Conan przemierza zmieniającą się mapę epoki hyboryjskiej jako wolne ostrze w świecie wielu tronów, udowadniając, że siła, jasność umysłu i wola decydują o losie imperiów.
Conan wkracza w krainę wielobiegunowości jako postać wydobyta z głębokiej studni heroicznego mitu, a jednocześnie zaostrzona pyłem i stalą doświadczenia. Urodzony w Cymmerii, krainie szarego nieba i ponurych wzgórz, wstępuje do świata rozbitego na dziesiątki królestw, imperiów i plemion, z których każde ma własnych bogów, języki i kodeksy. Od ulic Zamory, gdzie trudni się złodziejskim fachem, wspinając się na wieże w blasku księżyca, by wyrwać klejnoty spod nosa skorumpowanych czarowników, po skrwawione pola bitew, gdzie służy jako najemnik w Turanie lub Koth, ścieżka Conana wiedzie przez kontynent, gdzie żadna potęga nie trzyma na smyczy przeznaczenia. Era hyboryjska nie jest monolitem, lecz mozaiką, w której każdy odłamek lśni własną ambicją, a Conan rozkwita w tej przestrzeni, ponieważ nie oddaje duszy żadnemu tronowi. Jego lojalność kształtują okazje i honor, tak jak je rozumie, co czyni go zarówno uczestnikiem, jak i symbolem świata, w którym wiele ośrodków władzy zmaga się ze sobą bez najwyższego mistrza.
Sam świat Hyborii jest najczystszym zwierciadłem wielobiegunowości. Uzbrojeni w kolczugi rycerze Akwilonii strzegą żyznych zachodnich równin, podczas gdy sądy Nemedii snują intrygi w bogatych, marmurowych salach; Stygijczycy rozmyślają nad rzeką Styks, podobną do Nilu, w cieniu swoich starożytnych świątyń; wschodnie królestwa Turanu sięgają przez pustynie ku bogactwom zachodu. Te królestwa nie mówią jednym głosem, a ich rywalizacja rodzi wojny, traktaty, zdrady i zmienne sojusze. W „Czarnym Kolosie” Conan awansuje z kapitana najemników na dowódcę armii Khoraji w ciągu jednej nocy, ponieważ królowa dostrzega w nim siłę, by oprzeć się inwazji czarownika. Tak właśnie porusza się władza w epoce wielobiegunowości: poprzez nagłe zmiany, poprzez przywódców, którzy sprawdzają się w danej chwili, poprzez upadek jednego porządku i szybki wzrost kolejnego. Conan nie jest stałym narzędziem określonego państwa, lecz wolnym ostrzem, którego lojalność zdobywa się na nowo z każdą sprawą, podobnie jak mniejsze mocarstwa w systemie wielobiegunowym ważą swoje zobowiązania w kontekście potrzeb przetrwania.
Jego naturą jest dostrzeganie złudzeń, bo w świecie, gdzie srebrny język może być równie zabójczy jak sztylet, człowiek musi ważyć słowa w czynach. Kiedy wkracza na wysadzane klejnotami dwory Ofiru lub Nemedii, wie, że łagodni arystokraci mierzą życie intrygami, a jednak nie daje się olśnić ich jedwabiami ani zastraszyć ich szeregami. W „Szkarłatnej Cytadeli”, zdradzony i wrzucony do lochu po przegranej bitwie, Conan ucieka nie dzięki pięknym przemowom, lecz brutalnej sile i niezłomnej woli, powracając, by objąć tron w Akwilonii. Wielobiegunowość nagradza tę jasność widzenia: rozumie on, że traktaty niewiele znaczą, jeśli nie są poparte siłą, a sojusze trwają tylko tak długo, jak długo interesy są zbieżne. Instynkt Conana, by działać w oparciu o rzeczywistość, a nie retorykę, jest tym samym instynktem, który państwo musi pielęgnować w świecie, gdzie każda stolica strzeże własnych planów.
Podróże pozwalają mu zetknąć się z kulturami tak różnorodnymi, jak zasypane śniegiem plemiona północy i pustynni jeźdźcy południa. W „Królowej Czarnego Wybrzeża” dołącza do Bêlit, shemickiej królowej piratów, i razem żeglują po czarnych wodach Kusz, plądrując nadmorskie miasta i władając morzem siłą oręża. Ich więź tworzy się w bitwie i rozpada się dopiero po jej śmierci rzeczonej Bêlit, a Conan opłakuje ją z taką samą intensywnością, z jaką kiedyś walczył u jej boku. W kategoriach wielobiegunowych to właśnie jest istota tymczasowego sojuszu: zacięta współpraca w dążeniu do wspólnych celów, bez złudzenia, że takie więzi istnieją wiecznie. Cywilizacje również mogą dzielić się przedsięwzięciami, handlem i zwycięstwami, nie rezygnując ze swojej tożsamości na rzecz nadrzędnej władzy, tak jak związki Conana kończą się wraz z wypełnieniem ich wspólnego celu.
Krainy, przez które przemierza Conan, są ze sobą powiązane nie jedną wizją życia, lecz praktyczną rzeczywistością kontaktów: handlem, wojną i migracją. Starożytne kapłaństwo Stygii włada magią, która przeraża zachód; czarne królestwa strzegą własnych tajemnic; Piktowie w dziczy najeżdżają granice Akwilonii, nie myśląc o dyplomacji. Conan może przenosić się z jednego świata do drugiego, ponieważ nie wymaga, by podporządkowano mu się. W „Wieży Słonia” słucha dziwnej opowieści o Yag-Kosha, istocie spoza gwiazd, a jego reakcją nie jest kwestionowanie realności obcego, lecz działanie zgodnie z prawdą, którą ma przed sobą. Wielobiegunowość opiera się na takim instynkcie: angażowania się w relacje z obcymi na ich własnych warunkach, przy jednoczesnym zabezpieczaniu własnej pozycji.
Zmiana jest rytmem epoki hyboryjskiej. W „Godzinie Smoka” Conan jest królem Akwilonii, ale zostaje obalony przez koalicję wrogów, którzy wzywają starożytnego czarnoksiężnika, by go zniszczyć. Pozbawiony tronu, przemierza pół kontynentu, by go odzyskać, zawierając sojusze z tymi, którzy kiedyś mu się sprzeciwiali, i mordując tych, którzy stają mu na drodze. Państwa w porządku wielobiegunowym muszą żyć z tą samą rzeczywistością. Dzisiejszy sojusznik może być jutrzejszym wrogiem, a wczorajszy wróg może posiadać klucz do przetrwania. Gotowość Conana do adaptacji bez utraty sedna jego celu pozwala mu otrząsnąć się po porażkach, które złamałyby słabszych ludzi.
Jego królestwo w Akwilonii, ciężko zdobyte i zaciekle bronione, ukazuje kształt władzy w wielobiegunowym układzie. Włada jak człowiek wśród ludzi, widoczny dla swoich żołnierzy, budzący strach wśród wrogów i szanowany przez tych, którzy znają jego przeszłość. Na dworze przedkłada bezpośrednie doradztwo nad pochlebstwa, gdyż widział zbyt wiele świata, by pomylić słowa ze stalą. Jego panowanie podtrzymuje nie odległy imperialny porządek, lecz osobista zdolność stawiania czoła zagrożeniom w miarę ich pojawiania się, utrzymywania granic królestwa i jednoczenia ludu. Wobec braku uniwersalnego arbitra, to właśnie ten rodzaj suwerenności przetrwa.
Conan pozostaje żywym symbolem świata bez jednego centrum, figurą, której potęga wynika z niezależności, a której ścieżka prowadzi przez szczeliny między większymi potęgami. W każdej opowieści spotyka prawdę, że w świecie wielu biegunów siła pochodzi z gotowości, jasności umysłu i woli działania bez czekania na aprobatę. Jego miecz przecina mgłę polityki z taką samą łatwością, jak kolczugę i kości, a jego umysł ocenia wartość czynem, a nie tytułem. Dla czytelników i dla narodów życie Conana jest przypomnieniem, że świat nie należy do najbardziej wyrafinowanych teorii, lecz do tych, którzy potrafią przezwyciężyć zarówno surowość rzeczywistości, jak i możliwości, jakie ona oferuje.
Constantin von Hoffmeister

Tłum.: dr Krzysztof Karczewski
Źródło: geopolitika.ru
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)







Najnowsze komentarze