life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Ernst Jünger: Strach mieszczanina

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Dążenie mieszczanina do hermetycznego zabezpieczenia przestrzeni życiowej przed wtargnięciem elementarnych mocy to szczególnie dobitny wyraz pradawnych dążeń do bezpieczeństwa, które można prześledzić w przyrodzie i dziejach ducha, i w ogóle w każdej poszczególnej egzystencji. W tym sensie za zjawiskiem, jakim jest mieszczanin, skrywa się wieczna możliwość, którą odnajdują w sobie wszystkie epoki i każdy człowiek – podobnie jak każda epoka i wszyscy ludzie mają do dyspozycji odwieczne formy ataku i obrony, choć nie jest przypadkiem, które z tych form w sytuacji rozstrzygnięcia zostaną zastosowane. Mieszczanin z góry czuje się skazany na obronę, przy czym mury zamku i mury miasta wyrażają różnicę, jaka zachodzi między ostatnim a jedynym azylem. To również wyjaśnia, dlaczego stan adwokacki od samego początku odgrywa w polityce mieszczańskiej istotną rolę oraz dlaczego w wojnach między narodowymi demokracjami trwają spory o to, kto jest ofiarą agresji. Lewica to ręka obrony. Nigdy mieszczanin nie odczuje popędu, aby ochotniczo stawić czoła losowi w walce i zagrożeniu, gdyż sfera elementarna leży poza jego zasięgiem, jest tym, co nierozumne, a zatem bezwzględnie nieobyczajne. Dlatego wciąż będzie starał się od niej oddalić, wszystko jedno, czy będzie mu się jawiła jako moc i namiętność, czy w prażywiołach ognia, wody, ziemi i powietrza.

Z tego punktu widzenia wielkie metropolie z przełomu wieków jawią się jako idealne twierdze bezpieczeństwa, jako absolutny tryumf muru, który od ponad stulecia cofał się od przestarzałych pierścieni obronnych, otaczając stopniowo życie czymś w rodzaju kokonu – jako kamień, jako asfalt, jako szkło – i wnikając niejako w jego najbardziej wewnętrzne po – rządki. Każde zwycięstwo techniki jest tu zwycięstwem wygody, a obecność żywiołów określa ekonomia. Wyjątkowość epoki mieszczańskiej polega jednak nie tyle na dążeniach do bezpieczeństwa, ile na wyłączności tych dążeń. Bierze się to stąd, że sfera elementarna jawi się tu jako bezsens, a w związku z tym mur graniczny mieszczańskiego ładu oznacza jednocześnie mur graniczny rozumu. Dzięki niemu mieszczanin odgranicza się od innych fenomenów, takich jak wierzący, wojownik, artysta, żeglarz, myśliwy, przestępca czy wreszcie, jak stwierdziliśmy, robotnik. Być może już w tym miejscu wyjaśni się powód niechęci, którą mieszczanin odczuwa wobec tego rodzaju fenomenów, już poniekąd w swoich ubraniach wnoszących do miast woń zagrożenia. To odraza do ataku nie tyle na rozum, ile na kult rozumu, ataku możliwego już przez sam fakt istnienia odmiennych postaw życiowych. Jedno z posunięć myślenia mieszczańskiego zmierza do demaskacji ataku na kult rozumu jako ataku na rozum, a następnie do odrzucenia tegoż ataku jako nierozumnego. Można odpowiedzieć, że zbieżność tych natarć istnieje jedynie w świecie mieszczańskim, jak bowiem istnieje specyficznie mieszczańskie pojmowanie robotnika, tak istnieje też specyficznie mieszczański rozum, który tym się właśnie charakteryzuje, że jest nie do pogodzenia ze sferą elementarną. Cecha ta żadną miarą nie odnosi się do opisanych wyżej odmiennych postaw życiowych.

Tak oto bitwa dla wojownika to proces, który rozgrywa się w obrębie wzniosłego ładu, tragiczny konflikt dla poety to stan, w którym ze szczególną wyrazistością można ujawnić sens życia, a płonące lub spustoszone trzęsieniem ziemi miasto jest dla przestępcy polem wzmożonej aktywności. Podobnie człowiek wierzący uczestniczy w poszerzonym kręgu sensownego życia. Za sprawą nieszczęścia bądź niebezpieczeństwa, nie mniej niż za sprawą cudu, los wciąga go w potężniejsze zrządzenie, a sens tego aktu uznany zostaje w tragedii. Bogowie lubią objawiać się w żywiołach, w płonących gwiazdach, w gromie i błyskawicy, w krzaku gorejącym, którego nie trawi płomień. Zeus drży na najwyższym tronie z rozkoszy, podczas gdy ziemia po horyzont grzmi bojem ludzi i bogów, tu bowiem właśnie widzi potężne potwierdzenie zakresu swej mocy. Istnieje wzniosły oraz nikczemny stosunek człowieka do sfery elementarnej, jak również wiele obszarów, na których zagrożenie i pewność otacza jeden i ten sam ład.

Mieszczanin natomiast to człowiek, który bezpieczeństwo uznaje za wartość dla siebie najwyższą, określając tym samym sposób własnego życia. Najwyższą mocą, w której widzi gwarancję bezpieczeństwa, jest rozum. Im bliżej znajduje się jego centrum, tym szybciej zanikają mroczne cienie skrywające groźbę, która niekiedy – w czasach, gdy wydaje się, że ani jedna chmurka nie zasłania nieba – ucieka w niezmierzoną dal. A jednak zagrożenie zawsze istnieje, wiecznie próbując, niczym żywioł, przerwać tamy, którymi otacza się ład, i staje się – według prawideł tajemnej, ale nieprzekupnej matematyki – tym bardziej śmiertelne i namacalne, im skuteczniej ład zdołał je z siebie wykluczyć. Zagrożenie bowiem nie tylko pragnie uczestniczyć w ładzie, ale jest też matką owej najwyższej pewności, która nigdy nie stanie się udziałem mieszczanina. Natomiast idealny stan bezpieczeństwa, do którego dąży postęp, opiera się na globalnym panowaniu mieszczańskiego rozumu, dzięki któremu źródła zagrożeń mają nie tylko się zmniejszyć, ale w końcu całkowicie wyschnąć. Realizacja tego zadania polega na tym, że zagrożenie jawi się w złudnym blasku rozumu jako bezsens, tracąc tym samym możliwość stawiania jakichkolwiek roszczeń rzeczywistości. W świecie tym chodzi o to, aby zagrożenie widzieć jako nonsens, a zostaje ono przezwyciężone w tym samym momencie, gdy objawi się w lustrze rozumu jako błąd. Da się to szczegółowo wykazać w obrębie wszelkich duchowych i materialnych porządków mieszczańskiego świata.

Tendencja ta jest wyraźnie jest widoczna w dążeniu, aby państwo, z istoty oparte na hierarchii, postrzegać jako społeczeństwo, którego podstawową zasadą jest równość i które powstało na skutek aktu rozumu. Także w szeroko zakrojonej rozbudowie systemu ubezpieczeń, za sprawą którego powinno być rozłożone, a tym samym poddane rozumowi nie tylko ryzyko polityki zagranicznej i wewnętrznej, ale też życia prywatnego – w dążeniach do rozcieńczenia i neutralizacji losu za pomocą rachunku prawdopodobieństwa. Następnie w licznych i bardzo zawikłanych staraniach, aby życie psychiczne ująć w postaci ciągu przyczynowo-skutkowego, transponując ze stanu nieobliczalności w stan obliczalności, a zatem włączając do władczego kręgu świadomości. Wszelkie problematyzacje w obrębie tej przestrzeni – artystyczne, naukowe czy polityczne – wychodzą z założenia, że konfliktu można uniknąć. Jeśli jednak nieuchronnie nadchodzi, czemu trudno zaprzeczyć w obliczu permanentnych przestępstw lub wojen, wówczas należy go zdemaskować jako błąd, a powtórzeń unikać dzięki wychowaniu lub oświeceniu. Błędy te występują tylko dlatego, że do powszechnej świadomości nie dotarły jeszcze składowe wielkiego rachunku, w wyniku którego ludność globu powinna stać się ludzkością jednolitą, z gruntu dobrą i rozumną, a przeto i z gruntu bezpieczną. Wiara w moc przekonywania tak zarysowanych perspektyw jest jednym z powodów, dla którego oświecenie zwykle przecenia siły, jakimi dysponuje.

Sfera elementarna jest zatem wciąż obecna. Choć można ją dość skutecznie wypierać, proces ten ma określone granice, gdyż sfera elementarna należy nie tylko do świata zewnętrznego, ale i do każdej jednostki jako jej niezbywalne wiano. Człowiek żyje w obszarze elementarnym tyleż jako istota naturalna, co demoniczna. Żaden wniosek rozumu nie zastąpi uderzeń serca bądź czynności nerek, i nie ma takiej wielkości, nawet takiej jak rozum, która nie ulega czasem nikczemnym lub dumnym namiętnościom życia. Źródła sfery elementarnej są dwojakiej natury. Istnieją, po pierwsze, w samym świecie, który zawsze jest groźny, podobnie jak morze, co kryje w sobie niebezpieczeństwo nawet podczas najgłębszej ciszy. Wy – pływają one, po drugie, z serca człowieka, który tęskni za grami i przygodami, za nienawiścią i miłością, za triumfem i upadkiem, który tak samo tęskni za tym, co niebezpieczne, jak za bezpieczeństwem, i któremu stan głębokiej pewności słusznie jawi się jako coś niedoskonałego. Istnieje wszakże obszar panowania mieszczańskich wartościowań, wyznaczający granicę, do której to, co pierwotne, zdaje się cofać – zdaje się , gdyż, jak zobaczymy, potrafi się ono skryć za niewinnymi maskami nawet w centrum mieszczańskiego świata.

Należy przede wszystkim stwierdzić, że urodzonemu obrońcy jawi się na osobliwej pozycji obronnej, a mianowicie na pozycji romantycznej. W człowieku ujawnia się jako romantyczna postawa, a w świecie jako romantyczna przestrzeń. Przestrzeń romantyczna nie posiada własnego centrum; istnieje je – dynie w projekcji. Spoczywa w cieniu mieszczańskiego świata, którego światło nie tylko określa jej rozciągłość, ale który może ją też w każdej chwili wszędzie i z łatwością zniwelować. Świadczy o tym fakt, że przestrzeń romantyczna nigdy nie objawia się jako teraźniejsza, a dystans należy wręcz uznać za jej najistotniejszy znak rozpoznawczy – przy czym dystans, którego miarę określa teraźniejszość. Bliskość i dal, jasność i ciemność, dzień i noc, sen i rzeczywistość – oto współrzędne pozycji romantycznej. Z racji swego oddalenia od aktualnego czasu przestrzeń roman – tyczna jawi się jako przeszłość, a do tego jako przeszłość zabarwiona resentymentem wobec każdorazowej teraźniejszości. Z kolei oddalenie od aktualnej przestrzeni jawi się jako ucieczka ze sfery na wskroś bezpiecznej i przenikniętej świadomością, i dlatego wraz ze zwycięskim po – chodem techniki jako najskuteczniejszego środka świadomości topnieje w oczach liczba romantycznych krajobrazów. Jeszcze wczoraj znajdowały się gdzieś „daleko w Turcji” albo w Hiszpanii czy Grecji, dziś jeszcze w lasach tropikalnych pasa równikowego lub na lodowych koro – nach biegunów, ale jutro znikną ostatnie białe plamy tej osobliwej mapy tęsknot człowieka. My wszakże powinniśmy wiedzieć, że cudowność – widziana jako postawa zdolna wyczarowywać z miłością dźwięk średniowiecznych dzwonów lub woń egzotycznych kwiatów – należy do wybiegów podrzędnego ducha.

Romantyk próbuje stosować wartościowania elementarnego życia, przeczuwając jego wagę, ale w nim nie uczestnicząc, stąd nieuniknione są blaga lub rozczarowanie. Rozpoznaje niedoskonałość mieszczańskiego świata, której nie potrafi jednak przeciwstawić nic innego jak tylko ucieczkę. Lecz ten, kto naprawdę jest powołany, o każdej godzinie i w każdym miejscu znajduje się w przestrzeni elementarnej. Tymczasem jednak przeżywaliśmy spektakl – triumf świata mieszczańskiego, tworzącego parki narodowe, gdzie jako osobliwość utrzymuje się ostatnie resztki zagrożeń i wyjątkowości. Nie ma wcale wielkiej różnicy między ochroną ostatniego bizona w Parku Yellowstone a utrzymaniem owej barwnej klasy ludzkiej, której zadanie polega na zajmowaniu się innymi światami. Tak jak przestrzeń romantyczna jawi się w oddaleniu – ze wszystkimi oznakami fatamorgany – tak postawa romantyczna jawi się jako protest. Istnieją epoki, w których wszelkie odniesienia człowieka do sfery elementarnej wyrażają się jako zdolność romantyczna, z wyraźnie już zaznaczonymi punktami erupcji. Pozostaje kwestią przypadku, czy erupcja ta ujawni się jako zniszczenie w jakimś oddalonym obszarze, w upojeniu, w obłędzie, w nędzy czy śmierci. Wszystko to są formy ucieczki, podczas których jednostka – po tym jak przemierzy krąg duchowego i cielesnego świata w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia – składa broń. Niekiedy to złożenie broni dokonuje się w formie ataku, jak w tonącym okręcie, z którego wystrzeliwują jeszcze na oślep salwę z dział bocznych. Znowu nauczyliśmy się cenić wartość ludzi poległych na Straconej Pozycji. Istnieje wiele tragedii, z którymi wiąże się wielkie nazwisko, istnieją jednak inne, bezimienne, które pochłonęły całe warstwy i niczym trujący gaz pozbawiły je życiodajnego powietrza. Mieszczanin zdołał już prawie przekonać awanturnicze serce, że niebezpieczeństwo nie istnieje, a światem i jego historią rządzą prawa ekonomii. Młodym ludziom, którzy w noc i mgłę opuszczają dom rodzinny, uczucie podpowiada, że w poszukiwaniu niebezpieczeństwa trzeba uciec bardzo daleko, do krajów, gdzie pieprz rośnie, za morze, do Ameryki, do Legii Cudzoziemskiej. Stąd możliwe stały się zjawiska, z trudem tylko posługujące się własnym, doskonalszym językiem, jak choćby po – eta porównujący się do albatrosa, którego potężne, stworzone dla burzy skrzydła w obcym i bezwietrznym otoczeniu stanowią jedynie przedmiot uciążliwej ciekawości, albo urodzony wojownik, który zdaje się nicponiem, gdyż wstrętem napawa go życie kramarzy.

Ernst Jünger

Fragment książki „Robotnik”. Do kupienia w księgarni PWN.

ernstjuenger2


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , ,

Podobne wpisy:

  • 19 lutego 2015 -- Ernst Jünger – Robotnik
    Najważniejsze dzieło teoretyczne Jüngera - prorocze i pionierskie. Jego echa odnaleźć można u Heideggera, Deleuze’a, Baudrillarda czy Virilio, teoretyków społeczeństwa masowego. Le...
  • 5 kwietnia 2015 -- Ernst Jünger: Trucizna demoliberalnego Systemu
    Żyjemy w sytuacji, w której ani praca, ani posiadanie, ani majątek nie przynoszą zysków, a dochód zmniejsza się proporcjonalnie do obrotu. Świadczy o tym pogarszanie się sytuacji ż...
  • 29 marca 2011 -- Bogdan Kozieł: Era Robotnika
    Rok 1932 był dla Niemiec okresem wyjątkowo niespokojnym, ca­łe społeczeństwo w gorączkowym napięciu oczekiwało rewolucyj­nego przewrotu. O tym, że Niemcy stoją u progu rewolucji ...
  • 5 lutego 2014 -- Prof. Adam Wielomski: Ernst Jünger i niemiecka rewolucja konserwatywna
    W literaturze przedmiotu długo utrzymywał się pogląd jakoby rewolucja konserwatywna była zjawiskiem specyficznie niemieckim, co wynikało z faktu, że to właśnie w Niemczech Armin ...
  • 22 kwietnia 2020 -- Mikołaj Bierdiajew: Wola życia i wola tworzenia kultury
    W naszej epoce nie ma bardziej ważnego tematu dla nauki i dla życia niż temat kultury oraz cywilizacji, ich różnicy i wzajemnych stosunków. Jest to temat czekającego nas losu. Nic ...

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*