life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Bartosz Bekier: Palestyńskie aspiracje, czyli w obronie intifady

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

psCałkiem niedawno miałem okazję zapoznać się z tekstem „Palestyńskie miraże” dra Adama Danka, który tym razem wprawił mnie w niemałe zdziwienie. O ile w większości przypadków występuje między nami zgodność – i tak zapewne pozostanie, zarówno w kwestiach fundamentalnych, jak i szczegółowych  – tym razem czuję się jednak zobligowany do zabrania głosu polemicznego. Jak głosi pewien wytarty, „neokonserwatywny” slogan:  warto rozmawiać. W celu uzyskania efektu przejrzystości, tekst polemiczny posiada, z grubsza, analogiczną strukturę względem publikacji dra Danka.

Terytorium

Pewne kwestie wymagają wyjaśnienia już we wstępie rozmowy dotyczącej terytorialnego aspektu dążeń palestyńskich. Adam w swoim tekście uzasadniającym geopolityczną mizerię ewentualnego państwa w granicach Autonomii Palestyńskiej odwołuje się do rzekomych przekonań „europejskich i polskich nacjonalistów”, choć ja bez ogródek wyznaję, że nie za bardzo wiem, o kogo właściwie chodzi. Część przytaczanych poglądów nie pasuje bowiem do żadnej znanej mi organizacji nacjonalistycznej. Jądrem sprzeciwu nacjonalistów wobec okupacji Palestyny nie jest bowiem litera prawa międzynarodowego dotycząca „prawa narodów do samostanowienia”. Nie jest nim również wspólne stanowisko z ONZ, które 29 listopada 2012 roku podwyższyło status Autonomii Palestyńskiej do poziomu nieczłonkowskiego państwa obserwatora (przeciw głosowało zaledwie 9 państw, w tym Izrael i USA), czyli usankcjonowało kompromis polegający na akceptacji Państwa Palestyny w granicach obejmujących zarówno Strefę Gazy, jak i Zachodni Brzeg Jordanu. Jako jeden z głównych argumentów przeciwko popieraniu dążeń palestyńskich, Autor wysuwa brak połączenia lądowego między dwoma częściami palestyńskiego terytorium (taki twór wg Adama nie miałby bowiem „geopolitycznego sensu”), oraz problem żydowskiego osadnictwa. Co zatem proponuje Palestyńczykom? Zaakceptowanie państwa okupacyjnego, wysiedleń, rozdzielających murów i forsownej kolonizacji zgotowanej im przez syjonistów w ich własnym domu. Stanowisko europejskich nacjonalistów, takich jak chociażby węgierski Jobbik, czy polskich, reprezentowanych np. przez Falangę, czy NOP, jest diametralnie inne – to całościowy, integralny brak zgody dla bezprawnej okupacji Palestyny przez izraelskie państwo utrzymywane z Waszyngtonu, jako agresywne przedmurze amerykańskich wpływów w regionie. Europejscy nacjonaliści popierają intifadę, począwszy od jej pierwszego zrywu, który przynosi dziś efekty w postaci uzyskania dwóch względnie stabilnych przyczółków osłabiających Izrael, a umacniających Palestyńczyków i ich sojuszników, aż po zwycięstwo, czyli istotne zanegowanie stanu rzeczy, który został proklamowany w 1948 roku. Należy przy tym nadmienić, że to nad Tel Awiwem zawisła groźba permanentnego kryzysu, ponieważ to nie terytorium jest w tym wypadku najważniejszym czynnikiem, lecz demografia – izraelscy politycy nazywają to wprost „bombą demograficzną”, wtórują im zaś raporty strategiczne, jak ten autorstwa Wahida Abdela Meguida, przewidujące, że najpóźniej w ciągu dwóch, trzech dekad Palestyńczycy będą stanowili w Izraelu większość. Sześciomilionowe społeczeństwo izraelskie, które już dziś odczuwa pierwsze symptomy tzw. drugiego przejścia demograficznego, z coraz to większym niepokojem spogląda na wzbierający zewsząd żywioł arabski, w tym palestyński. Niespełna 20 km równiny między Strefą Gazy, a Zachodnim Brzegiem niewiele w tym aspekcie zmienia.

Naród

Autor w swoim tekście, ku wielkiemu rozczarowaniu Palestyńczyków od lat walczących z bronią w ręku o swoją ojczyznę, ogłosił co następuje: naród palestyński nie istnieje. A jak nie ma narodu, to wiadomo, państwo też nie jest potrzebne. Prócz złamania generalnej zasady, jaką jest powstrzymanie się od tak śmiałych, arbitralnych sądów na temat wspólnoty związanej krwią, tożsamością i zbiorowym pragnieniem narodowej niezależności, a także pomylenia „federacyjnych” Bośniaków z „etniczno-religijnymi” Boszniakami w jednej ze swoich egzemplifikacji, Adam popełnił błąd polegający na przykładaniu europejskich klisz do arabskich realiów Bliskiego Wschodu. Czyniąc Palestyńczykom zarzut, że nie mogą pochwalić się starożytnymi, czy XIX-wiecznymi uzasadnieniami legitymizującymi ich państwowość, rykoszetem uderzył również w inne nowoczesne narody arabskie. Bo, przykładowo, cóż mają wspólnego dzisiejsi arabscy mieszkańcy kraju nad Nilem, ze starożytnymi Egipcjanami, prócz przestrzeni, którą zamieszkują? Autor narzeka na brak aktywności palestyńskich ruchów narodowowyzwoleńczych w epoce nowożytnej, lecz w europejskim rozumieniu tego określenia nie było wówczas takich w żadnym ze współczesnych nam narodów arabskich. W XIX wieku, czy na początku wieku XX, nawet nacjonalizm egipski nie miał racji bytu, choć dzisiaj Egipcjanie to bez wątpienia największy bliskowschodni naród. Kwestia przynależności narodowościowej nie istniała w świadomości ówczesnych społeczeństw arabskich, ponieważ zastępowała ją Umma oznaczająca całość wspólnoty muzułmanów. Z modyfikacją tego stanu rzeczy nie radził sobie nawet modernizm, ponieważ wśród Arabów przybrał on początkowo postać Bractwa Muzułmańskiego. Jego założyciel Hasan Al-Banna, a także protoplaści tacy jak Raszid Rida, oraz kontynuatorzy jak al-Hudajbi, czy Sajid Kutb, przyjmowali za swój punkt odniesienia właśnie tradycyjną Ummę wszystkich muzułmanów, a wraz z nimi czynił tak rząd arabskich dusz. Próby zaszczepienia świadomości narodowej na europejską modłę Zachodu były tam wówczas podejmowane tylko przez ideowe symulakry i, mówiąc nieładnie, przeszczepy, jak np. liberalno-narodową partię Wafd w Egipcie, lecz na polu świadomości społecznej nie odniosły one żadnych większych sukcesów*. Społeczeństwa arabskie z pojmowania wspólnotowości jako ponadnarodowej Ummy, przeszły niemalże płynnie do idei panarabskich, silnie powiązanych z socjalizmem. W Egipcie nieudolne rządy zaprzedanej Zachodowi monarchii króla Faruka i partii Wafd zostały obalone w wyniku przewrotu wojskowego, który wyniósł do władzy Gamala Abdela Nasera, ikonę socjalistycznego nacjonalizmu panarabskiego. Naseryzm, jako nowy „sztandar Arabów”, stał się popularny w niemalże całym świecie arabskim, zaś jego zwieńczeniem stało się powołanie w 1958 roku Zjednoczonej Republiki Arabskiej (ZRA), wspólnego państwa Egiptu i Syrii przedzielonego u zbiegu dwóch kontynentów obszarem okupowanej przez Izrael Palestyny. Wyzwolenie tego okupowanego obszaru było nie tylko sprawą Palestyńczyków (posiadających już w wówczas własny Ruch Wyzwolenia Narodowego Palestyny) , ale wszystkich Arabów. ZRA przetrwała aż do lat 70, zaś socjalizm arabski zaczął się „unaradawiać” i partykularyzować, co miało swój wyraz w rozpadzie partii Baas na lokalne gałęzie narodowe. Nieco wcześniej rozpoczął się proces ewolucji paradygmatów dominujących wśród arabskich społeczeństw. Perspektywa panarabska ustąpiła miejsca arabskim tożsamościom narodowym, choć przecież wciąż jest obecna po dziś dzień. Szersze spojrzenie na generalnie młody proces rozwoju partykularnych tożsamości wśród narodów arabskich, tak dalece inny od naszych europejskich doświadczeń, pozwala zrozumieć, jak dalece niesprawiedliwe były sądy dr Danka. Palestyńczycy są narodem arabskim, w pełnym tego słowa znaczeniu i ze wszystkimi konsekwencjami, choć – co też należy uwypuklić – walkę o niezależny byt polityczny prowadzą znacznie dłużej, a przez to również z większą zawziętością. Idąc natomiast tokiem rozumowania Autora, musielibyśmy podważyć prawa większości bliskowschodnich narodów do posiadania swojego państwa. Strach pomyśleć, co by doradził nam Autor, gdy żydowskich osadników było kilkakrotnie więcej, zaś od swojego największego sojusznika otrzymaliby możliwość i środki do zrealizowania koncepcji Wielkiego Izraela (Erec Israel Ha-Szlema) na terenie sąsiednich „państw bez narodów”.

Uzasadnienie

Solidarność z Palestyńczykami jest właściwa nie tylko dlatego, że jest słuszna, jako solidarność z kimś, komu włamano się do domu, zastrzelono część rodziny, a resztę zamknięto w dwóch gettach otoczonych drutem kolczastym, ale również dlatego, że stanowi krwawiący i ropiejący wyrzut sumienia mondializmu, czyli porządku, który należy bezwzględnie unicestwić. Izrael sięgając po metody zbrojne, policyjne, inżynieryjne i kolonizacyjne dokonuje w Palestynie regularnego, systematycznego ludobójstwa. Metody te są najbardziej jaskrawym przykładem dysonansu, który ujawnia hipokryzję rzekomo „cywilizowanego”, „pokojowego” i „stabilizującego” tandemu USA-Izrael. Jest to finansowa, militarna, geopolityczna oś, która oplata również nasz schorowany kontynent. To, co u nas przejawia się w ramach hegemonii wojskowej NATO, dominacji kulturowej kosmopolitycznego „American way of life”, w emocjonalnym szantażu historycznym, narzuconym modelu ekonomicznym i politycznej poprawności, na Bliskim Wschodzie objawia się w formie nagiego terroru. Palestyńczycy, oraz ich więksi, państwowi sojusznicy, lecz także ci nieco mniejsi, w postaci organizacji i partii prowadzących Opór, jak chociażby Hezbollah, a wreszcie europejscy nacjonaliści, rzeczywiście nie mogliby zgodzić się z Adamem Dankiem, bo od lat mają jasne zdanie w tej kwestii. Walka Palestyńczyków ma „sens”, w przeciwieństwie do pretensji izraelskiej ekspozytury atlantyzmu.

Bartosz Bekier

*  Za wyjątek od tej reguły należy uznać nacjonalizm syryjski Antouna Saadeha, który narodził się na przełomie lat ’20 i ’30 XX wieku w łonie południowoamerykańskiej emigracji arabskiej. Socjal-nacjonalistyczna idea Wielkiej Syrii zyskała jednak popularność głównie w najbardziej zeuropeizowanym Libanie i to dopiero pod koniec lat ’40, czyli zaledwie parę lat przed powstaniem palestyńskich organizacji narodowowyzwoleńczych


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , , ,

Podobne wpisy:

  • 16 lipca 2014 -- Warszawa: Bomby na Izrael! Nacjonaliści solidarni z Palestyną
    „Bomby na Izrael – już czas!” – pod takim hasłem, w poniedziałek 14 lipca,  działacze warszawskiego oddziału NOP pikietowali w stolicy pod ambasadą Izraela. Rozdano również kilka...
  • 4 stycznia 2014 -- Adam Danek: Palestyńskie miraże
    W nacjonalistycznych środowiskach Europy, w tym Polski, powszechnym poparciem cieszy się postulat utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego – kosztem Izraela, z którego teryt...
  • 10 lutego 2014 -- Adam Danek: Bliskowschodni węzeł
    Lektura polemicznych odpowiedzi [1] na mój tekst „Palestyńskie miraże” przekonała mnie o potrzebie uzupełnienia jego treści o sprawy, które wcześniej pozostawiłem domyślności czyte...
  • 28 kwietnia 2014 -- Adam Danek: Palestyna nie jest mirażem
    Czasem trzeba stwierdzić własną pomyłkę. W napisanych przed paroma miesiącami artykułach „Palestyńskie miraże” i „Bliskowschodni węzeł” starałem się wykazać brak podstaw dla istnie...
  • 7 sierpnia 2010 -- Prof. Norman Finkelstein: „Wielka hucpa” – Wprowadzenie
    W trakcie pracy nad tą książką uświadomiłem sobie, że oto obcho­dzę swoistą rocznicę. Dwadzieścia lat temu, zbierając materiały do rozprawy doktorskiej o teorii syjonizmu, zetk...
Subscribe to Comments RSS Feed in this post

2 Komentarzy

  1. „izraelskie państwo utrzymywane z Waszyngtonu, jako agresywne przedmurze amerykańskich wpływów w regionie.”
    .
    Popieranie Izraela przynosi Stanom Zjednoczonym same straty (polityczne, ekonomiczne, militarne i wizerunkowe). Waszyngton nie popiera Izraela z powodu zimnego wyrachowania politycznego, tylko dlatego, że musi, ponieważ od czasu przejęcia przez żydowską finansjerę 100 lat temu kontroli nad podażą pieniądza w USA, to państwo jest kontrolowane przez Żydów.

  2. Świetny tekst Bartosza. Syntetyczna prezentacja i podsumowanie stanowiska praktycznie wszystkich europejskich NR w kwestii Palestyny oraz Izraela. Myślę, że jeśli Adam Danek liczył na merytoryczną polemikę, nie może być zawiedziony.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*