Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
W Bielsku-Białej w zakładzie produkującym akumulatory trzynaście osób głoduje. Pracownicy domagają się podwyżek pensji, a rozmowy z zarządem firmy na razie nie dały.
Związkowcy domagają się 200 złotowej podwyżki, ale zarząd nie przystaje na te warunki i oferuje kilkadziesiąt złotych mniej. „Możemy stąd wyjść, jak zabierze nas karetka pogotowia. Dyrektor nie chce się zgodzić na nasze postulaty. Jesteśmy osłabieni, mamy mroczki przed oczami”- mówią strajkujący związkowcy.
Na poniedziałek zapowiedziano dalsze rozmowy pomiędzy zarządem firmy a związkowcami./BK/
Na podstawie: RMF24
Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)





Związkowcy nie chcą podwyżki o 200 zł, tylko o 250 zł. Zarząd daje „tylko” 150 zł, ale to i tak za mało… Niech zlikwidują związkowe posadki, to będzie na podwyżki dla załogi.
Zresztą rozbudowany system socjalny w tym zakładzie to nie tajemnica. Ale robotnikom zawsze się „należy”…
Tak, tak, winny jak zwykle socjalizm i zwykły człowiek. Zlikwidować pensje i godziny pracy – niech robią 24 h za darmo.
NOP USA – dlaczego wychodzisz z bolszewickiego założenia, że pracownik ma zawsze rację? Nie znam sytuacji, może mają rację, a może – jak w wypadku np. lekarzy i kghm-owców, ich chciwość nie zna granic.
Mniejsza o wysokość podwyżki- wiadomo, że zawsze mówi się więcej by było z czego opuścić. Mnie bardziej interesuje to: „Zresztą rozbudowany system socjalny w tym zakładzie to nie tajemnica” Czyli co takiego mają? Fundusz wczasów pracowniczych, zupki regeneracyjne, ośmiogodzinny dzień pracy z przerwą 20 minutową, opłacone żłobki i przedszkola dla dzieci pracowników a może jakieś specjalne ubezpieczenie dla całej rodziny pracownika?