life on top s01e01 sister act hd full episode https://anyxvideos.com xxx school girls porno fututa de nu hot sexo con https://www.xnxxflex.com rani hot bangali heroine xvideos-in.com sex cinema bhavana

Adam Gwiazda: Europa, Młodość, Rewolucja!

Promuj nasz portal - udostępnij wpis!

Occident, my wszyscy z niego

Ponad trzydzieści lat temu na ulice Dzielnicy Łacińskiej wyległo 40 tysięcy studentów podejmując próbę rewolty przeciw zastanemu porządkowi społecznemu. Co prawda zdecydowana reakcja Systemu szybko położyła jej kres, ale rewolucyjny entuzjazm został skutecznie skanalizowany przez liderów dając początek marszowi przez instytucje. Dziś można powiedzieć, że odnieśli całkowity sukces, a stereotyp każe widzieć w wydarzeniach maja 1968 roku mit założycielski współczesnej europejskiej socjaldemokracji. Jednak nie do końca jest prawdą, że lewica, skrajna czy umiarkowana, była jedynym aktorem w burzliwej końcówce lat sześćdziesiątych, a antysystemowa akcja rewolucyjna – wyłącznym dziełem długowłosych trocko-maoistów. Swój udział w tym fragmencie historii mieli też młodzi ludzie z przeciwnej strony barykady, którzy zwalczali zarówno lewacką opozycję, jak i ustrój demoliberalny. Jeszcze przed majem 1968 roku istniał masowy ruch o charakterze nacjonalistycznym, gdzie karierę zaczynało wiele znanych osobistości życia politycznego, m. in. przyszły minister telekomunikacji, a w latach 90-tych przewodniczący Partii Republikańskiej Gerard Longuet, przyszły minister przemysłu Partick Devedjian, przyszły minister i lider Demokracji Liberalnej Alain Madelin, a także znany nacjonalistyczny dziennikarz François Duprat, który zginął 18 marca 1978 roku w wyniku wybuchu podłożonej w jego samochodzie bomby.

Ruch Occident powstaje w 1964 roku, a zakłada go grupa młodych dysydentów z kierowanej przez Dominique Vennera organizacji Europe-Action. Przyjmują za swój symbol krzyż celtycki i postanawiają wydać lewicy walkę na ich własnym polu, to znaczy na ulicy. Programowo odrzucają współpracę z „dorosłymi” grupami narodowymi i choć przed wyborami prezydenckimi w grudniu 1965 angażują się w pomoc przy kampanii Tixier-Vignancoura, wspólnego kandydata opozycji narodowej, to jednak zawsze stawiają na młodzież. Chociaż Occident nie może konkurować z lewicą pod względem liczebności, gdyż np. w Paryżu nigdy nie przekracza liczby kilkuset działaczy, to nadrabia to wojowniczością i determinacją. Do historii przeszły straceńcze wypady na bastion Cohn-Bendita czyli campus w Nanterre albo zdemolowanie centralnej siedziby Francuskiej Partii Komunistycznej w dziesiątą rocznicę wydarzeń w Budapeszcie. Przez kilka lat na ulicach Paryża i prowincji toczy się regularna wojna nie tylko na kije, kastety i łańcuchy, ale także butelki z benzyną i prawdziwe bomby. Niestety, jak na gust władz wybuchają one nieco zbyt często i kiedy 28 października w powietrze wylatuje maoistowska księgarnia kilka dni później Rada Ministrów rozwiązuje Occident. W ten sposób skrzydła ruchu zostają podcięte, a niesamowity wzlot ku zwycięstwu – przerwany.

GUD, początek mitu

Nieformalny lider ruchu, Alain Robert dochodzi do wniosku, że konieczna jest zmiana taktyki. W tym czasie reforma szkolnictwa wyższego upolitycznia uniwersytety zaprowadzając tam wybory do samorządów studenckich, a więc de facto system wielopartyjny. Po maju 1968 roku lewica jest wszędzie hegemonem i dysponuje kilkoma prawdziwymi bastionami, jak Nanterre lub Censier. Nacjonalistom skromność sił nie pozwala na wojnę na kilku frontach, a zatem postanawiają skoncentrować się na jednym uniwersytecie, by uczynić z niego zaplecze dla obecnych działań i bazę dla ewentualnej przyszłej ekspansji. Wybór pada na wydział prawa przy ulicy Assas, gdzie sytuacja wygląda najmniej niekorzystnie. „Banda Roberta” to mniej więcej dwudziestoosobowa grupa byłych działaczy Occident (wśród nich Jack Marchal, Alain Madelin, zmarły tragicznie w 1994 r. Robert Allo, Gerard Ecorcheville, Hugues Leclère), a także autonomiczna i niezależna grupa młodych nacjonalistów z XV dzielnicy, a wśród nich Bruno Schaeffer i Jacques Arnould. Nowa struktura nazwana zostaje Union Droit, a program pióra Gerarda Longueta jest dość spokojny i wyważony. Tamtejsza lewica, z właściwą sobie krzykliwością zarzuca, że to kolejne wcielenie faszystowskiej hydry, o której z pogardą mówią „grupa Union Droit”. G.U.D.? GUD – skrót brzmi całkiem nieźle i zostaje przyswojony przez samych zainteresowanych przechodząc w ten sposób do historii. Dzień wyborów 25 lutego 1969 potwierdza obawy lewicy. Wynik 16 % stanowi legitymację demokratyczną, a walna bitwa w hallu zaraz po ogłoszeniu wyników, która przeradza się w kilkudniowe zamieszki z przerwami – legitymację realną. To prawda, że pozycja liczebna nacjonalistów wobec przytłaczających sił marksistów, których w razie potrzeby towarzysze wzywają z okolicznych uniwersytetów i liceów, jest słaba. Atutem jest natomiast to, że ich nonkonformizm, obrona wolności słowa, wrodzone poczucie humoru oraz zamiłowanie do wygłupów i zabawy zjednują im sympatie studentów neutralnych i apolitycznych. Tak jest zresztą do dziś; jeśli przez trzydzieści lat Assas pozostał uniwersytetem solidnym, spokojnym i na poziomie, a jego dyplomy mają dziś rzeczywistą wartość, to jest to w dużej mierze zasługą Czarnych Szczurów, które zapobiegły jego degradacji stawiając tamę wszechwładzy lewicy, a więc nieustannym strajkom, wiecom i manifestacjom pod byle pretekstem.

Pod koniec lat pięćdziesiątych w piśmie „Tintin” ukazuje się komiks pt. Chlorofil przeciw Czarnym Szczurom autorstwa znanego belgijskiego rysownika Raymonda Macherota. Jego bohaterami, negatywnymi rzecz jasna, są Czarne Szczury żyjące w swego rodzaju anarchicznej dyktaturze pod wodzą króla Antracyta. Nacjonaliści jeszcze w czasach Occident w naturalny sposób utożsamili się z wojowniczą hordą. Gdy zatem w okresie najbardziej zaciętych walk o Assas pojawia się pomysł, by na przydzielonej tablicy w hallu redagować codzienną ilustrowaną kronikę wydarzeń, GUD występuje w nim właśnie jako wataha owych sympatycznych gryzoni. Kilka lat później rysujący je Jack Marchal, skądinąd do dziś aktywny w środowiskach NR, zamieszcza w piśmie Alternative komiksową historię podboju ulicy Assas w odcinkach pt. Przeklęte Szczury. W ten sposób Czarny Szczur staje się na zawsze znakiem rozpoznawczym i symbolem GUD na równi z krzyżem celtyckim. Odtąd zawsze towarzyszy młodym NR stając się nawet towarem eksportowym. Gości między innymi we włoskim piśmie Voce della Fogna, a jego wizerunkiem posługują się także flamandzkie korporacje nacjonalistyczne.

Ordre Nouveau, burzliwe lata

W tym czasie obraz „dorosłej” prawicy narodowej we Francji nie rysuje się różowo. Od czasu kandydatury Tixier-Vignancoura jest rozbita i rozproszona, a zjednoczenie wszystkich istotnych sił wokół komitetów TV jest już tylko wspomnieniem. W takiej to sytuacji młodzież postanawia wtrącić swoje trzy grosze: Alain Robert i jego banda, zachęceni powodzeniem na polu studenckim, wypuszczają się na szerokie wody „poważnej polityki”. Ich zamiarem jest stworzenie szerokiego ruchu o charakterze narodowo-radykalnym, który nie powtórzy błędów Occident. Aby pozyskać jakiś autorytet moralny nawiązują kontakt z mecenasem Jean-François Galvaire, który właśnie ma zamiar odejść od Tixier-Vignancoura oraz uzyskują pomoc François Duprata, urodzonego lidera i ideologa. Pierwszy mityng organizują 10 grudnia 1969 r. w małym kinie Saint Lambert w XV dzielnicy. Niestety, o drugiej w nocy kinem wstrząsa wybuch i nazajutrz mecenas Galvaire zmuszony jest przemawiać na zewnątrz, nad kraterem po bombie. Jednak kości zostały rzucone i Ordre Nouveau, bo taką nazwę przyjął nowy ruch, nabiera rozpędu. Cóż z tego, kiedy System postanawia zareagować. Pierwszy mityng przewidziany na luty 1970 pod hasłem „Europo zerwij kajdany!” zostaje zakazany; korzyść jest jedynie taka, że plakaty pokrywają cały Paryż i ulica mówi tylko o nowej formacji. Sukces odnosi natomiast następny mityng pod pomysłowym hasłem: po 13 maja 1958 gaullistowskim i 13 maja 1968 lewackim, teraz czas na nacjonalistyczny 13 maja. W sali gromadzi się ponad 4000 osób, z czego dwie trzecie ma poniżej 25 lat, co napawa nadzieją na przyszłość. Z tej serii odnotować należy ponadto manifestacje poparcia dla Polski w grudniu 1970 roku, a zwłaszcza sławetny mityng z 9 marca 1971 na Porte de Versailles zakończony wielką bitwą. W otoczonym przez zmasowane lewackie bojówki Pałacu Sportów gromadzi się kilka tysięcy widzów, by wysłuchać liderów ON prezentujących kandydatów w wyborach lokalnych. W tym czasie licząca 500 osób ochrona mityngu, uzbrojona w metalowe drągi, kaski i tarcze musi wielokrotnie wychodzić na zewnątrz, by odpierać ataki marksistów i pozwolić zainteresowanym dotrzeć do oblężonego Pałacu Sportów, a wszystko to pod obojętnym okiem policji.

GUD bawi się w poważną politykę – jest motorem Ordre Nouveau, rozkleja plakaty i organizuje mityngi – ale jednocześnie nie zapomina o zapewnieniu sobie całkowitej kontroli nad Festung Assas. Studencka lewica nie chce bowiem dać za wygraną i nosi się z zamiarem wykurzenia za wszelką cenę Czarnych Szczurów z gniazda. Oni jednak bardzo przywiązali się do nowego domu i nie mają zamiaru oddać pola. Efektem są regularne bitwy między nacjonalistami, a marksistowskimi bojówkami z Nanterre na gościnnych występach, w tym największe 9 lutego i 6 marca 1970. Wizyty lewaków są nawet dość częste, ale zawsze trwają zbyt krótko. Dopóki marksiści nie pójdą po rozum do głowy i nie dadzą za wygraną atmosfera będzie napięta. Na początku lat siedemdziesiątych nikogo nie dziwi, że niektórzy studenci zamiast książek i zeszytów przynoszą na wykłady raczej kaski i pałki. Wtedy właśnie pomalowany na czarno kask motocyklowy z białym krzyżem celtyckim i poręczne nunczaku wchodzą w skład nacjonalistycznego niezbędnika. W następnym roku akademickim 1970/71 ekspansja na inne uniwersytety w Paryżu, regionie paryskim i na prowincji sprawia, że lokalna Union Droit przemianowuje się na bardziej uniwersalną Groupe Union Défense, pod którą to nieformalną nazwą trwa do dziś i miewa się dobrze.

Front Narodowy, szczurza robota

Wiosną 1972 silny swoimi sukcesami Ordre Nouveau uznaje, że czas już przystąpić do realizacji pierwotnego projektu i zamierza przekształcić się w solidną i ustrukturowaną partię opozycji narodowej na wzór włoskiego MSI. Alain Robert z kilkoma kolegami wybiera się do Włoch w celu uzyskania wsparcia finansowe. Ponieważ zachodzi obawa, że Giorgio Almirante może odnieść się nieufnie do młodych ludzi ubranych w czarne skórzane kurtki, za listek figowy zgadza się posłużyć książę Xavier de Bourbon-Parme. Włoskiemu liderowi projekt przypada do gustu i delegacja wraca do Francji z walizką wypchaną banknotami. Na drugim kongresie w dniach 10 – 11 czerwca rzucony zostaje projekt utworzenia szerszej formuły na mające odbyć się za rok wybory parlamentarne. Zamiarem jest skupienie całej opozycji narodowej pod egidą ON, ale potrzebny jest niekontrowersyjny lider, którego znajdują w osobie byłego posła poujadystów i zdolnego organizatora kampanii prezydenckiej komitetów TV, Jean-Marie Le Pena. W ten sposób 5 października 1972 powstaje Front Narodowy, którego symbolem staje się trójkolorowy płomień, ściągnięty przez Alaina Roberta z letnich obozów MSI. Młodzież, radykalna i nieufna, nie podchodzi do nowego pomysłu sprzymierzania się ze „starymi” ze zbyt wielkim entuzjazmem i bardzo szybko dochodzi do rozłamu. Partice Janeau, szef GUD z Assas i prawdziwy lider rewolucyjny, bez ogródek twierdzi, że zbiorowisko reakcjonistów jakim jest FN nie ma nic do zaoferowania sprawie NR. W ten sposób niezadowoleni dają początek GAJ (Groupe Action Jeunesse), przejmują dziedzictwo Czarnych Szczurów i kontynuują radykalne działania w środowisku studenckim. Politycznie związują się z solidarystami i jako ich młodzieżówka rozpoczynają rywalizację z lojalnym wobec Ordre Nouveau GUD o rząd dusz wśród młodych nacjonalistów. Różnice są przecież czysto taktyczne, ale idee te same. Wszystko idzie w najlepsze, jednak niespodziewanie następuje prawdziwy cios w plecy. Po wywołanych 21 czerwca 1973 roku przez lewackie bojówki zamieszkach prawicowy minister spraw wewnętrznych postanawia rozwiązać wszelkie nieformalne grupy zbrojne. By uniknąć oskarżeń o prześladowanie lewicy wykonuje tradycyjne cięcie po skrzydłach: zdelegalizowana zostaje trockistowska Liga Rewolucyjna oraz oskarżany o faszyzm ON.

Z PFN do władzy?

Ten piorun z jasnego nieba odbija się również na jedności ruchu narodowego. Le Pen i jego sympatycy korzystają z okazji i usuwają z władz Frontu Narodowego osłupiałych reprezentantów rozwiązanej organizacji. Ich pragnieniem jest, by strukturę powołaną przez ON na okoliczność wyborów wykorzystać do stworzenia tego, co nie udało się kilka lat wcześniej komitetom TV – jednolitej i jedynej poważnej partii masowej, poza którą w opozycji narodowej nie będzie miejsca na żadną inną siłę. Zaskoczonym sympatykom ON i innym, którzy nie podzielają nowej linii pozostaje tylko jedno: wystąpienie z własnej, wymyślonej i powołanej przez siebie struktury. Wniesiony do niej przez ON sprzęt poligraficzny, lokale i nazwa pozostają w rękach zwolenników Le Pena, ale odchodzi gros zwykłych działaczy, którzy tworzą komitety Faire Front. Dają one w 1974 roku początek nowej Partii Nowych Sił (Parti des Forces Nouvelles – PFN). Na jej czele staje Pascal Gauchon, a GUD staje się de facto młodzieżówką PFN. W latach 1974 – 1975 narodowi radykałowie ulegają złudzeniom wyobrażając sobie, że PFN może stać się partią władzy, jako „czwarta noga oficjalnej prawicy”. W tym okresie demokratycznym złudzeniom wydają się ulegać także szefowie nowego pokolenia GUD, który znów się odrodził po fatalnym roku 1973. Postanawiają oni zmienić linię proklamując oficjalnie odejście od polityki terroru, która stosowana do tej pory konsekwentnie w środowisku studenckim i młodzieżowym przynosiła niezłe wyniki. Na szczęście politykierski marazm nie trwa długo i już wkrótce prasa znów dudni od sensacyjnych doniesień, że oto GUD szarżuje na tłum marksistów przed samymi bramami Pałacu Sprawiedliwości. Okazją jest proces, który lewica wykorzystuje, by dać odór faszyzmowi. Przed sądem za użycie przemocy stają dwaj słynni liderzy Czarnych Szczurów z początku lat siedemdziesiątych, Jean-Pierre Emié oraz Jean-François Santacroce, z których pierwszy jest dziś wziętym adwokatem i radnym regionu Ile-de-France, a drugi radnym XIV dzielnicy w Paryżu. Poza tradycyjną wojną z lewicą w terenie trwa rywalizacja z Frontem Narodowym, którego dynamiczny, ale i arogancki przywódca widzi się w roli zjednoczyciela rozbitej prawicy. 14 grudnia 1977 roku Le Pen postanawia zorganizować mityng na wydziale prawa, czyli na terytorium GUD. Jednak zamiast spodziewanych uczestników w amfiteatrze zastaje obłoki gazu łzawiącego, a w hallu – grupę z Alainem Robertem i Rolandem Gaucherem. Zażarta dyskusja trwa kilka godzin i cudem tylko nie dochodzi do konfrontacji siłowej. Nacjonalistyczna kronika wzbogaca się w ten sposób o kolejną anegdotę.

Dyskomfort moralny takich typowych dla dorosłej prawicy przepychanek kompensuje udział w poważnej inicjatywie politycznej. W kwietniu 1978 podjęta zostaje pierwsza próba federacji europejskich partii nacjonalistycznych od czasów Europejskiego Ruchu Społecznego i kongresu w Malmö w 1951 roku. Struktura pod nazwą Europrawica łącząca PFN, hiszpańską Fuerza Nueva i włoski MSI ma wystartować w pierwszych wyborach do Parlamentu Europejskiego pod kierownictwem takich figur, jak Blas Pinar i Giorgio Almirante. Współpraca międzynarodowa owocuje również w inny sposób. Po zamachu na dworcu w Bolonii w 1980 roku we Włoszech trwa prawdziwe polowanie z nagonką na nacjonalistów, którzy setkami lądują w aresztach. W związku z tym we Francji konspiracyjnie przebywają Włosi z Terza Positione, a dla co poniektórych towarzysze z GUD organizują nawet przerzut do Anglii. Ma to tę dobrą stronę, że ich doświadczenia i ideologia radykalizują cały ruch. Wszyscy zaczynają wyczekiwać jakiejś rewolucji, a przynajmniej namiastki akcji rewolucyjnej. Wkrótce okazję do podjęcia radykalnych działań niekorzystny projekt reformy egzaminów na wydziale prawa przy ulicy Assas, gdzie 28 kwietnia 1981 komitet studentów ogłasza strajk, pierwszy od dwunastu lat. W obronie praw studentów staje GUD, Federacja Studentów Nacjonalistycznych oraz Korporacja, jednym słowem – sama prawica. Akcja protestacyjna rozpoczyna się wczesnym rankiem i trwa do południa, gdy dziekan wprowadza policję. Po wielkiej bitwie w hallu działania przenoszą się na ulicę i trwają do wieczora.

Kilka tygodni później François Mitterand zostaje wybrany prezydentem i przed oczami staje widmo odwetu pijanej władzą lewicy. Nacjonaliści mają jeszcze w pamięci sposób w jaki System rozprawił się z Occident i Ordre Nouveau. W obawie przed rozwiązaniem Frontu Młodzieży, młodzieżówki PFN, a może nawet GUD, postanawiają uprzedzić to, co wydaje się nieuniknione i tworzą równoległą strukturę pod nazwą Renouveau Nationaliste. Obawy okazują się przedwczesne, ale nowa firma ma okazję sprawdzić się przy okazji kolejnej fali protestów studenckich. Socjalistyczny minister Savary przygotowuje wtedy projekt reformy szkolnictwa wyższego w duchu całkowitego egalitaryzmu, który znosi praktycznie mechanizmy selekcyjne, co prowadzi do dewaloryzacji dyplomów. 27 kwietnia 1983 ma miejsce w Paryżu kilkutysięczna manifestacja przeciwko reformie zakończona niezwykle brutalną interwencją policji, co powtarza się 24 maja z udziałem 15 tysięcy studentów. Ta skala nie przeraża nacjonalistów którzy są w swoim żywiole. W wielu miastach udaje im się wejść do komitetów protestacyjnych, a gdzieniegdzie nawet przejąć nad nimi kontrolę stając się współorganizatorami ruchu. Natomiast na ulicy ich dominacja nie podlega dyskusji. Policji dobrze zapada w pamięć obraz całkiem skutecznych facetów w czarnych kurtkach, a ówczesny charyzmatyczny lider GUD, Charles-Henri Varault, trafia do prasy, a nawet staje się bohaterem książki.

Trzecia Droga, wciąż gdzieś z kimś

PFN, która początkowo miała poważne szanse stania się czymś na wzór włoskiego MSI przegrywa rywalizację z Frontem Narodowym Le Pena. W 1981 roku Pascal Gauchon wycofuje się z życia politycznego (dziś jest dyrektorem jednej z najlepszych klas przygotowawczych do konkursów na Nauki Polityczne), a niedługo potem Alain Robert odchodzi do CNI. Inni kontynuują działalność pod starą nazwą, ale młodych to nie pociąga. W takiej sytuacji na początku lat osiemdziesiątych następuje naturalne zbliżenie z Ruchem Nacjonalistyczno-Rewolucyjnym (Mouvement Nationaliste-Révolutionnaire – MNR), który odnosi wówczas spore sukcesy. Jego szefem jest charyzmatyczny Jean-Gilles Maliarakis, a ideologią terceryzm czyli trzecia droga między liberalnym kapitalizmem, a marksistowskim socjalizmem. GUD i MNR wspólnie przeprowadzają ostatnie akcje antykomunistyczne (mityng 10 listopada 1984 r. pod hasłem „Rozdepczmy stalinowskie robactwo”), a następnie również wspólnie rozpoczynają swoistą reorientację ideową. Naiwny nieco i prosty antykomunizm lat Wietnamu i maja 68 zostaje odłożony na bok i zastąpiony przez identytaryzm czyli obronę tożsamości narodowej i kulturowej przed zagrożeniami wszelkiego rodzaju, ze Wschodu i Zachodu. W modzie jest solidarność z walczącymi o wolność narodami Europy, ale także trzeciego świata, a ulubione tematy to Afganistan, Palestyna, Irlandia i amerykańscy Indianie. W latach 1984 – 1985 GUD współpracuje z tercerystowską młodzieżówką Jeune Garde, a 9 listopada 1985 wspólnie z MNR i resztkami PFN tworzą organizację pod nazwą Trzecia Droga (Troisieme Voie). Jej niewątpliwą zasługą jest to, że staje się prawdziwą kuźnią kadr dla ruchu NR, a nawet dla Frontu Narodowego. Organizując w ciągu kilku lat istnienia liczne manifestacje, w tym doroczne święto Joanny d’Arc, wydając pisma, rozdając ulotki etc. udaje jej się uformować sporą liczbę nacjonalistycznych działaczy i organizatorów.

We Francji rządzi wówczas centroprawica i minister oświaty Devaquet przygotowuje kolejną reformę, znoszącą socjalistyczną ustawę Savary’ego. Tym razem na ulicę wylega lewica, a dla Czarnych Szczurów jest to kolejna okazja, by bronić specyfiki ulicy Assas. Na frontonie wydziału prawa pojawia się wielki transparent: „Nie strajkowi!”, a w kafeterii na parterze znów pojawiają się akcesoria do walk ulicznych. 21 listopada 1986 roku lewackie bojówki z przechodzącej niedaleko bulwarem Monparnasse manifestacji postanawiają przełamać opór łamistrajków. Na ulicy Bara linia chłopców z GUD uzbrojonych w pałki i kaski motocyklowe zagradza drogę kilkusetosobowej hordzie trockistów, anarchistów, punków i innych Red Warriors. Bitwa trwa kilka godzin, po obu stronach są ranni, ulicę pokrywają rozmaite szczątki, szkło z rozbitych butelek i płonące koktajle Mołotowa. Świadkowie i uczestnicy nie zdają sobie sprawy, że to ostatnia walka uliczna na taką skalę.

GUD lat 90-tych, nareszcie sami

Ze świeżymi ideami GUD końca lat osiemdziesiątych łapie też nowy oddech. Na jesieni 1988 roku przypadają jego dwudzieste urodziny i z tej okazji 20 grudnia ma miejsce wielki mityng, który dowodzi, że GUD jest w stanie przyciągać młodzież. Potwierdza to sukces manifestacji z 4 marca 1988 roku pod hasłem „Nie będziemy Palestyńczykami Europy” (ponad 500 uczestników), pierwszej w dziejach francuskiego ruchu nacjonalistycznego o obliczu wyraźnie antysyjonistycznym. Ówczesny szef, legendarny William Bonnefoy – jedyny, który stawił czoła samemu Batskinowi – postanawia zatem wyjść z Trzeciej Drogi, tym bardziej, że z doskonałej formuły pozwalającej na wspólne akcje przy zachowaniu specyfiki każdego powoli wyradza się ona w organizację coraz bardziej hegemoniczną. Czarne Szczury uważają, że zamykanie się w sekcie oraz systematyczne atakowanie Frontu Narodowego jest sterylne i bezsensowne. Na domiar wszystkiego TV organizuje w tym czasie wspólny wiec wszystkich nacjonalistów, na który GUD nie jest nawet zaproszony. Postanawia zatem wziąć dosłownie hasło mityngu – wolność słowa trzeba sobie wywalczyć – i przychodzi nań w grupie, co kończy się konfrontacją i ostatecznie zamyka okres współuczestnictwa rozpoczynając okres samodzielności. Ten rys znamienny jest dla całej nowej generacji, która przejmuje pałeczkę po Williamie Bonnefoy. W latach 1990 – 1995, gdy szefami są Frederick Chatillon, Jildaz Mahé i Pierre Oldoni wszyscy chcą tylko jednego – wybić na niezależność, stać się samodzielnym podmiotem politycznym i grać według własnych reguł. Każdy jest przekonany, że GUD może zdobyć się na odegranie jakiejś roli, a nie być skazanym na wieczne bycie czyimś sojusznikiem, albo czyjąś młodzieżówką. Rewolucyjny potencjał młodzieży w połączeniu z mitem Czarnego Szczura stanowi potężną mieszankę, która zasługuje na coś lepszego, niż wykorzystanie do realizacji doraźnych interesów politycznych tego czy owego.

Ówczesne pokolenie nie może narzekać na nudę, a emocji nie brakuje. Po pierwsze, na Bałkanach, w sercu Europy, wybucha prawdziwa wojna. Jak ktoś powiedział, każda generacja ma swoją wojnę w Hiszpanii. W latach siedemdziesiątych jest to Liban, potem dżungla birmańska, a ostatnie pokolenie walczy w szeregach brygad międzynarodowych lub HOS w Chorwacji. Odtrotnie niż w Libanie czy w Indochinach nie ma męczenników, ale mit zostaje utwierdzony przez opowieści, zdjęcia i chorwackie plakaty, w tym jeden odklejony ze ściany w Vukowarze na kilka godzin przed wejściem wojsk serbskich. Po drugie, kluczowym momentem roku 1992 jest referendum na temat Maastricht oraz dynamiczna kampania Frontu Narodowego na rzecz „nie”. Organizowane przezeń mityngi i spotkania atakowane są przez młodych lewicowców, którzy po kilku latach nieobecności wyłażą z jakiejś dziury. Lewica ? I do tego bojowa? Gdzież to się do tej pory chowali? Lepszej okazji nie można sobie wyobrazić. GUD towarzyszy od czasu do czasu spotkaniom Le Pena, a w Chartres oddaje mu niedźwiedzią przysługę dając krwawą nauczkę lewakom, którzy manifestują przed salą, gdzie odbywa się wiec. Prasie nie podobają się pałki i metalowe kulki do procy i znów huczy o faszystowskiej przemocy. Za szczyt i kulminację tego okresu należy uznać manifestację pod hasłem „1944 – 1994. 50 lat amerykańskiego imperializmu” zorganizowaną 6 czerwca 1994 roku jako odpowiedź na obchody 50-tej rocznicy lądowania aliantów w Normandii, które rozmiarami i pompatycznością przekraczają najbardziej wymyślne sowieckie uroczystości ku czci Armii Czerwonej. Jednak prefektura w ostatniej chwili bezprawnie wycofuje zezwolenie, a na miejscu napływających nieświadomych niczego uczestników otaczają trzy kompanie CRS (francuskiego ZOMO) w pełnym uzbrojeniu. Z okrążenia wyrywa się tylko drobna grupa, która decyduje się przypuścić szarżę przerywając policyjny kodron, a stu kilkunastu innych manifestantów zostaje aresztowanych. W tym samym czasie w okolicznych uliczkach na odizolowane osoby polują zorganizowane bojówki policjantów w cywilu. Na jedną z takich ekip trafia dwudziestodwuletni Sebastian Deyzieu. Dramatyczny pościg kończy się na dachu jednej z kamienic, skąd spada na bruk bez przytomności. Gdy dwa dni później umiera w szpitalu wszystkich ogarnia furia. Następuje szereg demonstracji i manifestacji, budynek wydziału prawa zostaje zajęty na cały dzień przez protestujących. Takiej mobilizacji w środowisku NR nie było od dawna; do protestu przyłącza się nawet Front Narodowy, a zwłaszcza jego młodzieżówka – FNJ. Kilkudziesięciu nacjonalistów z różnych ugrupowań zajmuje siłą na kilka godzin studio popularnego radia młodzieżowego, by złamać milczenie oficjalnych mediów, a w tym samym momencie inna grupa okupuje siedzibę rady departamentu Haut-de-Seine, której przewodniczącym jest odpowiedzialny za śmierć Sebastiana minister spraw wewnętrznych Charles Pasqua, z żądaniem jego dymisji. Tego już dla Systemu za wiele: miesiąc później UDEA, ówczesna ekspozytura GUD, zostaje rozwiana przez dziekana Assas, kilku działaczy trafia pod różnymi pretekstami na parę miesięcy do więzienia, a część wyjeżdża na parę lat do Afryki. Może wydawać się, że Czarny Szczur zapadł w letarg.

Dziś czyli jutro

Jednak GUD zawsze odradza się jak Feniks z popiołów. Wystarczy drobna iskierka, o której mówił Degrelle, a zawsze pojawią się nowi liderzy i nowi działacze, którzy wsparci radami starszych przywrócą blask legendzie. Obecne pokolenie funkcjonuje od roku szkolnego 1996/97 czyli od trzech lat. Są godnymi następcami swych poprzedników: organizują akcje, stają do wyborów do samorządów studenckich, zajmują się formacją polityczną, wydają własne pismo. Ich wielkim problemem jest to, że są praktycznie bez wrogów. Nieliczni lewacy zapalili się na śmierć kiepską trawą i poza drobnymi grupkami aktywistów antyrasizmu nie ma już nikogo, kto mogłoby dotrzymać placu, nawet przy dużej przewadze liczebnej. Jeśli chodzi o Betar, to częściowo jest rozbity przez MSW, którym kieruje antysyjonistyczny minister Jean-Pierre Chevenement, a częściowo wyjechał na terytoria okupowane strzelać do palestyńskich kobiet i dzieci. Fighterzy z syjonistycznych bojówek, których czasem udaje się spotkać biegają zbyt szybko, by można było o nich powiedzieć coś bliżej. Natomiast wielkie postępy poczyniła policja, zbrojne ramię systemu. Dzięki postępowi informatyki i telefonii komórkowej działa dziś o wiele skuteczniej, niż kilka lat temu, co zmusza do na pewnym szczeblu do zmian pewnych form działania i do o wiele bardziej rygorystycznego przestrzegania zasad rewolucyjnego BHP. Wynika stąd, że o pewnym rodzaju działalności można napisać ze szczegółami dopiero, gdy nastąpi przedawnienie.

Dziś GUD ma wszelkie atuty w ręku, po jego stronie jest młodość ruchu, spontaniczność i buntowniczość, ale także i trzydziestoletnie doświadczenie. Marzenie o całkowitej niezależności stało się faktem. Co więcej zanik radykalnych grupek oraz uwiąd młodzieżówek oficjalnych partii narodowych, a zwłaszcza Frontu Narodowego Le Pena i Ruchu Narodowego Megreta, sprawia że dziś GUD jest hegemonem i sam dyktuje warunki gry. Wszyscy zabiegają o jego poparcie, szanują i podziwiają ze względu na otaczający go mit, a jednocześnie nienawidzą za niezależność i anarchiczność. Nigdy wcześniej tak prawdziwe nie było hasło „Przyszłość należy do nas!”.

Adam Gwiazda


Tekst ukazał się w “
Szczerbcu”, czasopiśmie Narodowego Odrodzenia Polski.
Przedruk całości lub części wyłącznie po uzyskaniu zgody redakcji. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Pismo do nabycia:
http://www.archipelag.org.pl/



Promuj nasz portal - udostępnij wpis!
Podoba Ci się nasza inicjatywa?
Wesprzyj portal finansowo! Nie musisz wypełniać blankietów i chodzić na pocztę! Wszystko zrobisz w ciągu 3 minut ze swoje internetowego konta bankowego. Przeczytaj nasz apel i zobacz dlaczego potrzebujemy Twojego wsparcia: APEL O WSPARCIE PORTALU.

Tagi: , , , ,

Podobne wpisy:

Subscribe to Comments RSS Feed in this post

3 Komentarzy

  1. Anarcho – nacjonalizm? :)

    • GUD to był czysty ruch narodowo-rewolucyjny. Początkowo zresztą raczej ogólnie radykalno-prawicowy stopniowo zdecydowanie trzeciopozycyjny.

      Co do anarcho-faszyzmu:
      Oceniając klasyczny anarchizm (nie mylić z dzisiejszym antifiarstwem) musimy pamiętać, że wbrew pozorom to nie są jakieś dwa skrajne bieguny myślowe bo „anarchizm przeciw państwu a faszyzm za państwem”. Takie myślenie to pewien prymitywizm dobry na lekcjach WOS w gimnazjum – niestety takie uproszczenia serwowane są przez media…
      Tymczasem rzeczywistość jest bardziej skomplikowana

      Wbrew pozorom to są / (były) pokrewne sobie ideologie…
      Nawet na poziomie filozoficznym
      Anarchosyndykalizm łączy z faszyzmem myśl Sorela i Proudhona
      Anarchoindywidualizm łączy z faszyzmem myśl Nietzschego

      Szczególnie rewolucyjny syndykalizm Sorela to czysty proto-faszyzm
      https://en.wikipedia.org/wiki/Sorelianism

      Współczesne antifiarstwo wierne jest natomiast myśli Sorosa i Michnika… to dzieci Systemu i politycznej poprawności

  2. Szczegółowa historia oraz dziesiątki zdjęć i plakatów
    Les Rats Maudits – Histoire des étudiants nationalistes 1965-1995
    Przeklęte szczury – historia studentów nacjonalistów 1965-1995
    Do czytania online:
    https://www.scribd.com/doc/42313464/Les-Rats-Maudits

Zostaw swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

*
*