life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Andrzej Solak: Wandea – zryw w imię Boga i Tradycji

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

10 marca 1793 r., ludność departamentu Wandea w zachodniej Francji, żarliwie katolickiej i rojalistycznej la Vandée, ruszyła do boju “za Wiarę i króla” przeciw rewolucyjnym władzom w Paryżu. “Musimy walczyć, bo Republika nas zmiażdży. Rzeczą kobiet jest modlić się. My, mężczyźni, musimy się bić!”* – zadeklarował przywódca zrywu, Jakub Cathelineau.

Cztery lata wcześniej tłum podburzonych paryżan wziął szturmem Bastylię – stare królewskie więzienie – uwalniając siedmiu przebywających w nim kryminalistów. Radośnie fetowano owe “ofiary despotyzmu”, z dumą obnoszono na pikach odrąbane głowy obrońców – żołnierzy z regimentu wojskowych inwalidów.… Tak rozpoczęła się Rewolucja Francuska, zwana Wielką. Wydarzenia nabrały wkrótce tempa. W ciągu trzech lat obalono monarchię, proklamując powstanie Republiki. Z ogromną furią zaatakowano Kościół Katolicki. Zamordowano 3 tysiące duchownych, 40 tysięcy deportowano. Burzono i profanowano świątynie i klasztory. Na miejsce chrześcijańskiego kalendarza wprowadzono nowy, pogański.

Rozpoczęło się polowanie na prawdziwych i domniemanych wrogów Rewolucji. W ciągu kilku lat gilotyna – sławna “brzytwa narodowa” – ścięła siedemnaście tysięcy głów. “Kontrrewolucjonistów” zsyłano do obozów koncentracyjnych w Gujanie, zwanych “suchą gilotyną”, w których umierało 70 % deportowanych oraz do kazamatów na wyspie Ré, gdzie wskaźnik śmiertelności wśród więźniów dochodził do 50 %. Wszędzie wybuchały krwawe pogromy – w jednej tylko “masakrze wrześniowej” (1792) w Paryżu z rąk rewolucyjnego motłochu poniosło śmierć 1400 osób, w tym 220 księży oraz wielu chorych, starców i niedorozwiniętych dzieci, wywleczonych z kościelnych szpitali i przytułków. W styczniu 1793 r. spod ostrza gilotyny spadła głowa “obywatela Kapeta” – króla Ludwika XVI. Niedługo potem władze ogłosiły przymusowy pobór 300 tysięcy rekrutów do swej armii, która miała rozpalić rewolucyjny pożar w całej Europie. Były to krople, które przelały kielich goryczy u szczerych katolików i monarchistów. Departament Wandea chwycił za broń.

Wandejczyków rozpalał duch prawdziwie religijnej krucjaty. Pomni tradycji wojen z protestantami z XVI i XVII wieku, w których zasłynęli nieugiętą walecznością, szli do boju odmawiając różaniec. Na piersiach nosili szkaplerze z Najświętszym Sercem Jezusa – które rychło stało się ich Symbolem. Przyjęli nazwę – Armia Katolicka i Królewska (Armée Catholique et Royale).

Rewolucyjne władze początkowo lekceważą „bandytów z Wandei”. Niesłusznie – powstańcy atakują z niezwykłym męstwem, a ich postawa znajduje żywy oddźwięk w całym kraju. Do Wandejczyków dołączają szuani – chłopscy partyzanci z Bretanii i departamentu Mayenne. Mnożą się bunty i spiski rojalistów – ramię przy ramieniu walczą chłopi, szlachta i mieszczanie, zadając kłam propagandzie rewolucjonistów. Wkrótce wojna domowa ogarnia 53 departamenty.

Rządzący Francją Komitet Ocalenia Publicznego rzuca wszystkie siły do zdławienia rebelii. Zaostrza się terror – obsługa gilotyn pracuje bez wytchnienia. Po strajkach tkaczy w Lyonie, największym ośrodku przemysłowym Francji, stracono bądź deportowano 60 tysięcy robotników – połowę ludności miasta!

Przy odbijaniu z rąk rojalistów Tulonu szlify zdobywa Napoleon Bonaparte, naonczas kapitan artylerii w służbie Republiki. Żądny kariery przyszły “cesarz Francuzów” donosi uniżenie rewolucyjnym satrapom: “(…) brocząc jeszcze we krwi zdrajców, donoszę Wam z radością, że rozkazy Wasze spełnione, Francja pomszczona. Ani wiek, ani płeć oszczędzonymi nie były. Ci, których okaleczyły tylko armaty republikańskie, rozsiekani zostali mieczami wolności i bagnetami równości…” Pod tym kwiecistym raportem widnieje podpis: “Brutus Bonaparte, obywatel sankiulota…”**

Zwolennik radykalnego komunizmu, Babeuf, postuluje, by przez wzmożoną akcję gilotynowania rozwiązać problem przeludnienia Francji oraz kłopotów z wyżywieniem ludności. Władze, najwyraźniej, stosują się do tej rady, a wśród wysłanych na szafot jest i Babeuf. W rewolucyjnej gorączce szczury zaczynają zagryzać się nawzajem – w iście gangsterskich porachunkach giną wszyscy ważniejsi przywódcy Rewolucji, w tym Danton i Robespierre. Ale dla Wandei nie ma to większego znaczenia. Na Wandeę wydano wyrok śmierci.

Zgodnie z rozporządzeniami władz „wandejscy bandyci” mają być wyjęci spod prawa, zabijani zaraz po schwytaniu. 1 sierpnia 1793 r. wchodzi w życie dekret o eksterminacji Wandei

“– Zniszczcie Wandeę, a uratujecie Ojczyznę – grzmi z rewolucyjnej trybuny mówca Barére. – Trzeba wyniszczyć doszczętnie tę buntowniczą rasę, podpalić ich lasy, ściąć zbiory, zniszczyć ich stada!”*

Na Wandeę uderzają nieprzeliczone armie, w tym dwanaście budzących grozę “kolumn piekielnych” generała Turreau. Miasta i wioski buntowniczego departamentu wycinane są w pień. Po raz pierwszy w nowożytnych dziejach ateistyczno-pogańskie państwo realizuje planowo ludobójstwo swych katolickich poddanych. Żołnierze republikańscy rozpruwają brzuchy ciężarnym kobietom, obnoszą dzieci na ostrzach bagnetów, rozcinają szablami noworodki, a ich dowódcy paradują w spodniach uszytych ze skóry Wandejczyków. Rewolucjoniści zatruwają studnie arszenikiem, na szeroką skalę stosują też gazy trujące, a przysłani przez Paryż “naukowcy” eksperymentują nad gospodarczym wykorzystaniem ludzkiego tłuszczu… Rewolucjonista Carrier, po utopieniu w Loarze pięciu tysięcy skazańców, stwierdza z zachwytem: “– Cóż za rewolucyjny potok z tej Loary!”*

A Wandea broni się, zachwycając męstwem i rycerską postawą. Z czasem walka staje się coraz brutalniejsza – przerażające okrucieństwo sług Rewolucji wywołuje chęć odwetu. Po bitwie pod Chemille, kiedy to rozgromiono republikańską armię generała Berruyera, tłum zbrojnych w topory Wandejczyków udaje się do stodoły, zamienionej w prowizoryczny obóz jeniecki; czterystu schwytanych rewolucjonistów ma spotkać okrutna kaźń. Nie spotka – jeden z wandejskich wodzów, Maurycy d’Elbée, staje na drodze swych żołnierzy. Przypomina dawno wypowiedziane słowa: “– I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom!” W stodole zapada cisza, przerywana tylko szeptami przerażonych jeńców. “– Jako i my odpuszczamy!” – powtarza z mocą d’Elbée. Powstańcy wycofują się; jeńców uwolniono. Tego samego Maurycego d’Elbée, wziętego potem do niewoli, bezlitosna Rewolucja wyśle przed pluton egzekucyjny…

Insurekcja upada, choć ostatnie grupy nieprzejednanych walczyć będą po lasach do 1800 r. Przywódcy Powstania nie żyją – Cathelineau i la Rochejacquelein polegli w walce; d’Elbée, Stafflet i de Charette zostają rozstrzelani; de Bonchamps umiera z odniesionych ran – przed śmiercią prosi swych żołnierzy o darowanie życia 5 tysiącom jeńców.

Republikański generał Westermann, zwany Rzeźnikiem, donosi z dumą Paryżowi: “Nie ma już Wandei, obywatele republikanie. Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła pod naszą wolną szablą. (…) Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które nie będą już rodzić bandytów. My nie bierzemy jeńców (…) litość to nie jest rewolucyjna sprawa”***.

W wojnie domowej, zapoczątkowanej powstaniem w departamencie Wandea, życie straciło ponad 400 tysięcy osób. Gdy doliczymy jeszcze ofiary Terroru, wojen rewolucyjnych i imperialnych, okaże się, że Rewolucja przyniosła śmierć dwóm milionom samych tylko Francuzów. Departament Wandea legł w zgliszczach. Cena za wierność Kościołowi i koronie okazała się straszna. Czy zatem warto było stanąć do walki przeciw okrutnemu przeciwnikowi, bez szans na zwycięstwo?

Podziw dla rycerskiego przeciwnika, współczucie dla pokonanego wroga – nieobce były nawet niektórym republikańskim oficerom.

Ileż heroizmu na próżno! – ubolewali po schwytaniu, skazanego potem na śmierć, wandejskiego wodza, Franciszka de Charette. – Nic nie idzie na próżno! – odpowiada nieugięty Charette. – Nigdy!*

Andrzej Solak

„Wzrastanie”, luty 2002. Przedruk za zgodą Autora. Tytuł – redakcja Nacjonalista.pl.

* cytaty za: M.Robak – W obronie Boga i Króla. Wandea.

** F.Eger – Historia masonerii i innych towarzystw tajnych, Komorów 1997, s.123.

*** K.Kawęcki – Równość pod szafotem, w: Pod znakiem nacjonalizmu. Antologia tekstów „Prawicy Narodowej”, Warszawa 1994, s. 81.

powwan


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: ,

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*