Dwie istotne kwestie muszą zostać wychwycone w krótkim podsumowaniu salazarystowskiej koncepcji społeczeństwa oraz funkcji i pozycji Państwa. Pierwszą charakterystyczną cechą całej jego pracy jest stały i podstawowy szacunek dla naturalnych i moralnych praw oraz jego fundamentalna akceptacja chrześcijańskich koncepcji natury człowieka i społeczeństwa. Staje się to zupełnie jasne w następującej mowie:
„Za wyjątkiem przyrodzonego jednostce i społeczeństwu przywiązywania uwagi do wartości prawdy religijnej, potrzebujemy absolutu; i nie dążymy do stworzenia przy pomocy własnych rąk czegoś, co istniałoby poza i ponad nami. Nie dążymy do przyznania Państwu funkcji orzekania w sprawach wiary, definiowania zasad prawa moralnego. Uznając zatem Władzę za moralnie ograniczoną i szukając sposobu, aby ominąć błąd lub zbrodnię deifikacji Państwa, Siły, Bogactwa, Atrakcyjności, czy Wad, nie wyzywamy na pojedynek Pana Boga.” [1]
To pierwsze z moralnych praw, które zostało „rozpoznane” przez portugalską Konstytucję. [2] Prawo człowieka do własności da się „wywnioskować z natury człowieka”, jak wywnioskował je z niej św. Tomasz z Akwinu. Odnajdujemy to we wszystkich legalnych dokumentach, które reprezentują zasady Estado Novo. Praca Salazara miała doprowadzić do chrześcijańskiego i tradycyjnego przebudzenia. „Bez wątpienia, jest cel ekonomiczny” pisał Gonzague de Reynold, „jest też cel społeczny oraz cel narodowy; Ale najważniejszy, znajdujący się na początku ulicy, niczym statua do której prowadzą wszystkie linie horyzontu, jest cel moralny. Rząd korporacyny jest czysto duchowy.”
Kolejnym punktem, który musi zostać podkreślony zanim przejdziemy do dyskusji na temat praktycznych szczegółów portugalskiego państwa korporacyjnego, jest to, że to o czym piszemy jest bliskie spontanicznemu rozwojowi. Obowiązkiem Państwa, jak już powiedziano, jest „ochraniać”; „koordynować, stymulować i kierować” organizacją korporacyjną; nie jest obowiązkiem Państwa tworzyć samo siebie lub narzucać z góry. Ze słów Art. XVI Konstytucji, które już cytowaliśmy (p. 61), wynika, że Państwu konieczna jest „autoryzacja”; to znaczy, zwyczajnie nie podejmuje ono pierwszego kroku. Jego rola zawiera się zasadniczo w naprawianiu niedostatków spontanicznej inicjatywy, w uzupełnianiu jednostkowych wysiłków. Ta funkcja nigdy nie została przekroczona; Jeśli jednak w pewnym czasie w całkiem dużym stopniu pomoc Państwa będzie wymagana do uzupełnienia jednostkowych wysiłków, musimy pamiętać jakiego rodzaju ludźmi są Portugalczycy.
Nigdy nie robią dziś tego, co może być zrobione jutro; oto mañana, mañana, jak mówią Hiszpanie. Portugalczycy są dziwnymi, smutnymi, melancholicznymi ludźmi, charakteryzuje ich saudade, uczucie, że dni ich świetności przeminęły, że upadli i nie mogą się ponownie podnieść, że nie ma dla nich innego wyjścia tylko śpiewać i oczekiwać jutra, mañana, kiedy znowu będą wielcy. Ale to jest zawsze mañana.
Nad zmianą tego, dziedziczonego przez wieki, lenistwa rząd Salazara będzie musiał pracować. Niemniej jednak, Państwo zredukowało własne natręctwo do minimum. Wyrzekło się ono biurokracji. Piętnasta klauzura Art. VII Narodowego Statutu Pracy mówi: „Państwo winno zredukować do niezbędnego minimum sferę oddziaływania jego urzędników na gospodarkę narodową.” Ponownie, preambuła dekretu z 8 lipca 1936 roku zadeklarowała, że państwo korporacyjne może funkcjonować jedynie wtedy, gdy jest administrowane przez organy, tak daleko jak to możliwe, odsunięte od portugalskiego odpowiednika Whitehall i będące w kontakcie, tak bliskim jak tylko się da, z innymi członkami ciała korporacyjnego; dzieje się tak – dla przykładu – w instytucjach podległych ministrowi przemysłu i handlu, które są ciałami „zaprojektowanymi do koordynowania i – gdy to konieczne – do regulowania ekonomicznego i społecznego życia w tych profesjach, które są bezpośrednio zaangażowane w eksport i import towarów”; to znaczy: do nadzorowania i zapewniania „słusznej harmonii interesów” oraz „uzasadnionej podrzędności prywatnego interesu wobec wspólnego dobra”, o czym mówi Konstytucja. „Te ciała”, mówi ks. Muller, wybitny belgijski uczony zajmujący się teorią korporacyjną, „będą służyć zarówno jako instrumenty korzystne dla nadzoru państwowego, ale również umożliwią danie korporacjom odpowiedniego stopnia autonomii. Ich budowa jest zaprojektowana tak, aby zapewniona w nich była reprezentacja Państwa oraz interesów dotyczących bezpośredniej współpracy. To nowa idea, nie mająca odpowiednika w żadnym innym reżimie korporacyjnym, która ilustruje wolę portugalskiej 'dyktatury’, aby zredukować interwencje Państwa do minimum i, nawet na wypadek konieczności kontroli, aby pozostawić tak wiele jak to tylko możliwe prywatnej inicjatywie.” [3]
Najwyższym ideałem jest uczynienie całkowicie autonomicznymi korporacji reprezentujących różnorodne aktywności przemysłowe i handlowe narodu. „Państwo”, pisze Salazar, „powstrzymuje samo siebie przed kierowaniem korporacją; i jedynie zachowuje dla siebie prawo, które uważa za konieczne do zapewnienia tego, żeby prawo było wykonywane oraz tego, żeby interesy wspólnoty były chronione. Pójście dalej nie tylko komplikowałoby zadania rządu, ale powodowałoby też uszczerbek w życiu społecznym.”[4]
To fakt najwyższej wagi i jest to też jeden z głównych powodów dla którego korporacjonizm portugalski jest zasadniczo różny od włoskiego faszyzmu. Pius XI, po zawartym w encyklice podsumowaniu teorii faszyzmu, napisał: „znane Nam są obawy niektórych mężów, jakoby państwo wypierało swobodną samodzielność, zamiast ograniczyć się do niezbędnej i wystarczającej pomocy dalej, jakoby nowy ustrój związkowy i stanowy zbyt pachniał biurokratyzmem i polityką.” [5] To jest główna uwaga krytyczna, którą, w 1931 roku, wysunął on przeciwko włoskiemu państwu korporacyjnemu. Nie da się jej jednak zastosować do państwa korporacyjnego w Portugalii.
Państwo korporacyjne jest terminem mylącym; lepszym byłoby odwoływanie się do narodu korporacyjnego. Nie ma etatyzmu w Portugalii; i Salazar wielokrotnie deklarował, że nie powinno go tam być. „W czasie długiej konwersacji, którą miałem przyjemność odbyć z Panem Teotonio Pereira, podsekretarzem Państwa ds. korporacji, oraz z samym Salazarem”, ponownie cytujemy Gonzague de Reynolda, „oboje nieustannie podkreślali swój silny sprzeciw wobec etatyzmu. Tym czego sobie życzyli, tym dla czego oboje pracowali był korporacjonizm stowarzyszeń, a nie korporacjonizm państwowy.”[6]
Portugalskie państwo korporacyjne wzrasta organicznie, niczym roślina; jest kierowane z góry, ale nasiono z którego wyrasta tkwi głęboko w portugalskiej ziemi. Historyczny system cechowy przetrwał w Portugalii w bardzo realnej formie aż do XIX wieku, a ostatecznie próbowano go zniszczyć, w imię liberalizmu, dekretem z dnia 7 maja 1834 roku. Połączona z napoleońską inwazją na Portugalię, inwazja polityczna narzuciła krajowi, wyczerpanemu trzynastoletnim najazdem i wojną domową, „obcą i egzotyczną roślinę” liberalizmu, jak opisał to Salazar. Podczas pozostałej części XIX wieku była zdominowana przez obce wpływy i wyzyskiwana do cna przez angielski oraz niemiecki kapitał. Ale prawdziwa i historyczna Portugalia nie umarła mimo, że była deptana; i w miarę jak wiek przemijał, a zamieszanie zaczęło być zewsząd przeklinane, ponownie dała o sobie znać. Gdy efekty politycznego i ekonomicznego liberalizmu stały się oczywiste, stary, korporacyjny ideał zaczął odnajdywać coraz większą i większą ilość zwolenników. Pod koniec wieku otrzymał on potężny bodziec po publikacji wspaniałej encykliki społecznej „Rerum Novarum” Leona XIII. Wspólnie z tym ożywieniem starożytnej teorii organizacji ekonomicznej nadciągnął silny ruch politycznego nacjonalizmu. Widzieliśmy jak Salazar jako młody człowiek związał się z tymi tendencjami. Jego praca nad przywróceniem systemu korporacyjnego, widzianego w jego historycznej perspektywie, stała się rehabilitacją historycznej Portugalii. Zakończył on długi okres obcej dominacji.
Absurdalnym byłoby udawanie, że starożytny system cechowy utracił swoją przydatność w 1834 roku, w tym samym stopniu co absurdalnym byłoby zbyt silne forsowanie analogii między starożytnym cechem a współczesną korporacją. Ale, o czym już nadmieniłem, pozostaje prawdą, że Salazar przywrócił Portugalię jej samej. Pojął on spontaniczność i naturalność ruchu korporacyjnego. To część tego, co rozumiemy mówiąc, że korporacjonizm Estado Novo jest korporacjonizmem stowarzyszeń. Ponadto znaczy to też, że korporacyjna organizacja nie jest narzucana z góry, ale, że jej rozwój został wsparty od dołu, od ludzi, od Narodu.
Posiada on pewien stopień adaptacji, giętkości, co stanie się jasne w dyskusji o jego korzyściach, a co stanowi jedną z jego głównych zalet. Nie jest to system zbyt zasadniczy (znormatywizowany): organizacja narodu jest modyfikowana zgodnie z odpowiednimi, partykularnymi okolicznościami, uformowana zgodnie z lokalnymi warunkami. Wzrasta ona organicznie.
„Mimo, że nie ustanowiliśmy jeszcze żadnej pojedynczej korporacji”, pisał w 1936 roku Salazar, „duch korporacyjny zaczyna przenikać narodową ekonomię, co jest niezbędne dla sukcesu władzy. Czasami jesteśmy zmuszeni do przeprowadzenia eksperymentu z pre-korporacyjnymi ciałami, zanim wprowadzimy typową organizację korporacyjną, by nie podejmować ryzyka narażenia na szwank ideału przez braki w przygotowaniu.” [7] Do de Reynolda powiedział on: „Niezbędnym jest, aby korporacje organizować powoli. Przede wszystkim konieczne jest odnalezienie korporacyjnego ducha, bez którego korporacje ryzykowałyby degradację albo do systemu trustów, albo do części państwowej biurokracji. W chwili obecnej państwo jest przygotowane do nieustannych interwencji ponieważ dochodzi do ciągłego konfliktu z indywidualistycznymi przeciwnościami i z portugalską apatią. Nie chcemy od razu wprowadzać wszędzie korporacyjności. Działamy jak tylko możemy, krok po kroku, biorąc pod uwagę lokalne okoliczności.” [8] „Studiując nowy system portugalskiego rządu korporacyjnego nie można być jednak zaskoczonym”, pisze ks. Muller, „przez nadzwyczajny umiar widoczny w dokumentach prawodawczych wprowadzanych w życie. Trzeci część Narodowego Statutu Pracy, poświęcona organizacji korporacyjnej, jest w całości ujęta w dziesięciu artykułach: dekret dotyczący gremios (cechów) czy związków pracodawców nie jest szerszy; dekret dotyczący narodowych syndykatów jest zawarty w dwudziestu pięciu artykułach. Jedynie konstytucją i zarządem syndykatów zajęto się w sposób szczegółowy. Nie mamy prawie żadnych informacji na temat organizacji i wewnętrznego zarządzania stowarzyszeniami pracodawców i nie wiemy nic o związkach, przewidzianych jako pośredniczące w korporacyjnej strukturze. Narodowy Statut Pracy dostarcza jedynie pewnych ogólnych zasad samym korporacjom.
„Konsternująca wręcz zwięzłość i zmiana gotowego systemu przez entuzjastów ideałów korporacyjnych już nas nie dziwi. Niektórzy ludzie lubią stawiać przed naszymi oczami pomysłowe mechanizmy, które wynaleźli, aby opisać niezawodną precyzję różnorodnych elementów swojej teorii, aby rozwodzić się na temat dokładności pracy i precyzyjnej równowagi jej surowo uporządkowanej organizacji, najwyraźniej bez świadomości, że społeczeństwo jest organiczne, że życie nie pozwala na ustalanie zasad dla jego rozwoju. Organizacja korporacyjna nie jest zmontowana niczym maszyna; ona się rodzi, wzrasta i kwitnie w wyniku impulsu wewnętrznych i spontanicznych sił, które prawodawca może oczywiście 'ukierunkowywać, obserwować, stymulować, hamować’, ale które tracą użyteczność, jeśli na nie próbuje nałożyć swoją wolę.” [9]
Salazar nigdy nie obawiał się, ani nie był niechętny do przyznania się do pomyłki, do modyfikacji, do cofnięcia się, do porzucenia pewnego schematu, który w praktyce okazał się niesatysfakcjonujący. Ale nigdy nie chciał porzucić fundamentalnych zasad do których w swoich mowach i pismach stale powracał. Możliwe, że najważniejszą kwestią dotyczącą portugalskiego państwa korporacyjnego jest to, że jest wciąż szczerze eksperymentalne; możliwe również, że jedną z najważniejszych rzeczy dotyczących Salazara jest jego dictum: „Państwo reprezentuje doktrynę w akcji”. Gdy pierwszy raz objął on urząd, powiedział: „Wiem doskonale czego chcę i w jaką stronę podążam.” Udowodnił, że to prawda. Konstytucja Portugalii zawiera pokaźną ilość warunków dokonania jej zmiany. Ale jej podstawowe zasady, na których praca narodowej rekonstrukcji jest ufundowana, nie mogą być zmienione.
Pierwszą pośród tych zasad jest ta, że Portugalia winna być Portugalią. Przez wieki cierpiała ona w wyniku ucisku ze strony angielsko-niemieckich finansowych oraz handlowych interesów i ze strony francuskiego politycznego i intelektualnego wpływu: francuszczyzny. Mozna dokonać generalnego porównania pomiędzy ludnością Portugalii a Irlandczykami; zarówno Portugalia jak i Irlandia od czasów Wielkiej Wojny widać sprzeciw wobec obcej dominacji, a ludność, zarówno jednego jak i drugiego kraju, zaakceptowała nową Konstytucję inspirowaną, w równej mierze, przez chrześcijańskiej zasady oraz ducha dumy narodowej.
Michael Derrick
Zdjęcie: Wikimedia Commons

Przypisy:
[1] Salazar: mowa w Bradze, maj 1936.
[2] Art. VI, 1, cytowany wyżej; również Art. IV.
[3] Fr. Albert Muller, S.J., dokument odczytany przed Międzynarodową Unią Studiów Społecznych, wrzesień 1937.
[4] Salazar: wstęp do francuskiej edycji kolekcji jego mów: Une Revolution dans la Paix. Paris: Plammarion, 1936, s. xxv.
[5] Quadragesima Anno: par. 95. O faszystowskich Włoszech zobacz również encyklikę „Non abbiamo bisogno” z czerwca 1931 roku.
[6] Gonzague de Reynold: Portugal, Paris, Spes, 1936, s. 310.
[7] Salazar: cytowany powyżej wstęp: s. xxiii-lv.
[8] Gonzague de Reynold: op. cit., s. 311.
[9] Fr. Muller: La Politique Corporative: Brussels, 1935, s. 80-1.
Źródło: Xportal.press
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)







Najnowsze komentarze