life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Adam Danek: Palestyńskie miraże

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

palestyna-nie-izraelW nacjonalistycznych środowiskach Europy, w tym Polski, powszechnym poparciem cieszy się postulat utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego – kosztem Izraela, z którego terytorium miałoby ono zostać wykrojone. Ugrupowania i ruchy nacjonalistów podniosły ten postulat wręcz do rangi dogmatu: twierdzenia z zasady nie poddawanego w wątpliwość ani nawet pod dyskusję, ponieważ uznanie go za niepewne stanowi odstępstwo od prawdy. Ale sferą właściwą dla dogmatów pozostaje religia, a nie polityka. W polityce myślenie dogmatyczne prowadzi do tworzenia sobie fałszywego obrazu rzeczywistości i owocuje podejmowaniem błędnych decyzji.

Brak terytorium

Jednostki polityczne powstające na mapie świata – głównie państwa – aby mogły okazać się trwałe, powinny posiadać kształt terytorialny zapewniający solidne podstawy geopolityczne ich funkcjonowaniu, tzn. gwarantujący im względną samodzielność w dłuższej pespektywie czasowej. Często wskazuje się, że takiej geopolitycznej podstawie brakuje malutkiemu państwu Izrael* (którego terytorium w najwęższym miejscu nie przekracza kilkunastu kilometrów szerokości). Tym bardziej jednak z punktu widzenia geopolityki nie miałoby racji bytu hipotetyczne państewko palestyńskie, utworzone z mikroskopijnej Strefy Gazy – zaledwie niewielkiej części izraelskiego terytorium państwowego. Tzw. autonomia palestyńska chce włączyć w skład swojego przyszłego państwa jeszcze jedną część obecnego terytorium państwa Izrael – Zachodni Brzeg Jordanu, zdobyty przez Żydów w 1967 r. na Jordanii w „wojnie sześciodniowej” (podobnie jak Strefa Gazy została wówczas zdobyta na Egipcie). Władze Izraela nie zgadzają się jednak na żadne negocjacje w sprawie statusu Zachodniego Brzegu, a by uprawomocnić swoje panowanie nad nim, prowadzą forsowną rozbudowę żydowskiego osadnictwa na tej ziemi, nie zważając na protesty i przeciwdziałania dyplomatyczne. Ale nawet gdyby pominąć tę okoliczność, pomiędzy Strefą Gazy a Zachodnim Brzegiem Jordanu brakuje bezpośredniego połączenia lądowego – ich granice nie stykają się w żadnym punkcie. Państwo złożone z dwóch niepowiązanych ze sobą kawałków, odseparowanych od siebie pasem terytorium innego, w dodatku nieprzyjaznego państwa, byłoby absurdem.

Brak historii

Ruchy niepodległościowe mogą się przekonująco powoływać na konkretną tradycję państwową z wcześniejszego okresu, tak jak w XIX wieku czynili to Polacy i Czesi, a obecnie czynią na przykład Burowie w RPA. Nigdy jednak nie istniała tradycja państwowa Palestyny. Pradawna nazwa tej ziemi brzmiała Kanaan, a w czasach rzymskich – Judea. W II wieku, po stłumieniu żydowskiego powstania niepodległościowego Szymona Bar-Kochby, Rzymianie dla pognębienia pokonanych Izraelitów zmienili administracyjną nazwę prowincji z Judei na Syria Palestina, zaczerpniętą od nazwy morskiego ludu Filistynów, który w czasach starotestamentowych był tradycyjnym wrogiem Izraela. Kiedy po I wojnie światowej państwa Ententy pod płaszczykiem mandatowego systemu powierniczego Ligi Narodów dzieliły się terytorialnym łupem zdobytym na zniszczonym imperium tureckim, władze brytyjskie przemianowały jedną ze swoich nowych posiadłości na Bliskim Wschodzie na mandat Palestyny, posługując się nazwą znaną z dziejów imperium rzymskiego. Nazwa Palestyny pojawiła się więc w nowoczesnej historii Bliskiego Wschodu właściwie przez przypadek.

Brak narodu

Rzecznicy hasła niepodległej Palestyny podnoszą je w obronie rzekomych praw narodu palestyńskiego, poddanego narzuconej, okupacyjnej władzy państwa Izrael. Po pierwsze, nie istnieje żadne „prawo narodów do samostanowienia”. Formułkę tę ukuła podczas I wojny światowej zachodnia koalicja jako propagandową broń przeciw wielonarodowym monarchiom: Turcji, Austro-Węgrom i II Rzeszy. Z faktu istnienia jakiegokolwiek narodu nie wynika wcale, że koniecznie musi powstać odrębne państwo o nazwie pochodzącej od tego narodu. Po drugie, nawet gdyby przyznać rację tej sztucznie wymyślonej formułce, nie istnieje naród palestyński (podobnie jak nie istnieje, acz z nieco odmiennych przyczyn, naród żydowski). „Palestyńczycy” nie różnią się kulturowo, językowo ani etnicznie od reszty Arabów z Bliskiego Wschodu. Kiedy miał powstać domniemany naród palestyński? W 1948 r., kiedy Żydzi zbrojnie zrzucili protektorat ONZ, wywalczyli dla siebie byt państwowy i zaczęli wypędzać ludność arabską z opanowanych przez siebie terenów? W 1964 r., w chwili założenia Organizacji Wyzwolenia Palestyny? A może w 1994 r., kiedy utworzone zostały Palestyńskie Władze Narodowe (bo tak brzmi właściwa nazwa tzw. autonomii palestyńskiej)? Byłby to wówczas przypadek podobny do utworzenia w Jugosławii przez Josipa Broza-Titę dekretem z 1970 r. nowego narodu Muzułmanów, przemianowanego później na Bośniaków. O istnieniu narodu przesądza preskrypcja, czyli „dawność” jego odrębnej tradycji. Żaden prawdziwy naród nie może liczyć zaledwie kilkudziesięciu lat.

Jeżeli zatem władza Izraela ma charakter okupacyjny, to komu po jej likwidacji należałoby zwrócić kontrolę nad terytorium tego państwa? Wielkiej Brytanii? Czy może nieistniejącej już otomańskiej Turcji?

Niektóre grupy europejskich nacjonalistów w swojej retoryce próbują utożsamić poparcie dla niepodległości „Palestyńczyków” z popieraniem chrześcijan w konflikcie religijnym z dominującymi w Izraelu żydami. Dla mieszkańców Bliskiego Wschodu wyznaniowe kryteria samoidentyfikacji zawsze były ważniejsze od etnicznych, ale dla takiego wyobrażenia brakuje podstaw. W starożytności rzymska Palestyna istotnie należała do największych, obok półwyspu Synaj oraz Egiptu właściwego, ośrodków monastycyzmu chrześcijańskiego (m.in. ważny klasztor w Gazie). Obecnie jednak tylko niewielki procent izraelskich Arabów wyznaje chrześcijaństwo; zdecydowaną większość stanowią wśród nich wyznawcy islamu. Chrześcijaństwo na terytorium Izraela bynajmniej nie jest tożsame z mniejszością arabską. Dla przykładu, obecny katolicki patriarcha Jerozolimy, arcybiskup Fouad Twal, jest Arabem, ale jeszcze kilka lat temu stanowisko biskupa pomocniczego Jerozolimy zajmował Jean Gurion, z pochodzenia francuski Żyd.

Brak uzasadnienia

Podkreślam: nie uważam poparcia dla separatyzmu izraelskich Arabów za wykluczone. Lecz muszą za nim przemawiać realniejsze powody i okoliczności, niż tylko czysto emocjonalna ochota zamanifestowania własnej niechęci do Izraela i Żydów. Pokrzykiwanie o niepodległej Palestynie w złudnej nadziei zrobienia na złość państwu Izrael lub światowemu żydostwu (akurat się przejmą) wypada ocenić jako dziecinadę.

Adam Danek

* Opinia ta nie jest bynajmniej bezdyskusyjna. Część geopolityków przekonuje, że byt państwowy Izraela posiada podstawy geopolityczne. Zob. np. Leszek Moczulski, Geopolityka. Potęga w czasie i przestrzeni, Warszawa 2010, s. 111 (przyp. 357).

Komentarz redakcji Nacjonalista.pl: Tekst prezentuje wyłącznie poglądy Autora i nie odzwierciedla stanowiska portalu Nacjonalista.pl, które od lat w przedmiotowej kwestii jest niezmienne i klarowne. Publikacja jest okazją do dyskusji, podkreślmy dyskusji, a nie dziecięcego „masakrowania, zaorania” itp. przejawów niestabilnych emocjonalnie jednostek.


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , ,

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

7 Komentarzy

  1. Adam grubo odleciał w tym tekście. Przyjmując jego rozumowanie, wszystkie narody są wytworem chwili a nie czasu. Dlatego Palestyńczycy mają swoją chwilę tak jak i inni. A twierdzenie że przed 1948 na tych terenach po prostu mieszkali sobie Arabowie a Palestyńczycy nagle pojawili się po masowej imigracji Żydów na te tereny, jest niczym innym jak propagandą Syjonistów. Autor ogólnie z góry przyjmuje w każdym swoim tekście monarchistyczno-konserwatywne pojmowanie kwestii narodu i dlatego tragedią jest dla niego rozpad Austro-Węgier czy II Rzeszy, rozpad który uwolnił wiele narodów, w tym i polski. Na internecie jest masa dowodów na używanie nazwy „Palestyna” na długo przed 1948 rokiem. Na koniec, mitem jest także mówienie o tym że trzeba popierać Izrael bo Żydzi opuszczają inne kraje wtedy. Nigdy wszyscy Żydzi nie emigrują do Izraela a Ci co mają pociągać za sznurki, będą to nadal robić i bez tego tworu. Tragedia Palestyńczyków polega na tym że powoli zwyczajnie poddaje się ich eksterminacji wymazując historię, kulturę i tradycje.

  2. Nie należę do jakichś rewolucyjnych antymonarchistów, aczkolwiek jestem zdania, że prawica zachowawcza, zachowawczy monarchizm różni się znacznie od idei nacjonalistycznej III Pozycji.
    Żydzi są z natury wrodzy Polsce, natomiast Arabowie odnoszą się do nas z sympatią. Wydawało mi się, że pro-syjonizm jest już niemodny nawet na prawicy, ale jak widać próbuje on zawitać w idei narodowo-radykalnej. Dziwi mnie to, gdyż jest to całkowicie nielogiczne pod względem naszej wizji geopolitycznej.
    Poza tym, Państwo Palestyńskie było małe, to prawda. Ale miałoby wielu sojuszników w regionie. Solidaryzm arabski i naseryzm nie są ideami martwymi, obecnie przeżywają wręcz swój renesans. W innej sytuacji jest Izrael, który został tam utworzony sztucznie, w celu usprawiedliwienia brytyjskiej okupacji ziem arabskich, a także stworzenia przeciwwagi dla Arabów. Nie ma tam sojuszników, a jedyną szansą na przetrwanie tego tworu jest prowadzenie do wzajemnego zwalczania się Arabów, przy zaangażowaniu do tego Stanów Zjednoczonych i Związku Socjalistycznej Republik Europejskich.

  3. Jak przeważnie podobają mi się wszystkie teksty Danka, to z tym kompletnie nie trafił. Argumentacja bliźniaczo do newsa na onecie w sprawie raportu nt. antysemityzmu w Europie. Tu pada prawie takie samo stwierdzenie : „niż tylko czysto emocjonalna ochota zamanifestowania własnej niechęci do Izraela i Żydów” Jakbym chciał sobie zamanifestować swoja niechęć do nich, to gwarantuje, że zadowoliłbym się zwykłym „Je**ć żydów”
    W tym wszystkim moim zdaniem błędnym punktem odniesienia jest to, że zbiorowość ludzką, można zawrzeć w tabelkach. Danek przyjmuje tutaj definicje Narodu (za kluczowy warunek istnienia Narodu uznaje czas) jest to zupełnie bez sensowne. Każdy Naród ma prawo do własnego państwa, zwłaszcza kiedy istnieje tożsamość narodowa, wspólna kultura (choćby działalność tradycyjnych kooperatyw na to wskazuje), język i przede wszystkim przez te lata Palestyńczycy udowodnili, że są warci własnego Państwa.
    Podsumowując: śmierć izraelowi, należy im sie

  4. Lubię publicystykę Adama Danka, ale tu jednak wpisał się, świadomie lub nie, w schematy produkowane przez tych, których jak mniemam postrzega jako przeciwników szeroko rozumianego obozu wrogiego demoliberalizmowi. Widać także dość toporną próbę odcięcia się (?) od europejskich środowisk nacjonalistycznych poprzez zastosowanie figury „oni tak bardzo nienawidzą Żydów”, tylko w imię czego? Nie wiem, czy to jakaś nowa forma „realizmu”, czy też specyficzna próba zdefiniowania na nowo swojej tożsamości ideowej? Z braku czasu, krótko odniosę się do części tez – moi Przedmówcy ustosunkowali się do pozostałych.
    Przede wszystkim imputowanie środowiskom narodowo-rewolucyjnym jakieś wrodzonej nienawiści do Żydów przesłaniającej wszystko inne jest zagraniem na poziomie redakcji z Czerskiej. Pisząc środowiska NR mam na myśli zorganizowane grupy, dysponujące jakimś dorobkiem ideowo-wydawniczym, a nie wariatów badających kształty czaszek, napletki, lub komponujących kolejne listy Żydów (zgodnie z nimi redakcja tego portalu to też Żydzi), faktycznych i wyimaginowanych.
    Skoro uznamy, iż twór o nazwie Izrael posiada podstawy geopolityczne, oraz będziemy się tym argumentem posługiwać w dyskusjach z urojonymi „antysemitami”, wtedy trzeba powiedzieć „B” i dodać, iż owszem na takowe podstawy z punktu widzenia i realizacji interesów Sił Morza, których emanacją jest Imperium Americanum, z jego obłędną polityką destabilizacji Bliskiego Wschodu, polityką, której rezultaty odczuwa Europa i płaci za to konkretną ceną. Koszty tej polityki ponoszą także amerykańscy podatnicy, ale to temat na odrębną dyskusję.
    Na koniec wątek „chrześcijan”. Otóż statystycznie, w okresie po powstaniu tworu o nazwie Izrael, rozpoczął się exodus chrześcijan z tego rejonu świata, zwłaszcza palestyńskich chrześcijan. Realia okupacji i terroru, szykany, to wszystko ma konkretne przełożenie na populację tej grupy religijnej.
    Wreszcie istnienie tworu Izrael to pretekst dla określonego lobby do generowania w regionie napięcia, prowokowania do aktów przemocy i wreszcie destabilizacji tych państw, które prowadzą zdecydowanie niezależną od międzynarodowych lobbies politykę. Nie muszę dodawać, kto jaka grupa religijna w ostatnich latach poniosła największą cenę tego szaleństwa. To chrześcijanie, których los jak mniemam, powinien być Adamowi Dankowi bliski.

  5. Ja generalnie lubię Adama Danka i jego środowisko. Jego artykuły i referaty , które widziałem na necie są na bardzo wysokim poziomie oraz zgadzam się z dużą częścią jego poglądów np: nacjonalizm integralny , ale generalnie zdarza mu się ”Szaleć” i to często np: pochwały w stronę Korei Północnej, maoistów etc. Ten teks jest typowym przykładem kiedy Adam ”Szaleje” :P – Palestyńczycy mają prawo do tej ziemi bo to jest ICH ziemia , z której zostali wypędzeni i tyle w temacie … Nie ma co dalej rozmyślać , sprawa jest prosta jak dla mnie. 1 + 1 = 2.

    • AD gdy pisał ten tekst nie chodziło o to, czyja ta ziemia jest tylko bardziej podważał istnienie realnej tożsamości palestyńskiej i negował sens mieszania się nacjonalistów w konflikt izraelsko-palestyński. Sam z tym tekstem nie zgadzam się, zresztą sam AD zmienił poglądy na ten temat to wiadomo

  6. Zgłosiłem już artykuł polemizujący z Adamem Dankiem, w którym staram się bronić stanowiska Trzeciej Pozycji oraz Narodowego Odrodzenia Polski, a także własnych poglądów dotyczących „Wolnej Palestyny”.
    Czekam na przyjęcie. Od razu ostrzegam, że jest to w zasadzie mój debiut, więc proszę o wyrozumiałość. :) Postaram się wyrobić i częściej coś publikować. ;)

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*