideę Straight Edge (trzeźwość)
Pseudopatriotyczne politykierstwo zawsze kończy się schlebianiu najniższym gustom polskojęzycznej kołtunerii („wypij sobie piwko bo przecież picie to tradycja”). Ruch NR walczy o podniesienie standardu jakościowego poszczególnego człowieka.
Jednym słowem:
Politykierstwo = bieżące tematy, sondaże itd.
Ruch NR = wizja całościowej przemiany społeczeństwa.
I to musi mieć też przełożenie na praktykę.
Od czego można zacząć?
Polecam ten artykuł :A Guide for the Young Activist substack.com/home/post/p-162286292
„Obaj nic nie mówią, jak właściwie należy żyć: jak się odżywiać, jakie mieć aktywności fizyczne, jak spać, jakie książki nt. samorozwoju czytać, jak korzystać z neta, jak sobie organizować dzien, jak zarabiać więcej kasy, a zwłaszcza jak jej bezmyślnie nie wydawać, jak mieć więcej sukcesów w relacjach z ludzmi itd. Itp. itd. itp. słowem jak walczyć ze współczesnym stylem życia we własnym życiu”
O nie. Na pewno nigdy nie poszedłbym zagłosować na kogoś takiego nie dlatego, że bym się nie zgadzał tylko dlatego, że polityk nie jest od bycia lifestylowym influencerem. Zresztą z tych influencerów i książek z tematyki lifestyle i tak nie ma żadnego pożytku, albo trzeba chwycić się za jaja albo być nieudacznikiem szukającym pocieszenia w pseudoporadach życiowych. Polityk ma mieć konkretne postulaty ogólnospołeczne.
„Jeżeli np. kandydat wspierany przez postgiertychowców promuje publicznie picie piwa („piwo z Menztzenem”) to wiemy że z ruchem NR nie ma to nic wspólnego skoro ruch NR promuje ideę Straight Edge”
Nie ma nic złego w samym sobie piciu piwa, nakręcanie się na sXe to kolejna śmiechu warta, nic nie wnosząca pokazówa, bo w tym wszystkim dominuje pozerstwo, a nie mądra walka z pijaństwem.
@.
W jakimś tam stopniu masz rację. Ja wiem że w jednostkowym przypadku wypicie piwka czy zapalenie szluga nie musi wiązać się z tym że dana osoba jest degeneratem. Tym niemniej
___
Nie zmienia to faktu, że ruch nacjo-skins np. w latach 90tych był siedliskiem patologii. I to patologii wprost promowanej np. piosenki takie jak „szlugi, wóda, gołe baby” zespołu ContrBoys i tym podobne w setkach przykładów. Promocja patologii niczym nie różniąca się od tego co oferuje System. Karykatura a nie kontkultura.
___
Co do pozerstwa („pokazówki”) też masz trochę racji.
Tylko że widzisz jeżeli coś jest małym nurtem to musi się wyróżniać. Np. trzeźwy styl życia (nie picie, nie palenie itd) jest określany mianem „STRAIGHT EDGE” – ma własną symbolikę, kulturę, czyli to co możemy określić mianem „tożsamości” – bo jest niewielki. A to powinna być norma. Także trochę „misjonarskiego” ducha, radykalizmu i propagandy. I tak jest tego za mało w porównaniu z latami promocji zwykłej patologii (upijania się itd)
Ja nie piję i jest to dla mnie nie żadne wyrzeczenie tylko norma. Picie jest szkodliwe, źle się po tym czułem (głupszy, bez energii) – i rzuciłem raz na zawsze. Po prostu nie piję i nie zamierzam wziąć do ust ani kropli tego świństwa.
„I to patologii wprost promowanej np. piosenki takie jak „szlugi, wóda, gołe baby” zespołu ContrBoys i tym podobne w setkach przykładów”
To po prostu naturalna głupota młodości, która zawsze będzie istnieć czy ci się to podoba, czy nie. Sam gdy chodziłem do liceum (10 lat temu mniej więcej) miałem takie fazy na różne Gangi Albanii itd. i nie mam z tym żadnego problemu. Świętojebliwość to najszybsza droga do zrażenia ludzi zrzędliwością starego dziada.
„Picie jest szkodliwe, źle się po tym czułem (głupszy, bez energii) – i rzuciłem raz na zawsze. Po prostu nie piję i nie zamierzam wziąć do ust ani kropli tego świństwa.”
Ok, nie mam z tym problemu. Dobrowolność abstynencji jest normalna. Ale abstynencja posunięta do skrajności, traktująca okazjonalne stosowanie używek, np wypicie kieliszka wina albo okazjonalne zapalenie papierosa jako zbrodnię jest absurdalna. Etyka nie jest jakimś tępym szariatem czy zbiorem przepisów kaszrutu zakazującym wszystkiego, co komuś WYDAJE SIĘ złe. Złe jest nadużywanie czegoś, nie samo użycie. Kawa, herbata, cukier to też są używki i w nadmiernych ilościach też są szkodliwe dla zdrowia. Przytoczę tu dość rozsądny tekst Mikłaszewskiego: tenetetraditiones.blogspot.com/2022/04/przeciwko-protestanckiej-herezji-anty.html
Głupota młodości jest wybaczalna. Ale pozostaje głupotą.
Niewybaczalna jest natomiast promocja patologicznych zachowań, a czymś takim jest promocja pijaństwa w muzyce przeznaczonej dla młodzieży.
Że takie patologiczne zachowania były obecne także na scenie narodowej – to trzeba przyznać, i trzeba to zmienić.
Pisałem już w innym miejscu: budujmy kulturę trzeźwości. Np. na koncertach i festiwalach nacjonalistycznych nie powinno być w ogóle sprzedawanego alkoholu, a osoby pod wpływem tej substancji nie powinny być na koncert wpuszczane. Takie zasady obowiązują np. w czarnych blokach i dobrze.
Pijesz? Rób to w domu po kryjomu. Ruch powinien natomiast promować właściwe postawy.
___
Być może czym innym jest kultura picia wina we Francji i we Włoszech. Tam możliwe, że nie jest to problemem.
W Polsce alkoholizm jest jak najbardziej problemem. I ruch walczący o odrodzenie Narodu, a takim jest ruch NR musi z tym problemem walczyć.
Tu nie chodzi o hipokryzję. Tylko o nazwanie tego co szkodliwe po imieniu i walka z tym.
___
Co do tego artykułu z bloga. Tak, wino jest używane podczas sakramentu eucharystii. Zatem katolik powinien korzystać z niego właśnie tam – podczas przyjmowania sakramentu. I najlepiej tylko tam. Wtedy jest to specjalna okazja i godne zachowanie.
Podobny przykład z narkotykami. Tak, np. Ernts Junger eksperymentował z takimi substancjami. I co? I nic. Ja nie jestem zwolennikiem egalitaryzmu. Co mogło być ciekawym eksperymentem dla wybitnej jednostki (artysty i weterana wojen) to nie jest wskazane do powszechnego użycia.
Używki zniszczyły zarówno nie jednego człowieka jak i nie jeden ruch antysystemowy gdy stały się częścią jego kultury.
Lepiej przyjąć jako zasadę promocję i propagowanie twardych zasad.
Twarde zasady mają też pewne znaczenie ogólne. Ogółowi potrzebne są pewne jasne wskazania.
Jeżeli powiesz „ogranicz coś” zazwyczaj nie osiągniesz żadnego skutku. Jeżeli jasno powiesz „tego nie rób w ogóle” – osiągniesz przynajmniej pożądane ograniczenie. Że upadki są możliwe – cóż człowiek jest grzeszny i upada, ale zasady których się trzyma powinny być twarde.
Używki zniszczyły ruch hipisowski.
Używki zniszczyły ruch skinheads.
Po prostu przyjęcie ciężkich szkodliwych substancji (a taką jest alkohol) do swojej kultury prowadzi każdy ruch do klęski.
Lepiej po prostu przyjąć i promować twarde zasady Straight Edge bo to najbezpieczniejsze i zdrowe.
Można założyć jakiś tam margines dopuszczalnego błędu, grzechu, prywatnej słabości – ale tak a nie inaczej traktowanych a nie promowanych
Być może kultura picia niewielkich ilości alkoholu nie jest problemem w krajach takich jak Francja czy Włochy.
W Polsce alkoholizm jest problemem. I ruch który walczy o odrodzenie Narodu, a takim jest ruch NR – musi z tym problemem walczyć. Promując odpowiednie postawy zarówno wśród swoich członków (tworzyć wspólnotę w której zasadą jest trzeźwość) jak i wśród reszty narodu (poprzez propagandę antyalkoholową i ogólnie antyużywkową)
Głupota młodości jest wybaczalna ale pozostaje głupotą.
Niewybaczalna jest promocja patologii a taką jest pijaństwo
„Kawa, herbata, cukier to też są używki i w nadmiernych ilościach też są szkodliwe dla zdrowia.”
Nie porównywałbym tych używek do ciężkiej substancji uzależniającej jaką jest alkohol.
Problemem nie jest to, że jedne wywołać mogą nadciśnienie… a alkohol marskość wątroby. Tzn. to też jest problemem ale nie głównym.
Głównym problemem jest to, że alkohol ma nieporównywalnie gorsze skutki dla psychiki jednostki i dla relacji społecznych.
Najkrócej mówiąc alkohol prowadzi do upodlenia.
„Świętojebliwość to najszybsza droga do zrażenia ludzi zrzędliwością starego dziada”
Ale tu nie chodzi o „świętojebliwość” tylko o zasady.
Albo ktoś bierze wzór z acetów, politycznych żołnierzy przeszłości dajmy na to Codreanu itd. albo z idoli pseudomuzyki teraźniejszości.
Albo walka o urzeczywistnienie Ideałów i samopoświęcenie dla Sprawy albo „szlugi, wóda, gołe baby” i degeneracja.
Mnie ze zrzędliwością starego dziada kojarzą się raczej teksty w stylu „a ze mną się nie napijesz?!” albo „przecieź picie to polska tradycja”, „Polak nie wielbłąd pić musi” i tym podobne debilne wypowiedzi jakie usłyszeć można na przeróżnych weselach itd.
Straight Edge to kontrkultura ludzi młodych. Także młodych duchem
Alkohol zostawmy starym dziadom którzy przegrali swoje życia
Jedno i drugie to są dwie skrajności, z których ani jedna nie jest dobra. Z jednej strony nadużywanie alkoholu, używek i głupawej mody, upodabnianie się do świni, z drugiej strony tępy fanatyzm, który na dłuższą metę do niczego nie prowadzi. Nie jest sztuką wszystko zakazać lub piętnować, co komuś wydaje się złe, choć samo w sobie nie jest złe, tylko sztuką jest wypracowywanie odpowiedzialnego korzystania z tych rzeczy. Na zasłanianie się ascezą Codreanu całkowicie leję, o to chodzi, że nikt z tych wszystkich pozerów się do nich nie stosuje. Ani słuchanie piosenek o dupie Maryny w klubie nie jest zbrodnią, młodzież zawsze na hulankach, festynach, a potem w klubach to słuchała, schodzili się, nawiązywali relacje i szukali drugich połówek i jakoś to leciało. Nigdy nie dominował model amiszy. Porównywanie picia np wina np na spotkaniu wieczorem z kobietą do ochlejtusów zalewających ryje po pubach i weekendowych melanżach jest po prostu śmieszne. Nie ma żadnych logicznych argumentów tylko pusta ideologiczna propaganda.
Okazałem się być prorokiem, krytykując słynne „piwo z Mentzenem” które proponował wyborcom.
No cóż… gdyby Mentzen przeczytał moje wypowiedzi może nie skusiłby się na piwko z liderami Platformy… a tak pozostanie na zawsze niesmak i kompromitujące fotografie…
Najlepiej po prostu nie pić. Mentzen rozpijał naród i „karma wróciła”
’Polityk nie jest od tego by Ci organizować życie i mówić jak spędzać wolny czas’. To precz z politykami! (Ps Widzę, że wkleiłem w złym miejscu, więc wklejam raz jeszcze)