Jak informuje brytyjski dziennik „Daily Mail” w ubiegłym roku administracja dzielnicy Hackney w północno-wschodnim Londynie wydała ponad 400 000 funtów na taksówki mające przewozić nastolatków przez miejsca, które działające w okolicy gangi składające się z potomków czarnoskórych imigrantów uważają za „swoją strefę wpływów”. Urzędnicy wyjaśniają, iż było i jest to konieczne z powodu faktu, iż młodzież jest zbyt przerażona, aby przemieszczać się piechotą przez niebezpieczne rejony Hackney. Dzielnica od lat ma najwyższy wskaźnik napaści z użyciem noży oraz broni palnej, jest także jednym z największych skupisk czarnej ludności w stolicy Wielkiej Brytanii. Graeme McLagan, były dziennikarz BBC i autor głośnej książki „Guns and Gangs — Inside Black Gun Crime” uważa, iż problem czarnych gangów i napaści z użyciem broni palnej jest jednym z największych wyzwań dla stróżów porządku w kraju. Zgodnie ze statystykami czarni są w 3/4 przypadków ofiarami strzelanin w Londynie, zaś 80% „strzelających” przestępców ma ciemny kolor skóry. Birmingham, Bristol, Manchester, Nottingham i oczywiście Londyn to miasta gdzie życie jest „tanie” i postrzelonym można zostać za nieokazanie szacunku młodocianym „gangsta” lub trafiając przypadkiem w miejsce będące areną porachunków między gangami. London Fields Boys lub Hoxton Boys to grupy, których korzenie należy szukać w latach 80-tych XX wieku wśród handlujących kokainą handlarzy z Jamajki. Dziś ich następcami i jednocześnie smutnym świadectwem zjawiska masowej imigracji są wspomniane grupy młodocianych przestępców, których działania nasuwają skojarzenia z sytuacją w niektórych amerykańskich metropoliach. Jedną z przyczyn narastania problemu przestępczości wśród czarnej ludności pochodzącej w większości z Karaibów jest rozbicie rodzin lub brak pozytywnych wzorców męskich w dzieciństwie. Dane Biura Statystyki Państwowej pokazują, iż w 50% z nich dzieci są wychowywane jedynie przez matkę. Dla porównania sytuacja taka ma miejsce w 25% rodzin białych mieszkańców Wielkiej Brytanii i w jedynie 10% hinduskich.
Sytuacja na Wyspach Brytyjskich pokazuje następstwa masowej imigracji. Wykorzenienie z otoczenia, poczucie obcości, prędzej czy później przynoszą opłakane skutki nie tylko dla samych imigrantów, ale także dla rdzennych mieszkańców. Rozbicie rodzin, przestępczość w formie gangów dająca, z braku identyfikacji z kulturą i tradycjami nowej „ojczyzny”, namiastkę „tożsamości” i przynależności do określonej grupy, generowanie postaw roszczeniowych i w konsekwencji nienawiść do tych Wartości, które od wieków są fundamentem narodów europejskich i Europy jako całości. Rządzący establishment aby stworzyć pozory harmonijnej wspólnoty jest zmuszony konsekwentnie brnąć w absurdy politycznej poprawności i jednocześnie walczyć z każdymi przejawami „niebezpiecznego” nacjonalizmu. Nie bez powodu jeden z reprezentantów „Nowej” Wielkiej Brytanii, szef Komisji Równości i Praw Człowieka Trevor Philips, wyraził się o członkach Brytyjskiej Partii Narodowej w następujący, jakże pełny miłości sposób: „BNP members are less than human”. Tłumaczenie jest chyba zbędne.
Wojciech Trojanowski
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)






Najnowsze komentarze