Choroba „antyfaszyzmu”, a więc walki z polskim nacjonalizmem dotyka kolejnych przedstawicieli modernistycznego Neokościoła. Bełkot rodem z szeregów Antify, polityczna poprawność, podążanie destrukcyjną drogą Vaticanum II – tak można podsumować medialną aktywność abpa Wojciecha Polaka, Prymasa Polski. W jednym ze swoich ostatnich wywiadów powiedział on m.in.:
Sugerowanie, że Prymas Tysiąclecia był nacjonalistą, jest w najlepszym razie przejawem ignorancji, zaś w najgorszym — cynicznym kłamstwem. Kiedy kardynał Wyszyński mówił o nacjonalizmie, miał na myśli postawę, którą współcześnie utożsamiamy z patriotyzmem.
Mówiłem, że wystarczy sięgnąć do książki Pamięć i tożsamość i przeczytać, dlaczego Jan Paweł II twierdził, że postawy nacjonalistyczne są nie do pogodzenia z autentyczną wiarą i miłością narodu. Ta lektura pozwala uporządkować sobie trzy pojęcia: patriotyzm, nacjonalizm, szowinizm. Bo nacjonalizm, nawet jeżeli nie wzywa do przemocy, i tak wychodzi z założenia o wyższości własnego narodu oraz jego interesów nad innymi, bez względu na fakty czy okoliczności.
Nie mamy ludzi, którzy byliby gotowi iść, stanąć przed nacjonalistami i odważnie zmierzyć się z wyzwaniem. Nie tak, jak niektórzy ich obecni duszpasterze, którzy często — muszę to powiedzieć szczerze, z wielkim bólem — tylko przyklaskują herezji.
Nie wiadomo, jaką „herezję” ma na myśli abp Polak. Bo jak na razie jedyną, a właściwie ściekiem wszystkich herezji jest reprezentowany przez niego modernizm. Świętowanie rocznicy wystąpienia Lutra, płaszczenie się przed Synagogą Szatana, walka z katolicką Tradycją. Zamiast bredzić, „postępowy” Prymas powinien zapoznać się z historią polskiego nacjonalizmu.
Na podstawie: deon.pl/nacjonalista.pl

Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)







Choć dręczy cię czerwony sejm, czerwony rząd, SPRZEDANY KLER…
To jest logika ludzi wychowanych na Obłudniku Powszechnym, produkt współczesnych seminariów zasługujących na miano przykościelnych szkółek liturgicznych. Hierarchia utraciła autorytet po raz pierwszy w zaakceptowaniu magdalenki, po raz drugi podczas flirtu pod blaskiem złotych żyrandoli z SLD w kwestii negocjacji warunków przystąpienia do Unii Europejskiej.
Bardzo krótko:tylko sedewakantyzm!Ja stałem się sedewakantystą po kilku latach dojrzewania do wiary katolickiej z dosłownie najgorszego bezbożniczego ŚCIEKU jakim są:,,Nie” i ,,Fakty i mity”.Przez kilka lat czytałem te ŚCIERWO bezbożnictwa aż w końcu rozum zwyciężył u mnie z bezbożnictwem lat bardzo młodzieńczych.Oby wszyscy bezbożnicy poszli moją drogą.Ale nie żaden lefebryzm tylko od razu droga do prawdy.SEDEWAKANTYZM albo herezja!