Wstępne wyniki z przeprowadzonych 13 czerwca 2010 roku wyborów parlamentarnych pokazują, iż zwycięzcą jest Nowy Sojusz Flamandzki (NVA), centroprawicowa partia zrzeszająca separatystów domagających się przekształcenia Belgii w konfederację i przekazania Flandrii i Walonii wszystkich uprawnień poza polityką obronną i zagraniczną. w 150-osobowym parlamencie NVA uzyska prawdopodobnie 27 mandatów. O ile przed wyborami lider partii Bart De Wever nie przebierał w retoryce – słynne „Pozwólcie Belgii wyparować”, o tyle po ogłoszeniu wyników wykazuje się już postawą bardziej koncyliacyjną. Wyraźnie na rzecz zwycięzców stracił Interes Flamandzki (VB), zdobywając około 12,5 % głosów.
Belgia od lat targana jest konfliktem między niderlandzkojęzyczną Flandrią a francuskojęzyczną Walonią. Znacznie bardziej zamożniejsi i liczniejsi Flamandowie protestują przeciwko transferom finansowym do biedniejszej, zamieszkanej przez Walonów części kraju.
Przykład Belgii znakomicie pokazuje absurdalność tworzenia sztucznych państw, w których nie istnieje duch wspólnoty między składowymi częściami. Kwestią czasu wydaje się więc po przymusowej jedności rozpad kraju na dwa odrębne podmioty. Pytanie tylko kiedy?
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)







Autor zapomniał dodać, że drugą siłą polityczną jest partias, na czele której stoi pederasta…
To że wygrali to nic im nie da bo nie mają swojego odpowiednika Walonii. Ordynacja jest tak ułożona że rządzi Chadecja i Liberałowie. Belgia nie rozpadnie się dlatego że istnieje już długo i się nie rozpadła. Stolica daje Belgi sporo pieniędzy bo są tam instytucji UE które sporo płacą za wynajem budynków.