life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Dr Tomislav Sunić: Obóz Świętych Duchów

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Prezentujemy artykuł autora znanego zarówno w świecie akademickim, jak i pośród szanowanych europejskich środowisk nacjonalistycznych. Tekst dotyczy głównie kwestii masowej imigracji i ustosunkowania się do niej nacjonalistów oraz Kościoła – w artykule można znaleźć dużo krytycznych uwag odnośnie postawy hierarchów tej Instytucji na tzw. Zachodzie. Tym bardziej zachęcamy do zapoznania się z tymi interesującymi spostrzeżeniami, które być może właśnie dziś są nam potrzebne w celu usystematyzowania świadomości wyzwań, które nas czekają. 

***

Nieustanny napływ niebiałych imigrantów do Europy i Ameryki podnosi akademickie pytanie o przyczynę i skutek. Pewne jest, że trwające zmiany religijne i rasowe, zarówno w Europie, jak i Ameryce, już przynoszą dramatyczne efekty, których rezultatem będzie niskiej intensywności wojna urbanistyczna. Tym niemniej podczas, gdy relatywnie łatwo jest badać konsekwencje niebiałej imigracji i zrzucać winę na niebiałych intruzów oraz ich liberalnych protektorów, to wgłębianie się w przyczyny kolorowej imigracji wymaga znacznie więcej subtelności. Samobójcza rola kościołów, zwłaszcza Kościoła Katolickiego w USA i Europie musi być krytycznie przebadana, podobnie jak oportunistyczne podejście wielu białych nacjonalistów wobec islamu i judaizmu.

We wszystkich europejskich krajach, za wyjątkiem Europy Wschodniej, eksperyment multikulturalizmu staje się z dnia na dzień coraz ohydniejszy. Zgodnie z szacunkami Brytyjskiej Komisji na rzecz Rasowej Równości, do roku 2011 populacja miasta Leicester w Zjednoczonym Królestwie będzie w 50% niebiała. Nie-europejscy muzułmańscy imigranci, głównie z Afryki Północnej i Azji Mniejszej, już teraz konstytuują więcej niż 20% populacji francuskiego miasta Marsylii, holenderskiego Rotterdamu, czy Szwedzkiego Malmo. Odnosząc się do zagrożeń prezentowanych przez libańskie, kurdyjskie i tureckie gangi narkotykowe,  szef berlińskiego związku zawodowego policjantów, Eberhard Schönberg przyznaje, że „już nie zapuszczamy się w niektóre rejony miasta”.

Z obawy przed muzułmanami – w dowód przyjaźni wobec Żydów

Pośród obrońców białych, zwłaszcza w Ameryce, islam jest często kojarzony z groźnymi nie-Europejczykami postrzeganymi jako rasowo i kulturowo oddalonymi o lata świetlne od wszelkiej Bieli. W przeciwieństwie do etnocentrycznego judaizmu, chrześcijaństwo i islam od stuleci docierały do różnych ras na całym świecie. Wszystkie z tych trzech religii pochodzą z Bliskiego Wschodu – nie z Europy. Jeśli ktoś miałby podążać za tą logiką, to musiałby zrezygnować z judaizmu oraz chrześcijaństwa, gdyż obie te religie są również nie-Białe z urodzenia.

Rasa nie może być synonimem dla religii. Masy pobożnych i kochających Boga meksykańskich imigrantów wlewających się strumieniem codziennie do Ameryki Północnej, są bardzo chrześcijańskie. Lecz nie są białe. W podobny sposób, wielu świeżych niemieckich konwertytów na islam, nie mówiąc już o milionach bośniackich muzułmanów, jest bardzo europejskich i białych.

Tak długo, jak chrześcijańskie kościoły i obrońcy białych oraz pozostali prawicowcy krytykują islam i muzułmańskich imigrantów, mogą tym samym posmakować skromnego sukcesu z żydowskimi opiniotwórcami, albo nawet być postrzegani jako wykonujący za nich zastępczą robotę. Kiedy jednak ryzykują krytyczną analizę współczesnych przekonań politycznych, w dużej mierze ukształtowanych przez żydowskich think-tankerów, rozpętuje się piekło. A zatem, przez ostatnie kilka lat, w staraniu się o uzyskanie większej wiarygodności lub kawałka parlamentarnego ciasta, europejskie partie nacjonalistyczne, wraz z niektórymi prominentnymi białymi Amerykanami, decydują się podporządkować żydowskim neo-konsom i izraelskim wojownikom – w geście, który łączą ze zjadliwymi uwagami o muzułmańskich imigrantach.

Uderzanie w islam, zwłaszcza po wydarzeniach z 11 września, pasuje świetnie do agendy amerykańsko-żydowskich opiniotwórców, gdyż oddala zainteresowanie wpływem żydowskim i zapewnia Izraelowi dodatkową terytorialną legitymizację.

Dowody przyjaźni wobec Żydów przydają się w wylewności białych nacjonalistów, co pokazała BNP, delegując na swój pokład żydowskiego radnego. „Jestem w BNP, ponieważ nikt inny nie wypowiada się przeciwko islamizacji naszego kraju,” powiedział Richardson. „Bycie Żydem tylko zwiększa moje zatroskanie tą agresywną wiarą, która również zagraża naszym laickim wartościom i chrześcijańskiej tradycji.”

Podobne anty-muzułmańskie i pro-żydowskie słowa można usłyszeć w Europie kontynentalnej, gdzie pochodzą od wpływowej nacjonalistycznej partii Vlaams Belang, której szef, Frank Vanhecke powiedział: „Mówią, że jestem antysemicki, kiedy prawda jest taka, że jestem jednym z najzagorzalszych obrońców Izraela w Parlamencie Europejskim. Zachęcam was, abyście przeczytali moje zapytania do Parlamentu Europejskiego dotyczącego jego niesprawiedliwego traktowania Izraela, oraz na temat wsparcia, które ten sam parlament udziela palestyńskim mordercom”.

Takie żałosne komentarze ze strony Vlaams Belang lub BNP, oraz ze strony niektórych amerykańskich obrońców białych,  nie pomogą ich białym wyborcom na dłuższą metę, ani nie udobruchają ich żydowskich przeciwników. Wręcz przeciwnie. Przerażeni na śmierć straszliwym słowem „antysemita”, wielu europejskich i amerykańskich Białych przyjmuje, że ich gniew w kierunku rosnącej fali niebiałych imigrantów, gdy zostanie ujęty wśród pochwał dla Żydów i Izraela, da im dodatkowy kilometraż. Są w błędzie. Zdają się zapominać o twardej lekcji, której niemieccy mainstreamowi konserwatyści nauczyli się dekady temu. Pomimo pełzania na czterech łapach, uginania się w tył i przód z zalewem pro-żydowskich i pro-izraelskich zrzeczeń, Niemcy nie są zwolnione z podejmowania niekończących się płatności restytucyjnych dla Żydów i Izraela.

Sto lat temu, słynny uczony i polityczny psycholog Vilfredo Pareto, opisał w swych grubych tomach nielogiczne działania liberalnych aktorów politycznych oraz ich desperackie metody racjonalizowania ich aberracyjnych politycznych decyzji. Jego analizy pasowałyby należycie do badań nad myśleniem prominentnych obrońców Białych i ich chorego nerwowo stosunku do Żydów. Serwilizm nigdy nie rozbroi dręczyciela; jedynie sprawia, że usłużna ofiara wygląda bardziej nikczemnie w jego oczach.

Kolejną reakcję w zastępstwie tożsamości białych można zauważyć pośród ich groteskowego kultu Palestyńczyków. To jest w szczególności prawdziwe między francuskimi „tożsamościowcami”, którzy cieszą się sportem z palestyńską flagą – często w ramach fortelu dla ich skondensowanych, antyżydowskich uczuć. Wielu europejskich nacjonalistów wykazuje dziwne, filantropijne emocje dla tej wyalienowanej grupy, zaniedbując jednocześnie los swoich białych pobratymców w ich własnych dzielnicach.

Sytuacja Palestyńczyków musi być przedmiotem żałoby i ubolewania samych Arabów – nie białych Amerykanów i Europejczyków. Gdyby petro-szejkowie z Kataru i Arabii Saudyjskiej byli bardziej prawi i mieli wyższe IQ, mogliby z łatwością namącić i posłać ceny ropy na Wall Street do samego diabła, a przez to pomóc swoim braciom w Gazie i na Zachodnim Brzegu. Zamiast tego, preferują żeglarstwo po chorwackim i francuskim wybrzeżu, wypatrując białych, chrześcijańskich kobiet. Sympatyczny brak samodyscypliny pośród Arabów pomaga niewielkiemu Izraelowi stać na czele Bliskiego Wschodu – z pomocą amerykańskich podatników.

Chrześcijańsko-lewicowe święte wojny

 Lecz trzymam się swojego stanowiska. Częścią misji Kościoła Rzymskokatolickiego jest pomagać ludziom w potrzebie. To nasz ewangeliczny nakaz, w którym Chrystus instruuje nas, byśmy odziali nagich, nakarmili biednych i przywitali obcych.

Powyższe słowa należą do kardynała Stanów Zjednoczonych Richarda Mahony’ego z The New York Times,  chociaż jego słowa mogą być łatwo przypisane lewicowemu bojownikowi.

Jeśli ktokolwiek może złamać prawo bezkarności w Europie i Ameryce, to tym kimś jest potężny katolicki kler. Mahony otwarcie wyrażał afront wobec rządowej ustawy przeciwko zatrudnianiu nielegalnych imigrantów. Jeśliby znalazł się ktoś, kto zamieniłby jego słowa „Katolicki Kościół” i „Ewangelia” na słowa „Partia” i „Plan Pięcioletni” kolejno, to przeczytałby kopię nowego Manifestu Komunistycznego. Przerażony widokiem zanikającej białej trzódki i motany pedofilskimi skandalami, katolicki kler w Ameryce musi rozglądać się za mniej inteligentnymi i bardziej łatwowiernymi wyznawcami, w znacznej mierze spośród latynoamerykańskich imigrantów.

Niemal bez wyjątku francuskie wyższe i niższe warstwy kleru są znane ze swoich lewicującej, pro-imigracyjnej polityki. Biorąc pod uwagę, iż mniej niż 10% białych Francuzów uczęszcza na niedzielną mszę, Francuski Kościół Katolicki musi szukać nowych owiec wśród niebiałych imigrantów. Jest częstym punktem obserwacji, że francuski kler łamie prawo przez zapewnianie schronień dla nie-europejskich imigrantów, włącznie z muzułmanami z Afryki Północnej. Słowa osławionego francuskiego biskupa, Jacquesa Gaillota, który jest otwarcie pro-homoseksualny, pro-muzułmański, pro-arabski i pro-imigracyjny, zrelacjonowane na na stronie wpływowego francuskiego lewicowego tygodnika Le Nouvel Observateur, mówią wszystko:

Pozbawieni dokumentów obcokrajowcy przynoszą nam zaszczyt, gdy pukają do drzwi kościołów. Gdy przychodzą do Świętego Hipolita i Świętej Marii, proszą Kościół o wsparcie i sprawienie, by ich położenie było znane, ponieważ wiedzą, że Kościół ma wspólne więzi z obcokrajowcami. I czasem obcokrajowiec przywołuje słowa Jezusa: „Byłem cudzoziemcem, a wy przywitaliście mnie.” Nie musimy udawać, które kraje uczyniłyby tak Europejczykom, gdyby musieli przyjść do meczetów. To, że muzułmańskie kraje nie przywitałyby Europejczyków nie znaczy, że mamy być tacy, jak oni. Mamy obowiązek traktować ludzkie istoty jak siebie samych.

W maju zeszłego roku, Włochy przegłosowały restrykcyjne prawa przeciw nielegalnym imigrantom, czyniąc przestępstwem pracowanie i przebywanie we Włoszech bez odpowiednich dokumentów. Papież, jednakże, nie mógł dłużej czekać, by zgromić za to prawicowy rząd Silvio Berlusconiego jako „rasistowski i ksenofobiczny„. W styczniu bieżącego roku, po rasowych zamieszkach rozpętanych w Kalabrii, na południu Włoch, katolicki kler natychmiast wziął stronę afrykańskich imigrantów. Rzecznik Papieża niedawno orzekł, że „Kościół zawsze szukał środków do obrony godności imigrantów, szczególnie tych słabych i niedołężnych, na całym świecie.”

Takie duszpasterskie stwierdzenia muszą być świetną muzyką dla uszu nie-europejskich imigrantów i byłoby naiwne myśleć, że zignorują oni konsekwencje tych samarytańskich darów zapewnianych przez katolickie zastępy.

Możnaby pomyśleć, że tradycyjni katolicy stowarzyszeni z Bractwem Świętego Piusa X, mają więcej świadomości rasowej, gdyż w przeciwieństwie do Watykanu, zdecydowanie atakują islamizację Europy. Nie ulega wątpliwości, że europejscy, katoliccy intégristes zasługują na szacunek pośród prominentnych prawicowych francuskich akademików i polityków sympatyzujących z Le Front National. A mimo to stanowisko Bractwa w sprawie nie-europejskich imigrantów i mieszania ras nie różni się wiele od tego forsowanego przez Watykan. Jakże może być inaczej w perspektywie oddziałów i sympatyków rozproszonych w odległych, pozaeuropejskich krajach, takich jak chociażby Filipiny, czy Ameryka Łacińska?

Chociaż całkowicie posłuszni Rzymowi, katolicy na Słowacji, na Węgrzech czy w Chorwacji, są dalece bardziej uświadomieni rasowo, aniżeli ich odpowiednicy w Bawarii bądź Irlandii. To powszednie, słyszeć homilie chorwackich franciszkanów w katolickich misjach w Pittsburgu, Sydney czy Zagrzebiu, wzywające bezwarunkowo młodych Chorwatów, by żenili się tylko w białym, chrześcijańskim środowisku genetycznym. Wschodnioeuropejscy chrześcijanie, zwłaszcza chrześcijańscy, prawosławni Serbowie i rzymskokatoliccy Chorwaci mają znacznie mniej skrupułów w krytykowaniu muzułmańskich, nie-europejskich imigrantów niż ich zachodnich ekwiwalentów – co pokazywali przez swoje karygodne traktowanie bośniackich muzułmanów podczas ostatniej wojny na Bałkanach. W serbskich i chorwackich sagach i mitach narodowych, słowa takie jak „Arab” i „Turek” są synonimiczne ze złem. Jednakże, ich własny, wzajemnie wykluczający się nacjonalizm, głównie z powodu międzyreligijnych sporów przeszłości, powoduje, że jakiekolwiek ożywienie pokładu białej świadomości w Europie jest, przynajmniej na teraz, zabawne i naciągane.

Katolicki Kościół w Środkowej i Wschodniej Europie jest odwzorowaniem białej i narodowej tożsamości, a nie tylko symbolem duchowego zbawienia. Katolicka Polska, Słowacja, Chorwacja  i Węgry czerpią wyjątkową dumę z nazywania siebie „antemurale cristianitatis”, bądź też „antimurale occidentis”, czyli „przedmurzem chrześcijaństwa” i „bastionem zachodu” – pierwszymi do walki przeciw tureckim, islamskim najeźdźcom, a potem przeciw bezbożnemu komunizmowi. Patrząc z perspektywy czasu, komunistyczne represje w Europie Wschodniej umocniły rolę Katolickiego Kościoła i białej świadomości jego kongregacji. Natomiast w Europie Zachodniej liberalny system zmienia Kościół Katolicki w multirasową izbę obrachunkową.

Z pewnością w bardzo niedalekiej przyszłości przyszli chrześcijańscy potulni odziedziczą Starą Ziemię – i Nowy Gułag.

dr Tomislav Sunić

  Tom Sunic (dr Tomislav Sunić, ur. w Zagrzebiu na Chorwacji – www.tomsunic.info) jest pisarzem i publicystą, byłym profesorem nauk politycznych na University of California i byłym chorwackim dyplomatą. Swój tytuł magistra oraz doktorat z politologii uzyskał na University of California, wykładał także na college’ach w Pensylwanii i Pradze. Zaproszony w 2007r. do Francji, wygłosił w gmachu francuskiego senatu referat pt. „Facteur nationaliste et facteur religieux dans les tensions actuelles” (Nacjonalistyczny i religijny czynnik w aktualnych napięciach) na konferencji poświęconej nacjonalizmom i religiom zachodnich Bałkanów. Aktualnie przebywa w Zagrzebiu, gdzie kontynuuje działalność publicystyczną pisząc artykuły w języku angielskim, francuskim i niemieckim na tematy takie, jak nacjonalizm, syjonizm, religia, zagadnienia ludzkiej rasy oraz polityka międzynarodowa. Prowadzi swój internetową  audycję radiową Voice of Reason, gdzie gościł m.in. osoby takie jak znanego, konserwatywnego dziennikarza Jamesa Edwardsa z The political Cespool, czy dra Davida Duke. Jest autorem książek Against Democracy and Equality: The European New Right (1990, 2002) oraz  Homo americanus: Child of the Postmodern Age (2007), a także należy do grona liderów partii American Third Position.

Artykuł ukazał się pierwotnie w języku angielskim na stronie The Occidental Observer. Na portalu Nacjonalista.pl został zamieszczony za zgodą autora.  Przedruk wyłącznie za zgodą Redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.

 


Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , , , , , , , , , , , ,

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

4 Komentarzy

  1. Wszystko pięknie tylko doktor nie wspomniał o głównej przyczynie dlaczego tylu nie Europejczyków jest w Europie. To czynnik ekonomiczny.Gdy ktoś ma pracować za 1$ dziennie a może w tej samej firmie tylko w Europie za 10$ to nie zastanawia się tylko jedzie- nawet nielegalnie. A islam niejako przy okazji ze sobą przynosi na często pozbawione religii miejsca. Gdyby w Maroku, Pakistanie lub innej Tunezji płacili więcej niż tu, to na pewno wielu Europejczyków by tam próbowało znaleźć pracę. Czysta ekonomia, nic więcej. Przy okazji islam robi w Europie to czym powinien zajmować się KrK- nawraca na swoją wiarę.

  2. @Bodek
    Brak wzmianki o czynniku ekonomicznym bynajmniej nie świadczy o braku świadomości, że ten czynnik istnieje, o tym mogę Cię zapewnić, na podstawie pozostałych artykułów Sunica, które czytałem. Z drugiej strony zauważ, że duża liczba imigrantów nie wraca do swoich domów, nie tylko nielegalnych, ale i tych legalnych, co rodzi duży problem – znów – nie tylko wobec Europy, ale i ich rodzimych krajów, tzw. „drenaż mózgów”. Osiągają posady, wykształcenie, doświadczenie, smakują wygodnego życia i nie wracają do państw, które ich jak najbardziej potrzebują. Więc zgadzam się, trzeba patrzeć na przyczyny.

    Odnośnie islamu – otóż to, ale Krk nie tylko tego nie robi na taką skalę, co powinien, lecz sprowadza wiernych niczym towar, na rzecz zaspokojenia własnego rynku. Taka praktyka na dłuższą metę jest ludobójcza dla rodzimej populacji oraz wcale nie przysłuży się Kościołowi – przybywający do Europy imigranci może i są wierzący, ale ich dzieci już będą miały z tym problem, gdyż Unia Europejska coraz bardziej prześladuje wszelką religię i promuje model konsumpcjonizmu, materializmu, etc – przyszłe pokolenia tych niebiałych katolików w końcu się w tym rozpłyną, część już to zrobiła, włącznie z muzułmanami.

    Tak więc zasłanianie się Ewangelią i słowami Jezusa o cudzoziemcu jest tu samobójcze – w tej kwestii zgadzam się absolutnie z drem Sunićem. Właściwą postawą Kościoła powinien być radykalny sprzeciw wobec demoliberalizmu i Unii Europejskiej, nie zaś śmieszne półsłówka, z którymi mamy do czynienia od tylu lat i ograniczanie się do potępiania aborcji.

  3. Bardzo ważne spostrzeżenia są w tym artykule.

  4. „Wschodnioeuropejscy chrześcijanie, zwłaszcza chrześcijańscy, prawosławni Serbowie i rzymskokatoliccy Chorwaci mają znacznie mniej skrupułów w krytykowaniu muzułmańskich, nie-europejskich imigrantów niż ich zachodnich ekwiwalentów – co pokazywali przez swoje karygodne traktowanie bośniackich muzułmanów podczas ostatniej wojny na Bałkanach. W serbskich i chorwackich sagach i mitach narodowych, słowa takie jak „Arab” i „Turek” są synonimiczne ze złem. Jednakże, ich własny, wzajemnie wykluczający się nacjonalizm, głównie z powodu międzyreligijnych sporów przeszłości, powoduje, że jakiekolwiek ożywienie pokładu białej świadomości w Europie jest, przynajmniej na teraz, zabawne i naciągane”
    Kluczowe słowa Tomislava Sunicia, który sam jest chorwackim nacjonalistą w kwestii relacji między białymi słowiańskimi narodami katolickich Chorwatów, prawosławnych Serbów i muzułmańskich Bośniaków, w których krytykuje ich wzajemny szowinizm. Gdyby było więcej takich ludzi jak on to by chorwaccy i serbscy nacjonaliści nawiązali dialog, tak jak polscy nacjonaliści nawiązali dialog z rosyjskimi, niemieckimi i ukraińskimi nacjonalistami.

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*