Rząd w Damaszku oficjalnie ponaglił Moskwę w sprawie kontraktu na system antyrakietowy S-300, który od września zeszłego roku pozostaje zawieszony w próżni po decyzji Kremla. W wywiadzie dla libańskiej gazety al-Akhbar, syryjski minister spraw zagranicznych Walid al-Mualim podkreślił, iż nie ufa amerykańskim zapewnieniom, iż naloty sił powietrznych USA na cele Państwa Islamskiego nie będą wymierzone również w armię syryjską.
– Zdajemy sobie sprawę, że prezydent USA Barack Obama z przyczyn wewnętrznych pragnie uniknąć wojny z Syrią. Jednak nie wiemy, jak Obama zachowa się pod wzbierającą presją, która będzie jeszcze skuteczniejsza, jeżeli Republikanie zwyciężą w nadchodzących wyborach – powiedział syryjski minister, dodając, iż Rosjanom została szczerze przedstawiona sytuacja.
O dostawie S-300 dla syryjskiego wojska głośno zrobiło się w maju 2013 za sprawą szumnych deklaracji prezydenta FR Władimira Putina, o czym pisaliśmy na naszym Portalu. Jak się okazało, był to tylko bluff mający na celu nastraszyć Amerykanów i pozostałych popleczników tzw. syryjskiej opozycji. Jak podkreśla Press TV, rosyjski prezydent „nie podając jakiegokolwiek powodu obwieścił we wrześniu 2013 roku, że dostawa S-300 do Syrii zostaje zawieszona”.
Wcześniej, bo w 2007r., Moskwa dobiła targu z Teheranem na te same systemy antyrakietowe . Podpisany kontrakt miał wartość 800 milionów USD. W 2010 roku Kreml wycofał się jednak pod silnym naciskiem USA, ONZ i Izraela w związku z zagrażającym rzekomo światowemu pokojowi irańskim programem nuklearnym. Władze Islamskiej Republiki zaniosły w odwecie pozew przeciwko Rosji do międzynarodowego trybunału w Genewie, domagając się od Moskwy odszkodowania w wys. 4 miliardów USD. Iran oznajmił też ostentacyjnie, że jego przemysł zbrojeniowy do 2016 roku wyprodukuje lepszy system, całkowicie rodzimego pochodzenia. Nie były to puste pogróżki: pierwsze próby sprawności irańskiego „Bavar S-373” odbyły się na przełomie sierpnia i września 2014 roku, o czym informowały media.
DD
Na podstawie: presstv.ir, rt.com
Komentarz: Niezawodna w swym rzekomym „antyglobalizmie” alterglobalistyczna Rosja znowu udowadnia, że nie będzie umierać za Damaszek. Dostarczenie S-300 mogłoby zmienić dylemat bezpieczeństwa w całym regionie i zbyt wzmocnić Syrię, zwalniając rząd syryjski od przykrego obowiązku dalszego interwencyjnego skupowania innych produktów rosyjskiej zbrojeniówki. Wiele wskazuje na to, że rację ma wybitny włoski faszysta i ideolog Trzeciej Pozycji, Gabriele Adinolfi: co do spraw absolutnie zasadniczych, Moskwa, Tel-Awiw i Waszyngton grają w jednej drużynie. Na planszy ich brudnych gierek znajdują się państwa narodowe, pragnące tylko ocalić swoją niepodległość bądź uciskane narody, pragnące ową niepodległość sobie wywalczyć.
Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)








Jakie to anty-atlantyckie, dymać sojusznika na dostawę niezbędnego sprzętu i to bez jakiejkolwiek spłodzonej naprędce wymówki. Po prostu „nie” i już, bo tak sobie postanowił były KGBowiec. Na pohybel kacapskim świniom, może dzięki newsom takim jak ten niektóre szury przejrzą na oczy. Ukraina, Syria, Irak, Tybet, Palestyna – wspólna walka przeciw imperialistycznym golemom.