life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Antoni Szacki „Bohun” – Byłem dowódcą Brygady Świętokrzyskiej

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

brygada-szackiHistoria działań bojowych Brygady Świętokrzyskiej w czasie II Wojny Światowej opowiedziana przez jej dowódcę Antoniego Szackiego „Bohuna”. Wznowienie wspomnień wydanych pod tym samym tytułem po raz pierwszy w kraju w latach dziewięćdziesiątych.

360 stron.

W tydzień po sformowaniu Brygady otrzymałem wiadomość od szefa wywiadu mjr. Nałęcza, że komunistyczne oddziały leśne przeprowadzają koncentrację w lasach w okolicy Krzepina, celem zaatakowania i zniszczenia naszego oddziału (Oddział II Sztabu Głównego NSZ był wtedy w Brygadzie). Wobec powyższych meldunków powziąłem decyzję uprzedzenia komunistów i zaatakowania ich w miejscach koncentracji. Dzisiaj nie pamiętam już dokładnie rozkazu operacyjnego do działania na „Garbatego”, wiem tylko, że był on starannie przygotowany i opracowany.

Ze względu na zachowanie tajemnicy, celem uzyskania pełnego zaskoczenia, kazałem szefowi sztabu mjr. Zębowi rozesłać rozkazy do wykonania przed samym wymarszem. Wymarsz wyznaczony był nad ranem o godzinie 4-tej. Cała akcja, pod względem wykonania przez dowódców poszczególnych grup, była bez zarzutu. Niestety, uderzyliśmy w próżnię i zamiast skoncentrowanych oddziałów komunistycznych „Garbatego”, natrafiliśmy na oddział „Batalionów Chłopskich” w sile plutonu. Okazało się, że komunistyczne oddziały zostały powiadomione o zamierzonej przez nas akcji przez swego agenta, „wtyczki”, znajdującej się w Il-im oddziale naszego sztabu. Sprawa ta wyszła na jaw dopiero po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny Kielecko-Radomskie.

Pierwsza zatem próba nie przyniosła należytego rezultatu, ale dała mi możność oceny dowódców i wyciągnięcia wniosków na przyszłość. Osobiście, byłem bardzo zadowolony.

Wśród niektórych dowódców, szczególnie tych, którzy poprzednio dowodzili samodzielnymi oddziałami leśnymi, słyszałem ostrą krytykę, nacechowaną brakiem bezstronności. Nie starałem się ich przekonać, bo wiedziałem, że to nie osiągnie celu. Pozostawiłem to czasowi i dalszym wypadkom.

O godzinie 11.30, na sygnał wystrzelonej zielonej rakiety, bataliony wyruszyły z podstaw wyjściowych do natarcia. II batalion 202 pułku posuwał się powoli w terenie pokrytym lejami po bombach lotniczych i połamanymi drzewami. Dochodząc do obozu, na swej drodze napotkał nową przeszkodę – dość głęboką rzeczkę z jednym tylko wąskim mostem. Nastąpiło krótkie zatrzymanie się oddziałów. Na rozkaz – „biegiem przez most” – cały batalion przekroczył rzekę. Z niemieckich bunkrów odezwały się ciężkie karabiny maszynowe, na szczęście, pociski wysoko gwizdały nad naszymi głowami.

Kompanie mjr. Rusina w natarciu wpadły na dziedziniec obozu, na którym stały zabudowania administracji niemieckiej. Większość SS-manów znajdowała się w jednym z tych budynków, spożywając obiad. Zaskoczeni, próbowali się bronić, lecz po postawionym im 5 minutowym ultimatum, wywiesili białe chorągiewki i poddali się. Z podniesionymi do góry rękami, małymi rękami, małymi grupkami wychodzili z budynku. Po szczegółowej, osobistej rewizji, zostali ustawieni w szereg pod murem.

Tymczasem I batalion 202 pułku, po unieszkodliwieniu bunkrów N1 i N2, obsadził fabrykę „Holiszów”, wystawiając ubezpieczenia w kierunku na Pilzno.

Obóz koncentracyjny „Holiszów” został zdobyty. Do niewoli wzięto 200 SS-manów i 15 kobiet-dozorczyń.

Uwolnione kobiety-więźniarki wybiegły z baraków na dziedziniec, aby nas przywitać. Radość ich z odzyskanej wolności była tak wielka, że trudno mi opisać wrażenia, jakie wtedy przeżyłem, patrząc na te wynędzniałe w pasiakach postacie, rozpromienione niespodziewanym szczęściem. Zapanował niesamowity hałas, powstały z mieszaniny radosnego śmiechu, głośnego płaczu, krzyków i bieganiny.

W pewnej chwili podbiegł do mnie mój adiutant ppor. Zygmunt z meldunkiem, że po lewej stronie znajdują się dwa baraki, podwójnie otoczone płotem z drutu kolczastego pod prądem elektrycznym. Brama zamknięta jest na łańcuchy z kłódkami. Drzwi baraków również były pozamykane. Z małych okienek wyglądały wychudzone twarze i słychać było głośne wołanie o pomoc.

Natychmiast kazałem przyprowadzić komendanta obozu i wyłączyć prąd elektryczny z kolczastego ogrodzenia. Na moje pytanie o powód zamknięcia i odizolowania tych dwóch baraków odpowiedział, że na rozkaz Hitlera są w nich zamknięte więźniarki pochodzenia żydowskiego. Budynki te, wraz ze znajdującymi się kobietami, miały być oblane benzyną i spalone w momencie zbliżania się wojsk amerykańskich do Holiszowa na odległość 20 km. Po otwarciu bramy, wszedłem na teren zabudowań i zobaczyłem stojące dookoła każdego baraku beczki z benzyną. Zapytałem go, czy wykonałby ten rozkaz? Zaczął się tłumaczyć, że jest oficerem Wehrmachtu, że funkcje komendanta obozu objął dopiero parę dni temu. Przysięgał, że nigdy nie wykonałby tego rozkazu i tak dalej… Nie słuchałem go więcej. Drzwi do baraków zostały przez żołnierzy otwarte.

Chciałem wejść do wnętrza, ale makabryczny widok, jaki ujrzałem, zatrzymał mnie na progu. Z mroków budynku, wydostawał się na zewnątrz potworny odór wydzielin ludzkich zmieszany z wonią rozkładających się trupów. Z tych czeluści, na światło dzienne wypełzały z wielkim płaczem radości, pozostałe przy życiu kobiety. Ze słabości nie mogły ustać na nogach.

Odszedłem na bok i patrząc na nie, myślałem nad zwyrodnieniem ludzkiej natury. W tym czasie, podczołgała się do moich nóg jedna z więźniarek i zaczęła całować moje stopy. Potem wyciągnęła jakieś zawiniątko i podając mi powiedziała: „Udało mi się przed Niemcami schować dolary. Chcę je teraz panu ofiarować w dowód wdzięczności za uratowanie mi życia”.

Zwracając jej w gazetę zawinięte pieniądze, odpowiedziałem, że jestem już wynagrodzony tym, że udało nam się uratować tyle żyć ludzkich, a pieniądze niech schowa dla siebie, bo teraz na pewno jej się przydadzą. Wraz z uwolnionymi więźniarkami przeżywałem trudną do opisania radość. Byłe dumny i zadowolony z dobrze wykonanego zadania bojowego przez moich dzielnych oficerów, podoficerów i żołnierzy. I tym razem mnie nie zawiedli.

Na placu przed budynkami kobiety-więźniarki tarmosiły i biły dozorczynie obozowe. Kazałem kpt. Gustawowi zainterweniować i odprowadzić jeńców do Vsekar. Kpt. Gustaw zorganizował dla nich obóz jeniecki, który później, po wkroczeniu armii amerykańskiej, został przekazany władzom amerykańskim. Zdobyte magazyny z żywnością zostały oddane do dyspozycji uwolnionych kobiet.

Liczba uwolnionych więźniarek wynosiła 1000 kobiet różnych narodowości jak: Polki, Francuzki, Czeszki, Rumunki, Jugosłowianki i pochodzenia żydowskiego.

Zdobyto ciężkie karabiny maszynowe, ręczne karabiny maszynowe, pistolety maszynowe i granatniki, oraz wielką ilość, różnorodnej amunicji i granatów ręcznych. Dzięki temu siła ogniowa naszych oddziałów znacznie wzrosła.

Straty Brygady – dwóch rannych.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , ,

Podobne wpisy:

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*