life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Prof. Grzegorz Motyka: Zbrodnia Wołyńska – podstawowe fakty

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy Polska i Ukraina budziły się do niepodległego życia, bardzo często mówiło się, że Polaków i Ukraińców nic nie dzieli oprócz historii. Państwo polskie jako pierwsze uznało niepodległość Ukrainy, bardzo szybko podpisano traktat graniczny.

Dzisiaj powiedziałbym nawet dobitniej: nie dzieli nas już nawet historia, tylko jeden jej fragment. Właśnie zbrodnia galicyjsko-wołyńska. Odmienność polskiego i ukraińskiego spojrzenia na tę kwestię jest bardzo duża. Jednak niezależnie od tego jak w swoich ocenach różnią się polscy badacze, to właściwie wszyscy oni godzą się, że była to polska tragedia i zbrodnia, której w żaden sposób nie wolno usprawiedliwiać. Polscy historycy zgadzają się również, że w żadnym wypadku nie można postawić znaku równości pomiędzy działaniami odwetowymi polskiego podziemia, a zorganizowaną operacją UPA. Ta ostatnia była akcją etnicznego czyszczenia, prowadzoną na terenie kilku województw. Z kolei polski odwet miał charakter lokalny, jest to zjawisko w żaden sposób nieporównywalne.

Jeżeli chodzi o stronę ukraińską, to są tacy profesorowie jak Ihor Iljuszyn, który ocenia zbrodnię galicyjsko-wołyńską jednoznacznie. Poza wąskimi, faktograficznymi sprawami dzieli nas jedno. Ja uważam, że przeprowadzona wtedy czystka etniczna spełnia definicję ludobójstwa. Iljuszyn sądzi zaś, że historyk nie powinien czynić tego typu odniesień. Jego zdaniem rola naukowca kończy się w momencie opisania przebiegu wydarzeń.

O definiowaniu tamtych wydarzeń:

Po ukraińskiej stronie panuje głębokie przekonanie, że w roku 1943 doszło na Wołyniu do buntu społecznego, że ukraińscy chłopi chwycili za broń. Ten bunt przerodził się w wojnę pomiędzy UPA a Armią Krajową. Mówi się, że obie strony popełniały podobne zbrodnie, w związku z czym powinniśmy pokiwać głową nad polskimi i ukraińskimi ofiarami i uznać, że obie strony konfliktu były podobne do siebie.

Polacy mówią jednoznacznie: tamte wydarzenia to była rzeź, ludobójstwo. Niestety, polska strona często nie chce słyszeć, że doszło wtedy i do polskiego odwetu.

O liczbie ofiar zbrodni galicyjsko-wołyńskiej:

Jeżeli chodzi o liczby, są szacunki od 80 do 130 tysięcy. Ja proponuję liczbę około 100 tysięcy, a jednocześnie trzeba prowadzić badania dalej.

O konflikcie ukraińsko-polskim w latach 1943-47:

Dzielę ten konflikt na dwie fazy. Pierwsza z nich (1943-1945) upływa w cieniu działań banderowskich, ludobójczej czystki etnicznej. Druga faza (1945-1947) to czas komunistycznych czystek etnicznych, kiedy dynamiczną rolę pełnią polscy i sowieccy komuniści.

Akcja „Wisła” to według mnie stalinowska czystka etniczna i jednocześnie zbrodnia komunistyczna w rozumieniu ustawy o IPN.

O stosunku ludności ukraińskiej do UPA:

Rzeczywiście było tak, że UPA miała dość szerokie poparcie społeczne. Inaczej nie utrzymałaby się do lat pięćdziesiątych na terenach zachodniej Ukrainy, walcząc z komunistami.

W czasie wojny istniało poparcie dla UPA, ale nie zawsze było tak, że jej zwolennicy popierali także mordy na polskiej ludności. Ukraińcy widzieli UPA jako siłę walczącą o niepodległość, ale nierzadko dystansowali się od sposobów ich działań.

Zachowały się dramatyczne raporty OUN z niektórych napadów na polskie miejscowości w 1943 roku. Badano, jak na mord na kilkunastu Polakach reaguje ludność ukraińska. Początkowo, według raportu, ludność nie wierzy, że taką masakrę zrobili „nasi”. Potem, kiedy już zaczynają wierzyć, bo OUN się z tym specjalnie nie kryje, dzielą się na dwie grupy. Jedni mówią: „no trudno stało się”. Inni pytają: „ale jak można mordować kobiety i dzieci?”

Warto wspomnieć o liczbie 1000 Ukraińców, którzy ratowali swoich sąsiadów, Polaków. A przecież ustalono te nazwiska bez jakiś szczególnie pogłębionych badań, wydaje się więc, że takich osób wśród Ukraińców było zdecydowanie więcej.

Banderowcy zabijali też małżeństwa mieszane, gdzie jedna z osób była narodowości polskiej, a druga – ukraińskiej. Niekiedy zmuszali jednego ze współmałżonków do zabicia drugiego. Liczba takich małżeństw, gdzie współmałżonek zabił drugą osobę stanowi margines. Równie niewiele jest sytuacji, gdy ktoś mówił: nie zabiję żony/męża, zabijcie nas razem. Największa grupa to tacy, którzy wspólnie uciekają. Chcą przetrwać jako rodzina, a wiedzą, co ich czeka.

O moralnej odpowiedzialności Stepana Bandery za antypolskie czystki:

Bandera po zamachu na Bronisława Pierackiego został skazany na karę śmierci. Zamieniono mu ją na dożywocie. Zwolniony z więzienia po uderzeniu Niemiec na Polskę, tworzy swoją frakcję OUN. W 1941 roku aresztowany. Do jesieni w 1944 roku przebywa w Sachsenhausen. Nie mógł mieć on wpływu na wydarzenia na Wołyniu, nie miał wtedy łączności ze swoimi ludźmi.

Ponosi on jednak moralną odpowiedzialność za zbrodnie galicyjsko-wołyńską. Masakry były dokonywane w jego imieniu, a on nigdy się od nich nie odciął. Co istotne, takie pierwsze plany, aby przeprowadzić antypolską czystkę przy pomocy udawanej żakierii istniały już w 1939 roku. Plan wołyński tylko w szczegółach różnił się od tego z 1939 roku.

O polskim odwecie:

Mówię o tym w Polsce i na Ukrainie, tworząc swoje prace zawsze piszę z punktu widzenia praw człowieka. Ja nie dlatego mówię, że zbrodnia galicyjsko-wołyńska była ludobójstwem, bo zginęli tam Polacy. Była ludobójstwem, bo zginęli tam ludzie. Gdyby to nie byli Polacy, a Tutsi, mówiłbym dokładnie to samo.

Tak samo staram się patrzeć na polski odwet. Jeżeli mówię, że w niektórych miejscowościach ginęli ukraińscy cywile (kobiety i dzieci), a takich miejscowości było niestety sporo, to uważam, że doszło tam do zbrodni wojennych.

Ale tak samo twardo sprzeciwiam się postawieniu znaku równości między zbrodnią galicyjsko-wołyńską, a polskim odwetem. I nie dlatego, że jestem Polakiem i chciałbym uchronić polskie podziemie przed strasznymi zarzutami. Mówię tak dlatego, że jakkolwiek nie patrzę w te dokumenty, to mi wychodzi, że to są zupełnie inne, nieporównywalne zjawiska.

We Lwowie spotkałem się z bardzo niechętną reakcją sali – i to nie wtedy gdy mówiłem, że zbrodnia galicyjsko-wołyńska była ludobójstwem. Ukraińcy oburzali się wtedy, gdy mówiłem, że polski odwet to było coś innego. Że nie można tego porównywać. Ukraińcy odbierają to często nie jako opis historyczny, a polską intrygę, która ma urazić ich godność narodową.

Twierdzę, że w działaniach odwetowych do 1945 roku zginęło około 10 tysięcy Ukraińców. Widzę, że część z Państwa nie wierzy w takie liczby, ale wynikają one z liczenia oddolnego, mozolnej pracy badawczej. Niestety, zdarzało się, że Polacy wybijali całe wioski, dość wspomnień miejscowość Sahryń, gdzie zginęło kilkaset osób.

Sam rozmawiałem z człowiekiem z tej miejscowości. Gdyby nie to, że w Kenkarcie miał literę „P”, a nie „U”, zginąłby tak jak wszyscy inni. Ci, którzy twierdzą, że ukraińscy cywile w Sahryniu, czy innych wsiach jeżeli już ginęli z rąk polskich to albo z przypadku, albo dlatego, że współpracowali z UPA, mówią nieprawdę. Zachowały się raporty AK z pacyfikacji takich wiosek. W jednym z takich dokumentów można przeczytać, że zabito 23 osoby, w tym 5 Polaków. Ci ostatni zginęli, bo podawali się za Ukraińców – myśleli, że mają do czynienia z wojskiem UPA. I akowcy rozstrzeliwali ich jak leci.

Są polscy historycy, którzy tego nie dostrzegają. Są jednak i tacy, którzy głośno o tym mówią. Ale problem w tym, że nierzetelni ukraińscy historycy biorą takie przykłady polskiego odwetu i mówią, że to było to samo, co zbrodnia UPA. Nam w Polsce trudno jest prowadzić takie dyskusje: jak powiedzieć prawdę o tym odwecie, ale jednocześnie nie pozwolić, aby przez to wygrała nieprawda?

O frakcjach OUN-owskich:

W czasie wojny były dwie takie frakcje, po wojnie powstała trzecia. W 1940 roku organizacja ukraińskich nacjonalistów dzieli się na dwie frakcje. Ich nazwy pochodzą od przywódców obu organizacji. Są to więc „melnykowcy” (OUN-M) i „banderowcy” (OUN-B). Z Melnykiem poszli „starzy”, czyli dawni oficerowie armii austro-węgierskiej, członkowie Ukraińskiej Armii Galicyjskiej. Z Banderą poszli „młodzi”, którzy nie mogli walczyć w czasie wcześniejszej wojny, bo mieli wtedy po 10-12 lat.

Mimo że obie frakcje walczyły o stworzenie niepodległej Ukrainy o pewnym nacjonalistycznym modelu ustrojowym, ci młodzi byli bardziej radykalni. Melnykowcy bardziej liczyli się z realnym rachunkiem sił, Banderowcy byli zdecydowani działać bez względu na koszty. Przystępowali do otwartych działań partyzanckich, chętniej sięgali po przemoc wobec cywili.

Po wojnie wykształciła się trzecia frakcja: OUN za Granicą. Skąd się wzięli? Otóż na emigracji frakcja OUN-B zaczęła odtwarzać swoje struktury. Doszło do sporu między tymi, którzy w czasie wojny siedzieli w obozach koncentracyjnych w Niemczech, a tymi którzy walczyli w UPA.

Aby zrozumieć ten konflikt, trzeba cofnąć się do 1943 roku. To może dziś brzmieć dziwnie, ale w tym samym czasie, kiedy OUN-B przystępował do antypolskich czystek, część jego struktur postanowiła stanąć na platformie… demokratycznej. Zdawano już sobie sprawę, że Niemcy przegrają wojnę i dobry czas dla nacjonalizmów się kończy. Na zewnątrz należało się więc przedstawiać jako zwolennicy demokracji – miało to być takie propagandowe zagranie. W ramach upływu czasu w środowisku banderowskim zaczęto coraz bardziej przychylać się do właśnie, takiego demokratycznego kierunku. Po wojnie doszło do sporu. Pod koniec lat 40-tych OUN za Granicą współpracował z Amerykanami, reszta, ci którzy pozostali z Banderą – z Anglikami.

O Tarasie Borowcu, „Tarasie Bulbie”:

„Taras Bulba” nie był członkiem OUN. On walczył o zupełnie inną Ukrainę. Walczył o Ukraińską Republikę Ludową, w której są równe prawa dla wszystkich. Tworząc formację UPA, nawiązywał do tradycji „petlurowskich”. A więc do walki Petlury z władzą sowiecką w latach dwudziestych. Co ciekawe, w tamtych walkach z bolszewikami Ukraińców wspierał polski wywiad.

Taras Borowiec tworząc w 1942 roku swoją partyzantkę wprost nawiązywał do tradycji. Z kolei banderowcy, kiedy formowali własne oddziały partyzanckie początkowo chcieli je inaczej nazwać. Miała to być: Ukraińska Narodowa Armia Rewolucyjna. Zobaczyli jednak, że „Taras Bulba” stał się bardzo popularny. Wołyńscy kierownicy OUN uznali, że nie ma sensu tworzyć nowej jakości. I że lepiej, proszę wybaczyć taki ekonomiczny żargon, „przejąć markę, która już zafunkcjonowała na rynku”.

Banderowcy próbowali nakłonić „Tarasa Bulbę”, by się do nich przyłączył. Odmówił. Twierdził, że UPA w rozumieniu narodowców to armia partyjna, nie państwowa. On się na to nie godził. Banderowcy siłą wcieli jego oddziały przy pierwszej nadającej się ku temu okazji. Zamordowali mu żonę. Warto też dodać, że Taras Borowiec potępił antypolskie czystki.

prof. Grzegorz Motyka

Na podstawie: Piotr Olejarczyk „Rzeź na Wołyniu: udawany bunt chłopski”. Pełny tekst ukazał się na Portalu historycznym Histmag.org. Materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

wolynzbrodnia


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , , , , , ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

4 Komentarzy

  1. „O moralnej odpowiedzialności Stepana Bandery za antypolskie czystki:

    Bandera po zamachu na Bronisława Pierackiego został skazany na karę śmierci. Zamieniono mu ją na dożywocie. Zwolniony z więzienia po uderzeniu Niemiec na Polskę, tworzy swoją frakcję OUN. W 1941 roku aresztowany. Do jesieni w 1944 roku przebywa w Sachsenhausen. Nie mógł mieć on wpływu na wydarzenia na Wołyniu, nie miał wtedy łączności ze swoimi ludźmi.

    Ponosi on jednak moralną odpowiedzialność za zbrodnie galicyjsko-wołyńską. Masakry były dokonywane w jego imieniu, a on nigdy się od nich nie odciął. Co istotne, takie pierwsze plany, aby przeprowadzić antypolską czystkę przy pomocy udawanej żakierii istniały już w 1939 roku. Plan wołyński tylko w szczegółach różnił się od tego z 1939 roku.”

    Bardzo często słyszy się takie opinie kiedy mówi się o odpowiedzialności Bandery siedzącego w Sachsenhausen, ale z tą moralną odpowiedzialnością to dość mocno naciągana teza, bo takim tokiem myślenia można lubianemu w końcu przez wszystkich polskich nacjonalistów (nacjonalistów, a nie „narodowych” troglodytów!) Petlurze zarzucić zbrodnie na Żydach, bo jego oddziały dopuściły się masowych pogromów na nich, podobnie oddziały Tarasa Bulby też masakrowały polskie wioski mimo sprzeciwu Bulby. Takim tokiem rozumowania można i wielu polskim bohaterom zarzucić zbrodnie.
    Czy w takim razie Bandera był odpowiedzialny za ludobójstwo? Według mnie trudno powiedzieć, jako więzień specjalny miał możliwość korespondowania ze swoim ugrupowaniem, tak więc Grzegorz Motyka nie do końca mówi precyzyjnie. W tym temacie jest jedna wielka niewiadoma, jeśli Bandera wysyłał instrukcje dotyczące eksterminacji to jest odpowiedzialny, jeśli nie robił tego to nie jest pod żadnym względem odpowiedzialny za zbrodnie, a na pewno nie ma czegoś takiego jak mityczna „moralna odpowiedzialność” bez uczestniczenia w tym. To jest taki sam tok rozumowania jaki mają Żydzi kiedy lamentują swoje pierdololo o wyolbrzymionym „holokauście”. Jestem za potępieniem zbrodni i wskazaniem prawdziwych winowajców, a nie urojonych. Nie wiadomo o roli Bandery tak więc powinno się to zostawić historykom żeby badali tą kwestię to może coś się dowiemy. Z pewnością za głównych winowajców ludobójstwa baderowskiego na Polakach są dwie osoby: Roman Szuchewycz i Dmytro Klaczkiwski bo to oni dowodzili UPA i przewodzili OUN-B pod nieobecność Bandery i to o nich Polacy powinni najbardziej pamiętać w tym negatywnym znaczeniu.

  2. Ukraińcy często mówią, że „Polacy też mordowali”. Zwolennicy bandytów z UPA zapominają jednak o skali polskiego odwetu, a przede wszystkim jego odmiennym charakterze. Owszem ginęli często niewinni ludzie, a nikomu nawet nie przyszło do głowy nawet 1% bestialstwa rezunów.

    • @Kresowiak
      Ukraińcy chcą „rozmyć” własną winę podnosząc kwestię akcji odwetowych podjętych przez stronę polską. Całkowitą winę za wydarzenia, które określa się jako „Rzeź Wołyńska” ponoszą Ukraińcy ponieważ to ich akcje wywołały reakcje strony przeciwnej. Jak Pan słusznie zauważył pomimo tego, że z polskiej ręki mogła zginąć bliżej nieokreślona liczba niewinnej ludności ukraińskiej, sposób postępowania naszych rodaków był zupełnie inny. Stawianie znaku równości pomiędzy polską samoobroną, a bandami dziczy turańskiej jest kompletnym nieporozumieniem. Nota bene próba budowy „panteonu” narodowego w oparciu o ludobójców świadczy o historycznej nędzy tego narodu.

  3. @Polski Patriota
    „Stawianie znaku równości pomiędzy polską samoobroną, a bandami dziczy turańskiej jest kompletnym nieporozumieniem. Nota bene próba budowy „panteonu” narodowego w oparciu o ludobójców świadczy o historycznej nędzy tego narodu”.
    Niech Pana słowa będą ostatecznym podsumowaniem tych dyskusji o rzekomej symetrii w działaniach obu stron na Wołyniu i w Galicji.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*