W paryskim Théâtre de la Ville od tygodnia jest wystawiana obrazoburcza „sztuka” teatralna włoskiego reżysera Romeo Castellucciego pt. „O twarzy. Wizerunek Syna Boga”. W czasie owego „spektaklu” olbrzymie płótno przedstawiające twarz Jezusa Chrystusa jest obrzucane ekskrementami i towarzyszy mu napis „Nie jesteś moim pasterzem”.
„Sztuka” spotkała się z gwałtownymi protestantami ze strony francuskich katolików, którzy próbowali przerwać ów „spektakl” wdzierając się do teatru. Prowadzone były także zbiorowe modlitwy na chodniku w pobliżu wspomnianego teatru. Prasa francuska okrzyknęła protestujących mianem „fundamentalistów”. Zaostrzenie sytuacji nastąpiło wraz ze wzniesieniem skargi na protestujących przez ministra kultury – Frederica Mitterranda, mera Paryża – Bertranda Delanoe’a i dyrektora Théâtre de la Ville - Demarcy’a Emmanuela Mota. Żandarmi podczas jednej z akcji protestacyjnych w brutalny sposób aresztowali młodych katolików, którzy przybyli autobusem z całej Francji. Francuscy biskupi do tej pory nie zabrali głosu w sprawie protestów.
Ks. Abbé Régis de Cacqueray – przełożony Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X (FSSPX) we Francji wzywa wiernych do modlitw kierowanych do św. Genowefy, patronki Paryża.
Za:http://www.laportelatine.org/district/france/bo/cacqueray_gologota_picnic110905/honneur_manifestants111026.php
a.me.
konserwatyzm.pl
5 listopada 2011 o 11:49
Taka jest teraźniejszość Francji, Europy, Polski. Przy oklaskach gównem obrzucany jest wizerunek Boga, a protestujących nazywa się fundamentalistami. Jak więc nazwać tych, którzy gównem rzucają?
Byłem we Francji i widziałem obawę z jaką rodowici Francuzi mówią o przybyszach z kultury arabskiej. Oni nie boją się arabów. Oni obawiają się, że zostaną nazwani fundamentalistami. Wmówiono im, że tolerancja cechuje świadomy, nowoczesny naród. Owszem, może i cechuje, ale kilkadziesiąt milionów emigrantów osiedlających się w Europie tolerancję uważa za tchórzostwo.
I na koniec pytanie (raczej retoryczne), czy gdyby na scenie wystawiono „sztukę” w której gównem obrzucano by wizerunek Mahometa, protesty miałyby miejsce?
Pokuszę się o dwa scenariusze:
1/ sztuka wystawiona zostałaby tylko raz – drugiego dnia nie byłoby gdzie jej wystawiać
2/ wszyscy aktorzy zachorowaliby na dziwną chorobę objawiającą się brakiem czapki oraz narzędzia do jej noszenia.
Scenariusze nigdy się jednak nie sprawdzą. Głowa jest ważniejsza.