Około 1500 nacjonalistów wzięło udział w tegorocznych obchodach „Dnia Honoru” (Becsület Napja) w Budapeszcie. Wydarzenie ma upamiętnić krwawe walki z 11 lutego 1945 roku, kiedy to niedobitki armii węgierskiej i niemieckiej oraz formacje Strzałokrzyżowców próbowały przerwać pierścień oblężenia. Dwa dni później miasto skapitulowało.
Na dziedzińcu zamku w Budzie zebrali się działacze i sympatycy Ruchu Pax Hungarica (Pax Hungarica Mozgalom), Węgierskiego Frontu Narodowego (Magyar Nemzeti Arcvonal), Ruchu 64 Komitaty (Hatvannégy Vármegye Ifjúsági Mozgalom), Betyársereg oraz wielu niezrzeszonych narodowców. W trakcie przemówień podkreślano przede wszystkim poświęcenie obrońców stolicy Węgier przed komunistyczną nawałą oraz zwracano uwagę na swoistą analogię do ówczesnych wydarzeń – dziś również narody Europy zagrożone są przez bezbożny liberalizm i „postęp” zwalczający odwieczne Wartości, których należy bronić do końca. Viktor Béres z Węgierskiego Frontu Narodowego przypominał, iż mając wiarę w Boga, nie musimy się niczego obawiać. „Jesteśmy żywym dowodem, iż są jeszcze Węgrzy w naszej ojczyźnie, którzy się nie zdegenerowali”. Głos zabrał także katolicki kapłan.
Obchody próbowała zakłócić nieliczna grupka „antyfaszystów” oraz zwolenników religii holocaustu.


Błąd, grupa nie istnieje! Sprawdź składnię! (ID: 9)







Niemcy widzą z której strony padł strzał, a kto był sojusznikiem!
Wielkie Węgry, Wielka Polska, Wielkie Niemcy- razem przeciwko bolszewikom!
vonSchwarzau zdrowiótki? Czy ktoś się podszył pod nick? Mnie interesuje czy był ktoś z Jobbiku, jeśli nie to dlaczego.
Do that is your opinión of Jobbik? There are European comrades who accuse them of traitors…
@vonSchwarzau,
Romantyzm internacjoanlistyczny ciągle w modzie, co? „Niemcy widzą z której strony padł strzał”, starsi towarzysze w wierze narodowo-socjalistycznej rozdają surowym spojrzeniem gesty pochwały lub niezadowolenia, a Polacy czy Węgrzy powinni się rumienić ze wstydu lub drżeć? Ja sobie zdaję sprawę, że w czerwcu 1941 r. wielu mogło wierzyć w europejski sojusz antybolszewicki (tak samo szczery jak pat Ribbentro-Mołotow). Ale w 2014 r. chyba jesteś ostatnim Поле́зный идиот na tym froncie.
Co to za bełkot?
Historia lubi się powtarzać. Jeśli trzeba będzie walczyć przeciwko eurokomunistom, to powinniśmy się zjednoczyć skuteczniej niż to było w walce przeciwko bolszewikom. Bo z diabłem się walczy, a nie prowadzi debaty i polityczne zagrywki. Bo diabeł jest sprytniejszy.
A nawet jeśli europejskie państwa by się nie zjednoczyły, co oczywiste, to my powinniśmy pójść drogą Aleksandra Czarniewskiego.
Strzałokrzyżowcy, jedna z ciekawszych formacji nacjonalistycznych Europy. Kitartas!